20 grudnia 2007

Nalewka „Krupnik”

Składniki
½ litra spirytusu
¼ kg miodu
1/2 gałki muszkatułowej
6 ziarenek pieprzu
6 goździków
6 ziarenek ziela angielskiego
3 cm cynamonu
1 płaska łyżka zmielonej kawy
1 płaska łyżka czarnej herbaty
¼ litra wody
1 laska wanilii

Wodę zagotować i do gotującej się wody dołożyć zmielone w młynku udarowym (lub ubite w moździerzu) pieprz, goździki, ziele angielskie, cynamon, kawę, herbatę i gałkę muszkatułową. Chwilę to pogotować.
Następnie schłodzić. W międzyczasie podgrzać miód aby był płynny. Wymieszać płynny miód z zawiesiną trochę podgrzewając. Ponownie schłodzić.
Do przygotowanego naczynia szklanego (typu gąsior z zakrętką) wlać spirytus i schłodzoną mieszaninę. Całość dokładnie wymieszać. Na koniec pociąć laskę wanilii na drobne odcinki i wrzucić do naczynia. Odstawić na około 3-4 tygodnie.
Z podanych składników otrzymujemy 1-1,2 litra produktu o mocy 45-50 %

Uwaga: nadaje się do picia po około 10 dniach ale pełny aromat uzyskuje po dłuższym czasie. Należy wykazać się cierpliwością.

Ciekawostka:
Identyczny w składzie produkt sprzedają na Litwie pod nazwą „666” i Litwini są „dumni i bladzi”, że tylko u nich takie cuda się robi, ale to prawdą nie jest, u mnie w domu zawsze się takie coś produkowało.

19 grudnia 2007

Wałęsa - Czuma - Wałęsa

Same wypowiedzi wymienionych, skrótowo ale bez komentarza.
Wałęsa: Rozpędzić IPN
Czuma: Ograniczyć liczbę osób podlegających lustracji do 10'000, resztę danych utajnić
Wałęsa: Kaczory chcą zrobić zamach stanu.

No i jeszcze na deser radosna tfurczość (przez duże TFU) obecnego ministra sprawiedliwości: prokuratorzy z Bielska Białej i Katowic gremialnie odwoływani. To ci sami prokuratorzy, którzy robili przy mafii węglowej, skierowali wiele wniosków o uchylenie immunitetu sędziowskiego itd., itp.
Zupełnym detalem staje się w tym momencie uzgodniona kandydatura na szefa komisji d/s Blidy - Rysiu Kalisz. Po prostu super. Nie wiem tylko po co ta komisja ma obradować, nie lepiej od razu napisać raport końcowy, w którym zostanie "wykazane", że winny jest Ziobro i Kaczory. Przecież inny raport powstać nie może. To będzie takie coś jak raport z komisji Rywina w wersji Błochowiakowej tylko, że na odwrót.

18 grudnia 2007

Obraza rozumu

A. Zybertowicz przegrał w pierwszej instancji proces z A. Michnikiem.
To fakt, Michnik (wg mojej wiedzy) nigdy i nigdzie nie użył związku myślowego następującej treści: "... ja tyle lat siedziałem w więzieniach to teraz mam rację ...". Ale użycie zwrotu " ja wtedy byłem odważny to teraz nie muszę ..." (oba cytaty z pamięci w związku z tym niewątpliwie dosłowne nie są, ale oddają sens) , jest w moim pojęciu synonimem tego pierwszego cytatu, w dodatku wbrew pozorom dużo bardziej emocjonalnym.
Jeżeli sędziowie tego nie dostrzegają to jest to obraza rozumu. A jest to tylko jeden cytat z opusów Michnika.
Jak się Zybertowiczowi będzie chciało, to niedługo możemy mieć na rynku kolejną książkę tego samego typu co "Michnikowszczyzna ..." Ziemkiewicza. Dlaczego, ano dlatego, że Zybertowicz będzie musiał pozbierać trochę materiałów do kolejnej rozprawy z Michnikiem, a dokładnie w tym samym mechanizmie Ziemkiewicz napisał swoją książkę - zbierał cytaty do rozprawy sądowej.

17 grudnia 2007

Brakuje skali czyli mała refleksja po wyborach

W każdym normalnym kraju facet, który przed wyborami parlamentarnymi obiecuje "cud", czy też modli się o "cud" został by wyśmiany i odesłany przez wyborców na zieloną trawkę. Takiego gościa większość wyborców potraktowałaby jako człowieka niespełna rozumu, jednym słowem głupka.
W naszym kochanym kraju ktoś taki wygrywa wybory.
To jeżeli ktoś mówiący o cudzie gospodarczym jest zazwyczaj uznawany za głupka to jak nazwać tych co na niego głosowali - tu właśnie brakuje mi skali ocen.

16 grudnia 2007

Rada Mędrców

Powstaje nowa instytucja w ramach ZSRE - Rada Mędrców. Po co, na co, dlaczego, jaki jest cel, jaki sens, jakie zadania? Na te pytania odpowiedzi nie udało mi się znaleźć - przynajmniej w tej chwili. W ramach wysuwania delegatów do tego grona premier Tusk zaproponował Lecha Wałęsę. Tego samego Wałka, o którym brać robociarska zwykła się wyrażać w ten sposób, że kupując piwo "Lech" zwykli byli prosić o "Głupola" (np dwa Głupole proszę). Tego nie wymyślił jakiś tam inteligencik w drucianych cyngielkach tylko robotnicy.
Padły od ręki hasła o tym, że były prezydent jest osobą niezwykle poważaną w całym świecie i tylko w kraju ma "pod górkę, pod wiatr i po lodzie". I tylko te "chore z nienawiści gnoje z IPN-u" żyć Wałkowi w spokoju nie dają, a i jeszcze te dwa oszołomy Wyszkowski i Gwiazda i jeszcze Anna Walentynowicz.
Osobiście wolałbym pamiętać L. Wałęsę z okresu strajku w 1980 roku i ze zdjęć z tamtego okresu, oraz z przemówienia jakie miało miejsce w kongresie USA, gdzie dostał owację na stojąco. Niestety nie da się pamiętać tylko tych chwil. L.Wałęsa i środowisko, które go podsterowuje nie dają zapomnieć o tych mniej chlubnych kartach z jego życiorysu. Podejrzewam, że gdyby Wałek schował się w swoim domu i nie mącił to nawet Wyszkowski z Gwiazdami i panią Walentynowicz daliby mu spokój. Niestety Wałek i ci co go popierają nie potrafią wyczuć kiedy należy odpuścić. To się zemści, bo prawa Murphego są nieubłagane.

13 grudnia 2007

13 grudnia - odpowiedzialność za historię i teraźniejszość

Odpowiedzialność za 13 grudnia ponosi Jaruzelski i wspierający go pomniejsi aparatczycy w mundurach - to dosyć oczywiste. Fakt, że dopiero teraz dowiadujemy się o tym jakie były rzeczywiste motywy jak również przyczyny działania Jaruzelskiego. Czysty oportunizm i chęć służalstwa wobec Moskwy, oto co kierowało Jaruzelskim i innymi.
Często, zwłaszcza lewicowcy, porównują Jaruzelskiego do Pinocheta czy Franco. Dokonując tych porównań mówi się o znikomej ilości ofiar Jaruzelskiego (około 150) wobec 3'000 w przypadku Pinocheta. Zapomina się w tych rachubach o tych wszystkich, którzy wyjechali z kraju, o złamanych karierach, o beznadziei tamtego czasu, o braku rozwoju gospodarczego. I tu się już nie porównuje Jaruzelskiego do Pinocheta bo porównanie nie może wypaść na korzyść Jaruzela.
Odpowiedzialność za to co było jest jasno określona i sprecyzowana, szkoda tylko, że nie znalazła swojego finału na sali sądowej i przed plutonem egzekucyjnym - bo za zdradę główną może być tylko kara główna.
Odpowiedzialność jednak za obecny stan wiedzy społeczeństwa na temat stanu wojennego ponoszą media. "Wolne i niezależne" - chciałoby się powiedzieć, że wolne i niezależne od rozumu i zwykłej przyzwoitości. Bo jeżeli 61 procent naszych rodaków uważa wprowadzenie stanu wojennego za rzecz zbawienną i pozytywną to winę za taki stan świadomości społeczeństwa ponoszą właśnie media.
Działalność IPN-u niewątpliwie korzystna dla ujawnienia prawdy o tych zdarzeniach nie przełamie bredni pompowanych ludziom do głów w dziesiątkach publikacji, artykułach i programach telewizyjnych będących apologią Jaruzelskiego i jego ekipy.

12 grudnia 2007

Tusk : Merkel - 0:3

Rezygnacja z rury przez Bałtyk - Nein
Rezygnacja z budowy Centrum Wypędzonych w Berlinie - Nein
Przejęcie przez Niemcy roszczeń "wypędzonych" - Nein
Natomiast Merkel "załatwiła", że Putin zniesie embargo na żywność z Polski. No faktycznie "załatwiła" - w każdym razie tak mówi, a jak mówi to mówi.
W kontaktach z Niemcami to należy przypomnieć jeden detal z czasów gdy MSZ-em kierował pan Bartoszewski. Była wtedy podpisywana jakaś tam umowa, która była dyskutowana w sejmie. Poseł Dobrosz zwrócił nieśmiało uwagę, że umowa ta umożliwia roszczenia "wypędzonych". Na co pan Bartoszewski wszedł na mównicę, zbeształ posła Dobrosza od nieuków, tumanów, oszołomów ksenofobów itp. Nie minęło kilka lat i mamy kilkanaście jak nie kilkadziesiąt pozwów w trybunale w Strassburgu. Jeżeli, którykolwiek z tych pozwów zacznie być rozpatrywany co do meritum, będzie to precedens świadczący o tym, że pewne obszary naszego państwa w świetle prawa międzynarodowego są wyłączone z pod jurysdykcji polskich sądów.

Jeżeli rząd i Tusk w taki sposób zaczynają swoją działalność to w tej chwili nie jestem sobie w stanie wyobrazić czym i jak to się skończy

07 grudnia 2007

Przekopiowane "na żywca" od Gdańszczanina

Należy nadmienić, że ten blog (www.uklad3miasto.blox.pl) nadal jest zablokowany

Panie i Panowie


wczoraj Agora zablokowała trójmieski blog www.uklad3miasto.blox.pl motywując to naruszeniem praw i dóbr innych osób. Uważam, że mamy tu do czynienia z cenzurą. Autorzy bloga opisują sprawy związane z korupcją w Trójmieście. Nie wykraczają jednak poza konwencję w której także i my redagujemy nasze blogi. Całkiem możliwe, że za moment także i my zostaniemy zablokowani. Niejako na marginesie zwracam uwagę, że tekst będący powodem tak ostrej reakcji Agory był powszechnie znany i komentowany w trójmiejskich mediach. Co więcej zarzuty postawione w liście potwierdziła kontrola przeprowadzona przez prezydenta Sopotu (PO). Obawiam się , że tak ostra reakcja na zamieszony tekst, będący nota bene przedrukiem z wydawanego w Sopocie pisma, to efekt rozciągania parasola ochronnego na premierem Tuskiem i jego najbliższym otoczeniem. Innego wytłumaczenia dla tak idiotycznego posunięcia Agory po prostu nie ma.
Dodatkową i bardzo dla autorów bloga dotkliwą karą jest utrata w jednej chwili kilkuletniego archiwum bloga.
Proponuję wszystkim autorom prawicowych blogów zamieszczenie wpisu, za który zostali ukarani autorzy zablokowanego bloga .

Zachowanie Czerskiej powinno otworzyć dyskusję na temat cenzury, swobody dyskusji w cyberprzestrzeni.

Jeden za Wszystkich, Wszyscy za Jednego ...

materiały źródłowe:

Witam!

Dostaliśmy zawiadomienie, o tym że publikowane treści na blogu
uklad3miasto.blox.pl naruszają prawa i dobra innych osób, dlatego dostęp
do bloga został zawieszony. Dotyczy to ostatniego wpisu z 17
pażdziernika.

Z poważaniem

Radosław Grabarek
Administracja blox.pl

INFORMACJA: w dniu dzieiszym dotarła do mnie informacja o
zablokowaniu bloga uklad3miasto, ktorego od ponad dwoch lat prowadzę
niespieszn± ręk± w towarzystwie przyjaciół.Niniejszy mejl jest
odpowiedzi± na mejl, jaki otrzymałem od admina serwisu blox.pl,
należ±cego do koncernu Agora S.A.

Z tre¶ci± wpisu, który spowodował zamknięcie bloga można zapoznać
się tutaj:

http://pl.muestrarios.org/b/sanatorium-le%C5%9Bnik---s%C5%82u%C5%BCba-zdrowia-wed%C5%82ug-platformy.html


* * *


Szanowny Panie,

Wpis, o którym Pan pisze, to zacytowany w cało¶ci i bez żadnych
skrótów tekst, jaki wysłali do mnie sopoccy radni ponad rok temu. Ów
tekst pojawił się również w druku w jednej z darmowych gazet,
wychodz±cych w Trójmie¶cie. Tekst ten Radni otrzymali od jednego z
pracowników Samorz±dowej Służby Zdrowia w Sopocie, mie¶cie Donalda
Tuska, rz±dzonym "od zawsze" przez Platformę Obywatelsk±.

Informacja o pochodzeniu listu znajdowała się na blogu.

Ten tekst stał się póĽniej podstaw± kontroli, jak± w na wyraĽne
ż±danie radnych opozycji (¦widerski, ¦ledzianowski, Jankowska,
Kałużny) przeprowadził jeden z bohataterów listu, Pan Jacek
Karnowski. W efekcie tej kontroli... potwierdziła się większo¶ć
opisanych w li¶cie sytuacji, czego efektem były kary finansowe
nałożone na szefa opisywanej w li¶cie instytucji.

O tej sprawie również informowały trójmiejskie media - można to
sprawdzić w archiwum dziennika bałtyckiego oraz telewizji gdańsk.

Uważam zablokowanie bloga z tego powodu za wyj±tkowy skandal i
jednocze¶nie informuję Pana, jak i wymienione w polu "do wiadomo¶ci"
osoby, które prowadz± swoje blogi na innych platformach, że nie
zostawię tego tematu bez reakcji, oraz że będę domagał się od Agory
odzyskania tekstów, jakie przez kilka lat zgromadziły się na blogu.

Również je¶li będzie to wymagało zrzeczenia się anonimowo¶ci i
wytoczenia procesu.

Treść listu, który spowodował tak ostrą reakcję Czerskiej:

(Zaznaczam, że jest to przedruk z pisma Obserwator Sopocki nr 3 )

"Poniżej treść listu, jaki rok temu został przesłany do polityków sopockiej opozycji. Zamieszczam go dzisiaj w związku z dyskusją na temat prywatyzacji służby zdrowia i przekazaniu kontroli nad tą sferą życia publicznego naszym samorządom. Oto przykład tego, jak wygląda zarządzanie służbą zdrowia na podwórku niepodzielnie rządzonym przez PO.

Jednocześnie informuję, że wyniku działań radnych PiS prezydent Karnowski zarządził kontrolę w Sanatorium Leśnik. Kontrola potwierdziła większość stawianych w liście tez, jednak Urząd Miasta Sopotu nie poinformował prokuratury o żadnych nieprawidłowościach, a także nie zdymisjonował swojego głównego protegowanego.

List publikuję bez skrótów i bez ingerencji w treść.

Źródło - Obserwator Sopocki, numer 3.

* * *

Jako mieszkańcy i osoby pracujące w Sopocie oraz wyborcy Prawa i Sprawiedliwości chcemy zainteresować polityków PiS-u sytuacją, która od wielu lat istnieje w Sopockiej Służbie Zdrowia podległej gminie. Konkretnie chodzi o Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej,,Uzdrowisko Sopot”. Dyrektorem tego zakładu mianowanym przez Urząd Miasta od 2000 roku jest p. Krupa. Dyrektor Krupa nie szanuje i nie liczy się z pracownikami. Potrafi wyzwać pracownika używając najbardziej wulgarnych i ordynarnych słów. Nie zezwolił pracownikom na założenie związków zawodowych pod groźbą utraty pracy. Najczęściej używanym przez dyrektora zwrotem jest:,,od jutra kur... już nie pracujesz”.

Nie jest to firma prywatna, a wszyscy pracownicy odnoszą takie wrażenie. P. Krupa najwyższe stanowiska w zakładzie obsadził najbliższą rodziną. Żona, Barbara Krupa zarządza Sanatorium,,Leśnik” na stanowisku kierownika. Pasierb, Jacek Walczak wychowywany od trzeciego roku życia przez p. Krupę zajmuje również kierownicze stanowiska w Sanatorium,,Perła” i pensjonacie,,Muszelka”. Właściwie firmą kieruje pani Krupa, a nie dyrektor. Pani ta nawet nie posiada świadectwa maturalnego. Pasierb ukończył studia, ale jest to młody człowiek uzależniony od leków i narkotyków. Pani Krupa w roku 2002 przez siedem miesięcy przebywała na zwolnieniu lekarskim wystawionym przez lekarza psychiatrę. W tym samym czasie opisywała pod względem merytorycznym faktury oraz otrzymywała wysokie premie, (wnioski premiowe najprawdopodobniej już nie istnieją w teczce osobowej). Pani tej w ,,Leśniku” podlegają wszystkie działy: medyczny, żywieniowy, administracyjny. Pomimo braku doświadczenia i jakichkolwiek kompetencji zarządza sanatorium według własnego widzimisię. W sanatorium,,Leśnik” od wielu lat panuje niegospodarność. Pan dyrektor, co pół roku przenosi swój gabinet, nie wiadomo, po co.

W sanatorium,,Leśnik” tzw. Tężnia, która powinna służyć chorym ludziom jest zwykłym oszustwem. Pacjenci, którzy nieraz czekają wiele miesięcy na miejsce w sanatorium są po prostu oszukiwani, bo wdychają zwykłą sól kuchenną, która kupowana jest najczęściej w supermarketach(można to sprawdzić w opisie faktur). Z samego rana pracownicy gospodarczy rozsypują sól na gałęzie i polewają je wodą.

Pan Jacek Walczak zajmujący kierownicze stanowisko również jest osobą niekompetentną. Wszystkie jego obowiązki wykonują podwładni, którym okazuje zero szacunku. Nie potrafi nawet powiedzieć,,dzień dobry”. Starsze kobiety potrafi wyzwać od najgorszych. Pan Walczak był nawet kierownikiem Sanatorium ,,Jantar”,za dodatkowe pieniądze, który do dnia dzisiejszego praktycznie nie istnieje. O odzyskanie praw do budynku ,,Jantar” miasto sądziło się z poprzednim właścicielem kilka lat. W grudniu 2004 roku gmina przekazała budynek,,Jantar” S.P ZOZ-owi. Na początku 2005 roku ZOZ dostał milion złotych od gminy na najpilniejsze remonty sanatorium,,Jantar”,ale do dnia dzisiejszego żadne prace nie zostały podjęte, a budynek popada w ruinę. Pensjonat,,Muszelka” również nie przynosi żadnych korzyści finansowych. W pierwszym roku SPZOZ wynajął pokoje studentom, ale latem, nie wiadomo dlaczego, pensjonat nie przyjmował gości. Pan dyrektor uważa, że pensjonat nie powinien więcej przyjmować studentów, gdyż podobno zdewastowali go, co jest wierutną bzdurą i kłamstwem.

Pan Krupa ma dyżury lekarskie w sanatorium,,Leśnik” przeważnie tzw. 100%, co oznacza, że dostaje podwójną zapłatę. Są to dyżury w soboty, niedziele i święta. Za takie samo postępowanie stracił pracę dyrektor szpitala Przeciwgruźliczego i Chorób Płuc. Pan Krupa jest również zatrudniony jako wykładowca w Wyższej Szkole Turystki? W godzinach, w których pełni obowiązki dyrektora SPZOZ-u. Studenci pana Krupy często przychodzą do ,,Leśnika” w soboty na wykłady dotyczące fizykoterapii, a pracownicy są zmuszeni do przyjścia w ten dzień bez wynagrodzenia. Wyjazdy prywatne z żoną są często traktowane jako służbowe. Dyrektor o każdej kontroli był uprzedzany przez pracowników Urzędu Miasta i natychmiast zaufani pracownicy SPZOZ-u niszczyli dokumenty, które mogłyby zaszkodzić panu Krupie. Najczęściej dokumenty te dotyczyły premii i wynagrodzeń rodziny Krupów ( można to sprawdzić przeglądając listy plac )

Nie chcemy również skorumpowanych radnych, którzy zostali wybrani dzięki temu, że pielęgniarki SPZOZ-u były zmuszane do zbierania podpisów od starszych pacjentów(dotyczy to np. doktor Maj). Radcą prawnym w firmie na umowę zlecenie z pensją powyżej 3000zł jest mąż wcześniej wspomnianej pani doktor, pan Maj. Jest to adwokat od prawa karnego, a nie od prawa pracy.

W ciągu paru lat pensje żony i pasierba wzrosły do astronomicznych rozmiarów. Pasierb często wykonuje prace malarskie w Sanatorium,,Leśnik”i Por.Cukrzycowej(maluje gabinety lekarskie, korytarze), pomimo że są zatrudnieni pracownicy gospodarczy, a pan Walczak dostaje wynagrodzenia od dwóch do trzech tysięcy na umowę zlecenie, które figuruje na nazwisko kolegi p. Walczaka. Pralnia, która pierze pościel dla sanatorium od wielu lat jest wybierana przez panią Krupę, pomimo że czystość prania pozostawia wiele do życzenia. Rodzina Krupów codziennie zasiada do obiadów, za które jak wszyscy pracownicy płacą około czterech złotych ale nie jedzą posiłków, które otrzymują kuracjusze oraz inni pracownicy. Tylko dla nich obiady gotowane są specjalnie. Do tego celu zostały zakupione nowe garnki i zastawa stołowa.

Pan Dyrektor brzydzi się spożywać posilki z tego samego „kotla” co wszyscy.

Niesłusznie zwalniani pracownicy pisali pisma ze skargą do Urzędu Miasta na dyrektora i panujące tam zwyczaje, ale pisma te pozostawały bez echa. Pan dyrektor uważa, że jest nie do ruszenia, gdyż ma bardzo dobre układy z prezydentem Karnowskim. Bodźcem do napisania tego listu stało się wystąpienie w,,Panoramie” prezydenta Fułka, który opowiadał o nowym programie wyborczym PO i mówił o nowych inwestycjach w sanatorium,,Leśnik”. Czy pieniądze podatników mają znowu zostać przeznaczone na przykładową ,,Tężnie” i nową zastawę stołową dla ,,dyrektorskiej rodziny”? My, pracownicy przedstawiliśmy całą sytuację mediom, które były bardzo poruszone i obiecały zająć się sprawą, ale po pewnym czasie stwierdziły, że nie mają szans z panem Karnowskim. Dla nas jedyną szansą jest wybór nowego prezydenta i nowej rady miasta, który ukróci ten rodzinny interes.

W państwie praworządnym nie może być własności prywatnej w firmie państwowej.

Czekamy na jakąkolwiek reakcję.

Wyborcy Pis-u."

06 grudnia 2007

Wywiad z A. Macierewiczem

Nie będę tego komentował, każdy może sam to przeczytać i ocenić

Częścią planu Platformy jest uniemożliwić nawet swoim zwolennikom dostęp do wiedzy na temat rzeczywistego działania służb – mówi poseł PiS Antoni Macierewicz, były weryfikator WSI w rozmowie z Małgorzatą Subotić

------------------------

Rz: Czym pan sobie zasłużył, że Platforma mówi: „każdy, byle nie Macierewicz”? Premier Tusk uznał nawet wysunięcie pana kandydatury do speckomisji za prowokację.

Są dwa powody. Jeden to kompetencja. Kierowałem służbami, zarówno cywilnymi, jak i wojskowymi. Dla ludzi, którzy chcą coś ukryć, jest to po prostu groźne. Jest oczywiste, że nie da się mnie oszukać ani jeśli chodzi o personalia, ani o konkretne działania. Drugi to antykomunizm. Platforma chce rehabilitować WSI, flirtuje z Rosją, a ja wiem zbyt wiele o układach, nieprawidłowościach, przestępstwach ludzi, których PO przywraca do władzy w służbach.

Czy o pana kompetencji świadczy ogromna liczba pozwów sądowych, jakie skierowano przeciwko panu? Zarówno wtedy, gdy jako szef MSW wykonał pan uchwałę lustracyjną, jak i po raporcie z weryfikacji WSI?

Ogromna liczba? Pozwów jest kilka i nie mają żadnej wartości. Są próbą wykorzystania sądów i mediów do presji, zastraszenia, stworzenia wrażenia, że sądu powinni się bać ci, którzy z przestępstwami komunistycznymi walczą, a nie przestępcy. Ta taktyka poniosła klęskę wraz z pierwszym, precedensowym wyrokiem z 29 listopada. Sąd jasno stwierdził, że nie wykazano naruszenia dóbr wskutek sporządzenia przeze mnie raportu, a przede wszystkim, że przewodniczący komisji weryfikacyjnej nie może być pozywany jako prywatna osoba w sprawach cywilnych. Ale słusznie pani zestawiła rok 1992 i obecne działania PO. Łączy je szczególna klamra i jest to jeden z powodów wyjątkowej niechęci Platformy do mnie. Tak jak na początku lat 90. broniła Służby Bezpieczeństwa i ludzi z SB, tak dzisiaj broni rozwiązanych WSI.

Platforma powstała w 2001 roku, a pan mówi o wydarzeniach z początku lat 90.

Mówię o twardym trzonie PO od Tuska po Komorowskiego. Wystarczy spojrzeć na film „Nocna zmiana” i przerażoną twarz Donalda Tuska, który nie był pewien, czy SLD jest z nimi, czy mają większość. A ta większość miała służyć do tego, by zamach się udał i by nie wpuścić mnie do ministerstwa, czego domagał się wówczas Wałęsa.

Jaki to ma związek ze współczesnością?

Dla Tuska i Komorowskiego ma związek. Ci ludzie wciąż odgrywają się za lustrację zapoczątkowaną przeze mnie w roku 1992 i za rozwiązanie WSI. W obu wypadkach trafiają na trzy nazwiska – Jana Olszewskiego, Jarosława Kaczyńskiego i Antoniego Macierewicza. Więc uważają nas za przeszkodę w przywracaniu błogiego stanu, gdy służby postkomunistyczyne gwarantowały pełnię władzy i ułatwiały przejmowanie majątku narodowego. Nie przypadkiem zorganizowano taką nagonkę przeciwko mnie i nie przypadkiem władzę w wojsku i w służbach obejmują ludzie związani z reakcją lat 90.

Poda pan jakieś nazwiska?

Tylko wspomnę o tym, że w MON kadrowym, człowiekiem, który będzie decydował o personaliach, został gen. Janusz Bojarski, absolwent akademii Dzierżyńskiego z roku 1984, były szef WSI, prawa ręka szkolonego przez GRU gen. Dukaczewskiego. Sekretarzem stanu zostaje gen. Czerwiński, wobec którego – według ministra Szczygły – sprawy prowadziła Żandarmeria Wojskowa. Ale ABW kieruje pan Bondaryk, który zasłynął jako wiceminister MSWiA w 1999 r. tym, że próbował przejąć i wykorzystać dokumentację tzw. akcji Hiacynt dotyczącej homoseksualistów. Do kontrwywiadu wysłano ludzi, którzy robili czystki w UOP za Siemiątkowskiego; wyrzucono wówczas 300 najlepszych oficerów i to nie wskazując jakiegokolwiek zarzutu. Skandalem jest przyjęcie do kontrwywiadu ludzi przygotowujących w 2002 r. zatrzymanie Modrzejewskiego, takich jak Zbigniew Lichocki.

Dlaczego miałby to być skandal?

Teraz ma szukać haków przeciwko mnie i moim współpracownikom, którzy stworzyli od podstaw pierwszą niekomunistyczną, nowoczesną i sprawną służbę specjalną w RP. Jeszcze gorzej dzieje się w Komisji do spraw Służb Specjalnych. Uniemożliwia się uczestnictwo przedstawicielowi PiS, ale członkami zostają ludzie, na których ciążą zarzuty korupcji i oszustwa. Doradcami komisji zostają panowie prof. Stanisław Hoc, płk Zenon Bilewicz i płk Piotr Niemczyk. A szefem urzędu marszałka do spraw kontaktu z dziennikarzami mianuje się Jarosława Szczepańskiego, b. współpracownika WSI. Szczególnym symbolem tego powrotu ludzi WSI jest zamknięcie Muzeum Zbrodni Komunizmu – GZI otwartego przeze mnie dla publiczności w podziemiach przy ul. Chałubińskiego w Warszawie, tam gdzie niegdyś mordowano polskich patriotów. Od stycznia w soboty i niedziele zwiedzały je wycieczki, zapoznając się z historią zbrodniczego aparatu komunistycznego. Muzeum upamiętnia już nawet film zrobiony przez telewizję Trwam. Ale nowemu kierownictwu MON to przeszkadza, więc zarządzono „remont” i zamknięto muzeum.

Ci ludzie, których pan wymienia, pracowali w służbach, więc powołując się na pana argument: są kompetentni.

Wcale nie są kompetentni. Pan Hoc nie ma poświadczenia dostępu do informacji niejawnych.

Pewnie wkrótce będzie je miał.

Być może. Tylko że takiego dostępu już raz mu odmówiono. Z tego powodu nie mógł zostać doradcą Komisji ds. Służb. Uznano, że nie daje gwarancji bezpieczeństwa. Z kolei „kompetencje” pana Niemczyka sprowadzają się do tego, iż wiadomo, że jest związany na śmierć i życie z zespołem Milczanowskiego i walnie przyczynił się do aferalnego oddania TP SA przez rząd Buzka. Płk Zenon Bilewicz to oficer służb komunistycznych sprzed 1989 r. związany z aparatem stanu wojennego, w 2002 roku przeniesiony do kierowanej przez Zbigniewa Siemiątkowskiego Agencji Wywiadu. Wraz z nim przeniesiono wówczas do służb cywilnych kilkudziesięciu oficerów z WSI, część z nich zajęła kluczowe pozycje w ABW, kontrolując obrót ropą naftową. To właśnie wtedy płk Wiesław Kowalski został szefem ABW w Szczecinie, płk Lenart w Bydgoszczy, a płk Antoni Paliwoda w Lublinie. Nie wiem, czy posłowie PO, a nawet kierownictwo tej partii i członkowie komisji rozumieją konsekwencje tego powrotu starego aparatu, ale jedno jest pewne: rychło staną się jego zakładnikiem.

Janusz Zemke, który jest w komisji od lat, służb nie rozumie?

Zemke dzięki powiązaniom rodzinnym zna służby cywilne sprzed lat 90., a od czasu gdy był sekretarzem stanu i zajmował się wielkimi kontraktami, takimi jak KTO (kołowy transporter opancerzony) Rosomak, F-16 i rakiety Spike, ma bardzo ograniczony margines działania.

Co pan insynuuje? O jakie powiązania rodzinne chodzi?

Niczego nie insynuuję, mówię tylko, że może mieć pełniejszą wiedzę. Członkowie Komisji ds. Służb, jeśli nie są kompetentni i dociekliwi, w trakcie prac dowiadują się tylko tego, co służby same chcą im powiedzieć. Niczego więcej. Trzeba więc bardzo długo i wnikliwie zajmować się tą problematyka, aby mieć minimum kompetencji. Władza wykonawcza zawsze góruje nad władzą ustawodawczą.

A Marek Biernacki (PO), który też jest w speckomisji?

Marek Biernacki jest osobą kompetentną w sprawach policji, a nie służb specjalnych. Gdy był szefem MSWiA, służby tajne były już poza ministerstwem. Mówię o tym wszystkim, bo moim zdaniem częścią planu Platformy jest uniemożliwić nawet swoim zwolennikom dostęp do wiedzy na temat rzeczywistego działania służb.

Właściwie po co PO miałaby taki plan?

Nie wiem. Ale jeśli likwiduje się funkcję koordynatora do spraw służb...

Była to funkcja dekoracyjna.

Pani się myli. Zbigniew Wassermann był najbardziej kompetentnym ministrem koordynującym służby od powstania tego urzędu. Nie kwestionuję wiedzy prokuratorskiej Milczanowskiego, ale była ona skrzywiona przez fascynację tajnymi służbami. Z kolei Pałubicki był skutecznie blokowany przez Tomaszewskiego i Petelickiego. A Wassermann chciał służby kontrolować i jako jedyny stworzył system tej kontroli. Wprowadzał go systematycznie, choć z oporami i trudnościami. Żelazną ręką narzucał rygory, którym musiały się poddawać. Dlatego go nie znoszą.

W każdym razie powstała sytuacja paranoiczna. Platforma mówi „każdy, byle nie Macierewicz”, a PiS „nikt inny, tylko Macierewicz”.

To nie jest wcale sytuacja paranoiczna, tylko próba złamania reguł demokracji przez PO. Platforma chce zwasalizować PiS. I uniemożliwić kontrolę służb. Posuwa się też do tego, że toleruje dwie uchwały Prezydium Sejmu. Jedna mówi o 5-osobowym składzie komisji, a druga o 4-osobowym. Marszałek Komorowski schował jednak tę drugą uchwałę pod sukno, bo mu przeszkadzała.

To jakaś zbrodnia?

Mamy dwie uchwały wykluczające się wzajemnie, przy czym realizowana jest wcześniejsza zdezaktualizowana przez późniejszą. Ale komisja działa na podstawie pierwszej, tej zdezaktualizowanej. I w tej sytuacji opiniuje się budżet służb i dokonuje wyboru zastępców szefa służby. Widać na pierwszy rzut oka, że próbuje się przeprowadzić decyzje, które uniemożliwią właściwą i skuteczną kontrolę służb.

Powiedziałabym: „Sam tego chciałeś Grzegorzu Dyndało”. Gdyby PiS wystawiło kogoś innego, a nie pana, to jakąś kontrolę by miało.

Platforma chce narzucić swoją wolę PiS. W istocie chce decydować, kogo PiS będzie wystawiało i na jakie stanowiska. Może chce decydować, kto będzie w imieniu tej partii przemawiał, a potem przygotuje tezy, jakie mamy wygłaszać? Przecież to jest absurdalne.

Może gdyby pana raport był rzetelniejszy, to PO miałaby do pana inny stosunek?

PO nie znosi mnie i próbuje zdyskredytować raport właśnie dlatego, że po raz pierwszy powiedziano całą prawdę o konsekwencjach grubej kreski i utrzymywaniu ludzi GRU w służbach specjalnych. Przecież ich główne zarzuty dotyczą ujawnienia spisu ludzi szkolonych przez KGB i GRU! Ciekawe dlaczego specjaliści angielscy i amerykańscy chwalą raport, podkreślając, że wyzwolił on Polskę z zależności od służb postsowieckich i rosyjskich, a PO tak zażarcie go atakuje? Myślę, że czas najwyższy wybrać, czy broni się systemu grubej kreski, ludzi KGB i GRU, opcji rosyjskiej, czy niepodległości Polski i przynależności do świata Zachodu.

Jakie będą losy aneksu?

Takie, o jakich mówi ustawa.

PO i lewica mówią, że ten aneks jest straszakiem, i jego siła tkwi w tym, że nie wybuchł. Na tym polega instytucja tzw. haków. Gdyby wybuchł, to może okazałoby się, że król jest nagi?

Instytucja haków polega na szantażu, czyli na działaniu skrytym. Raport i aneks zawierają otwarcie postawione zarzuty wobec żołnierzy i polityków, którzy złamali prawo lub tolerowali takie działania. Stąd wściekłość i próby dyskredytacji.

Ale aneks nie został opublikowany, więc nie ma w nim „otwarcie postawionych zarzutów”.

Te środowiska polityczne, które pani przywołała, są gotowe sformułować dowolną ocenę o raporcie i mojej osobie pod jednym warunkiem: byle była ona negatywna. A argumentacja zmienia się w zależności od bieżącej sytuacji. Polemizowanie z tym wydaje się być jałowe. Działania PO mają wymusić nowy standard w polskim życiu politycznym polegający na tym: wara wam od dekomunizacji, wara wam od WSI, wara wam od lustracji.

Zaraz, zaraz. To przecież chyba PO głosowała i za ustawą o likwidacji WSI, i za ustawą lustracyjną?

A jeszcze więcej na ten temat mówiła. Tyle że politycy PO spodziewali się, że to nie będzie realizowane.

Pan myśli, że w PO są głupcy, którzy myśleli, iż coś przegłosują, a potem nic z tego nie wyniknie?

Nie, nie myślę. Ale wiem, jak wyglądały przygotowania do realizacji ustawy o likwidacji WSI ze strony ministra Sikorskiego. Przecież to właśnie kształt tej ustawy był początkiem jego konfliktu z Pałacem Prezydenckim i z ministrem Wassermannem. Prawo i Sprawiedliwość chciało zlikwidować WSI i stworzyć nowe służby wierne wyłącznie Rzeczypospolitej. I to się udało. Politykom związanym z WSI, z generałami Dukaczewskim, Bojarskim, Soczewicą i innymi chodziło o to, by została zmieniona nazwa, ale nie rzeczywistość.

Podobno aneks do raportu z likwidacji WSI można kupić. Jak to się stało?

To jeszcze jeden humbug z serii czarnej propagandy. Minęło od czasu tego artykułu dwa tygodnie i jakoś nie widzę druku tego tekstu w „Dzienniku”. Była to więc normalna prowokacja, w której specjalizują się ludzie związani z WSI. Chciałem nawet kupić od „Dziennika” choćby jeden egzemplarz, ale jakoś nie mieli ochoty sprzedać.

Być może za mało pan dawał. A konkretnie ile?

Może za mało, ale była to cena do negocjacji. A mówiąc poważnie: ten materiał jest ściśle tajny i skupia się na przejmowaniu gospodarki przez służby.

A co to ma wspólnego z PO?

Nie stawiam takiej tezy, ale ludzie PO od początku swej kariery dążyli do wyprzedaży majątku państwowego. Z kolei służby wojskowe już w latach 80. stworzyły specjalne zespoły (m.in. oddział Y), które specjalizowały się w „pozabudżetowym finansowaniu wywiadu”, czyli w nielegalnych operacjach finansowych. A teraz PO broni WSI jak niepodległości. Ba! Minister Klich mianuje gen. Bojarskiego kadrowym MON, by – jak powiedział – „zrekompensować krzywdy b. żołnierzom WSI”. Być może więc jakiś związek jest.

Nie rozumiem. Przygotował pan aneks i nie wie pan, co w nim jest?

Wiem. Ale nie zamierzam teraz, przed jego publikacją odpowiadać na pytanie, jakie aneks ma związki z Platformą.

Bronisław Komorowski powiedział ostatnio, że nie czuje do pana osobistej urazy, ale „odczuwa pewną satysfakcję z tego, że tzw. raport Macierewicza ma tak znikomą wiarygodność”. Wie pan, skąd się bierze ta jego satysfakcja?

Marszałek Komorowski się łudzi, co rozumiem u człowieka, który jest podejrzewany o wykorzystywanie nielegalnych podsłuchów WSI do rozgrywek personalnych w MON. Zresztą już w raporcie wskazano, że ponosi on współodpowiedzialność jako wiceminister nadzorujący kontrwywiad wojskowy za stosowanie środków operacyjnych w sprawie „Szpak” dotyczącej inwigilacji ówczesnego wiceministra Sikorskiego. Naprawdę więc nie wystarczy, że osoby wskazane w raporcie jako odpowiedzialne za nieprawidłowości i przestępstwa stwierdzą, iż raport ma niską wiarygodność. Ani nawet, jeśli uczynią to związane z nimi media. W sprawie raportu tłumaczy go tylko to, że każdy ma prawo bronić się takimi środkami, na jakie go stać... I jeszcze jedno: satysfakcja itp. „sukcesy” p. marszałka Komorowskiego i innych ludzi wiążących się z WSI przeminą dość szybko. Tak jak satysfakcja ludzi byłej SB po obaleniu rządu w 1992 r. A raport zostanie jako dokument państwowy osądzający WSI i ludzi z tymi służbami współpracujących. Już dziś jest podstawową lekturą wszystkich służb zachodnich przy ocenie polskiego systemu bezpieczeństwa do 2006 r. Tak więc ja także nie czuję do pana marszałka Komorowskiego osobistej urazy, ale mu współczuję, bo kiedyś postępował jak dzielny i prawy człowiek.

30 listopada 2007

Dalszy ciąg "cudów"

Te "cuda" to spowoduję, że się nie pozbieramy do końca świata albo i jeszcze dłużej. Oto tekst z "Dziennika" (http://www.dziennik.pl/gospodarka/article89526/Pawlak_Mozemy_sprzedac_Rosjanom_firmy_energetyczne.html)

Rząd koalicji PO-PSL otwiera szeroko drzwi przed rosyjskimi koncernami energetycznymi. Wicepremier Waldemar Pawlak ogłosił w rosyjskiej gazecie "Kommiersant", że firmy ze Wschodu będą mogły kupować polskie przedsiębiorstwa sektora energetycznego na takich samych zasadach, jak wszyscy.



"Rząd Polski przestrzega zasady pełnej otwartości w sprawach prywatyzacyjnych. W tej dziedzinie postępujemy w pełnej zgodzie ze standardami przyjętymi w Unii Europejskiej" - obiecuje Waldemar Pawlak w wywiadzie dla moskiewskiej gazety.

Wicepremier tłumaczy, że zgodnie z unijnymi przepisami dostęp do rynku energetycznego powinien być równy dla wszystkich przedsiębiorstw, niezależnie od tego, z jakiego kraju pochodzą. "Dyrektywy Unii Europejskiej szczególnie baczną uwagą zwracają na to, by operatorzy sieci energetycznych dawali jednakowy dostęp wszystkim uczestnikom rynku" - dodaje szef Polskiego Stronnictwa Ludowego.

Wicepremier i minister gospodarki nie stawia Rosjanom żadnych warunków wstępnych w zamian za dostęp do prywatyzacji polskiego sektora energetycznego. "Zasady UE nie dopuszczają żadnych ograniczeń i dyskryminacji w dostępie do rynku" - tłumaczy.

To zmiana polskiego stanowiska w tej sprawie o 180 stopni. Wcześniej Polska robiła, co mogła, by nie dopuścić Rosjan na nasz rynek energetyczny. Niektórzy politycy byli wręcz oskarżani o zdradę polskich interesów, jeśli nie dość głośno protestowali przeciw sprzedawaniu jakichkolwiek firm energetycznych Rosjanom. Argumentowano, że w ten sposób Polska będzie skazana na łaskę i niełaskę Moskwy.

Poseł PiS Zbigniew Wassermann, były koordynator specłużb, zwraca uwagę, żę bezpieczeństwo energetyczne Polski to piorytet każdego rządu. "Cały rząd powinien pamiętać, składając taką deklarację, że tu w grę wchodzi nie tylko ekonomia, ale realne kwestie możliwych zagrożeń bezpieczeństwa Polski" - tłumaczy Wassermann.

I przypomina, że nasz kraj nie zawsze miał dobre doświadczenia z Rosją. "Mieliśmy już do czynienia z próbami wrogiego przejęcia naszych firm przez Rosjan. Trzeba pamiętać o tym, że Rosja jest krajem, który realizuje swoją politykę w dużej mierze poprzez rozgrywki z dystrybucją środków energetycznych. I nie chodzi tu tylko o Polskę, ale szantaż paliwowy czy słynne zakręcanie kurków dotykało wiele państw" - podkreśla były koordynator specłużb.

28 listopada 2007

Cud mniemany

Premier Tusk ogłosił odstąpienie Polski od blokowania przystąpienia Rosji do OECD. Minister Sikorski usuwa ludzi, którzy pracę w MSZ podjęli za czasów rrządu Jarosława Kaczyńskiego a przywraca na ich miejsce ludzi po moskiewskiej MGIMO. Niektórzy mówią, że nie można "dyskryminować" ludzi ze względu na szkołę jaką ukończyli i każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie. Znaczy się każdego po MGIMO należy przebadać na okoliczność współpracy z KGB lub GRU, bo nie sądzę żeby ludzie ci mieli na czołach wypisane jaskrawym flamastrem czy są czy też nie współpracownikami moskiewskiego wywiadu.
Tymczasem w kraju w ciągu ostatnich 3 tygodni nastąpił drastyczny spadek notowań na giełdzie - dotknęło to głównie firm średnich - zainteresowanych odsyłam do prześledzenia notowań wskaźnika SWIG80.
Taki to cud i druga Irlandia.

Cud

13 listopada 2007

Umykająca informacja

Tak jakoś wczoraj przemknęła taka oto informacja: "A.Miodowiczi B.Komorowski przewidują zamknięcie prac ds. weryfikacji WSI".
Jeżeli komisja zakończyła swoją działalność - czyli wykonała całą powierzoną sobie misję to nie widzę przeciwskazań żeby zakończyć jej działalność. Z pewnej jednak części zawartych informacji wynika, że chyba misja ta nie została wykonana do końca. Ponadto Pan Miodowicz wyraził w swojej wypowiedzi zaniepokojenie o oficerów z byłego WSI. No cóż, oficerowie ci pozostają w rezerwie Sztabu Generalnego i pobierają "pensję" w wysokości trzech tysięcy złotych za "pozostawanie w gotowości do służby".
Chciałbym aby mi ktoś płacił 3 tysiące za "pozostawanie w gotowości" vel "nic nie robienie". Niestety nie widzę chętnych do takiej dobroczynności względem mojej osoby, ale być może wybrałem nie ten kierunek kształcenia żeby się na coś takiego załapać.
Informacja o tym wydarzeniu przemknęła i umknęła - mało kto to zauważył. Szum medialny spowodował, że tem ważny szczegół nie został nagłośniony.
Ciekawe dlaczego?

05 listopada 2007

Pora zacząć sprawdzać


To jest bardzo ciekawy artykuł, który Pan Kutz był łaskaw napisać jeszcze przed wyborami. Ponieważ za wyjątkiem jednego konkretu całość składa się z fobii i odczuć Pana Kutza na temat rządów Kaczorów, to niestety trzeba się uczepić tylko tego jednego konkretu jaki w tym artykule jest zawarty.
Tym konkretem jest postulat, a właściwie pytanie, dlaczego Kaczory nie wybudowały 2000 (słownie dwóch tysięcy) przedszkoli podczas swoich rządów. Ponieważ Pan Kutz tak bardzo martwi się o dzieci z obszarów gdzie przedszkoli jest niedostatek to należy szanownego autora regularnie podpytywać czy już złożył wniosek w sejmie o wybudowanie dodatkowo 2000 przedszkoli.
Jak ktoś ma ochotę to może sobie policzyć ile by kosztowało wybudowanie tych 2000 przedszkoli, nie mówiąc o czasie jaki na to jest potrzebny, ani o tym ile trzeba ludzi z odpowiednim wykształceniem aby ktoś w tych instytucjach pracował.
Pan Kutz został posłem, w związku z tym należy oczekiwać, że spełni postulaty, którymi bez żenady i zastanowienia szermował przed wyborami.

04 listopada 2007

Kolejni TW

M.Boni i T.Dedek
Dwie różne postawy. M.Boni idzie w zaparte - owszem coś tam podpisałem, ale byłem szantażowany i nikomu krzywdy nie wyrządziłem.
To dosyć znany zestaw argumentów. Najśmieszniejszy a właściwie najgłupszy jest ten, że nikomu nie wyrządził krzywdy. A jakim cudem donosiciel może wiedzieć jak została wykorzystana jego wiedza. Może dzięki jego donosom ktoś inny też został zaszantażowany i też podpisał bo się bał. Z tego mógłby się zrobić całkiem ładny łańcuszek. Ponadto to jest bzdura jeśli ktoś mówi, że opowiadał same nic nie znaczące dyrdymały. Dla SB, jak dla każdej policji politycznej, nie ma i nie było nieistotnych informacji. Każda informacja może być potrzebna, każdy szczegół o innym człowieku może posłużyć do zaszkodzenia temu człowiekowi.

Zupełnie inaczej na tym tle prezentuje się aktor Tomasz Dedek.
Tomasz Dedek nie zaprzecza swoim kontaktom z SB.- Byłem TW. Pamiętam, że miałem pseudonim Papkin. Nie zamierzam walczyć z faktami. Zrobiłem podłą i nikczemną rzecz i nie będę szukał dla siebie usprawiedliwienia – mówi aktor w rozmowie z „Wprost". Przyznaje też, że brał od bezpieki pieniądze. – To był przejaw jakiegoś mojego cwaniactwa. Dziś uważam, że była to najbardziej obrzydliwa rzecz, jaką zrobiłem – mówi.

Ten fragment pochodzi z tygodnika "WPROST".
Ten przynajmniej zdaje sobie sprawę z tego co zrobił. Szkoda, że inni nie wykazują takiej postawy.

29 października 2007

Klęska, dramat, nieszczęście

Takie mniej więcej wartościowanie jest przypisywane do wyniku wyborczego jaki otrzymał PiS. Piszą tak różni ludzie. Poczynając od anonimowych blogerów a kończąc na profesorach (egz. prof, Staniszkis). Jaka klęska, jaki dramat, jakie nieszczęście? PiS uzyskał w tych wyborach więcej głosów i więcej mandatów niż 2 lata temu - i to nazywamy klęską, wolne żarty. Oczywiście z punktu widzenia taktycznego nastąpiła przegrana. Natomiast z punktu widzenia strategicznego ta przegrana nie jest już wcale taka oczywista. Pisałem już poprzednio, że J.Kaczyński przegrać w perspektywie długofalowej nie może.
Również z punktu widzenia przedwyborczych nadziei Kaczora jest to porażka i to drastyczna. PiS miał osiągnąć wynik rzędu 280 mandatów. Efektywny wynik w sposób drastyczny odbiega od zakładanego.
Ale teraz musi nastąpić pełne odsłonięcie grup nacisku, które lobbowały za zwycięstwem PO jak i samego PO. Jeśli PO zacznie spłacać zobowiązania wynikające z poparcia jakiego udzielono tej partii to z ich programu nic nie zostanie - to jest niestety dosyć oczywiste. w takim przypadku następne wybory wygrywa PiS, najprawdopodobniej z wynikiem wyższym niż 280 mandatów.
Oczywiście PiS musi przetrwać obecną sytuację bycia w opozycji, ale to raczej zbyt dużym problemem nie jest. Kaczory są przyzwyczajone do bycia w opozycji i nie ma w tym żadnej filozofii. wystarczy czekać na błędy rządzących i odpowiednio je punktować.
Chciałbym się mylić w swoich prognozach. Znaczy się, uważam za złe dla Polski to, że PO spłacając przedwyborcze zobowiązania będzie zmuszone do restytucji Rywinlandu. Wtedy oczywiście powrót Kaczorów byłby niemożliwy, ale to nie jest z mojego punktu widzenia istotne kto, ważna jest żeby kierunek zmian zapoczątkowany przez Kaczyńskich został zachowany.

24 października 2007

Media, a może Merdia, a może Mendia

Przeprowadźmy pewien eksperyment myślowy.
Wyobraźmy sobie, że znajdujemy się w redakcji Washington Post w samym centrum afery Watergate i że jesteśmy jednym z dwójki Woodward & Bernstein (wszystko jedno którym a najlepiej oboma naraz). Mamy wszystko zapięte na ostatni guzik, wywiady z "głębokim gardłem", potwierdzenie tych informacji ze wszystkich możliwych źródeł. Artykuł jest gotowy do druku i nagle STOP - nie publikujemy i to bynajmniej nie dlatego, że nasz redaktor naczelny się przestraszył. Uznajemy, że "właścicielem tematu" jest na przykład redaktor naczelny "Chicago Chronicle". Niemożliwe, ktoś zakrzyknie. Fakt w USA niemożliwe. U nas jak najbardziej na porządku dziennym. Dokładnie w ten sposób postąpiła red. Paradowska z Polityki usuwając w ostatniej chwili z już autoryzowanego wywiadu z premierem Millerem pytanie o Rywina (wtedy to jeszcze nie była afera Rywina). Red. Paradowska swoją motywację powtórzyła kilkakrotnie publicznie - są świadkowie a nawet nagrania radiowe i telewizyjne - nie jest w stanie wyprzeć się swoich słów. I nic się nie stało. Red. Naczelny Polityki nie zaproponował red. Paradowskiej aby poszukała sobie innego mniej absorbującego i mniej odpowiedzialnego zajęcia bo najwyraźniej do roboty dziennikarskiej nie dorosła. Żaden z kolegów - konkurentów red. P. nie wspomniał nawet w jakimkolwiek felietonie o tym niewątpliwym wyczynie. Red. Paradowska nadal jest zapraszana do różnych programów i uchodzi w nich za osobę bywałą, świetnego i dociekliwego dziennikarza. Nic kompletna cisza, zdarzenie nie miało miejsca.
Ktoś może powiedzieć, że opisywana sytuacja to "odgrzewane kotlety" i kogo w ogóle obchodzi jakaś tam postawa dziennikarza z przed 4 czy 5 lat. Tyle tylko, że ten "kotlet" nie był nawet raz porządnie "przysmażony" - jest wręcz "surowy".
Dlaczego o tym przypominam - bo przeczytałem to:

Czytam sobie świetny tekst Kataryny o sprawie Sawickiej, a pod nim te prawie dwieście komentarzy i nagle coś mnie tknęło. Halo! Czy Kataryna jest znaną w całej politycznej blogosferze personą? Czy prawdą jest, że wielu znakomitych dziennikarzy ją czytuje? Czy wyłuszczyła w owym tekście czarno na białym bardzo poważny problem? Ba! Czy zrobiła to i wcześniej np. w sprawie interesujących wątków w taśmach Oleksego?

Jeśli na te pytania damy pozytywną odpowiedź to gdzie są reakcje mediów? Oto internautka w sposób przejrzysty i merytoryczny wytyka konkretne zaniedbania dziennikarstwa śledczego i wiadomo, że dziennikarze śledczy znają jej teksty. I CO? I nic. Jeden Pospieszalski skomentował tekst.

Poważne sprawy są notorycznie ignorowane! Ignorowane przez ludzi, których powołaniem jest dociekać, pytać, sprawdzać, opisywać i informować społeczeństwo. Wiadomo, że wielkie media są częścią Ubekistanu, więc nie dziwi mnie cisza na jedynkach gazet i serwisów. Ale przecież dziennikarze śledczy to konkretni ludzie. Mamy Internet, który daje możliwość anonimowego opisania wielu spraw w sposób dogłębny i szczegółowy. Kataryna jest świetna, ale ileż więcej dowiedzielibyśmy się od osoby zajmującej się śledztwami zawodowo.

Co się dzieje z tymi ludźmi? Czemu nie podejmują tych wątków? Jeśli chcą wykonywać swoje powołanie, jeśli są etosowcami, to winni walczyć by prawda ujrzała światło dzienne, a nie zadowalać się ogólnikowymi felietonikami w gazetach i na blogach. Czemu nie korzystają ze swego doświadczenia, kontaktów, wiedzy i nie opisują w Internecie tego co nie przejdzie u ich naczelnych z racji politycznych?

Czy rację ma Galba twierdząc, że 90% dziennikarzy to prostytutki?
Jeśli tak, to gdzie te pozostałe 10%?

To jest tekst Adama Haribu z tego adresu: http://haribu.salon24.pl/42318,index.html


Bo właśnie jesteśmy po wyborach parlamentarnych, które wygrała partia posługująca się hasłem analogicznym do hasła jakie w 1995 roku zapewniło zwycięstwo Kwaśniewskiemu: "Wybierzmy przyszłość". Również nikt z dziennikarzy nawet się nie zająknął o wtórności hasła PO w toku bieżącej kampanii.
Bo dwa lata temu po wygranych przez PiS wyborach praktycznie następnego dnia pojawiły się "analizy" przepowiadające natychmiastowy krach finansów (dolar po 8 zł, a benzyna po 12 za litr). Pojawiły się od ręki pytania dlaczego nie ma jeszcze koalicji i rządu jak również obawy o upadek demokracji i faszyzację sceny politycznej.

A teraz takich pytań nie ma. Przez analogię z odwrócenia można przyjąć, że dolar będzie kosztował 8 zł a benzyna 12 za litr.

W tym wpisie A.Haribu cytuje Galbę. Sądzę, że Galba się myli. Wg mnie 99% dziennikarzy na odpowiednich stanowiskach jest TW i/lub "umoczeńcami" i/lub "funkcjonariuszami oddelegowanymi do prasy". Są to z reguły redaktorzy naczelni. Reszta może robi to z przekonania, może z głupoty, a na pewno duża część chce jakoś dobrze żyć - cóż to jest ludzkie. Do PZPR-u ludzie też zapisywali się z konformizmu. Część robi to jednak zupełnie świadomie całym swoim jestestwem przekazując na zewnątrz komunikat o pogardzie dla odbiorcy - tu wg mnie najlepszym przykładem jest Paweł Wroński. Wystarczy spojrzeć na ten cyniczny uśmieszek pełen pogardy.

23 października 2007

Ławka kadrowa PO

Podobno takie są koncepcje, czyli nic pewnego ale jednak wielce możliwego.
Minister Sprawiedliwości - prof. Zoll
Minister Finansów - fachowiec z poza PO (wyraźna przymiarka pod Balcerowicza)
Ministerstwo Rolnictwa - wyraźnie dla koalicjanta czyli Waldek Pawlak

Jak jeszcze na MSZ będą chcieli wstawić Geremka lub kogoś z tego kręgu to jesteśmy w domu, czyli PO rozpoczęła spłacanie zobowiązań. To potem to już do MSW mogą po prostu wstawić Jaskiernię albo Borowskiego, to już nie będzie miało żadnego znaczenia.

Ja w takiej sytuacji to będę miał tylko nadzieję, że Nowa Zelandia nadal jest chętna na przyjmowanie białych osadników posiadających pewien skromny zasób gotówki i potrafiących trochę więcej niż machanie łopatą przy kopaniu rowów.

22 października 2007

Cud

Donald Tusk mówił w kampanii wyborczej o tym, że Polska zasługuje na cud gospodarczy. Teraz takiego cudu potrzebuje sam Tusk i jego otoczenie. Bo oto skończyła się komedia i zaczyna się tragedia. Teraz nie wystarczy antykaczyzm, teraz trzeba brać rząd i pełną odpowiedzialność za kraj, za politykę zagraniczną, za przygotowania do ME w 2012, za budowanie dróg, mostów i stadionów. Trzeba wziąć odpowiedzialność za pozyskanie i wykorzystanie środków unijnych. Trzeba zgodnie z obietnicami stworzyć takie warunki aby wróciła do Polski znaczna część spośród tych ludzi (2 miliony), którzy w ostatnim okresie czasu wyjechali z kraju za pracą. To wszystko jest wyzwaniem dla Tuska i tego właśnie oczekują od niego wyborcy, którzy głosowali na PO.
A PO nie jest w sytuacji idealnej - brakuje im większości parlamentarnej, będą musieli dobrać koalicjanta. Najprawdopodobniej będzie to PSL Chociaż istnieje duża szansa na cichą koalicję z LiD-em.
Sytuacja PO nie jest zbyt komfortowa również z jednego powodu. Pora zapłacić rachunki. Rachunki za pomoc medialną, którą PO otrzymała od GW, TVN-u i Polsatu, że wymienię tylko głównych pomocników. A te rachunki trzeba płacić koncesjami, ustawionymi przetargami, stanowiskami w radach nadzorczych firm państwowych w tym również TVP i PR.

I jeszcze drobna wyliczanka.
uprawnionych do głosowania było 30 mln. osób
udział w wyborach wzięło 53% osób
na LiD głosowało 13 %
To daje wynik w okolicach 2 mln. osób. I tyle w Polsce jest byłych SB-ków i TW oraz ludzi na tyle uwikłanych w komunizm i różne przekręty, że obawiają się dekomunizacji i lustracji.

21 października 2007

Wynik wyborów 2007

PO - 44
PiS - 30
LiD - 13,4
PSL - 8,1


No to zobaczymy.
Możliwe są 3 scenariusze
1. PO + LiD
2. PO + PSL
3. PO + PiS

Trzeci wariant jest raczej nierealny chociaż teoretycznie możliwy.
Pierwszy powoduje powrót Rywinlandu co chyba nastąpi
Drugi to taka mała szarpanina, taka sama jak inne sojusze jakie zawierano z PSL-em.

W warstwie personalnej: Tusk obronił swoją pozycję lidera. Rokita chyba się przeliczył. Do głosu dojdą te wszystkie cwaniaczki od Schetyny. Zobaczymy jak długa i o jakiej wartości jest ławka kadrowa PO.
Brakuje im 4 mandatów do zwykłej większości.


Dobrze, że zniknęła ta mentownia z SO.

Ale skąd się biorą ludzie głosujący na LiD to ja na prawdę nie rozumiem.

19 października 2007

PO "wyceniła" nasze bezpieczeństwo energetyczne na 4,4 mld zł.

Skandal stulecia - PO handluje głosami za nasze pieniądze i bezpieczeństwo

Jeśli afera posłanki Beaty Sawickiej to Rywingate do kwadratu, to afera Grada-Komorowskiego z zakupem głosów wyborców dla Platformy za 4,4 miliarda złotych z pieniędzy PGNiG, jest sześcioma rywingatami do sześcianu i zasługuje na nawłóczenie na pal, tak jak to zwykł czynić wachmistrz Soroka.

"Związki zawodowe działające w Polskim Górnictwie Naftowym i Gazownictwie podpisały umowę z Platformą Obywatelską. Udzielą partii poparcia w wyborach parlamentarnych, a ta w zamian obiecała, że jeżeli je wygra i stworzy rząd, to doprowadzi do wydania byłym i obecnym pracownikom spółki 750 tys. darmowych akcji (około 12,7 proc. kapitału). Akcje o wartości rynkowej około 4,4 mld zł trafiłyby do blisko 61 tys. osób. Na głowę przypada pakiet wart średnio 72 tys. zł."
"Parkiet": http://www.parkiet.com/news/art.jsp?idn=529590&dz=01000
Jakie są skutki takiego korupcyjnego kontraktu?
Jest to bezpośredni strzał w polskie bezpieczeństwo energetyczne!

Kwota tej wyprzedaży pochłania pieniądze, przeznaczone na polskie, konkretne i już zaplanowane inwestycje właśnie w narodowe bezpieczeństwo energetyczne.

Po pierwsze:
To są pieniądze na terminal gazu płynnego dla Polski, na wykupienie i eksploatację norweskich złóż ropy i gazu i inne podobnej klasy przedsięwzięcia.
Po drugie:
Wydanie pracownikom akcji, w tym wypadku jest faktyczną wymianą kupowanych głosów wyborców za wpływy w polskim przemyśle naftowym, bo jest wtedy prawie pewne, że w ten sposób pakiet kontrolny akcji w polskim PGNiG mogą uzyskać Rosjanie. Dlatego rząd Kaczyńskiego podjął z naftowymi związkami negocjacje w sprawie rekompensaty.
Coś, pieniądze, ale zamiast akcji. Chodziło Kaczyńskiemu o ochronę tych wpływów, o ochronę polskiego interesu narodowego przed oczywistymi zakusami sąsiadów.

Tacy ludzie jak posłowie Grad, Komorowski rzeczywiście potrzebują cenzury, aby ukrywała ich zbrodnie. Nawet odurniała głupota, z nieodpowiedzialności ich nie tłumaczy.
Ta transakcja dobitnie potwierdza mi, że umyślnym zamiarem Platformy jest dywersja w polskim programie bezpieczeństwa energetycznego, tak zwane sprzątanie po PiSie jest poważnym zamiarem programowym, którego celem jest wydanie nas na rosyjski łup, przynajmniej w dziedzinie bezpieczeństwa energetycznego.

Jest celowym strzałem w polskie bezpieczeństwo energetyczne.

Pisałem ostatnio o tym kilkanaście razy. Taki zamiar deklaruje Platforma Obywatelska w swoim oficjalnym programie, wynika on z dziesiątek wypowiedzi politycznych i programowych, Donald Tusk to potwierdzał osobiście, ostatnio w swoim wywiadzie dla polskiego Forbesa, w odpowiedzi na dwunaste pytanie tego wywiadu. [14] http://www.forbes.pl/forbes/ "20 pytań do...".html) (...)

Bronisław Komorowski występując z oficjalnym stanowiskiem Klubu Parlamentarnego Platformy Obywatelskiej zwykle tuż przed Posłanką Jolantą Szymanek-Deresz mówił zawsze to samo i tak samo, zawsze też jego stanowisko było identyczne ze stanowiskiem Pani Jolanty czyli SLD. Sprawa polskiego bezpieczeństwa energertycznego będzie przekazana pod jurysdyksję Unii Europejskiej. To nie jest polska sprawa. To jest europejski problem.

Pytanie, za ile euro Platforma Obywatelska sprzedaje całą Polskę w tych wyborach?

Wiadomość podana przez "Parkiet":
http://www.parkiet.com/news/art.jsp?idn=529590&dz=01000

To co się stało jest prawdziwym skandalem stulecia. Prawdziwym, potężnym budzącym zgrozę skandalem, faktyczną zdradą narodową, za którą trzeba by winnych wygonić z Polski, a ich Partię skazać na wieczną banicję, na zawsze odebrać im wszelką szansę wyborczą. Ta wiadomość powinna koniecznie dotrzeć do wszystkich Polaków jeszcze przed wyborami, trzeba uczynić wszystko, aby tak się stało. Proszę, aby każdy z czytelników skorzystał z każdego dostępnego środka działania, znajomego, przełożenia albo jakieś innej niesamowitej możliwości, aby to stało się możliwe, Prasa, radio telewizja, sztab wyborczy PiS, wielkie portale informacyjne, wszystko co jest możliwe, proszę aby każdy spróbował dokładnie wszystkiego co może, albo wydaje się mu niemożliwe. Polacy muszą wiedzieć wszystko o tych, na których mają głosować. Takie było też i nasze prawo, gdy mówimy o Beacie Sawickiej, ale ona i jej korupcja jest widać czymś w tle.


Ciekawostka z historii: Wywiad-rzeka Rolickiego z Gierkiem (1990)


- Fragment o ropie:

Rolicki:- I w poprzedniej książce, u w obecnej rozmowie wielokrotnie zwracał Pan uwagę na czynniki presji gospodarczej, stosowane wobec nas do osiągnięcia celów politycznych.Czy mógłby Pan z tego punktu spojrzeć na całokształt kompleksu paliwowego?

Gierek:- Dostawami ropy i gazy, najbardziej ekonomicznych, a zarazem najbardziej bezpiecznych w dzisiejszych czasach nośników, towarzysze radzieccy stale trzymali Polskę w szachu. Ich polityka w tym względzie była wobec Polski jednoznacznie dyskryminująca.Podawałem już te liczby, ale jeszcze raz je przypomnę: ropy sprzedawali nam znacznie mniej niż NRD czy Czechosłowacji, a niemal tyle samo co Bułgarii, mającej,jak wiadomo cztery razy mniej ludności od Polski.

Rolicki:- Można na to odpowiedzieć, że przecież sprzedawali nam tę ropę nie za pieniądze, lecz za ruble transferowe.

Gierek:- Zgoda, ale wszelkie ze strony Polski próby wprowadzenia wewnątrz RWPG monety wymienialnej, Rosjanie z całym cynizmem torpedowali. Dla nich ten układ był wygodny bo dzieki temu trzymali nas w szachu. Na temat ropy wiele rozmów prowadził z nimi Gomułka, prowadziłem i ja, ale wszystko na nic. WIEDZIELI, ŻE DZIĘKI ROPIE OGRANICZAJĄ NASZ ROZWÓJ I JAK NAJBRADZIEJ IM TO ODPOWIADAŁO."

2007-10-17 10:59

___________________________________________________________________________

PS. Post jest przedrukiem ze strony Michaela który zwrócil się z prośba o rozpropagowanie tej wiadomości.

18 października 2007

Akcja plakatowa w autobusach i tramwajach

Usłyszałem to w radiu Wa-wa. W dużych ośrodkach miejskich takich jak Warszawa, Trójmiasto, Poznań, Katowice, Kraków ma niedługo rozpocząć się akcja plakatowa pt. "Ustąp dziecku w drodze". Adresowana do młodych ludzi akcja ma ich nawoływać do ustępowania miejsc siedzących kobietom w ciąży. O względach medyczno zdrowotnych tego problemu nie ma co pisać, ponieważ są oczywiste, natomiast o kwestiach wychowania młodych ludzi jak najbardziej.
Sam od kilkunastu lat nie korzystam ze środków komunikacji masowej, a jeżeli jadę metrem, autobusem lub tramwajem to zdarza się to sporadycznie, ale prawie zawsze podróżuję w takiej sytuacji na stojąco.
W tej audycji padło kilka głosów słuchaczek, które opisywały zachowania młodych ludzi: ostentacyjne gapienie się w okno, czytanie książki lub gazety, tudzież parę innych "wybiegów" byle tylko nie zauważyć osoby, której należy ustąpić miejsca siedzącego.
Oto są skutki "bezstresowego wychowania". Wyrosło pokolenie młodych ludzi, którzy nie widzą innego dobra niż dobrostan własny.
Przykre.

15 października 2007

Platforma rządzi sama ???

PO - 46 %
PiS - 32 %
LiD - 11 %
PSL - 7 %
Reszta pod kreską, czyli poniżej progu wyborczego.
Można by złośliwie powiedzieć, że skoro PO ma 14 % przewagi to przegra tylko 2 punktami procentowymi. Z innych zresztą względów ten sondaż wygląda na "bzdurę na resorach".
Nawet gdyby ten sondaż był prawdziwy, racjonalny i wykonany zgodnie ze wszystkimi zasadami sztuki to ten wynik nie jest wcale taki zły. Ziściły się plany Jarka dążącego do dwubiegunowej sceny politycznej.
Popuśćmy wodze fantazji i pomyślmy jakie mogą być skutki takiego werdyktu wyborców.
PO rządzi samodzielnie, PiS jest najsilniejszą partią opozycyjną. Wprawdzie jest jeszcze LiD i PSL, ale mają w sejmie w sumie 66 mandatów.
Niewątpliwym pozytywem dla Polski jest to, że PO nie potrzebuje koalicjanta w postaci LiD-u. Tu pozytywy są na co najmniej dwóch poziomach:
1. PO w razie czego nie ma możliwości zwalania na koalicjanta, który na coś tam się nie zgadza.
2. PO bierze pełnię odpowiedzialności za czyny swoich ludzi.
Zobaczymy również na ile "długa jest ławka" PO wobec tak krytykowanej "ławki kadrowej" PiS.
Zobaczymy również na ile realne były obietnice wyborcze PO. Zobaczymy również jak PO będzie potrafiło sobie poradzić z permanentnym atakiem medialnym z TVN-u, organu KPP, POLSAT-u. Chyba, że PO pomimo możliwości rządzenia samodzielnego pójdzie w nieformalną koalicję z LiD-em, co wbrew pozorom jest również możliwe - patrz koalicja SLD i SO w poprzednim sejmie.
Ciekawe kiedy Tusk i jego przyboczni zorientują się, że pomimo zwycięstwa w wyborach to zawierając taką "cichą koalicję" to mówiąc niegrzecznie "gówno mogą" bez akceptacji "drogiego Bronisława". Chociaż Tusk to powinien sobie doskonale zdawać sprawę z zagrożeń nawet takiej "cichej koalicji", przecież sam doświadczył tego w ramach UW.

Jednym słowem zobaczymy, chociaż osobiście jestem zdania, że ten sondaż to bujda na resorach, ale ponieważ jestem zwolennikiem PiS-u to dopuszczam jednak myśl, że w swoich ocenach to obiektywny nie jestem.

07 października 2007

Wybory czy Plebiscyt

Zbliżające się wybory 21 października zaczynają coraz bardziej przypominać te z 4 czerwca 1989 roku. A, że wybory z 1989 były plebiscytem a nie klasycznymi wyborami to nikogo przekonywać chyba nie trzeba. Dynamika zmian jest zresztą podobna i bardzo ciekawa. Chodzi głównie o prezentowaną dynamikę zmian w sondażach, jak również zmianę w stosunku do wyborów z 2005 roku.
W 2005 roku frekwencja wyniosła chyba 45% co świadczy o totalnym zwisie jaki ogarnął wyborców. Obecnie mówi się o frekwencji rzędu 66-70% co jest wynikiem niezwykle wysokim. Ludziom zaczęło z powrotem zależeć na tym co się dzieje w kraju. Zobaczyli również, że zaistniały na naszej scenie politycznej siły, które chcą na nowo zdefiniować nasz interes narodowy - to że robią to czasem niezbyt zręcznie nie jest wbrew pozorom istotne dla przeciętnego zjadacza chleba.
Równie ciekawa jest dynamika zmian w poparciu jakiego wyborcy udzielają partii rządzącej. Od wyniku na poziomie 21% z okolic końca sierpnia do obecnego rzędu 41-46 % - pewna rozbieżność pomiędzy różnymi pracowniami badawczymi.

Istnieje duże prawdopodobieństwo, graniczące obecnie z pewnością, że PiS będzie rządzić samodzielnie.
To dobrze i źle zarazem.
Dlaczego dobrze?
Ponieważ PiS i Kaczory osobiście nadal są strasznie "wściekli". Ta ich "wściekłość" wynika z tego co działo się przez ostatnie 18 lat . Bo jak to wyglądało. Kaczory mówiły, że jest źle bo to, tamto, siamto i owamto. To byli wyzywani od oszołomów, jaskiniowych antykomunistów, psycholi i dewiantów. Po czym po paru latach, a czasem po paru miesiącach diagnozy, które stawiali Kaczyńscy okazywały się być niezwykle trafne i czasem egzemplifikowały się w sposób wręcz przykładowy. Ale Kaczyńscy nadal byli "be". Dlatego Kaczyńscy nadal są "wściekli". Są "wściekli" na tych wszystkich mądralińskich, którzy odmawiali im prawa do udziału w normalnej debacie publicznej. Chcą wyczyścić nasze życie publiczne z tych wszystkich szemranych "autorytetów moralnych". Natrafiają oczywiście na opór, który ich tym bardziej utwierdza w słuszności ich poglądów.
Chcą dokończyć lustrację i dekomunizację i też natrafiają na opór. Tu ciekawostka, według pewnych źródeł spośród świata przestępczego 7 na 10 było informatorami lub TW bezpieki. To komu może zależeć na zaniechaniu lustracji i przeciwdziałanie ujawnienia teczek TW. Tylko ludziom, którzy z konszachtów ze światem przestępczym czerpią zyski.
Wszystkie te działania są niewątpliwie pozytywne dla społeczeństwa. Dlatego Kaczyńscy natrafiają na opór.
Z tych wszystkich powodów należy głosować na PiS.

Dlaczego źle?
Bo partia braci Kaczyńskich jest nastawiona etatystycznie. Niektórzy mówią, że jest to socjalizm tyle tylko, że pobożny. A etatyzm nie jest pożądany z powodu nadmiernych kosztów jakie generuje państwo jako całość.
Drugim punktem błędnym jest nadmierny eurooptymizm Kaczorów. Choć jak sądzę to liczą oni na to, że obecne rokowania i podpisanie jakiegoś tam kolejnego euroświstka to storpedują dla odmiany Angole.
Ponieważ traktują ekonomię jak piąte koło u wozu. Na szczęście wzięli do tej roboty Gilowską, bo sami to chyba jednak nie mieli fachmana tej klasy w swoich szeregach.
Ponieważ zezwalają na odrodzenie takiej szemranej organizacji jak B'nai B'rith, a przecież prezydent Wojciechowski pogonił to towarzystwo w okresie 20-lecia międzywojennego.

Ale w moim osobisty odczuciu to nadal potencjalne zyski przeważają nad zagrożeniami jakie moga wyniknąć z działalności Kaczorów.
Dlatego należy głosować na PiS.
Czas UPR-u jeszcze nie nadszedł.

03 października 2007

Remanent

Jednak Kwaśniewski "nie kłamał" w kwestii swojego wykształcenia. Tylko mu się instytucje promujące "pomyliły", albo co bardziej prawdopodobne to do tego kwitka to się wolał nie przyznawać.
Instytucja niezwykle ciekawa: Państwowym Instytucie Stosunków Międzynarodowych przy MSZ.
Również ciekawe "przedmioty" jakie kursant miał opanować, oceny też niezłe:
historia KPZR: celujący
komunizm naukowy: celujący
ateizm naukowy: celujący
ekonomia polityczna: celujący
stosunki międzynarodowe: dobry
ekonomia radziecka: celujący
prawo radzieckie: celujący
logika: dobry
podstawy dziennikarstwa: dostateczny
Jak się dobrze przyjrzeć to w powiększeniu widać kto był wykładowcą "magistra" w zakresie stosunków międzynarodowych - Primakow - ówczesny szef KGB późniejszy premier Rosji.



To ja się nie dziwię, że uważał siebie za "magistra", przecież ukończył, a na pewno uzyskał dyplom z instytucji, która według wszelkich znamion była kuźnią kadr dla "bratnich" kompartii. Gdyby nie drobne zawirowanie historii to istnieje duża szansa na to, że Kwaśniewski zostałby gensekiem w PZPR i rządził by "długo i szczęśliwie", a nie jakieś głupie 10 lat prezydentury.

Całość pobrana z tej strony: http://hotnews.pl/artpolska-432.html

02 października 2007

Skandal

Do wczorajszego (poniedziałkowego) programu "FORUM" zaproszono przedstawicieli różnych ugrupowań biorących czynny udział w życiu politycznym kraju. Przedstawicielem LPR czyli Liga Prawicy Rzeczpospolitej (LPR + UPR + PR) miał być Janusz Korwin-Mikke. I to się nie spodobało czy to prowadzącej program Joannie Lichockiej czy też może samemu prezesowi TVP Andrzejowi Urbańskiemu - to jest akurat nieważne. Ważne jest co innego. Do programu zapraszano przedstawicieli UGRUPOWAŃ, a nie konkretne osoby - tak zawsze funkcjonował ten program nawet za prezesury Brunatnego Roberta. Bo idąc dalej tym tokiem rozumowania, który zastosowało TVP to można by do takiego programu zapraszać z jednej strony jednego z czołowych mówców a z drugiej człowieka, który postawiony na mównicy sejmowej ledwo jest w stanie przeczytać (dukając) tekst z kartki. I zawsze wyjdzie, że to ugrupowanie, które nie jest lubiane przez aktualne władze TVP będzie przegrywać. tym razem aż do czegoś takiego nie doszło, ale następnym, kto wie.
Podejrzewam, że wiem dlaczego tak zrobiono. Otóż Roman Giertych jest dla reszty sceny politycznej wygodniejszym przeciwnikiem. Natomiast JKM jest przeciwnikiem trudnym.

Władze TVP zastosowały ten sam chwyt propagandowy jaki stosuje organ KPP zwany ostatnio żartobliwie "LiDowe Nowiny". Metoda jest prosta jak konstrukcja cepa. W przypadku np. ustawy lustracyjnej, której w/w gazeta nie cierpi wprost organicznie wyciąga się jakiś ekstremalny przypadek i wałkuje go na wszelkie możliwe sposoby, twierdząc jednocześnie, że taka będzie norma. Podczas gdy jest to właśnie przypadek ekstremalny, a nie norma i tzw. "średnia krajowa". W ten sposób urabia się opinię publiczną żeby była przeciw - w tym przypadku ustawie lustracyjnej (ten przykładowy suwnicowy z PaFaWaGu, który w życiu nie byłby lustrowany bo z racji wykonywanej pracy nie podlegał by ustawie).

Właśnie dlatego TVP i pewnie inni uczestnicy tego programu woleli mieć za interlokutora R.Giertycha, a nie JKM. Bo R.Giertych jest w swoich poglądach dużo bardziej ekstremalny i przez to łatwiejszy do ośmieszenia i/lub zapędzenia w "kozi róg". Również w odbiorze społecznym R.Giertych jest dużo mniej lubiany niż JKM, a o to przecież chodziło, żeby LPR nie dostał więcej głosów.

Co ciekawe mainsteamowe media o sprawie milczą, a "wyjaśnienia" jakich udzieliła pani Lichocka w dzisiejszym programie "Rozmowa Dnia" są właśnie "wyjaśnieniami" a nie wyjaśnieniami.

Debata

Nie oglądałem, wolałem pójść na basen i "odpracować" kolejny dzień siedzenia przy komputerze. Nawet jakby ta debata nie kolidowała z moim planem zajęć to też bym nie oglądał ponieważ takie coś to jest produkt "wysoce przetworzony". A ja wolę pozyskiwać dane do swoich decyzji możliwie najbliżej źródła. Jeśli się daje to wprost ze źródła, które jakąś informację czy też zdarzenie wytworzyło.
Taka debata nastawiona jest na ewentualne pozyskanie niezdecydowanych, a ja do takich nie należę. W związku z czym, szkoda mi było czasu.
Obyło się zresztą bez fajerwerków, żaden z interlokutorów nie wyciągnął "asa z rękawa', który mógłby powalić przeciwnika.
Ciekawe opinie wypisują znani blogerzy na S24. Niejaki Azrael od św. Blidy vel "durny przyjaciel Niemiec" twierdzi, że remis ze wskazaniem na Kwasa. Podobną opinię wyraża "popierdujący zmurszałek". A ci dwaj to do obiektywnych jednostek nie należą. A skoro oni mówią o remisie ze wskazaniem na Kwasa, to z całym spokojem można przyjąć, że Kaczor wygrał w sposób bezapelacyjny, aczkolwiek knock-outu nie było. Ci dwaj to stanowią świetny probierz tego co napisze lub napisano w "Trybunie Ludu".
Ciekawie podsumował to wydarzenie Pogromca Smoków+: "Kaczyński nie zmasakrował Kwaśniewskiego - skąd ta krew?"
W moim pojęciu Kwas wygrać nie miał prawa i nie dlatego, że jestem (obecnie) zwolennikiem PiS-u, ale po prostu nie ta głowa (w odróżnieniu od wątroby, która jest odpowiedzialna za odporność na wypijany alkohol - a tak coś czuję, że w tej konkurencji Kaczor też byłby lepszy).

30 września 2007

Łukasz Fołtyn

To adres z którego pobrałem główne punkty programowe "bohatera" tego wpisu: http://www.lukaszfoltyn.pl/?p=15


1. Wprowadzić świadczenie na każde dziecko w wysokości 300 zł miesięcznie

2. Zapewnić darmowe posiłki dla dzieci i młodzieży w szkole

3. Podnieść wydatki na służbę zdrowia z 4.25% PKB do 6% PKB, zapewniając tym samym bezpłatny dostęp do wszystkich procedur medycznych niezbędnych do zachowania życia i zdrowia

4. Podnieść wydatki na edukację z 4% PKB do 6% PKB, zapewnić bezpłatną naukę angielskiego dla wszystkich dzieci, zwiększyć ilość zajęć dodatkowych, kół zainteresowań.

5. Podnieść płacę minimalną do 1200 zł netto

6. Zlikwidować składkę ZUS i składkę zdrowotną- wprowadzić finansowanie świadczeń ZUS i służby zdrowia bezpośrednio z budżetu.

7. Rozwinąć budownictwo socjalne szczególnie dla młodych osób z dziećmi, oraz dla rodzin żyjących na wsi nie mających tam gospodarstw zapewniających odpowiednio wysokie dochody. Czynsz w mieszkaniach komunalnych i socjalnych uzależnić od dochodów.

8. Wprowadzić prosty przejrzysty system podatkowy, ze stawkami progresywnymi- od 30% do 50%, zamiast obecnych 19%,30%,40% i składki ZUS. Dochody z działalności gospodarczej, dywidendy ze spółek kapitałowych oraz dochody kapitałowe byłyby opodatkowane na zasadach ogólnych. W razie potrzeby należy rozważyć podniesienie podatku VAT, w związku z czym nie należy jednak spodziewać się wzrostu cen, gdyż wzrost VAT będzie w większości przypadków sfinansowany przez przedsiębiorstwa. Dzięki tym zmianom uzyska się finansowanie wydatków wymienionych w punktach 1-7

Gdyby takie coś napisał pan Sławomir Sierakowski lub ktoś z jego otoczenia to zasadniczo bym się nie zdziwił. Ale "to" napisał człowiek będący milionerem. Człowiek rzutki, obrotny, mający łeb na karku. Człowiek będący twórcą komunikatora Gadu-Gadu, czyli człowiek wykształcony, a może tylko wyedukowany. W każdym razie człowiek sukcesu.
Toż to czysty żywy Marksizm - Leninizm - Trockizm, brakuje tylko armii pracy.
Ktoś kto jest biznesmanem i to odnoszącym sukcesy nie ma prawa mieć takich poglądów chyba, że to nie jest biznesman tylko biznesmęt. I bliżej mu do sposobu zarabiania pieniędzy metodą kontraktów rządowych i poprzez układy, a nie w uczciwej walce na wolnym rynku. To zresztą dosyć charakterystyczne dorobił się i życzyłby sobie aby inni nie mieli takiej szansy.

Zajrzałem dalej do tego bloga i znalazłem pod tym adresem: http://www.lukaszfoltyn.pl/?p=9
taki kwiatek:

Tekst: Neoliberalizm jest ekonomicznie nieracjonalny

Poniżej przedstawiam swój tekst sprzed ok. miesiąca, który ukazał się na www.krytykapolityczna.pl oraz www.lewica.pl


No to jednak wszystko jasne. Taki oto wielki biznesman. To chyba jednak środowisko pana Sierakowskiego i powyższe 8 punktów nie powinno nikogo dziwić.

29 września 2007

Ciekawostka

W tej chwili nie pamiętam gdzie to przeczytałem, ale było to w przeciągu ostatnich 2 dni. Otóż według pewnych danych to frekwencja wyborcza ma wynieść 66 %. To dużo, a nawet bardzo dużo. Zwłaszcza, że w wyborach 2005 roku brało udział około 45 % uprawnionych. Skok o 20 procent jest znaczący. Z tego wynika, że ostatnie 2 lata nie poszły na marne - ludzie, rozumiani jako ogół społeczeństwa, zrozumieli że jednak dosyć dużo od nich zależy.
Z dotychczasowego przebiegu zdarzeń można wywnioskować, że duża część elektoratu, który do tej pory nie brał udziału w wyborach, a teraz postanowił zrobić użytek ze swoich praw będzie głosował na PiS. Dowód tej tezy nie jest precyzyjny, raczej opiera się na pewnych ledwo uchwytnych odcieniach zachowań przeciwników PiS-u. Można oczywiście odrzucać te nieuchwytne sygnały i iść "w zaparte", ale mam wrażenie, że nawet liderzy opozycji zdają sobie sprawę (zwłaszcza oni), że sprawa jest przegrana.
O realiach przekonamy się 21 X lub parę dni później.

27 września 2007

Taka sobie analiza sytuacji

Czy PO wejdzie w koalicję z LiD po wyborach? Przecież to jest oczywiste, że tak. Przecież taki człowiek jak Kutz nie poszedłby do PO gdyby nie był na 1000% pewny, że nie będzie koalicji z PiS-em. To jaka jest alternatywa? PSL - wolne żarty. Jedyną alternatywą jest LiD. Ale z tym LiD-em to jest pewien problem dla PO.
Przypomnijmy sobie trochę historii, a właściwie prehistorii. PO powstała jako retorsja na "wycięcie" działaczy KLD w wyborach do władz partyjnych w UW. Tusk doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że o ile sojusz z LiD-em w warunkach początkowych takich, że LiD miał 10% poparcia w wyborach a PO około 35 jest czym innym niż sojusz z tym samym LiD-em gdy PO ma 25 a LiD 17. On ich po prostu zna, zna ich jak zły szeląg. Przypomnieć sobie warto również sojusz AWS z UW, gdzie UW była teoretycznie "młodszym" partnerem a jednak kręciła całością w sposób niemiłosierny, wychodząc w końcu z koalicji i zostawiając rząd Buzka-Krzaklewskiego na łasce SLD. Tusk doskonale o tym wie, dlatego tak się strasznie burzy na debatę Kwaśniewski - Kaczyński. A jeszcze pomyślmy o tekście jaki rzucił całkiem niedawno L.Miller: "Decyzje personalne o nazwiskach na listach wyborczych SLD zapadają poza SLD". A i jeszcze jeden drobiazg z sierpnia: "SLD samodzielnie uzyskałaby więcej niż w sojuszu z 'demokratami.pl' "
Kaczor "wzmacniając" LiD pokazuje jednocześnie elektoratowi PO do czego może to doprowadzić i "przypomina" Tuskowi czym kończą się konszachty z tym środowiskiem Ta lekcja "pokazowa" jest czytelna zwłaszcza dla konserwatywnego skrzydła wyborców PO. Tych, którzy głosowali na PO, której twarzą był J.M.Rokita. Brak Rokity i jego stronników na listach wyborczych PO jest jasnym (już drugim) sygnałem, w którym kierunku pójdzie sojusz PO po wyborach.
Ta część elektoratu PO, która głosowała na PO ze względu na obecność na listach PO Rokity i jego stronników, raczej bez specjalnego żalu przeniesie swoje głosy na PiS. Ale nawet ci "liberalni" wyborcy PO to się mocno zastanowią zanim zagłosują na PO uswiadamiając sobie to wszystko co napisałem przed chwilą.

25 września 2007

Ach ten Tusk i inne "drobiazgi"

Ten Tusk to jest jednak wyjątkowo niekumata jednostka. Jakby zamknął jadaczkę i spokojnie odczekał to mógłby skorzystać z oferty Kaczora i po zwycięstwie PiS-u w wyborach, co już jest raczej pewne, wejść do koalicji. Miałby Tusk i jego koledzy profity, mieliby parę ministerstw.
Ale nie, Tusk wolał się wypowiedzieć. No to jak otworzył paszczękę i "powiedział co wiedział" to mu Jarek przysrał. Że nie będzie rozmawiał z "młodszym zastępcą starszego patafiana" tylko z szefem.
Jakby nie liczył to dni Tuska jako szefa PO są policzone. Bo albo go jego własna partia rozszarpie jeżeli wybory znacząco wygra PiS (znacząco czyli z wynikiem umożliwiającym samodzielne rządzenie), albo koalicja z LiD-em doprowadzi do marginalizacji Tuska, bo w takiej koalicji to pierwsze skrzypce będą grali Kwaśniewski, Geremek, Lityński, Mazowiecki i Michnik. I wtedy też Tusk polegnie, tylko trochę później.

Hasło wyborcze: Chcesz głosować na Tuska - lepiej pojedź do Pułtuska.
dla osób nie znających topografii okolic Warszawy: Pułtusk to takie małe miasteczko w okolicach Warszawy nad rzeką Narew.

Raper Hukos proponuje odstrzelenie prezydenta.
Pomijam kwestię stylu, smaku tudzież dobrego wychowania. Jest tylko jeden problem. Zawsze ale to zawsze taki tekst znajdzie jakiegoś świra, który będzie chciał to urzeczywistnić. To jest jedna z metod działania agentury wpływu - stworzenie klimatu mającego jednostkom labilnym emocjonalnie uzmysłowić, że ktoś czeka na ich "wyczyn". Otwartą jest kwestia czy gdzieś w Polsce a może i poza granicami naszego kraju nie przygotowuje się w tej chwili jakiegoś świra do wykonania takiego zadania.


IPN ujawnia, no i dobrze, szkoda tylko że tak mało na początek. Brak informacji o osobach kandydujących do Sejmu uważam za idiotyzm. To co, mamy głosować "w ciemno", a potem się zobaczy, przecież to brednia. Chcę wiedzieć aby mój wybór był wyborem świadomym.

23 września 2007

Kaczyński versus Kwaśniewski

Premier podjął wyzwanie rzucone przez byłego prezydenta. Ciekawe czy dojdzie do takiej debaty, bo gdyby rzecz miała się odbywać na antenie Walterowni to ja bym na miejscu Kaczora się nie zgodził. A jeżeli "mediatorem" miałby być Sekielski albo Morozowski to odpada w przedbiegach.
Z kolei Kwas, jeżeli poważnie traktuje hasła o upolitycznieniu TVP, nie powinien się zgodzić na taką debatę na antenie telewizji publicznej.
Pamiętam taką debatę pomiędzy Kaczyńskim a Michnikiem. To było bodajże w 1992 roku. Kaczor zrobił wtedy z Nadredaktora "mokrą plamę".
Nie na darmo Kaczyński jest jednym z nielicznych naszych polityków, którzy są w stanie wejść na mównicę sejmową i tylko z pomocą jednej małej karteczki A5 lub nawet A6 z wypunktowanymi podstawowymi zagadnieniami, mówić płynnie, z sensem i bez jąkania się przez czas dłuższy. W dodatku niezależnie od zajmowanej aktualnie pozycji czy to będąc w rządzie czy też jako opozycja sejmowa.
Kwaśniewski jest mówiąc wprost pozbawiony jakiejkolwiek szansy na sukces. Nawet stosując pęczki sztuczek erystycznych i sofizmatów.
Ostatnie "występy" Kwasa w niemieckiej prasie i na uniwerku na Ukrainie nie dają mu zresztą żadnych szans w takim starciu. Nawet jeśliby Kwach narzucił temat dyskusji typu "wybierzmy przyszłość" czy też "co dalej" to i tak nie da się takiej dyskusji poprowadzić bez odniesień do przeszłości i opisu kolejnych wpadek samego Kwasa i jego środowiska czy to obecnego czy przeszłego.

Przyjmując to wyzwanie Kaczor doprecyzował swoje wystąpienie porównujące zwycięstwo POLiDU do 13 grudnia. Jednocześnie pokazał wyborcom PO, tym konserwatywnym, tym którzy głosowali na PO bo był w niej J.M.Rokita że tak na prawdę to głosując na PO to zagłosują na recydywę SLD + UW. A ci konserwatywni wyborcy PO doskonale zdają sobie sprawę z treści jaka jest w nagłówku mojego bloga. Być może niektórzy z tych wyborców nie definiują tego tak jednoznacznie ale tak to odbierają, być może nawet nie w pełni w sposób świadomy, bardziej to wyczuwają "przez skórę".
Równocześnie Kaczor wbrew pozorom wyciągnął rękę do Tuska. Przyjmując to wyzwanie powiedział: "Patrz Donald, to jest nasz przeciwnik, to jest nasz wspólny wróg, ja go wezmę na siebie i go zniszczę, Ty musisz mi tylko potem pomóc wydusić ich jak szczury żebyśmy więcej nie musieli mieć z nimi problemu. Ty i ja."

Poniekąd Kaczyński jest w niezwykle komfortowe sytuacji. Nawet jeśli przegra te wybory to będzie na tyle silną opozycją, że reelekcja Lecha jest praktycznie pewna. A następne wybory za 4 lata po kolejnej serii cudów za rządów LiD-u (a właściwie UW) + PO to też jest raczej pewna wygrana dla Kaczora.
Jednym słowem Kaczor jest w takiej sytuacji, że nie może przegrać. Jest tylko jedno pytanie kiedy wygra, czy od razu teraz, czy dopiero za 4 lata. Dużo zależy od nas wyborców. Jeżeli zagłosujemy na PiS to bolało owszem bedzie, ale nie nas, bolało będzie tych wszystkich cwaniaczków, chachmęciarzy, ubeków, TW, te szemrane "autorytety moralne". To ich będzie bolało.

22 września 2007

Plakat Wyborczy


Obrazek pobrałem od Freemana z S24, sam dorobiłem napisy. Brakuje mi konceptu dla dwóch ludzików.Tego małego zielonego z jednym okiem na froncie i tego pierwszego z lewej , który wygląda jak pingwin.

Oczekuję wsparcia, każdy pomysł mile widziany, możliwe są również zmiany moich podpisów. Uwaga: nagród za najtrafniejsze (najśmieszniejsze) pomysły nie przewiduje się.