27 czerwca 2007

Doktorat Kaczyńskiego

Dokopano się do doktoratu Jarosława Kaczyńskiego. Kopano długo i przwlekle aż w końcu znaleziono. I zaczęto opisywać jakie to badziewie: że błędy interpunkcyjne, że miałki, że praktycznie socrealistyczna nowomowa, że materiał badawczy niepełny i niereprezentatywny. Jednym słowem obciach i badziewie.
Jednak nie przypominam sobie by Kaczor kiedykolwiek chwalił się, że jego doktorat to dzieło wybitne.
Czyli można i należy mówić o tym co osoby publiczne robiły za PRL-u nawet jeśli był to tylko byle jak napisany doktorat. Jeśli tak to należy również rozmawiać i dyskutować o tym jakie wiersze pisała Wisława Szymborska przed 1956 rokiem, o tym jak Jacek Kuroń tworzył drużynę Walterowców, o tym jak "drogi Bronisław" należał do PZPR w latach 1950-1968 i co wyczyniał na wydziale historii UW. Należy pamiętać o tym i o wielu innych rzeczach. Inaczej bez przerwy będą nami rządzić ludzie, których historia rodziny zaczyna się w okolicach 1956 roku.

26 czerwca 2007

Takie mamy "elity"

Niewątpliwie człowiek, który jest znanym warszawskim adwokatem należy do elity lub też należałoby powiedzieć, że należeć powinien.
No to mamy jak wygląda działalność człowieka, który jest tym "elitariuszem"
Tekst pobrany z tego miejsca: http://www.wprost.com.pl/ar/?O=109076

Janusz Sz., znany warszawski adwokat, został oskarżony przez stołeczną Prokuraturę Apelacyjną o kierowanie porwaniem Jana Załuski, biznesmena z polskim i austriackim obywatelstwem – dowiedział się tygodnik "Wprost". Adwokatowi grozi do 12 lat więzienia.

W 2001 roku Janusz Sz. reprezentował dom maklerski Sur5net. Zdaniem prokuratury, porwane zlecił, by skłonić Załuskę do zrzeczenia się kontroli nad firmą GlobalEco. Miało to umożliwić szefom Sur5net wyłudzenie około stu milionów dolarów kredytu.

Do porwania doszło 27 sierpnia 2001 roku. Przez blisko cztery miesiące Załuska był torturowany przez bandytów. "Zawieszono go na haku pod sufitem i bito drewnianymi pałkami" – czytamy w akcie oskarżenia. Porywacze pokazywali mu tez zdjęcia jego siedmiorga dzieci, grożąc ich śmiercią.

W listopadzie porywacze uwolnili biznesmena, ale dopiero, gdy ten obiecał wpłacić okup. Szybko ustalono, że porywaczami byli Łukasz M. i Jerzy G. Pierwszy był prawdopodobnie rezydentem WSI w Rafinerii Trzebinia. W czasach PRL miał być agentem wywiadu w Norwegii. Oficjalnie uchodził za człowieka mającego znaczne koneksje w świecie biznesu i polityki. To właśnie M. był zdaniem prokuratury wykonawcą akcji zorganizowanej przez mecenasa Janusza Sz.

Tak prowadzi "interesy" człowiek należący do elity, toż to zwykła bandyterka. To już lepiej mieć doczynienia z rodziną Corleone, Soprano lub Colombo - bo tam to przynajmniej wiadomo czego się spodziewać.
Ciekawe czy i w tym przypadku "moralne autorytety" zawyją z oburzenia i czy wystosują list poparcia i w obronie tego człowieka, chociaż człowiekiem kogoś takiego nazywać to już nadmiar kurtuazji.

25 czerwca 2007

Chyna jednak nie jest tak źle

Jeżeli DANIEL COHN-BENDIT mówi to co mówi to może nie jest jednak tak źle jak mi się poprzednio wydawało:

ARTUR CIECHANOWICZ: Kto wygrał w Brukseli? Polska czy Niemcy?
DANIEL COHN-BENDIT:
Nikt. Cała impreza, cały ten szczyt to porażka dla Europy. Niektóre kraje - nie tylko Polska - zaliczam do nich też Wielką Brytanię, Holandię, Czechy bezwzględnie forsowały partykularny interes narodowy. Zamiast bronić wspólnego interesu europejskiego.

Nie da się tak dłużej budować Unii. Nie da się w Europie połączyć tych, którzy chcą Europy bardziej i tych, którzy chcą jej mniej. Ci ostatni na domiar wszystkiego non stop straszą wetem. To zwykła tyrania mniejszości.

Jaka tyrania? Polska nie zrobiła przecież nic, co byłoby niezgodne z zasadami przyjętymi w Unii. Poza tym każdy broni swojego interesu. Niemcy robią to dokładnie tak samo jak Polska.
Każdy broni swojego interesu, ale powinien również bronić wspólnego. Przecież to, co się dzieje, widać jak na dłoni. Warszawa czy Londyn nie chcą powstania Europy jako tworu politycznego - wystarczy im Unia jako organizm gospodarczy.

Doskonale rozumiem ten rodzaj logiki. Każdy chce dostawać od Unii pieniądze i robić z nią interesy, każdy chce zarabiać na Unii, ale nie każdy jest gotowy przyjąć i dostosować się do dynamiki wspólnego rozwoju. Dla mnie tymczasem Unia to nie tylko gospodarka, ale przede wszystkim wartości.

Mówi pan o wartościach, więc jakimi wartościami kierowała się kanclerz Merkel, próbując zignorować polskie zdanie i doprowadzić do izolacji Polski?
Bądźmy poważni! Polacy ciągle dają do zrozumienia, że jak się znajdą w izolacji, to będzie im wszystko jedno. A jak wreszcie ktoś im zagrozi, to podnoszą larum. Powiedzmy sobie wprost: jeśli ktoś próbuje przebić głową mur, musi się liczyć z tym, że w końcu ktoś na to ostro zareaguje.

Czyli Merkel miała rację - skoro Polacy nie chcą zaakceptować naszego zdania, rozmawiajmy bez nich.
Mogę mieć tylko za złe pani kanclerz, że nie zdołała przekonać do swego pomysłu wszystkich. Na resztę jestem wściekły. I to nie tylko na braci Kaczyńskich, ale tak samo na Tony'ego Blaira, państwa bałtyckie, czeskiego premiera Mirka Topolánka.

Największy lewak wyraża wściekłość z powodu nieprzeforsowania ideii "Eurokołchozu", to ja się z tego powodu nie mogę nie cieszyć.
Być może jednak moje wcześniejsze opinie na temat skutków blisko i dalekosiężnych tego spotkania ulegną zmianie. Zobaczymy jakie jeszcze informacje o kuchni tych negocjacji wyciekną. Na razie nadal jestem co najmniej ostro sceptyczny.

Media eksponują fakt, że liderzy eutopejscy woleli dzwonić do Warszawy i rozmawiać z Jarosławem niż z Lechem na miejscu. No cóż Kaczory postanowiły zabawić się z nimi w dobrego i złego glinę przy czym żeby było śmieszniej tym razę rolę "dobrego" wyznaczyli uznawanemu za bardziej nieprzejednanego Jarkowi. W sensie taktycznym mistrzostwo świata. Jakby miało być veto to pewnie pojechałby Jarosław, a aż strach się bać co by mogło znaczyć, że pojechałby na taki szczyt Jarosław z Wassermanem albo nie daj Boże z Macierewiczem.

23 czerwca 2007

Przegrana w Brukseli

Niestety jest to przegrana, chociaż odłożona w czasie. Nie wiem jakie "propozycje" dodatkowe zostały złożone przez negocjatorów z Niemiec wobec Polski, ale znając realja to nie było to coś rewelacyjnego.
Być może jest coś co Kaczory wiedezą ale nie bardzo mogą ogłosić. Dla mnie jest to poważny problem, który ujawni się najpóźniej w 2017 roku. I obawiam się, że wtedy to bedziemy płakać i to bynajmniej nie ze szczęścia.
Czy było możliwe zwycięstwo, nie wiem. Wiem natomiast, że można było to zawetować - czego nie uczyniono. Byłby oczywiście jazgot w "mendiach" ale do tego to się już przyzwyczailiśmy. Być może trzeba było na ten szczyt jechać z nastawieniem, że systemu nicejskiego nie pozwalamy tknąć i wtedy system pierwiastkowy byłby tym do czego efektywnie dążyłaby druga strona.

Uzupełnienie 1
Jeżeli Olejniczak "gratuluje" premierowi i prezydentowi i jeszcze twierdzi, że to jest "sukces" to znaczy że jest ostro źle.

22 czerwca 2007

Szczyt UE - Nicea, podwójna większość, pierwiastek

Tutaj mamy zobrazowanie rozkładu siły głosów w zależnoćsi od systemu jakim się posługujemy


Policzmy jak to wygląda:
Obecnie: mamy 27 głosów wobec 29 Niemiec czyli 93,10 % - powiedziałbym, że arcykorzystne
a ponadto decyzje muszą zapadać jednomyślnie. Czyli system obecnie obowiązujący jest dla nas dobry i żadnych zmian nie chcemy.

System podwójnej większości: may 38 głosów wobec 82 niemieckich czyli 46,34 % - spadamy z dużego konia, mamy mniej niż połowę głosów a w dodatku ta podwójna większość oznacza łatwe przeforsowywanie przez koalicję Niemiec i Francji pożadanych przez te kraje rozwiązań.

I wreszcie system pierwiastkowy: mamy 6 głosów wobec 9 czyli 66,66 % - co jest ewidentnym kompromisem. Zgadzamy się z faktem, że w obecnym systemie siła naszego głosu jest przeszacowana, ale nie dajemy się zepchnąć do trzeciej ligi.

Oczywiście żeby przedstawić uczciwe wyliczenie powinno się liczyć procenty względem całości - czyli ogólnej liczby głosów wszystkich państw, ale tutaj przedstawiłem te wyliczenia w stosunku do siły głosu najludniejszego kraju UE czyli Niemiec.
Te pokrzykiwania, że zrobią konferencję bez naszegi udziału to brednia. Po pierwsze nic by na tym nie zyskali bo obowiązujący obecnie system wymaga zgody wszystkich, czyli byłaby to taka konferencja gdzie mogliby sobie co najwyżej popsioczyć jakie to Kaczory zawięte są.

20 czerwca 2007

No to się zaczęło

Są pierwsze reakcje przeciwników lustracji na fakt wyciekania "listy 500" do mediów. Argumenty są standardowe. Że bez sądu, że bez "wnikliwej analizy materiału dowodowego", że po co, że za późno, że polowanie na czarownice. Pełen zestaw jaki słyszeliśmy od 1989 roku.
To ja się zapytam o coś innego. Po jaką cholerę po II Wojnie Światowej ścigano kolaborantów, szmalcowników i innych szubrawców? Przecież taki volksdeutsch to był taki sam polityczny realista jak TW. Inna była tylko władza. I niech mi nikt nie mówi, że to co innego. To było to samo. Zarówno jeden jak i drugi byli świadomi pracy dla władzy okupacyjnej przeciwko własnemu narodowi. Działali na korzyść władzy okupacyjnej licząc na profity i te profity uzyskiwali. Nawet te profity były podobne. Za wydanie Żyda pół litra wódki i pęto kiełbasy, za donoszenie do SB paczka kawy lub "koniak" z Pewexu (patrz X T. Isakowicz-Zaleski "Księża wobec bezpieki").
Niestety sytuacja doszła do takiego absurdu, że na podstawie zdarzeń z ostatnich kilku lat można wysunąć tylko jeden wniosek: każdy kto gardłuje przeciwko lustracji jest potencjalnym obiektem tejże lub może być "zahaczony" rodzinnie. Do tego doprowadziła propaganda antylustracyjna serwowana nam od 1989 roku.
Żadne argumenty "moralne" o niszczeniu ludzi nie mają tutaj znaczenia. Jak na kogoś są "kwity" w IPN-ie to albo ktoś taki powinien siedzieć cicho i nie udawać "autorytetu moralnego" albo musi udowodnić ponad wszelką wątpliwość, że te "kwity" to brednia. Ktoś powie, że to neguje zasadę domniemania niewinności. To prawda, ale nie mówimy o procesie karnym tylko o uczestnictwie i to aktywnym, w życiu publicznym. Nikt nikogo nie zmusza do kandydowania na stanowiska obieralne. Tu obowiązują inne zasady, właściwie powinny obowiązywać. Tu nie ma domniemania niewinności. Tu jest polityka i domniemanie, że osoba kandydująca jest kanalią i na tej osobie ciąży obowiązek udowodnienia, że jest inaczej.

19 czerwca 2007

Będzie rzeźnia

Lista 500 zaczyna wyciekać. Na razie są to mniej znaczące nazwiska, ale wystarczy i tyle. Skoro TK zablokował ustawę lustracyjną to będzie dzika lustracja. I dobrze. Nie chcieli po dobroci to będzie po złości. Ciekawe kto na tym gorzej wyjdzie a nie sądzę żeby gorzej na tym wyszli zwolennicy lustracji. Jak wypłynie chociaż jedno nazwisko z obecnego składu TK to są ugotowani.
Góra do początku przyszłego tygodnia ta lista będzie w internecie, a potem się będą mogli sądzić.

17 czerwca 2007

300 stało się 500, zobaczymy co dalej

"Około 500 nazwisk osób, które pełnią teraz ważną rolę w życiu publicznym
znajduje się na liście tajnych współpracowników specsłużb PRL-u -
przyznaje Janusz Kurtyka, prezes IPN, gość Kontrapunktu RMF FM
i tygodnika "Newsweek".
Większość polityków, gości programu "Siódmy dzień tygodnia" oraz Kawa na ławę", opowiedziała się za ujawnieniem listy około 500 nazwisk osób, które - jak mówi prezes Instytutu Pamięci Narodowej Janusz Kurtyka - były tajnymi współpracownikami służb PRL, a obecnie "kreują się bądź też występują w roli autorytetów"

Jak ta liczba wzrośnie do około 10'000 to będę mówił, że zbliżyliśmy się do zdiagnozowania sytuacji. Na razie to, używając metafory medycznej, lekarz lekko naddarł wierzchnią warstwę strupa a do dotarcia do źródła zakażenia droga jeszcze daleka.

14 czerwca 2007

Sarkozy w Polsce, ale najpierw ...

Najpierw u Sarko był A. Michnik



To co to jest przepraszam bardzo, spotkanie kumpli z wojska dających sobie nawzajem kuksańce na dzień dobry.
Podobno A.Michnik przeprowadzał z Sarkozym "wywiad". Tak na mój gust to więcej w czasie tego "wywiadu" mówił Michnik - objaśniał prezydentowi Francji jakimi to oszołomami są Kaczyńscy i że Polska i Polacy to wściekły ciemnogród i zoologiczny antysemityzm.
Po takim "przygotowaniu" to właściwie po jaką cholerę były jeszcze rozmowyz Kaczyńskimi, przecież wszystko co Kaczory by nie powiedziały zostało już zdezawuowane przez Michnika.
No i jeszcze jedno - taki był chory biedaczek, prawie umierający. A tu nagle żywczyk, twarz roześmiana, cera zdrowa, po prostu cudowne ozdrowienie.
Coś wygląda, że ta choroba była dyplomatyczna a koncern Agora przwiduje poważne problemy dla siebie skoro "ciężko chorego" człowieka naraża na taki wysiłek - akcjonariuszom spółki Agora doradzam wyzbywanie się akcji tej spółki.

08 czerwca 2007

Tarcza antyrakietowa, za jaką cenę (polityczną)?

A za każdą. Jest tylko jedno kryterium, które ma znaczenie. Jeżeli na terenie Polski pojawi się jednostka wojskowa US Army to na wiele dziesiątków lat zostanie zepchnięta w niebyt możliwość aby nad Wisłą pojawili się "sołdaty".Chodzi mi oczywiście o każdy rodzaj takiej obecności, zaczynając od obecności fizycznej Rosyjskich baz wojskowych a kończąc na bardziej finezyjnym oddziaływaniu poprzez "swoich" ludzi typu szef WSI, być może prezydent albo premier. I tylko to ma znaczenie.
Niektórzy mówią, że przez to "wystawiamy się na strzał" terrorystów. Mówiąc grzecznie nie wiedzą co mówią. Zamach terrorystyczny w Polsce w wykonaniu grup muzułmańskich jest praktycznie nierealny. Ponieważ Polska jest krajem praktycznie homogenicznym etnicznie i wyznaniowo - każdego typa w "Arafatce" po prostu widać na ulicy.
Ostatnie wystąpienia prezydenta Putina, a zwłaszcza "propozycja" zainstalowania radarów w Azerbejdżanie to mnie po prostu rozśmieszyła. Histeria jaką starają się zrobić przy tej okazji Rosjanie i niektórzy lewacy jest rozbrajająca. Wyraźnie widać, że wbrew oficjalnemu stanowisku nie są w stanie podołać ponownie narzuconemu wyścigowi zbrojeń (tak jak za Regana), ani nie mają antidotum. A sądząc z histeryczności wypowiedzi to zdają sobie sprawę z tego co ja napisałem w pierwszym akapicie.
Teraz o historii.
Tylko jeden element utrzymywał Sowiety na smyczy w czasie zimnej wojny. Tym elementem była w Europie baza lotnicza w Ramstein, na oceanie Indyiskim baza lotnicza na Diego Garcia oraz kręcące się bez przerwy po oceanach amerykańskie okręty podwodne.
Rosja nie jest normalnym krajem. Tam rzucenie hasła: "zróbmy wojnę to będzie nam lepiej" wciąż ma szansę powodzenia. Coś co w Europie czy w USA spowodowałoby śmiech adresatów takiego wystąpienia, tam ma ciągle szansę na tzw. społeczny oddźwięk.
Usytuowanie w Polsce i w Czechach elementów tarczy antyrakietowej jest w pewnym sensie rozbudową bazy Ramstein. Jest to też wbrew pozorom uznanie dla obecnych władz wyrażone w dosyć zawoalowanej formie, ale jednak: "dobrze zrobiliście likwidując sowiecką siatkę szpiegowską wewnątrz waszego wywiadu wojskowego - dlatego składamy wam taką ofertę, inaczej nie byłoby o tym mowy". To na pewno zostało powiedziane językiem bardziej dyplomatyczny ale sens był ten sam.

05 czerwca 2007

300 lub więcej

Tyle ma wynosić liczba osób pełniących obecnie ważne funkcje publiczne a będących TW lub OZI lub KO. No w każdym razie IPN znalazł kwity w kartotekach na 300 osób. Tzn. IPN do takiego wyniku się przyznaje, bo od orzeczenia TK nie wolno im chyba prowadzić tego typu badań.
Można sobie o tym poczytać we WPROST tutaj:
http://www.wprost.com.pl/ar/?O=107807
lub w Dzienniku tutaj:
http://www.dziennik.pl/Default.aspx?TabId=14&ShowArticleId=47487
Niesposób ocenić jaką część agentury obejmuje ten wykaz ale nie sądzę żeby to była większość. Wszak oficjalne dane mówiły o 100-150 tysiącach agentów nowopozyskanych w latach 80-tych.
Ciekawe co na takie dictum "zawodowi antylustratorzy".

04 czerwca 2007

Nocna zmiana

W TVP 1 pokazano dzisiaj "Nocną zmianę". Widzę już jutrzejsze tytuły w niektórych gazetach: "Szerzenie nienawiści - czy to jest 'misja' telewizji publicznej ???". Lub coś w tym guście. Dla mnie to był zamach stanu przeprowadzony przez L.Wałęsę najprawdopodobniej z poduszczenia M.Wachowskiego. Przecież w tym pierwszym oświadczeniu dla PAP-u Wałęsa się przyznał, że coś tam w latach 70-tych podpisał. Dopiero potem poszedł "w zaparte".
Warto sobie coś takiego przypomnieć i zapamiętać wszystkich występujących tam "aktorów" oraz role jakie tam pełnili i kwestie jakie wypowiadali.

Dzisiaj w Gdańsku odbyła się pikieta pod domem Wałęsy. Pisze o tym adax tutaj:
http://gdanszczanin.blox.pl
Chyba Gańszczanie pozazdrościli Warszawie pikiet pod domem Jaruzelskiego i będą urządzali pod domem Wałęsy.
Gdyby L.Wałęsa nie wyłaził i nie mącił to pewnie nikt by nie wpadł na pomysł żeby robić mu pikietę pod domem, ale jak postanowił wspomóc Kwasa i spółkę to ludzie się wściekli i postanowili mu przypomnieć za co jest odpowiedzialny. A zablokowanie lustracji to jest właśnie efekt tego co można zobaczyć na tym filmie.