30 września 2007

Łukasz Fołtyn

To adres z którego pobrałem główne punkty programowe "bohatera" tego wpisu: http://www.lukaszfoltyn.pl/?p=15


1. Wprowadzić świadczenie na każde dziecko w wysokości 300 zł miesięcznie

2. Zapewnić darmowe posiłki dla dzieci i młodzieży w szkole

3. Podnieść wydatki na służbę zdrowia z 4.25% PKB do 6% PKB, zapewniając tym samym bezpłatny dostęp do wszystkich procedur medycznych niezbędnych do zachowania życia i zdrowia

4. Podnieść wydatki na edukację z 4% PKB do 6% PKB, zapewnić bezpłatną naukę angielskiego dla wszystkich dzieci, zwiększyć ilość zajęć dodatkowych, kół zainteresowań.

5. Podnieść płacę minimalną do 1200 zł netto

6. Zlikwidować składkę ZUS i składkę zdrowotną- wprowadzić finansowanie świadczeń ZUS i służby zdrowia bezpośrednio z budżetu.

7. Rozwinąć budownictwo socjalne szczególnie dla młodych osób z dziećmi, oraz dla rodzin żyjących na wsi nie mających tam gospodarstw zapewniających odpowiednio wysokie dochody. Czynsz w mieszkaniach komunalnych i socjalnych uzależnić od dochodów.

8. Wprowadzić prosty przejrzysty system podatkowy, ze stawkami progresywnymi- od 30% do 50%, zamiast obecnych 19%,30%,40% i składki ZUS. Dochody z działalności gospodarczej, dywidendy ze spółek kapitałowych oraz dochody kapitałowe byłyby opodatkowane na zasadach ogólnych. W razie potrzeby należy rozważyć podniesienie podatku VAT, w związku z czym nie należy jednak spodziewać się wzrostu cen, gdyż wzrost VAT będzie w większości przypadków sfinansowany przez przedsiębiorstwa. Dzięki tym zmianom uzyska się finansowanie wydatków wymienionych w punktach 1-7

Gdyby takie coś napisał pan Sławomir Sierakowski lub ktoś z jego otoczenia to zasadniczo bym się nie zdziwił. Ale "to" napisał człowiek będący milionerem. Człowiek rzutki, obrotny, mający łeb na karku. Człowiek będący twórcą komunikatora Gadu-Gadu, czyli człowiek wykształcony, a może tylko wyedukowany. W każdym razie człowiek sukcesu.
Toż to czysty żywy Marksizm - Leninizm - Trockizm, brakuje tylko armii pracy.
Ktoś kto jest biznesmanem i to odnoszącym sukcesy nie ma prawa mieć takich poglądów chyba, że to nie jest biznesman tylko biznesmęt. I bliżej mu do sposobu zarabiania pieniędzy metodą kontraktów rządowych i poprzez układy, a nie w uczciwej walce na wolnym rynku. To zresztą dosyć charakterystyczne dorobił się i życzyłby sobie aby inni nie mieli takiej szansy.

Zajrzałem dalej do tego bloga i znalazłem pod tym adresem: http://www.lukaszfoltyn.pl/?p=9
taki kwiatek:

Tekst: Neoliberalizm jest ekonomicznie nieracjonalny

Poniżej przedstawiam swój tekst sprzed ok. miesiąca, który ukazał się na www.krytykapolityczna.pl oraz www.lewica.pl


No to jednak wszystko jasne. Taki oto wielki biznesman. To chyba jednak środowisko pana Sierakowskiego i powyższe 8 punktów nie powinno nikogo dziwić.

29 września 2007

Ciekawostka

W tej chwili nie pamiętam gdzie to przeczytałem, ale było to w przeciągu ostatnich 2 dni. Otóż według pewnych danych to frekwencja wyborcza ma wynieść 66 %. To dużo, a nawet bardzo dużo. Zwłaszcza, że w wyborach 2005 roku brało udział około 45 % uprawnionych. Skok o 20 procent jest znaczący. Z tego wynika, że ostatnie 2 lata nie poszły na marne - ludzie, rozumiani jako ogół społeczeństwa, zrozumieli że jednak dosyć dużo od nich zależy.
Z dotychczasowego przebiegu zdarzeń można wywnioskować, że duża część elektoratu, który do tej pory nie brał udziału w wyborach, a teraz postanowił zrobić użytek ze swoich praw będzie głosował na PiS. Dowód tej tezy nie jest precyzyjny, raczej opiera się na pewnych ledwo uchwytnych odcieniach zachowań przeciwników PiS-u. Można oczywiście odrzucać te nieuchwytne sygnały i iść "w zaparte", ale mam wrażenie, że nawet liderzy opozycji zdają sobie sprawę (zwłaszcza oni), że sprawa jest przegrana.
O realiach przekonamy się 21 X lub parę dni później.

27 września 2007

Taka sobie analiza sytuacji

Czy PO wejdzie w koalicję z LiD po wyborach? Przecież to jest oczywiste, że tak. Przecież taki człowiek jak Kutz nie poszedłby do PO gdyby nie był na 1000% pewny, że nie będzie koalicji z PiS-em. To jaka jest alternatywa? PSL - wolne żarty. Jedyną alternatywą jest LiD. Ale z tym LiD-em to jest pewien problem dla PO.
Przypomnijmy sobie trochę historii, a właściwie prehistorii. PO powstała jako retorsja na "wycięcie" działaczy KLD w wyborach do władz partyjnych w UW. Tusk doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że o ile sojusz z LiD-em w warunkach początkowych takich, że LiD miał 10% poparcia w wyborach a PO około 35 jest czym innym niż sojusz z tym samym LiD-em gdy PO ma 25 a LiD 17. On ich po prostu zna, zna ich jak zły szeląg. Przypomnieć sobie warto również sojusz AWS z UW, gdzie UW była teoretycznie "młodszym" partnerem a jednak kręciła całością w sposób niemiłosierny, wychodząc w końcu z koalicji i zostawiając rząd Buzka-Krzaklewskiego na łasce SLD. Tusk doskonale o tym wie, dlatego tak się strasznie burzy na debatę Kwaśniewski - Kaczyński. A jeszcze pomyślmy o tekście jaki rzucił całkiem niedawno L.Miller: "Decyzje personalne o nazwiskach na listach wyborczych SLD zapadają poza SLD". A i jeszcze jeden drobiazg z sierpnia: "SLD samodzielnie uzyskałaby więcej niż w sojuszu z 'demokratami.pl' "
Kaczor "wzmacniając" LiD pokazuje jednocześnie elektoratowi PO do czego może to doprowadzić i "przypomina" Tuskowi czym kończą się konszachty z tym środowiskiem Ta lekcja "pokazowa" jest czytelna zwłaszcza dla konserwatywnego skrzydła wyborców PO. Tych, którzy głosowali na PO, której twarzą był J.M.Rokita. Brak Rokity i jego stronników na listach wyborczych PO jest jasnym (już drugim) sygnałem, w którym kierunku pójdzie sojusz PO po wyborach.
Ta część elektoratu PO, która głosowała na PO ze względu na obecność na listach PO Rokity i jego stronników, raczej bez specjalnego żalu przeniesie swoje głosy na PiS. Ale nawet ci "liberalni" wyborcy PO to się mocno zastanowią zanim zagłosują na PO uswiadamiając sobie to wszystko co napisałem przed chwilą.

25 września 2007

Ach ten Tusk i inne "drobiazgi"

Ten Tusk to jest jednak wyjątkowo niekumata jednostka. Jakby zamknął jadaczkę i spokojnie odczekał to mógłby skorzystać z oferty Kaczora i po zwycięstwie PiS-u w wyborach, co już jest raczej pewne, wejść do koalicji. Miałby Tusk i jego koledzy profity, mieliby parę ministerstw.
Ale nie, Tusk wolał się wypowiedzieć. No to jak otworzył paszczękę i "powiedział co wiedział" to mu Jarek przysrał. Że nie będzie rozmawiał z "młodszym zastępcą starszego patafiana" tylko z szefem.
Jakby nie liczył to dni Tuska jako szefa PO są policzone. Bo albo go jego własna partia rozszarpie jeżeli wybory znacząco wygra PiS (znacząco czyli z wynikiem umożliwiającym samodzielne rządzenie), albo koalicja z LiD-em doprowadzi do marginalizacji Tuska, bo w takiej koalicji to pierwsze skrzypce będą grali Kwaśniewski, Geremek, Lityński, Mazowiecki i Michnik. I wtedy też Tusk polegnie, tylko trochę później.

Hasło wyborcze: Chcesz głosować na Tuska - lepiej pojedź do Pułtuska.
dla osób nie znających topografii okolic Warszawy: Pułtusk to takie małe miasteczko w okolicach Warszawy nad rzeką Narew.

Raper Hukos proponuje odstrzelenie prezydenta.
Pomijam kwestię stylu, smaku tudzież dobrego wychowania. Jest tylko jeden problem. Zawsze ale to zawsze taki tekst znajdzie jakiegoś świra, który będzie chciał to urzeczywistnić. To jest jedna z metod działania agentury wpływu - stworzenie klimatu mającego jednostkom labilnym emocjonalnie uzmysłowić, że ktoś czeka na ich "wyczyn". Otwartą jest kwestia czy gdzieś w Polsce a może i poza granicami naszego kraju nie przygotowuje się w tej chwili jakiegoś świra do wykonania takiego zadania.


IPN ujawnia, no i dobrze, szkoda tylko że tak mało na początek. Brak informacji o osobach kandydujących do Sejmu uważam za idiotyzm. To co, mamy głosować "w ciemno", a potem się zobaczy, przecież to brednia. Chcę wiedzieć aby mój wybór był wyborem świadomym.

23 września 2007

Kaczyński versus Kwaśniewski

Premier podjął wyzwanie rzucone przez byłego prezydenta. Ciekawe czy dojdzie do takiej debaty, bo gdyby rzecz miała się odbywać na antenie Walterowni to ja bym na miejscu Kaczora się nie zgodził. A jeżeli "mediatorem" miałby być Sekielski albo Morozowski to odpada w przedbiegach.
Z kolei Kwas, jeżeli poważnie traktuje hasła o upolitycznieniu TVP, nie powinien się zgodzić na taką debatę na antenie telewizji publicznej.
Pamiętam taką debatę pomiędzy Kaczyńskim a Michnikiem. To było bodajże w 1992 roku. Kaczor zrobił wtedy z Nadredaktora "mokrą plamę".
Nie na darmo Kaczyński jest jednym z nielicznych naszych polityków, którzy są w stanie wejść na mównicę sejmową i tylko z pomocą jednej małej karteczki A5 lub nawet A6 z wypunktowanymi podstawowymi zagadnieniami, mówić płynnie, z sensem i bez jąkania się przez czas dłuższy. W dodatku niezależnie od zajmowanej aktualnie pozycji czy to będąc w rządzie czy też jako opozycja sejmowa.
Kwaśniewski jest mówiąc wprost pozbawiony jakiejkolwiek szansy na sukces. Nawet stosując pęczki sztuczek erystycznych i sofizmatów.
Ostatnie "występy" Kwasa w niemieckiej prasie i na uniwerku na Ukrainie nie dają mu zresztą żadnych szans w takim starciu. Nawet jeśliby Kwach narzucił temat dyskusji typu "wybierzmy przyszłość" czy też "co dalej" to i tak nie da się takiej dyskusji poprowadzić bez odniesień do przeszłości i opisu kolejnych wpadek samego Kwasa i jego środowiska czy to obecnego czy przeszłego.

Przyjmując to wyzwanie Kaczor doprecyzował swoje wystąpienie porównujące zwycięstwo POLiDU do 13 grudnia. Jednocześnie pokazał wyborcom PO, tym konserwatywnym, tym którzy głosowali na PO bo był w niej J.M.Rokita że tak na prawdę to głosując na PO to zagłosują na recydywę SLD + UW. A ci konserwatywni wyborcy PO doskonale zdają sobie sprawę z treści jaka jest w nagłówku mojego bloga. Być może niektórzy z tych wyborców nie definiują tego tak jednoznacznie ale tak to odbierają, być może nawet nie w pełni w sposób świadomy, bardziej to wyczuwają "przez skórę".
Równocześnie Kaczor wbrew pozorom wyciągnął rękę do Tuska. Przyjmując to wyzwanie powiedział: "Patrz Donald, to jest nasz przeciwnik, to jest nasz wspólny wróg, ja go wezmę na siebie i go zniszczę, Ty musisz mi tylko potem pomóc wydusić ich jak szczury żebyśmy więcej nie musieli mieć z nimi problemu. Ty i ja."

Poniekąd Kaczyński jest w niezwykle komfortowe sytuacji. Nawet jeśli przegra te wybory to będzie na tyle silną opozycją, że reelekcja Lecha jest praktycznie pewna. A następne wybory za 4 lata po kolejnej serii cudów za rządów LiD-u (a właściwie UW) + PO to też jest raczej pewna wygrana dla Kaczora.
Jednym słowem Kaczor jest w takiej sytuacji, że nie może przegrać. Jest tylko jedno pytanie kiedy wygra, czy od razu teraz, czy dopiero za 4 lata. Dużo zależy od nas wyborców. Jeżeli zagłosujemy na PiS to bolało owszem bedzie, ale nie nas, bolało będzie tych wszystkich cwaniaczków, chachmęciarzy, ubeków, TW, te szemrane "autorytety moralne". To ich będzie bolało.

22 września 2007

Plakat Wyborczy


Obrazek pobrałem od Freemana z S24, sam dorobiłem napisy. Brakuje mi konceptu dla dwóch ludzików.Tego małego zielonego z jednym okiem na froncie i tego pierwszego z lewej , który wygląda jak pingwin.

Oczekuję wsparcia, każdy pomysł mile widziany, możliwe są również zmiany moich podpisów. Uwaga: nagród za najtrafniejsze (najśmieszniejsze) pomysły nie przewiduje się.

To jest błąd

MSZ ma wysłać notę do OBWE z odmową przyjęcia obserwatorów na wybory 21 października.
Rząd nie powinien tego robić z wielu względów.
1. Aby nie tworzyć precedensów w stosunkach OBWE z krajami sygnatariuszami
2. Aby po wyborach nikt nie mógł jazgotać, że były fałszerstwa lub nieprawidłowości w toku kampanii wyborczej

Wiem, że jest to wnerwiające, gdy ktoś z zewnątrz wysuwa takie sugestie - o możliwości matactw wyborczych. W tym przypadku zrobił to Vaclav Havel, ale czy zrobił to z pełną świadomością realnie panujących u nas warunków politycznych to śmiem wątpić. Przeprosił później za swoją wypowiedź i uznał ją za niestosowną, podobnie jak rząd Czech.
Jednakże wypowiedzi pewnej grupy ludzi skupionych wokół LiD wyraźnie sugeruje, że ich wiedza co do rzeczywistych preferencji wyborców jest inna niż to co prezentują sondaże. Im bardziej te różnice będą drastyczne tym większa jest szansa na oprotestowywanie wyniku wyborczego. Po wyborach roku 2005 zostało udowodnione, że wartość naukowa wyników sondaży podawana praktycznie przez wszystkie pracownie badań społecznych jest mierna. W niektórych przypadkach błąd pomiarowy dochodził wtedy nawet do 15%, co już wyraźnie przekracza poza zwykły zakres błędu dla takich badań. Norma błędu dla takich badań to 2-5%.

Ponieważ szansa na zwycięstwo PiS-u jest znaczna to szansa na to, że te same środowiska będą podważały wiarygodność wyniku wyborczego podpierając się właśnie wynikami sondaży też jest dosyć wysoka.

Dopisek 1
Oczywiście publikatory nie podają pełnej prawdy. Jako argument, że to skandal iż MSZ wysyła notę z odmową podaje się fakt iż w tym samym czasie obserwatorzy jadą na wybory do Szwajcarii. Tyle tylko, że do Szwajcarii jadą z pozycji czy też paragrafu: assessment (z ang. ocena, oszacowanie), natomiast do nas mieliby przyjechać jako observation.

Przyznam szczerze, że nie wiem dokładnie czym różnią się obie te metody, jednak na oficjalnej stronie internetowej (adres: http://www.osce.org/odihr-elections/17781.html) można przeczytać, iż obserwacji dokonuje się między innymi w takim celu:

"Election observation is one of the most transparent and methodical ways to promote and encourage democracy and human rights."

W tym momencie odmowa MSZ-tu jest troszeczkę inna niż gdyby gdyby odmówiono w przypadku 'assessment'. Ciekawe jak zachowali by się Szwajcarzy gdyby zaproponowano im observation.
Ja bym w tym kontekście przetłumaczył słowo assessment bardziej tekstualnie - asysta.

Dopisek 2
Jak do tego doszło?
Do "tego" czyli do wysłanie przez OBWE listu, w którym proponuje się Polsce 'observation'.
Osobnicy tacy jak Kwaśniewski, Geremek, Michnik i wielu innych w udzielanych wywiadach, zresztą głównie w prasie zagranicznej, od około 2 lat permanetnie rysują obraz Polski jako państwa totalitarnego. W końcu dochodzi do takiego stanu, że publicyści w krajach UE sami z siebie zaczynają powtarzać te bzdury. Dochodzi jeszcze wypowiedź byłego prezydenta Czech i powstaje problem, którego rozwiązanie nie jest bynajmniej trywialne.
Teraz oczywiście ci sami ludzie, którzy w zagranicznych mediach mówili to co mówili, na użytek gazet w kraju oczywiście wypowiadają się poprawnie i w tonie mówiącym, że żaden nadzór nad procesem wyborczym nie jest konieczny, ale oczywiście nie wyobrażają sobie sytuacji żeby Polska mogła odmówić przyjęcia obserwatorów (Geremek).
Faryzeizm w czystej postaci, nic dodać nic ująć.

Pomimo tych wszystkich okoliczności nadal uważam za błąd treść noty jaką MSZ ma wysłać do OBWE. Chyba, że to co przekazują media nie odzwierciedla tego co jest (ma być) w tej nocie.
Bo niestety oryginału noty to nie widziałem, a żadne medium ani MSZ nie pofatygowało się aby tą treść opublikować. Wiem o tym, że noty dyplomatyczne nie powinny być upubliczniane, ale chyba w tym momencie treść tego dokumentu powinna zostać pokazana ogółowi społeczeństwa żebyśmy sami wiedzieli o czym rozmawiamy, bo w tej chwili to jest jak zabawa w głuchy telefon.
Bo ani nie znamy treści dokumentu jaki przesłało do Polski OBWE, ani treści noty naszego MSZ, a poleganie na tym co przekazują krajowe media to jak pokazało doświadczenie naiwność granicząca z kretynizmem.

21 września 2007

"Naciski" na Polsat

Z Polsatu odchodzi redaktor Lis. Jest to podobno skutek nacisków politycznych jakie wywierane są na właściciela tej stacji Pana Solorza. Na miejsce T.Lisa ma przyjść Dorota Gawryluk, która pracowała przez ostatnie 2 lata w TVP. Znaczy się, że nie tylko Polsat "musiał" zwolnić Lisa ale na dokładkę zatrudnić "reżimowego nadzorcę i komisarza" Dorotę Gawryluk. Ani chybi Gawryluk będzie dbała o "prawidłową linię programową" Polsatu.
Jeszcze takiej interpretacji tych zdarzeń nigdzie nie przeczytałem, ale przecież jest to logiczna konsekwencja tego co wypisują "zaniepokojone wolnością" mediów komercyjnych "autorytety moralne" pokroju redaktora Pacewicza i Stasińskiego.
Ciekawe kiedy ktoś napisze ciąg dalszy o mniej więcej takiej wymowie:
1. Krauze nie chciał "współpracować" z Kaczorami to ma na głowie siepaczy Ziobry
2. Solorz się ugiął to ma spokój - musiał tylko zatrudnić "komisarza - nadzorcę"
3. Gudzowaty już jakiś czas temu "sprzedał" swoje środowisko - ma spokój
4. Kto następny wpadnie pod "topór Kaczorów", może Walter i Wejchert

20 września 2007

Kolejny raz o braku równości w traktowaniu

Prowadzona przez o.T.Rydzyka "Szkoła Wyższa" złożyła prawidłowo wypełniony wniosek w celu uzyskania dotacji z UE. Jakieś "krasnoludki" uświadomiły gremia decyzyjne UE, że jest to siedlisko zabobonu, faszyzmu, antysemityzmu i zła wszelakiego. W związku z tym szanowne gremia decyzyjne usiłują wprowadzić dodatkowe parametry, które mogłyby spowodować, że
dotacja nie zostałaby przyznana czy też wypłacona.
Piękne, prawda. W momencie składania wniosku wszystko było cacy, formalnie wniosek jest prawidłowy i nie mógł zostać odrzucony. Naciski polityczne jednak powodują, że wniosek wprawdzie nadal nie może zostać odrzucony, ale wprowadzenie dodatkowych parametrów może spowodować, że pieniądze nie zostaną wypłacone.
Czyli de facto takie zadziałanie prawa wstecz.
Ale nawet jeżeli pominiemy ten aspekt sprawy, to te "krasnoludki" to za bardzo zmyślne nie są. Przecież taka akcja nie spowoduje spadku popularności o.T.Rydzyka wśród ludzi, którzy go popierają. Wręcz przeciwnie. Nastąpi jeszcze większa konsolidacja tego środowiska, a część ludzi, którzy patrzyli na wybryki o.T.R. z niesmakiem machną ręką na te wybryki i będą go popierać na złość UE.
Za darmo wykreowano "męczennika" stronie przeciwnej.


Z drugiej strony.
Sławomir Sierakowski i jego "Krytyka Polityczna" otrzymują subwencję z Ministerstwa Kultury na swoją działalność. Co mnie osobiście wnerwia maksymalnie. Pod auspicjami tegoż wydawnictwa wydano dzieła Pana Żiżka, co wyczerpuje znamiona czynu zabronionego z Art 256 KK (głoszone w tych dziełach poglądy).
Nie wiem jakie są kryteria przyznawania takiej subwencji, ale może jednak ktoś by się tym zainteresował i może subwencja mogłaby zostać cofnięta.

14 września 2007

Zmiany, zmiany, zmiany, a i jeszcze film i jedna reklamówka wyborcza

J.M.Rokita nie kandyduje do sejmu, to niewątpliwie poważny uszczerbek dla PO. Niektórzy już prorokują, że PiS wygrał wybory już w tym momencie. Jest to możliwe ale wcale nie przesądzone, ja bym się jeszcze nie ekscytował.
Podobno JMR nie kandyduje bo "kocha swoją żonę", a Nelly Rokita została doradcą prezydenta Kaczyńskiego - czyli poszła do PiS. Rokita jest zbyt cwanym i wyrachowanym graczem politycznym żeby zwracać uwagę na takie detale, a może ten "detal" został wspólnie przez państwa Rokitów wyreżyserowany po to aby JMR mógł odejść z PO bez awantur, bez kłótni i bez cyrku. Mówiąc oględnie to ostatnimi czasy PO, a konkretnie Tusk, Schetyna i Palikot, niespecjalnie byli przychylni Janowi Marii Rokicie, a jednocześnie nie chcieli go wyrzucić. Bo wyrzucony JMR byłby dużo groźniejszy niż JMR, który sam odszedł. W związku z czym trzeba było coś wymyślić, ponieważ dalsze znoszenie podsrywania jakie uprawiano wobec niego w PO było nie do zniesienia to wymyślono takie rozwiązanie, które daje Rokicie wszelkie atuty. Ale trzeba mu oddać sprawiedliwość odszedł w sposób honorowy - nie rzucając się na łatwe w tym momencie przejście do PiS-u. Upieczono zresztą w tym momencie jeszcze dwie pieczenie. A.Mężydło i R.Sikorski zostali delikatnie mówiąc pokazani jako zwykłe gnojki bez klasy, ale ten rożen to dostali do ręki Kaczyńscy jako dodatkowy bonus.
Nelly Rokita w jakimś wywiadzie powiedziała zresztą wprost, że on "odchodzi żeby wrócić". Ciekawe co zrobi frakcja konserwatywna w PO, której niewątpliwym liderem był właśnie JMR. Być może zostanie całkowicie wycięta z list wyborczych, a wtedy będzie to jasny sygnał, że PO oscyluje w kierunku koalicji z LiD-em, co jednak przy obecności Rokity w PO byłoby raczej niewykonalne.

Film czyli serial w reżyserii A.Holland pt. "Ekipa".
To już nie są te czasy, kiedy Marek Piwowski (długoletni współpracownik bezpieki) kręcąc film pt. "Uprowadzenie Agaty", ustawiał naszą scenę polityczną dyskredytując marszałka Kerna i jego środowisko. W czasach realnego socjalizmu można by na to "dzieło" Pani Holland powiedzieć, że to "produkcyjniak" - był taki przymiotnik, który tym jednym słowem opisywał film będący apologią socjalizmu i wyższości tegoż nad systemem kapitalistycznym. Na szczęście (dla społeczeństwa), bądź na nieszczęście (dla producentów i sponsorów tego "dzieła) to już nie te czasy. Na szczęście internet jest dzisiaj na tyle potężną instytucją, że każde tego typu pierdnięcie jest od ręki rozszyfrowywane i wyśmiewane jako właśnie produkcyjniak.

Wyborcza reklamówka PiS pt. "Oni k.... nie biorą"
Ale się "autorytety moralne" rozgadały, ale się naoburzały, że to niegodne, że płaskie, że apeluje do najniższych instynktów, że dla motłochu. STOP. I właśnie w tym momencie przesadzili, bo jak się chce kogoś pouczać i "cywilizować" to nie można kogoś takiego obrażać. Bo jak się kogoś obraża, to na sto procent ktoś taki zrobi dokładnie odwrotnie niż życzyłby sobie ten pouczający, ten wykształcony, ten "mundry".

68 lat temu

Niniejszy tekst dedykuję tym wszystkim, którzy uważają że wojna obronna 1939 była „bezsensowną awanturą”, która doprowadziła tylko i wyłącznie do zagłady dużej części naszego narodu.
14-09-1939 to ważna data, chociaż według innych źródeł ten moment II Wojny Światowej przypadł w dniu 15-09-1939. Powiedzmy, że jest to mniej istotne czy było to konkretnie 14 czy 15. Jeden dzień w tą lub w tamtą stronę nie gra roli. Chodzi o przedstawienie faktów. W tych dniach właśnie niemiecki Blitzkrieg w Polsce załamał się. W dwa tygodnie po rozpoczęciu II WŚ zdecydowanie spadła aktywność niemieckiego lotnictwa i zaczęło się masowe wstrzymywanie niemieckich czołgów i kolumn samochodowych. W armii niemieckiej skończyła się benzyna, ale nie tylko benzyna. Oto krótka wyliczanka zasobów strategicznych jakie armia niemiecka posiadała w dniu 01-09-1939. (1) Dane podane wg standardowego zużycia jakie przewidywano w toku działań wojennych, czyli na ile dni walki armia niemiecka dysponowała rezerwą w poszczególnych rodzajach uzbrojenia.

Amunicja pistoletowa – 36 dni
Pociski dla artylerii górskiej – 18 dni
Granaty do lekkich moździerzy – 14. dni
Do ciężkich moździerzy - 12 dni
Pociski do ciężkich haubic polowych – 60 dni
Amunicja czołgowa – 6 dni (o czołgach za chwilę będzie osobny fragment)

Wtargnięcie armii sowieckiej w dniu 17-09-1939 to kolejna pomoc jakiej Stalin udzielił Hitlerowi (poprzednio pomógł mu zdobyć władzę w Niemczech), inaczej cały Blitzkrieg zakończył by się najdalej w 3 tygodniu.
Sytuacja Polski i to zarówno taktyczna jak i strategiczna wobec Niemiec nie była korzystna. Długa linia graniczna, brak naturalnych przeszkód terenowych nie były zbyt korzystne dla naszego oręża, a po zajęciu Czechosłowacji byliśmy praktycznie otoczeni z trzech stron przez Niemcy.
Od granicy zachodniej do Warszawy było około 230 km, ale z terenu Prus Wschodnich już tylko 100. Nie dziwmy się zatem, że po 7 dniach Warszawa była otoczona. Ale potem szturm stolicy zajął Niemcom trzy tygodnie. A Warszawa nie była twierdzą, ani nie była zbyt korzystnie położona aby jej bronić, żadnych wzgórz, żadnych rzek na przedpolu, tylko mury i naprędce kopane okopy, rowy przeciwczołgowe i odwaga obrońców z których dużą część stanowili cywile.
O czołgach.
Zwykło się przyjmować, że Niemcy dysponowali czołgami i to dobrymi czołgami. Najczęściej na filmach wojennych występują czołgi „TYGRYS” i „PANTERA”. Nie ma w zwyczaju przypominać z jakimi czołgami niemiecka armia rozpoczęła II WŚ w dniu 01-09-1939. Otóż we wrześniu 1939 podstawowym czołgiem Wehrmachtu był PzKpfw II z działkiem kalibru 20 mm. Tak, czytacie prawidłowo działko kalibru dwudziestu milimetrów. Jest pewna zasadnicza różnica pomiędzy tym co prezentował sobą czołg PzKpfw II, a tym co prezentowały sobą czołgi Tygrys lub Pantera, których w chwili wybuchu wojny Niemcy po prostu nie mieli. To kolejna manipulacja propagandowa.

Nazwa czołgu stan na dzień 01-09-1939
PzKpfw I - 1445 (http://pl.wikipedia.org/wiki/PzKpfw_I)
PzKpfw II - 1223 (http://pl.wikipedia.org/wiki/PzKpfw_II)
PzKpfw III - 98 (http://pl.wikipedia.org/wiki/PzKpfw_III)
PzKpfw IV - 211 (http://pl.wikipedia.org/wiki/PzKpfw_IV)
PzKpfw V (Pantera) - 0 (wprowadzony do służby w 1943)
PzKpfw VI (Tygrys) - 0 (budowany od 1943)

PzKpfw I był raczej tankietką a nie czołgiem w ścisłym rozumieniu tego słowa, gdyż nie był wyposażony w działo a jedynie w dwa karabiny maszynowe.

Popuśćmy teraz wodze fantazji, Rosjanie nie wkraczają 17 września – czy niemiecki Blitzkrieg był możliwy, śmiem wątpić. Za linią Bugu rozpościerają się bagna Polesia, a i zima potrafi być w tych rejonach dosyć sroga, wprawdzie nie taka jak pod Moskwą, ale jednak. Przy założeniu, że walka odbywa się jeden na jeden, czyli tylko Polska versus Niemcy wynik końcowy tego konfliktu wcale nie byłby przesądzony.
Przeskoczmy teraz w czasie kawałek do przodu..
... Mimo braku odpowiednich dokumentów wiadomo, że w marcu 1940 roku odbyło się w Krakowie spotkanie, w którym uczestniczyli oficerowie SS i NKWD. Tak czy inaczej, wkrótce potem NKWD rozstrzelała około 15’000 polskich oficerów ujętych w strefie sowieckiej, a w strefie niemieckiej SS rozpoczęło „Akcję AB”. Jedynym celem było w obu wypadkach fizyczne zniszczenie politycznej i intelektualnej elity kraju.....” (2)
Zwykło się nie zwracać uwagi na detale, ale właśnie detale są ważne. W wyniku IV rozbioru Polski Niemcy uzyskały 47 lub 48 procent jej przedwojennej powierzchni a Rosja sowiecka odpowiedni 53 albo 52. Dane źródłowe są tu niejednoznaczne, ale zawsze jest to przewaga sowietów – zagarnęli ponad połowę naszego terytorium.

Czy wobec powyższych informacji, a więc wiedzy na temat uzbrojenia wojsk niemieckich, przy jednoczesnej świadomości naszego rządu o tym że Francja i Anglia wypowiedzą wojnę Niemcom, ktokolwiek nazwie jeszcze wojnę obronną 1939 „bezsensowną awanturą”. Czy wobec faktów przedstawionych przez N.Daviesa ktokolwiek może powiedzieć ze stu procentową pewnością, że przynajmniej można było uniknąć masakry narodu a zwłaszcza masakry ludzi wykształconych (naturalnych liderów).
Polska w wyniku II WŚ straciła 6 milionów ludzi czyli około 20 %. Straty wśród ludzi wykształconych sięgnęły jednak 75 %. Przed wojną ludzi z maturą lub z wyższym wykształceniem było 80’000, a po wojnie około 20’000.

Pomyślcie zanim jeszcze raz wypowiecie się na temat kampanii wrześniowej. Pomyślcie również o tym na kogo głosujecie w wyborach, bo głosując w pewien sposób plujecie na groby tych, którzy zginęli w II WŚ, plujecie na groby pomordowanych w Palmirach i w Katyniu.

(1) – dane pochodzą z książki generała-majora B.Müllera – Hillebrandta „Das Heer 1933-1945”, Frankfurt/M. 1954-1958
(2) - Norman Davies „Powstanie ‘44”, Kraków 2004 str.134-135.

10 września 2007

Ciekawostka


Tak wyglądały pierwsze ruble z lat 1917-18
Swastyka nie jest wynikiem moich ani niczyich manipulacji.
To dla tych wszystkich, którzy usiłują wmawiać sobie i otoczeniu, że ideologia faszystowsko - hitlerowska jest prawicowa.

Pawlik Morozow

Długo szukałem właściwego porównania i właściwego określenia postawy jaką zaprezentował A.Kwaśniewski w słynnym wywiadzie. Różni komentatorzy i blogerzy używali wzniosłych haseł o zdradzie i targowicy. Wszystko to prawda, ale według mnie pierwotnym źródłem tego co zaprezentował A.Kwaśniewski jest postawa Pawlika Morozowa.
Donosicielstwo i podsrywanie innych to stos pacierzowy socjalizmu, i/lub komunizmu, nie wnikajmy w szczegóły. Bez donosicielstwa socjalizm nie jest możliwy w żadnym kraju i w żadnej formie. A donosicielstwo opiera się na strachu. Stąd prosty wniosek, że socjalizm opiera się na strachu. Oczywiście donosiciel zawsze donosi w tym kierunku, który aktualnie uważa za korzystny dla siebie. Czyli wybiera sobie, lub ktoś go zmusza taką lub inną metodą, aby pracował dla strony "silniejszej" i dającej szanse na dorwanie się do "konfitur" lub zachowanie aktualnego stanu posiadania.

Piotr Semka pisał kiedyś w “Rzepie”: "Kiedyś, w 1918 roku, w imię ochrony interesów klasy robotniczej polscy komuniści w Warszawie zrywali godła odrodzonej Polski pod hasłem >precz z białą gęsią<".

Teraz ci sami ludzie, mentalni spadkobiercy Pawki Morozowa bojąc się utraty swoich wpływów podsrywają legalne władze RP u "silniejszych". Czego i kogo się boją to już z grubsza wiadomo. Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że gdyby nie włazili na świeczniki i nie starali się udawać "autorytetów moralnych" to nikt by się nimi nie zajmował, ponieważ mając 45 lat zacofania gospodarczo - technologicznego wszyscy w Polsce mieliby co robić przez najbliższe 30 lat aby wyjść na prostą czyli dojść do poziomu życia jaki jest uważany za normalny w krajach wysoko rozwiniętych.
Na swoje nieszczęście wleźli za wysoko - to teraz upadek będzie bardzo dotkliwy.

------------------------------------------------------------------------------------------------
Pawlik Morozow: Chłopiec, który podczas przymusowej kolektywizacji wsi w ZSRR (1932 r.) wydał własnego ojca organom OGPU. Został za to zabity przez wieśniaków. Władze uczyniły zeń bohatera narodowego, wzór do naśladowania dla wszystkich radzieckich dzieci.

08 września 2007

Sondaże

Pentor dla WPROST
Prawo i Sprawiedliwość 31,1%
Platforma Obywatelska 25,4%
Lewica i Demokraci 7,5%
Liga i Samoobrona 6,1%
Polskie Stronnictwo Ludowe 2,9%
Krajowa Partia Emerytów i Rencistów 2,5%
Kongres Porozumienia Lewicy 0,8%
inne 5,2%
nie wiem 18,5%

Z tego np. wynika, że LiD nie wchodzi do sejmu ponieważ jest koalicją kilku partii i dla nich próg wyborczy wynosi 8%. Ale nie liczyłbym na to, ponieważ błąd pomiarowy takich sondaży to wynosi od 2 do 5 procent.
Duże znaczenie ma ostatnia pozycja. Ci, którzy nie wiedzą jeszcze na kogo zagłosują.

07 września 2007

377 za, reszta się nie liczy

Mówiąc szczerze, to wcale nie byłem tego taki pewien, Ale stało się i dobrze, że się tak stało. Wybory zgodnie z zapowiedziami mają się odbyć 21 X. Kampania będzie ostra i bezpardonowa i to też jest dobre. Bo wbrew pozorom politycy są od tego żeby sobie skakać do gardeł a nie "pięknie się różnić".
Mam nadzieję, że nowe wybory wyłonią stabilną większość, być może nawet będzie to jedna partia ale na taki obrót sprawy to dużych pieniędzy bym nie postawił.
Mam nadzieję, że z w następnej kadencji ta wiejska żulia od Leppera nie będzie występowała w sejmie ani tym bardziej na fonii i wizji, chyba że w charakterze podsądnych. Aczkolwiek ludzie ze wsi potrzebują niewątpliwie swojej reprezentacji w sejmie (i nie tylko), tylko powinni wyłonić ze swojego grona troszeczkę lepszą reprezentację. Ale bynajmniej nie uważam za lepszą reprezentację PSL-u. Ci wbrew pozorom niespecjalnie różnią się od SO, a są co najwyżej trochę bardziej uładzeni a w sensie politycznym to takie hieny.
LPR też sobie zasłużył na dłuższy urlop od bycia w parlamencie zwłaszcza ostatnimi wyczynami R. Giertycha, chociaż niektóre jego pomysły wprowadzane w szkolnictwie uważam za pozytywne.

04 września 2007

Rubikon został przekroczony

Można się oczywiście zdenerwować i obrazić na Vaclava Havla za jego wczorajszą wypowiedź , w której sugerował, że najbliższe wybory w Polsce powinny być monitorowane przez zewnętrznych obserwatorów.
Pomimo iż sama idea sytuuje nas jako państwo gdzieś pomiędzy Białorusią a Gabonem, to nie jest wcale taki głupi pomysł.
Po ostatnich wypowiedziach, jakich udzielili zagranicznym mediom politycy opozycyjni, to wcale nie jest taki zły pomysł. Pierwsze skrzypce w tej kampanii gra Pan Adam Michnik, który był łaskaw ostatnio powiedzieć (napisać), że: "... J.Kaczyński doskonale wie, że nieważne kto i jak głosuje, ważne kto liczy głosy. ...".
Istnieje duże prawdopodobieństwo, według mnie graniczące z pewnością, że po najbliższych wyborach opozycja w sposób bezpardonowy oskarży Kaczorów o dokonanie fałszerstw wyborczych. Żeby takie oskarżenia nie mogły mieć miejsca należy zewnętrznych obserwatorów zaprosić i mieć to z głowy.
Co wynika jeszcze z powyższych informacji. Dosyć dużo. Na przykład to, że publikowane dotychczas sondaże są mało wiarygodne, a tacy ludzie jak Michnik, Kwaśniewski i Geremek mają dostęp do innych niż prezentowane oficjalnie dane, z których to danych wynika iż PiS wygra wybory i będzie mogło rządzić samodzielnie. Potwierdzeniem tej tezy może być opublikowanie przez GW ostatniego sondażu, w którym PiS zaczyna wyraźnie wyprzedzać PO, a skok jaki zanotowało PiS wynosi blisko 40 procent w stosunku do poprzedniego wyniku (poprzednio 22 obecnie 30 co daje plus 8 punktów, a 8 punktów to jest 36% z 22).
Jeśli jest siła polityczna w Polsce, która twierdzi, że wybory mogą być sfałszowane to niech OBWE i UE przyślą tutaj swoich obserwatorów, tylko niech sami za to zapłacą. Niech posadzą w każdej komisji wyborczej jednego albo i dwóch ludzi i niech oni nagrywają cały przebieg głosowania na kamery, a potem przebieg liczenia głosów też niech nagrywają. Proszę bardzo niech tak będzie. Tylko jeżeli tak to PiS również powinien w każdej komisji mieć dwóch ludzi aby też być pewnym, że nie zostali przekręceni. Bo to jest tak jak ze Stalinem, który miał zwyczaj przypisywać swoje metody działania swoim oponentom podczas wystąpień publicznych, to samo zrobił A.Michnik, przypisał metody działania swojej formacji swoim przeciwnikom, chociaż właściwszym słowem byłoby tu słowo wróg.

02 września 2007

Układ ? Niemożliwe

Jacek Kuroń w rozmowach z Jackiem Żakowskim w "Siedmiolatka, czyli kto ukradł Polskę"

"Do końca lat 80 - tych ludzie starego aparatu mieli praktycznie monopol na robienie dużych interesów. Nie wszyscy w to weszli, nie wszyscy zdążyli,ale wielu porobiło liczące się fortuny. Dzięki pomocy kolegów w państwowych bankach bez trudu dostawali kredyty, na które inni w ogóle nie mieli szansy. Oprocentowanie - dostosowane jeszcze do mechanizmów państwowej gospodarki planowej - było tak niskie, ze w gruncie rzeczy kredyt stawał się darowizna. Finansowanie przedsiębiorstw, które zakładali ludzie nomenklatury, praktycznie wiec nie kosztowało. A wszystko działo się w majestacie prawa. Jedyny szkopuł polegał na tym, że te cudowne kredyty nie były dla każdego - były tylko dla swoich. W taki całkowicie legalny sposób już w czasach PRL zaczęło się rozdawanie Polski kolegom. Bo za cudowny kredyt dla wybranych ktoś musiał oczywiście zapłacić. A tym kimś było państwo - czyli w zasadzie my wszyscy.
Prawdziwy problem polegał jednak na tym, ze peerelowski dziki kapitalizm do rodzącego się sektora prywatnego przetransponował nie tylko ludzi starego systemu, ale tez mechanizmy jego funkcjonowania. A głównym mechanizmem działania państwa monopartii był klientelizm znany od wieków, wyrosły w starożytności, rozwinięty w feudalizmie, funkcjonujący w systemach niedemokratycznych, ale także w niektórych słabo rozwiniętych systemach demokratycznych, a nawet w zdeprawowanych wielkich korporacjach.
Kiedy wiec ma przełomie 1989 i 1990 roku zrobiliśmy wielki skok rynkowy, w ciągu 3 tygodni szeroko otworzyliśmy drzwi dla przedsiębiorców, to mówiąc, że wszyscy mają równy start do kapitalizmu, myliliśmy się głęboko. Bo już na samym starcie byli znacznie równiejsi - ludzie starej nomenklatury i ich liczni klienci.
Wraz z hasłem "bogaćcie się" w ogólnej zawierusze na wielka skale ruszyła bowiem dzika prywatyzacja.
W 1996 roku zbadano rodowód udziałowców istniejących spółek. Okazało się, że z nomenklatury wywodzi się około 20 procent osób posiadających udziały w różnych przedsięwzięciach. To już była pewna nadreprezentacja, bo cała nomenklatura obejmowała najwyżej parę procent ogółu zatrudnionych.
Skłonny jestem przypuszczać - i łatwo to zauważyć nawet gołym okiem - ze ludzie nomenklatury kontrolują największe polskie spółki - dawne centrale handlu zagranicznego, prywatne banki, duże firmy handlowe. A przecież trzeba jeszcze pamiętać, ze polski kapitalizm powstawał wedle starych reguł klientelizmu. To znaczy, że za plecami uwidocznionych w rejestrach sadowych klientów stoją niewidoczni, ale wpływowi patroni, którzy pośrednio kontrolują wiele rożnych przedsięwzięć.
Wielkim grzechem takiego modelu jest powierzenie ogromnej części kapitału ludziom, którzy SĄ nauczeni pasożytowania na majątku wspólnym, państwowym, społecznym.
Czym jest prawdziwa "czerwona pajęczyna" Jest obraźliwą łatą, obelgą dość wybiórczo i chyba niesprawiedliwie opisująca istotny fragment polskiej rzeczywistości. Nie mam wątpliwości, że jest to zjawisko o kluczowym znaczeniu dla rozwoju polskiej demokracji i gospodarki rynkowej. Ludzie byłej nomenklatury, dawni ubecy, niektórzy starzy prywaciarze i częściowo ludzie solidarnościowego etosu przenieśli do III Rzeczpospolitej mechanizmy peerelowskiego klientelizmu. Częściowo świadomie - z chęci zysku, popychani odwieczna żądza pieniądza i władzy, pod części zaś w odruchu samoobrony albo w naturalnym dążeniu do stworzenia sobie oazy bezpieczeństwa, gdy ziemia się pod nogami trzęsie, OPLETLI POLSKĘ SIECIĄ NIEJAWNYCH POWIĄZAŃ, PRZYJACIELSKICH, POLITYCZNYCH, GOSPODARCZYCH, KORUPCYJNYCH, NEPOTYCZNYCH, A TAKŻE JEDNOZNACZNIE PRZESTĘPCZYCH”


Tyle Jacek Kuroń. Jeżeli to nie jest opis "UKŁADU", o którym mówią Kaczory, to czego to jest opis?

01 września 2007

Głosujemy

Tutaj link do wirtualnego głosowania

sondaz.com/index.php


Nie znam firmy, która to organizuje, ale mam nieodparte wrażenie, że to i tak będzie mniej zafałszowane niż to co pokazuje CBOS-y, OBOP-y i inne.

Dopisek 1.
Jak na tej stronie ilość głosów oddanych globalnie przekroczy 10'000 to sądzę, że będzie można mówić o jakichś realnych tendencjach. Dopóki to nie nastąpi to jest to zabawa.