30 listopada 2007

Dalszy ciąg "cudów"

Te "cuda" to spowoduję, że się nie pozbieramy do końca świata albo i jeszcze dłużej. Oto tekst z "Dziennika" (http://www.dziennik.pl/gospodarka/article89526/Pawlak_Mozemy_sprzedac_Rosjanom_firmy_energetyczne.html)

Rząd koalicji PO-PSL otwiera szeroko drzwi przed rosyjskimi koncernami energetycznymi. Wicepremier Waldemar Pawlak ogłosił w rosyjskiej gazecie "Kommiersant", że firmy ze Wschodu będą mogły kupować polskie przedsiębiorstwa sektora energetycznego na takich samych zasadach, jak wszyscy.



"Rząd Polski przestrzega zasady pełnej otwartości w sprawach prywatyzacyjnych. W tej dziedzinie postępujemy w pełnej zgodzie ze standardami przyjętymi w Unii Europejskiej" - obiecuje Waldemar Pawlak w wywiadzie dla moskiewskiej gazety.

Wicepremier tłumaczy, że zgodnie z unijnymi przepisami dostęp do rynku energetycznego powinien być równy dla wszystkich przedsiębiorstw, niezależnie od tego, z jakiego kraju pochodzą. "Dyrektywy Unii Europejskiej szczególnie baczną uwagą zwracają na to, by operatorzy sieci energetycznych dawali jednakowy dostęp wszystkim uczestnikom rynku" - dodaje szef Polskiego Stronnictwa Ludowego.

Wicepremier i minister gospodarki nie stawia Rosjanom żadnych warunków wstępnych w zamian za dostęp do prywatyzacji polskiego sektora energetycznego. "Zasady UE nie dopuszczają żadnych ograniczeń i dyskryminacji w dostępie do rynku" - tłumaczy.

To zmiana polskiego stanowiska w tej sprawie o 180 stopni. Wcześniej Polska robiła, co mogła, by nie dopuścić Rosjan na nasz rynek energetyczny. Niektórzy politycy byli wręcz oskarżani o zdradę polskich interesów, jeśli nie dość głośno protestowali przeciw sprzedawaniu jakichkolwiek firm energetycznych Rosjanom. Argumentowano, że w ten sposób Polska będzie skazana na łaskę i niełaskę Moskwy.

Poseł PiS Zbigniew Wassermann, były koordynator specłużb, zwraca uwagę, żę bezpieczeństwo energetyczne Polski to piorytet każdego rządu. "Cały rząd powinien pamiętać, składając taką deklarację, że tu w grę wchodzi nie tylko ekonomia, ale realne kwestie możliwych zagrożeń bezpieczeństwa Polski" - tłumaczy Wassermann.

I przypomina, że nasz kraj nie zawsze miał dobre doświadczenia z Rosją. "Mieliśmy już do czynienia z próbami wrogiego przejęcia naszych firm przez Rosjan. Trzeba pamiętać o tym, że Rosja jest krajem, który realizuje swoją politykę w dużej mierze poprzez rozgrywki z dystrybucją środków energetycznych. I nie chodzi tu tylko o Polskę, ale szantaż paliwowy czy słynne zakręcanie kurków dotykało wiele państw" - podkreśla były koordynator specłużb.

28 listopada 2007

Cud mniemany

Premier Tusk ogłosił odstąpienie Polski od blokowania przystąpienia Rosji do OECD. Minister Sikorski usuwa ludzi, którzy pracę w MSZ podjęli za czasów rrządu Jarosława Kaczyńskiego a przywraca na ich miejsce ludzi po moskiewskiej MGIMO. Niektórzy mówią, że nie można "dyskryminować" ludzi ze względu na szkołę jaką ukończyli i każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie. Znaczy się każdego po MGIMO należy przebadać na okoliczność współpracy z KGB lub GRU, bo nie sądzę żeby ludzie ci mieli na czołach wypisane jaskrawym flamastrem czy są czy też nie współpracownikami moskiewskiego wywiadu.
Tymczasem w kraju w ciągu ostatnich 3 tygodni nastąpił drastyczny spadek notowań na giełdzie - dotknęło to głównie firm średnich - zainteresowanych odsyłam do prześledzenia notowań wskaźnika SWIG80.
Taki to cud i druga Irlandia.

Cud

13 listopada 2007

Umykająca informacja

Tak jakoś wczoraj przemknęła taka oto informacja: "A.Miodowiczi B.Komorowski przewidują zamknięcie prac ds. weryfikacji WSI".
Jeżeli komisja zakończyła swoją działalność - czyli wykonała całą powierzoną sobie misję to nie widzę przeciwskazań żeby zakończyć jej działalność. Z pewnej jednak części zawartych informacji wynika, że chyba misja ta nie została wykonana do końca. Ponadto Pan Miodowicz wyraził w swojej wypowiedzi zaniepokojenie o oficerów z byłego WSI. No cóż, oficerowie ci pozostają w rezerwie Sztabu Generalnego i pobierają "pensję" w wysokości trzech tysięcy złotych za "pozostawanie w gotowości do służby".
Chciałbym aby mi ktoś płacił 3 tysiące za "pozostawanie w gotowości" vel "nic nie robienie". Niestety nie widzę chętnych do takiej dobroczynności względem mojej osoby, ale być może wybrałem nie ten kierunek kształcenia żeby się na coś takiego załapać.
Informacja o tym wydarzeniu przemknęła i umknęła - mało kto to zauważył. Szum medialny spowodował, że tem ważny szczegół nie został nagłośniony.
Ciekawe dlaczego?

05 listopada 2007

Pora zacząć sprawdzać


To jest bardzo ciekawy artykuł, który Pan Kutz był łaskaw napisać jeszcze przed wyborami. Ponieważ za wyjątkiem jednego konkretu całość składa się z fobii i odczuć Pana Kutza na temat rządów Kaczorów, to niestety trzeba się uczepić tylko tego jednego konkretu jaki w tym artykule jest zawarty.
Tym konkretem jest postulat, a właściwie pytanie, dlaczego Kaczory nie wybudowały 2000 (słownie dwóch tysięcy) przedszkoli podczas swoich rządów. Ponieważ Pan Kutz tak bardzo martwi się o dzieci z obszarów gdzie przedszkoli jest niedostatek to należy szanownego autora regularnie podpytywać czy już złożył wniosek w sejmie o wybudowanie dodatkowo 2000 przedszkoli.
Jak ktoś ma ochotę to może sobie policzyć ile by kosztowało wybudowanie tych 2000 przedszkoli, nie mówiąc o czasie jaki na to jest potrzebny, ani o tym ile trzeba ludzi z odpowiednim wykształceniem aby ktoś w tych instytucjach pracował.
Pan Kutz został posłem, w związku z tym należy oczekiwać, że spełni postulaty, którymi bez żenady i zastanowienia szermował przed wyborami.

04 listopada 2007

Kolejni TW

M.Boni i T.Dedek
Dwie różne postawy. M.Boni idzie w zaparte - owszem coś tam podpisałem, ale byłem szantażowany i nikomu krzywdy nie wyrządziłem.
To dosyć znany zestaw argumentów. Najśmieszniejszy a właściwie najgłupszy jest ten, że nikomu nie wyrządził krzywdy. A jakim cudem donosiciel może wiedzieć jak została wykorzystana jego wiedza. Może dzięki jego donosom ktoś inny też został zaszantażowany i też podpisał bo się bał. Z tego mógłby się zrobić całkiem ładny łańcuszek. Ponadto to jest bzdura jeśli ktoś mówi, że opowiadał same nic nie znaczące dyrdymały. Dla SB, jak dla każdej policji politycznej, nie ma i nie było nieistotnych informacji. Każda informacja może być potrzebna, każdy szczegół o innym człowieku może posłużyć do zaszkodzenia temu człowiekowi.

Zupełnie inaczej na tym tle prezentuje się aktor Tomasz Dedek.
Tomasz Dedek nie zaprzecza swoim kontaktom z SB.- Byłem TW. Pamiętam, że miałem pseudonim Papkin. Nie zamierzam walczyć z faktami. Zrobiłem podłą i nikczemną rzecz i nie będę szukał dla siebie usprawiedliwienia – mówi aktor w rozmowie z „Wprost". Przyznaje też, że brał od bezpieki pieniądze. – To był przejaw jakiegoś mojego cwaniactwa. Dziś uważam, że była to najbardziej obrzydliwa rzecz, jaką zrobiłem – mówi.

Ten fragment pochodzi z tygodnika "WPROST".
Ten przynajmniej zdaje sobie sprawę z tego co zrobił. Szkoda, że inni nie wykazują takiej postawy.