29 października 2007

Klęska, dramat, nieszczęście

Takie mniej więcej wartościowanie jest przypisywane do wyniku wyborczego jaki otrzymał PiS. Piszą tak różni ludzie. Poczynając od anonimowych blogerów a kończąc na profesorach (egz. prof, Staniszkis). Jaka klęska, jaki dramat, jakie nieszczęście? PiS uzyskał w tych wyborach więcej głosów i więcej mandatów niż 2 lata temu - i to nazywamy klęską, wolne żarty. Oczywiście z punktu widzenia taktycznego nastąpiła przegrana. Natomiast z punktu widzenia strategicznego ta przegrana nie jest już wcale taka oczywista. Pisałem już poprzednio, że J.Kaczyński przegrać w perspektywie długofalowej nie może.
Również z punktu widzenia przedwyborczych nadziei Kaczora jest to porażka i to drastyczna. PiS miał osiągnąć wynik rzędu 280 mandatów. Efektywny wynik w sposób drastyczny odbiega od zakładanego.
Ale teraz musi nastąpić pełne odsłonięcie grup nacisku, które lobbowały za zwycięstwem PO jak i samego PO. Jeśli PO zacznie spłacać zobowiązania wynikające z poparcia jakiego udzielono tej partii to z ich programu nic nie zostanie - to jest niestety dosyć oczywiste. w takim przypadku następne wybory wygrywa PiS, najprawdopodobniej z wynikiem wyższym niż 280 mandatów.
Oczywiście PiS musi przetrwać obecną sytuację bycia w opozycji, ale to raczej zbyt dużym problemem nie jest. Kaczory są przyzwyczajone do bycia w opozycji i nie ma w tym żadnej filozofii. wystarczy czekać na błędy rządzących i odpowiednio je punktować.
Chciałbym się mylić w swoich prognozach. Znaczy się, uważam za złe dla Polski to, że PO spłacając przedwyborcze zobowiązania będzie zmuszone do restytucji Rywinlandu. Wtedy oczywiście powrót Kaczorów byłby niemożliwy, ale to nie jest z mojego punktu widzenia istotne kto, ważna jest żeby kierunek zmian zapoczątkowany przez Kaczyńskich został zachowany.

24 października 2007

Media, a może Merdia, a może Mendia

Przeprowadźmy pewien eksperyment myślowy.
Wyobraźmy sobie, że znajdujemy się w redakcji Washington Post w samym centrum afery Watergate i że jesteśmy jednym z dwójki Woodward & Bernstein (wszystko jedno którym a najlepiej oboma naraz). Mamy wszystko zapięte na ostatni guzik, wywiady z "głębokim gardłem", potwierdzenie tych informacji ze wszystkich możliwych źródeł. Artykuł jest gotowy do druku i nagle STOP - nie publikujemy i to bynajmniej nie dlatego, że nasz redaktor naczelny się przestraszył. Uznajemy, że "właścicielem tematu" jest na przykład redaktor naczelny "Chicago Chronicle". Niemożliwe, ktoś zakrzyknie. Fakt w USA niemożliwe. U nas jak najbardziej na porządku dziennym. Dokładnie w ten sposób postąpiła red. Paradowska z Polityki usuwając w ostatniej chwili z już autoryzowanego wywiadu z premierem Millerem pytanie o Rywina (wtedy to jeszcze nie była afera Rywina). Red. Paradowska swoją motywację powtórzyła kilkakrotnie publicznie - są świadkowie a nawet nagrania radiowe i telewizyjne - nie jest w stanie wyprzeć się swoich słów. I nic się nie stało. Red. Naczelny Polityki nie zaproponował red. Paradowskiej aby poszukała sobie innego mniej absorbującego i mniej odpowiedzialnego zajęcia bo najwyraźniej do roboty dziennikarskiej nie dorosła. Żaden z kolegów - konkurentów red. P. nie wspomniał nawet w jakimkolwiek felietonie o tym niewątpliwym wyczynie. Red. Paradowska nadal jest zapraszana do różnych programów i uchodzi w nich za osobę bywałą, świetnego i dociekliwego dziennikarza. Nic kompletna cisza, zdarzenie nie miało miejsca.
Ktoś może powiedzieć, że opisywana sytuacja to "odgrzewane kotlety" i kogo w ogóle obchodzi jakaś tam postawa dziennikarza z przed 4 czy 5 lat. Tyle tylko, że ten "kotlet" nie był nawet raz porządnie "przysmażony" - jest wręcz "surowy".
Dlaczego o tym przypominam - bo przeczytałem to:

Czytam sobie świetny tekst Kataryny o sprawie Sawickiej, a pod nim te prawie dwieście komentarzy i nagle coś mnie tknęło. Halo! Czy Kataryna jest znaną w całej politycznej blogosferze personą? Czy prawdą jest, że wielu znakomitych dziennikarzy ją czytuje? Czy wyłuszczyła w owym tekście czarno na białym bardzo poważny problem? Ba! Czy zrobiła to i wcześniej np. w sprawie interesujących wątków w taśmach Oleksego?

Jeśli na te pytania damy pozytywną odpowiedź to gdzie są reakcje mediów? Oto internautka w sposób przejrzysty i merytoryczny wytyka konkretne zaniedbania dziennikarstwa śledczego i wiadomo, że dziennikarze śledczy znają jej teksty. I CO? I nic. Jeden Pospieszalski skomentował tekst.

Poważne sprawy są notorycznie ignorowane! Ignorowane przez ludzi, których powołaniem jest dociekać, pytać, sprawdzać, opisywać i informować społeczeństwo. Wiadomo, że wielkie media są częścią Ubekistanu, więc nie dziwi mnie cisza na jedynkach gazet i serwisów. Ale przecież dziennikarze śledczy to konkretni ludzie. Mamy Internet, który daje możliwość anonimowego opisania wielu spraw w sposób dogłębny i szczegółowy. Kataryna jest świetna, ale ileż więcej dowiedzielibyśmy się od osoby zajmującej się śledztwami zawodowo.

Co się dzieje z tymi ludźmi? Czemu nie podejmują tych wątków? Jeśli chcą wykonywać swoje powołanie, jeśli są etosowcami, to winni walczyć by prawda ujrzała światło dzienne, a nie zadowalać się ogólnikowymi felietonikami w gazetach i na blogach. Czemu nie korzystają ze swego doświadczenia, kontaktów, wiedzy i nie opisują w Internecie tego co nie przejdzie u ich naczelnych z racji politycznych?

Czy rację ma Galba twierdząc, że 90% dziennikarzy to prostytutki?
Jeśli tak, to gdzie te pozostałe 10%?

To jest tekst Adama Haribu z tego adresu: http://haribu.salon24.pl/42318,index.html


Bo właśnie jesteśmy po wyborach parlamentarnych, które wygrała partia posługująca się hasłem analogicznym do hasła jakie w 1995 roku zapewniło zwycięstwo Kwaśniewskiemu: "Wybierzmy przyszłość". Również nikt z dziennikarzy nawet się nie zająknął o wtórności hasła PO w toku bieżącej kampanii.
Bo dwa lata temu po wygranych przez PiS wyborach praktycznie następnego dnia pojawiły się "analizy" przepowiadające natychmiastowy krach finansów (dolar po 8 zł, a benzyna po 12 za litr). Pojawiły się od ręki pytania dlaczego nie ma jeszcze koalicji i rządu jak również obawy o upadek demokracji i faszyzację sceny politycznej.

A teraz takich pytań nie ma. Przez analogię z odwrócenia można przyjąć, że dolar będzie kosztował 8 zł a benzyna 12 za litr.

W tym wpisie A.Haribu cytuje Galbę. Sądzę, że Galba się myli. Wg mnie 99% dziennikarzy na odpowiednich stanowiskach jest TW i/lub "umoczeńcami" i/lub "funkcjonariuszami oddelegowanymi do prasy". Są to z reguły redaktorzy naczelni. Reszta może robi to z przekonania, może z głupoty, a na pewno duża część chce jakoś dobrze żyć - cóż to jest ludzkie. Do PZPR-u ludzie też zapisywali się z konformizmu. Część robi to jednak zupełnie świadomie całym swoim jestestwem przekazując na zewnątrz komunikat o pogardzie dla odbiorcy - tu wg mnie najlepszym przykładem jest Paweł Wroński. Wystarczy spojrzeć na ten cyniczny uśmieszek pełen pogardy.

23 października 2007

Ławka kadrowa PO

Podobno takie są koncepcje, czyli nic pewnego ale jednak wielce możliwego.
Minister Sprawiedliwości - prof. Zoll
Minister Finansów - fachowiec z poza PO (wyraźna przymiarka pod Balcerowicza)
Ministerstwo Rolnictwa - wyraźnie dla koalicjanta czyli Waldek Pawlak

Jak jeszcze na MSZ będą chcieli wstawić Geremka lub kogoś z tego kręgu to jesteśmy w domu, czyli PO rozpoczęła spłacanie zobowiązań. To potem to już do MSW mogą po prostu wstawić Jaskiernię albo Borowskiego, to już nie będzie miało żadnego znaczenia.

Ja w takiej sytuacji to będę miał tylko nadzieję, że Nowa Zelandia nadal jest chętna na przyjmowanie białych osadników posiadających pewien skromny zasób gotówki i potrafiących trochę więcej niż machanie łopatą przy kopaniu rowów.

22 października 2007

Cud

Donald Tusk mówił w kampanii wyborczej o tym, że Polska zasługuje na cud gospodarczy. Teraz takiego cudu potrzebuje sam Tusk i jego otoczenie. Bo oto skończyła się komedia i zaczyna się tragedia. Teraz nie wystarczy antykaczyzm, teraz trzeba brać rząd i pełną odpowiedzialność za kraj, za politykę zagraniczną, za przygotowania do ME w 2012, za budowanie dróg, mostów i stadionów. Trzeba wziąć odpowiedzialność za pozyskanie i wykorzystanie środków unijnych. Trzeba zgodnie z obietnicami stworzyć takie warunki aby wróciła do Polski znaczna część spośród tych ludzi (2 miliony), którzy w ostatnim okresie czasu wyjechali z kraju za pracą. To wszystko jest wyzwaniem dla Tuska i tego właśnie oczekują od niego wyborcy, którzy głosowali na PO.
A PO nie jest w sytuacji idealnej - brakuje im większości parlamentarnej, będą musieli dobrać koalicjanta. Najprawdopodobniej będzie to PSL Chociaż istnieje duża szansa na cichą koalicję z LiD-em.
Sytuacja PO nie jest zbyt komfortowa również z jednego powodu. Pora zapłacić rachunki. Rachunki za pomoc medialną, którą PO otrzymała od GW, TVN-u i Polsatu, że wymienię tylko głównych pomocników. A te rachunki trzeba płacić koncesjami, ustawionymi przetargami, stanowiskami w radach nadzorczych firm państwowych w tym również TVP i PR.

I jeszcze drobna wyliczanka.
uprawnionych do głosowania było 30 mln. osób
udział w wyborach wzięło 53% osób
na LiD głosowało 13 %
To daje wynik w okolicach 2 mln. osób. I tyle w Polsce jest byłych SB-ków i TW oraz ludzi na tyle uwikłanych w komunizm i różne przekręty, że obawiają się dekomunizacji i lustracji.

21 października 2007

Wynik wyborów 2007

PO - 44
PiS - 30
LiD - 13,4
PSL - 8,1


No to zobaczymy.
Możliwe są 3 scenariusze
1. PO + LiD
2. PO + PSL
3. PO + PiS

Trzeci wariant jest raczej nierealny chociaż teoretycznie możliwy.
Pierwszy powoduje powrót Rywinlandu co chyba nastąpi
Drugi to taka mała szarpanina, taka sama jak inne sojusze jakie zawierano z PSL-em.

W warstwie personalnej: Tusk obronił swoją pozycję lidera. Rokita chyba się przeliczył. Do głosu dojdą te wszystkie cwaniaczki od Schetyny. Zobaczymy jak długa i o jakiej wartości jest ławka kadrowa PO.
Brakuje im 4 mandatów do zwykłej większości.


Dobrze, że zniknęła ta mentownia z SO.

Ale skąd się biorą ludzie głosujący na LiD to ja na prawdę nie rozumiem.

19 października 2007

PO "wyceniła" nasze bezpieczeństwo energetyczne na 4,4 mld zł.

Skandal stulecia - PO handluje głosami za nasze pieniądze i bezpieczeństwo

Jeśli afera posłanki Beaty Sawickiej to Rywingate do kwadratu, to afera Grada-Komorowskiego z zakupem głosów wyborców dla Platformy za 4,4 miliarda złotych z pieniędzy PGNiG, jest sześcioma rywingatami do sześcianu i zasługuje na nawłóczenie na pal, tak jak to zwykł czynić wachmistrz Soroka.

"Związki zawodowe działające w Polskim Górnictwie Naftowym i Gazownictwie podpisały umowę z Platformą Obywatelską. Udzielą partii poparcia w wyborach parlamentarnych, a ta w zamian obiecała, że jeżeli je wygra i stworzy rząd, to doprowadzi do wydania byłym i obecnym pracownikom spółki 750 tys. darmowych akcji (około 12,7 proc. kapitału). Akcje o wartości rynkowej około 4,4 mld zł trafiłyby do blisko 61 tys. osób. Na głowę przypada pakiet wart średnio 72 tys. zł."
"Parkiet": http://www.parkiet.com/news/art.jsp?idn=529590&dz=01000
Jakie są skutki takiego korupcyjnego kontraktu?
Jest to bezpośredni strzał w polskie bezpieczeństwo energetyczne!

Kwota tej wyprzedaży pochłania pieniądze, przeznaczone na polskie, konkretne i już zaplanowane inwestycje właśnie w narodowe bezpieczeństwo energetyczne.

Po pierwsze:
To są pieniądze na terminal gazu płynnego dla Polski, na wykupienie i eksploatację norweskich złóż ropy i gazu i inne podobnej klasy przedsięwzięcia.
Po drugie:
Wydanie pracownikom akcji, w tym wypadku jest faktyczną wymianą kupowanych głosów wyborców za wpływy w polskim przemyśle naftowym, bo jest wtedy prawie pewne, że w ten sposób pakiet kontrolny akcji w polskim PGNiG mogą uzyskać Rosjanie. Dlatego rząd Kaczyńskiego podjął z naftowymi związkami negocjacje w sprawie rekompensaty.
Coś, pieniądze, ale zamiast akcji. Chodziło Kaczyńskiemu o ochronę tych wpływów, o ochronę polskiego interesu narodowego przed oczywistymi zakusami sąsiadów.

Tacy ludzie jak posłowie Grad, Komorowski rzeczywiście potrzebują cenzury, aby ukrywała ich zbrodnie. Nawet odurniała głupota, z nieodpowiedzialności ich nie tłumaczy.
Ta transakcja dobitnie potwierdza mi, że umyślnym zamiarem Platformy jest dywersja w polskim programie bezpieczeństwa energetycznego, tak zwane sprzątanie po PiSie jest poważnym zamiarem programowym, którego celem jest wydanie nas na rosyjski łup, przynajmniej w dziedzinie bezpieczeństwa energetycznego.

Jest celowym strzałem w polskie bezpieczeństwo energetyczne.

Pisałem ostatnio o tym kilkanaście razy. Taki zamiar deklaruje Platforma Obywatelska w swoim oficjalnym programie, wynika on z dziesiątek wypowiedzi politycznych i programowych, Donald Tusk to potwierdzał osobiście, ostatnio w swoim wywiadzie dla polskiego Forbesa, w odpowiedzi na dwunaste pytanie tego wywiadu. [14] http://www.forbes.pl/forbes/ "20 pytań do...".html) (...)

Bronisław Komorowski występując z oficjalnym stanowiskiem Klubu Parlamentarnego Platformy Obywatelskiej zwykle tuż przed Posłanką Jolantą Szymanek-Deresz mówił zawsze to samo i tak samo, zawsze też jego stanowisko było identyczne ze stanowiskiem Pani Jolanty czyli SLD. Sprawa polskiego bezpieczeństwa energertycznego będzie przekazana pod jurysdyksję Unii Europejskiej. To nie jest polska sprawa. To jest europejski problem.

Pytanie, za ile euro Platforma Obywatelska sprzedaje całą Polskę w tych wyborach?

Wiadomość podana przez "Parkiet":
http://www.parkiet.com/news/art.jsp?idn=529590&dz=01000

To co się stało jest prawdziwym skandalem stulecia. Prawdziwym, potężnym budzącym zgrozę skandalem, faktyczną zdradą narodową, za którą trzeba by winnych wygonić z Polski, a ich Partię skazać na wieczną banicję, na zawsze odebrać im wszelką szansę wyborczą. Ta wiadomość powinna koniecznie dotrzeć do wszystkich Polaków jeszcze przed wyborami, trzeba uczynić wszystko, aby tak się stało. Proszę, aby każdy z czytelników skorzystał z każdego dostępnego środka działania, znajomego, przełożenia albo jakieś innej niesamowitej możliwości, aby to stało się możliwe, Prasa, radio telewizja, sztab wyborczy PiS, wielkie portale informacyjne, wszystko co jest możliwe, proszę aby każdy spróbował dokładnie wszystkiego co może, albo wydaje się mu niemożliwe. Polacy muszą wiedzieć wszystko o tych, na których mają głosować. Takie było też i nasze prawo, gdy mówimy o Beacie Sawickiej, ale ona i jej korupcja jest widać czymś w tle.


Ciekawostka z historii: Wywiad-rzeka Rolickiego z Gierkiem (1990)


- Fragment o ropie:

Rolicki:- I w poprzedniej książce, u w obecnej rozmowie wielokrotnie zwracał Pan uwagę na czynniki presji gospodarczej, stosowane wobec nas do osiągnięcia celów politycznych.Czy mógłby Pan z tego punktu spojrzeć na całokształt kompleksu paliwowego?

Gierek:- Dostawami ropy i gazy, najbardziej ekonomicznych, a zarazem najbardziej bezpiecznych w dzisiejszych czasach nośników, towarzysze radzieccy stale trzymali Polskę w szachu. Ich polityka w tym względzie była wobec Polski jednoznacznie dyskryminująca.Podawałem już te liczby, ale jeszcze raz je przypomnę: ropy sprzedawali nam znacznie mniej niż NRD czy Czechosłowacji, a niemal tyle samo co Bułgarii, mającej,jak wiadomo cztery razy mniej ludności od Polski.

Rolicki:- Można na to odpowiedzieć, że przecież sprzedawali nam tę ropę nie za pieniądze, lecz za ruble transferowe.

Gierek:- Zgoda, ale wszelkie ze strony Polski próby wprowadzenia wewnątrz RWPG monety wymienialnej, Rosjanie z całym cynizmem torpedowali. Dla nich ten układ był wygodny bo dzieki temu trzymali nas w szachu. Na temat ropy wiele rozmów prowadził z nimi Gomułka, prowadziłem i ja, ale wszystko na nic. WIEDZIELI, ŻE DZIĘKI ROPIE OGRANICZAJĄ NASZ ROZWÓJ I JAK NAJBRADZIEJ IM TO ODPOWIADAŁO."

2007-10-17 10:59

___________________________________________________________________________

PS. Post jest przedrukiem ze strony Michaela który zwrócil się z prośba o rozpropagowanie tej wiadomości.

18 października 2007

Akcja plakatowa w autobusach i tramwajach

Usłyszałem to w radiu Wa-wa. W dużych ośrodkach miejskich takich jak Warszawa, Trójmiasto, Poznań, Katowice, Kraków ma niedługo rozpocząć się akcja plakatowa pt. "Ustąp dziecku w drodze". Adresowana do młodych ludzi akcja ma ich nawoływać do ustępowania miejsc siedzących kobietom w ciąży. O względach medyczno zdrowotnych tego problemu nie ma co pisać, ponieważ są oczywiste, natomiast o kwestiach wychowania młodych ludzi jak najbardziej.
Sam od kilkunastu lat nie korzystam ze środków komunikacji masowej, a jeżeli jadę metrem, autobusem lub tramwajem to zdarza się to sporadycznie, ale prawie zawsze podróżuję w takiej sytuacji na stojąco.
W tej audycji padło kilka głosów słuchaczek, które opisywały zachowania młodych ludzi: ostentacyjne gapienie się w okno, czytanie książki lub gazety, tudzież parę innych "wybiegów" byle tylko nie zauważyć osoby, której należy ustąpić miejsca siedzącego.
Oto są skutki "bezstresowego wychowania". Wyrosło pokolenie młodych ludzi, którzy nie widzą innego dobra niż dobrostan własny.
Przykre.

15 października 2007

Platforma rządzi sama ???

PO - 46 %
PiS - 32 %
LiD - 11 %
PSL - 7 %
Reszta pod kreską, czyli poniżej progu wyborczego.
Można by złośliwie powiedzieć, że skoro PO ma 14 % przewagi to przegra tylko 2 punktami procentowymi. Z innych zresztą względów ten sondaż wygląda na "bzdurę na resorach".
Nawet gdyby ten sondaż był prawdziwy, racjonalny i wykonany zgodnie ze wszystkimi zasadami sztuki to ten wynik nie jest wcale taki zły. Ziściły się plany Jarka dążącego do dwubiegunowej sceny politycznej.
Popuśćmy wodze fantazji i pomyślmy jakie mogą być skutki takiego werdyktu wyborców.
PO rządzi samodzielnie, PiS jest najsilniejszą partią opozycyjną. Wprawdzie jest jeszcze LiD i PSL, ale mają w sejmie w sumie 66 mandatów.
Niewątpliwym pozytywem dla Polski jest to, że PO nie potrzebuje koalicjanta w postaci LiD-u. Tu pozytywy są na co najmniej dwóch poziomach:
1. PO w razie czego nie ma możliwości zwalania na koalicjanta, który na coś tam się nie zgadza.
2. PO bierze pełnię odpowiedzialności za czyny swoich ludzi.
Zobaczymy również na ile "długa jest ławka" PO wobec tak krytykowanej "ławki kadrowej" PiS.
Zobaczymy również na ile realne były obietnice wyborcze PO. Zobaczymy również jak PO będzie potrafiło sobie poradzić z permanentnym atakiem medialnym z TVN-u, organu KPP, POLSAT-u. Chyba, że PO pomimo możliwości rządzenia samodzielnego pójdzie w nieformalną koalicję z LiD-em, co wbrew pozorom jest również możliwe - patrz koalicja SLD i SO w poprzednim sejmie.
Ciekawe kiedy Tusk i jego przyboczni zorientują się, że pomimo zwycięstwa w wyborach to zawierając taką "cichą koalicję" to mówiąc niegrzecznie "gówno mogą" bez akceptacji "drogiego Bronisława". Chociaż Tusk to powinien sobie doskonale zdawać sprawę z zagrożeń nawet takiej "cichej koalicji", przecież sam doświadczył tego w ramach UW.

Jednym słowem zobaczymy, chociaż osobiście jestem zdania, że ten sondaż to bujda na resorach, ale ponieważ jestem zwolennikiem PiS-u to dopuszczam jednak myśl, że w swoich ocenach to obiektywny nie jestem.

07 października 2007

Wybory czy Plebiscyt

Zbliżające się wybory 21 października zaczynają coraz bardziej przypominać te z 4 czerwca 1989 roku. A, że wybory z 1989 były plebiscytem a nie klasycznymi wyborami to nikogo przekonywać chyba nie trzeba. Dynamika zmian jest zresztą podobna i bardzo ciekawa. Chodzi głównie o prezentowaną dynamikę zmian w sondażach, jak również zmianę w stosunku do wyborów z 2005 roku.
W 2005 roku frekwencja wyniosła chyba 45% co świadczy o totalnym zwisie jaki ogarnął wyborców. Obecnie mówi się o frekwencji rzędu 66-70% co jest wynikiem niezwykle wysokim. Ludziom zaczęło z powrotem zależeć na tym co się dzieje w kraju. Zobaczyli również, że zaistniały na naszej scenie politycznej siły, które chcą na nowo zdefiniować nasz interes narodowy - to że robią to czasem niezbyt zręcznie nie jest wbrew pozorom istotne dla przeciętnego zjadacza chleba.
Równie ciekawa jest dynamika zmian w poparciu jakiego wyborcy udzielają partii rządzącej. Od wyniku na poziomie 21% z okolic końca sierpnia do obecnego rzędu 41-46 % - pewna rozbieżność pomiędzy różnymi pracowniami badawczymi.

Istnieje duże prawdopodobieństwo, graniczące obecnie z pewnością, że PiS będzie rządzić samodzielnie.
To dobrze i źle zarazem.
Dlaczego dobrze?
Ponieważ PiS i Kaczory osobiście nadal są strasznie "wściekli". Ta ich "wściekłość" wynika z tego co działo się przez ostatnie 18 lat . Bo jak to wyglądało. Kaczory mówiły, że jest źle bo to, tamto, siamto i owamto. To byli wyzywani od oszołomów, jaskiniowych antykomunistów, psycholi i dewiantów. Po czym po paru latach, a czasem po paru miesiącach diagnozy, które stawiali Kaczyńscy okazywały się być niezwykle trafne i czasem egzemplifikowały się w sposób wręcz przykładowy. Ale Kaczyńscy nadal byli "be". Dlatego Kaczyńscy nadal są "wściekli". Są "wściekli" na tych wszystkich mądralińskich, którzy odmawiali im prawa do udziału w normalnej debacie publicznej. Chcą wyczyścić nasze życie publiczne z tych wszystkich szemranych "autorytetów moralnych". Natrafiają oczywiście na opór, który ich tym bardziej utwierdza w słuszności ich poglądów.
Chcą dokończyć lustrację i dekomunizację i też natrafiają na opór. Tu ciekawostka, według pewnych źródeł spośród świata przestępczego 7 na 10 było informatorami lub TW bezpieki. To komu może zależeć na zaniechaniu lustracji i przeciwdziałanie ujawnienia teczek TW. Tylko ludziom, którzy z konszachtów ze światem przestępczym czerpią zyski.
Wszystkie te działania są niewątpliwie pozytywne dla społeczeństwa. Dlatego Kaczyńscy natrafiają na opór.
Z tych wszystkich powodów należy głosować na PiS.

Dlaczego źle?
Bo partia braci Kaczyńskich jest nastawiona etatystycznie. Niektórzy mówią, że jest to socjalizm tyle tylko, że pobożny. A etatyzm nie jest pożądany z powodu nadmiernych kosztów jakie generuje państwo jako całość.
Drugim punktem błędnym jest nadmierny eurooptymizm Kaczorów. Choć jak sądzę to liczą oni na to, że obecne rokowania i podpisanie jakiegoś tam kolejnego euroświstka to storpedują dla odmiany Angole.
Ponieważ traktują ekonomię jak piąte koło u wozu. Na szczęście wzięli do tej roboty Gilowską, bo sami to chyba jednak nie mieli fachmana tej klasy w swoich szeregach.
Ponieważ zezwalają na odrodzenie takiej szemranej organizacji jak B'nai B'rith, a przecież prezydent Wojciechowski pogonił to towarzystwo w okresie 20-lecia międzywojennego.

Ale w moim osobisty odczuciu to nadal potencjalne zyski przeważają nad zagrożeniami jakie moga wyniknąć z działalności Kaczorów.
Dlatego należy głosować na PiS.
Czas UPR-u jeszcze nie nadszedł.

03 października 2007

Remanent

Jednak Kwaśniewski "nie kłamał" w kwestii swojego wykształcenia. Tylko mu się instytucje promujące "pomyliły", albo co bardziej prawdopodobne to do tego kwitka to się wolał nie przyznawać.
Instytucja niezwykle ciekawa: Państwowym Instytucie Stosunków Międzynarodowych przy MSZ.
Również ciekawe "przedmioty" jakie kursant miał opanować, oceny też niezłe:
historia KPZR: celujący
komunizm naukowy: celujący
ateizm naukowy: celujący
ekonomia polityczna: celujący
stosunki międzynarodowe: dobry
ekonomia radziecka: celujący
prawo radzieckie: celujący
logika: dobry
podstawy dziennikarstwa: dostateczny
Jak się dobrze przyjrzeć to w powiększeniu widać kto był wykładowcą "magistra" w zakresie stosunków międzynarodowych - Primakow - ówczesny szef KGB późniejszy premier Rosji.



To ja się nie dziwię, że uważał siebie za "magistra", przecież ukończył, a na pewno uzyskał dyplom z instytucji, która według wszelkich znamion była kuźnią kadr dla "bratnich" kompartii. Gdyby nie drobne zawirowanie historii to istnieje duża szansa na to, że Kwaśniewski zostałby gensekiem w PZPR i rządził by "długo i szczęśliwie", a nie jakieś głupie 10 lat prezydentury.

Całość pobrana z tej strony: http://hotnews.pl/artpolska-432.html

02 października 2007

Skandal

Do wczorajszego (poniedziałkowego) programu "FORUM" zaproszono przedstawicieli różnych ugrupowań biorących czynny udział w życiu politycznym kraju. Przedstawicielem LPR czyli Liga Prawicy Rzeczpospolitej (LPR + UPR + PR) miał być Janusz Korwin-Mikke. I to się nie spodobało czy to prowadzącej program Joannie Lichockiej czy też może samemu prezesowi TVP Andrzejowi Urbańskiemu - to jest akurat nieważne. Ważne jest co innego. Do programu zapraszano przedstawicieli UGRUPOWAŃ, a nie konkretne osoby - tak zawsze funkcjonował ten program nawet za prezesury Brunatnego Roberta. Bo idąc dalej tym tokiem rozumowania, który zastosowało TVP to można by do takiego programu zapraszać z jednej strony jednego z czołowych mówców a z drugiej człowieka, który postawiony na mównicy sejmowej ledwo jest w stanie przeczytać (dukając) tekst z kartki. I zawsze wyjdzie, że to ugrupowanie, które nie jest lubiane przez aktualne władze TVP będzie przegrywać. tym razem aż do czegoś takiego nie doszło, ale następnym, kto wie.
Podejrzewam, że wiem dlaczego tak zrobiono. Otóż Roman Giertych jest dla reszty sceny politycznej wygodniejszym przeciwnikiem. Natomiast JKM jest przeciwnikiem trudnym.

Władze TVP zastosowały ten sam chwyt propagandowy jaki stosuje organ KPP zwany ostatnio żartobliwie "LiDowe Nowiny". Metoda jest prosta jak konstrukcja cepa. W przypadku np. ustawy lustracyjnej, której w/w gazeta nie cierpi wprost organicznie wyciąga się jakiś ekstremalny przypadek i wałkuje go na wszelkie możliwe sposoby, twierdząc jednocześnie, że taka będzie norma. Podczas gdy jest to właśnie przypadek ekstremalny, a nie norma i tzw. "średnia krajowa". W ten sposób urabia się opinię publiczną żeby była przeciw - w tym przypadku ustawie lustracyjnej (ten przykładowy suwnicowy z PaFaWaGu, który w życiu nie byłby lustrowany bo z racji wykonywanej pracy nie podlegał by ustawie).

Właśnie dlatego TVP i pewnie inni uczestnicy tego programu woleli mieć za interlokutora R.Giertycha, a nie JKM. Bo R.Giertych jest w swoich poglądach dużo bardziej ekstremalny i przez to łatwiejszy do ośmieszenia i/lub zapędzenia w "kozi róg". Również w odbiorze społecznym R.Giertych jest dużo mniej lubiany niż JKM, a o to przecież chodziło, żeby LPR nie dostał więcej głosów.

Co ciekawe mainsteamowe media o sprawie milczą, a "wyjaśnienia" jakich udzieliła pani Lichocka w dzisiejszym programie "Rozmowa Dnia" są właśnie "wyjaśnieniami" a nie wyjaśnieniami.

Debata

Nie oglądałem, wolałem pójść na basen i "odpracować" kolejny dzień siedzenia przy komputerze. Nawet jakby ta debata nie kolidowała z moim planem zajęć to też bym nie oglądał ponieważ takie coś to jest produkt "wysoce przetworzony". A ja wolę pozyskiwać dane do swoich decyzji możliwie najbliżej źródła. Jeśli się daje to wprost ze źródła, które jakąś informację czy też zdarzenie wytworzyło.
Taka debata nastawiona jest na ewentualne pozyskanie niezdecydowanych, a ja do takich nie należę. W związku z czym, szkoda mi było czasu.
Obyło się zresztą bez fajerwerków, żaden z interlokutorów nie wyciągnął "asa z rękawa', który mógłby powalić przeciwnika.
Ciekawe opinie wypisują znani blogerzy na S24. Niejaki Azrael od św. Blidy vel "durny przyjaciel Niemiec" twierdzi, że remis ze wskazaniem na Kwasa. Podobną opinię wyraża "popierdujący zmurszałek". A ci dwaj to do obiektywnych jednostek nie należą. A skoro oni mówią o remisie ze wskazaniem na Kwasa, to z całym spokojem można przyjąć, że Kaczor wygrał w sposób bezapelacyjny, aczkolwiek knock-outu nie było. Ci dwaj to stanowią świetny probierz tego co napisze lub napisano w "Trybunie Ludu".
Ciekawie podsumował to wydarzenie Pogromca Smoków+: "Kaczyński nie zmasakrował Kwaśniewskiego - skąd ta krew?"
W moim pojęciu Kwas wygrać nie miał prawa i nie dlatego, że jestem (obecnie) zwolennikiem PiS-u, ale po prostu nie ta głowa (w odróżnieniu od wątroby, która jest odpowiedzialna za odporność na wypijany alkohol - a tak coś czuję, że w tej konkurencji Kaczor też byłby lepszy).