31 marca 2009

Czy my żyjemy w średniowieczu?

Takie właśnie wrażenie można odnieść po awanturze medialno politycznej jaka przetoczyła się po ukazaniu się kolejnej książki o Wałęsie.
Nie czytałem książki Zyzaka, ale pewnie w efekcie przeczytam.
Awantura w mediach skupiła się na dwustronicowym epizodzie, podczas gdy cała książka liczy podobno 600 stron. Epizod dotyczy tego, że Wałęsa miał mieć nieślubne dziecko.
Autor książki twierdzi, że dotarł do tych ludzi, w każdym razie tak wynika z informacji, które pojawiają się w mediach.
To w czym tkwi problem?
Badania genetyczne są jednoznaczną wykładnią tego czy ktoś jest albo nie jest ojcem jakiegoś pacholęcia (teraz to już pewnikiem całkiem dorosłego człowieka). Materiał genetyczny jest do pobrania jak rozumiem od wszystkich trojga żywych osobników - matka, dziecko, potencjalny ojciec. Nie powinno być w związku z tym żadnych problemów ani niejednoznaczności.
Krótki procesik i albo, albo.
Albo prawdę napisał Zyzak.
Albo prawdę mówi Wałęsa.
Trzeciego wyjścia nie ma.
Jak nie będzie procesu, to można domniemywać, że Zyzak napisał prawdę.

19 marca 2009

Nowy pomysł (przemysł) - rząd nie jest zainteresowany

W najnowszym numerze NATIONAL GEOGRAPHIC wywiad z profesorem Dobiesławem Nazimkiem - szefem zakładu Chemii Środowiskowej UMCS w Lublinie.
Artykuł-wywiad ma intrygujący tytuł: "Czy CO2 zrobi z Polski Kuwejt". Nie będę przepisywał całości ale konkluzja jest dosyć oczywista. Profesorowi udało się doprowadzić do znaczącego przełomu w procesie sztucznej fotosyntezy. O ile gdzie indziej (tak trwają takie badania na świecie) skuteczność metody wynosi około 0,6% to profesorowi udało się uzyskać 15% metanolu w produkcie końcowym - co już jest wynikiem powodującym, że rzecz zaczyna się opłacać.

"Budując nową gałąź przemysłu, naprawdę zwiększamy bezpieczeństwo energetyczne kraju. Stajemy się samowystarczalni, nie musimy nikogo prosić o odkręcenie kurka z gazem czy odblokowanie rurociągu. Naszym kołem zamachowym przestaje być ropa."

"To wielki rynek pracy, który może być wart nawet 20 mld złotych w trzecim roku realizacji projektu"

"Ale są też ludzie zainteresowani tym, by energia była jak najdroższa. Spotkałem się z nimi na obradach rządowej podkomisji ds. energetyki i z przerażeniem słuchałem ich wypowiedzi"

Profesor jest na etapie uzyskiwania patentu.
W celu uruchomienia pierwszej instalacji technicznej (to taki poziom pośredni pomiędzy badaniami laboratoryjnymi a instalacją przemysłową) brakuje około 100 mln. Na propozycję otrzymania grantu z UE reaguje jednak alergicznie - chyba słusznie:

"Struktury Unii to najlepszy wywiad gospodarczy świata. Starając się o finansowanie trzeba dokładnie opisać wykorzystywaną technologię."

Wszystkim serdecznie polecam przeczytanie tego artykułu.

Uwagi ogólne. NG jest miesięcznikiem o znikomym w porównaniu do innych wydawnictw nakładzie. To i mało ludzi wie, że takie rzeczy są w Polsce robione. Ale jest to dokładnie to samo co w przypadku odwiertu geotermalnego w Toruniu. Jak się przeciętnego zjadacza chleba na ulicy zapytać o geotermię to natychmiast odpowie, że Rydzyk znowu chce nabić w butelkę biedne moherowe babcie. Nikt, lub prawie nikt nie wie, że w Polsce są największe tego typu złoża w Europie.
Tak samo tutaj, nikt nie wie, że są prowadzone tego typu prace badawcze w Polsce i gdzie indziej, ani tym bardziej nikt nie wie, że właśnie w Polsce dokonano przełomu w tej dziedzinie.

Przy tej okazji przypomniała mi się pewna historia z przed kilku lat. Otóż jakiś łebski oficer opracował (w warunkach pracy we własnym garażu) przełomową technologię produkcji nowego typu pocisków dla ochrony w samolotach (chodzi o to żeby pocisk był skuteczny a jednocześnie nie przebijał poszycia samolotu). Co się stało z tym człowiekiem i jego pomysłem, czy zostało to opatentowane, czy tenże oficer ma z tego tytułu jakieś profity i czy Polska jako kraj coś na tym zarobiła - tego nie wiemy, a jak nie wiemy to można podejrzewać, że zostało to zaprzepaszczone.

Profesor Nazimek poszedł inną drogą, i słusznie, najpierw patent. A nawet jak rząd nie będzie zainteresowany to wdrożyć się też da, tylko będzie dłużej trwało.

04 marca 2009

O Szkolnictwie

Odnowiłem dawną znajomość. Najpierw wysłałem maila, a potem porozumieliśmy się telefonicznie, i w końcu doszło do spotkania. Dawno nie widziany kolega jest teraz Dziekanem jednego z wydziałów Politechniki Warszawskiej, tego samego na, którym razem zaczynaliśmy naukę w roku 1982.
Zasadniczo chciałem się z Nim spotkać aby zadać jedno pytanie:
"Jak Ty jako człowiek znajdujący się na szczycie piramidy zwanej systemem edukacji oceniasz ten system"?
Zapadło długie niezręczne milczenie i nerwowe stukanie palcami o blat biurka.
Nie będę przytaczał siarczystych zwrotów i epitetów, które następnie padły z obu stron na ten sam temat i pod adresem tych samych ludzi, którzy przez ostatnie kilkadziesiąt lat byli odpowiedzialni za stan edukacji w naszym kraju.
Słowa "zgroza", "dno", "nieodpowiedzialność" tudzież parę innych było wymieniane wielokrotnie i w kontekście wielu działań i wielu osób.
Podam tylko pewne dane i refleksje końcowe.
Jak wiadomo system studiów politechnicznych jest w tej chwili dwuetapowy - pierwszy etap 3-letnie studia inżynierskie (inaczej zwane licencjatem) i drugi etap 2-letnie studia magisterskie.
Kolega Dziekan stwierdził, że ludzie po tych 3-letnich dysponują mniejszą wiedzą matematyczną niż my gdy kończyliśmy liceum (obaj byliśmy w klasach matematyczno-fizycznych w Warszawie ale w różnych liceach).
Obecnie młodzi ludzie nie są w stanie wytrzymać rygoru 20 godzin zajęć tygodniowo - my mieliśmy rutynowo po 40-45 godzin.
Są przyznane specjalne granty z Unii Europejskiej po to aby ludziom, którzy nie nadążają z materiałem z przedmiotów podstawowych (matematyka, fizyka) stworzyć możliwość nadgonienia czyli są to tak zwane komplety wyrównawcze. Coś takiego pamiętam ze swojej kariery ucznia, ale nie studenta. Takie komplety wyrównawcze to były w szkole podstawowej dla zupełnych jołopów. Na studiach jak ktoś sobie nie radził to był to jego osobisty problem.
Wyeliminowano wiele przedmiotów, których zdawalność praktycznie spadła do zera, na przykład Geometrię Wykreślną - znawcy wiedzą co to jest za cymes.
Pomimo istnienia olbrzymiego wsparcia ze strony rozwijających się technik komputerowych wykonanie obecnie przez studenta poprawnego rysunku technicznego graniczy z niemożliwością. Ostatnim, ale chyba nie najmniej ważnym elementem jest kwestia kultury młodych ludzi. To co usłyszałem jako przykłady zachowań, to gdyby opowiedział to ktoś inny to bym najzwyczajniej w świecie nie uwierzył.
Wprowadzono przedmiot o nazwie "savoir vivre", ale dopiero na drugim etapie studiów (magisterskich), gdyż stwierdzono, że na etapie pierwszym (inżynierskie vel licencjat) jest to bez sensu.

Konkluzja (tylko moja)
Studia politechniczne zawsze były studiami ciężkimi, nadmierny egalitaryzm spowodował absolutną deprecjację tychże studiów, a utrzymanie poziomu, który my pamiętamy spowodował by brak studentów na politechnice.
Nastąpiła również znaczna degradacja tego co było poziomem szkoły średniej (liceum).
Na koniec jeszcze jedno zdanie, które wypowiedział kolega Dziekan: "... Jeżeli mam do czynienia z w miarę sensownym i kulturalnym młodym człowiekiem to mam 99% szans na to, że znam rodziców tegoż studenta najdalej przez trzecich znajomych."