28 września 2009

My i Oni

Kiedyś podział był jasny. My społeczeństwo i Oni obca, okupacyjna, utrzymywana na kacapskich bagnetach władza.
Czy coś się zmieniło?
Niewiele a czasami na gorsze
Teraz jest tak: My - społeczeństwo i Oni - elity.
Można to było zobaczyć w ciągu ostatnich kilkudziesięciu godzin, gdy Oni wypowiadali się od serca, gdy nie było jeszcze takiego dużego odzewu w internecie, na blogach, forach i innych miejscach wyrażania opinii przez zwykłych ludzi czyli jakichś tam jednak przedstawicieli społeczeństwa.
Po tej orgii chamstwa, zadufania, niczym nieuzasadnionego poczucia wyższości oraz co najważniejsze pogardy dla prawa można by sformułować tylko jeden wniosek. Wszyscy (a w każdym razie znaczna część tych spośród nich co się w mediach wypowiadali) ci "elitarusze" uważają, że powinny obowiązywać dwa kodeksy - jeden dla nich i drugi dla motłochu czyli reszty społeczeństwa.
To są zresztą w większości ci sami ludzie, którzy podpisywali różne otwarte listy protestacyjne i jakżeby inaczej zawsze podpisywali w jedną stronę. No mają cholercia jakieś takie lewe skręcenie ideologiczne, że tylko w jedną mańkę podpisują.
Chyba jednak w końcu przegięli. Bo od dzisiejszego rana gdy słuchałem radia zaczęły się pojawiać głosy społeczeństwa, które stały w totalnej opozycji do głosów "Onych" oraz poglądy wyrażane przez "Onych" totalnie ośmieszali poprzez nad wyraz proste analogie. To czegoś takiego jeszcze nie było, żeby "ELYTY" były konfrontowane z poglądami zwykłych ludzi. Chyba się na tym przejadą, a w każdym razie na przyszłość będą się ostro zastanawiać co może sobie o nich pomyśleć zwykły człowiek.
Ale to swoją drogą obrze, że coś takiego i tak jawny dysonans się pojawił. To świadczy po pierwsze o tym, że są oni totalnie wyalienowani ze społeczeństwa (żyją w wirtualnym świecie), oraz o tym, że nie udało im się pomimo posiadania całego aparatu propagandowego przerobić społeczeństwa na swoją modłę. Nie posiedli jednym słowem rządu dusz.

27 września 2009

Względność prawa

Aresztowano Romana Polańskiego w Szwajcarii i od razu politycy, środowiska twórcze i "wszyscy sławni", oraz "wszyscy rozumni" uderzają w wysokie C. Że jak tak można, że wielki reżyser, artysta. A przepraszam, czy z powodu wielkości twórczej ma być tak, że Polański jest zwolniony z pewnych innych powinności na przykład wobec prawa.
Nie widzą, lub nie chcą widzieć, że tym swoim zachowaniem zaprzeczają podstawowej zasadzie państwa demokratycznego i zapisanej w konstytucji równości wobec prawa. Taka równość jest zagwarantowana w Konstytucji Polski, Szwajcarii i USA. We wszystkich tych krajach jest to napisane czarno na białym.
To co się potem dziwicie, wy wszyscy, którzy tak ochoczo protestujecie przeciwko aresztowaniu Polańskiego, że w Polsce za sfałszowanie legitymacji szkolnej idzie się do paki na 2 miesiące, a celebrytka wychodzi na wolność za kaucją.

Mam jeszcze taką uwagę do polityków, którzy przynajmniej teoretycznie reprezentują prawą stronę debaty publicznej żeby się opamiętali. Bo to, że inni tak robią to jeszcze nie dowód na to że trzeba tak robić.
Ja wiem, że PiS nie jest partią prawicową sensu stricte, ale jednak część prawicowego elektoratu na nich głosuje (głównie z braku realnej alternatywy), ale właśnie do posłów PiS i Prezydenta Kaczyńskiego kieruję ten apelik.
Nie przyczyniajcie się do psucia prawa nawet w tak marginalnej sprawie jak ta.

26 września 2009

130'000 jak do tej pory

Na tyle sądy wyceniły jak na razie "utracone dobra" pewnej pani.
Trudno - świetnie.
Przypomnijmy więc o co toczy się sprawa.
Ta osoba zaszła w ciążę, latała po różnych lekarzach w celu potwierdzenia swojej tezy, że powinna ciążę usunąć żeby nie pogorszył się stan jej wzroku. Nie uzyskała takiego stwierdzenia, a co za tym idzie ciąży usunąć legalnie nie mogła.
Uzyskała za to informację, że owszem, w przypadku porodu drogą naturalną istnieje w jej przypadku wręcz pewność z punktu widzenia medycyny, że wzrok się jej pogorszy, a istnieje duże prawdopodobieństwo całkowitej utraty wzroku (odklejenie siatkówki w trakcie akcji porodowej). Aby temu zapobiec zastosowano w przypadku tej pani rozwiązanie poprzez cięcie cesarskie.
Dziecko urodziła, wzrok się i tak pogorszył, ale związku przyczynowo skutkowego pomiędzy tym porodem a pogłębieniem się wady wzroku nie stwierdzono - nie ma ani jednej tego typu opinii medycznej.
Pani ta zaczęła się sądzić i w efekcie trybunał zagraniczny zasądził wobec tej osoby odszkodowanie w wysokości 25'000 EUR (co odpowiada około 100'000 PLN).
W tym zagranicznym wyroku stwierdzono, że jest to odszkodowanie za to, że nie ma w Polsce procedury odwoławczej od diagnozy medyków.
A przepraszam bardzo, kto miał by być tą instancją odwoławczą od diagnozy medycznej. Bardzo bym chciał wiedzieć jak tego typu sprawy są załatwiane gdzie indziej, bo jeżeli gdziekolwiek w Europie istnieje takie ciało, które nie składając się z lekarzy może kwestionować zdanie fachowców w jakiejś kwestii to jest to bardzo niepokojące zjawisko. Bo z ginekologią i okulistyką to pal licho, nie niesie to jakichś globalnych zagrożeń. Ale taka już psychiatria może być ciekawym polem do popisu dla takich spec-komisji. Zawsze mogą kogoś zadekretować jako schizofrenika bezobjawowego. Tak, takie rzeczy już były i to całkiem niedawno.
Dalsze 30'000 osoba ta uzyskała w kolejnym wyroku, gdzie autor tekstu z katolickiej gazety nazwał rzecz po imieniu, oraz z imienia i nazwiska wskazał zło i zakłamanie osoby będącej głównym bohaterem negatywnym tego wpisu. Ten wyrok jak na razie ie jest prawomocny, ale zobaczymy co dalej.
Jednocześnie kilka tygodni temu rozpętana została przez media afera, w której również chodziło o osobę niezbyt zaradną życiowo i posiadającą wiele dzieci. W tym przypadku dla odmiany lekarze dokonali w trakcie cięcia cesarskiego praktycznej sterylizacji tej osoby poprzez zabieg podwiązania jajowodów, gdyż stwierdzili, że następna ciąża w przypadku tej pacjentki grozi jej utratą życia. Afera w środowisku lewackim na sto fajerek - jak lekarze śmieli coś takiego zrobić.
W tym dla odmiany przypadku chodziło najpewniej o odwrócenie uwagi od skandalicznego skądinąd wyroku sądu, który odbierał nowo narodzone dziecko biologicznym rodzicom.

To ja się pytam po cholerę są lekarze tudzież inni specjaliści. Może lepiej od razu ustanowić spec - komisje, które będą decydowały kto co może i w jakim zakresie. Kto co może powiedzieć i zrobić, kto będzie żył, a kogo poddamy sterylizacji, eutanazji, aborcji. Czyj materiał genetyczny zasługuje na to żeby być przekazany dalej, a czyj nie.
Może również konstrukcje mostowe będą projektowane i zatwierdzane przez takie spec - komisje, tudzież inne rzeczy też. Tylko w takim przypadku to ja bym sobie życzył aby przywrócono stary zwyczaj, który mówił, że konstruktor mostu stał pod nim przez pierwsze parę dni, a jak się most mu nie zwalił na głowę to znaczy, że dobrze swoją robotę wykonał.

Konkluzja:
Zapachniało eugeniką.

19 września 2009

O tarczy kolejne kwiatki

W poprzednim wpisie napisałem, że powinniśmy w drodze retorsji wobec USA opuścić Irak jak i Afganistan.
Niestety nie znałem pewnych elementów rzeczywistości, które to elementy powoli zaczynają wypływać na wierzch.
Obecny rząd najzwyczajniej zrobił co tylko mógł żeby ułatwić USA zrezygnowanie z tej instalacji w naszym kraju. Nie ratyfikowano tej umowy.
Sekretarz Stanu USA wysłała list do naszego MSZ, w którym napisano coś takiego, że skoro naszemu rządowi jest tak ciężko dokonać ratyfikacji w/wym umowy to USA nie będą nas uszczęśliwiać na siłę. Koniec i kropka.
Oficjalne ogłoszenie tej dosyć istotnej zmiany w dniu 17-09-2009 było działaniem umyślnym, ale należy w tym momencie przypomnieć sobie co wygadywał Tusk w dniu 04-07-2009 (w USA jest to Dzień Niepodległości). Nastąpiła po prostu retorsja na polu symbolicznym ze strony USA.
Nie ma się co wzburzać.
Takiego mamy premiera i taki rząd, to takie są skutki.
Wiele osób, bliższych i dalszych znajomych, twierdziło po wyborach 2007, że oto wreszcie przychodzą fachowcy, którzy wiedzą co to rządzenie, zrobią prawdziwe reformy i porządek i będzie wreszcie normalnie.
Ja widząc to samo co oni, czyli zakres wsparcia jaki otrzymała PO od prywatnych koncernów medialnych jak również innych instytucji twierdziłem, że nie zrobią nic, bo mają zbyt duży kredyt do spłacenia, żeby mogli dokonać czegokolwiek. Mogli dokonać co najwyżej konserwacji istniejącego status quo, które tylko lekko i powierzchownie zostało naruszone w latach 2005-2007.
Niestety miałem rację, a bardzo bym chciał żeby to wszystko co PO głosiła jako swój program się zrealizowało. Nawet gdyby PO zrealizowała tylko 10 % swojego programu to uznałbym to za sukces.
Potem zaczęły wychodzić różne kwiatki. Na przykład takie, że podmioty będące instytucjami państwa ościennego (konkretnie Niemiec) współfinansowały kampanię wyborczą z roku 2007, co podlega pod pewne paragrafy i jest zagrożone dosyć dużymi sankcjami, a w moim pojęciu zakrawa o zdradę główną.
Biorąc pod rozwagę proweniencję koncernów medialnych, które wsparły PO to z całym spokojem można powiedzieć, że również drugi niewygodny nasz sąsiad miał swój udział w zwycięstwie PO w tamtych wyborach.
PO po prostu spłaca zaciągnięte kredyty, czyli działa na korzyć swoich sponsorów, a nie na korzyść Narodu, który przynajmniej teoretycznie reprezentuje.

Zakończenie smutnego korowodu wokół tarczy, czyli tak na prawdę postawienia jednostki US-Army na naszym terytorium, jest zwieńczeniem pewnych starań i działań propagandowych jakie wiele firm medialnych wykonało w Polsce wobec naszych współobywateli.

18 września 2009

Żeby wyjść "z twarzą" z tarczy trzeba wyjść z Iraku

Dokładnie tak jak w tytule. Żeby USA nie wycierały sobie nami butów, to jedynym sensownym posunięciem w tym momencie jest awaryjne opuszczenie Iraku i Afganistanu.
W obu tych krajach przebywa około 2000 żołnierzy z Polski. To trzeba wziąć 5 albo 6 dużych samolotów typu 747 i z całym spokojem naszych chłopców ewakuować w trybie pilnym. Cały zaś sprzęt wojskowy ciężki (wszystko poza uzbrojeniem osobistym żołnierzy) należy zostawić na miejscu i na dokładkę powiedzieć o tym miejscowym prosząc o to żeby się owym sprzętem zaopiekowali po naszym odejściu. Jakby się jakiś tambylec dopytywał dlaczego, to trzeba mu z całą szczerością odpowiedzieć, że nas Amerykańce w chuja zrobiły i w związku z tym my mamy w dupie taką współpracę.
Tylko takie posunięcie, lub o podobnej sile, zyskać nam może jeszcze jaki taki szacunek w środowisku międzynarodowym, w przeciwnym przypadku mamy przesrane. Mamy przesrane jako Państwo, Naród i każdy z osobna. Jak ktoś nie wierzy to się całkiem niedługo przekona o tym osobiście. Niedługo zimowe wakacje, na które duża część rodaków jeździ do Włoch, Austrii, Francji albo jeszcze gdzieś indziej. Zobaczycie jak Was będą traktowali ludzie, u których zostawiacie swoje pieniądze - będziecie traktowani jak gnoje.

Ameryka wybrała.

Sytuacje się powtarzają tyle tylko, że w formie farsy.
Powracający z konferencji w Monachium politycy wykrzykiwali: "Przywozimy pokój", przywozili sromotę i wojnę, czego ani oni sami ani słuchający ich głupki nie chcieli nawet zauważyć.
Wczoraj, praktycznie bez uprzedzenia, administracja USA przekazała Czechom i Polsce zmianę swojej decyzji w sprawie budowy tarczy antyrakietowej. Pomijam kwestię tego, że forma była dosyć skandaliczna a wybrana data świadczy albo o wyjątkowym cynizmie albo o braku wiedzy historycznej. Cynizm to jeszcze jestem w stanie zrozumieć, wszak "państwa nie mają przyjaciół, tylko interesy". Brak wiedzy historycznej co do podstawowych faktów z historii świata jest co najmniej dyskredytujący dla obecnego prezydenta USA.
To, że B. Obama jest pacynką, której ktoś wsadził kijek w odpowiednią część ciała i kręci nim na wszystkie strony jest truizmem. Obama jest produktem medialnym, a nie politykiem w starym sensie tego słowa.
W dwóch stolicach wczoraj zapanowała radość. W Berlinie i w Moskwie. To właściwie powinno wystarczyć za cały komentarz do tej sprawy.
Jeżeli ktoś wierzy w zapewnienia, że dostaniemy jakieś tam baterie nawet uzbrojonych zestawów "Patriot" i że nowa wersja mobilna tarczy będzie lepsza dla naszego kraju to jest jak ci co po konferencji w Monachium wierzyli w pokój. Zwłaszcza, że takie zapewnienia powtarza nasz niestety obecny premier D.Tusk, a czym są zapewnienia obecnego premiera to chyba wszyscy już się zdążyli przekonać.
Ponadto cóż to za forma "dostaniemy". Jeżeli chcemy coś takiego to może sobie to kupmy (o ile rzeczywiście ma to sens w sensie militarnym lub jakimkolwiek innym).
Była szansa na ustawienie naszego kraju, w sensie zapewnienia nam bezpieczeństwa, na długie dziesięciolecia. Szansa ta została zaprzepaszczona, mówiąc szczerze nie wiem czy przez nieudolność naszych kolejnych rządów czy też nigdy tak naprawdę budowa tej bazy rakiet nie była realistyczna.
Ciekawi mnie co innego, co naobiecywali w rosjanie amerykanom, że USA skasowały ten projekt. Bo, że Moskwa na tym dużo zyskała nie dając praktycznie nic w zamian to widać gołym okiem.

Gdy w Moskwie i Berlinie wiwatują w Warszawie powinno się wyciągać ubrania żałobne.

15 września 2009

Bardzo groźna książka

Chodzi mi o książkę Pawła Zyzaka pod tytułem: "Lech Wałęsa Idea i Historia".
Nie wiem czy taka była intencja autora, ale ja tak między innymi odebrałem przeczytane dotychczas 300 stro (czyli około połowy tego dzieła). Poza ewidentnym folklorem, czyli wygłupami młodzieńczymi przyszłego Noblisty ta pozycja zawiera jeden niezwykle ważny element.
Tym elementem są dosyć dobrze opisane metody operacyjne, psychologiczne, socjotechniczne i inne mające na celu destrukcję środowisk opozycyjnych (głównie WZZ-ów) przed sierpniem 1980 roku.
Nie należy się w związku z tym dziwić, że pewne środowiska w naszym kraju odsądziły Pawła Zyzaka od czci i wiary, podważając przy okazji kompetencje Jego promotorów.
Dlaczego tak się działo, przecież to oczywiste.
Również obecnie podobne działania o charakterze destrukcyjnym są podejmowane wobec środowisk kontestujących istniejącą rzeczywistość.
To się dzieje tu i teraz.
Na portalach internetowych, skupiających prawicowców, jak królik z kapelusza pojawiają się różni cwaniaczkowie, którzy posiedli w dosyć dobrym stopniu sztukę erystyki jak również nie stronią od sofizmatów.
W realu podobne działania odbywają się również. Przecież totalny atak medialny na PiS jako jedynego liczącego się obecnie wyraziciela Racji Stanu Narodu Polskiego jest właśnie takim działaniem.

Pragnę podkreślić raz jeszcze, nie wiem czy Paweł Zyzak taki efekt pragnął osiągnąć, ale w moim odczuciu coś takiego właśnie mu wyszło. Dopuszczam, że był to efekt uboczny pisania o Lechu Wałęsie. Tym bardziej należałoby sobie życzyćaby w przyszłości Paweł Zyzak napisał książkę właśnie na temat metod i sposobów destrukcji stosowanych przez SB i cały aparat PRL-u.

Co do głównego tematu książki czyli osoby L.Wałęsy, to nie przeczytałem do tej pory w tej książce niczego czego bym się nie spodziewał, ale może zmienię zdanie gdy doczytam do końca.

Umyślnie napisałem ten post w tej chwili, czyli w połowie czytania książki, ponieważ na niektórych portalach (niepoprawni.pl) pewne działania destruktywne właśnie uległy nasileniu.

11 września 2009

Oto kolejne skutki braku lustracji i dekomunizacji.

Pod tym adresem:
http://www.tvn24.pl/-1,1618962,0,1,chichot-historii-esbek-skarzy-opozycjoniste,wiadomosc.html

można sobie poczytać, jak to były SB-ek, skarży byłego opozycjonistę o to, że: "Bronisław S. wytoczył mu proces, bo poczuł się urażony ujawnieniem pewnych faktów dotyczących jego przeszłości. Przeszłości, której - jak sam podkreśla - się nie wstydzi. - To, że służyłem ludziom, to jestem dumny z tego. Strzegłem porządku i bezpieczeństwa. Przed bandytami, złodziejami i innymi - mówi. ..."
Prawda, że piękne.
Ubol, który powinien bać się wychylić nos z własnej chałupy ma czelność kogoś skarżyć o to, że ten drugi mówi prawdę o tymże ubolu.
I tenże ubol wyraża jeszcze takie tezy, że to on jest prześladowany.

Pogratulować przeciwnikom lustracji, dekomunizacji i deubekizacji.
Tego chcieliście - prawda.


08 września 2009

Może zacznijmy odwojowywać przestrzeń publiczną

Kilka, kilkanaście, czy też kilkadziesiąt wpisów w ciągu ostatnich kilkunastu dni na różnych blogach może człowieka wpędzić w depresję.
Można oczywiście straszyć współobywateli jak Czarnowidz na S24, lub też jak wielu innych opisywać rzeczywistość w coraz czarniejszych barwach.
Tylko, czy to ma sens?
W ostatnim tygodniu rozpoczął się kolejny rok nauki w szkołach. Ilu z Was drodzy prawicowcy, wszyscy którzy się za takowych uważacie, zgłosiło swoją kandydaturę do rady rodziców klasy, szkoły lub tak zwanej trójki klasowej. Ja wiem, że większość ludzi o poglądach prawicowych charakteryzuje się jeszcze jedną cechą - dobrym wychowaniem (rzucanie kurwami i chujami nie ma z tym nic wspólnego). Dobre wychowanie to przede wszystkim skromność i nie pchanie się na świecznik. Tylko, jeżeli ja nie wepchnę się do takiego ciała kolegialnego, to zrobi to jakiś lewus, który potem będzie współkształtował program i zadania szkoły.
Zacznijmy jednym słowem na tym najniższym poziomie, na poziomie szkoły (przedszkola) naszego dziecka. To tutaj można wyrażać swoje zdanie na poziomie najbardziej elementarnym, to tutaj można mieć wpływ na podstawę programową tego co realizuje szkoła. To tutaj można mieć wpływ na zachowanie nie tylko swoich dzieci (duża część rodziców z różnych względów pozostawia swoje potomstwo w sumie samopas).

Zastanówcie się nad tym drodzy koleżanki i koledzy prawicowcy. Bo samym narzekaniem na stan państwa, jego organów, szkolnictwa, sądownictwa, mediów i wielu innych elementów to niewiele a właściwie nic nie zdziałamy.

Z drugiej strony oczywiście pisać trzeba, tylko pytanie jest o czym pisać. Według mnie należy pisać o elementach istotnych, a nie o rzeczach wtórnych lub też sprowadzających się do totalnej niemocy i niemożności przezwyciężenia istniejącej sytuacji, bo to rodzi defetyzm, niechęć i ogólną niemoc. Tego należy unikać, co nie oznacza, że ja jestem zwolennikiem cenzury.

07 września 2009

Rząd i wspierające go media wpadły w pułapkę

To, że rząd D.Tuska nic nie robi i działa tylko pod publiczkę vel pod słupki popularności to truizm. To, że media, w tym żeby było śmieszniej głównie prywatne, popierają działania tego rządu w sposób nieograniczony truizmem jest również.
Tyle tylko, że właśnie wpadli w pułapkę własnych dotychczasowych działań. Rząd poprzez ministra Rostowskiego ogłosił, że w przyszłym roku deficyt wyniesie 52 mld (raczej więcej), wobec tegorocznych około 37 mld.
Na szczęście ta wypowiedź miała miejsce w piątek wieczorem, w związku z czym gracze giełdowi jak również osoby działające na rynku walutowym nie zadziałały w sposób emocjonalny. Tu trzeba przyznać, podanie takiej wiadomości przed weekendem ale już po zamknięciu rynków było posunięciem rozsądnym. Nikt nie działał w panice i raczej przez weekend wszyscy zdążyli się głęboko zastanowić nad strategią na najbliższe dni. Być może niektórzy co więksi gracze się porozumieli i nie będzie w poniedziałek katastrofy na giełdzie i rynkach pieniężnych.
Na tym jednak się pozytywy kończą.
Blisko dwukrotna zwyżka deficytu budżetowego może oznaczać tylko jedno - będzie realna próba podwyższenia podatków.
Tu uwaga na marginesie, te 52 mld to jest przy założeniu, że wszystkie zaplanowane na przyszły rok prywatyzacje się odbędą i przyniosą z góry założony przychód do budżetu. Nie jest to możliwe aby tak szczęśliwa koincydencja nastąpiła. Po pierwsze, ci którzy mogą ewentualnie kupić te prywatyzowane firmy gdy zwęszą okazję kupienia czegoś taniej to na pewno nie odpuszczą - a rząd mając nóż na gardle będzie zmuszony do sprzedaży. Po drugie może wbrew pozorom nie być chętnych na takie operacje, ponieważ większość krajów jest już pogrążona w kryzysie.

I tu dochodzimy do sedna, czyli do pułapki w jaką wpadł rząd i usłużne wobec niego media. To media wykreowały ten rząd i można by rzec, że aktywnie wspierały aktualnie rządzących w marszu po władzę. Chociaż kilkakrotnie ze strony mediów już, już się wydawało, że ów parasol ochronny zostaje zdjęty, to jednak do tego nie dochodziło. W chwili obecnej wobec takich rewelacji media nadal muszą wspierać ten rząd, a rząd musi udawać, że wszystko jest cacy.
Należy nadmienić, że główną siłą która zagłosowała na ten rząd w ostatnich wyborach była szeroko rozumiana sfera budżetowa. Czyli ci ludzie, którzy najdotkliwiej odczują to, że ministerstwo finansów nie ma z czego zapłacić im pensji.

To swoją drogą ewenement na skalę światową. Gospodarka wcale nie małego kraju w rozsypce, grozi drastyczny wzrost podatków, a media komercyjne powtarzają jak mantrę, że jest świetnie.

04 września 2009

Pszczoły.

Pod tym adresem: http://www.rp.pl/artykul/358086_Milczenie_pszczol.html
opublikowano ten artykuł:

Meldunki pszczelarzy są alarmujące – w Europie i obu Amerykach masowo występuje zjawisko zwane nagłym ginięciem pszczół (CCD – Colony Collapse Disorder).

autor zdjęcia: Jerzy Dudek
źródło: Fotorzepa

Grozi to trudnym do oszacowania kryzysem, bo owady te zapylają około 100 gatunków najważniejszych roślin uprawnych. Prym wiedzie Apis mellifera, czyli pszczoła miodna. Dzięki niej zbieramy owoce, warzywa, orzechy, a nawet bawełnę. Fachowcy oceniają, że w USA zginęło już 30 procent pszczół, czyli około 800 tysięcy rojów. W jednej z chińskich prowincji pszczoły muszą zastępować ludzie. Te niezwykłe owady, gdy zachorują, opuszczają rój, by nie zarazić pozostałych współlokatorek. W każdym ulu trzon społeczności stanowią robotnice. W okresie letnim żyją około 30 dni. Latają nawet na odległość pięciu kilometrów i zawsze wracają do swojego ula. Gdy znajdą źródło pyłku, tańcem zachęcają koleżanki do wylotu. Ruchem i dźwiękiem przekazują dane o dystansie i kierunku lotu. Taniec pszczół jest jedynym językiem symboli występującym poza społecznościami ludzi i ssaków naczelnych.

Gdy naukowcy zbadali pszczoły z zakażonych rojów, stwierdzili, że atakuje je wirus, który dotąd występował tylko w Izraelu. Nazwano go IAPV – wirus izraelskiego paraliżu pszczół.

Wyjściem może być skrzyżowanie pszczoły miodnej z agresywną pszczołą afrykańską i wyhodowanie odpornej na choroby superpszczoły.

Mój komentarz:
Mam znajomego, który trudni się pszczelarstwem tak niby hobbistycznie, ale jakby tworzył drugi zawód dla siebie na stare lata. Nazwijmy to, że jest pół - profesjonalistą.
O ile w zeszłym roku z tych swoich kilku uli miał on ponad sto litrów miodu, to w roku bierzącym miał tylko 10 litrów. Ale to jest jeszcze wytłumaczalne, lato w Polsce było wyjątkowo nieprzyjające dla miodobrania.
Polscy pszczelarze posiadają ponadto duże zapasy miodów z lat wcześniejszych, w związku z czym to nie jest problem.
Problemem jest co innego. W przyszłym roku możemy się spodziewać totalnego braku owoców, jarzyn, tudzież wielu innych produktów, które są owocami roślin zapylanymi przez pszczoły.
Jeżeli w Ameryce (czytaj w USA) wyginęło 30% rojów (czytaj 30 procent uli) to sprawa jest poważna. USA staną się z eksportera importerem pewnych produktów.

Co do przyczyn zaistniałego zjawiska, to oczywiście nie mam żadnych dowodów, ale istnieje według mnie uzasadnione podejrzenia, że ów tajemniczy wirus to się wymknął z laboratoriów armi izraelskiej.

Co do proponowanej metody naprawczej:
Według mnie leczenie dżumy cholerą.
Agresywne pszczoły afrykańskie i ich ucieczka z kontrolowanego przez wojsko ośrodka badawczego były podstawą do nakręcenia w swoim czasie filmu "RÓJ". Według tego co mówił mój znajomy pszczelarz w filmie nie pokazano nawet 10 procent możliwości tych owadów.

Konkluzja:
Istnieje uzasadnione podejrzenie, że w ciągu najbliższego roku, a być może i dłuższego okresu czasu, będziemy pozbawieni dostępu do pewnych produktów żywnościowych, do czego jednak jesteśmy przyzwyczajeni. Być może te produkty żywnościowe będą występowały, ale ich cena będzie horrendalna.

Możliwe konsekwencje:
W skrajnym przypadku może dojść do napięć międzynarodowych na tle posiadania bądź nie pewnych zasobów żywnościowych (czytaj istnieje ryzyko wojny). Ale jest to wariant skrajny.

Polska na szczęście posiada bardzo silną i rozproszoną bazę w pszczelarstwie. powiem więcej, w tej dziedzinie to jesteśmy rawdziwą potęgą na skalę światową.
Utrata jednego czy też nawet dwóch sezonów nic nie znaczy dla naszych pszczelarzy - nie jest to dla nich nowość.

Czego chcą Wielkorusowie?

To dosyć proste, chcą być kochani, poważani, szanowani i traktowani jak reszta cywilizowanego świata.
Tu przypomina się dowcip z epoki Breżniewa:
Do kogo podobni są Rosjanie?
Do Amorka
Do wszystkich strzelają, goło biegają i mówią, że z miłości.

Na portalach internetowych z końcówką .ru pojawiają się treści jacy to niewdzięczni ci Polacy, i cała reszta tej chołoty. Ci którzy to wypisują zdają się zapominać, że gdyby nie ich wsparcie dla Hitlera to nigdy nie doszło by do sytuacji, że musieli nas "wyzwalać".
Niemcy nie zaczeły by wojny z Polską w 1939 gdyby nie wsparcie Rosji Stalina - nie mieli dość sprzętu i amunicji żeby rozpoczynać taką awanturę.
Wbrew pozorom Polska miała w 1939 roku podobny potencjał jak Niemcy.
Dodatkowo należy uwzględnić fakt, że Niemcom większość zapasów amunicji skończyła się w okolicy 15 września.
Zaiste 17 wrześnie Stalin wyciągnął Hitlera z niezłych opałów.

Obecnie rosyjskie społeczeństwo tych faktów nie przyjmuje do wiadomości.

Istnieje dostatecznie duża wiedza historyczna, która każe przyjąć za uprawniony osąd, że Stalin popierał Hitlera na długo przed 01-09-1939 jak również, że karmił wręcz Rzeszę Niemiecką w sposób wręcz bezprzykładny aż do 1941 roku.
Te same źródła udowadniają, że gdyby nie samobójczy w sumie atak na ZSRS wojsk niemieckich w 1941 roku, to w tej chwili kołchoz pod tytułem "rodzina państw socjalistycznych" sięgał by do Gibraltaru, a być może i dalej.

To z czego mamy się cieszyć my Polacy. Z tego, że na 45 lat zamknięto nas w baraku obozu koncentracyjnego, gdzie za próbę ucieczki groziła kula w łeb, a przynajmniej długoletnie więzienie. Z tego, że większość przemysłu została ukierunkowan na produkcję zbrojeniową, nikomu i niczemu obecnie niepotrzebną.

Jestem w stanie zrozumieć takie stanowisko Rosjan, wszak każdy stara ię wybielać nawet we własnej świaomośi niezbyt chwalebne poczynania władz własnego kraju. Ale nie jestem w stanie srozumieć jak jest możliwym, żeby w niektórych mediach w Polsce sugerowano, że należy się pokajać za śmierć rosyjskich jeńców wojennych z wojny 1920 roku i postawić monument tych zmarłych upamiętniający,

Zaiste, ci którzy mówią o polskojęzycznych mediach mają rację.

02 września 2009

Nie sądźmy Rosji według tego co mówią politycy

Takiej mniej więcej treści przekaz idzie z naszych przekaziorów. Czy jest prawdziwy - śmiem wątpić.
Około 70 procent Rosjan uważa, że sami wygrali II WŚ.
Przez ostatni okres czasu przed 01-09-2009, czyli wizytą Putina na Westerplatte rosyjskie media wysnuwały coraz to bardziej kuriozalne oskarżenia pod adresem Polski. Tylko proszę mi nie mówić, że w Rosji panuje wolność słowa w naszym czy też zachodnioeuropejskim sensie tego zwrotu. Nie panuje, najlepszy dowód to Anna Politkowska.
Ostrzał medialny w wykonaniu kremlowskiego krążownika informacyjnego miał zasadniczo jeden cel. Stworzyć kontrapunkt do w sumie nic nie znaczącego przemówienia Putina w dniu 01-09-2009.
Po uprzedniej nawalance w wykonaniu rosyjskich mediów większość komentatorów oczekiwała podobnego w swej retoryce i propagandowym zakłamaniu wypowiedzi Putina. Ponieważ nic takiego nie nastąpiło, to wszyscy odetchnęli z ulgą.
Putin nie wywołał skandalu na Westerplatte - chwała mu za to.
Putin nie przyłączył się do bredni, które wygadują prokremlowskie media - chwała mu za to.
Po trzykroć chwała mu za to.
Tak relacjonują sprawę nasze główne prywatne media informacyjne czyli Agora i TVN. Ale czy te media rozumieją a tym bardziej popierają Polską Rację Stanu to jest to według mnie rzecz mocno wątpliwa.
Wielu komentatorów nawołuje do tego aby oddzielić Rosję od tego co mówią politycy. A przepraszam bardzo, na jakiej podstawie takie tezy są formułowane. Na podstawie rozmów z kilkoma intelektualistami, którzy doskonale zdają sobie sprawę z realiów, czy też na podstawie tych 70 procent populacji, która uważa, że Sowiety same bez żadnej pomocy wygrały z Niemcami.
Putin swoim wystąpieniem osiągnął to co chciał osiągnąć: na użytek wewnętrzny - patrzcie jacy jesteśmy wspaniałomyślni, moglibyśmy polaczkom pokazać gdzie raki zimują ale ich oszczędziliśmy, na użytek zachodniej europy i USA: my jesteśmy niewinni, to Hitler i konieczność dziejowa zmusiły Josifa Wisarionowicza do podpisania takiego haniebnego paktu, na użytek 'gównojedów' w Polsce - popierajcie nas, a krzywda wam się nie stanie.

Paru komentatorów sceny politycznej uważa, że należy traktować rosyjskich przywódców jak zwykłych innych przywódców, inni dla odmiany uważają, że trzeba ich postrzegać jak "marsjan" i wypatrywać zielonych czółków wyrastających z czaszki.
Obie wersje są według mnie wadliwe.
Rosjanie, jako przedstawiciele cywilizacji turańskiej wyznają albowiem inny zestaw wartości jako podstawę tego co my nazywamy wychowaniem.
Z tego, i tylko z trgo powodu nie ma możliwości na porozumienie pomiędzy Polakami a Moskwińcami. Jesteśmy wytworem, różnych cywilizacji i szansa na porozumienie jest naprawdę niewielka.
Czy się to komuś podoba czy nie, Rosja dysponuje głwicami nuklearnymi i środkami ich przenoszenia, a my nie. I jest to jedyny i ostateczny argument we wszelkich sporach z Rosją. Oczywiście, jeżeli Rosja będzie nadu żywała tago argumentu to straci on na wartości, ale nie na darmo większość szachowych arcymistrzów z ostatniego okresu wywodzi się z Rosji.