30 marca 2010

Zajrzyjmy lewakom do kieszeni

No właśnie, zajrzyjmy.
Obiekt dociekań: Krytyka Polityczna (KP) i jej główny animator Sławomir Sierakowski.
Tekst źródłowy: http://niezalezna.pl/article/show/id/32490
Z tekstu wynika, że HGW przekazała w 2009 i 2010 po 100 tysięcy rocznie na działanie redakcji KP.
Władze samorządowe przekazały lokal w dzierżawę (dawna kawiarnia Nowy Świat) za symboliczną opłatę 12 zł/m2 miesięcznie - zaniżając ten czynsz średnio 12 krotnie.
KP płaci 15'600 zł miesięcznie, a powinna płacić: 187'200. Czyli KP otrzymuje miesięczną dotację od samorządu w wysokości: 171'600, czyli rocznie 2'059'200.
Należy nadmienić, że w lokalu tym możliwy jest wyszynk alkoholu, nie wiem jakie są ceny bo nie byłem, ale nie sądzę, żeby odbiegały od standardu Traktu Królewskiego.
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego za rok 2009 dotacja w wysokości 340'000.
Zachęta - 45'000
Resort kultury dodatkowo 44'000 za projekt "patriotyzm jutra" + 14'000 na wydawnictwo stowarzyszenia im. Stanisława Brzozowskiego
Instytut Teatralny im. Z. Raszewskiego. Od 2009 r. wyłożył 17'000 zł.
Państwowy Instytut Sztuki filmowej w roku 2010 "dał" 80'000.
Nawet jeśli by pominąć ukryte dofinansowanie w formie zaniżonego czynszu to KP otrzymała w przeciągu ostatnich 2 lat dofinansowanie rzędu 600'000 rocznie ze skarbu państwa. No po prostu żyć nie umierać.
Jeśli weźmiemy pod uwagę skład osobowy tej instytucji: Sławomir Sierakowski, Magdalena Środa, Kazimiera Szczuka, Kinga Dunin, Cezary Michalski i Artur Żmijewski. To nawet doliczjąc sekretarki i pracowników techniczno - administracyjnych da się żyć i widmo głodu do oczu nie zagląda.
Natomiast jeśli doliczymy ukryte dofinansowanie w formie zaniżonego czynszu za lokal to dopiero jest raj, ponieważ wychodzi 2'699'200 (słownie: dwa miliony sześćset dziewięćdziesiąt dziewięć tysięcy dwieście złotych), w przybliżeniu 2,7 miliona.
Nawet jakby doliczyć wszystkich potencjalnych przydupasów i totumfackich tej ferajny to za 2.7 miliona to może lekko licząc przeżyć na bardzo dobrym poziomie 27 rodzin (każda rodzina po 100'000 rocznie).

Mam pomysł na taki fajny happening. Wchodzimy do tego lokalu, zamawiamy wódy ile wlezie, a potem mówimy, że Ścierwakowski już od nas wziął w formie podatków, trzeba być tylko przygotowanym na niezłą bijatykę, bo nie wiem jakich bramkarzy tam mają, ale to jest do sprawdzenia.

27 marca 2010

W kwestii pryncypiów

Znów zaczynają się pojawiać, na prawicowej części blogosfery, wpisy i komenty do tych wpisów mniej więcej na taką modłę: Kaczory to nie prawica, Kaczory popełniły drastyczne błędy, lemingi PiS-owskie w natarciu, nie będę głosował na Kaczora bo on nie jest z mojej bajki.
Tylko co z tego wynika.
Nic, kompletnie nic.
Czy ktoś, ktokolwiek sensowny twierdził kiedykolwiek, że PiS i Kaczyńscy są ugrupowaniem, prawicowym. Tylko media, znajdujące się skądinąd w rękach totalnego lewactwa oraz bezpieki wojskowej i cywilnej, coś takiego bezzasadnie i bezsensownie powtarzają. Dlaczego, ano dlatego, że jest im tak wygodnie.
To może popatrzmy na fakty, a nie na "fakty medialne".
W Polsce w chwili obecnej nie ma partii stricte prawicowej. Odpowiadającej we wszystkich punktach definicji prawicowości (skądkolwiek byśmy taką definicję wytrzasnęli).
Istnieje co najwyżej podział na partie pro-systemowe, i aktualnie istniejący system kontestujące (w różnym natężeniu i na różnych polach). Jeszcze niedawno samo PO należało do kontestatorów aktualnej w owym czasie sceny politycznej (przed wyborami 2005). Potem PO przeszło do obozu pro - systemowego. Dlaczego przeszli, najprawdopodobniej z powodu urażonych ambicji Tuska i Rokity, ale to zupełna spekulacja i rzecz na oddzielny wpis.
Zastanówmy się na poważnie jakie są możliwości wyborcze w chwili obecnej. Będę pisał o nadchodzących wyborach prezydenckich.
Można zagłosować na: Lecha Kaczyńskiego - aktualnie urzędującego prezydenta wywodzącego się z PiS-u, Bronisława Komorowskiego z PO, Jerzego Szmajdzińskiego z SLD, Marka Jurka z PR, Ludwika Dorna z Polska+, lub jeszcze kogoś tam innego kto się jeszcze nie ujawnił.
Co uzyskujemy, od różnych kandydatów?
Lech Kaczyński - kontrola działań PO i ewentualne wetowanie ewidentnie szkodliwych ustaw, zablokowanie oddziaływania WSI na BBN,
Bronisław Komorowski - pełna spolegliwość wobec rządu PO i ponadto uleganie wpływom WSI - chłopcy z WSI bardzo chętnie weszli by do BBN-u,
Jerzy Szmajdziński - lawirowanie pomiędzy współpracą a odrzucaniem poczynań rządu, przy jednoczesnym przyzwoleniu na działalność agentury cywilnej bezpieki.
O Marku Jurku i Ludwiku Dornie to niestety mogę powiedzieć jedno: nie mają takiego aparatu aby w miarę szczelnie obsadzić kancelarię prezydencką, czyli są to ewidentne kanapy. Ludzie ci odeszli z PiS-u ze szkodą dla obydwu stron.
W takiej perspektywie i takich realiach ja osobiście postrzegam nadchodzące wybory prezydenckie.

A teraz popuśćmy wodze fantazji i zastanówmy się co by się musiało wydarzyć aby w Polsce mogła powstać i zaistnieć realna partia prawicowa. Prawicowa zarówno w kwestii ideologicznej jak i gospodarczej.
Otóż najpierw trzeba by zmienić oświatę, tak aby każdy średnio rozgarnięty absolwent liceum (a w tej chwili matury nie zdają tylko wyjątkowi nieudacznicy) wiedział co to sofizmat, erystyka, logomachia i intoksykacja. Żeby wiedział co to jest i potrafił wyłowić coś takiego z przekazu medialnego. A nie żeby łykał przekaz medialny jak karny gąsior kulki. Żeby wiedział, że jak lewak mówi iż "państwo ludowe po 1945 zapewniło awans i wykształcenie niezliczonym rzeszom" - to jest to sofizmat, a jak pijany wściekłością Niesiołowski drze gębę na wizji i fonii o tym, że Kaczory to kurduple i karły moralne to erystyka z paragrafu 'ad personam'.
Żeby jednym słowem każdy był w miarę odporny chociaż na najprostsze sztuczki stosowane przez speców od PR.
Do tego trzeba lat, a nie połowy kadencji sejmowej proszę szanownych ortodoksów prawicowości.
O innych elementach, które muszą zaistnieć żeby w Polsce było normalnie pisał nie będę, ale zacytuję fragment drugiego odcinka filmu "System 09 - Bogaćcie się":

" Własność prywatna, prywatna inicjatywa, wolny rynek. Wolność, własność, kapitalizm, jedyny sprawny system gospodarczy, czego chcieć więcej.
Niczego.
Tylko co my mamy z tego wolnego rynku, jego teorię, ale nie praktykę.
Jego usprawiedliwienie nierówności społecznych, ale nie jego jasne kryteria.
Jego obezwładniającą ideologię, ale nie oparcie w wartościach ważnych dla każdego z nas
Czy to coś dookoła to jest ten kapitalizm, to jest ten wolny rynek, wmawiając sobie, że tak, robimy sobie tylko krzywdę
[...]
Kapitalizm to system oparty na paru prostych zasadach: uczciwości, pracowitości, równości reguł gry i wolności.
Czy system ufundowany na przeciwności tych zasad może się sam naprostować?
Tak, na pewno, cuda się przecież zdarzają. ...". Tyle Wojciech Klata występujący w tym filmie jako główny narrator.

Czego trzeba dokonać, żeby naprostować wszystkie krzywizny ostatniego dwudziestolecia - tytanicznej według mnie pracy.
Dekomunizacja, lustracja, deubekizacja, restytucja zagarniętego nieprawnie majątku - o tu się "prawdziwi prawicowcy" zaczną burzyć, a ja się z głupia frant zapytam, to jak to jest, że można dochodzić restytucji majątku z przed 60 lat a nie można dokonać rozliczeń z ostatniego 20-lecia. Może się na coś zdecydujecie kochani prawicowcy.

W moim pojęciu, żeby coś takiego jako pewna wartość podstawowa mogło zaistnieć to:
1. Lech Kaczyński musi zostać prezydentem na jeszcze jedną kadencję
2. PiS jako ramię wykonawcze woli Jarosława Kaczyńskiego musi w roku 2011 uzyskać pełnię władzy (samodzielne rządzenie bez konieczności zawiązywania koalicji) i utrzymywać ten status przez co najmniej dwie następne kadencje.
3. Następcą Lecha Kaczyńskiego powinien zostać człowiek również związany z PiS, aby współpraca premier - prezydent nie musiała być "szorstką przyjaźnią".

Po mniej więcej 15 latach od chwili obecnej to będziemy mogli mówić o w miarę znormalizowanej sytuacji społeczno politycznej w naszym kraju, oczywiście jeżeli taki scenariusz się ziści.

Ale niestety nie mam złudzeń, społeczeństwo jest zbyt ogłupione przez media, a poziom nauczania jest stale obniżany i ma być obniżony ponownie, wszyscy będą mieli licencjat lub magisterium co będzie równoważne maturze z okolic roku 1981.
Tu cytat z jednego z dziekanów pewnego wydziału PW (mojego kolegi, razem zaczynaliśmy studia): "... Osoby kończące obecnie licencjat, czyli 3 - letnie studia inżynierskie, mają mniejszą wiedzę z przedmiotów podstawowych takich jak matematyka i fizyka, niż my gdy kończyliśmy liceum. ..."

Reasumując.
To wszystko są naczynia połączone. Jak nie poprzemy jako prawicowcy Kaczorów dzisiaj, to jutro nie będziemy mieli kogo poprzeć, a ilość lemingów anty - pisowskich zwiększy się wielokrotnie.

Że to nie jest sytuacja komfortowa moralnie, ale ja nie mówiłem o moralnym komforcie, tylko o realiach.

26 marca 2010

Za co prawicowcy nie znoszą PiS-u

A za to, za co lewizna i PO PiS-u zaatakować nie mogą.
Przynajmniej w warstwie ideologicznej. Bo cóż to byłby za ferment, gdyby PiS został zaatakowany przez główne media i PO za to, że Kaczory zaakceptowały traktat Lisboński i w dodatku w tak kretyńskim trybie.
Jak wielka by była afera, gdyby robiono wyrzuty Lechowi Kaczyńskiemu za reaktywację loży B'nath Bair (czy jak to się inaczej pisze lub wymawia), loży którą prezydent Wojciechowski zdelegalizował w roku 1938.
Nie znosimy Pis-u również za to, że prezes Kaczyński otacza się ludźmi miałkimi. Exemplum P.Gosiewski. Co do tego osobnika, to można powiedzieć jedno: "Wiernemu giermkowi, to można za zasługi dać sztabkę złota, ale czynienie z niego męża stanu powieść się nie może". Choćby grzmiało, pierdziało i złote studolarówki z nieba leciały. Żaden człowiek nie jest w stanie przekroczyć pewnego poziomu powyżej którego nie jest w stanie zaistnieć. Gosiewski mężem stanu nie jest, nie był i nigdy nie będzie.
Kadry decydują o wszystkim [J.Stalin]
To nie jest wbrew pozorom, a zwłaszcza wbrew propagandzie taka głupia myśl. Problemem jest to, czy mamy rezerwę kadrową. Stalin miał w praktyce nieograniczoną rezerwę kadrowa. Natomiast J. Kaczyński ma ją niezwykle ograniczoną. Są to ludzie w większości wywodzący się z kręgu znajomych i/lub dawnego PC. To trochę mało. Zwłaszcza, że w międzyczasie doszlusowało do poglądów prezentowanych przez Kaczorów w roku 2005 całkiem sporo osób. I teraz tym ludziom
Kaczor pokazuje "międzynarodowy znak pokoju" poprzez próbę koalicji z SLD. Ci ludzie niewątpliwie się zniechęcą.
Ale mam nadzieję, że wyborach prezydenckich przeważy pewien rodzaj oportunizmu: "Kaczor może i nie jest optymalny, ale jest dostatecznie nasz aby na niego zagłosować".

21 marca 2010

Recenzja

Tytuł: "Od komunikacji do manipulacji"
Autor: Paweł Znyk
Treść tej książki wzbudza przerażenie. Bo jeżeli na studiach dziennikarskich w szkole imienia Melchiora Wańkowicza uczy się technik manipulacyjnych włącznie z technikami podprogowymi tudzież innymi działaniami na granicy prawa, a częstokroć te granicę przekraczając, to w moim pojęciu szkoła ta powinna zmienić patrona na przykład być imienia Niccolo Machiavelliego. Bo jednak takiego "dziennikarstwa" to Wańkowicz nie uprawiał.
Z drugiej strony to aż dziw bierze, że w Polsce znajduje się lekko licząc około 30 procentowa grupa ludzi (wyborców), którzy nie dają się zmanipulować mediom głównego nurtu. Zwłaszcza zdziwienie ogarnia, gdy dojdziemy do fragmentu, który mówi, że w innych krajach kładzie się szczególny nacisk na to żeby wykształcić w społeczeństwie nawyk krytycyzmu do przekazu przychodzącego przez media tudzież wynikającego z kampanii reklamowych różnych firm. W większości tych państw są organizowane specjalne zajęcia, które mają młodym ludziom pokazać, czyli nauczyć ich doświadczalnie, jak przekaz reklamowy, wszystko jedno jaki, czy gospodarczy czy też polityczny, jest konstruowany. W ten sposób państwa te starają się aby ich współobywatele byli choć trochę świadomi tego co ich z mediów atakuje. W Polsce natomiast wszelkie próby wprowadzenia przedmiotu choćby tylko trochę zakrawającego o podobną tematykę duszone są w zarodku.
Zupełnie innego sensu nabiera też zwrot "polskojęzyczne media", co zawsze było w mediach głównego nurtu obśmiewane, utożsamiane z ksenofobią i oczywiście antysemityzmem.
Niestety jest to prawda - około 80 procent gazet w Polsce znajduje się pod kontrolą firm, których centrale znajdują się poza Polską - ewenement na skalę chyba wręcz światową bo europejską na pewno.
Jednocześnie powiedziano w tej książce, że około 50 procent obywateli nie rozumie przekazu, jaki płynie do nich z mediów, że o wychwyceniu manipulacji nie wspomnę. A poziom szkolnictwa ogólnego (szkoły podstawowe + gimnazja + licea) stale jest obniżany. Stajemy się narodem pariasów, którzy nic nie umieją i nic sobą nie reprezentują.
Brak oddzielenia przekazu informacyjnego od komentarza redakcyjnego jest jednym z wielu i to bynajmniej nie najcięższych grzechów propagandzistów (bo przecież nie dziennikarzy). To co jest pokazywane w mediach również podlega weryfikacji - o czymś powiemy z wielką pompą, pomimo iż jest to wydarzenie co najwyżej drugo lub trzeciorzędne, a o czymś wspomni się tylko mimochodem albo zupełnie przemilczy pomimo iż jest to istotne dla całości społeczeństwa i Narodu.

Porównując to co się wyrabia w chwili obecnej z tym co się działo za komuny w mediach to mogę powiedzieć jedno: JEST DUŻO GORZEJ. Media stały się elementem rządzącego establiszmentu, wspierają ten establiszment i do niego aspirują.

Czytając książkę ma się bez przerwy wrażenie, że to co opisuje autor działo się lub dzieje tu i teraz. Te wszystkie kanty, niedomówienia i wierutne kłamstwa powtarzane z napuszonymi minami "ekspertów" i "autorytetów moralnych" od wszystkiego, to dopiero jest hucpa.

Podobno istnieją w Polsce jakieś tam kodeksy etyki dziennikarskiej - tak na oko, bez specjalnego wgłębiania się w szczegóły można z całym spokojem przyjąć, że tak zwane "gwiazdy" mediów złamały je wszystkie i we wszystkich punktach i wysnuwając takie twierdzenie człowiek nie popełnia wielkiego błędu. Istnieje nawet taki artykuł w konstytucji, który mówi o "poszanowaniu godności człowieka" (jest to Art 30) - zastanowić się wypada ilu dziennikarzom można by wytoczyć proces tylko z tego artykułu (nie wiem jak się przekłada artykuł zapisany w konstytucji na prawo karne i/lub cywilne).

Polecam wszystkim przeczytanie tej pozycji. Można sobie zamówić poprzez sieć sprzedaży EMPiK, bo jednak w klasycznych księgarniach to raczej nie występuje.

P.S.
Podobno po wydaniu tej książki w Sejmie była straszna awantura, nie wiem kto i o co się awanturował, w każdym razie według mojej wiedzy nic z tej awantury nie wyciekło do mediów, lub "tylko" nie zostało zrelacjonowane.

17 marca 2010

Władcy marionetek

Filmik można sobie obejrzeć w sieci, kto chce niech szuka, to nie jest problem.
Po obejrzeniu i w miarę pobieżnym przeanalizowaniu nasuwa się jedno proste pytanie.
Po co?
Po co zrobiono filmik, z którego nic nie wynika. Po co firma TVN wydała jakieś tam pieniądze na nakręcenie, wyprodukowanie, zmontowanie, na gażę dla Pana Sekielskiego, i całej ekipy, która musiała z nim pracować.
Po kilkunastu godzinach od emisji wiadomo już, że owszem Tusk najprrawdopodobniej nie rozmawiał osobiście z pielęgniarką Ewą, ale przecież to jest w sumie detal. Ktoś z tą Panią rozmawiał. Czy to był osobiście Tusk, czy jakiś tam pomagier to rzecz bez większego znaczenia.
Mam nieodparte wrażenie, że film został zrealizowany tylko w jednym celu. W celu poprawy wizerunku i wiarygodności TVN. Nie mam badań statystycznych na ten temat, ale chyba interpretacja TVN-u jako Tusk Vision Network osiągnęła taki poziom powszechności w społeczeństwie, że właściciele ITI zaczęli się tego obawiać.

Zrobiono film, którym zawsze będzie się można chwalić: "patrzcie to nieprawda, że atakujemy tylko PiS i Kaczorów, dostało się również Tuskowi i jego ferajnie".
To jest takie alibi, żeby móc mówić o własnej obiektywności.
Ciekawe kto się da na to nabrać.
Mam tylko nadzieję, że wyprodukowali tego gniota troszeczkę za późno.

15 marca 2010

Dwuwładza

Całkiem niedawno z wielką pompą utworzono w ramach UE dwa stanowiska. Ministra Spraw Zagranicznych i coś na kształt stanowiska prezydenta UE. Wiele łez wylali również prawicowi publicyści i blogerzy na osoby, które te stanowiska uzyskały oraz nad trybem w jakim to się odbyło. Wszystko to prawda, tylko nie zadano jednego kluczowego pytania. Po co?
Po co utworzono stanowisko niby prezydenta UE i niby stanowisko MSZ UE?
Odpowiedź jest zawarta w tytule tej notki. Chodzi o dwuwładzę, ponieważ nie zlikwidowano dotychczasowego mechanizmu rotacyjnego przywództwa przez kolejne państwa członkowskie.
Z jednej strony uzyskano rozmycie kompetencji - jeśli któryś z krajów będących aktualnie u steru rządów popełni jakiś błąd, co odbije się na całej organizacji, to z całym spokojem zwali się winę na osobę będącą "prezydentem UE" lub unijny MSZ.
Z drugiej strony jeśliby doszło do takiego nieszczęścia jak w przypadku Polski, powrót Kaczorów do władzy i jednocześnie Polska by w tym czasie przewodniczyła UE to z całym spokojem wszelkie poczynania będą torpedowane jak również sabotowane przez te dwa nikomu niepotrzebne urzędy i zasiadających tam ludzi.
To dlatego na te stanowiska wybrano osoby tak bezbarwne, wręcz anonimowe. Bo gdyby na któreś z tych stanowisk wybrano na przykład Baroso, to jednak musiano by się z nim liczyć.
A tak, to jest taki kwiatek do korzucha.
Jednym słowem pełny socjalizm - rząd rządzi, a partia decyduje.

14 marca 2010

Błędy w nazewnictwie - w odpowiedzi Kirkerowi

Kirker tutaj: (http://niepoprawni.pl/blog/13/zakon-najswietszego-kaczora) całkiem słusznie podsumował, że istnieją lemingi pro-PiSowskie. Tylko, że przekaz jest co najmniej spłycony. Owszem, PiS odwołuje się do wartosci antykomunistycznych, tylko wyjaśnijmy sobie najpierw cóż to może konkretnie oznaczać. Należy raczej zapytać dlaczego nie znosimy SLD-wców, według mnie nie dlatego, że są lewicowcami (jacy z nich lewicowcy - he he he), a dlatego, że są jawną ekspozyturą Moskwy. Dla dużej części elektoratu jest to wystarczający czynnik żeby zawierzyć takim ludziom bez reszty. Trudno się im dziwić po tylu dziesięcioleciach prania mózgu.
Jeśli ktoś jest lewicowcem typu Ryszarda Bugaja to na pewno dostał by mój głos gdyby przeszedł do drugiej tury wyborów prezydenckich gdyby kontrkandydatem był ktoś z PO. Ale Bugaj to ewenement.

Wdając się w takie rozważania należy zdać sobie sprawę z pewnych pryncypiów, ale również punktować błędy firmy, z którą przynajmniej częściowo człowiek się identyfikuje. Oraz rozważać czy nadal warto daną firmę popierać.
Do takich pryncypiów należy według mnie chęć odsunięcia w niebyt możliwości wpływów Moskwy na nasze sprawy, czy to się Kaczorom udało - nie, ale byli według mnie na dobrej drodze (likwidacja i weryfikacja WSI).
Uważam jednocześnie, że wbrew pozorom próbowali leczyć objawy a nie przyczyny choroby, czyli de facto zrobili to wadliwie.
O podpisaniu traktatu Lisbońskiego litościwie zmilczę, nie wiem jakie kalkulacje powodowały Kaczyńskimi, żeby to zaakceptować. A wystarczyło zrobić referendum i było by po ptakach.

Błędy w nazewnictwie nie są bynajmniej wytworem kolegi Kirkera, a wynikają z tego czym jest przekaz medialny. A przekaz jest zafałszowany do imentu. Służy to ogłupianiu społeczeństwa, które nie do końca wie tak na prawdę na kogo głosuje.
Lewica - nieźle brzmi, mam poglądy takie jak Bugaj, będę na nich głosował - a zagłosował na partię, która wspiera uzależnienie nas od Moskwy.
W drugą stronę też nie lepiej.

"Buntuj się synku, buntuj, taki bunt nawet warto sfinansować, a potem będzie jakaś dotacja i pokoik z etykietką: >>Tu mieszkają dziwacy<<" (cytat z filmu System 09), cytat może niezbyt dokładny bo z pamięci, ale sens oddany.
Ważnym elementem takich rozważań jest to żeby obserwować co lub kto budzi autentyczną furię głównego nurtu, oraz w jakich momentach się to zmienia. Niestety Kaczor, co by o nim nie mówić, jest nadal numerem jeden do ostrzału przez media pro-systemowe. Jednakże nie należy według mnie wymagać cudów. Kaczor lawiruje - to prawda, stara się utrzymać na powierzchni i zawalczyć o sukces - to też prawda. Ma przy sobie kilku, czy też kilkunastu wilczków, którzy są żądni fruktów władzy - to pewnikiem też prawda.

Ale pomimo tego wszystkiego jest najlepszym polskim politykiem i w dodatku pro-państwowcem, co jest niezwykle ważne, w praktyce takich ludzi nie ma.

P.S.
W najbliższych wyborach, czyli prezydenckich, najpewniej głos oddam na Lecha Kaczyńskiego i to pomimo błędów kardynalnych przy negocjowaniu Lizbony, jak i skandalu z reaktywacją loży, którą zdelegalizował prezydent Wojciechowski.
A w najbliższych parlamentarnych to jeszcze nie wiem.

13 marca 2010

Sprawdzian przy urnie wyborczej

Ja jestem w stanie zrozumieć wszystko, że skuteczna propaganda, że zadawane w kwestionariuszach pytania są niedomknięte logicznie, ale niech mi ktoś mądry wyjaśni jak jest możliwe, że PO będąc obecnie unużaną po uszy w aferach nadal ma takie poparcie?
Przecież to kłóci się z elementarnymi zasadami logiki i dotychczasową wiedzą doświadczalną.
Tu nie wystarcza elektorat negatywny. Bo ile takiego elektoratu może być, 5% no góra 10. To jakim cudem pojawia się poparcie rzędu 50%. Czy ci ludzie kompletnie są odmużdżeni, bo nie ma takiej siły, nie ma tylu twardych beneficjentów działań PO w społeczeństwie. Twardych beneficjentów, czyli ludzi, którzy jak Sobiesiak i Kosek, mogą coś tam uzyskać za przekazane dotacje.
Ciekawi mnie w związku z tym niezmiernie jak będzie wyglądał sprawdzian przy urnie wyborczej i jestem niezmiernie ciekaw, czy również tym razem w razie niekorzystnego dla salonu werdyktu wyborców jakiś mądrala palnie, że "społeczeństwo nie dorosło do demokracji".

08 marca 2010

Po kongresie PiS-u

Kongres i wystąpienia były jakie były. Oczywiście słowa starego - nowego prezesa natychmiast zostały w pewien specyficzny sposób zinterpretowane. Ale do takich sztuczek erystycznych to już się chyba wszyscy zdążyli przyzwyczaić.
Kiedy PiS mógłby mieć dobrą prasę, wtedy i tylko wtedy gdy Jarosław Kaczyński zostałby odsuniety od kontroli nad tą firmą. PiS jest partią wodzowską, co jest truizmem, ale dzięki temu do tej pory się nadmiernie nie zeszmacił. Właśnie dlatego, że Kaczor trzyma towarzycho krótko za twarz. Pewne ruchy się oczywiście nie podobają, ale są to w sumie niuanse, na które można przymknąć oko.
Wydarzyło się jednak coś innego. Przemysław Gosiewski nie wykluczył a'priori możliwości koalicji z SLD.
Gdybym nie wiedział, ze głupota, to bym pomyślał, że prowokacja.
Tak to niestety jest, gdy się wiernemu giermkowi oferuje stanowisko godne męża stanu zamiast kogoś takiego nagrodzić sztabką złota.
Bo jeśli to jednak jest realny punkt nowego otwarcia po kongresie, to ja najzwyczajniej w świecie nie będę miał na kogo głosować.
Oczywiście jest możliwym, że sypiąc takimi tekstami PiS usiłuje przejąć część elektoratu lewicowego, który nie jest zbyt chętny wszelkim nowinkom obyczajowym, a głosuje na SLD właśnie ze względu na łatkę "leicowości". To jest oczywiście możliwe, ale ja bym na takie cuda to specjalnie nie liczył.

07 marca 2010

Jeszcze raz sprawa Olewnika

Źródło: http://www.rp.pl/artykul/443230_Bez_przebaczenia.html

Oto kilka cytatów z tego artykułu:
"– Wracałem niedawno z Ukrainy. Na przejściu granicznym Ukraińcy rozkręcili mój samochód niemal na części. Szczęśliwy przypadek sprawił, że zamieniłem się na dżipa z moim dyrektorem, który też był na Ukrainie. Potem, już w Polsce, do samochodu, którym miałem jechać, włamano się – mówi Olewnik.

Jest pewien, że miał być zatrzymany z narkotykami lub kompromitującymi materiałami. I ta historia jeszcze bardziej utwierdza go w jego teorii, że zleceniodawca porwania jego syna ma związki z resortem spraw wewnętrznych i ludźmi szkolonymi za wschodnią granicą jeszcze w czasach PRL."

i jeszcze jeden:

"Jego gniew obejmuje wszystkich, którzy przyczynili się do tego, że jego syn cierpiał i zginął. Policjantów i prokuratorów, którzy zawinili nieudolnością lub złą wolą, gmatwając śledztwo. Znajomych i fałszywych przyjaciół, którzy – jest tego pewny – pomogli w zorganizowaniu porwania. Bandytów, którzy uprowadzili i zabili syna. I wreszcie – enigmatycznego zleceniodawcę porwania. A także całe SLD, którego politycy, jak twierdzi, co najmniej osłaniali winnych porwania."

Z całego artykułu przebija jedno. Włodzimierz Olewnik wie kto go tak urządził, ale nie ma na to żadnych dowodów , które mógłby wykorzystać w sądzie, dlatego będzie węszył, wyłaził ze skóry i kombinował, żeby sprawę doprowadzić do końca, czyli żeby sprawcy - zleceniodawcy zbrodni na jego synu zostali osądzeni i ponieśli zasłużoną karę.

Mam nadzieję, że całej rodzinie Olewników uda się ta krucjata.