23 lipca 2011

No to wakacje

Znaczy się od jutra. Pegaz 31 "Crazy Horse", ja z rodziną. Dwa tygodnie żeglowania po znanych, ale zawsze chętnie wspominanych miejscach. Ciekawe co i jak wiele się zmieniło. Chyba trzeba będzie dokonać dekontaminacji akwenu po wizycie tego, którego strach puścić między ludzi, bo wiochy narobi.
Dawno nie byliśmy na mazurach, ostatnio 3 lata temu. Rok temu żagle w Chorwacji, jeszcze rok wcześniej 2 tygodnie na Balatonie (ale tu mieliśmy kiepską łajbę).
No to czas najwyższy na powrót na stare śmieci, do tych  wszystkich miejsc, gdzie człowiek wie co będzie za następnym zakrętem na kanałku, gdzie drzewa zawsze mają taki sam wygląd.
Gdy ostatnio byłem na Mamerkach to widziałem Drzewca - tak, takie drzewo, które mogło by być pierwowzorem Drzewca z sagi Tolkiena. Pochylone, rozległe, nad samą wodą. Sprawiające wrażenie zastygłego w pół kroku olbrzyma, który jest drzewem. Ciekawe czy i tym razem gra świateł zachodzącego słońca, tych półcieni sprawi, że znowu Go zobaczymy.
I jak bardzo zmieniły się Mazury oraz ludzie, którzy tam się pojawiają. Ostatnio zanotowałem znaczny spadek obyczaju i umiejętności u innych użytkowników szlaku żeglugowego.
Zobaczymy jak będzie w tym roku.

Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A

21 lipca 2011

Samogwałt

Ludzie lubią być oszukiwani - to truizm.
Gdyby nie ta cecha, to wszyscy ci naganiacze, poczynając od cwaniaczków od gry w trzy karty, a kończąc na doradcach inwestycyjnych po prostu zdechli by z głodu, lub takie profesje po prostu by się wśród rodzaju ludzkiego nie wykształciły.
Nie ma odbioru na pewne usługi - nie powstają określone profesje.
Analogicznie, gdyby wszyscy mężczyźni byli zaspokajani seksualnie przez swoje stałe partnerki, to nie powstał by zawód prostytutki. Nie było by odbioru na takie usługi (jakkolwiek byśmy oceniali fakt istnienia prostytucji i instytucji burdelu).

Obecnie w Polsce, ale nie tylko, obserwujemy rzecz kuriozalną.
Ludzie en mass wieżą w cuda, głównie finansowe, ale również polityczne.
Kwestie finansowe: Grecja - państwo, w którym w przeciągu 10 lat podwyższoną średnią zarobków o 130 procent i nadal są ludzie, którzy mówią, że wszystko jest w porządku, a co śmieszniejsze olbrzymie rzesze Greków i nie tylko, wierzą w te bujdy na resorach.

Prawdziwym kuriozum jest tu jednak Polska. Celebrytka (Richardson) wychodzi i mówi: "Frank Szwajcarski kosztuje 3,50 - radujmy się i bądźmy wdzięczni" i nikt nawet nie zakrzyknie: "Ty idiotko, z czego ludzie spłacający coraz wyższe raty mają się cieszyć, czemu mają być wdzięczni".

Zachodzi tu (w Polsce, ale nie tylko) klasyczny manewr socjotechniczny: wychodzi dobrze ubrany człowiek i mówi jakiś tekst, który ma być prawdą objawioną, potem podtrzymuje powyższe zdanie drugi dobrze ubrany pokazywany stale w telewizji i ... ludzie od tego głupieją. Klasyczny chwyt: "wierzysz mi, czy swoim oczom", i ludzie wybierają wiarę osobie (grupie osób), które się dobrze prezentują w mediach i zapominają o swoich własnych doświadczeniach, swoich własnych przemyśleniach, swoim własnym zdaniu.

Tak dokonywany jest samogwałt na własnym rozumie.

Kwestie wyborów polityczny, czyli to na jaką partię głosujemy są tutaj najlepszym przykładem.
Ktoś jest bardziej socjalistą, w porządku, to dlaczego nie głosuje na Ryszarda Bugaja, tylko na Millera z Oleksym i Kwaśniewskim - ewidentnych ludzi starego systemu, pogrobowców podporządkowania Moskwie.
Ktoś inny jest liberałem gospodarczym, to czemu nie głosuje na UPR (z Korwinem lub bez) tylko na PO - czyli pogrobowców UW/UD, ludzi, którzy kontestowali PRL z pozycji trockistowskich (zalecam zapoznanie się z ideą trockizmu, zanim ktokolwiek powie, że to lepsze niż stalinizm).

Wychodzi dobrze ubrany idiota i mówi: "Będzie świetnie, przy nas się wzbogacicie, przy nas awansujecie społecznie".
A ten awans to zmywak w Londynie, a to wzbogacenia się to pensyjka urzędniczyny w samorządzie w przysłowiowej Koziej Wólce (nawet nie wiem czy takie coś występuje na mapie w Polsce).

To właśnie jest samogwałt na własnym mózgu, na własnym postrzeganiu rzeczywistości, że pomimo czterech lat rządów ludzi, którzy obiecywali cuda na kiju, są nadal znaczne części w społeczeństwie, które nadal wierzą w te bajki.

"Wierzysz mi, czy swoim oczom".
I ludzie wybierają wiarę w bajki opowiadane przez dobrze ubranych hochsztaplerów.

Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A

20 lipca 2011

Podpalacz czy prowokacja?

Na ulicy Oleandrów w W-wie spalono 7 samochodów.
źródło: http://kontakt24.tvn.pl/temat,7-podpalonych-aut-w-centrum-warszawy,123530.html
20 lat temu ulica Oleandrów nosiła nazwę Partyzantów i mieszkali tam funkcjonariusze kompartii.
Nie wiem kto obecnie tam zamieszkuje (jacy ludzie), ale powiem tak.
Sądząc ze zdjęć, które sobie można obejrzeć w przywołanym wyżej linku to ten podpalacz był wyjątkowo nieudolny. Ulica Oleandrów jest wąska, tam wystarczy dobrze przysmażyć jeden pojazd żeby rozpętać piekło. Dlatego uważam, że może to być prowokacja mająca na celu przekonanie opornych o konieczności wprowadzenia zmian w kodeksach i regulacjach dotyczących użycia broni przez policję i inne służby. A zmiany te są drastyczne- można sobie o tym poczytać w najnowszym GaPolu, ale również w internecie sporo artykułów na tenm temat już poświęcono.



Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A

12 lipca 2011

Ach, ten Rydzyk, czyli rozmowa z lemingiem

Leming: Ten Rydzyk to miesza i jątrzy
Ja: A konkretnie?
L: Odbiera moherowym babciom ich emerytury (silne wzburzenie)
J: Tobie odbiera?
L: ???
J: No pytam się Tobie odbiera, że tak się wzburzasz?
L: Nie
J: A GW kupujesz?
L: Tak
J: A TVN i N oglądasz
L: Tak
J: Polsat oglądasz
L: Tak
J: To Michnik z Solorzem i Walterem doją Ciebie i to na potęgę
L: To nieprawda nikt mnie nie doii.

P.S.
Rozmowa jako taka jest fikcyjna, jest raczej kompilacją kilku rozmów z różnymi ludźmi. Człowiek po prostu gdy natyka się na taki sposób myślenia i interpretowania rzeczywistości to najzwyczajniej w świecie baranieje. No nie daje się przejść do porządku dziennego nad stwierdzeniami, które sobie wzajemnie przeczą na przestrzeni kilkunastu sekund.


Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A

09 lipca 2011

Grecja - kto kogo oszukiwał

A może ktoś chciał być oszukiwany?
Problem nie dotyczy tylko Grecji, również Portugalii, Irlandii, Hiszpanii, Włoch i sądząc z cyrku jaki urządza nasz rząd Polski.
Firmy ratingowe obniżyły właśnie wartość obligacji rządu Portugalii do poziomu śmieciowego.
Ale przypatrzmy się Grecji.
Głównymi wierzycielami Aten są banki z Francji i Niemiec. Czyli te banki udzielały kredytów rządowi w Atenach ufne w niczym nieuzasadnione twierdzenie, że "Państwo nie może zbankrutować" - a przepraszam bardzo, czy przykład Argentyny z przed kilku lat niczego i nikogo nie nauczył.
Sytuacja wygląda na patologiczną od początku do końca.

Ktoś sporządzał te bilanse państwa (Grecji), z których wynikało że wszystko jest w porządku. To albo ten ktoś popełniał fałszerstwo księgowe - za co idzie się normalnie do więzienia, albo jest kretynem, który nie ma pojęcia o finansach.

Ktoś inny, tym razem po stronie banku - kredytodawcy, te bajki z mchu i paproci brał za dobrą monetę i bez zbędnej zwłoki przydzielał kolejne kredyty. Ten bankowiec też albo wiedział, że ma do czynienia z kreatywną księgowością (powinien pójść siedzieć za udział w tuszowaniu przestępstwa), albo jest kretynem, który przekroczył próg swojej niekompetencji. Czyli albo współudział w przestępstwie i najprawdopodobniej związana z tym łapówka (za co również idzie się do paki), albo zwykły dureń.

Sytuacja jest patologiczna od początku do końca.
Czy te banki udzielając kolejnych kredytów Atenom powoływały swoich biegłych rewidentów w celu weryfikacji tego co rząd Grecji przedstawiał jako stan swoich finansów, czy też nie. Bo jeśli tacy biegli rewidenci wchodzili do akcji, to znaczy, że również oni są w całą aferę zamieszani. Czyli kolejni, którzy powinni ponieść odpowiedzialność karną za udział w przestępstwie fałszowania księgowości.

Czyli mamy całkiem sporą listę osób, które uczestniczyły w tym procederze.

Oczywiście najbardziej odpowiedzialne są Ateny. Rząd działając pod publiczkę, czyli dla zachowania stołków, przyznawał kolejne podwyżki swoim obywatelom. W Grecji w ciągu ostatnich 10 lat pensje wzrosły o 130 procent, podczas gdy w tym samym czasie w Niemczech tylko o 30%. Grecy przechodzą na emeryturę w wieku 55 lat. No to co się dziwi, skoro nie ma tych kto chce pracować a jedynie ci, którzy chcą żyć na koszt innych.

Problemem, dla nas, jest oczywiście to, że usiłuje się stręczyć rozwiązanie, które w praktyce sprowadza się do tego, że ludność całej UE zrzuci się w celu ratowania upadających banków z Francji i Niemiec.
Ten numer ćwiczono w USA trzy lata temu.
Jak banki chcą odzyskać od Aten swoje pieniądze, to niech im wytoczą sprawy w międzynarodowych trybunałach, niech zlicytują pewne walory rządu Grecji, ale niech nie wyciągają pieniędzy od ludzi, którzy nie mają z całą aferą nic wspólnego.

Mówi się o solidaryzmie wewnątrz UE - co jest oczywistą bzdurą. W Grecji nie było katastrofalnego trzęsienia ziemi ani innego kataklizmu, który by nakazywał chociażby z przyczyn moralnych przyjście z pomocą.
Były natomiast zwykłe oszustwa - to niech się teraz oszuści we własnym gronie wzajemnie dalej przepychają ja nie mam i nie chcę mieć z tym nic wspólnego.


Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A

07 lipca 2011

Powinniście być szczęśliwi ...

 Powinniście być szczęśliwi i odczuwać wręcz wdzięczność, wy wszyscy, którzy spłacacie coraz wyższe raty w walucie Helwetów.
Nie, nie to nie ja tak uważam.
Tako rzecze pani Richardson (żródło: http://vod.gazetapolska.pl/259-europejska-rozmowa-na-argumenty).
Ja rozumiem, że ktoś może być słodką idiotką (lub grać takową), ja rozumiem, że ktoś może mieć takie dochody miesięczne, że nie ma zielonego pojęcia o tym jakie są realne problemy ludzi mieszkających nad Wisłą.
Ale powiedzenie, że ludzie winni być szczęśliwi z tego powodu, że mają spłacać wyższe raty jednak się w moim zestawie pojęciowym nie mieści.

Nie mieści się również to, że obecny tam pan Bosak nie zareagował w żaden sposób na takie dictum.
Przecież powiedzenie tej paniusi, po jej wypowiedzi, że jest idiotką to jest najmniejszy wymiar jaki się za coś takiego należy.

Oderwanie od rzeczywistości na taką skalę może spowodować już tylko jedno.
I chyba wszyscy wiedzą co.
 
Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A

06 lipca 2011

Piotr Lisiewicz o Owsiaku

O J. Owsiaku napisano na forach internetowych dziesiątki tekstów. W dużej części krytycznych. O swoistej moralnej dwuznaczności działań Owsiaka i jego „Orkiestry”. Tego „życia przy Orkiestrze”, swoistej „transakcji wiązanej”, nieprzejrzystego schematu firm, w których pracuje Owsiak, a które żyją z TVP.

Jednakże najważniejszy według mnie tekst na temat Owsiaka to fragment artykułu Piotra Lisiewicza opublikowany w Nowym Państwie.
Tematem artykułu jest ruch kibicowski.
Oto jak porównuje Lisiewicz działania podjęte, teraz i w przeszłości, wobec ruchu kibicowskiego do działalności Jerzego Owsiaka.
„...
Operacja „KoniecPZPN,pl” była kopią operacji „Jurek Owsiak” z okolic roku 1989. Jeszcze w czasie obrad Okrągłego Stołu na ulicach manifestowały dziesiątki tysięcy młodych ludzi, często ze środowisk subkulturowych, mogących stać się realną opozycją wobec tworzenia posowieckiej oligarchii. Byli oni od lat bici przez ZOMO, a w prasie PRL opisywani jako zbiorowisko degeneratów.
Wtedy program „Róbta co chceta” prowadzić zaczął w TVP Jerzy Owsiak. Zaczęła być pokazywana w nim zakazana dotąd muzyka. Owsiak zorganizował też swoją Orkiestrę, dzięki której dotychczasowi degeneraci zaczęli być prezentowani jako szlachetni młodzi ludzie pomagający chorym dzieciom.
Wdzięczna za taki awans zbuntowana młodzież uczyniła Owsiaka swoim idolem. A ten wykorzystał to do zaszczepienia owej młodzieży ideologii „apolityczności” z antyklerykalnym odcieniem. Tak ich bunt został zagłaskany na śmierć.
Liderzy młodzieżowej opozycji antyokrągłostołowej zostali odcięci od realnego wpływu na młodych gniewnych. Manifestacje zniknęły z ulic, zaś elity w spokoju mogły się bogacić kosztem reszty społeczeństwa.
Ten sam los spotkać miał kiboli, jednak w ich przypadku w 2009 r. się nie udało. ...”

Prawda, że ciekawe.
Pozostaje kwestią otwartą, czy J. Owsiak był w pełni świadom celów i skutków krótko oraz daleko okresowych swojej działalności. Kwestią otwartą jest również to, kto wypromował Owsiaka na tego lidera, kto stał w drugim szeregu, za plecami Owsiak i tych wszystkich, których kojarzy się z „Orkiestrą”.
Czy znajdziemy tam ludzi pokroju Anny Dymnej, czy raczej takich jak T. Turowski.


Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A

02 lipca 2011

Narzędziownia

Wpis skierowanydo mieszkańców Warszawy i okolic, jak jest gdzie indziej to nie wiem, ale sądząc z tego co się wyrabia w tej kwestii w Warszawie, to gdzie indziej lepiej nie może być.

W każdym większym zakładzie pracy jest NARZĘDZIOWNIA.
Co się tam produkuje?
Na narzędziowni produkuje się narzędzie, które służą do produkcji głównej danego zakładu. Czasami, w przypadku zakładów specjalnych, narzędziownią lub też jakością zatrudnionego tam personelu i zainstalowanego wyposażenia jest cały zakład.
Chcę mówić o dwóch zakładach, które znam zarówno z zewnątrz jak i z tego co produkowały.
Pierwszym zakładem są zakłady "URSUS" i narzędziownia, która znajdowała się na terenie tych zakładów. Obecnie w miejscu "starej narzędziowni" leży gustowna kupa gruzu porośnięta przez młode samosiejki.
To nie jest normalne. Żeby wykształcić tokarza, frezera czy innego fachowca, którego będzie można dopuścić do maszyny przeznaczonej do produkcji narzędzi to trzeba takiego człowieka szkolić około 20 lat.

Drugi zakład, to Fabryka Wyrobów Precyzyjnych (FWP - VIS) Świerczewski. No dobra, patron kaprawy, ale zakład i jego produkcja to już takie kaprawe nie są. FWP-VIS słynął z produkcji narzędzi pomiarowych: suwmiarki, śruby mikrometryczne i inne.
Analogicznie jak w przypadku pracownika narzędziowni to wyszkolenie człowieka, który może stanąć do obrabiarki nastawionej na produkcję wyrobów precyzyjnych trwa również około 20 lat. 
Z zakładów FWP-VIS pozostał jedynie biurowiec z powybijanymi oknami.

Przejedźcie się kochani czytelnicy tego bloga, mieszkający w Warszawie, koło zakładów FWP-VIS lub URSUSA. Zobaczcie degrengoladę i zniszczenie.

Czy o to chodziło w tej niby "transformacji" ustrojowej - nie sądzę.
Andrzej i Joanna Gwiazdowie opisują podobną sprawę dotyczącą ich zakładu pracy, tylko że ich to spotkało na samym początku "transformacji". Oboje pracowali w doświadczalnym zakładzie badania kadłubów okrętowych, który obecnie już nie istnieje, a był to zakład unikalny na skalę światową.

Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A