31 października 2011

Najgorszy Żyd to taki, który się wysługuje prawicy

Tak podobno w swoim czasie powiedziano o Bronisławie Wildsteinie w redakcji GW. No cóż niedaleko pada jabłko od jabłoni, Gdyż syn Bronisława Dawid nie dość, że się wysługuje prawicy pisząc w "Nowym Państwie" tekst pod tytułem "Ucieczka od Krzyża" to  dodatkowo wykazuje dlaczego Krzyż jest ważny nie tylko dla ludzi głęboko wierzących, ale również tych średnio jak i tych zupełnie niewierzących.
Czyli syn przerósł tatusia, bo nie dość, że wysługuje się prawicy, to jeszcze klerykałom prawicowym. To dopiero musi być horrendum dla funków z GW.

Ale dość tych kpin. Panowie Bronisław i Dawid jeśliby przeczytali powyższy fragment to pewnie by się obśmieli.
Pragnę polecić wszystkim cztery artykuły otwierające najnowszy numer "Nowego Państwa":
Piotr Lisiewicz - Nergalizacja michnikowszczyzny
Filip Rdesiński - Rewolucja pod kontrolą
Dawid Wildstein - Ucieczka od Krzyża
Jan Pospieszalski - Stara gwardia ciągle żywa.

Te cztery artykuły są zasadniczo o jednym. O wojnie kulturowej, która dzieje się na naszych oczach. Największy smaczek jest u Rdesińskiego, kiedy to będąc jeszcze w sumie anonimowym człowiekiem spotkał na Krakowskim Przedmieściu w zeszłym roku Blumsztaina i Łuczywo i z głupia frant uciął sobie z nimi pogawędkę: "... Nie boicie się Państwo, że to co się dzieje, może doprowadzić do otwartej wojny kulturowej w Polsce - mówię patrząc im w oczy i dostrzegam w nich rozpalone ogniki. - My właśnie na to liczymy - słyszę z ich ust. ...". Tu zacytowałem w sumie końcówkę tego dialogu, ale to jest samo jądro tego co jest w tych artykułach (wszystkich czterech).

Propaganda medialna stosowana przez media w Polsce jest jak pranie mózgu zwane też od pierwszego kroku "stopą w drzwiach".
W naszych warunkach zaczyna się od "Kaczyński nie jest idealny", "Kaczyński popełnia błędy", a kończy na "Kaczyński i PiS to samo zło".
Tak samo jak chińscy "doradcy wojskowi" przesłuchujący amerykańskich żołnierzy zaczynali od tego, że taki jeniec przyznawał rację na temat bardzo ogólny typu, że w USA nie wszyscy są milionerami i jeśli był człowiekiem podatnym na te techniki, to po roku czasu mógł z całym spokojem być puszczany na żywo w radiu jako żywy dowód na to, że amerykański żołnierz jest przeciwny interwencji w Wietnamie. I wszystko to bez grama przymusu, bez wyrywania paznokci, bez zgniatania jąder szufladą biurka - zero przymusu fizycznego. Byle tylko wstawić stopę w otwarte drzwi.

Konkluzja jest elementarna. Żyjemy w stanie wojny wypowiedzianej Narodowi przez ludzi, którzy boją się o swoje dupy, o swoje pieniądze, o swoją pozycję. A tylko niskiemu poziomowi wiedzy ogólnej współobywateli możemy zawdzięczać to, że jeszcze ich nie pogoniono.

Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A

30 października 2011

... bo jeżdżą ciężarówki ze żwirem ...

EMPiK Galeria Mokotów wczoraj (28-10-2011).
Wybrałem jedną książkę zaczynam szukać drugiej - nie widzę. Zwracam się do Pani z obsługi: "Z MOCY BEZPRAWIA" Sumlińskiego - macie? Podchodzimy do komputera, Pani sprawdza i idzie do działu, UWAGA, UWAGA - Sci-fi. Potem szuka jeszcze w dwóch innych równie "adekwatnych" działach. Na moją uwagę, że przecież to bzdura, bo jest to książka polityczna i/lub społeczno - polityczna pada odpowiedź, że "komputer tak ustalił", moja riposta, że komputer to nic sam ustalić nie mógł, tylko ktoś musiał to tak a nie inaczej zadekretować pozostaje już bez odpowiedzi.
W efekcie książka zostaje mi przyniesiona, po raz drugi UWAGA, UWAGA - z zaplecza. Na sali, a sala z książkami w tym oddziale empiku jest duża, ta pozycja wystawiana nie była. No w każdym razie w momencie gdy ja ją chciałem kupić. Czy to był akurat taki mój pech, że akurat w tym momencie nie było tej książki na sali i musiała zostać doniesiona z zaplecza - tego nie wiem. Ale bym się raczej o "taką przypadkowość" na pieniądze nie zakładał. No taki zwolennik teorii spiskowych ze mnie, że raczej inne refleksje mnie naszły. Wydawca i sam Sumliński powinni liczyć się z tym, że z EMPiK-ów to przyjdą zwroty tej pozycji z adnotacją, "że się nie sprzedawała" - czytaj to gniot i pisowska propaganda.

Tyle na temat okoliczności nabywania tej pozycji, teraz o samej książce.

Tytuł mojego wpisu mógłby być tytułem tej książki. To zresztą dosyć częsty argument jakiego używa główny antybohater, pułkownik Lichodzki.
Pierwszymi jak się wydaje ofiarami "ciężarówki ze żwirem" byli skądinąd dwaj oficerowie SB, którzy w 1984 roku zginęli pod Białobrzegami na trasie z Krakowa do Warszawy.

Trudno jest w tym momencie ocenić co było głównym celem aresztowania i nękania Wojciecha Sumlińskiego. Wszak Sumliński miał już na swoim koncie jedną książkę o zabójstwie X. Popiełuszki i szykował kolejną. W toku tych działań utracił materiały na podstawie, których pisał kolejne dzieło. Utracił materiały źródłowe i prawie gotową książkę, która skądinąd nie może się ukazać jeśli nie ma się tych materiałów. Bo jak się nie ma materiałów, to można majątek stracić na procesy, które mogą zostać człowiekowi wytoczone.

Być może chciano upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu. Zdyskredytować komisję weryfikacyjną WSI Antoniego Macierewicza oraz uniemożliwić Sumlińskiemu wydanie kolejnej książki. Afery "marszałkowa" i "podsłuchowa", które powinny zdmuchnąć ze sceny politycznej Komorowskiego oraz spowodować totalną wymianę szefostwa ABW nie spowodowały żadnych zmian. Nic, zero, null.
Samo wkręcenie Sumlińskiego w "handel aneksem" było szyte grubymi nićmi i również nie spowodowało żadnego trzęsienia ziemi, a powinno.

Należy mieć nadzieję, że Sumliński napisze jedna jeszcze raz swoją drugą książkę o uprowadzeniu i śmierci X. Popiełuszki zwłaszcza, że w omawianej tu pozycji znajdują się takie passusy:

" Ci trzej [mowa o SB-kach skazanych później w procesie Toruńskim] mieli ogony od 15 września. Mówiłem przecież. Byli obserwowani przez ludzi z WSW także feralnego wieczora. .." Ten fragment to jak wynika z książki pochodzi z przekazu od prokuratora Witkowskiego, któremu dwa razy odbierano śledztwo w sprawie X. Popiełuszki.
A oto inny fragment. Sumliński opisuje tu sytuację z jaką się spotkał po napisaniu pierwszej książki: "... Okazało się, że u każdego z moich rozmówców był ktoś przede mną. W jednym przypadku, u biskupa Sławoja Leszka Głódzia, moją wizytę poprzedził pewien bardzo ważny polityk. "
i dalej
"W innym przypadku znany scenarzysta, moralista i 'autorytet moralny' Krzysztof Piesiewicz, ...".
Chodzi o ten moment gdy po wydaniu książki "Kto naprawdę go zabił" Sumliński spotyka się z zamilczeniem tematu. A rozmawiając z różnymi ludźmi dochodzi do wniosku, że ktoś go bez przerwy wyprzedza i nastawia ludzi, z którymi Sumliński ma dopiero rozmawiać negatywnie do niego. Czyli poprawnie rozumując Sumliński jest podsłuchiwany.
Takich passusów jest w tej książce więcej

Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A

28 października 2011

AOFI

Wszyscy wiedzą co oznacza ten akronim?
Nie, to postaram się wyjaśnić.
Szczerze mówiąc ja do dzisiaj też nie wiedziałem, ale obejrzałem sprawozdanie z Klubu Ronina z Andrzejem Krauze i tam padł ten akronim wraz z wyjaśnieniem.
Sądzę, że inni autorzy, nie tylko Krauze (w sumie rysownik) mogliby powiedzieć więcej na temat takich pacjentów, którzy za wszelką ceną starają się zwekslować dyskusję na tory, które są bezpieczne.
Wymyślenie struktury web 2.0 to jest dopiero utrapienie dla ośrodków indoktrynacji i propagandy. Trzeba zatrudniać nowych ludzi, szkolić ich, uczyć podstaw systemu manipulacji, uczyć czym jest sofizmat, czym erystyka, czym logomachia, czym intoksykacja. A to kosztuje, kosztuje czas i energię. I nigdy nie wiadomo, czy taki świeżo przeszkolony nie przejdzie na druga stronę. Albo czy taki świeży adept nie zacznie po godzinach swojej pracy etatowej wypisywać treści z przeciwnym zwrotem wektora.

Rozszyfrujmy w końcu ten akronim

Anonimowy
Oficer
Frontu
Ideologicznego

Znamy takich ludzi, to są powtarzające się ksywki (nicki). Zawsze dążą do zwekslowania dyskusji na oboczności, wszystko sprowadzają "ad kaczorum", są sprawni w stosowaniu sofizmatów i erystyki, nie stronią od logomachii i intoksykacji.
Co prymitywniejsze jednostki tego typu są dosyć szybko eliminowane, ale co cwańsi funkcjonują długo i przewlekle na różnych portalach.

Termin został zdefiniowany na portalu Frondy.

Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A

25 października 2011

Strach przed zmianą

Wiele osób analizuje na różne sposoby i z różnych perspektyw powody przegranej PiS w wyborach. Generalnie przenicowano już to zjawisko na tysiąc sposobów, przeżuto i wypluto. Kawał znieświeżonego ochłapu, którym wycierano sobie gęby na wszystkie możliwe sposoby w ciągu ostatnich kilkunastu dni.

Praktycznie jedynym komentatorem, który podniósł problem "strachu" był RAZ. Przy czym jak sądzę sam Ziemkiewicz nie do końca dopytał swojego rozmówcę co tenże ma na myśli mówiąc, że jak PiS dojdzie do władzy to będzie wojna z ruskimi. Bo to wcale nie była nowość tych wyborów - takie twierdzenia ludzi ze wsi (nie mylić z WSI). W poprzednich (prezydenckich i parlamentarnych) ten argument również występował, tylko jeśli się takiego włościanina dopytało, to się okazywało, że jemu chodzi o wojnę gospodarczą i zablokowanie eksportu płodów rolnych i mięcha na wschód.

Czyli ten "strach" jest jak najbardziej przyziemny, bo dotyka tego na co człowieka stać w wyniku takich a nie innych rozstrzygnięć politycznych. Z tego wynika poprawnie rozumując, że ci rolnicy zagłosowali jak najbardziej pragmatycznie - zagłosowali za zasobnością swoich portfeli. To, że się mylą zostanie im całkiem niedługo udowodnione.

Ale nie tylko rolnicy odczuwali "strach" przed tymi wyborami. Celebrytani odczuwali też strach, również większość ludzi odczuwała strach i ze strachu zagłosowała na PO.
Celebrytanami jako beneficjentami obecnego systemu panującego zajmował się nie będę, bo w końcu trudno wymagać od pretorian aktualnej władzy aby przeciw tej władzy głosowali. Chociaż w najnowszej historii Polski coś takiego miało już miejsce - wybory 1989 i przegrana PZPR nawet w zamkniętych okręgach głosowania (jednostki wojskowe). Wojsko, czyli pretorianie ówczesnej władzy zagłosowali przeciwko tej władzy - czyli może się coś takiego zdarzyć.
Ale to pomińmy.

Ważniejszy jest "strach" przeciętnego Kowalskiego. Kowalski pamięta, a jak nie pamięta to mu rodzice przypomną jaki syf panował w PRL-u. A teraz Kowalski ma: telefon komórkowy (rodzice na stacjonarny to 20 lat czekali), komputer w domu (za PRL-u czegoś takiego nie było nawet w Pewexach), pralkę i lodówkę (nie musiał stać 3 miesiące w społecznej kolejce tylko wszedł do sklepu i kupił, a jeszcze na raty chcieli dawać), kolorową plazmę na ścianie (Rubiny na przydziały były), samochód (też na przydziały były i tylko dla partyjnych) i ma 'własne mieszkanie" (czekało się dłużej niż na telefon i nawet nie wszyscy partyjni dostawali). Ten cudzysłów przy własnym mieszkaniu to z przyczyn oczywistych - wszak właścicielem jest bank a Kowalski tylko spłaca raty i może mieszkać póki go na te raty stać.

A Kowalski podobnie jak jego rodzice już sobie wydłubał własną niszę ekologiczną, z której trudno go ruszyć. Niezastąpiony wprawdzie nie jest, ale kto by się tam nim przejmował, wielkimi sprawami się nie zajmuje i ma nadzieję, że wielkie sprawy tego świata zostawią go w spokoju.
Nie można oczekiwać od takiego człowieka, że on będzie dążył do Wielkiej Zmiany. Zwłaszcza, że on w głębi swego jestestwa zdaje sobie doskonale sprawę, że jest tym lemingiem, tym wykształciuchem. Bo usłyszał gdzieś tam w tej telewizorni takiego RAZ-a, albo i Kaczora, a nie daj Bóg, żeby coś poczytał z Łysiaka. Tak, on wie kim jest i skąd mu nogi wyrastają i że wyżej nerek nie podskoczy. Kowalski ma ponadto straszliwie niską samoocenę i właśnie swoim wulgarnym zachowaniem wobec "moherów" stara się zakrzyczeć to swoje jestestwo. Wie ponadto ile to jego "wykształcenie" jest warte, te studia "wyższe" zdobyte na "uczelni" w przysłowiowym Pcimiu Dolnym. Ta matura zdana na poziomie podstawowym z najprostszych możliwych przedmiotów.

To jak można oczekiwać, że taki człowiek, który jest jednym kłębkiem nerwów zagłosuje za "Wielką Zmianą", skoro on sobie cichutko żyje z dnia na dzień i nie chce nic więcej od życia - każda zmiana (na przykład zmiana bezpośredniego przełożonego) to dla takiego człowieka istne trzęsienie ziemi, znowu trzeba sobie odtwarzać swoją niszę ekologiczną i na nowo udowadniać, że się jest potrzebnym a jednocześnie, że się przełożonemu nie zagraża.

Wpis ten powinienem był zatytułować "Suma wszystkich strachów", ale po pierwsze byłby to jednak plagiat, a ponadto chyba nie wymieniłem wszystkich strachów, które naszym statystycznym Kowalskim vel lemingiem vel wykształciuchem miotają co dnia.

Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A

22 października 2011

Zaproszenie

Na 11 listopada, rocznicę odzyskania niepodległości środowiska związane z GW zapraszają do Warszawy lewackie bojówki z Niemiec (http://narodowcy.net/anarchisci-wzywaja-niemcow-na-pomoc/2011/10/14/).
W zeszłym roku nie byli sobie w stanie poradzić z zablokowaniem Marszu Niepodległości. Słynne gwizdki Blumsztaina nie zadziałały - było ich za mało.

W tym roku pierwsza próba pociągnięcia za sobą większej ilości chętnych również nie okazała się imponująca - śmieszny występ "oburzonych" z udziałem Kalisza w złotym jaguarze i aborcjonistki Nowickiej nie zebrał jak się spodziewano zbyt dużej liczby chętnych. Kilkadziesiąt dzieciaków z płatnego (i to słono) liceum, to trochę mało, żeby przeciwstawić się kilkutysięcznemu zgromadzeniu.

Należy nadmienić, że HGW wydała zgodę na tę kontrmanifestację, co jest jednak wydarzeniem kuriozalnym.

Rytualne pokrzykiwania w GW i innych mediach o tym, że oto będą manifestować faszyści, że rasizm, ksenofobia i oczywiście antysemityzm są już normą, która na uczestnikach Marszu Niepodległości nie robi żadnego wrażenia. Nie robi również wrażenia na większości ludzi w Polsce. Gdyż jest to jawne powtórzenie frazeologii stosowanej przez Moskwę wobec II RP, jak również przez władze komunistyczne wobec walczących o niepodległość po 1945 roku.

Po raz pierwszy jednak sięgnięto jednak do wezwania fizycznych sił zewnętrznych. A to już jest jednak zupełnie nowa jakość w naszym życiu społeczno - politycznym.
Niemieccy bojówkarze będą walczyć na ulicach Warszawy z Polskimi Patriotami - wydaje mi się, że ostatni raz coś takiego miało miejsce w czasie Powstania Warszawskiego w 1944 roku.


Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A

17 października 2011

Co jest groźnego w Polsce?

Jeśli sięgniemy pamięcią do okresu karnawału Solidarności 1980 - 1981 to w zachowaniach społecznych, ale również tych codziennych międzyludzkich dostrzeżemy ducha republikanizmu, który w pewnym symbolicznym zakresie był tożsamy z duchem I RP.
Solidarność to nie był tylko projekt dla Polski, to mógł być projekt dla całego Świata. Oczywiście istnieją pewne ograniczenia gdzie można by taki projekt zaimplementować, ale bez specjalnego nadużycia można powiedzieć, że projekt ten mógł by zostać zastosowany we wszystkich krajach Europy, tudzież w obu Amerykach i na Antypodach.
A to było niezwykle groźne dla elit i to nie tylko tych, które siedziały w Polsce na ruskich bagnetach, ale również dla elit krajów Europy.
Projekt ten był "mistycznym duchem Narodu Polskiego", ale nie tylko w Polsce mógł się przyjąć. Idea "równych wojewodzie Panów Braci" ale rozciągnięta również na tych, którzy herbowi nie są. Wszyscy mówili o konieczności pracy dla dobra wspólnego, ale przecież nikt nie mówił, że nagle ten co dogina w kopalni z kilofem stanie się wykładowcą akademickim - ale również nikt tego nie oczekiwał (no pewnie znaleźli by się jacyś psychole, ale gdzie ich nie ma).

Stan wojenny i ukradzenie "Solidarności" przez różowych i stalinięta był po to, żeby tego ducha zlikwidować.
Co charakterystyczne to gdy Kuroń po raz pierwszy przyjechał do Gdańska jako "doradca" w 1980 to pierwszy tekst jaki wypowiedział (pierwszy w sensie politycznym) to było stwierdzenie, że "Wałęsa to agent i że trzeba całą tą Solidarność podporządkować jemu". No to albo Kuroń był jasnowidzem, albo ktoś mu coś w Warszawie musiał powiedzieć - trzeciego wyjścia nie ma.
Potem były obrady I-go Zjazdu w Hali Oliwii i odesłanie ludzi KOR-u na zieloną trawkę. Oni to zapamiętali i tego się boją bez przerwy.

Analogicznie teraz. Nie dlatego PiS jest straszny, że głosi takie a nie inne tezy w programie politycznym, ale dlatego, że ten program w swej sferze egalitarnej zakrawa o tego ducha republikanizmu, który jest tak groźny zarówno dla obecnego establiszmentu w Polsce i gdzie indziej. Bo taki duch republikanizmu zakłada, że nie ma świętych krów. Dziś jesteś ministrem, ale jak jutro popełnisz błąd to wylatujesz - nie ma taryfy ulgowej, jest wręcz przeciwnie dla ludzi władzy jest taryfa ostrzejsza. No na takie dictum to ani czerwoni ani różowe hieny z KOR zgodzić ani teraz ani nigdy nie miały zamiaru.

A tu jeszcze się okazuje, że w Polsce są ogromne złoża różnych dóbr. Gaz łupkowy w ilościach takich, że złoże Stockman, które eksploatuje Rosja to jest zbędny element, złoża geotermalne pod 80 procentami powierzchni kraju, złoża uranu  i złota i złoża tytanu (właściwie to złoża polimetaliczne w rejonie Suwałk).
Gdyby te złoża zaczęły być eksploatowane, to ten duch republikanizmu by się rozwinął, bo nagle mogło by się okazać, że nauczycielowi to można płacić przyzwoitą pensję (a w każdym razie nie gorszą niż w Niemczech czy Francji), a co za tym idzie idea państwa z owym duchem republikanizmu zaczyna promieniować na zewnątrz, staje się atrakcyjna dla dużych rzesz ludzi na świecie. No, to jest niezwykle groźne i to nie tylko na naszym lokalnym podwórku.

Dlatego w różnych krajach oddychają z ulgą, że PO wygrała wybory (kwestie agenturalności są tu drugorzędne). Bo ideały pierwszej "S" zostaną jeszcze głębiej zakopane i przyklepane, bo ten duch republikanizmu zostanie znowu w ukryciu. Chociaż może się wydawać, że duch ten zaczyna kiełkować gdzie indziej. Żądania protestujących na Wall Street właśnie są z ducha republikańskie - jak bankier narozrabiał, to niech sam za to płaci, a nie wyciąga rękę po publiczne pieniądze. To jest ten sam duch, jak jesteś na świeczniku to obowiązuje cie takie samo prawo jak i innych, a w pewnych kwestiach powinieneś być potraktowany ostrzej.

Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A

16 października 2011

"Oburzeni" - raczej ośmieszeni

Na wzór wystąpień w Grecji, Hiszpanii, Portugalii i Włoszech postanowiono i u nas coś takiego zorganizować.
Sięgnięto oczywiście po dziatwę szkolną a konkretnie po uczniów liceum im. Jacka Kuronia w Warszawie.
Wypada w tym miejscu zaznaczyć, iż ta placówka oświatowa nie należy do wybitnych żeby nie powiedzieć, że jej poziom jest mierny. W bieżącym roku NIKT z absolwentów tej instytucji nie dostał się do żadnej państwowej szkoły wyższej - a jest to jeden z podstawowych mierników jakości kształcenia w danej szkole.
Gdyby sięgnięto po młodzież z liceum im Jana Nowaka - Jeziorańskiego, o to by było zupełnie coś innego. Ale nie, sięgnięto do tych z "Kuronia".

Wodzirejami tej imprezy starali się być R. Kalisz (SLD) i W. Nowicka (ta od chama z Biłgoraja). Nie wiem jak z Nowicką, ale posła Kalisza, który nawoływał do lepszego podziału dóbr to pogoniono.  Czyżby nawoływał ze swojego Jaguara?

Młodzież została szybko zaciągnięta do zamtuza intelektualnego Krytyki Politycznej, gdzie wzięli ich w obroty ludzie doświadczeni, wyrobieni ideologicznie oraz niezwykle sprawni retorycznie (to ci, którzy kończą takie licea jak Nowaka - Jeziorańskiego).
Skutków na razie żadnych tej hucpy nie było. Nie zapłonęły samochody przy Nowym Świecie ani przy żadnej innej ulicy. Należy się jednak spodziewać, że dosyć szybko spośród uczniów "Kuronia" zostanie wyłowiony jeden, a być może i kilkoro, młodych ludzi, którzy zastąpią w naszej przestrzeni publicznej takiego na przykład Dominika Tarasa.

Jest tylko jeden problem. Te Mercedesy, Jaguary i inne "drogie fury", które by ta młodzież paliła na ulicach to należą do takich jak Ryszard Kalisz i Wanda Nowicka i ich znajomych bliższych bądź dalszych.

Nasuwa się w związku z powyższym analogia do roku 1968, gdzie młodzież w Europie zachodniej protestowała przeciwko skostniałemu systemowi mając na sztandarach Mao i Trockiego, a w Polsce żądano kapitalizmu i wolnego rynku. Gdzie przywódcy "pokolenia 68" dojeżdżali na manifestacje mercami swoich tatusiów, niemalże podwożeni przez szoferów.
Pomijam w tym momencie taką kwestię, że osobiście uważam iż ta cała "rewolta 68" była sterowanym przez Moskwę wystąpieniem mającym za zadanie przykryć medialnie wydarzenia w Czechosłowacji i rosyjską interwencję w tym kraju.

Analogicznie teraz, tworzy się fałszywy ruch, który ma za zadanie zaatakować klasę średnią i nie tylko finanse klasy średniej. Chodzi głównie o etos, który klasa średnia reprezentuje.

Ciekawe kto poza młodzieżą z "Kuronia" się da jeszcze na to nabrać - czas pokaże.

Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A

14 października 2011

Co nas czeka, gdzie jest szansa

Po wyborach zwyczajowo padają pytania o to kiedy J. Kaczyński odejdzie, kiedy Z. Ziobro dokona "ojcobójstwa" i przejmie władzę w PiS. Wszyscy ci "życzliwi" mówią, że PiS z Kaczyńskim nigdy nie ma szans, nigdy nie wygra wyborów. Mówią tak jakby rzeczywiście im zależało na takim zwycięstwie, co oczywiście jest bzdurą bo to przecież ci sami ludzie, którzy jeszcze tydzień temu wywrzaskiwali w mediach, że zwycięstwo PiS to faszyzm, zgroza i horror. W związku z powyższym te ich "życzliwe" uwagi mogą sobie w buty wsadzić. To są tacy "życzliwi", którzy w sprzyjających warunkach podpisywali się jako "życzliwi" lub "stroskany obywatel" w różnych pismach kierowanych do instytucji, które niszczyły nasze społeczeństwo.

Czeka nas dalsze niszczenie państwa, dalsza degrengolada.
Propozycja żeby ministrem oświaty była pani Środa a marszałkiem Sejmu pani Kopacz zakrawa na prowokację wobec znacznej części społeczeństwa.

Duża część opinii publicznej, tych którzy na co dzień interesują się polityką, zastanawia się czy i kiedy możliwa jest w Polsce taka sytuacja jak na Węgrzech. Żeby partia (partie?) utożsamiane z opcją Narodową wygrała wybory.
No cóż, to trudne zadanie.
Jeżeli około 45 procent ludzi w Polsce uważa, że "rząd powinien być konglomeratem wszystkich partii, które są w sejmie" - przecież to oznacza, że ci ludzie nie rozumieją podstaw systemu parlamentarnego, samego jądra systemu demokratycznego, który zakłada istnienie partii rządzącej i patrzącej im na ręce opozycji.

Są według mnie dwie możliwości takiego zwycięstwa.
Albo totalny upadek gospodarczy, skutkujący protestami społecznymi na masową skalę, albo powtórzenie się sytuacji, gdzie dwie grupy "systemu panującego" wezmą się za łby - taką sytuację już raz mieliśmy, była to afera Rywin - Michnik.

Rządy monopartii jaką staje się PO wraz z przystawkami stwarzają jednak możliwość takiego zawirowania, że grupy interesu zaczną ze sobą walczyć otwarcie.
SLD - dotychczasowa ekspozytura starej nomenklatury i powiązanej z nimi oligarchii biznesowej przegrała te wybory dosyć sromotnie. Uzyskanie wyniku wyborczego poniżej notowań PSL doprowadzi do ostrej walki wewnątrz samego SLD - już pojawiają się żądania rozliczeń za źle prowadzona kampanię. Los aktualnego przywódcy jest przesądzony. Starzy SLD-owcy przyzwyczajeni do rządzenia, ale i do różnych ukrytych apanaży z tym związanych, czują strach. Strach przed wypchnięciem na margines. i to właśnie oni mogą być źródłem zawirowania, które może nadejść. Wiedzą dużo o działaniach innych i mogą w skrajnym przypadku chcieć się tą wiedzą podzielić - takie "taśmy Oleksego" tylko w zwielokrotnionej formie i pokazywane przez wielu równocześnie.

Tu upatrywał bym możliwości, że kurtyna skrywająca polityczną kuchnię zostanie trochę uchylona, że pojawią się informacje, które zatrzęsą sceną polityczną. Jeśli PO będzie postępować zbyt obcesowo z ludźmi SLD to ci się mogą wściec.

Jeśli chodzi o sam PiS, to nie zmiana Prezesa, który jest głównym zwornikiem i symbolem tej partii, ale raczej odsunięcie kilku przybocznych, którzy są niczym skostniała lawa. Ci przyboczni maja swoje synekurki i nie są osobiście zainteresowani zmianami - bo zmiana to ryzyko, może być lepiej ale równie dobrze może być gorzej.


Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A

10 października 2011

ŻADNYCH GWAŁTOWNYCH RUCHÓW

Ten wpis chciałem adresować do wszystkich tych, którzy mają gorące głowy. A to lamentują, a to złorzeczą. Spokojniej troszeczkę proszę szanownego koleżeństwa.

Są jakieś wyniki wstępne, na potrzeby tego wpisu załóżmy że w swych generaliach te wyniki są wynikami końcowymi i ostatecznymi. Załóżmy, że PKW ogłosi w stosownym momencie te wyniki jako oficjalne.
Proponuję również poczekać aż swoje zdanie w kwestii uczciwości wyborów wyrażą te organizacje, które posyłały do komisji wyborczych mężów zaufania. Czy nie będzie tutaj jakichś drastycznych uwag co do sposobu w jaki te wybory zostały przeprowadzone.

Poczekajmy również na tych którzy już przed dniem glosowania twierdzili publicznie, że te wybory muszą zostać powtórzone, ponieważ nie dochowano podstawowej zasady systemu demokratycznego czyli równości szans na starcie. Sam również głosiłem takie tezy w swoich wpisach, ale ja nie startowałem w tych wyborach, czyli nie jestem stroną aktywnie zainteresowaną.
Zobaczmy co zrobi JKM tudzież ludzie z NE., bo właśnie oni już przed dniem głosowania toczyli boje sądowe z PKW. Czy pociągną swoją batalię dalej czy też nie.

Ciekawe rzeczy mogą się zacząć dziać w takim SLD, bo jeżeli potwierdzi się wynik, który plasuje SLD za PSL i tym osobnikiem z Biłgoraja, to raczej obecne kierownictwo w SLD się nie utrzyma. A oni są wyposzczeni do imentu. A PO ich nie weźmie do spółki choćby merdali ogonkiem, stawali słupka i służyli z najmilszym możliwym wyrazem uwielbienia.

PiS osiągając wynik, który w przeliczeniu daje 158 posłów jest w dobrej sytuacji. Jest najsilniejszą opozycją (tak naprawdę to jedyną opozycją), a PO ma to czego chciała - pełnia władzy + swój prezydent.
Tych 158 posłów PiS oznacza jeszcze coś, nie mogą zmienić konstytucji, a na niektóre numery to również SLD się nie zgodzi.

Poczekamy, zobaczymy.
A niedługo będzie nowelizacja budżetu na rok przyszły, podwyżka VAT, PIT i CIT. Bo przecież skądś kasę na te wszystkie fanaberie trzeba brać.

Właśnie PO wbiła się w absolutne samozadowolenie. Nikt jeszcze po 1989 roku nie wygrał dwa razy z rzędu wyborów. A pycha jak wiadomo zawsze prowadzi do jednego.

Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A

09 października 2011

1.2 miliona ludzi bez honoru

Na ruch poparcia osobnika z Biłgoraja głosowało około 10 procent ludzi biorących udział w wyborach.
No to policzmy.
Elektorat liczy około 25 mln, udział w wyborach wzięło 47 procent. Czyli głosowało 11.75 mln ludzi.
Z czego 10 procent poszło na hołotę, która ma za przywódcę notorycznego paszkwilanta, co wyczerpuje jeden z punktów kodeksu Boziewicza gdzie zdefiniowane jest kto i w jakim trybie zdolności honorowej jest pozbawiony.

C(o) B(yło) D(o) U(dowodnienia)

Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A

07 października 2011

Gdy PiS wygra wybory

Załóżmy, że PiS wygrywa wybory. Załóżmy ponadto, że nie ma żadnych obstrukcji, nie ma nawet pomysłu żeby te wybory powtórzyć. Ja wiem, że to dysyć karkołomne założenia, ale pobawmy się chwilę.
Cóż się stanie.
Według mnie niewiele.
Rosja zablokuje eksport polskich produktów rolnych, w tym mięsa, jarzyn, owoców, przetworów mlecznych. Czy to coś zmienia, według mnie nic lub bardzo mało. Ponadto taki gambit był już ćwiczony w latach 2005-2007. Czy to coś złego, raczej wręcz przeciwnie. Ceny wyrobów masarskich spadną i to dosyć drastycznie, analogicznie ceny owoców, jarzyn i przetworów mlecznych. Czyli więcej ludzi w Polsce będzie się mogło dobrze i zdrowo odżywiać. Czy są w tym przypadku jakieś minusy, niewątpliwie tak. Kilku, czy też kilkuset przedsiębiorców, którzy produkują głównie na rynek rosyjski poniesie straty, lub też zarobi minimalne kwoty, a nie takie na jakie liczyli. Czyli skutki społeczne i gospodarcze są minimalne i nie mające realnego przełożenia na stan gospodarki i kondycję społeczeństwa.
Czy coś nam  grozi ze strony Niemiec i UE, raczej nie. Owszem mogą pojawić się niewybredne dowcipasy (właśnie dowcipasy a nie kawały) na temat składu rządu i premiera, ale to wszystko.
Jakiś Koń-Bandyta ze swoim Szulcem coś tam zacznie popierdywać na temat ksenofobii i rasizmu, ale przecież nikt poważny nie może traktować pedofila jak normalnego człowieka.
Merkelowa jest na wylocie, Sarkozy ma problemy w Magrebie. Mozna się dogadywać z Cameronem i potencjalnym następcą O'bambo (też na wylocie - społeczeństwo USA nieprędko da się drugi raz naciąć).
W USA to jest ciekawa sprawa - już teraz ludzie przesiadują na Wall Street i protestują przeciwko bankierom. Na razie bankierom - nie definiując póki co z jakiej grupy etnicznej ci bankierzy się w większości wywodzą, ale to przyjdzie z czasem - nic się samo od razu nie dzieje, ludzie muszą pewne sprawy przemyśleć i zredefiniować.
Czy wydarzy się coś więcej - nie sądzę.
Kolejne artykuły w Gapolu i w Gapolu Codziennym będą coraz precyzyjniej definiowały, że w Smoleńsku był zamach.
Zostanie wystosowana oficjalna prośba o pomoc prawną, techniczną i wywiadowczą do NATO i USA w szczególności. pomoc ta potwierdzi, że zamach miał miejsce. Ale to też nic nie zmieni. Być może jakieś sankcje ekonomiczne, zakręcenie tych kurków gazowych i zaprzestanie kupowania gazu od Rosji. Również ta rura co leży na dnie Bałtyku zostanie zakręcona, a na to miejsce bardzo chętnie wejdą firmy z USA, które eksploatują na potęgę własne łupki i USA z importera stały się eksporterem gazu. Niemcy również się do tego przyłącza - bo jednak istnieje baza Ramstein, która w dosyć istotny sposób temperuje zapędy Berlina.

Nie ma się czego obawiać, żadnej wojny nie będzie. Co najwyżej Rosja sprzeda tych ludzi, którzy uczestniczyli w tym spisku po naszej stronie. Zrobią to oczywiście z najwyższą niechęcią, bo szkoda tracić tak cennych współpracowników, ale to zrobią - bo jednak nie da się żreć zamarzniętej ropy i zapijać skroplonym gazem.
To czego tu się bać. Owszem będzie trochę nerwówki, ale czym by było życie bez odrobiny adrenaliny.

Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A

Na czym będzie polegał kant w tych wyborach

Dwie partie nawołują do pobierania zaświadczeń i głosowania poza swoim miejscem zamieszkania.Te partie to JKM i konglomerat UPR i partii Marka Jurka. Niestety obawiam się, że będzie to pole do nadużyć.
Jak może wyglądać taki mechanizm?
Na przykład tak.
1. Bierzemy zaświadczenie, że mamy zamiar głosować poza swoim miejscem zamieszkania
2. Idziemy do punktu xero (albo korzystamy ze skanera i komputera) i dokonujemy powielenia wyżej uzyskanego zaświadczenia w ilości dowolnej.
3. Głosujemy w kilku komisjach poza swoim miejscem zameldowania.

Proceder jest w praktyce bezkarny, ponieważ komisje wyborcze nie mają łączności i nie ma wiedzy czy osoba z konkretnym numerem PESEL już gdzieś głosowała.


Jak to wykryć i/lub przeciwdziałać?
Wykryć dosyć łatwo.
Każdego dopisanego do listy wyborców w danej komisji spisujemy z numeru PESEL i przekazujemy wraz z numerem komisji informację do jednej z organizacji, które starają się baczyć aby wybory przebiegały uczciwie. W ten sposób po zakończeniu głosowania będzie wiadomo kto i ile razy głosował. A to już jest przestępstwo, za które można ponieść odpowiedzialność karną.

Niestety nie widzę w tym momencie sposobu jak temu przeciwdziałać, gdyż do tego potrzebna byłaby olbrzymia infrastruktura teleinformatyczna z zapisywaniem na żywo, że posiadacz danego numeru PESEL już skorzystał ze swoich uprawnień.

Jedynym elementem, który może ludzi nieuczciwych, mających zamiar taki proceder wykonać może być tylko i wyłącznie jego nagłośnienie. Wraz z informacją jakie kary (na przykład finansowe) grożą za udział w takiej działalności.

Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A

04 października 2011

Znowu władza jest wrogiem społeczeństwa

Po 20 latach władza rozumiana jako funkcjonariusze policji stali się wrogami społeczeństwa.
Wydarzenia w Zielonej Górze świadczą o tym, że policja staje w opozycji do społeczeństwa i to w takiej najbardziej podstawowej warstwie. To już nie są sprawy na szczytach władzy, jak sprawa "samobójstwa" Leppera, czy sprawy o duże pieniądze (sprawa Olewników), ale to są sprawy najbardziej codzienne.
Policjant to nie jest "pan i władca", to człowiek utrzymywany z naszych podatków, to człowiek, który powinien okazywać szacunek każdemu obywatelowi i temu obywatelowi SŁUŻYĆ.
Zachowanie funkcjonariuszy, którzy poruszali się nieoznakowanym pojazdem, ponadto jak podają media nie byli na służbie wskazuje jednak na coś wręcz przeciwnego - uważają się za kogoś kto stoi ponad prawem i ponad społeczeństwem.
Na Youtubie można znaleźć szczerą wypowiedź funkcjonariusza, który do kibiców Legii mówi "Na was to kul szkoda".

Policja nie została zreformowana w sposób zadowalający. Ci wszyscy ubecy, którzy się w policji schronili po 1989 stali się instruktorami, przełożonymi tych wszystkich, którzy obecnie patrolują ulice. To oni zaszczepili swoim podwładnym stosunek do społeczeństwa, który w tej chwili funkcjonariusze prezentują na ulicach.

PO pozwalając i inspirując jak się wydaje takie zachowanie funkcjonariuszy policji staje tam gdzie stało ZOMO - Jarosław Kaczyński miał rację tak to prezentując.

Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A

02 października 2011

4 lata temu

Gdy 4 lata temu PO dochodziła do władzy to nie miałem specjalnych złudzeń. Przewidywałem recydywę Rywinlandu, ale raczej w wersji soft.
Pisałem wtedy: "jeśli ktoś liczy na to, że PO zrobi coś, cokolwiek ze swoich obietnic, to znaczy, że taki ktoś jest oczadziałym głupcem" (no może nie dokładnie te słowa, ale sens ten sam). "Partia, która zaciągnęła tak wielki kredyt poparcia wśród różnych grup nie może wykonać żadnego ruchu modernizacyjnego właśnie żeby owym grupom, które ją wsparły się nie narazić".
Ale powiem uczciwie, że to co się wydarzyło przez ostatnie 4 lata przerosło moje najczarniejsze sny i to o wiele długości.
Czegoś takiego jak Smoleńsk, to chyba nawet zawodowi bajkopisarze, czyli autorzy Si-Fi, nie byliby w stanie przewidzieć, ale to pomińmy.

Afera hazardowa i jej zamiecenie pod dywan przy wydatnym udziale mediów. To się jednak wydawało niemożliwe, żeby wszyscy jak jeden mąż łgali w żywe oczy - a jednak coś takiego miało miejsce."System panujący" nie dopuścił do recydywy pokazania w pełnym świetle afery wewnątrz sfer rządowych gdyż to wywróciło by ostatni bastion obrony "systemu" przed społeczeństwem.
Kolejne wpadki rządu skrzętnie tuszowane przez sprzyjające im media, chociaż właściwszym zwrotem powinno być, że media które ten rząd wykreowały. A jak go wykreowały, to przecież nie po to żeby go niszczyć.

Kreowanie ś.p. prezydenta Kaczyńskiego na wstecznika, hamulcowego i piąte kolo u wozu - to wszystko wychodziło z rządu i jego okolic i natychmiast było podchwytywane przez kompleks medialno - propagandowy.
Ciągłe zajmowanie się tym co lider opozycji zrobił, powiedział, jak się uśmiechnął, gdzie i komu pokazał język niemalże.

Wykreowanie całej masy osobników, którzy nie robili nic innego, tylko wydziwiali nad sposobem bycia, wzrostem, imputowanymi fobiami braciom Kaczyńskim, a po 10-04-2010 już tylko jednemu z braci.
Wykrzykiwanie, że rodzina Kaczyńskich się wzbogaciła na śmierci Lecha Kaczyńskiego, a robił to osobnik, który przed swoją byłą żoną ukrył majątek w jednym z rajów podatkowych.

O gospodarce nawet nie ma co wspominać. Błędów w takiej ilości i o takim ciężarze gatunkowym nie popełnił chyba nikt nigdzie na świecie.

Ale jest jeden pozytyw. "System panujący" nie ma zmienników dla PO. O ile w okresie od 1989 do afery Rywin - Michnik dosyć gładko szło wmawianie społeczeństwu, że teraz nastąpi zmiana i zamiast SLD będzie "prawicowa" UW/UD, lub odwrotnie, tlo teraz tak nie ma.
SLD pod obecnym kierownictwem (stare kierownictwo jest zbyt zmoczone, żeby mogło cokolwiek zawalczyć) nie daje nawet cienia szansy na przejęcie pałeczki steru rządu.
Dlatego PO jest nadal stręczone w różnej formie (różnej dla różnych grup odbiorców) jako jedyna "rozsądna" firma.
Odbywa się rytualne straszenie PiS-em.
"Jak PiS dojdzie do władzy to Macierewicz w skórzanym płaszczu będzie urzędował na Szucha" - taki jest mniej więcej przekaz medialny, który tak świetnie sparodiował A.Górski i jego kabaret.

 Co będzie jeśli PO wygra. No nic szczególnego. To samo co przez ostatnie 4 lata, tylko bardziej.
Bardziej na chama, bardziej na wydrę, bardziej bezczelnie. Nawet odpowiednie prawodawstwo zostało w tym celu przeforsowane, żeby nikt nie mógł patrzeć na ręce władzy przy kolejnych prywatyzacjach, kolejnych kontraktach gospodarczych - wszystko może zostać utajnione.

A jeśli PiS wygra, to wybory się powtórzy. W tej chwili jest to tylko i wyłącznie kwestia tego jakie będzie widzimisię składu orzekającego SN. Te wybory można podważyć na wiele sposobów i z co najmniej kilku paragrafów. Ale jeden jest podstawowy: nie zapewniono równości szans na starcie wszystkim podmiotom ubiegającym się o elekcję, czyli zaprzeczono podstawowemu dogmatowi demokratycznego państwa.
Tylko ciekaw jestem czy więcej niż jedna powtórka jest brana pod rozwagę, bo jedna według mnie może nie wystarczyć.


Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A