29 listopada 2011

Repolonizacja banków - na czym może polegać kant

Banki mają zostać z powrotem własnością kapitału polskiego. Wszyscy się cieszą. Po 23 latach ci, którzy gromko twierdzili, że "kapitał nie ma narodowości" doszli jednak do przeciwnego wniosku. Wprawdzie sam kapitał narodowości nie ma, ale ci którzy nim operują jak najbardziej są jakiejś tam narodowości.

W początkowym okresie tej "transformacji ustrojowej", jaką się nam aplikuje od 23 lat (tak naprawdę dłużej, ale to pomińmy), sprzedano sektor usług finansowych czyli właśnie banki za dosyć śmieszne pieniądze. Wielu ludzi dorobiło się łatki oszołomów, ksenofobów i wręcz rasistów, nawet nie protestując przeciwko sprzedawaniu, ale tylko zadając całkiem podstawowe pytania o sensowność i celowość takich operacji.
Teraz nagle, czy nagle to skądinąd dyskusyjne, okazuje się, że trzeba te banki odkupić i żeby było śmieszniej to ten pomysł wychodzi z tego samego środowiska, które w swoim czasie parło do natychmiastowej sprzedaży banków kapitałowi obcemu.
Chodzi oczywiście o środowisko KLD/UD/UW/PO. O ile UD/UW, czyli de facto GW, wypisywali różne rzeczy z przyczyn ideologicznych nie do końca i nie na pewno zdając sobie sprawę z faktycznych konsekwencji poszczególnych posunięć, to dawny KLD, a obecnie PO z tych konsekwencji zdaje sobie sprawę na pewno. Zwłaszcza, że doradcą obecnego premiera jest Jan Krzysztof Bielecki, były premier, a również były wieloletni prezes PKO S.A.

I tu dochodzimy do samego jądra tego czym może się stać "repolonizacja banków" właśnie na przykładzie PKO S.A. Firma Uni Credito, która jest faktycznym właścicielem PKO S.A. zaliczyła wtopę rzędu 10 mld euro. Natomiast PKO, czyli spółka córka ma zysk około 700 mln złotych.

Kant zostanie zrobiony w następujący sposób. Uni Credito przesunie do PKO niektóre papiery dłużne, a w zamian weźmie żywą gotówkę - operacja całkiem legalna, nikt  nie będzie się mógł przyczepić, żadna komisja nadzoru. Jest tylko jeden problem. Jakie papiery zostaną przesunięte do PKO. Bo mogą zostać przesunięte tak zwane "toksyczne aktywa" - jakieś obligacje rządu Grecji, jakieś pakiety kredytów o podwyższonym ryzyku, cały ten szajs, który od około dwóch lat spędza sen z powiek bankierom na całym świecie.
W efekcie Polska odkupi banki, które będą po prostu wydmuszkami, będą warte tyle ile budynki i ziemia na których stoją te budynki, czyli niewiele.

Takie widzę w tym momencie zagrożenie z tak szeroko obecnie promowanej i wspieranej w mediach akcji "repolonizacji banków". Przy czym głosy rozsądku, które się pojawiają i zadają pytania o sensowność takich posunięć co najwyżej sugerują, że zostanie to wykonane po zawyżonych cenach. Otóż nie, te umowy wcale nie będą musiały być zawyżone (przynajmniej formalnie), dopiero później okaże się, że odkupiono wydmuszki.


Venenosi bufones pellem non mutant
Andrzej.A

23 listopada 2011

Nazwiska hańby

Oto lista osób, które między innymi podpisały listy w obronie Krytyki Politycznej, po tym jak wyszło na jaw, że KP udzielała schronienia, wsparcia logistycznego i jak należy podejrzewać również materialnego w sensie dostarczenia uzbrojenia niemieckim bandziorkom w dniu 11.11.11.

Większość tych nazwisk już dawno nie budzi we mnie żadnych wątpliwości i kojarzą się w sensie politycznym wyłącznie negatywnie, to jednak co do paru się trochę zdziwiłem.
 (źródło)
List środowiska filmowego podpisali m.in.: Andrzej Wajda, Agnieszka Holland, Jerzy Skolimowski, Marcel Łoziński, Wojciech Marczewski, Krzysztof Krauze, Krystyna Zachwatowicz, Marek Kondrat, Andrzej Żuławski, Andrzej Chyra, Renata Dancewicz.

List środowiska teatralnego sygnowali m.in.: Krystian Lupa, Krzysztof Warlikowski, Grzegorz Jarzyna, Paweł Demirski, Jan Klata, Monika Strzępka, Michał Zadara, Tadeusz Słobodzianek, Joanna Szczepkowska.

List środowiska literackiego poparli m.in.: Adam Zagajewski, Maria Janion, Janusz Głowacki, Tomas Venclova, Ignacy Karpowicz, Tadeusz Słobodzianek, Joanna Tokarska-Bakir, Michał Paweł Markowski, Barbara Toruńczyk.

Ze środowiska muzycznego list podpisali m.in.: Kora Jackowska, Lech Janerka, Tomasz Stańko, Gaba Kulka, Paweł Mykietyn, Katarzyna Nosowska, Tomasz Lipiński, Tymon Tymański, Mikołaj Trzaska.

List środowiska sztuk wizualnych podpisali m.in.: Mirosław Bałka, Katarzyna Kozyra, Zbigniew Libera, Paweł Althamer, Anda Rottenberg, Dorota Nieznalska.

Tu uwaga na marginesie. Taki Chyra na przykład gdy go pytano przy jakiejś okazji o politykę to w sposób jawny powiedział, że się na tym nie zna. Identyczne wypowiedzi w swoim czasie odnotowano w przypadku Kory i Szymborskiej.
Czyli, że ci ludzie wiedzą, że nie mają zielonego pojęcia o tym czym jest polityka, jakie są aktualne rzeczywiste problemy społeczno - polityczne w Polsce. A pomimo tej wiedzy, o własnej niewiedzy, ci ludzie na skutek presji środowiskowej czy innej podpisują takie listy, choć jak należy podejrzewać nie znają nawet ułamka faktów, które miały miejsce w dniu 11.11.11.

Proponuję aby jakaś telewizja internetowa przepytała takiego Chyrę albo kogos innego z tego towarzystwa i to tak na ostro, włącznie z pokazaniem takiemu ancymonkowi tych zdjęć z bandyckich działań tych Niemców.
Ciekawe co wtedy powie.

Venenosi bufones pellem non mutant
Andrzej.A

21 listopada 2011

Polemika z kolegą blogerem PLK

Otóż kolega bloger PLK  (źródło) zamieścił tekst, który sprowadza do paru prostych stwierdzeń:
1. PiS i J. Kaczyński są takimi samymi beneficjentami układu Okrągłego Stołu jak i inni.
2. PiS i J.K. są tak zwaną betonową niewybieralną opozycją, która tylko symuluje bycie opozycją, a tak na prawdę tylko legitymizuje pseudo demokratyczną sytuację w Polsce.
3. PiS i J.K przegrali kolejne wybory i nie zanosi się żeby mogli wygrać następne.

To jest samo jądro tego co napisał bloger PLK.

Poza punktem 3, który jest stwierdzenie faktów oraz pewną przepowiednią przyszłości, to niestety cała reszta tego co napisał kolega bloger jest mówiąc wprost oderwaniem od rzeczywistości.

Po pierwsze nie ma znaczenia czy to jest J.K. czy ktokolwiek inny. Każdy, powtarzam KAŻDY, kto w takim samym zakresie kwestionował by stan rzeczy jaki w Polsce występuje byłby dokładnie identycznie sekowany przez "system panujący", przez establiszmęt (bardziej męt niż establisz).
To dlatego ZAWSZE tuż przed wyborami media podciągają wynik takich ludzi jak JKM, Marek Jurek i inni rzeczywiście niszowi politycy. Aby właśnie urwać ten 1, 2 a czasami tylko pół procenta od PiS. A podciąga się im ten wynik po prostu pokazując ich w TV i nie robiąc im tylu i takich afrontów jakie spotykają J.K. i PiS.
Kolega bloger PLK chyba przeoczył okres lat 2005-2007 gdy PiS z dosyć uciążliwymi koalicjantami rządził.
Samo powstanie CBA jest olbrzymim wrzodem na dupie "systemu panującego", ponieważ jest to jedyna służba, która ma w ustawie zapisany wymóg, że nie mogą w niej pracować żadni byli SB-cy, TW, członkowie PZPR czy oficerowie WSI/WSW.
I służba ta, pomimo aktualnego spacyfikowania poprzez postawienie tam swojego człowieka, nadal działa.

Owszem, teoretycznie wszystko się koledze PLK zgadza. Jest nawet taki film w internecie gdzie opisany jest system, który jest teoretycznie demokratyczny, ale właśnie z ową 30 procentową niewybieralną opozycją.
Tylko, że jeżeli zaczniemy do tego filmu próbować dopasować sytuacje u nas, a zwłaszcza gdy spróbujemy dopasować 10-04-2010, to wtedy nic nam się nie będzie zgadzało.
Możemy jeszcze spróbować dopasować do tej teorii Antoniego Macierewicza czy premiera Jana Olszewskiego, a oni są w PiS i jak rozumiem wspierają J. K. w pełnej rozciągłości,  a jeżeli mają w jakiejś kwestii zdanie odrębne, to załatwiają to po cichu tak żeby zadne media się o tym nie dowiedziały.
To jakim cudem wpasować w ten puzzel właśnie Macierewicza i Olszewskiego. I są to tylko dwa nazwiska ludzi zacnych, którzy jednak przy prezesie trwają. A takich nazwisk można by wymienić znacznie więcej. Zwłaszcza ostatni zaciąg poczyniony przed wyborami, który składał się w dużej mierze z profesorów uniwersytetów. To co, ci ludzie oczadzieli. Prof. Waśko, prof. Nowak (Arcana), prof. Orion-Jędrysek, to są jakieś bezmózgi, którym się daje wtłoczyć do głowy jakieś brednie i bajki, że nagle przyszli i wystartowali z list PiS (Nowak akurat nie startował, ale przecież popiera PiS i J.K.). Prof. Zybertowicz - największy spec od służb w Polsce (być może tylko Macierewicz wie więcej) i popiera nadal PiS.
Tu polecam obejrzenie wykładu Zybertowicza (link) właśnie na temat służb.
To jednak o czymś świadczy, że ludzie mający jakąś wiedzę nadal widzą w J.K. i PiS jakąś tam szansę na poprawę sytuacji w Polsce.

Dyskusja u kolegi blogera PLK rozwinęła się niezwykle dynamicznie, ale niestety również w pewnych fragmentach poszła w żenujące rejestry (bynajmniej nie z winy PLK), ale ja rozumiem - emocje wzięły górę nad chłodnym osadem rzeczywistości.
 
Venenosi bufones pellem non mutant
Andrzej.A

18 listopada 2011

Producenci gówna

Pomysł na wpis z takim tytułem miałem już kilka dni temu, ale się powstrzymywałem.
Po obejrzeniu w internecie wczorajszego programu J. Pospieszalskiego "Bliżej" jednak się wściekłem. Występ rzecznika policji był śmieszno - straszny. Śmieszny bo, ten producent gówna i osobnik powodujący dziurę budżetową samym swoim istnieniem i sprawowaniem takiej funkcji jaką sprawuje, wyraźnie nic nie rozumie. Czyli albo jest głupi albo jest cynicznym łobuzem.
Skąd nagle oburzenie, że w sieci pojawia się zdjęcie bandziora z podpisem: "jak go zobaczycie to wiecie co zrobić". Bandzior jest bandzior - niezależnie od tego czy ma policyjną legitymację czy nie. W momencie gdy zaczął kopać tego człowieka w dniu 11.11.11 przestał być policjantem i stał się bandziorem - zresztą inni, którzy tam byli i nie reagowali na to, są współsprawcami.

J. Pospieszalski najwyraźniej nie był jednak przygotowany na taką butę i bezczelność. Bo poza tym jednym incydentem to powinien od ręki temu producentowi gówna pokazać kilka innych scenek, które są nagrane i dostępne w sieci. Takie scenki na przykład gdy widać jak policja przebiera się z kamizelek w białe kominiarki. Ciekawe jaka by była odpowiedź na taki fragment.

Strasznie jest natomiast dlatego, że to podobno jest człowiek, który poza tym iż chodzi w mundurze jest osobnikiem wykształconym, jest oficerem - czyli ma wyższe studia. To jeżeli ten co ma wyższe studia ma taki śmietnik w głowie, to co tu mówić o zwykłym krawężniku, który latał z pałą po Placu Konstytucji w dniu 11.11.11.

A może Pospieszalski powinien zacytować parę co 'ciekawszych" wypowiedzi z forum internetowego "policjantów". Chociaż akurat na tym forum to jest również kilka wypowiedzi całkiem sensownych, ludzi zdających sobie sprawę, że policja została tu użyta do prowokacji politycznej. Zdających sobie również sprawę z tego, że gdyby ten tłum się wściekł to by ich zlinczowano. Zlinczowano by zarówno tych policjantów, jak i tych Niemców i tych z "Porozumienia 11.11".
Ale tłum się nie wściekł - miedzy innymi dlatego, że w tym tłumie byli ludzie dużo bardziej rozumni niż ten producent gówna, który gościł u Pospieszalskiego.

Po programie Pospieszalskiego duży niedosyt. Ziemkiewicz i Zaremba mówili przez kilka minut - większość to były próby zakrzyczenia rzeczywistości przez tego "policjanta".
Nie pokazano wielu nagrań, które krążą w sieci, a które dowodnie pokazują, że policja prowokowała pewną część ekscesów.

Nie dziwmy się, że policja w swej masie zachowuje się jak się zachowuje. Wszak również na nich działa ta sama propaganda, która działa na resztę społeczeństwa. Skoro ich przełożeni włącznie z najwyższymi w hierarchii mówią o "bydle", "moherach", "watasze do dorżnięcia" - to taki stójkowy sobie zakarbuje w pamięci, że jest kimś lepszym. To, że jest właśnie producentem gówna żyjącym z naszych podatków to trzeba im to uświadomić.

Zauważam jeszcze jeden pozytyw z tych wydarzeń. Istotny wzrost obciążenia internetu. Ludzie przestali patrzeć w TVN-y i inne miejsca produkujące papkę a zaczęli sami poszukiwać informacji - właśnie w sieci.


Venenosi bufones pellem non mutant
Andrzej.A

17 listopada 2011

Zachodzi takie podejrzenie ...

W wywiadzie  jakiego Barbara Fedyszak - Radziejowska udzieliła Joannie Lichockiej (źródło) padają bardzo ciekawe stwierdzenia.
W części początkowej padają rutynowe, acz  niezwykle złośliwe stwierdzenia pod adresem osób, które były w poprzednim i będą w obecnym rządzie. W sumie nic nadzwyczajnego. Takie opinie o tych ludziach wygłasza większość komentatorów sceny politycznej sytuujących się w szeroko pojętym zdrowym rozsądku.

Samo jądro tego co jest ciekawe pojawia się około 13:40 tego wywiadu, gdy B.F-R zaczyna mówić na temat porównania tego co było w filmie "Dramat w trzech aktach" i tego co jest obecnie.
Cytat z wywiadu brzmi tak: "... Po wielokrotnym i uważnym obejrzeniu filmu 'Dramat w trzech aktach' sądzę, że nie pozostawiono Jarosława Kaczyńskiego samemu sobie. Sądzę, że miał i nadal ma w swoim otoczeniu dobrze schowanego 'kreta', do którego ma pełne zaufanie. ..."
Lichocka w dalszej części rozmowy mówi wręcz o V kolumnie, które to wypowiedzi B. F-R, stara się jednak mitygować. Ale wrażenie jest.

Ja ze swej strony mogę dodać jedno. PiS i J.K. dostali po 11.11.11 ciężką artylerię do ręki. Mogą grillować Tuska, H. G-W i policję w sposób wręcz niemiłosierny. Jeśli tego nie zrobią, będzie to znaczyło, że tezy o osobie z bliskiego otoczenia J.K. o podwójnej lojalności są co najmniej uprawnione. Bo wydarzenia 11.11.11 to nie jest taka sobie zwykła rozróba "na mieście".
Jeżeli tego nie podchwycą to oznacza, że taki kret działa i to działa skutecznie.


Venenosi bufones pellem non mutant
Andrzej.A

15 listopada 2011

Głupi pastuszek

Głupi pastuszek tyle razy dla jaj krzyczał "WILKI!!", aż w końcu gdy rzeczywiście wilki zaatakowały pilnowanego przez niego stado to nikt nie pospieszył na ratunek.

Identycznie postępują w tej chwili niektóre środowiska krzycząc, że Marsz Niepodległości to "faszyzm", zamieniając dość swobodnie ten ostatni epitet z "nazizmem". Oczywiście w dyskusjach prowadzonych w mediach "na żywo" doprecyzowują, że chodzi o pewien margines ludzi, którzy się przyłączają. Ale już w publikacjach gazetowych, czy tez w publicystyce telewizyjnej już tego zniuansowania nie widać. Tutaj już na całego Marsz Niepodległości w całości jest faszystowski, nazistowski, ksenofobiczny, rasistowski i oczywiście antysemicki.
No i ludzie się wściekli.
Exemplum Paweł Kukiz, który w programie J. Pospieszalskiego zaczął w pewnym momencie mówić o sobie per "faszysta". To jest takie samospełniające się proroctwo.
Tak samo jak dziecku, które jest notorycznie przez rodziców pomawiane, że jest złe, nie uczy się. To w końcu takie dziecko wywinie jakiś numer, żeby rodzicom potwierdzić, że mają rację. Rzadko kto jest w stanie przeciwstawić się takim działaniom.

Niebagatelną rolę odgrywa tutaj kwestia podwójnych standardów uprawianych przez tych, którzy krzyczą o "faszyzmie". Zaproszenie lewackich bandziorków z Niemiec zakrawa o pojęcie zdrady. Bo skoro sami nie mają tyle siły żeby coś zdziałać i wiedzą, że nie dadzą rady zgromadzić odpowiedniej liczby własnych zwolenników to odwołują się do sił zewnętrznych - to jest zdrada Narodu.

Ci, którzy tak chętnie pomawiają innych o faszyzm powinni się zastanowić, bo to jest tak jak z tym pastuszkiem. Nadużywanie pewnych słów prowadzi do znieczulenia ludzi i gdy pojawi się prawdziwe zagrożenie nikt im nie pomoże.

Venenosi bufones pellem non mutant
Andrzej.A

14 listopada 2011

Watergate tego rządu?

Powoli wychodzą na światło dzienne nowe kwiatki dotyczące wydarzeń z 11.11.11.
NE złożył doniesienie do Prokuratora Generalnego na Komendanta Stołecznego Policji. (źródło)

Jeśli ludzie z NE mają takie zdjęcia, a należy podejrzewać, że nie jest to cały arsenał jakim dysponują w tej sprawie, to Komendant Stołeczny już jest na zielonej trawce. Ciekawe czy pociągnie kogoś za sobą, czy też dostanie synekurę w NIE, a może po zwolnieniu dyscyplinarnym z policji zostanie przygarnięty przez kancelarię prezydencką.

Policja działa, no niestety jest to uprawniona analogia, jak za czasów PRL-u. Zapomnieli cwaniaczkowie, że zmieniły się warunki technologiczne. I o ile za PRL-u jak zomole tak tłukły jakąś babinę sprzedającą pietruszkę, że aż jej nogę złamali. To potem oskarżano tą że kobietę o napaść na funkcjonariuszy.
Teraz może być z tym problem, bo równocześnie kilkadziesiąt osób może wyciągnąć telefony komórkowe i robić zdjęcia i filmy. Potem nie da się oskarżyć nikogo o napaść skoro będzie to udokumentowane na filmie.

Zadaniem polityków  opozycji jest nagłaśniać sprawę w mediach ile tylko się da.

Przewidywany rozwój zdarzeń.
Komendant Stołeczny zostanie usunięty, ale jednocześnie pojawią się głosy, że główny animator NE czyli Pan Ryszard Opara jest agentem. Tylko, że tym razem to takie głosy wyjdą nie ze środowisk PiS-u, ale z łamów GW i ekranu TVN.

P.S.
W jednym z poprzednich wpisów napisałem, że prowokacja się powiodła. Wobec powyższych faktów należy chyba jednak stwierdzić, że nie.  Nie powiodła się, bo zostało zbyt dużo śladów, które wychodzą na wierzch. A każdy taki ślad świadczący o tym, że prowokacja miała miejsce oznacza, że cel do jakiego dążono robiąc prowokację staje się niezwykle trudny do realizacji.

Venenosi bufones pellem non mutant
Andrzej.A

13 listopada 2011

Jeden element pozytywny

Jest jeden element pozytywny wydarzeń z dnia 11.11.11.
W niektórych miejscach w sieci pojawiają się komentarze takiej, lub podobnej, treści:
 "... Nigdy nie byłem narodowce, a do poglądów ONR czy MW jest mi daleko, ale jeszcze dalej jest mi do tego co wyrabia lewizna. ..."
lub też,
"... Nie ma większej zbrodni niż zaproszenie obcych aby uczestniczyli w naszych wewnętrznych rozgrywkach. ..." (to nie są dosłowne cytaty, a raczej pewna kompilacja i interpretacja trendu, który się w sieci pojawił)

Takich wpisów nie jest dużo, ale jednak się pojawiają. Z tego wynika poprawnie rozumując, że do ludzi zaczyna docierać jak są robieni w głąba poprzez zmanipulowany przekaz medialny.
Ludzie się powoli uczą, a wydarzenia z 11.11.11, a zwłaszcza skonfrontowanie wydarzeń z przekazem medialnym powinno wielu ludziom dać do myślenia.
Ilość nakręconych i pokazanych w internecie filmów i filmików stoi w jawnej sprzeczności z tym co prezentują media.

Również słowa jakie wypowiadają politycy obecnego rządu stoją w sprzeczności z tym co się na ulicach Warszawy działo i co sobie właśnie w internecie zobaczyć można.
A są tylko dwie możliwości tego. Bo albo policja i kierujący nią politycy są totalnie niekompetentni, albo była to z góry założona metoda działania obliczona na dokonanie mega-prowokacji.

Venenosi bufones pellem non mutant
Andrzej.A

12 listopada 2011

Prowokacja w 100 procentach udana

Sprowokowanie walk ulicznych w dniu 11.11.11 udało się. Wszyscy ci, którzy liczyli na taki przebieg wydarzeń powinni odczuwać satysfakcję.
Lewactwo atakowało wszystkich i wszystko, wystarczyło mieć ze sobą flagę narodową, żeby można było być w praktyce pewnym tego, że zostanie się zaatakowanym i pobitym. Uczestniczyła w tym procederze również policja i to zarówno osobnicy po cywilnemu jak i mundurowi.
Również działania władz miasta noszą cechy prowokacji, gdzie w pewnym momencie władze miasta przekazały komunikat o tym, że Marsz został zdelegalizowany.

Na szczęście jest kilka filmów w internecie, które to obrazują i być może uda się tym razem udowodnić przestępcze działania niektórym funkcjonariuszom. Być może uda się ich usunąć z policji, a nawet wytoczyć sprawy karne.

To czy cel tych działań zostanie osiągnięty zależy od polityków.

Cel jaki przyświecał aktualnie rządzącym w związku z tą prowokacją jest dość oczywisty. Doprowadzić do ulicznych zamieszek na dużą skalę, a następnie idąc za głosem oburzonego społeczeństwa dokonać zmiany w ustawie o zgromadzeniach publicznych.

Nie wiem, czy skala zajść była dostateczna, żeby dokonywać zmian w ustawie, ale niewątpliwie do bijatyk na ulicach doszło.
Cel odleglejszy dla rządzących jest dość oczywisty - zabronić ludziom pod byle pretekstem swobody wypowiedzi na ulicznych wiecach i zgromadzeniach. Bo przecież za kilka miesięcy ludzie zaczną wychodzić na ulicę z zupełnie innych przyczyn - ekonomicznych. Wtedy zmienione odpowiednio prawo zadziała tak aby ludziom tego zabronić i dać szerokie uprawnienia policji do rozprawiania się z tymi, którzy zechcą protestować.

No tak to widzę w bliższej i trochę dalszej perspektywie.

Venenosi bufones pellem non mutant
Andrzej.A

11 listopada 2011

Odwrócenie pojęć

Gdy w lata 80-tych z okazji 11 listopada była manifestacja, a należy podkreślić, że w tamtych czasach manifestować z okazji 11 listopada to nie  było zbyt bezpieczne, to najpierw z katedry wychodzili AK-owcy, potem poczty sztandarowe co lepszych warszawskich liceów.
Tak było.
A teraz co?
AK-owców w Marszu Niepodległości ochraniają "kibole".
"Kibole" się tłuką na ulicach zarówno z policja jak i z niemieckimi bojówkami. To jest chore.


Nie wiem co by było lepsze, ale podejrzewam, że gdyby policja się usunęła, to ci niby "antyfaszyści" zebrali by taki wpierdol, że nigdy więcej by się nie odważyli.
Wiecie dlaczego w czasach rozbiorów na dworze Sułtana zawsze z okazji spotkania ambasadorów z Sułtanem następowała sławetna sekwencja:
"Ambasador RP"
- chwila ciszy, a następnie odpowiedni oficjel Sułtana grobowym głosem oznajmiał:
"Niestety nie przybył"
Dlatego, że Turcy (Sułtan) szanowali RP, bo wiedzieli, że zarówno kilka razy wpierdol zebrali, jak również to, że ludzie wyznający Allacha mogą liczyć na tolerancję w granicach RP. To było ważne.

Jak podają media, na około 150 osób zatrzymanych to około 100 to Niemcy.
Ktoś tych ludzi z Niemiec zaprosił, ktoś im udzielił schronienia i wsparcia logistycznego. Podobno największy atak te niemieckie bojówki wykonały na Nowym Świecie wobec grup rekonstrukcyjnych, chowając się potem do lokalu Sierakowskiego.

W związku z powyższym zgłaszam wniosek do prokuratury:
O uznanie Sławomira Sierakowskiego i współpracujących z nim wszystkich osób za odpowiedzialnych za te zajścia, a w konsekwencji do likwidacji lokalu dzierżawionego na zasadach preferencyjnych na Nowym Świecie i uznanie całej organizacji pod nazwą "Krytyka Polityczna" jako organizacji terrorystycznej i w związku z powyższym nielegalnej.

A na deser przytoczę stwierdzenie mojej córki, uczennicy jednego z lepszych warszawskich liceów: "Kto stoi w tramwaju. Dresy, osoby starsze i moja córka. Kto siedzi i nie "widzi" starszych - ludzie wyglądający jak inteligenci".

P.S.
Tacy ludzie jak Szczuka, tatuś skądinąd musi się przewracać w grobie, Sierakowski, Kurkiewicz i inni to powinni się liczyć z tym, że jak w TV nazwą kogoś faszystą, to po prostu zaliczą w pysk z liścia.

Venenosi bufones pellem non mutant
Andrzej.A

10 listopada 2011

MWzWM

To nie wymaga żadnego komentarza

 Zwłaszcza końcówka i ostatnie słowa Górskiego w tym skeczu, to samo jądro tematu.

Venenosi bufones pellem non mutant
Andrzej.A

08 listopada 2011

Nie ma z kim rozmawiać

Proponuję wszystkim obejrzenie tych dwóch części "debaty":

1. http://vod.gazetapolska.pl/656-jak-byc-dzis-patriota-cz-12
2. http://vod.gazetapolska.pl/657-jak-byc-dzis-patriota-cz-22

Bo jeżeli ktoś, w tym wypadku Kazimiera Szczuka, stwierdza w pewnym momencie, w czasie tej rozmowy, że nie wie co to Naród, to ja się pytam z kim rozmawiać, bo według mnie nie ma z kim.
Najbardziej mnie, ale chyba również Ziemkiewicza, rozbawił ten (afropolak?) murzyński wokalista, który sypał tekstami pod jakimi zarówno Ziemkiewicz jak i ja moglibyśmy się podpisać, a sądzę, że również znaczna część czytelników tego bloga.
Ale powtórzę, nie ma z kim rozmawiać, bo nie da się rozmawiać z kimś kto uważa, albo tylko udaje, że racja jest tylko po jego stronie. Ktoś kto uważa, że ma 100% racji to straszny okrutnik i zbrodniarz, a gułagi zostaną zastosowane natychmiast po tym jak ktoś taki dojdzie do władzy.

Według mnie Ziemkiewicz popełnił tylko jeden błąd w tej dyskusji. Nie powiedział mianowicie, że określenie per "faszyści" jest wprost powtórzeniem frazeologii stosowanej przez Moskwę wobec II RP, jak również wobec AK, NSZ po II WŚ. Ergo, ci, którzy głoszą takie nazewnictwo wobec patriotów w Polsce są sługusami Moskwy.
Ziemkiewicz i Pereira nie byli w sumie zbyt dobrze przygotowani do tej "dyskusji", ale według mnie poradzili sobie co najmniej dobrze.

Należy podkreślić, że towarzystwo będące przeciwnikiem Marszu Niepodległości w dniu 11.11.11 nie odcięło się od zadymiarzy z antify, a jeden osobnik wyraził nawet ubolewanie, że nie jest dostatecznie młody żeby w zadymie uczestniczyć.

Obecność niemieckich bojówek na ulicach w Warszawie w dniu 11.11.11 to będzie ciekawe zjawisko.

Venenosi bufones pellem non mutant
Andrzej.A

07 listopada 2011

Stan gry - część 4 - system medialny

Dziś przypada 144 rocznica urodzin Marii Skłodowskiej - Curie.
Ktoś o tym słyszał, w mediach coś na ten temat powiedziano. Główne portale internetowe milczą. A przecież nie mamy znowu tak wielu laureatów Nagrody Nobla, zwłaszcza w naukach ścisłych.
Nie. System medialny w Polsce służy innym celom, a nie podbudowywaniu samopoczucia mieszkańców kraju nad Wisłą. Służy celowi wręcz przeciwnemu. Służy wdeptywaniu Polaków w błoto. Aby mieli wręcz chorobliwie zaniżoną samoocenę.

System mediów (dalej SM) tworzy swoisty konglomerat, który przy pozornej różnorodności kryje faktyczną jednorodność. Ale zaraz, zaraz, przecież my to znamy. Identycznie było w PRL-u, identycznie było w Rosji Sowieckiej (nawet za czasów Gorbaczowa w czasach 'pierestroiki'). Identycznie było również w Niemczech Hitlera. To Dr Josef Goebels sformułował to zdanie, że SM Niemiec przy pozornej różnorodności kryje faktyczną jednorodność.
To samo mamy w Polsce w chwili obecnej.
SM służy temu żeby przypominać ludziom o wartościach wspólnych, aby potem łatwo móc całe społeczeństwo poderwać do działania w określonym kierunku. To zdanie, a właściwie niezwykle podobne, sformułował dla odmiany A. Hitler.

SM służy ponadto celom edukacyjnym, aby uczyć ludzi żyć w demokracji, aby potrafili dokonywać racjonalnych wyborów przy urnie wyborczej.

Tymczasem nie. W Polsce tak nie ma.

Wiadomości już się nie przekazuje, ale nimi zarządza. SM gra na ogólnej niewiedzy ludzi, bo przecież trudno jest sprawdzać każde słowo wypowiedziane w mediach u źródła - bo mało kto ma na to czas. No owszem pojawiają się jacyś blogerzy, ale jakie mają realne oddziaływanie. W porównaniu do TV wręcz zerowe.
Sprawy istotne z punktu widzenia społeczeństwa są zamilczane albo wyśmiewane. A z przysłowiowych "michałków" robi się news, który jest maglowany godzinami, dniami, nierzadko tygodniami i miesiącami.
Dopiero po latach wychodzi, że słynne zdjęcie, na którym Lech Kaczyński trzyma szalik na meczu reprezentacji w piłkę nożną odwrotnie niż powinien to manipulacja. Okazuje się bowiem, że jest to stop-klatka z filmu i Prezydent był akurat w trakcie odwracania tego szalika.

Czy gdyby redaktorzy w mediach wykonali swoją pracę prawidłowo i przed wyborami prezydenckimi wywlekli w jaką rodzinę, powiedzmy wprost ubecką, wżeniony jest B. Komorowski. To czy mając taką wiedzę społeczeństwo głosowało by tak jak glosowało - osobiście śmiem wątpić. O fałszu związanym z koligacjami Komorowskiego, o rzekomym "hrabiostwie" nawet nie warto wspominać - dziennikarze, wszyscy żeby nie było, nie spełnili swojego zadania. Nie prześledzili, a osobiście podejrzewam, że nawet nie mieli takiego pomysłu żeby prześledzić, rzekome skoligacenie z Borem-Komorowskim i innymi, które to skoligacenia są zwykłym zmyśleniem.

Ochrona aktualnego rządu nie ma według mnie precedensu w historii światowego dziennikarstwa, chyba że zaczniemy aktualny stan przyrównywać do czasów PRL-u, Rosji Sowieckiej, czy Niemiec Hitlera. Ale podobno mamy demokrację a nie system totalitarny, podobno.

Media w Polsce kreują wręcz wydarzenia polityczne. SM stał się tak silny, że istnieje uzasadnione podejrzenie, że jest silniejszy od rządu, że wręcz rywalizuje z rządem o władzę nad obywatelami. I SM tę rywalizację wygrywa.

Silny SM = słaba demokracja.

Nie mówi się o poglądach polityków, tylko o politykach. Ktoś ma jakiś pogląd, ktoś inny przeciwny - podyskutujmy, wymieniajmy się argumentami - tego nie ma. Politykę widzi się przez pryzmat polityków - to jest chore.

Stosowanie sofizmatów, erystyki, logomachii i intoksykacji jest nagminne. Żongluje się tylko nic nie znaczącymi, albo takimi, które de facto straciły swoje pierwotne znaczenie, słowami - na przykład 'liberalizm'. Mylony nagminnie, a właściwie nagminnie naginany do równoważności z libertynizmem.

Czytelnikom proponuję prostą zabawę. Siedem słów: sofizmat, erystyka, intoksykacja, logomachia, liberalizm, libertynizm i leseferyzm. Zróbcie sobie tabelkę, aby do każdego z tych słów odpowiadający na w ten sposób zrobioną ankietę mógł przypisać następujące wartości: pierwsze słyszę, słyszałem, wiem co to jest, rozróżniam, wychwytuję gdy napisane, wychwytuję na żywo (w rozmowie), potrafię zareagować i przeciwdziałać na żywo w rozmowie. Zdziwicie się gdy zobaczycie wyniki, ale postarajcie się o próbkę rzędu 20 osób co najmniej.
Jeśli będziecie chcieli podzielić się ze mną swoimi obserwacjami, to ja chętnie dla odmiany opublikuję tak zebrane wyniki w kolejnym artykule.

Poprzedni artykuł z tej serii: http://pulldragontail.blogspot.com/2011/11/stan-gry-czesc-3-gowni-protagonisci.html

P.S.
Duża część tego tekstu i zwrotów w nim zawartych pochodzi z tego filmu:
http://video.google.pl/videoplay?docid=-3933870709331196363
Film zrobiony z pozycji lewicowych, jeśli nie lewackich w USA, o tamtejszym wpływie mediów na ich system demokratyczny. Ale chyba mamy dokładnie to samo u nas w kraju.

Venenosi bufones pellem non mutant
Andrzej.A

06 listopada 2011

Stan gry - część 3 - główni protagoniści

W swojej książce "Czas wrzeszczących staruszków" Ziemkiewicz zawarł tezę, że czas głównych protagonistów naszej sceny politycznej to czas przeszły dokonany.
Lubię Ziemkiewicza, ale to jeden z większych błędów diagnostycznych jakie według mnie w swojej publicystyce popełnił.

Tak, główni protagoniści to Jarosław Kaczyński i Adam Michnik.
Są to jedyni politycy na naszej scenie politycznej, którzy dysponują w pełni przemyślaną i kompletną wizją tego jakim krajem powinna być Polska.

Oczywiście ktoś może powiedzieć, że A. Michnik nie jest politykiem, bo przecież nie zasiada w sejmie. No cóż, może trudno w to uwierzyć, ale po zasiadaniu w sejmie kontraktowym A. Michnik zorientował się, że działanie z otwartą przyłbicą nie popłaca, że dużo lepsze efekty można uzyskać działając z za węgła. I tak się stało. A. Michnik nie próbował nawet startować ponownie w wyborach. Była taka debata w TVP w tamtym czasie, gdy właśnie obaj protagoniści ze sobą rozmawiali na różne tematy, przy czym głównym punktem sporu była lustracja i dekomunizacja. Najprawdopodobniej wtedy A. Michnik zorientował się, że w normalnej debacie nie ma szans. Skądinąd debata w TV wyglądała wtedy troszeczkę inaczej niż obecnie. Dziennikarz rzeczywiście był rozjemcą i moderatorem w dyskusji, a nie stroną konfliktu.

Obaj protagoniści mają swoje wizje, które w żadnym najdrobniejszym nawet kawałku nie przystają do siebie.
Jeśli weźmiemy dowolny temat z życia społeczno - politycznego to nie ma możliwości żeby pogodzić koncepcje reprezentowane przez obu panów. Tego się po prostu zrobić nie da.
Bo państwo oparte o wartości chrześcijańskie (Kaczyński) jest nie do pogodzenia z państwem opartym o libertynizm, leseferyzm i "róbta co chceta" (Michnik).
Bo państwo prawa i sprawiedliwości (K) jest nie do pogodzenia z państwem gdzie "duży może więcej" (M).
Bo państwo ma być silne, aby ludzie w nim żyjący czuli się bezpiecznie i mogli realizować swoje ambicje (K), a nie roztapiać się w jakiejś pseudoeuropejskiej magmie (M).
Cokolwiek weźmiemy pod rozwagę to musimy, po odrzuceniu pewnych ozdobników i sztafażu, dojść do wniosku, że te dwie koncepcje są całkowicie sprzeczne.

Jedyny problem polega na tym, że o ile Kaczyński realizuje (próbuje realizować) swoją koncepcję w sposób jawny, to jego oponent realizuje swoją koncepcję w sposób skryty żeby nie powiedzieć tajemny.

Ot i cała filozofia tego kto jest kim na naszej scenie politycznej.

Niewątpliwie ciekawym było by wysłuchać uczciwego sprawozdania od A. Michnika z jego dwóch podróży do Rosji. Tej z 1989 i tej z 2010. W obu przypadkach A. Michnik spotkał się i rozmawiał z głównymi decydentami rosyjskimi. Ciekawe o czym.

Poprzedni wpis na ten temat: http://pulldragontail.blogspot.com/2011/11/stan-gry-czesc-2-wojna-kulturowa.html

Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A

05 listopada 2011

Stan gry - część 2 - wojna kulturowa

Praktycznie od początku, czyli od 1989 roku żyjemy w zakłamaniu.
Zakłamywane są fakty, znaczenie słów, symbolika, postawy obywatelskie, historia. I na to ludzie w swej masie nie są po prostu przygotowani. Bo trzeba mieć dużo samozaparcia, żeby będąc bombardowanym przez media w jakiejś sprawie wysilić się i sprawdzić w kilku źródłach o co chodzi naprawdę. Nie każdy ma ponadto na to czas i nie każdy ma możliwości.
Dochodzi do takich kuriozów, że w Wikipedii w wersji angielskiej jest o jakiejś postaci historycznej napisane zupełnie co innego niż w wersji polskiej - najczęściej wersja polska jest po prostu okrojona.

Można powiedzieć, że ta wojna kulturowa podzielona jest na 3 okresy.

Okres pierwszy - od 1989 do śmierci JP II
Okres drugi - od śmierci JP II do 10-04-2010
Okres trzeci  - od 10-04-2010 do chwili obecnej

W pierwszym okresie to się jednak towarzystwo powstrzymywało. Papież Polak to jednak było coś. żadna promocja Nergala w TV ani w żadnym innym medium nie była wtedy do pomyślenia. Również drobniejsze rzeczy nie przechodziły. Nie było takiego zalewu chłamu w TV, nie było tych "tańców z gwiazdami na rurze" i innych tego typu "atrakcji".
Gdzieś tam jakiś Biedroń z Niemcem się pałętali, ale o tym żeby ktoś z nich został posłem to nikt nawet nie śmiał pomyśleć.
Ale właśnie w tym czasie dokonano zbrodni na nauce w Polsce. Niby nic nie znaczące, niby drobne ruchy zaowocowały obecnie. Obniżono standardy nauczania na wszystkich poziomach, od podstawówki poprzez gimnazjum i liceum, a na uczelniach wyższych kończąc. Samo wprowadzenie gimnazjów było poważnym błędem, z którego obecnie jest niezwykle trudno wyjść.

Okres drugi, od śmierci JP II do 10-04-2010.
Charakteryzował się powolnym acz nasilającym się coraz większym prymityzowaniem przekazu medialnego. To wtedy pojawiły się te "tańce na rurze z gwiazdami na lodzie", a w każdym razie wtedy zjawisko to uległo nasileniu i było promowane.
Ale w porównaniu do okresu następnego, to panował jednak spokój i jakiś tam ład.

Okres trzeci, od 10-04-2010 do chwili obecnej.
Charakterystyczny element tego okresu to pierwszy dzień, czyli 10-04-2010. Ludzie zaczynają się gromadzić na ulicach, zaczynają się zbierać. I nagle TRACH. Nie zbierają się po to, żeby sobie jaja porobić z kaczora, żeby drwić z kurdupla i kartofla, ale po to żeby oddać cześć Prezydentowi i pozostałym, którzy zginęli. Był taki moment w przekazie medialnym, głównie w TV, gdy komentatorzy nie bardzo wiedzieli po co się ci ludzie zbierają. I wtedy parę zdań, które wypowiedzieli było, nazwijmy to delikatnie, nie na miejscu, niezbyt adekwatnych, lub coś w tym stylu.
To dlatego potem wypuszczono na ulicę pijanych kryminalistów żeby obrażali i atakowali modlących się pod Krzyżem na Krakowskim Przedmieściu. To dlatego padały teksty o tym, że społeczeństwo jest "nekrofilskie". Żeby zdezawuować ten impuls patriotyzmu i współczucia.

Po 20 latach pedagogiki wstydu jaką nam aplikują media z GW i TVN na czele okazało się, że wystarczy jedna iskierka i to zglajszachtowane społeczeństwo jednak podnosi głowę. I ludzie na to patrzą. Bo przecież nie wszyscy pojechali do Warszawy na Krakowskie Przedmieście. I właśnie tym co nie pojechali, tym co są z lekka labilni emocjonalnie należało wbić do głów, że modlą się pod tym Krzyżem tylko "mohery'. I to się udało. Wybory prezydenckie 2010 i parlamentarne 2011 dowodzą tego, że operacja medialna została przeprowadzona z powodzeniem.

Wojna kulturowa trwa. Z jednaj strony jest tradycja I i II RP, z drugiej tradycja KPP, KPZU, Pawki Morozowa.
Tradycja I i II RP jest mocno kulawa, ale nawet wśród ludzi pochodzących z gminu niezwykle silna. To nic, że nie ma dworów szlacheckich, które zawsze pełniły rolę opinio i kulturotwórczą. Takie fakty jak Palmiry i Katyń obniżyły liczbę ludzi, którzy byli naturalnymi przywódcami w Polsce. Dość powiedzieć, że przed II WŚ w Polsce było 80'000 osób mających wyższe studia lub maturę, a po wojnie takich ludzi było tylko 20'000. To ma swoje znaczenie.
Ale minęło trochę czasu i pojawiają się nowi ludzie, którzy wyrośli i przerośli swoje miejsce urodzenia. Pracą, talentem, zaradnością - stali się nową elitą. I wlaśnie przeciwko tym ludziom promuje się w TV Nergala, panienkę, która znana jest z tego, że lubi ściągać majtki publicznie i innych tego typu celebrytów.

Poprzedni wpis na ten temat: http://pulldragontail.blogspot.com/2011/11/stan-gry-czesc-1.html

Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A

04 listopada 2011

Stan gry - część 1

Wiele się mówi na temat tego co się w Polsce dzieje. Według mnie główne diagnozy są wadliwe.
Natomiast marginalizowana przez media diagnoza, którą w jakimś tam zarysie przedstawił R. Giertych jest bliższa prawdy niż się komukolwiek wydaje. Czego dowodem jest dzisiejszy wywiad z T. Nałęczem opublikowany w Rzepie, gdzie Nałęcz nawołuje Tuska żeby ochłonął. Bo bezrozumne i bezsensowne wyżywanie się na Schetynie do niczego nie prowadzi, a są groźniejsi przeciwnicy niż Schetyna - dodaje Nałęcz.
Ale czy naprawdę nie jest to takie niemożliwe, żeby Schetyna został premierem gdyby PO i PSL otrzymały o  10 mandatów mniej. To wcale nie jest taka fantasmagoria.
Tusk dla środowiska GW+SB wcale nie jest takim wymarzonym premierem, jest osobnikiem, który wykończył politycznie Geremka i UW/UD + GW + dawni korowcy nie są w stanie tego Tuskowi zapomnieć. owszem popierają go, ale z czystego koniunkturalizmu, bo w przeciwnym przypadku, przynajmniej jak na chwilę obecną, to przyjdzie Kaczyński i wykona wielkie sprzątanie.
Natomiast Schetyna owszem, jest jak najbardziej osobą pożądaną dla GW+SB, wszak są na niego odpowiednie kwity - wystarczy sobie obejrzeć dostępny w sieci wywiad z Grzegorzem Braunem na temat "układu wrocławskiego".

A przecież Michnik nie przychodził by do pałacu prezydenckiego w kroxach gdyby nie czuł się tam jak u siebie w domu.
Czyli, że Komorowski, któremu również jest bliżej do GW+SB, mógłby desygnować na premiera Schetynę chociażby po to żeby upokorzyć Tuska za odsunięcie Geremka od władzy.

Podsumujmy.
Mamy środowisko GW+SB, które jest tożsame ze środowiskiem KOR i odsuniętych od władzy w 1968 ludzi pochodzenia żydowskiego. Na czele tego środowiska występuje A. Michnik, który jest spiritus movens tego układu.
W kontrze do nich, ale w taktycznym chwilowym sojuszu jest PO+WSI.
Na scenę wypełzł L. Miller, który dyszy rządzą mordu za upublicznienie afery "Rywin - Michnik".
Michnik ma osobistą urazę do TVN (WSI) za realizację filmu "Trzech kumpli". Wprawdzie bezpośrednio po projekcji premierowej nie wypowiedziano na łamach GW żadnego krytycznego słowa na temat tego dzieła, ale uraz pozostał i przy pierwszej nadarzającej się sposobności GW tak dokopie TVN, że ci ostatni się nie pozbierają.
Wbrew pozorom to PO w tej całej układance jest najmniejszym problemem. Gdyż jest to firma drobnych wiejskich cwaniaczków, którzy dorwali się do żłoba w sumie na zasadzie przypadku.Gdy pierwszy z tej bandy zostanie usunięty, to reszta rozpierzchnie się natychmiast nie chcąc mieć nic wspólnego z przegrywającymi. To dlatego Tusk przeczołguje obecnie Schetynę, żeby nikomu się nie śniło "królobójstwo" do spółki z siłami z zewnątrz.

No tak to mniej więcej według mojej oceny wygląda z tamtej strony.
Oczywiście dochodzą pewne elementy folklorystyczne typu ruch poparcia ćwoka z Biłgoraja, jakieś feminazistki oraz człowiek w muszce, który jest na tyle inteligentny, że powinien sobie zdawać sprawę z tego, że robiąc to co robi to oddala wbrew pozorom cel do jakiego podobno dąży.

Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A

02 listopada 2011

Sprawa Ziobry, reżyseria agentury

Ziobro źle się bawi, to truizm.
Ale czy ma inne możliwości?
A co powiemy na passus, który całkiem niedawno padł z ust profesor Jadwigi Staniszkis: "Kaczyński otoczony jest miernotami" (cytat z pamięci).
To znaczy, że Staniszkis też źle się bawi. A może jednak ma rację?
A może przypomnimy sobie stwierdzenie jakie w swoim czasie, będąc jeszcze w PiS wygłosił Ludwik Dorn i to na forum międzynarodowym: "... ponieważ ilość członków gwałtownie wzrosła musieliśmy zweryfikować ludzi, którzy do nas przyszli, czyli zmniejszyć liczebność aby partia nie została przejęta. ...". Tekst ten wywołał konsternację wśród publiczności, która wysłuchiwała Dorna, konsternację tego rzędu, że zaczęto podejrzliwie patrzeć na tłumacza.

W chwili obecnej, a właściwie po 10.04.2010 ilość osób, które chciały się do PiS zapisać liczona była w dziesiątkach tysięcy. Ale ten napór został powstrzymany przez przytrzymywanie ludzi "w poczekalni". Tak, tak oczywiście zostanie Pan/Pani przyjęty (ta), ale to musi potrwać. I trwa, czasami nawet ponad półtora roku.


W związku z powyższym zachodzi pytanie, czy stan PiS-u jako partii jest wyłączną zasługą prezesa, czy też ludzi, którzy uwili sobie wokół prezesa ciepłe gniazdka i nie zamierzają z tej sytuacji rezygnować. A być może nawet świadomie działają, a właściwie zaniechują pewnych działań, aby PiS był trwałą niewybieralną opozycją.
Tak, wiem, również fakt otoczenia się takimi a nie innymi ludźmi jest elementem obciążającym Prezesa. Wszak to on osobiście dokonuje wyboru swoich aktualnych współpracowników.
Tylko, że jest to typowa kwadratura koła. Zbytnie otworzenie się na świeżą grozi wrogim przejęciem. A trwanie skostniałej struktury gwarantuje kolejną porażkę wyborczą.

W związku z powyższym czy pierwsze zdanie tego tekstu jest prawdziwe, czy naprawdę Ziobro źle się bawi. Bo ja mam co do tego poważne wątpliwości.

Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A