31 października 2012

Jest taki kraj

Podobno w dodatku demokratyczny.
Od 5 kwietnia 1933 roku nie wolno było obywatelom tego kraju posiadać złota za wyjątkiem biżuterii i drobnych monet.
Za posiadanie złota w sztabach groziły surowe sankcje. Był przymus sprzedaży złota w sztabach do banku po odgórnie wyznaczonej cenie.
Niepodporządkowanie się temu prawu groziło wyrokiem 10 lat więzienia i srogą grzywną.
Dopowiedzmy, że nie były to Niemcy Hitlera, ani Rosja Stalina.
Rozporządzenie to obowiązywało przez 4o lat i zostało zniesione w 1974 roku.
Ten kraj to USA. Grzywna jaką można było zapłacić za posiadanie złota w sztabach wynosiła 250 tysięcy dolarów.
W momencie wprowadzenia tego prawa ustalono cenę zakupu przez banki złota od osób indywidualnych w wysokości 20.67 dolara za uncję, podczas gdy w tym samym czasie cena uncji złota na giełdzie w Londynie wynosiła około 35 dolarów za uncję.

Cofnijmy się trochę w czasie.
2 lipca 1881 prezydent James Abram Garfield zostaje postrzelony przez niezrównoważonego osobnika, przeżywa jednak, ale i tak umiera w dniu 19 września 1881.
Prezydent Garfield był przeciwnikiem utworzenia prywatnego banku centralnego. Znanego obecnie jako FED.

Opiszę jeszcze jeden wcześniejszy przypadek. Prezydent USA, były wojskowy, krzepki pięćdziesięciolatek. Podczas mowy inauguracyjnej przeziębił się. Zmarł w miesiąc później. Gdy po 150 latach dokonano ekshumacji jedyny komunikat jaki ujrzał światło dzienne brzmiał: "wykryto nieznaczące ślady arszeniku we włosach i paznokciach".
No więc nie ma czegoś takiego jak nieznaczące ślady arszeniku we włosach i paznokciach. Włosy i paznokcie mogą rosnąć dosyć długo po śmierci danej osoby - różnie to wygląda. Ale skumulowanie się arszeniku we włosach i paznokciach świadczy o jednym - ten człowiek był truty przez czas dłuższy.

Takich "ciekawostek przyrodniczych" znajdziemy więcej w pewnej książce.
Autor: Song Hongbing
Tytuł: Wojna o pieniądz
Książkę można nabyć przez internet w merlinie, również zamówić przez internet w sieci empik, ale na półkach empiku jej nie widziałem.


Venenosi bufones pellem non mutant
Andrzej.A

30 października 2012

Sekwencja zdjęć satelitarnych

To jest następny element, który wyjdzie na światło dzienne w sprawie Smoleńska. I jest tylko pytanie skąd te zdjęcia wyciekną. Czy prokuratorzy, którzy mogą mieć dość ryzykowania, czy ktoś inny gdzieś indziej te zdjęcia ujawni.
Ja na miejscu prokuratorów to już w tej chwili bym wnioskował o prewencyjny areszt dla osobnika o nazwisku Turowski.

Nie powiem, żebym od razu uważał, że był to zamach. Ale będąc z pierwotnego wykształcenia inżynierem mechanikiem, to ja nie potrzebuję żadnych zaawansowanych teorii ani obliczeń, żeby stwierdzić, że coś tu nie gra. Cienkościenna rura, a takim elementem konstrukcyjnym jest z punktu widzenia wytrzymałości materiałów samolot, nie może się w ten sposób rozsypać jak to widać na tych zdjęciach. Może ulec zgnieceniu, zmiażdżeniu, połamaniu - na skutek działania sił zewnętrznych, ale nie rozpruciu i przenicowaniu - a to jest na tych zdjęciach. Tylko działanie siły od środka - wybuch - może zaowocować takim obrazem zniszczeń.
No i jest potwierdzenie. Znaleziono resztki nitrogliceryny i trotylu.
Tu uwaga dla tych, którzy mogą dać się wpuścić w przekaz medialny, że to są pozostałości po II WŚ. Otóż nitrogliceryna nie była stosowana w stanie czystym podczas II WŚ. Gdyż była w owym czasie materiałem zbyt niebezpiecznym - nie było technologii, która by umożliwiała użycie w sposób bezpieczny dla użytkownika. Teraz ta technologia jest. Owszem w czasie II WŚ używano dynamitu, który jest osuszoną (poprzez dodanie ziemi okrzemkowej) nitrogliceryną. Ale w informacji podano wyraźnie, że chodzi o nitroglicerynę, a nie dynamit.
Zachodzi pytanie dlaczego użyto tak "starodawnych" substancji wybuchowych. Otóż użycie nowocześniejszych, takich jak semtex lub octol, wbrew pozorom ułatwia namierzenie sprawców. Poddanie niespalonych resztek materiału wybuchowego analizie spektrograficznej umożliwia de facto ustalenie źródła pochodzenia - zakładu, który daną partię towaru wyprodukował. Każda linia technologiczna pozostawia swój unikatowy ślad jakichś tam zanieczyszczeń, które pozostają w materiale.
Tymczasem nitroglicerynę to można uzyskać praktycznie w warunkach domowych (odradzam), natomiast trotyl jest powszechnie dostępnym materiałem stosowanym w górnictwie, przy wydobyciu kruszywa w kamieniołomach, w budownictwie.
Dlatego łatwo będzie potencjalnie zrzucić winę na jakiegoś "psychola", który samodzielnie i bez udziału osób trzecich to zrealizował. Pozostaje oczywiście kwestia zapalnika, który zainicjował całą reakcję wybuchu, mechanizm zegarowy, ciśnieniowy czy cokolwiek innego.

Powtórzmy, sekwencja zdjęć satelitarnych, która będzie wprost dowodziła, że był zamach będzie następnym elementem, który wypłynie na światło dzienne.

Venenosi bufones pellem non mutant
Andrzej.A

25 października 2012

Proste porównanie

Miałem wątpliwą przyjemność jechać fragmentem autostrady wychodzącej z Warszawy w kierunku zachodnim. Ponieważ był to moment szczytu komunikacyjnego, to jechało się w  "korku", czyli z prędkością niezbyt rozpędzonego żółwia. Ale to pomijam.
Ponieważ prędkość była taka a nie inna, to można się było przyjrzeć pewnym elementom, które tworzą to "dzieło" myśli i czynu naszych drogowców.
Rdza wyziera w praktyce z każdego elementu, z którego wyzierać może. A przecież te konstrukcje postawiono w czasie ostatnich 2-3 lat. rdzewieją te ekrany i te słupy, na których te ekrany są osadzone. To widać nieuzbrojonym okiem.
I teraz porównanie.
Otóż 3-4 miesiące temu miałem okazję oglądać konstrukcje hal przemysłowych, które powstały w okresie 20 lecia międzywojennego, czyli COP-u.
Ja pragnę tutaj przypomnieć, że Eugeniusz Kwiatkowski, który był głównym twórcą COP-u,  to za pracowników miał w większości niepiśmiennych miejscowych chłopów wraz z ich furmankami. Czyli dało się w sposób przystępny dla każdego wyjaśnić na czym polega praca i co oznacza jakość wykonywanej pracy.
W warunkach dużo bardziej prymitywnych niż obecnie, posiadając dużo gorzej przygotowaną kadrę ludzką dało się wyprodukować konstrukcje, na których nie widać śladu rdzy po ponad 70 latach.
A teraz się nie daje osiągnąć takich norm i jakosci wykonywanej pracy jak ponad 70 lat temu.
Ciekawe dlaczego?


Venenosi bufones pellem non mutant
Andrzej.A

19 października 2012

Za późno

Poprzedni wpis (http://pulldragontail.blogspot.com/2012/10/zaczeo-sie.html) poświęciłem temu, że różni "znani" ludzie estrady, sztuki i ogólnie pojętej kultury zaczęli zauważać, że coś jest w naszym kraju nie w porządku.
W tekście tym wymieniłem 3 nazwiska: Masłowska, Kukiz i Gadowski.
Prorokowałem również, że niedługo następni ludzie kultury zaczną przechodzić na "naszą" stronę i opisałem, wprawdzie bez nazwisk, identyczny schemat, który miał miejsce za PRL-u.
No i podniósł się raban, bo w ostatnim zdaniu mojego wpisu nazwałem tych "nawróconych" per M.D.P.C.K.*
Na portalu niepoprawni.pl doczekałem się nawet zgłoszenia treści mojego wpisu do kasacji, jako urągającemu różnym takim. A jedna z blogerek powołując się na szlachectwo babcine okazała swoją wyższość przez stwierdzenie, że jej babcia nigdy nie używała takich słów i zawsze potrafiła znaleźć zamiennik.

Zrozumienie mojego tekstu oceniam, wśród tych osób, które go skomentowały krytycznie na 0 (słownie: zero)
Co starałem się wyjaśnić w komentarzach doprecyzowujących, ale i to nie pomogło.

No więc potraktujcie ten wpis milusińscy jako uzupełnienie, suplement do tamtego.

1. Nie chodzi fizycznie o te 3 nazwiska, a o schemat, który niewątpliwie się ujawnia.
2. zadajcie komukolwiek z tej trójki, a najlepiej tej tak bronionej przez was Masłowskiej proste pytania: co to jest sofizmat, erystyka, ojkofobia, ksenokracja. Ja mogę dołożyć jeszcze kilka pojęć podstawowych, które osoba wypowiadająca się publicznie na tematy ważne winna znać, a stawiam dolary przeciw orzechom, że Masłowska tych pojęć nie zna. Prawdopodobnie Gadowski będzie je znał, ale już Kukiz na pewno nie.
3.Główny atak poszedł w tym kierunku, że ja się czepiam Masłowskiej. A guzik mnie Masłowska obchodzi - chodzi o schemat.

I wreszcie najważniejsze
Te wypowiedzi, wywiady, prezentowanie swoich poglądów są spóźnione. Spóźnione o co najmniej 2 lata. Tak proszę państwa, ktoś taki jak Kukiz czy Masłowska jako osoby publiczne (celebryci?) jeśli mają takie poglądy, że uznają tych, którzy szczali do zniczy na Krakowskim Przedmieściu za hołotę i tłuszczę to winni to wyartykułować 2 lata temu. Najpóźniej w miesiąc po "happeningu" niejakiego Tarasa.

I ten Kukiz, który ni w pięć ni w dziewięć opowiada dyrdymały o JOW-ach. Gdy tymczasem powinien mieć świadomość, że system JOW, a taki w praktyce obowiązywał w wyborach do Senatu, spowodował, że w Warszawie w jednym z okręgów wyborczych do Senatu dostał się Borowski (tak ten komuch), a nie Romaszewski.
To jaką wiedzę o otaczającej nas rzeczywistości ma taki Kukiz skoro wygaduje takie dyrdymały.

Masłowska dla odmiany, wielka intelektualistka nagle, którą większość traktowała per michnikowskie gówno. Ale nagle zwrot o 180 stopni, bo raczyła zauważyć, że to hołota szczała do zniczy. Po dwóch latach to zauważyła - znaczy się straszna bystrzacha. Tak jak napisałem wyżej spóźnienie o co najmniej 2 lata.

Powiem wprost.
Jeśli ktoś z celebrytów nie wyartykułował w jakiejkolwiek formie tego, że tłuszcza pod Krzyżem na Krakowskim Przedmieściu jest tłuszczą i hołotą 2 lata temu, to ja mam ich dzisiejsze wyznania w głębokim poważaniu i uważam ich za M.D.P.C.K
_____________________________________________________________________________________
*(M)ała, (D)zika, (P)anienka, w (C)zerwonych, (K)ozaczkach - czyli po prostu kurwa.

Venenosi bufones pellem non mutant
Andrzej.A

17 października 2012

Zaczęło się

To jest na razie takie nieśmiałe, takie oboczne i niby zwalczane i sekowane, ale już się zaczęło.
O czym mowa?
O celebrytach. Na razie jest to Masłowska i Kukiz. Później pewnie przyjdą i inni. I z całym spokojem i miną smoka srającego na puszczy będą twierdzić i sierdzić, że oni zawsze byli z nami. Zawsze uważali, że ci, którzy szczali do zniczy na Krakowskim Przedmieściu to hołota.
Redaktor Gadowski nawet napisał list otwarty do Masłowskiej. Gdybym nie wiedział, że głupota, to bym pomyślał, że prowokacja.
Oczywiście są jeszcze ci inni celebrytani, którzy u Jakuba W. nadal szczają do zniczy i przypalają papierosami modlące się staruszki, ale to już końcówka. Niedługo pewnie zobaczymy, być może nawet samego Jakuba W. leżącego krzyżem w którejś świątyni. Nie dajmy się temu zwieźć.

Podobno Masłowska dostała nawet jakąś niepochlebną recenzję w GW - to też jest sposób legendowania, nie nowość.
Patrzmy uważnie, kto i w jakich okolicznościach "nagle przejrzy na oczy", bo takich cudów w nadchodzącym czasie to będziemy obserwować na pęczki wręcz.

W PRL-u sprawa była arcytrudna do wykrycia. Trzeciorzędny aktorzyna (nie chce mi się wymieniać nazwisk), który notorycznie wysługiwał się systemowi nagle doznawał objawienia. Szedł do kościoła, zaczynał się udzielać w Komitecie Prymasowskim, ze trzy razy zagrał w przedstawieniach wystawianych w podziemiach jakiegoś kościoła i już się o nim mówiło, że jest "nasz".

Teraz jest łatwiej, można przywołać wypowiedzi danego ancymonka z przed roku, dwóch, pięciu lat - internet nie zapomina.

Strzeżmy się "nawróconych", bo to zwykłe kurwy są.

Venenosi bufones pellem non mutant
Andrzej.A

15 października 2012

Wiktor But a Smoleńsk

Wiktor But odsiaduje obecnie karę wieloletniego więzienia na terytorium USA. Jako handlarz bronią naraził się wielu i w wielu wymiarach.
Co innego jest jednak istotne w tej chwili.
Otóż w dzisiejszym Urze, można przeczytać, że to właśnie lotnisko w Smoleńsku było tym miejscem, z którego startowały samoloty ze sprzętem, który tak chętnie Wiktor But rozprowadzał po całym świecie.
Pierwszy raz taką informację sprzedał podobno Witold Gadowski, ale ja tego wtedy nie odnotowałem. Co z kolei mówi wiele o systemie medialnym jaki u nas panuje. Obecnie temat ten porusza Stefan Hambura w wywiadzie z braćmi Karnowskimi.
Bo z powyższych informacji wynika, że lotnisko w Smoleńsku było na pewno pod stałą kontrolą amerykańskich satelitów. I nie była to działalność specjalna - okazjonalna z powodu przylotu tam prezydenta Kaczyńskiego, ale działalność rutynowa. Wszak nie jeden Wiktor But jest na świecie i niejeden taki działał i działa w Rosji.

Skądinąd chyba już raz takie zdjęcia satelitarne zostały Polsce przekazane i gdzieś się zawieruszyły.

Stefan Hambura nie mówi wszystkiego, ale z tego co mówi wynika jedno. Za chwilę worek z oszustwami, którymi jesteśmy karmieni od ponad dwóch lat rozpruje się do końca. Już teraz niektórzy prokuratorzy zbierają dokumentację, która ma w przyszłości świadczyć o tym, że oni robili wszystko zgodnie z procedurą - szukają jednym słowem dupochronów już w tej chwili.

Ciąg dalszy nastąpi niewątpliwie niebawem.

Venenosi bufones pellem non mutant
Andrzej.A

14 października 2012

Kiedy sondaże zaczną znikać

W czasach afery Rywin - Michnik na stronach internetowych GW zawsze w poniedziałek pojawiał się kolejny sondaż. Nie pamiętam oczywiście jaka to firma robiła.
Należy nadmienić, że był to w miarę uczciwie przedstawiony graficznie obraz. Czyli zarówno bieżący wynik, jak i trend długookresowy.
Z reguły było tak, że taki sondaż stanowił jedynkę informacyjną przez cały dzień. Aż nadszedł kolejny poniedziałek i wynik dający SLD poniżej 5 procentowego progu wyborczego. Ten sondaż był na jedynce przez nie więcej niż 2-3 godziny, potem go "zniknięto".

W chwili obecnej praktycznie nie pokazuje się trendów długookresowych, a jedynie bieżące wyniki. W związku z tym przez kilka ostatnich lat można było bezkarnie opowiadać, że PiS "znowu" stracił - tylko nie podawano względem którego pomiaru stracił. Taki drobiazg.

Od afery Rywin - Michnik minęło 10 lat. Część ludzi dała się uwieść propagandzie, część poszła dalej mówiąc, że ci co z PiS-em to się do faszystów zapisali (exemplum Stefan Bratkowski do Marcina Wolskiego).
Ale przebudzenie przychodzi, powoli ale przychodzi. Oczywiście nie do wszystkich, ale rzeczywistość już dosyć wyraźnie "skrzeczy". Rzeczywistość "skrzeczy", czyli przekaz medialny staje się wyraźnie różny od rzeczywistości odbieranej realnie dla coraz większej liczby ludzi.

Do wyborów pozostały 3 lata, bo ja nie wierzę ani w przedterminowe wybory, ani w powstanie rządu technicznego (apolitycznego czy jakkolwiek inaczej taki twór nazwiemy), ani w kryterium uliczne.

Gdy media przestaną pokazywać sondaże wtedy dopiero może być ciekawie.
Na razie ośrodki badawcze zanotowały po raz pierwszy od 5 lat przewagę PiS-u. Co oczywiście też jest sposobem oddziaływania na elektorat. I można dywagować, czy jest to chęć kolejnego przestraszenia zwolenników PO, że oto powraca fala ciemnogrodu - co jest raczej mało możliwe, zważywszy na to, że do wyborów zostały 3 lata. Czy też raczej kwestia nacisku na PO i Donalda T., aby nastąpiło przetasowanie wewnątrz aktualnej ekipy pacynek.

Osobiście obstawiam, że sondaże przestaną być pokazywane w momencie gdy będzie z nich wynikać, że PiS może rządzić samodzielnie. Wtedy też zostanie uruchomiona olbrzymia medialna propaganda w celu wykreowania "nowej" wartości na scenie politycznej - najprawdopodobniej SD z powracającym z brukselskiego zesłania Piskorskim.

Venenosi bufones pellem non mutant
Andrzej.A

10 października 2012

Ubeckie metody nie działają w USA

Tutaj (http://vod.gazetapolska.pl/2530-dwie-eksplozje-i-seria-awarii) można sobie posłuchać wywiadu jakiego udzielił Anicie Gargas prof. Nowaczyk z Uniwersytetu Meryland.
Identyczny wywiad jakiś czas temu przeprowadzono z prof. Biniendą, również pracownika naukowego w USA.
Obaj panowie współpracują z zespołem parlamentarnym A. Macierewicza.
W obu wypadkach pojawia się jeden wspólny motyw.
Otóż po ujawnieniu się tych panów jako konsultantów zespołu parlamentarnego zaczęły dziać się rzeczy arcyciekawe.
Obraźliwe maile, donosy do władz uniwersytetów, na których obaj panowie pracują. Sugerowanie, że obaj panowie nie mają wiedzy żeby uczestniczyć w takich badaniach.
Pamiętam z wypowiedzi prof. Biniendy, że został wezwany przez swego zwierzchnika - dziekana i tam usłyszał, że widać robi dobrą robotę skoro do zwierzchności przychodzi tak zadziwiająca korespondencja.

Nie ma się w związku z tym co dziwić, że jeśli są jacyś naukowcy w Polsce, którzy wspierają swoją wiedzą zespół parlamentarny, to nie znamy nazwisk tych ludzi.
Pozostaje pytanie, czy analogiczne ubeckie metody są stosowane wobec pana Szuladzińskiego z Australii.
Ale najważniejsze jest w tym momencie aby ta "korespondencja" i to zarówno skierowana do wszystkich panów personalnie, jak i do ich zwierzchników została upubliczniona.
Bo to jednak dosyć łatwe, ustalić na podstawie adresu mail i IP, z którego przyszedł dany mail kto jest autorem takiego komunikatu.
W związku z tym wypada według mnie zaapelować do redakcji Gazety Polskiej żeby namówiła wszystkich trzech panów do dostarczenia i upublicznienia tych ciekawostek przyrodniczych.

Venenosi bufones pellem non mutant
Andrzej.A

08 października 2012

Cóż za wspaniały początek tygodnia

Niejaki Roman Kurkiewicz, lewak jakich mało, stracił posadę naczelnego "Przekroju". Utrata stanowiska jest związana z zaniechaniem kontynuowania  łożenia kasiorki, na projekt, którego skuteczność była co najwyżej mierna.
Osobnik o nazwisku Kurkiewicz pewnie sobie poradzi, bo z takimi poglądami może zawsze liczyć na wierszówkę w GW. Jedyną satysfakcją pozostaje to, że nie będzie już dostawał apanaży z moich podatków, które były transferowane poprzez spółki skarbu państwa jako tak zwane "reklamy". Marna to satysfakcja, ale zawsze coś. Jakby im zabrać te dotacje, te "reklamy", te inne ukryte formy finansowania to całe to towarzystwo rozpierzchło by się w góra 2 tygodnie. Bo jednak do gara trzeba mieć co włożyć, a samym Leninem z Marksem to człowiek, nawet taki jak Kurkiewicz, długo nie pożyje.

Nie milkną echa ostatniego sondażu, który wskazał PiS jako potencjalnego zwycięzcę wyborów, w dodatku z sześcioprocentową przewagą nad PO. Co było jednak dosyć dużym zaskoczeniem, to znaczy ten skok, bo sama tendencja mówiła, że wcześniej czy później to się musi wydarzyć. Bezcennym było posłuchać/poczytać wynurzeń różnych koryfeuszy saloonu (tak saloonu - w sensie westernowym - mordowni), którzy mimo tytułów profesorskich bez żenady rzucali kurwami w swoich reakcjach - no dobra jeden się taki trafił, któremu zwieracze puściły do imentu - ale ilu tak pomyślało, to tylko Pan Bóg wie. Zresztą te inne reakcje niewiele się różniły w sensie ładunku emocjonalnego.
Ja mam tylko taką jedną uwagę. Otóż sondaż, jaki by nie był, oddaje to co miało znaczenie dla ludzi 3-10 dni wcześniej. Wiedza się po prostu musi ugruntować. Z tego wynika poprawnie rozumując, że następny sondaż może wywołać jeszcze większy popłoch w saloonie.

Walduś Pawlak, zwany cyborgiem, spotkał się z Jarosławem Kaczyńskim i coś wspólnie obgadywali. Nie wydano oczywiście żadnego komunikatu, żadnego oficjalnego stanowisko. Wszystko oczywiście odbyło się w jakimś lokalu i niewątpliwie wielu ludzi dało by duże pieniądze aby znać treść rozmowy obu panów.
Walduś - cyborg, nie jest bohaterem mojej bajki i mam co do niego jak najgorsze podejrzenia. Poczynając od tego, że jeszcze w latach 80-tych uczestniczył w firmie, która de facto szmuglowała komputery z USA do sowietów. 
Ale wprowadzenie fermentu w aktualnej koalicji jest według mnie warte jednej rozmowy w restauracji. Zwłaszcza, że Donald T. jest w tej chwili w defensywie.

Ciekawe jak skończy się ten tydzień. Podobno Donald T. ma wygłosić kolejne expose.
Nie wnikając, bo przecież nie znając treści tego przemówienia można z dużą dozą prawdopodobieństwa znaleźć już w tej chwili antidotum na brednie, które będzie wygadywał Donald T.
Sytuacja powinna wyglądać następująco.
Donald T. kończy, w tym momencie na mównicę wychodzi szef klubu opozycji (Błaszczak?), albo ktoś inny o dobrym talencie aktorskim i zaczyna:
Wysoka przyzbo, przepraszam izbo, Pani zmurszałem, przepraszam marszałek.
Ble, ble, ble, blebleble, ble, ble, ble, blebleble.
I tak mówił przez ostatnie 1h45min22,58 sekundy prezes rady ministrów Donald T. I nie mam nic więcej do powiedzenia na temat wytworów chorej wyobraźni mojego przedmówcy.


Venenosi bufones pellem non mutant
Andrzej.A

03 października 2012

Szyfrant Zielonka

W artykule (http://wpolityce.pl/artykuly/37604-lada-dzien-w-ruch-pojda-kwity-o-finansach-enei-a-wlasciwie-gigantycznej-aferze-finansowej-czy-stana-sie-ostatnim-kolkiem-w-politycznym-ciele-pawlaka) kwestia szyfranta Zielonki jest potraktowana wręcz marginalnie.
Ale warto według mnie przytoczyć te zdania, które zawarł Witold Gadowski.

"Jeśli rodzina pewnego zaginionego szyfranta nagle wyjeżdża do Moskwy, a wcześniej sprzedaje wszystko co nad Wisłą posiada, to o czym to może - moi Einsteini - świadczyć?
Ano o tym, że ze wspomnianej już Wisły wyłowiono ciało nie tego człowieka, o którym pisano w sensacyjnych artykułach polskiej prasy."

Czy ktokolwiek zarządzi ekshumację tych zwłok, które zostały pochowane. Czy zrobiono wtedy, przed pogrzebem, badania DNA.
Czy w tym grobie leżą jakiekolwiek ludzkie zwłoki.

To są podstawowe pytania, które się cisną na myśl po pierwszych sekundach po przeczytaniu takiej informacji.
Doskonale pamiętam przekaz z mediów gdy "znaleziono" ciało zidentyfikowane później rzekomo jako ciało Zielonki. Ciało w rozkładzie i przy nim jakieś dokumenty w foliowym woreczku.
Fakt, że taki news jest sprzedawany jako w sumie poboczny element w jakimś artykule to też jest ciekawostka.

Venenosi bufones pellem non mutant
Andrzej.A

02 października 2012

Od późnego lata 2010

Od tego czasu prokuratura ma wiedzę o "błędach" związanych z identyfikacja ofiar Smoleńska. Taką wiedzę przekazali albowiem do Polski funkcjonariusze służb sowieckich właśnie w tamtym czasie.
Mówi o tym A. Macierewicz tutaj: http://vod.gazetapolska.pl/2488-nasz-news-macierewicz-prokuratura-ma-ekspertyze-potwierdzajaca-wybuch

Pan Macierewicz mówi również o tym, że również z tamtego okresu datuje się wiedza prokuratury o dwóch wybuchach na pokładzie samolotu w dniu 10-04-2010. W przywołanym materiale jest to powiedziane w sposób jawny - prokuratura późnym latem 2010 miała opinię, z której jawnie wynikało, że były dwa wybuchy. Czyli cała praca, którą wykonał zespół parlamentarny pod przewodnictwem A. Macierewicza była de facto zbędna. To znaczy byłaby zbędna, gdyby prokuratura wykonywała swoją pracę prawidłowo. Tymczasem nie, musiano tracić czas, ludzką energię na udowadnianie rzeczy, która była znana dwa lata temu. Ale w końcu udowodniono.


Czyli, że prokuratura świadomie i z pełnym rozmysłem wprowadza w błąd zarówno społeczeństwo jak i inne organy władzy w Polsce. A na to, to są chyba odpowiednie paragrafy.
Z tego wynika poprawnie rozumując, że właściwie nie wiadomo czym się prokuratorzy wojskowi zajmowali przez ostatnie dwa lata - bo na pewno nie dochodzeniem do prawdy. I to jest najmniejszy zarzut jaki można w tym momencie tym osobnikom postawić.

W tym momencie nie ma już kwestii czy był zamach, czy nie. Jest kwestią otwartą kto to zrobił i gdzie było centrum decyzyjne.
A skoro prokuratorzy w Polsce zachowują się tak jak widać, to niestety można z całym spokojem założyć, że była to robota wewnętrzna.
To wcześniejszy mój tekst na ten temat.
http://pulldragontail.blogspot.com/2012/03/inside-job.html

Venenosi bufones pellem non mutant
Andrzej.A

01 października 2012

Nie da się ukraść narracji

To jest kolejny mój tekst o tym, że chwyt z profesorem Glińskim jako premierem rządu jest wadliwy.
Po pierwsze:
nie ma czegoś takiego jak rząd techniczny, rząd fachowców, rząd pozaparlamentarny, to są mrzonki.  Rząd zawsze funkcjonuje w jakimś otoczeniu, w tym przypadku w sejmie, i jedynym wyróżnikiem, który swiadczy o skuteczności rządu jest większość parlamentarna, klecona od przypadku do przypadku, lub trwale zawiązana. I trzeba być doprawdy imbecylem rzadkiego kalibru, który nie umie liczyć do 460 aby tego nie rozumieć.
Załóżmy jednak przez chwilę, że prof. Gliński uzyska w konstruktywnym wotum nieufności większość aktualnie zgromadzonych na sali plenarnej.
To jeśli rozważamy rząd techniczny (pozaparlamentarny, fachowców, czy jakkolwiek inaczej ten twór nazwiemy), to przyszły premier, czyli prof. Gliński winien w tym momencie przedstawić cały skład rady ministrów. I już w tym momencie pojawią się tarcia w tak konstruowanym rządzie. I to jest pewne.

Po drugie
załóżmy, że wszystko co powyżej się jednak udało. Jest rząd, który ma niezbyt stabilną, ale jednak większość. I dochodzi do jakiegoś kluczowego głosowania. I ci wszyscy z PO, którzy poparli Glińskiego w momencie czytania expose, nagle zaczynają jarzyć, że to bije również w nich i ich kumpli.

Po trzecie
załóżmy, że chwyt z profesorem Glińskim jest czystą sztuczką P-R. Że nie jest to obliczone na rzeczywisty sukces. Ale na ugranie kilku punktów w sondażach. To jest tym bardziej bezsensowne, ponieważ istnieje dostatecznie wiele elementów, które obciążają ten rząd (Donalda T.), jako rząd nieudolny i wadliwy. W związku z tym nie ma sensu zmiana tego rządu, a sens ma jego trwanie, aby ludzie zrozumieli jaki jest ten rząd.
Powiem więcej. Aktualne zabagnienie sytuacji rządu związane błędami wokół pochówków po Smoleńsku i aferą Amber Gold jest dostatecznym problemem dla rządu, który może być eksploatowany przez miesiące. Wprowadzenie nowego czynnika, czyli prof. Glińskiego jako premiera tylko ten obraz zaciemnia.

Venenosi bufones pellem non mutant
Andrzej.Ah

To jest aberracja

Rząd techniczny, rząd fachowców, rząd pozaparalmentarny, to jest właśnie aberracja.
I żadne chciejstwo tego nie zmieni.
Powiem więcej. Jarosław Kaczyński przedstawiając prof. Glińskiego jako potencjalnego premiera, który miałby zastąpić nieudolnego i niezwykle szkodliwego Tuska, sam spowodował, że przykryte medialnie zostały ostatnie wyczyny obecnej ekipy rządowej. Zaniedbania przy pochówku ofiar Smoleńska, afery Amber Gold i innych. Wszystkie te elementy schodzą na drugi lub trzeci plan. Komentować się będzie to co zrobi/zrobił, powie/powiedział prof. Gliński.
I będzie obśmiewanie się i z Glińskiego i z Kaczyńskiego.

Powiem więcej. Jakby PO i Tusk byli cwani to by za taką zmianą zagłosowali. A mając przewagę w sejmie i tak by mogli blokować wszelkie zmiany proponowane przez nowy rząd choćby nie wiem jak sensowne były.

Nawet jeżeli wypuszczenie Glińskiego jako tak zwanego "zająca" jest błędem, przynajmniej w tym momencie. Bo obecna ekipa ma dostatecznie dużo rzeczy, za które powinna się tłumaczyć. I wszystko to zostaje przykryte medialnie przez kandydaturę Glińskiego.


Venenosi bufones pellem non mutant
Andrzej.