25 listopada 2013

Opamiętaj się idioto

W aktualnym "Do Rzeczy" pojawia się cała sekwencja zdjęć z 10-04-2010.
To jest ciąg dalszy do tego zdjęcia, które blisko miesiąc temu opublikowano w tygodniku  "w Sieci".
Wtedy było pojedyncze zdjęcie Tuska, Putina i paru innych osób.
Zostało to zbyte przez wszystkich zainteresowanych różnymi grepsami.
A rzecznik rządu mówił wręcz o manipulacji, użyciu photoshopa i/lub pojedynczej klatce z dziwnym grymasem twarzy głównych aktorów na tym zdjęciu.

Nie mam ochoty i uważam to wręcz za zbędne zajmowanie się mimikrą D.Tuska na tej sekwencji zdjęć.
Ważniejsze jest według mnie to, co swoją mimikrą mówi W.Putin.
Tu przekaz jest wyraźny, tak jak w tytule tego posta. Putin jako stary wyćwiczony i wyrachowany oszust napomina Tuska, żeby się opanował, można to też zinterpretować "uważaj, patrzą na nas".

No tak to według mnie wygląda.


This world is totally fugazi
Andrzej.A

19 listopada 2013

Tęcza

Nie wiem, nie znam się.
Na pewno nie jestem tak gorliwym katolikiem jak co poniektórzy, którzy mają na swoich ustach wszystkie przykazania co pięć minut.

Niektórzy jak Cejrowski twierdzą, że tęczę, jako symbol pedalstwa należy palić do skutku. Może mają rację - nie wiem, ale w sumie nie do końca mnie przekonują. Chociaż doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że tęcza jako symbol pedalstwa - permisywizmu jest totemem podrzuconym specjalnie żeby denerwować, drażnić i szydzić z katolików. Zauważają to nawet ludzie niewierzący i innych religii.

Inni sugerują, żeby wrogo przejęty symbol (wszak tęcza jest symbolem pochodzącym ze Starego Testamentu) odzyskać, ze wszystkimi tego odzyskania konsekwencjami, które mówią, że grzech sodomii jest grzechem śmiertelnym.

Ja niestety w tym dyskursie nie widzę głosu oficjalnego Kościoła Katolickiego.

Bo cóż to za problem, po kolejnym odbudowaniu tęczy obwiesić ją krzyżami. Można, i jest to wykonalne w parę dni, jeśli nie godzin.

To może zastanówmy się od czego to się zaczęło.

Otóż zaczęło się to od usunięcia Krzyża z Krakowskiego Przedmieścia po 10-04-2010. Zaczęło się od sikania do zniczy i petowania papierosów na osobach modlących się pod Krzyżem.
Nie obwiniam o te rzeczy Komorowskiego, ani GW, ani tej tłuszczy, której przewodził niejaki "Niemiec" - król burdeli z W-wy.

Obwiniam o to hierarchię Kościoła.
Bo niestety żaden biskup, ani kardynał nie stanął w tym momencie na wysokości zadania. Bo wystarczyło by, aby ktoś z hierarchów przybył w tamtym czasie pod Krzyż i poprowadził modlitwę - wtedy pewne rzeczy nie mogły by mieć miejsca i/lub reakcja ludzi była by taka, że tłuszcza musiała by się stamtąd wynieść.

Sprawa z tęczą, jest jedynie konsekwencją tamtego zaniechania.
Owszem hierarchowie mogą odzyskać autorytet (?) i/lub poważanie u wiernych jeśli dadzą wyraźny sygnał, że nie ma zgody na pewne działania i/lub pewne działania będą podejmowane aby usunąć i/lub przechwycić wrogie symbole. To jest do zrobienia. Na przykład po kolejnym odbudowaniu tęczy należy ją obwiesić krucyfiksami z odpowiednim opisem, czym była i jest tęcza według Starego Testamentu. Ale sygnał do takiej akcji musi dać hierarchia kościelna. W przeciwnym przypadku wierni, nawet z pomocą kapłanów niższego szczebla zostaną ponownie pokonani.

Tylko reakcja hierarchów wyższego szczebla może ofensywę żydokomuny zahamować.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

15 listopada 2013

Nie dajcie się przerobić na szaro

To jest apel do ludzi, którzy zostali poszkodowani we wczorajszym wybuchu gazu w Jankowie Przzygrodzkim.

Nie podpisujcie żadnych kwitów, zwłaszcza z treścią, która będzie mówiła o tym, że dostaliście jakąś pomoc materialną (w tym pieniądze).
Bo potem się okaże, że dostaliście po przysłowiowe 5 złotych, a straciliście dorobek życia.
Weźcie adwokatów - najlepiej jednego wszyscy.
Odszkodowania za takie zdarzenie powinny sięgać grubych pieniędzy. I nie jest ważne, czy ktoś miał, czy też nie miał ubezpieczone swoje mienie.

Owszem, to może trwać długo i być dla Was uciążliwe, ale ktoś, kto jest odpowiedzialny za to co się wydarzyło musi za to zapłacić - lub też firma ubezpieczeniowa.

Ponadto dochodzi jeszcze element strat na zdrowiu niektórych spośród Was, oraz dezorganizacji Waszego życia. Za to też należą się odszkodowania.

Wizyta premiera i jakieś tam smęcenie o pomocy od państwa nie mają żadnego znaczenia.

Będą chcieli Was przerobić na szaro, dając jakieś zapomogi, które w najlepszym przypadku starczą Wam na kupno ubrań.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

14 listopada 2013

Szykują się na stawianie bram triumfalnych

Tak jak po 17-09-1939. I te same środowiska, dzieci i wnuki tamtych starych KPP-owców.
Seweryn Blumstein (tutaj: http://niezalezna.pl/48271-towarzystwo-dolacza-do-wladz-i-sklada-hold-ruski) lub (tutaj:  http://wpolityce.pl/artykuly/67031-blumsztajn-wzywa-do-pozytywnej-licytacji-zyczliwosci-w-relacjach-z-rosja-czy-rzadzacy-kremlem-kagiebisci-otworza-swe-serca-dla-sewka) robi co może aby się zasłużyć. Pewnie chciałby zostać komisarzem kremlowskim w, no nie wiem Lublinie, albo i w Warszawie.

Tu się przypomina artykuł jaki opublikował w swoim czasie w "Nowym Państwie" Filip Rdesiński. Rdesiński będąc wtedy anonimowym człowiekiem spotkał na Krakowskim Przedmieściu w roku 2010 Blumsztajna i Łuczywo i z głupia frant uciął sobie z nimi pogawędkę
Oto odpowiedni fragment: "... Nie boicie się Państwo, że to co się dzieje, może doprowadzić do otwartej wojny kulturowej w Polsce - mówię patrząc im w oczy i dostrzegam w nich rozpalone ogniki. - My właśnie na to liczymy - słyszę z ich ust. ...".


Tak proszę szanownych czytelników, to jest świadoma i całkiem przemyślana akcja.
Wszystko, i ten artykuł w GW pod hasłem, że "Rozbiory przyniosły Polsce modernizację" i ta tęcza na Placu Zbawiciela i ten idiota ambasador Szwecji, który składał kwiaty pod poległą tęczą (no dobra może i ambasador to tylko zwykły pożyteczny idiota i wszedł tu przez przypadek), i ten Mistewicz, który bredzi, że takich ekscesów jak na Marszu Niepodległości to nigdzie w Europie nie ma, i ten Kurkiewicz, który broni sqotersów i pochwala jednocześnie rzucanie 2,5 kilowymi kostkami brukowymi w narodowców.
Co do sqotersów, to wypada dodać, że sqot jest w linii prostej 50 metrów od komendy policji na Wilczej i w związku z tym niech mi nikt nie mówi, że oni nie maja ochrony kogoś ważnego i/lub są hodowani właśnie na takie okazje jak Marsz Niepodległości.

To nie są wbrew pozorom rojenia chorych umysłów, ale rzecz całkiem świadomie przemyślana i precyzyjnie realizowana.

Mamy do czynienia z grupą, która realizuje swoje własne interesy. Grupa ta może osiągać sukces w otoczeniu zewnętrznym tylko w jednym przypadku. O ile oni sami trzymają się razem, działają zawsze grupowo, czyli z przewagą, wobec pojedynczych jednostek zewnętrznych względem nich. Czyli osiągają sukces wtedy i tylko wtedy, gdy reszta społeczeństwa jest rozbita, zatomizowana. Temu służą te wszystkie działania - zohydzenie religii, dekonstrukcja typowego modelu rodziny, zanegowanie pojęcia narodu, wykpienie patriotyzmu, zrównanie nacjonalizmu z rasizmem.
Natomiast gdy reszta społeczeństwa, lub też jego część zaczyna działać również w grupie, zaczyna się organizować, wtedy następuje reductio ad Hitlerum i oskarżenie o antysemityzm.
Stanowiąc niedużą w sumie, pod względem ilości grupę, ale mają dużą siłę bo zawsze się wspierają.
Exemplum ostatnie zdarzenia. Adam Michnik został ostatnio potraktowany z grubej rury, bo mu przypomniano zaszłości rodzinne i to na ostro bez owijania w bawełnę. No to zamiast A.M. wystąpił Seweryn Blumstein, co na jedno wychodzi. Nie ma znaczenia, który z nich coś powie czy napisze. Oni zawsze działają razem w opozycji do reszty społeczeństwa.

Należy zwrócić uwagę, że wszystkie te działania w warstwie ideologicznej są przynajmniej początkowo organizowane pod hasłem chrześcijańskiego uniwersalizmu moralnego, nigdy pod hasłem żydowskich interesów grupowych. ważne jest również to, że z reguły na pierwszy plan nie są wysuwani ludzie o ewidentnie żydowskich konotacjach, czy to na podstawie nazwiska czy też fizis.
Zawsze lepiej jest wystawiać kogoś kto nie jest Żydem. Zresztą takich ludzi w Polsce nie brakuje. Istnieje dostatecznie duża grupa ludzi, którzy są wyalienowani z Narodu. Bo się zaprzedali na przykład poprzedniej władzy, byli donosicielami, funkami systemu lub też zrobili inne draństwo. Tych się wystawia na pierwszą linię. A takich jest sporo, Olejnik, Kuźniarowie, Mistewicz, to całe towarzystwo od feministyki i inni. Część z nich to oczywiście osoby upośledzone na przykład rodzinnie, które wieżą w to co robią, bo spotkała ich w życiu duża krzywda i/lub nieszczęście osobiste - tacy są najlepsi na frontmenów, jeśli tylko daje się ich wyszkolić na odpowiednim poziomie, żeby mogli zadawać szyku w mediach jako pogromcy faszyzmu i tradycyjnej heteroseksualnej rodziny, no i Kościoła oczywiście.

Warto według mnie w tym momencie powiedzieć o jednej rzeczy. W USA i w innych krajach anglosaskich funkcjonuje taki serwis jak ancestry.com. Gdzie za niewielkie pieniądze (15$) można przez miesiąc przeglądać różne rejestry narodzin, zgonów, dokumentów naturalizacyjnych.
U nas niestety takiego serwisu nie ma. Dlatego niektórzy mogą udawać, że ich rodzinna historia zaczęła się w 1953 roku.



This world is totally fugazi
Andrzej.A

13 listopada 2013

Kim własciwie jest Adam Michnik?

W dzisiejszej "Gazecie Polskiej" - tygodniku, pojawił się obszerny artykuł poświęcony A. Michnikowi.
Poruszane są różne fragmenty życiorysu. Od cytatów z książki "Między Panem a Plebanem" gdzie we fragmencie o okresie po 1956 roku podany jest cytat: "Po 1956 r. były w naszych wystąpieniach pogłosy stanowiska trockistowskiego albo kubańskiego, czy zgoła chińskiego" - tak mówił wtedy Michnik.
Co jest o tyle ciekawe, że A.M. urodził się w roku 1946, czyli w 1956 miał lat 10.
Zaiste niezwykle wyrobione politycznie pacholę musiało być z młodego A.M.
Ponadto zastanawiająca jest w tym fragmencie ta liczba mnoga.
Zachodzi pytanie jakich "naszych wystąpieniach" i kto dla A.M. był w owym czasie "my".

W roku 1961 (wiek 15 lat) po interwencji w Zatoce Świń wiecował na Uniwersytecie Warszawskim przeciwko amerykańskiemu imperializmowi.

W 1964 w nagrodę za zdaną maturę wyjeżdża na tournee po Europie. Ja już pomijam w tym momencie taki detal, że tylko bardzo zaufanym towarzyszom i ich dzieciom dawano w owym czasie paszporty, żeby sobie tak mogli jeździć i zwiedzać i spotykać się z różnymi ludźmi.
A.M. był w wielu miejscach. Spotykał się z emigrantami, z włoskimi komunistami, z francuskimi trockistami. Zafascynował go, jak się wydaje trockizm, który umożliwiał bycie komunistą a jednocześnie bycie przeciwko sowietom - sam tak mówi.
Potem oczywiście Wietnam, ale również, a może przede wszystkim Che Guevara, młody zbuntowany ideowiec, zatłuczony przez siepaczy imperializmu i wstecznictwa. Ten ostatni fragment, to oczywiście już moja osobista zgrywa.

W 2008 podczas debaty na UW powie, że nie jest dumny ze swojego zafascynowania Ernesto Che Guevarą z lat 60-tych, "powinienem być mądrzejszy" - czy to szczera wypowiedź, osobiście śmiem wątpić. Zwłaszcza, że to A.M. osobiście w sposób notoryczny i kłamliwy przypisywał te fascynacje Antoniemu Macierewiczowi.

Jest jeszcze o paru innych fascynacjach i znajomościach: Dutschke, Piperno, Cohn-Bendid, Kouchner, Serge July i Jan Kavana.

Z naszego punktu widzenia ważniejsze jest co innego. W końcówce lat 80 starał się i należy podejrzewać, że w pewnym zakresie odniósł sukces, porozumieć się ponad głowami Jaruzelskiego i wspólników z Kremlem. Udało mu się to i w 1988 został zaproszony do Moskwy przez Związek Filmowców.
Jednocześnie gniewny pomruk z Kremla obwieścił Jaruzelskiemu, że "nie powinniście przeszkadzać w kontaktach z polskimi intelektualistami. Znaczna część z nich przeszła do opozycji na skutek błędów w polityce PZPR i niewłaściwych ocen poszczególnych ludzi. [...] Ambasada w Warszawie i nie tylko ona dostała polecenie opracowania swoistego Who is who w opozycji."

Najprawdopodobniej ten element, czyli bezpośrednia łączność A.M. z Moskwą powodowały opór Jaruzelskiego i Kiszczaka przed dopuszczeniem Michnika, Kuronia i jeszcze paru osób do obrad okrągłego stołu. Ten element, a nie rzekomo skrajnie antysocjalistyczna postawa powodowały opór, zresztą krótkotrwały (czyżby kolejny gniewny, a jeszcze nieznany oficjalnie pomruk z Kremla).
To skądinąd świetnie zagrało na szerokich rzeszach społeczeństwa. Skoro Kiszczak i Jaruzelski tak nie chcą ich dopuścić do obrad to oni są "nasi". Jak srodze się jako społeczeństwo na tym przejechaliśmy zaczęło być widać znacznie później.
Antoni Dudek twierdzi, że A.M. był w kontakcie bezpośrednim z Moskwą już na początku 1988 roku, czyli przed pierwszą falą strajków. "W teczce szyfrogramów z ambasady PRL w Moskwie brakuje trzech pozycji z roku 1989.". Prawdopodobnie tych dotyczących wizyty A.M., co wynika z datowania pozostałych. Żeby było śmieszniej zostały one usunięte z teczki już po przekazaniu do archiwum.

To najistotniejsze według mnie elementy z tego artykułu.

Czego nie ma w tym artykule.
1. Omówienia wizyty Lecha Wałęsy i A.M. w Moskwie w grudniu 1989 r.
2. Nie wspomniano nawet słowem o wizycie A.M. w Moskwie w 2011 r., która miała jako cel oficjalny promocję jego książki.
3. Nie wspomniano o osobistej rozmowie z Putinem też z okresu po 10-04-2010.

Wiemy o tym, a w każdym razie wszyscy w Polsce powinni zdawać sobie z tego sprawę, że A.M. jest politykiem. Uprawia wprawdzie ten zawód z za węgła. Nie jako polityk i parlamentarzysta w sejmie, ale jako dziennikarz dysponujący najsilniejszą gazeta codzienną w kraju (jeszcze), a kiedyś najsilniejszym medium w kraju.
Należy ubolewać, że nie powstała jeszcze żadna biografia A.M. Owszem wydano jedną pióra jakiegoś francuza, ale jest to tak obrzydliwa hagiografia, że szkoda słów.

Warto według mnie zwrócić uwagę na to co w tym artykule jest powiedziane, ale w sumie pominięte - TROCKIZM.
Fascynacja trockizmem jest dosyć charakterystyczna dla środowiska A.M.
Powiedzmy wprost, A.M. jest Żydem i realizuje cele swojej wspólnoty. Nie ma tu znaczenia czy chodzi do Bóżnicy czy nie. Skądinąd w 1990 roku dostał od swych pobratymców z Brooklynu tytuł "Żyda roku", czyli kwestia religijności jest tu sprawą absolutnie nieistotną.

Te wszystkie idee, do których się zapala nie mają znaczenia o ile nie są to idee dające korzyść jego grupie.
Przecież był czas, że wręcz był przyjacielem księdza Popiełuszki - są odpowiednie zdjęcia. Czyli użycie czysto instrumentalne religii i Kościoła również ma na swoim koncie.

Warto według mnie pokusić się o przeczytanie książki Kevina MacDonalda "Kultura krytyki". Wtedy wszystkie wyczyny A.M. stają się rzeczami absolutnie racjonalnymi, a nie breweriami spaczonego jakby się komuś mogło wydawać intelektu.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

12 listopada 2013

Ten to ma moc

Kto?
Oczywiście Jarosław Kaczyński.
Przemowa J.K. w dniu wczorajszym z okolic godziny 20 w Krakowie spowodowała zamieszki w Warszawie w okolicach godziny 16-17.

Jeszcze eden drobiazg do dnia wczorajszego.
Różni ludzie, twierdzący, że się na tym znają, mówią jasno i dobitnie, że budki strażnicze przy ambasadach i innych miejscach są zrobione w zasadzie z materiału niepalnego.
Również niepalna miała być ta tęcza, co ją kilka dni temu odremontowano.

A tu proszę spaliły się dwa obiekty jakby były dobrze nasączone jakimś rozpuszczalnikiem albo benzyną.

Ciekawe.


This world is totally fugazi
Andrzej.A

11 listopada 2013

Rozbiory oznaczały dla Polski postęp i modernizację

Nie, nie to nie żarty. Tako rzecze GW i dr hab. Jan Sowa socjolog i kulturoznawca. Adiunkt w Instytucie Kultury Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Całość można przeczytać tutaj: http://wyborcza.pl/magazyn/1,126715,14921443,Rozbiory_oznaczaly_dla_Polski_postep_i_modernizacje.html

 
Ja na wszelki wypadek zrobiłem screenshoty z tego artykułu, w razie gdyby miał zostać zniknięty, bo to różnie w życiu bywa.

Właściwie to na tym można by zakończyć omawianie tego problemu. Tylko, że problem jest głęboki i to bardzo.
Ktoś, kto ma tytuł doktora habilitowanego, jest samodzielnym pracownikiem naukowym, może sam promować i ustanawiać kierunki badań, a to już nie w kij dmuchał.

Posłużmy się kilkoma cytatami z tego wiekopomnego wywiadu.

"Dopiero zaborcy opodatkowują masowo szlachtę i konstruują mechanizm administracyjny. Dopiero oni znoszą pańszczyznę, wyzwalając "polskich" chłopów od Polaków. Reformują gospodarkę. Pod zaborami na terenie byłej I RP rozwija się infrastruktura i zmieniają się stosunki społeczne. Ale następuje też zmiana społeczno-kulturowa - nowoczesność kształtuje się jako siła antagonistyczna wobec tradycyjnej tożsamości polskiej."

i dalej

"Zaborcy przeprowadzają jednak te reformy ze względu na swój własny interes.

- Zgoda. Dążyli do osłabienia polskiej szlachty, żeby skutecznie rządzić podbitymi terenami. Ale ze względu na pasożytniczą pozycję szlachty działania skierowane przeciw niej miały pozytywne skutki. Dla wszystkich."
 
i jeszcze jeden kawałek

"Zbyt łatwo zapominamy, że "idea jagiellońska" dla naszych wschodnich sąsiadów oznacza "ideę kolonialną". Co gorsza, jej zwolennicy w Polsce widzą w niej alternatywę dla integracji w obrębie Unii Europejskiej, gdzie nasze państwo nie ma szans na pozycję podobną do pozycji np. Niemiec. Tego typu rojenia o potędze były podstawą polityki zagranicznej PiS-u i Lecha Kaczyńskiego, stąd np. jego obsesyjne zainteresowanie Gruzją.

Zgodnie z tą logiką Polska prezentuje się zawsze wobec państw leżących na wschód od niej jako mediator między Wschodem a Zachodem.

To błąd?

- To następstwo historycznego myślenia np. na temat roli Polski na Kresach i przekonania, że była państwem, które przynosiło lepszą kulturę. Tymczasem projekt kolonialny Polski był nie tylko etycznie wątpliwy (francuski historyk Daniel Beauvois pokazuje, że polska ekspansja na wschód oznaczała nasilenie się tam relacji o charakterze niewolniczym), ale też niewydajny."


Prawda, że fantastyczne.
Zwłaszcza ta idea wolności niesiona przez ruskich jegrów - sądzę, że to może przemawiać najlepiej do każdego.
Zważywszy na fakt, że cała ziemia w Rosji była własnością cara i praktycznie jeden grymas mógł spowodować, że dany rosyjski arystokrata tracił cały majątek - z reguły razem z głową.

Jest jeszcze jeden aspekt tego artykułu - wywiadu. Najwyraźniej GW stwierdziła, że należy w sposób jawny powiedzieć w Polsce, że żarty się skończyły. I albo się "zmodernizujemy", albo ...



This world is totally fugazi
Andrzej.A

10 listopada 2013

Rocznica "Nocy kryształowej" w Warszawie

Prawda, że paradne.
Tak było wczoraj w Warszawie.
Jak daleko musi pójść zidiocenie takiej osoby, żeby wpaść na pomysł takiego transparentu.
Ale ja w sumie nie o tym chciałem.
Również nie o tym co napisał Stanisław Janecki (tutaj: http://wpolityce.pl/artykuly/66656-janecki-dla-wpolitycepl-organizujac-w-warszawie-obchody-nigdy-wiecej-nocy-krysztalowej-lewacy-uruchamiaja-haniebne-skojarzenia-ze-polacy-maja-cos-wspolnego-z-niemieckimi-zbrodniami), skąd pochodzi to zdjęcie, bo w sumie tekst redaktora Janeckiego jest według mnie rzeczą oczywistą.

Warto według mnie wejść nieco głębiej w meandry historii i zastanowić się nad genezą "Nocy kryształowej".
Co poprzedziło te wydarzenia.
No więc wcześniej, a konkretnie w dniu 07-11-1938 siedemnastoletni wówczas Herszel Feibel Grynszpan postrzelił niemieckiego dyplomatę Ernsta von Ratha w Paryżu. E. von Rath był w sumie przypadkową ofiarą, gdyż Grynszpan planował zastrzelenia niemieckiego ambasadora Joannesa von Welczek. E. von Rath zmarł w Paryżu w dniu 09-11-1938.
Cóż skłoniło młodego człowieka do takiego czynu.
Otóż w sierpniu 1938 władze niemieckie ogłosiły, że zostają anulowane wszelkie dotychczasowe stałe pozwolenia na zamieszkanie dla cudzoziemców i wprowadziły obowiązek uzyskania nowych pozwoleń. Było oczywiste, że Żydzi pozwoleń tych nie otrzymają.
Władze w Polsce ogłosiły, że Żydzi pochodzenie polskiego zostaną przyjęci do Polski wyłącznie w okresie do końca października 1938.
26 października Gestapo, aby zmieścić się w tym okresie, otrzymało polecenie natychmiastowego aresztowania i deportacji wszystkich polskich Żydów w Niemczech. Deportowani Żydzi w liczbie około 15 tysięcy znaleźli się na granicy polsko-niemieckiej w Zbąszyniu.
Rodzice Grynszpana byli w tej grupie.

Ale czy to wszystko, zajrzyjmy głębiej.
Otóż w 1938 roku generał Smuts wysłał swego ministra Obrony, Oswalda Pirow do Niemiec z misją załagodzenia kwestii żydowskiej. Brytyjski premier Neville Chamberlain przyklasnął tej inicjatywie.
Pirow uzyskał akceptację Hitlera, lecz wtedy po tygodniu "bicia się z myślami" młody Grynszpan dokonał swojego czynu. Następnie po dwóch dniach synagogi stanęły w ogniu. Oczywiście o żadnym porozumieniu dalej nie mogło być mowy.
Zadziwiające i jakże korzystne.
Warto według mnie w tym momencie podkreślić, że Hitler doszedł do władzy w 1933 roku, czyli 5 lat wcześniej. Przez te 5 lat środowiska żydowskie, głównie w USA, uprawiały bojkot Niemiec (głównie gospodarczy) - czekając na mające nadejść represje wobec Zydów, które jednak nie następowały.
No to w końcu nastąpiły.

Ciekawy, a właściwie nieznany jest los młodego Grynszpana. Nie wiadomo kiedy zmarł, podobno w 1942 w twierdzy w Magdeburgu.

Oczywiście organizatorzy rocznicy w Warszawie pewnie znają te "detale", jednakże jak sądzę nie dzielą się tą wiedzą ze swoimi zwolennikami, jak ta ruda idiotka.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

08 listopada 2013

O bywaniu w mediach

PiS zaordynował kontrolę wypowiedzi swoich posłów w mediach. Oczywiście dla niektórych jest to kolejny dowód na totalitarne zapędy Jarosława Kaczyńskiego. Tymczasem jest to według mnie naturalna i logiczna konsekwencja tego co widzimy w przekazie medialnym. Gdzie na każdy jeden występ przedstawicieli opozycji w mediach można się lekko doliczyć kilku prób braku uczciwości w tak prowadzonych wywiadach i/lub dyskusjach.
Bo o jakiej równowadze w wywiadzie i/lub dyskusji (nawet jeden na jeden) można mówić, jeżeli redaktor prowadzący rozmowę ma w uchu słuchawką przez którą natychmiast płyną instrukcje w którym momencie ma przerwać niewygodną propagandowo wypowiedź i/lub jak skontrować zgodnie z zasadami erystyki wypowiedź posła.
Przecież to oczywiste.
Wprawdzie nie mam materialnych dowodów, że tak to się odbywa, ale przecież wystarczy popatrzeć na takiego Kuźniara, żeby wiedzieć, że nie jest on w stanie samodzielnie zrobić w głąba jednego czy drugiego posła, a udaje mu się ta sztuka. Z czego wynika poprawnie i logicznie rozumując, że takie wsparcie istnieje. Również inne cielębryty dziennikarstwa na oko nie grzeszą zbyt dużym ilorazem, a pomimo to udaje im się w znaczącym procencie zapędzić w kozi róg posłów opozycji.
Najprawdopodobniej za takim jednym z drugim ancymonkiem stoi cała grupa, która na żywo podpowiada jak i w którym momencie wekslować dyskusję w pożądanym kierunku.

 Nie robiłem, i nie sądzę żeby ktokolwiek robił takie badania, ale według mnie znaczący procent amunicji medialnej przeciw PiS dostarczają sami posłowie tej partii, poprzez niedoważone wypowiedzi, zwykłe lapsusy, gafy, czy nieadekwatne wypowiedzi i/lub odpowiedzi w wywiadach i dyskusjach w studiach telewizyjnych. Osobiście oceniam ten odsetek na około 80 procent.

Analogicznie według mnie ma się sytuacja z przedstawicielami Kościoła. Nieadekwatne, wyrwane z kontekstu wypowiedzi służą do dyskredytacji i wręcz ośmieszenia i zohydzenia  Kościoła. Czego przykładów mieliśmy ostatnio aż nadto. pomijam oczywiście w tym momencie takich przedstawicieli jak ksiądz Lemański, ale o kimś takim to już raczej nie należy mówić jako o przedstawicielu Kościoła Katolickiego.

Jest tylko jedna metoda na coś takiego. Co akurat pokazał jakiś czas temu ojciec Tadeusz Rydzyk. Dziennikarzowi TVN po prostu odmówił udzielenia wypowiedzi na jakikolwiek temat.

Wniosek jest oczywisty, nie rozmawiać z mediami i tymi wszystkimi cielębrytami systemu.

Ktoś może próbować mówić, że jakoś do społeczeństwa trzeba docierać.
No więc ja wcale nie jestem pewien, czy gdyby zablokować wypowiedzi posłów we wrogich im mediach, to czy skutek nie byłby jednak pozytywny, biorąc pod rozwagę właśnie te odsetki amunicji przeciwko PiS dostarczane przez samych posłów tej partii.
To samo dotyczy wypowiedzi przedstawicieli Kościoła. Kompletny zakaz wypowiadania się do mediów dla wszystkich jego przedstawicieli.

Do wyborów, w terminie ustawowym, zostały dwa lata. Uważam, że czas spróbować takiego sposobu działania, bo dotychczasowy raczej pozytywnych skutków nie przynosi.

Andrzej.A

06 listopada 2013

Patriota versus patriota moskiewski

Tym jednym zwrotem można podsumować wypowiedź Antoniego Macierewicza, który w ten sposób zareagował na wcześniejszą wypowiedź A. Michnika na swój temat.
To właściwie powinno zamykać sprawę i kończyć wszelką dyskusję.
tyle, że jest jeszcze coś w wypowiedzi A. Macierewicza, co według mnie jest dużo ważniejsze.

"Mam wrażenie, że Pan Michnik goni w piętkę. Jeśli już porusza on kwestie uwarunkowań rodzinnych i zastanawia się, jak one wpływają na postawy ludzkie, to wskazuję, że w mojej rodzinie wszyscy byli patriotami, którzy ginęli za Polskę i ojczyznę. Nie było wśród nich ludzi, którzy mordowali polskich patriotów, ani takich, którzy zdradzali ojczyznę na rzecz Sowietów."

i dalej

"Traktuję to, jako obłudną, sformułowaną w obłudnych słowach przesłankę do ataków na mnie. Adam Michnik tezę, iż moje antykomunistyczne poglądy i zaangażowanie jest wynikiem osobistych przeżyć, a nie stosunku do komunizmu i jego obiektywnej oceny, formułuje od dawna, przynajmniej od lat 70. Michnik już wtedy upowszechniał takie opinie wśród opozycji. Starał się przedstawić mnie, jak osobę, która ze względów osobistych i rodzinnych działa przeciw komunizmowi. To miało pokazać, że moja aktywność nie wynika z przemyślanej decyzji, ugruntowanej względami patriotycznymi, nie wynika z rozeznania racji stanu i polskich interesów narodowych. Jednak ta teza to jest takie samo kłamstwo, jak mówienie o moich związkach z Che Guevarą."

ale najlepsze jest na końcu tego krótkiego wywiadu:

"... Adam Michnik działa w ramach pewnego zamierzenia politycznego. Wszystkie jego argumenty, wystąpienia, stanowiska mają za podłoże pogląd i działanie polityczne. Ono jest nastawione na utrzymanie władzy politycznej, gospodarczej nad Polską grupy, do której należy Michnik i którą on reprezentuje. Pod tym względem on się nie zmienił, zawsze taką osobą był. I jest. On zmienia sojuszników, ale nie zmienia celu. Czy on może zmienić zdanie? Sądzę, że zmieni je, gdy zrozumie, że nie ma żadnych szans politycznych z głoszeniem obecnych poglądów. I wtedy zmieni zdanie, jak w sprawie Kościoła, czy niepodległości Polski. Michnik zawsze zmieniał zdanie, gdy było to z jego punktu widzenia korzystne politycznie. Argumentacja nie jest tu najważniejsza. Gdy trzeba jest on w stanie dostosować się do nowych wymagań. I sądzę, że w sprawie smoleńskiej również tak może być."

ten ostatni fragment [wytłuszczenie moje] jest samym sednem działań A. Michnika. Osoby interesujące się dziejami najnowszymi z łatwością, po nawet dosyć krótkim namyśle, dojdą do wniosku, że A. Michnik to koniunkturalista, który przyjmuje jak swoje poglądy każdego o ile widzi w tym swój grupowy interes.

Swoją drogą, czy to nie dziwne, że ludzie in gremio wierzyli człowiekowi, który mając rodzinę aż tak mocno uwikłaną w agenturalną i kolaboracyjną działalność na rzecz sowietów podawał się za polskiego patriotę. Zresztą szermuje tym hasłem bez zażenowania do dziś dzień.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

04 listopada 2013

Prezydent pojechał do Izraela

Prezydent Komorowski udał się do Izraela (źródło: http://wpolityce.pl/wydarzenia/66182-prezydent-w-izraelu-czeka-na-niego-list-otwarty-nt-restytucji-mienia).
Sądząc z treści artykułu czekają go tam same przyjemności, czyli głównie jedna rzecz.
Domaganie się przez środowiska żydowskie restytucji mienia i lub odszkodowań za mienie, które zwrócone być nie może.

Obawiam się, że prezydent coś powie, co potem może być przez drugą stronę uznane za wypowiedź wiążącą. Do czego prezydent nie jest upoważniony - co wynika z prerogatyw należnych w Polsce temu urzędowi.

Teraz o samej kwestii restytucji mienia.
Nie jestem prawnikiem, w związku z tym jeśli ktoś ma większą wiedzę, to niech mnie poprawi, ale z tego co słyszałem, to mienie przestaje być własnością danej osoby i/lub jej spadkobierców po 25 latach od momentu porzucenia. W sytuacji, gdy najpierw Niemcy dokonały grabieży na obywatelach Polski wyznania mojżeszowego, a następnie władze komunistyczne ten majątek znacjonalizowały, oraz przez ponad 45 lat nikt nie dochodził roszczeń do tego majątku, to chyba mamy do czynienia właśnie z porzuceniem.
Ponadto, jeżeli jacyś ludzie zmarli (zostali zamordowani) w stanie bezpotomnym, to zgodnie z obowiązującym prawem majątek takich osób przechodzi na własność państwa.
Nie ma czegoś takiego jak własność plemienna. Nie może, w świetle obowiązującego prawa, ubiegać się o zwrot majątku osoba, i/lub organizacja, która ma tyle wspólnego z jakąś osobą fizyczną, że jest tego samego wyznania.
Ponadto, należy podnieść kwestię, że od roku 1960 do roku 1982 Polska (wtedy PRL) wypłaciła rządowi USA odszkodowania za mienie osób fizycznych i prawnych, które utraciły swoje mienie w wyniku II WŚ i późniejszych wydarzeń. Ostatnia rata została wypłacona w styczniu 1982 roku.
Analogiczne jak z USA umowy zawarto z Francją, Wielką Brytanią, Szwecją i innymi.

Ale pomińmy wszystko co powyżej.
Znane są przypadki dokonywania wypłat i/lub restytucji majątku, które miały miejsce po 1989 roku.
Różni ludzie przychodzili do sądów w Polsce, przedstawiali odpowiednie dokumenty i odzyskiwali różne obiekty.
Zdarzały się niestety wypadki, że odzyskiwany majątek należał do tej grupy obiektów, za które już wypłacono odszkodowanie.
Czy sędziowie i inne osoby, które w tym uczestniczyły robiły to z niewiedzy, czy też z innych powodów, nie mnie w tym miejscu rozstrzygać.

Oczywiście sytuacja jest obecnie trochę inna.
Po wyjściu na jaw umów, które Polska podpisała z USA i innymi państwami zaniechano nacisku ze strony USA (porozumienie podpisane zostało przez JFK i Cyrankiewicza). Ale przez pewien czas te roszczenia szły ze strony USA i rządu USA. Dopiero podanie do publicznej wiadomości w Polsce faktu istnienia takich umów ukróciło te zapędy.

W chwili obecnej to państwo Izrael stało się stroną roszczeniową.
Tyle tylko, że państwo Izrael nie istniało w czasie gdy miały miejsce zdarzenia, które doprowadziły do takiej a nie innej sytuacji.
Czy w związku z tym państwo Izrael może być tu stroną - tego nie wiem.


This world is totally fugazi
Andrzej.A

02 listopada 2013

Kolejna próba

Trumna z ciałem zmarłego Tadeusza Mazowieckiego ma zostać w dniu dzisiejszym wystawiona w kaplicy Pałacu Prezydenckiego.
Ci którzy chcą oddać hołd zmarłemu będą mogli przyjść i się pokłonić.

Jest to według mnie kolejna próba unieważnienia tych tłumów, które pojawiły się na Krakowskim Przedmieściu po 10-04-2010.

To się nie uda i to jest według mnie oczywiste.
Bo któż może przyjść i pochylić się nad zmarłym Tadeuszem Mazowiecki, firma Agora in gremio, ale już z ITI/TVN to raczej pojedyncze jednostki, a nie pełen skład.
Nie będzie kilometrowej kolejki przed wejściem do pałacu, chociaż oczywiście w mediach mogą chcieć pokazać jak wielkim szacunkiem cieszył się zmarły.
Nie da się zarządzić szacunku dla zmarłego, choćby nie wiem kim był.
Albo ludzie z własnej nieprzymuszonej woli przyjdą albo mają dana osobę w głębokim poważaniu.
Ciekawe, czy będą próby montowania materiałów filmowych z 2010 i pokazywania ich jako migawki z dnia dzisiejszego?

Nie będzie natomiast tej szydery, którą zorganizowano zupełnie świadomie w kontrze do szacunku jaki wzbudzał wśród ludzi Lech Kaczyński.
Nie będzie bo po prostu to jest inna kultura.
Nie pluje się na zmarłego, chociaż się go nie lubiło, czy wręcz uważało za przeciwnika i osobę szkodliwą. Gdyby jednak takie zachowania miały miejsce, to należy takich ludzi dokładnie obfotografować i bez żadnych dodatkowych dowodów uznać za prowokatorów - jak słynnego Andrzejka z Krakowskiego Przedmieścia, który najpierw był taki bojowy, by potem zagrać w klipie "Oni pójdą na wybory, a Ty?", czy też był widziany w towarzystwie człowieka z własnym sobowtórem w ręku.


This world is totally fugazi
Andrzej.A