31 stycznia 2013

Dewiant seksualny

Ja niżej podpisany  Andrzej.A niniejszym zrzekam się obywatelstwa polskiego w związku z tym, że v-ce marszałkiem sejmu został dzisiaj (tu odpowiednia data) niejaki Krszysztof Bęgowski znany obecnie jako Anna Grodzka.
Według wszelkiego prawdopodobieństwa wieloletni płatny tajny donosiciel SB, który na koniec swego nędznego żywota sobie ubzdurał, że jest kobietą.

Obcięcie siurka nigdy nie oznaczało, że człowiek staje się kobietą.
Zwłaszcza, że rzeczony osobnik jest ojcem dzieciom.
Swoją decyzję uważam za ostateczną. A jej sutki jednocześnie uważam za niebyłe, wtedy i tylko wtedy, gdy rzeczony osobnik przestanie pełnić funkcję v-ce marszałka sejmu. Bo to uwłacza powadze instytucji sejmu, aby dewiant seksualny w nim zasiadał, nie mówiąc o pełnieniu funkcji.

P.S.
Pismo tej treści (lub podobnej - kwestia konsultacji z prawnikami) skieruję do odpowiedniego dla mnie urzędu natychmiast po powrocie z wyjazdu na narty, o ile ta ruska gnida zostanie v-ce marszałkiem.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

29 stycznia 2013

Nie daleko pada jabłko od jabłoni

Oburzenie, strach, wścieklizna, taka jest reakcja saloonu na wyciąganie przeszłości rodziców obecnych gwiazd i gwiazdeczek saloonu II PRL.
Sadzę, że najważniejszym z tych uczuć jest jednak strach.
Tyle lat się udawało, tyle wysiłku poszło i jakby za naciśnięciem jednego guzika wszystko nagle się przewraca, wszystko ulega przewróceniu i wszystko na nic jak psu w dupę.
Dla nich jest to postawienie sprawy na głowie, dla nas przywrócenie stanu realnego, czyli z głowy na nogi.
Olejnikowa - tatuś ubek, Mistewicz - to samo, sędzia Tuleya - to samo, Morozowski - to samo i zdaje się, że coś tam jeszcze.

Warszawski vel Gebert, o, to jest dopiero ciekawa postać. Niby na zapleczu w GW, ale przecież zawsze gdy jest coś istotnego, to właśnie on pisze wstępniak albo inny istotny artykuł.

To tylko kilka przykładowych nazwisk ludzi, którzy są w konflikcie z dużą częścią naszego społeczeństwa. A gdyby ta reszta, która została przez nich intelektualnie uwiedziona też się zorientowała o co tu na prawdę chodzi, to można by użyć zwrotu, że z całym społeczeństwem.

No to teraz pytanie.
Dlaczego tym ludziom wyciąga się zaszłości rodzinne?
Bo nie robi się tego profilaktycznie - zanim dana osoba zajmie jakieś stanowisko (jak w przypadku sędziego Tulei).
Zaczyna się sprawdzać przeszłość rodzinną danej osoby dopiero po fakcie. Po fakcie gdy dana osoba wykona jakiś ruch pozycjonujący ją względem podziału "my" versus "oni".
Czy gdyby sędzia Tuleya wydał po prostu wyrok i na tym zakończył by sprawę doktora G., to czy ktokolwiek by się interesował jego zaszłościami rodzinnymi. Odpowiedź jest trywialna i oczywista - oczywiście, że nie. Nikogo by nie obchodziło z jakiej rodziny sędzia pochodzi. Wykonał swoja pracę zgodnie z wymogami procedury - koniec, szlus. Ale nie, sędzia się chciał/musiał wykazać. Wykazać, że jest z "onymi".
To samo dotyczy innych. Gdyby Olejnikowa uczciwie wykonywała zawód redaktora - bez ewidentnej stronniczości, to nikt by jej tatusia ubeka nie wypominał.

Czy gdyby społeczeństwo znało zaszłości rodzinne żony Komorowskiego, to czy tak chętnie by na niego oddawano głosy - można szczerze wątpić, a jeszcze ta opowieść o teściu, który "pomagał" Komorowskiemu napisać pracę magisterską w 2 tygodnie. Te fakty nie były znane - a brak wiedzy o faktach powoduje, że ludzie podejmują błędne decyzje.

Dosyć lekko podchodzimy do kwestii przeszłości osób publicznych, według mnie zbyt lekko.

Zmierzajmy jednak do puenty.
Dlaczego ludzie zaczynają się interesować i wyciągać na wierzch przeszłość osób publicznych. Nie z jakiejś niezdrowej ciekawości, nie z chęci "babrania się w szambie", nie z checi upokorzenia tych ludzi.
Powód jest zupełni inny.
Tym powodem jest aktualna działalność osób, którym te rodzinne koneksje się wyciąga. Bo ta działalność tu i teraz świadczy o tym, że są "onymi", że są przeciwko społeczeństwu, że są jak ciąg dalszy armii okupacyjnej. Jednocześnie się bojąc i pogardzając resztą obywateli.

W MSZ-cie, w służbach, w urzędach skarbowych, w sądownictwie i w wielu innych miejscach pracuje trzecie pokolenie tych, którzy zostali tam rzuceni na front walki ideologicznej tuż po 1945 roku.

Norwegia była podczas II WŚ okupowana przez Niemcy. Po wojnie wydano proste prawo. Nikt, kto rodzinnie był zamieszany w kolaborację z Niemcami nie ma prawa pełnić żadnej funkcji publicznej. Niektórych z kolaborantów stracono, niektórzy poszli do więzienia, większości po prostu zabroniono wykonywać pewnych zawodów. Do tych zastrzeżonych zawodów zaliczono: policjant, zawody prawnicze (sędzia, adwokat, prokurator, notariusz), polityk, wykładowca akademicki, nauczyciel w szkole średniej, dziennikarz. I żeby było śmieszniej to obostrzenie skierowano na 3 pokolenia w dół. Czyli dopiero teraz rodzą się w Norwegii ludzie, których pra - pra - pradziadek mógł być kolaborantem podczas II WŚ i ten nowo narodzony młody człowiek będzie mógł wybierać zawód bez żadnych ograniczeń.

Czy powtórzenie norweskiego modelu rozwiązania tego problemu nie jest godne rozwagi?

This world is totally fugazi
Andrzej.A

25 stycznia 2013

Ustawka

W sejmie miała dzisiaj miejsce ustawka.
Ustawka, czyli zaaranżowane dla osób postronnych przedstawienie.
Poseł-minister Gowin i jego "konserwatyści" "przeciwstawili się" "żelaznej woli" premiera.
Po pierwsze sam problem, czyli ekstra prawa dla sodomitów i innych dewiantów jest, był i będzie przykrywką dla nieporadnosci tego rządu w innych kwestiach.
Na przykład takie drobiazgi jak wzrost bezrobocia, spadek produkcji przemysłowej oraz inne, są sprawami, o których się powinno mówić w mediach, a się nie mówi.

Jestem skłonny postawić nawet taką tezę, że Donald T. i Jarosław G. odstawili szopkę do kwadratu. Było to po prostu umówione, że tylu a tylu posłów ma zagłosować przeciw tym projektom, a nawet przeciw projektowi własnego klubu.
Uzasadnienie:
Gdyby któryś z tych projektów przeszedł, na przykład ten firmowany przez klub PO. Wtedy sprawa by spadła z pierwszych stron mediów. Projekt procedowany przez komisję, pies z kulawą nogą by się tym przez dłuższy czas nie zajmował - nie było by tematu.
Natomiast odrzucenie tych projektów w pierwszym czytaniu daje od razu całe tony amunicji do dalszego bicia piany oburącz.
Pierwsze głosy już słychać: "Gowin do dymisji", "ciemnogród i oszołomy podnoszą głowy", "wstecznictwo i obskuranctwo górą".
Nikt się jeszcze na dulszczyznę nie powołał, ale spokojnie, całe tygodnie rozwodzenia się nad tym wydarzeniem przed nami. Na dulszczyznę to się pewnie Paradowska powoła - to będzie jej rola i jej poziom. A może jakiś Hartman czy inny tego typu osobnik.

To będzie taki sam serial jak z "małą Madzią i jej matką".
Ilekroć coś istotnego będzie wypływało lub będzie miało szansę wypłynąć, natychmiast ktoś przywoła "haniebne" zachowanie 49 posłów i posła-ministra Jarosława G. w szczególności.

Najbardziej to mnie bawią w tym momencie "prawicowe portale i media". Wygraliśmy, rozsadek zwyciężył.
Nic nie wygraliśmy, żaden rozsądek, to była zwykła hucpa, przemysł przykrywkowy podniesiony na wyższy poziom, a wy tego nawet nie widzicie.

Gdyby Donald T. był rzeczywiście wściekły na posła-ministra Jarosława G., to wtedy obejrzelibyśmy scenę analogiczną do tej gdy Donald T. rugał marszałek sejmu, niejaką Ewę K., a ta bidula stała ze spuszczoną głową i tylko potakiwała. Ponieważ takiej sceny nie było, to wszystko to, co dzisiaj obejrzeliśmy w relacjach z sejmu jest ustawką.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

Strajk na kolei

Nie korzystam z tego środka komunikacji w życiu codziennym, czyli powinienem powiedzieć, że mnie to w ogóle  nie interesuje.
Ale właśnie dlatego, nie będąc zaangażowanym osobiście mogę się wypowiedzieć w miarę bezstronnie.

Jestem przeciwnikiem wszelkich socjali, a zwłaszcza socjali ukrytych. A takim ukrytym socjałem jest wszystko to, co jest związane z ulgami, zniżkami i innymi beneficjami, które nie są zapłatą wprost.

Z drugiej strony pojawia się problem praw nabytych. Czyli ktoś gdzieś tam zdecydował się na bycie pracownikiem PKP, dosłużył się emerytury, nabył w związku z tym pewnych praw - na przykład zniżkę 99 procent na bilety PKP.

Obecna władza chce te zniżki i inne beneficja cofnąć.
O'K, bardzo dobrze, tylko niech cofnie wszystkie zniżki i wszystkie ukryte bonusy dla WSZYSTKICH grup zawodowych.
Dla mundurowych i innych tajniaczków, dla prokuratorów i sędziów,  dla górników, dla nauczycieli, dla kolejarzy również.

- krótsza praca w służbach mundurowych - zapomnij masz doginać do 67 lat
- karta nauczyciela - to samo
- przywileje dla sędziów i prokuratorów - nie ma mowy.

Jeżeli tak by obecna władza podeszła do problemu, to miała by moje poparcie, ale wiadomo skądinąd, że ta władza z tym zapleczem na coś takiego nie pójdzie. Bo muszą mieć swoich pretorian, którzy będą ich bronić i na nich głosować.

Dlatego kolejarze mają w dniu dzisiejszym moje poparcie. Tak jest, słusznie zastrajkowali, a był to tylko strajk ostrzegawczy.
Ludzie, tacy zwykli z ulicy, którzy się wypowiadali do mediów i słali gromy na strajkujących w dniu dzisiejszym najpewniej o tym wszystkim co powyżej nie pomyśleli. Nie pomyśleli również o tym, że niska jakość obsługi i infrastruktury PKP to nie jest wina tych strajkujących maszynistów, tylko tych, którzy siedzą po zacisznych gabinetach i za sute pensyjki pierdzą w stołki. Nie potrafiąc w dodatku zaplanować tak trywialnej rzeczy jak zmiana rozkładu jazdy - co mieliśmy okazję obserwować całkiem niedawno.

Kolejarze są jedną z ostatnich dużych i silnych grup zawodowych, które mogą poprzez swoje działania wywrzeć jakiś nacisk na rząd. Bo sparaliżowanie transportu kolejowego to jest jednak rzecz, na którą władza sobie nie może pozwolić.

This world is totally fugazi
Andrzej.Av

24 stycznia 2013

Krzywonos mówi: WYCHODZIMY

Wychodzimy z tego eurokołchozu mówi David Krzywonos.
Cameron, to szkockie nazwisko tłumaczone wprost na Krzywonos.
Mieliśmy już do czynienia w historii Polski z osobnikiem o takim nazwisku. Maksym Krzywonos jeden z głównych doradców (pułkowników) Bohdana Chmielnickiego, i był Szkotem.

Mam niezwykle ograniczone zaufanie do tego co wyprawiają wyspiarze. Sprawa na przykład spółki ARCOS, która działała w najlepsze na wyspach w okresie wielkiego głodu na Ukrainie. Cel działań tej firmy był jeden - dostarczyć tanio zboże do Niemiec aby za to zboże uzyskać maszyny i technologię. Fakt tanio się udawało to zboże uzyskać, tylko że kosztowało to około 10 milionów istnień ludzkich, ale Londyn udawał, że tego nie widzi.
"English trade is English policy" to zdanie wypowiedziane przez jednego z premierów nadal obowiązuje. Nawet jeśli sprowadza Londyn do pozycji pasera. Co im tam, oni się mają za lepszych, a że gdzieś tam zdechło z głodu 10 milionów ludzi, to, to nie byli ich ludzie.

A tu u nas nagle ochom i achom nie ma końca. Jaki ten Krzywonos wspaniały - postawił się eurolewactwu.
No postawił się i co z tego.
My też powinniśmy pójść razem z wyspiarzami pieją z zachwytu prawicowe media.
Zaraz, zaraz, nie tak wartko.
Interes Londynu, nie jest naszym interesem. Może być czasami zbieżny, ale nie musi. A na razie nikt nie podał żadnej sensownej analizy tego co moglibyśmy uzyskać przyłączając się do pokazówki Krzywonosa.
Pomijam w tym momencie zupełnie fakt, że obecny rząd i obecny premier nigdy tego nie zrobią.

Tu dygresja.
Premier Donald T. wylądował w szpitalu z ciężką infekcją dróg oddechowych. Według mnie istnieje co najmniej 50 procentowe prawdopodobieństwo, że żywy z tego szpitala nie wyjdzie. No tak oceniam sytuację. Seryjny samobójca go nie mógł odwiedzić na ulicy Parkowej, ale w szpitalu (Szaserów lub Wołoska) jest to całkiem możliwe.
A ile spraw by taki ciąg zdarzeń rozwiązał, u la la.
Koniec dygresji.

Przyjmowanie perspektywy paserów nie jest sensownym posunięciem w żadnym przypadku.
Tylko niech mi nikt nie usiłuje tutaj imputować, że ja ponieważ jestem przeciwko bezkrytycznemu małpowaniu i/lub przyjmowaniu perspektywy Londynu jestem za opcją Niemiecką bądź też Rosyjską.
Otóż nie jestem za żadną z tych opcji.
Jestem za opcją Polską. I naprawdę są podstawy (głównie surowcowe) żeby nie musieć oglądać się na opcje zewnętrzne.


This world is totally fugazi
Andrzej.A

15 stycznia 2013

Eutanazja

Miejsce akcji: dom spokojnej starości gdzieś w Holandii

Dużo starszych ludzi, którzy nie widzieli sensu swego istnienia. Rodziny ich nie odwiedzały, no tak sobie wegetowali. Czekali na ten koniec, który dla niektórych nadchodził szybciej, a dla innych wolniej.
Niestety, niestety dla tego ośrodka pojawił się czynnik zewnętrzny. Młody człowiek, który nawet po niemiecku ledwo dukał, nie mówiąc o języku holenderskim, w którym znał może z 10 słów.
Ale ten czynnik spowodował wręcz rewolucyjne zmiany w tym ośrodku. Starsi in gremio pensjonariusze tego przybytku nagle nabrali wigoru. Chcieli coś robić, najczęściej chcieli pomóc owemu młodemu człowiekowi nauczyć się języka, oprowadzić go po miejscach swego dzieciństwa i młodości. Pokazać cokolwiek.

W czym tkwiła tajemnica. Otóż ten młody człowiek, który przyjechał do pracy, skądinąd niezbyt ambitnej, bo przecież trudno uznać za ambitną pracę opiekę nad zdemenciałymi starcami, ten człowiek przemówił do nich ludzkim głosem. Tak po prostu, ludzkim głosem.
Temu staruszkowi przybił piątkę na dzień dobry, tamtej starszej pani ucałował dłoń gdy się witał i tak codziennie, dzień po dniu, gdy przychodził do tej pracy.

Ci ludzie poczuli się potrzebni. Ktos ich potrzebował a jednocześnie sprawował nad nimi opiekę. Bo jako osoby starsze i częstokroć zdziwaczałe i zdemenciałe tej opieki wymagali.

Nie znam zakończenia tej historii.
Wiem jedno.  W tym ośrodku ilość chętnych na eutanazję drastycznie spadła.

P.S.
ten pielęgniarz to chłopak z Polski.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

08 stycznia 2013

Zmienić kodeks postępowania karnego (chyba)

Zastrzeżenie. Nie jestem prawnikiem.

W związku z ogłoszeniem wyroku przez sędziego T. w sprawie doktora G. i sławetnych słów porównujących  działania CBA do czasów stalinowskich pojawiło się multum komentarzy, które są czystą żywą hipokryzją zarówno z jednej jak i z drugiej strony.
Jedni są za, exemplum Bogusław Święczkowski, który mówi, pewnikiem zgodnie z prawdą, że nie ma zakazu nocnych przesłuchań. Pewnie nie ma.
Inni za, tylko w drugą stronę.
Następuje wyciąganie i chwalenie się przodkami, którzy siedzieli w więzieniach za stalinizmu - mówiąc wprost żenujące.

Biorąc jednak pod rozwagę to co napisał B. Sumliński w swojej książce "Z mocy bezprawia", zwłaszcza pierwsza część tej książki, gdzie opisane jest samo aresztowanie redaktora i to jak był traktowany - brak możliwości kontaktu z rodziną, brak możliwości ustanowienia pełnomocnika prawnego. Pełne odcięcie od świata.

To właśnie te rzeczy wskazują na to, że przepisy KPK winny być zmienione.
Tylko, że nad ta kwestią nikt się nawet nie zająknie. Mielone jest za to w mediach w sposób bezsensowny to, czy sędzia T. przekroczył, czy też nie swoją rolę.
Gdyby KPK nie zezwalał na przesłuchiwanie kogokolwiek bez obecności reprezentanta prawnego, zmuszał przedstawicieli służb do poinformowania osoby przesłuchiwanej o przysługującej jej prawach, zmuszał przesłuchujących do umożliwienia osobie przesłuchiwanej poinformowania rodziny i lub innych osób (adwokata), to wtedy takiej sytuacji by nie było.

Należy niestety powiedzieć, że nikt nie jest zainteresowany zmianami w KPK. Bo istniejąca sytuacja jest wygodna dla służb, a politycy różnych opcji również nie są zainteresowani żadnymi zmianami w tym zakresie.

This world is totally fugazi
Andrzej.A