26 kwietnia 2013

Co naprawdę powiedział sędzia Rysiński

Wszyscy się oburzają na wyrok w sprawie Beaty Sawickiej - Cielebąk.
Fakt, wyrok i jego uzasadnienie jest ciekawe, chociaż zdaje się, że pisemnego uzasadnienia jeszcze nie sporządzono - tego nie wiem lub niezbyt dokładnie czytałem przekazywane informacje.

Rozłóżmy jednak ten wyrok i to uzasadnienie, które do nas dotarło na czynniki pierwsze.
Otóż skład sędziowski stwierdził tym wyrokiem, że żyjemy w państwie TOTALITARNYM. W czasie swojego wystąpienia sędzia Rysiński, a reszta sędziów współorzekających nie wyraziła zdania odrębnego, stwierdził, że metody zastosowane wobec byłej posłanki Sawickiej - Cielebąk noszą znamiona działań państwa TOTALITARNEGO.
Z czego wynika poprawnie rozumując, że skład sędziowski orzekł niniejszym, że nasze państwo jest państwem TOTALITARNYM. Gdyż takie paragrafy, umożliwiające działania jakie podjął funkcjonariusz Tomasz Kaczmarek wobec tej osoby, są w polskim kodeksie i nikt nic nie zrobił aby je stamtąd usunąć.

Zastrzeżenie: nie jestem prawnikiem.
Z tego co mi wiadomo, to w polskim prawodawstwie nie ma pojęcia "zatrutego drzewa", czyli informacji zebranych nielegalnie.
Ponadto interpretacja podana przez sędziów, a mówiąca, że funkcjonariusz nie może "kusić obywatela" nie ma tu zastosowania. Bo Beata Sawicka - Cielebąk nie była w owym czasie zwykłym obywatelem, a posłem. Z czego wynika poprawnie rozumując, że winna wykazywać wyższe znacznie zasady moralne niż przeciętny Kowalski. To, że nie wykazała to wszyscy wiemy - mogliśmy to sobie w filmach na youtoobie obejrzeć po wielokroć.
To jest taka sztuczka erystyczna, która mówi, że wszyscy mają być traktowani tak samo.
Otóż nie.
Jak ktoś pcha się do organów wybieralnych dowolnego stopnia, to musi się liczyć z dużą ilością pokus, które musi umieć zwalczyć. Jeśli nie jest w stanie się powstrzymać to oznacza że się nie nadaje.
I nawet gdyby CBA wraz z agentem Tomaszem Kaczmarkiem prowokowało sprawę od samego początku, wiemy, że tak nie było, to uniewinnienie tej osoby jest kpiną ze społeczeństwa. Nie ze sprawiedliwości, ale ze społeczeństwa.

Gdybyśmy analogiczną wykładnię jak w tej sprawie zastosował sąd pod przewodnictwem sędziego Rysińskiego zastosowali gdzie indziej. To państwami totalitarnymi są takie kraje jak USA, Francja, Anglia, Niemcy i pewnie dużo innych również.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

Nadchodzą zmiany - podobno

Tusk się wypalił,
nie panuje nad rządem,
czuć świeżą krew w powietrzu
coś się szykuje.

Taki mniej więcej przekaz pojawia się w mediach tzw., "naszych".
A w domyśle coś takiego
zaraz pogonimy ryżego piłkarzynę
dopadniemy cały układ, tych wszystkich czerwonych pająków i im zadamy bobu.

No więc nic się takiego nie wydarzy.
I ja wam powiem dlaczego oraz jak to zostanie rozegrane.

Sondaże PO spadają - to fakt, PiS-u rosną - fakt następny. Ale przecież nikt przy zdrowych zmysłach, kto kręci tym interesem nie będzie czekał do takiej padaczki jaką zaliczyło SLD w latach 2000-2005, gdzie z poziomu prawie, że zwycięstwa bez konieczności zawiązywania koalicji zjechali poniżej progu wejścia do sejmu (5%) - po tym jednym sondażu nie pokazywano wyników przez miesiąc.
Skoro już ustaliliśmy, że nikt nie będzie na coś takiego czekał to zachodzi pytanie jak problem ten zostanie rozwiązany.
Otóż problem już jest rozwiązany.
Rozwiązanie stanowią Kukiz i Duda.
Kukiz od "zmielonych" i Duda zapowiadający strajk generalny na sierpień/wrzesień.
Lubię Kukiza jako grajka, ale jego wiedza na tematy polityczne, precyzja diagnozy społecznej i politycznej jest według mnie na poziomie żenującym.
I nie mam tu ochoty wdawać się w jakieś szczegółowe rozważania na temat tego co Kukiz na tematy polityczne mówił i mówi.
Natomiast przewodniczący Duda nie wzbudza u mnie za grosz zaufania. Bo skoro ma on w życiorysie taki incydent, że był w misji pokojowej na Bliskim Wschodzie w latach komuny, to ja bardzo serdecznie mówię dziękuję i patrzę niezwykle podejrzliwie na wszystkie wypowiedzi i działania tego pana.

Zresztą obaj wymienieni już się wypowiedzieli w sposób jednoznaczny na temat tego co chcą zrobić z kapitałem społecznym, który im się udało zdobyć. Zaniosą cały ten pasztet do prezydenta Komorowskiego. Tak jakby prezydent był z innej bajki niż aktualnie rządzący.
Parafrazując Jana Pietrzaka, gdybym nie wiedział, że prowokacja, to bym pomyślał, że głupota.

Tak to będzie w przybliżeniu wyglądało.
PO sondaże będą spadać, Kukiz & Duda będą mieli lans w mediach. Ludzi (wyborców) się ogłupi. Przyspieszone wybory są możliwe na jesieni tego roku z powodu niepokojów społecznych. Listy wyborcze zostaną odpowiednio skonstruowane i do sejmu wejdą ci co trzeba.

A potem za 10 lat Kukiz tak jak Rewiński będzie mówił: "Ja sobie z tego nie zdawałem wtedy sprawy, ale od pewnego momentu wszystkie ruchy w PPPP (Polska Partia Przyjaciół Piwa) były sterowane przez WSI.". No taki był sens pewnej wypowiedzi Rewińskiego sprzed około roku.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

24 kwietnia 2013

Jutro w Parlamencie Europejskim

Lub w innej tego typu instytucji. Być może po prostu będzie to wywiad w jednej z telewizji, powtórzony oczywiście w całości w innych mediach. A w skrótach powtarzany po wielokroć przez cały świat.
No dobrze, ale o co chodzi.

Zacznijmy od początku.
Na Uniwersytecie Wrocławskim miała się w dniu dzisiejszym odbyć "konferencja", no według mnie to raczej należałoby nazwać takie zbiegowisko sabatem czerwonych czarownic. Ale to nieważne.
Ważne jest coś innego.
Otóż jednym z "gości" (prelegentów, panelistów?) miał być Daniel Cohn - Bendit. Europoseł, Francuz mieszkający w Niemczech.
I nagle się okazało, nie wiem czy na skutek różnych interwencji, w tym zawiadomienia do prokuratury, które wystosował Grzegorz Braun, że ten osobnik nie przyjedzie.
Nadal nikt nie rozumie o co chodzi?
Otóż chodzi o to, że jutro zacznie się kolejna antypolska akcja na skalę na pewno europejską jeśli nie światową.

Koń - Bandyta będzie mówił o groźbach jakie pod jego adresem napłynęły (czy realne czy zmyślone - nie ma to znaczenia), o przygotowaniach jakie polscy nacjonaliści podjęli aby go nie dopuścić do gmachu uniwerku we Wrocławiu. O fizycznym zagrożeniu jego osoby, gdyby tylko przekroczył granicę Polski, nie mówiąc o pojawieniu się we Wrocławiu. O braku tolerancji w Polsce, gdzie można nawet prokuratury użyć przeciwko posłom do PE. No i oczywiście o zwierzęcym, typowo Polskim antysemityzmie.

Ale to wszystko dopiero jutro.

Grzegorz Braun dał się według mnie podpuścić. Lepiej było milczeć, nie robić żadnych zadym, żadnych happeningów czy innych akcji w czasie tego sabatu czarownic. Dokładnie udokumentować wszelkie wypowiedzi tego osobnika i potem je nagłośnić, aby ludzie w Polsce wiedzieli z kim i z czym mają do czynienia.


This world is totally fugazi
Andrzej.A

23 kwietnia 2013

Benefis redaktora Zaremby

Mam nadzieję, że wszyscy wiedzą kto jest autorem poniższego wierszyka. Poza faktem, że "jubilat" nie jest starym prykiem jak to ujęto w tym utworze, a może jest w sensie mentalnym - tego nie wiem, to wszystko poza tym się zgadza.
Kpiarstwa, wygadywane przez laudatorów brednie i łykanie tych bzdur przez tego co go na tym "zaszczytnym" miejscu posadzili.

Nie wiem, który to nasz przodek,
W przydługi ponoć karnawał,
Gdy wyczerpał wszelki środek,
Skąd wziąć jaki świeży kawał,

Wnet, po formy dążąc nowe,
Chwycił kpiarstwa kaduceusz,
Skrobnął się nim mocno w głowę
I wymyślił - jubileusz.

Przyjęła się ta zabawa,
Jako że w niej leży sposób,
Co każdemu daje prawa
Kpić z najszanowniejszych osób;

Lecz że wszystko mija w świecie
(Niech go jasny piorun trzaśnie!)
I zdarzyć się może przecie,
Że tradycja ta wygaśnie.

Podam tu więc przepis cały,
By wszedł do krakowskich kronik,
Na ten jubel tak wspaniały,
Jak "rękawka" lub "lajkonik".

Bierze się do tego celu
Tęgiego, starego pryka,
Sadza się go na fotelu
I siarczyście się go "tyka".

Odmiany wszak prawa znacie,
Trudności nie będzie zatem;
Więc: jubilat, jubilacie,
Jubilata, z jubilatem...

Publiczności zastęp liczny
Hurmem obsiada galerią,
A cały ten obchód śliczny
Sam pacjent bierze na serio.

Wstaje rzędem człek niektóry,
Kogo tam zaswędzi ozór,
I wygłasza srogie bzdury
W uroczysty dmąc je pozór.

Brzmi powaga w każdym słowie,
Choć od śmiechu drgają rzęsy:
O, bo myśmy tu w Krakowie
Wszystko straszne sans rire pęsy.*

Reszta słucha, oczy mruży
Kpiąc po trosze sobie z pryka,
I z tego, który bajdurzy,
I z tego, który to łyka.

"Z uwielbienia pełnym łonem
Stawiam tu, czcigodny panie,
Z sercem... te... tak przepełnionem,
Że mi ledwo tchu już stanie.

Twe zasługi są tak duże,
Żeby trzeba, jakiem szczery,
Ryć... te... spiżem... na marmurze...
(po cichu: cztery litery).

Twoje słowa mądre, wieszcze,
Żyć w narodzie będą święcie
I prrrrawnuki nasze jeszcze
Mieć je będą... (cicho: w pięcie).

Więc, gdy zasług jubilata
Żaden czasu grom nie zetrze,
Niech nam jeszcze długie lata...
(po cichu: psuje powietrze)..."

Coś tam jeszcze mówca bąka,
Orkiestra kropi fanfarę,
A jubilat głośno siąka,
Łez rozkoszy roniąc parę.

Magnificus się podnosi
(Przypadkowo ginekolog)
I znów z innej beczki głosi
Lapidarny swój nekrolog.

Myśli wątku nie rozprasza,
Ale skupia w treść ogólną:
"Panie... ten... ojczyzna nasza...
Jest nam wszystkim... matką wspólną...

Ona poi nas swym mlekiem
I karmi niby dziecinę,
Zanim stanie się człowiekiem...
Przez swą... panie... pępowinę...

Znak to niskiej, podłej duszy,
Narodowym to występkiem,
Gdy kto związki... panie... kruszy
Z tym matczynym... panie... pępkiem...

I choć wrogie siły czasem
Sznur pępkowy... panie... przedrą..."
(Cóż, u diabła, z tym kutasem! -
Jak powiada stary Fredro...)

Et caetera, et caetera,
Jeden gada, drugi gada,
"...Praca żmudna, ciężka, szczera..."
(Sam jubilat odpowiada.)

I tak dalej, i tak dalej,
Coraz cieplej, cora parniej,
W końcu obiad w dużej sali:
Barszczyk, łosoś, comber sarni.

Znów podają jubilata
W różnych sosach na patelni,
Znów się każdy głąb z nim brata,
Kpiąc zeń coraz to bezczelniej.

Aż wreszcie, dobrze już rano,
Gdy wyssą wszystkie likwory
I każdy pałę zawianą,
A brzuch ma od śmiechu chory,

Pacjenta odwożą do dom,
Gdzie w pierzynie ciepłej legnie,
Nim ku nowym takim godom
Znowu latek dziesięć zbiegnie;

A ci szelmy krakowianie,
Dalej sobie łamią głowy,
Komu by tu wyrżnąć - panie -
Kawał "jubileuszowy".




This world is totally fugazi
Andrzej.A

19 kwietnia 2013

Dichtung und Wahrheit

- "część prawdy, część natchnienia poetyckiego", których procent zawartości zmieniał się w zależności od "wymagań chwili".

"Kiedy w lipcu Niemcy zarządzili ogromną akcję wysiedleńczą okazało się, że to już nie przelewki. Bojowcy, przywódcy Ha-Shomeru, He-Halutzu i Droru postanowili nawiązać kontakt z polskimi władzami: "...teraz, gdy znaleźliśmy się w kłopocie, rząd oznaczał dla nas broń, organizację, poradę i współpracę". Dzięki Irenie Adamowicz i Aleksandrowi Kamińskiemu, Arie Wilner nawiązał kontakt. Pierwszy kontakt mocno oburzył przywódców młodych syjonistów. Polacy wytłumaczyli jak dzieciom, jak powinna wyglądać organizacja i współpraca. Ponadto powiedzieli im bez ogródek, że wiedzą o wiele więcej niż się wydaje przywódcom ŻOB-u, polecili skoordynować działania i co najgorsze… zupełnie, ale to zupełnie nie przyjmowali Dichtung und Wahrheit, co można jedynie tłumaczyć… oczywistym polskim antysemityzmem"

"Młodzi syjoniści okazali się twardymi negocjatorami, nie ustępowali i dość długo zeszło, zanim wyłonili jaką taką reprezentację, w której syjoniści mieli absolutną przewagę… w Żydowskim Komitecie Narodowym, do którego nie przystąpił Bund. Po to, by uczynić współpracę między nimi mimo wszystko możliwą, ustanowiono dodatkowo Żydowski Komitet Koordynacyjny, tylko i wyłącznie do współpracy ŻKN z Bundem. 9 listopada deklaracje zostały podpisane i przedłożone cywilnym i wojskowym władzom polskim. Żądano uznania ŻKN za przedstawiciela wszystkich Żydów w Polsce, oraz zaopatrzenia ŻOB w broń.
Dowództwo AK doskonale wiedziało o istnieniu w getcie Żydowskiego Wojskowego Związku rewizjonistów, jedynej organizacji przedstawiającej jakąkolwiek wartość bojową. Posiadającej doskonałą kadrę oficerską i żołnierską, wyposażonej w wystarczającą ilość broni. Wiedzieli dowódcy AK tak samo dobrze, że jedyną rzeczą jakiej pragną syjoniści jest dobranie się do tego arsenału Betarim, bez przyjęcia do ŻOB nawet części kadry oficerskiej rewizjonistów. Rozwiązanie takie było dla syjonistów ze wszech miar korzystne - uzbrajało ŻOB i likwidowało "faszystów", wyrywając im zarazem zęby. [119] Delegatura Cywilna natomiast, uważająca Bund za lojalnych Polaków wyznania Mojżeszowego, domagała się wyjaśnienia - kto sprawować będzie naczelną władzę, czy ŻKN czy ŻKK, oczekując od wszystkich partii wchodzących w skład ŻKN przysięgi na wierność Polsce w nadchodzącej rozgrywce z Rosją. Po złożeniu takowej zostali oni uznani przez władze polskie pod koniec listopada i dokonano przerzutu pierwszych dziesięciu pistoletów dla ŻOB."

"2 grudnia 1942 roku został ostatecznie przedstawiony statut ŻKK i podpisany przez Arie Winera ze strony ŻKN i Leona Feinera ze strony Bundu, którego lojalność wobec Polaków też najprawdopodobniej miała jakieś granice, skoro na liście przedstawionej Polakom komunistyczne oddziały (mieli ich cztery wśród wszystkich dwudziestu dwóch ŻOB) figurowały jako… Rewizjoniści Betar. [120] Również personalne połączenie pewnych stanowisk powodowało, że całość została podporządkowana syjonistom: "Jako komendant ŻOB Mordechaj Anielewicz zasiadał w ŻKK i ŻKN, ja byłem sekretarzem generalnym obu. Mieliśmy kolegialną prezydenturę. Ja stałem na czele obu, a Mordechaj, jako komendant ŻOB był moim komendantem… w danej sytuacji nie było sensu dzielić naszych politycznych i wojskowych ról… Myśmy byli kierowniczą silą"."

Wszystko powyżej to cytaty z książki Romana Kafla "Spotwarzona przeszłość".
Zalecam wszystkim zapoznanie się z tą pozycją, którą w formacie pdf można ściągnąć z internetu.

Dichtung und Wahrheit - to w pewnym uproszczeniu i skrócie "chciejstwo".
Takim "chciejstwem" jest fetowanie Anielewicza i Edelmana przy jednoczesnym zamilczaniu i wymazywaniu z historii bojowców Betaru.
To tyle na dzisiejszą rocznicę, która jak zwykle będzie obchodzona w fałszu.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

17 kwietnia 2013

Rynki finansowe wariują

Zalecam zapoznać się z wykresem cen złota na  rynkach światowych.

Na przykład z tego adresu: http://www.bankier.pl/inwestowanie/profile/zloto.html
Nic nie usprawiedliwia takiego spadku cen. A jest to spadek o 13-14 procent, z poziomu 1500 do poziomu 1300 USD za uncję.
Wnioski:
Rzucono znaczną ilość towaru na rynek aby zbić chwilowo cenę, co spowoduje, że ludzie stracą orientację w czym zachować swoje zasoby. Przy takim spadku ludzie nie zaczną skupować złota, a wręcz przeciwnie. Zaczną się go pozbywać, bo większość transakcji kupna zawarto po cenach oscylujących w okolicach 1500 - 1700 (takie ceny obowiązywały przez ostatnie dwa lata).

To na poziomie osób indywidualnych o średnich zasobach i rezerwach.

Natomiast na poziomie wyższym nastąpi wysysanie kruszców z państw zadłużonych. Po prostu państwa zadłużone mając jakieś rezerwy w kruszcach dostaną mniej dolarów czy też innych walut (w których są rozliczane kredyty)

Na naszym wewnętrznym rynku. Pieniądze z OFE zostaną użyte do poprawienia statystyki, ale to na długo nie starczy. Fiskus doszedł do granicy możliwości i więcej nie ściągnie, bo nie ma z czego. potem jak zabraknie, zostanie zdewaluowana złotówka, zostanie wywołana hiperinflacja, która zamaże stan faktyczny.

To nie jest absolutnie ewenement. Takich ekscesów na skalę światową było już kilka.  Gdzie w samych USA kilkakrotnie.
Kryzys lat 30-tych XX wieku jako element, do którego wszyscy lubią się odwoływać właśnie ulega realizacji na naszych oczach.
Jesteśmy w początkowej fazie tej zabawy.

This world is totally fugazi
 Andrzej.A

15 kwietnia 2013

Orwell, dwójmyslenie i podwójne standardy

A wszystko to na grubo przed samym Orwellem.
Rok 1580, Litwa. Wybucha afera Ościka. Dla ułatwienia jest to rok wojny z Rosją Iwana IV zwanego Groźnym. Rzeczony Ościk kontaktował się z carskim posłem Naszczokinem w Wilnie.
Batory rozkazał przeszukać gospodę, w której Grzegorz Ościk stał.
Znaleziono: fałszywe listy z podpisem Batorego, stemple mennicze do bicia fałszywych pieniędzy i podrobione pieczęcie senatorów.
Oscik stanął przed sądem i od razu rozpoczął się festiwal obrony osobnika, który przecież był zdrajcą. Że szlachcic, że tak nie można, że trzeba roztropnie.

Znamy to z czasów dzisiejszych.

Oscik niestety, niestety dla swoich obrońców, zachował się jak Maleszka, gdyż przybrał następującą linię obrony: tak, chciałem zabić króla na polecenie Iwana, ale to dlatego, że mam długi. Z tego też powodu zlecałem Żydom fałszowanie pieczęci.
Został ścięty.

Ale innych, którzy równie się "przysłużyli" Ojczyźnie też nie brakuje.
Inny moment, ale niezbyt odległy.

Trwają negocjacje pokojowe z Turcją. Rzecz jest arcyważna, gdyż od północy czai się Iwan IV. I nagle pojawia się "obrońca" i "wyzwoliciel", który po prostu najeżdża tereny będące lennem tureckim.
Odpowiedź Stambułu jest oczywista.
Na szczęście negocjacje daje się uratować, a "obrońcę" i "wyzwoliciela" postawić przed sądem.
I znów, jak byśmy otworzyli GW. Tak nie można, trzeba sprawę dogłębnie zbadać. A w ogóle co to za metody i jak tak można. To jest pogwałcenie swobód szlacheckich.
Ot ciekawostka - zdrada i odgrywanie roli prowokatora przeciw własnemu państwu to według niektórych swobody szlacheckie.

Za takie działania i podobne ścięto dwóch, a jeszcze dwóch skończyło w Stambule "na hakach".

Batory na szczęście wiedział co w trawie piszczy i przed rozpoczęciem wojny z Moskwą wprowadził po prostu cenzurę prewencyjną. I to na wszystkie materiały drukowane i dostarczane do Polski.
Ma również Batory przenośną drukarnię działającą przez cały czas gdy jest również na froncie. To ważne zagadnienie, kto wie czy nie ważniejsze niż pułki husarii i piechota węgierska.

Te i inne historie można przeczytać w książce Gabriela Maciejewskiego - Coryllusa pod tytułem Baśń jak niedźwiedź tom III.
Początkowe rozdziały jakby rozleniwiają, jakby nic nie ma ze sobą związku, by potem nagle połączyć szkolnictwo jezuickie z metodologią i praktyką układania wierzchowców bojowych.
Wiele spraw to polityka, praktycznie wszystko, powinniśmy pamiętać o tym na co dzień.

O ile w poprzednim tomie autor w roli czarnych charakterów obsadza rodzinę Hohenzollern von Ansbach, to tutaj sytuacja się odwraca. I syn jednego z braci bez mrugnięcia powieką sięga do sakiewki aby wesprzeć Batorego w wojnie z Moskwą.
Na to też Batory uważa, na finanse. Pożyczki takie są rozliczane terminowo, aby nie spowodować spirali zadłużenia kraju.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

07 kwietnia 2013

Nie napisane książki, nie nakręcone filmy

Kolejność z pod dużego (brudnego) palca u nogi
1. Przychodzi Rywin do Michnika (książka i film)
2. Anatomia Okrągłego Stołu - cała seria książek + fabularyzowany odcinkowy dokument
3. Sprawa Marka Papały (książki i film)
4. Jak zniszczono Romana Kluskę (j.w.)
5. Willa w Kazimierzu (j.w.)
6. Magister(?) Goleń  (j.w.)
7. Afera spirytusowa (j.w.)

Każdy z tych punktów zasługuje na to, żeby napisać o nim kilka książek i zrobic kilka filmów. Bo dlaczego nie?
Tych punktów może być znacznie więcej, ja specjalnie się nie starając wypisałem to co mi na szybko przyszło do głowy.

I teraz nagle, po latach, wytwarza się produkcję o nazwie "Układ zamknięty". Niby to produkcja "dysydencka", nawet zadbano, żeby PISF  nie dał na to ani grosza. Czyli w odbiorze społecznym film ma być uderzeniem w "układ", dowaleniem do pieca "systemowi".
Przykro mi, ale nie wierzę. 10 - 12 lat temu taki film miałby wartość edukacyjną, ale teraz - toż to musztarda po obiedzie i to w dodatku dawno przetrawionym i wydalonym.
To jest taki wentyl bezpieczeństwa, takie uchylenie pokrywy, gdzie od lat zbiera się nadmiar pary grożący wybuchem.
I jeszcze ten Komorowski z tym otoczeniem, które mu towarzyszy na tej premierze.
To jest zwykłe szyderstwo z nas jako społeczeństwa.

Spraw, które są analogiczne do opisanych w tym filmie są całe pęczki w skali kraju. Jedne większe, inne mniejsze. Ale wybiera się jeden i pokazuje ludziom w dodatku z zafałszowanym zakończeniem. Bo przecież ten prokurator wcale się nie "nawrócił", tylko dostał awans.

A teraz sobie uświadommy, ile książek powstało na kanwie walki z "kaczyzmem", że przypomnę tylko "Pisneyland" niejakiego Lisa.
To jest właśnie "produkcja książek", bo przecież to nie jest literatura, ani sztuka filmowa.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

Bardzo ważne słowa Antoniego Macierewicza

Tutaj (http://www.youtube.com/watch?v=jM7Qase14IE&feature=youtu.be) od 43 minuty Antoni Macierewicz mówi bardzo istotne rzeczy.

Oto ich wypunktowanie:
1. Racją stanu Londynu jest aby kontynent się kłócił
2. Racją stanu Niemiec i Rosji jest dążenie do sojuszu
3. Racją stanu Polski jest stworzenie strefy bezpieczeństwa, wolności i niepodległości na obszarze od Odry do Kaukazu i od Bałtyku po morze Czarne i Adriatyk.

W pierwszym fragmencie tego wystąpienia A. Macierewicz mówi, że ta koncepcja została sformułowana na piśmie i przekazana ówczesnemu prezydentowi USA Carterowi w okolicach roku 1978. Mówi jednocześnie o sobie, że był w owym czasie współświadkiem tego dokumentu (jego powstania i przekazania - ale to już tylko moje domniemanie).

Mówi również, że przez okres czterech lat, gdy prezydentem Polski był Lech Kaczyński udało się, wbrew potocznej wiedzy, zbudować front, który nawet gdybyśmy teraz do tych ludzi w innych państwach naszego regionu przyszli, to od ręki spotkamy się z pozytywnym odzewem.
Wbrew równie obiegowej opinii, która przypisywała działania Lecha Kaczyńskiego do koncepcji Jagiellońskiej stwierdza, że to prawdą nie jest.

Racja stanu zgodnie z tym co mówi A.M. to nie jest coś co realizuje albo lewica, albo prawica. To realizuje każdy, kto jest u władzy w danym państwie.

To teraz popatrzmy na to co wyczynia i wyczyniał w całej historii Londyn. I zastanówmy się nad tym dlaczego wzorzec "liberalnego społeczeństwa skrzętnych protestanckich groszorobów" jest de facto nie do zaakceptowania w Polsce i w naszej strefie. Gdzie tkwi błąd w tym, że przyjmując taki wzorzec jesteśmy od razu na przegranej pozycji.

Oczywiście brakuje mi w tym momencie wiedzy, ach ta moja niezdrowa ciekawość, kto w 1978 roku takie coś wykoncypował i dlaczego do jasnej cholery to nie zostało upublicznione i poddane dyskusji społecznej po 1989 roku. Nawet jeśliby ta dyskusja odbywała się tylko w niszowych pisemkach a nie w mediach głównych. Bo przecież istniał moment, kiedy taką dyskusję można było przeprowadzić nawet w telewizji publicznej w czasie największej oglądalności.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

03 kwietnia 2013

Prawie normalna propozycja

Tutaj (http://wpolityce.pl/wydarzenia/50546-george-weigel-angielski-powinien-byc-jezykiem-watykanu) Georg Weigel proponuje aby językiem Kurii Rzymskiej stał się język angielski.
Język angielski jest językiem światowym. O słowa kluczowe z tego języka oparta jest większość języków programowania komputerów.
W języku tym prowadzona jest większość negocjacji handlowych, a obecnie również politycznych (kiedyś językiem negocjacji politycznych był francuski).

To ja może zadam takie niedyskretne pytanie autorowi tych koncepcji. Po co w takim razie w seminariach i na uczelniach afiliowanych przy kościele Katolickim uczy się łaciny? Przecież to by znaczyło, że cała ta nauka łaciny jest zbędna.
Ale mogę również temu osobnikowi od ręki odpowiedzieć. Osoba, która zna łacinę ma bardzo ułatwione zadanie jeśli ma nauczyć się następujących języków: niemieckiego, francuskiego, hiszpańskiego, portugalskiego, angielskiego, włoskiego. Czyli znając łacinę od ręki uzyskujemy handicap przy uczeniu się języków, których używa około miliarda ludzi na świecie. To że tak powiem kwestia techniczna - po prostu opłaca się znać łacinę.

Teraz kwestia inna, bardziej związana z ideologią.
Otóż w moim pojęciu dzień, w którym język angielski stanie się językiem urzędowym Watykanu, będzie dniem końca Kościoła Rzymskokatolickiego. Dalej będzie już tylko podróbka, która będzie udawała KRK.

Było niewątpliwie wielkim sukcesem "liberalnego społeczeństwo skrzętnych protestanckich groszorobów" to, że w takich krajach jak Polska, Węgry, Czechy, Słowacja, Rumunia i jeszcze paru innych, zaprzestano nauki języka łacińskiego.
Wprowadzenie języka angielskiego będzie końcowym krokiem tego długiego pochodu niszczenia KRK.

Co oby nigdy się nie wydarzyło.

This world is totally fugazi
Andrzej.A