22 listopada 2014

Organizacje poza i ponad rządowe

Nie mam wielkiej atencji dol takich organizacji, bo uważam, że w większości są przesiąknięte ideami obcymi mi i dużej części osób w Polsce.
Ponadto przez czas dłuższy organizacje te służyły jako pałka ideologiczna na zachowania i postawy ludzi w Polsce.
Ale nadszedł ten dzień, że ludzie z tych organizacji zaczęli działać na korzyść Polski, czego przykładem jest interwencja organizacji "Reporterzy bez granic" w obronie dwóch zatrzymanych przez milicję reporterów - jednego z PAP-u i jednego z TVR.

Analogicznie Trybunał w Strasburgu, podejmowane przez to ciało wyroki - głównie w kwestiach światopoglądowych - budziły moją odrazę.
Ale teraz pojawiła się szansa na zadziałanie tego Trybunału na korzyść.
Wybory, tryb ich przeprowadzenia i bajzel jaki się ujawnił przy okazji, pomijam w tym momencie czy było to intencjonalne, czy przypadkowe, powinny być zaskarżone.
Zaskarżone przez jak największe grono ludzi w Polsce. I to zarówno przez "firmy" - takie jak PiS, jak i pojedynczych obywateli.
Efekt znamy, bo już to było ćwiczone. Sąd okręgowy przyzna, że były nieścisłości, ale nie miało to wpływu na wynik końcowy wyborów.
Uważam, że droga prawna powinna być ws tym momencie kontynuowana, poprzez kasację do Sądu Najwyższego - gdzie prawdopodobnie te wyroki zostaną utrzymane,  a następnie właśnie do Strasburga.
Gdzie według mnie właśnie istnieje duża szansa na to, żeby przymusić obecne władze do powtórzenia wyborów.
Jest to tylko i wyłącznie kwestia dobrej argumentacji - opartej skądinąd na podstawowej i elementarnej wręcz wiedzy z zakresu statystyki i socjologii.
Można by wręcz zacytować nawet profesora Markowskiego, z jego wykładów lub książek, gdzie pan ów jako pewnik i niezmiennik podaje, że badania exit pool nigdy nie odbiegają od wyniku końcowego o więcej niż 3 procent, a studentów, którzy tej wartości nie znają po prostu się uwala na egzaminach.


This world is totally fugazi
Andrzej.A

19 listopada 2014

Wybory II

Normalnie prawo karne zasadza się na dewizie domniemania niewinności podsądnego, choćby był wytatuowanym "garem" po kilku odsiadkach.

W normalnych państwach, zwanych też państwami poważnymi, ta zasada nie dotyczy trzech sfer życia
1. pracowników służb specjalnych - to on ma udowodnić, że nie przeszedł na drugą stronę.
2. polityków - to polityk ma udowodnić, że mu się publiczny grosz nie przykleił do łapek.
3. system wyborczy - to organa nadzorujące i urządzające wybory maja wykazać, że wszystko odbyło się lega artis.

Nas oczywiście w chwili obecnej interesuje trzeci punkt tej wyliczanki.
Nie wiem, nie mam wiedzy, czy była to nieudolność, czy działanie celowe. Jedno jest pewne. Od kilku lat powtarza się prawidłowość, że gdzieś, ktoś głosuje na jakiegoś kandydata - choćby nie wiem jak egzotycznego, potem przychodzi i stwierdza, że na tą osobę oddano "zero" głosów.
A przecież ten sprawdzający wie na kogo głosował.
Sprawa trafia do sądu, sąd stwierdza, że owszem nieprawidłowości były, ale to nie wpłynęło na ostateczny wynik.
Tyle tylko, że sąd w tym momencie akceptuje czyjeś oszustwo i/lub działanie niezgodne z prawem wyborczym, a i chyba ze zwykłym KK również.

Udowodnienie przed sądem, na przykład poprzez pokazanie fotografii, że oddano głos na tego konkretnego kandydata winno skutkować powtórzeniem wyborów w tej komisji wyborczej.
Jeszcze należy przyjąć założenie, że skargi i rozprawy na wynik wyborów odbywają się w trybie wyborczym, czyli w 48 godzin do drugiej instancji włącznie.

Jak uniknąć fałszerstw wyborczych - proste, odpowiedzialność finansowa członków komisji wyborczej. Skoro w jakiejś komisji znikają głosy na jakiegoś kandydata, to albo wskażemy tą konkretna osobę, która spowodowała to zniknięcie, albo cała komisja solidarnie płaci. Płaci za zorganizowanie i przeprowadzenie ponownych wyborów, druk kart, wynajęcie lokalu itd., itp.
Jestem skłonny się założyć o na prawdę duże pieniądze, że przy tak skonstruowanym prawie nikt, nawet by nie pomyślał o tym, żeby coś skręcić.
Nawet by nie trzeba tych od lat zasiedziałych w tych komisjach komuchów wyganiać. Chcecie to robić - róbcie, ale w razie czego pamiętajcie, że płacicie.

Nie ma innego sposobu, aby ludzi oduczyć różnych niecnych postępków. Tylko odpowiedzialność finansowa. No i po udowodnieniu, że w komisji było coś krzywo, cały skład ma zakaz pełnienia tej funkcji przez powiedzmy 20 lat.

Wystarczy - sadzę, że tak.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

18 listopada 2014

Wybory

Nie będę  komentował tego co się dzieje obecnie.
Przytoczę kilka anegdotek z czasów komuny.
Oto co znani mi osobiście ludzie umieszczali na kartkach i/lub załączali do kartek wyborczych:
1. zużyta prezerwatywa (z zawartością)
2. używany (podobno było czuć na cały lokal) papier toaletowy
3. rozgnieciony karaluch
Było tego jeszcze trochę, ale w sumie chodzi o to co ludzie, tacy zwykli, niezbyt interesujący się polityką, robili.

Mam wrażenie, że obecnie rządzący dążą do tego aby podobne "wkładki mięsne" znajdowali członkowie komisji wyborczych.

Podobno stare metody są najlepsze.
W tamtych czasach jednym z najbardziej znienawidzonych pomników w Warszawie był pomnik Felixa Edmundowicza.
Ponieważ stał w miejscu, gdzie bezkarnie oblać go czerwoną farba nie było można, a w każdym razie było to trudne. Robiono inaczej. Przechodząca młodzież miała w kieszeniach strzykawki napełnione wcześniej walerianą.
Potem widać było tych zomoli, którzy z pałami atakowali koty, które dostawały świra przy takiej ilości ich ulubionej mikstury na wolnym powietrzu - swoją drogą biedne futrzaki.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

07 listopada 2014

Scenariusz ukraiński

Z nadchodzących informacji wynika, że Rosja sowiecka szykuje się do inwazji Ukrainy.
Nie należy się temu dziwić, sowiety i/lub Rosja bez zaplecza żywnościowego i ludzkiego (pobór do wojska) związanego z Ukrainą to de facto niewiele mogą.
Istnieje według mnie uzasadnione podejrzenie następującego scenariusza.
1. sowiety zaatakują Ukrainę
2. rząd w Kijowie w związku z niemożnością ochrony własnych obywateli zwróci się do rządu Polski o zapewnienie bezpieczeństwa obywatelom Ukrainy w takich miastach jak Lwów i inne. Czyli de facto z takim samym memorandum jak rząd Czechosłowacji zwrócił się do rządu RP w 1938 roku w sprawie Zaolzia.
Rząd w Kijowie de facto zgodzi się na podział Ukrainy między Polskę i sowiety - to jest pułapka, o której rzad Ukrainy nie ma pojęcia.

Wnioski
Nie wolno przyjmować takiej propozycji.
Można, w ramach pomocy dla ludności cywilnej otworzyć granicę, aby Ukraińcy mogli uciec przed wojskami sowdepii.

Zyski
Praktycznie w każdym wymiarze.
1. Ukraińcy, taki przeciętny człowiek z ulicy, nie widzi w nas agresora.
2. zostajemy zablokowani jako państwo do emigracji. Żaden Arab, Hindus, Tamil, czy ktokolwiek inny nie może liczyć na osiedlenie w Polsce.

Straty
Nie widzę.



This world is totally fugazi
Andrzej.A

02 listopada 2014

Cytaty z Libido dominandi - część II

Jako że najlepszym sposobem na to, żeby niewolnicy pokochali swe zniewolenie, jest sprawić, aby było ono przyjemne; należy z seksu, który jest bez wątpienia przyjemnością, uczynić formę kontroli, a osiąga się to poprzez ustanowienie państwa arbitrem w tej sferze, uwalniając ją od ograniczeń, tak aby ludzie korzystali z niej według reguł ustanowionych przez państwo, a nie przez porządek moralny. Wówczas niewolnicy szybko przysięgną wierność temu, w czym widzą źródło oraz gwarancję owych przyjemności. Innymi słowy, państwo, poprzez poprzez przejęcie kontroli nad życiem seksualnym obywateli, zyskuje nad nimi władzę w sferze, która jest ich najsłabszym punktem. Kontrola ta jest tak skuteczna, dlatego że nie jest postrzegana jako kontrola, lecz jako "wolność" rozumiana w znaczeniu możliwości zaspokajania występnych pożądań i pragnień. Zdaniem Huxleya, "najważniejszymi Projektami Manhattan przyszłości będą zakrojone na szeroką skalę, sponsorowane przez rząd badania nad tym, co politycy i naukowcy nazwą >>problemem szczęścia<< - innymi słowy, nad tym, jak spowodować, żeby ludzie pokochali własne zniewolenie". Huxley uważa, że transformacja ta właśnie się dokonuje w Ameryce.
[...]
Kiedy nad Europę nadciągała wojenna burza, wzrosło jednak zapotrzebowanie na inżynierię społeczną. Jak się okazało, Józef Goebbels był gorącym zwolennikiem Eddiego Bernaysa i jego książki Crystallizing Public Opinion; wedle słów jej autora wykorzystał ją "jakopodstawę destruktywnej kampanii przeciwko Żydom w Niemczech:, i czego Bernays już nie dodał, także w Austrii. Jednym z owych Żydów był wuj Bernaysa, Zygmunt Freud, któremu pod koniec lat trzydziestych udało się uciec do Anglii. Ciotka Eddiego nie miała tyle szczęścia.
Skoro naziści mogli do takiego stopnia manipulować opinią publiczną tylko dzięki przeczytaniu książki Bernaysa, było oczywiste, że Amerykanie, jeżeli chcą ich pokonać w nadchodzącej wojnie, swoje badania nad propagandą powinni wznieść na zupełnie nowy poziom. W drugiej połowie lat trzydziestych wzrosło zainteresowanie Rockefellerów teorią komunikowania się oraz jej militarnym zastosowaniem, czyli wojną psychologiczną.
[strony 360 i 361]

Wiedzę zdobytą w Korei Schein zastosował szybko dla korzystnego dla NTL rozwoju grup spotkaniowych. Nie widział prawie żadnych podobieństw między obozami jeńców wojennych a życiem zwykłych obywateli USA, dopóki nie przyjrzał się z bliska najbardziej prestiżowym amerykańskim ośrodkom kształcenia kadry kierowniczej, takim jak Crotonville, należący do General Electric, oraz Sands Point, własność koncernu IBM. Ponieważ zasady i nakazy obowiązujące wewnątrz korporacji stworzyły efektywną formę kontrolowania jednostki przez otoczenie, co jest warunkiem skuteczności technik używanych na grupach spotkaniowych, Schein doszedł do wniosku, że grupy treningowe sprawdzą się także w świecie korporacji. Schein co prawda już o tym nie wspominał, ale kolejny wypływający z tego wniosek jest nawet jeszcze bardziej oczywisty. W konsekwencji kontrola otoczenia jest jeszcze ściślejsza niż w wielkich korporacjach, tak więc jest to idealne środowisko dla praktyki prania mózgów przez grupy spotkaniowe.
Ostatecznie Robert Blake, kolejny członek zespołu NTL, wcielił teorie Scheina w życie, organizując pierwszy trening uwrażliwiający w Bayway, rafinerii należącej do Standard Oil z New Jersey, koncernu znanego później jako Esso. Blake spędził półtora roku w Tavistock, głównym brytyjskim osrodku badań nad wojną psychologiczną. W Tavistock dla grup spotkaniowych znaleziono znacznie szersze spectrum zastosowań niż w National Training Laboratories w Bethel w stanie Maine. W przeciwieństwie do swego amerykańskiego odpowiednika w Tavistock bardziej interesowano się technikami sprawowania kontroli niż "doznaniami szczytowymi".
[strona 563]



This world is totally fugazi
Andrzej.A

30 października 2014

Cytaty z Libido dominandi

Mimo, że dokumenty iluminatów wzywały do obalenia tronów i religii, najważniejsze znaczenie iluminatyzmu polegało na czymś innym. Upatrywać go należy raczej w tym, co dla konserwatywnego czytelnika było najbardziej niepokojące: iluminatyzm zdawał się bowiem ukazywać najskuteczniejszy system i metodę osiągnięcia celów. Weishaupt nie wystosował wzywającego do rewolucji manifestu, lecz wymyślił system kontroli i nadzoru, który z kolei umożliwiał tworzenie zdyscyplinowanych komórek organizacyjnych, zdolnych realizować polecenia zarządzających nimi rewolucjonistów. Czynił to na dodatek w taki sposób, aby ludzie realizujący rewolucyjną strategię nie mieli najmniejszego pojęcia o tym, że są sterowani. Intencje Weishaupta były jawnie rewolucyjne, ale najbardziej wstrząsającą rzeczą był mechanizm, za pomocą którego Weishaupt mógł wcielać je w życie, kontrolując umysły członków tajnego stowarzyszenia. Stworzył narzędzie kontroli psychiki, które było skuteczne właśnie dlatego, że nie wywodziło się z mechanistycznej filozofii oświecenia.
[strona 22]

Podczas wojny pracując w CPI (Committee of Public Information), a później w reklamie oraz public relation, Bernays z pomocą Lipmana dokonali internalizacji sprzeczności liberalizmu oraz jego koncepcji masowego człowieka; najważniejsza z owych sprzeczności dotyczyła dychotomii wolność-kontrola. Liberalizm wyzwolił człowieka z przesądów, choćby takich jak wiara w Boga. Jednak, jeśli Bóg nie istnieje, prawo moralne również zostaje zdyskredytowane jako przesąd, wówczas zaś kontrola nad społeczeństwem staje się rzeczą niezbędną, ponieważ przedmiot samokontroli, czyli ludzkie pragnienia i namiętności, nie podlegają żadnemu bezpośredniemu ukierunkowaniu, a oprócz tego likwiduje się wszystko, co trzymało je w ryzach. Tak więc naturalną konsekwencją liberalnej filozofii był społeczny chaos, a kontrola nad społeczeństwem równie naturalnym następstwem realizowania liberalnej polityki - jedno nieuchronnie wynikało z drugiego. Paradoks lewicowego liberalizmu polega na tym, że najpierw promuje namiętności jako narzędzie wyzwolenia od tradycyjnej moralności i wiary w Boga, ale jest to tylko etap pośredni, po którym dokonuje on narzucenia jeszcze bardziej drakońskiego porządku, ustanowionego nie dla korzyści duchowych, ale naukowców i ich bogatych sponsorów z kręgów przemysłu i władzy.
[strona 219]

Liberalizm za sprawą wewnętrznej swej logiki, musiał stać się narzędziem kontroli nad społeczeństwem, aby ocalić je przed chaosem wynikającym z erozji tradycji i moralności, do której sam doprowadził. W demokracji człowieka nie można pozostawić samemu sobie, gdyż konsekwencją tego będzie chaos. To logiczne. Skoro Boga nie ma, nie może istnieć religia; skoro nie ma religii, nie może istnieć żadna moralność; skoro nie ma moralności, nie ma też samokontroli; skoro nie ma samokontroli, nie ma społecznego porządku; skoro nie ma społecznego porządku, pozostaje tylko chaos konkurujących ze sobą pożądań i pragnień. Nie możemy zaakceptować chaosu, a zatem na miejsce tradycyjnych instytucji przeszłości, takich jak tradycja oraz religia, musimy wprowadzić kontrolę behawioralną. Unicestwienie tradycji, religii i moralności oraz ustanowienie "naukowej" kontroli nad społeczeństwem przynależą do tego samego procesu. Z chwilą kiedy liberalna koteria doprowadziła do obalenia moralności, religii, tradycji etc., potrzebowała narzędzi, dzięki którym, byłaby zdolna kontrolować namiętności mas, które dopiero co "wyzwoliła". Bernays napisał w Propagandzie, iż: "inteligentni ludzie muszą mieć świadomość, że propaganda jest nowoczesnym instrumentem, dzięki któremu mogą walczyć o realizację owocnych celów i które pomaga wyprowadzić porządek z chaosu".
[strona 220]

Reklama była formą inżynierii społecznej, która, jeśli miała się powieść, wymagała wykreowania nowego człowieka. W przeciwieństwie do ludzi XIX stulecia: skromnych, akceptujących tradycyjne ograniczenia obowiązujące w lokalnych społecznościach i gotowych odmawiać sobie pewnych rzeczy w imię większego dobra, nowy człowiek, stworzony przez reklamę, miał być wedle słów Pope'a, "reaktywny, łatwo ulegający wpływom i impulsywny".
[strona 243]

Rzecz jasna o akcji Berthy i jej przyjaciółek poinformowano prasę ze stosownym wyprzedzeniem. Wydany został komunikat informujący, że Hunt oraz jej koleżanki będą paliły "pochodnie wolności" "w imię równości płci i dla przełamania seksualnego tabu:. Bertha wspomniała również, że razem z przyjaciółkami przejdą obok "kościoła baptystów, do którego uczęszcza John D. Rockefeller", gdyż gdyby zdarzyło się, że akurat tam będzie, da mu to szansę wyrażenia aprobaty dla tego co robią. Pod koniec dnia Bertha i jej przyjaciółki oznajmiły prasie, że miały nadzieję "coś zapoczątkować; pochodnie wolności, bez faworyzowania którejkolwiek z ich marek, obalą dyskryminujace kobiety tabu związane z paleniem przez nie papierosów, a nasza płeć nie zaprzestanie walki z wszelkimi postaciami dyskryminacji".
Panna Hunt nie powiedziała jednak reporterowi, że jest sekretarką człowieka o nazwisku Eddie Bernays i nie wspomniała także, że pan Bernays jest samozwańczym ekspertem w nowej dziedzinie public relation, któremu American Tobacco Company wypłaciło pokaźne honorarium za promowania palenia papierosów przez kobiety. Rzekoma feministyczna akcja na rzecz emancypacji kobiet była w rzeczywistości pijarowską manipulacją, mającą na celu uzależnienie kobiet od palenia i stworzenie w ten sposób nowego rynku zbytu papierosów. Kolejny raz to, co przedstawiano jako element seksualnego wyzwolenia, w rzeczywistości było formą uzyskania kontroli nad ludźmi.
[...]
Przez całe stulecie tradycja i moralność okazywały się podatne na szeroko zakrojone kampanie dostarczające "naukowego" uzasadnienia dla folgowania pragnieniom i pożądaniom. Feminizm nie był tutaj wyjątkiem. Zakładał systematyczne wprowadzanie zmian do systemu wartości wyznawanych przez kobiety, gdyż widział w tym sposób na wyprowadzenie ich z domów i uczynienie z nich siły roboczej, co skutkowało obniżeniem zarobków oraz osłabieniem pozycji związków zawodowych, a w przypadku warstw pracujących, także rodziny.
[...]
Bernays był zadeklarowanym feministą, ale miał w tym własny, ukryty motyw. Eddie, tak jak feministki lat siedemdziesiątych, chciał, aby kobiety zerwały z tradycją i prowadzeniem domu, ponieważ przewidział, że skutkiem tego będą one bardziej otwarte na sugestie przekazywane im przez mass media i tych, którzy nimi władali - czyli ludzi wypłacających mu wysokie honoraria. Eddie promował wśród kobiet palenie tytoniu ponieważ koncern American Tobacco mu za to płacił, ale był to też sposób na przełamanie władzy, jaką nad umysłami kobiet posiadał tradycyjny system wartości. To zaś było istotne, gdyż z chwilą kiedy udałoby mu się to uzyskać, kobiety stałyby się o wiele bardziej podatne na to, co im proponował.
[strony 299 - 300]

Albo akceptujemy porządek moralny, narzucamy sobie samokontrolę, czyli w naszym postępowaniu dopuszczamy do głosu rozum, albo ulegamy swym namiętnościom, co oznacza podporządkowanie się czynnikom zewnętrzny: namiętności jako takiej lub ludziom, którzy naszą namiętność wykorzystują dla czerpania z tego ekonomicznych lub politycznych korzyści.
[strona 314]

Skoro szkoły, zgodnie z przewidywaniami Deveya, miały stać się zakładami, w których z umysłów uczniów usuwa się poglądy i przekonania ich rodziców, a kształtuje się je zgodnie z interesami wielkich korporacji i innych szerzycieli lewicowo-liberalnej ideologii, ktoś musiał opracować nowe metody kształcenia i wychowywania dzieci. Zdaniem Buckleya, Watson "starał się opracować techniki, które zredukowałyby wychowanie dzieci do określonych, ustandaryzowanych recept".
[...]
Według Buckleya, "współczesne dziecko rychło przekona się, że rzeczywista siła n ie spoczywa w rodzinie, lecz w rynku oraz wspieraniu przez niego społecznych instytucji. Osiągnięcie sukcesu zależało od akceptacji wartości korporacyjnego porządku. Sam sukces natomiast zaczęto coraz bardziej postrzegać w kategoriach umiejętności stylu życia wyznaczanego i egzemplifikowanego przez rfeklamę".
[strony 356-357]




This world is totally fugazi
Andrzej.A

25 października 2014

Dlaczego Jaruzelskiego skremowano?

Dlatego, żeby nie trzeba było wiercić dziur w trumnie.

Gdy pochowano Breżniewa, Jan Pietrzak w swoim kabarecie wygłosił taki tekst, że Breżniew ma swojej trumnie dziury.
A dziury te służyły do tego, żeby robaki mogły wyjść i się wyrzygać.



This world is totally fugazi
Andrzej.A

24 października 2014

Co się wydarzyło w Katowicach

W Katowicach wybuch gaz.
Zginęły 3 osoby, dwójka młodych dziennikarzy i ich dwuletnie dziecko.
Przypadek - możliwe.

Nie znam konstrukcji nośnej tego budynku (planów architektonicznych), żeby móc ocenić jakiego rzędu energia była potrzebna do takiej destrukcji.

Gaz ziemny to w przeważającej większości metan (90%), reszta przypada na etan, propan i butan.
Metan tworzy mieszaninę wybuchową z powietrzem przy stężeniach od 4.5 do 15 procent objętości.

Zniszczenia (na podstawie zdjęć) wskazują na dosyć dużą moc eksplozji.
Czyli, że tego gazu musiało się wydzielić dosyć dużo, do w miarę szczelnej przestrzeni.
Ponadto należy pamiętać, że metan jest lżejszy od powietrza, czyli musiała istnieć szczelność od góry, żeby ulatniający się gaz nie wydostał się po prostu przez przewody wentylacyjne.

Policzmy:
Około 60 metrowe mieszkanie, o wysokości rzędu 3 metrów.
To daje kubaturę 180 m^3.
Aby uzyskać mieszaninę wybuchową należy wydzielić do takiego lokalu od 8.1 do 24 m^3 gazu.
Jaką wydajność mają wszystkie odkręcone na maksa kurki w kuchence gazowej? Bo mnie się wydaje, że wydzielenie takiej ilości gazu musiało by trwać kilka dni, żeby uzyskać oczekiwany efekt (stężenie).

Ja pragnę tylko na marginesie przypomnieć, że analogiczne zdarzenie miało miejsce w Gdyni (chyba?, a na pewno w Trójmieście), gdzie na skutek wybuchu gazu w piwnicy został zniszczony cały jedenastopiętrowy budynek. Tak się szczęśliwie złożyło, że jednym z lokatorów tego budynku był jakiś były SB-ek, który zdaje się miał papiery na "Bolka".

W Polsce jeszcze nie złapano nikogo z torbą heksogenu w piwnicy, co miało miejsce w sowietach.

To ja stawiam pytanie.
Czy chodziło konkretnie o tych ludzi - młode małżeństwo dziennikarzy, gdzie któreś z nich trafiło na ślad czegoś na prawdę grubego.
Czy chodziło tylko o odwrócenie uwagi społecznej od innych ważnych wydarzeń, a wybór obiektu do zniszczenia był w sumie przypadkowy.

Odpowiedzi mogą udzielić koledzy zmarłych tragicznie redaktorów, bo z reguły koledzy wiedzą za czym dany redaktor aktualnie intensywnie "chodził".

Nie wykluczam bynajmniej zwykłego nieszczęśliwego zdarzenia. Bo w Polsce zarządzanie ryzykiem w praktyce nie istnieje, czego dowodów mieliśmy w ostatnich latach aż nadto.
Ale jednak, jeśli bym miał obstawiać, to biorąc pod rozwagę okoliczności jak i skutki tego zdarzenia, to na nieszczęśliwe zdarzenie bym zbyt dużych pieniędzy nie postawił.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

16 października 2014

Zablokowałem użytkownika Muzykoterapia

Uzasadnienie.
Ponieważ użytkownik Muzykoterapia pojawiał się i znikał z listy osób  subskrybujących mojego bloga.
Ilekroć klikałem, aby się mu lepiej przyjrzeć  pojawiał się komunikat - blog został usuniety. Był to komunikat systemowy platformy blogspot.
Taka sekwencja powtórzyła się kilka razy.

Nie wiem kim jest użytkownik Muzykoterapia, zwłaszcza, że nie pozostawiał żadnych komentarzy - być może jako anonimowy, ale tych nie liczę.

Oczywiście użytkownik Muzykoterapia nadal będzie mógł przeglądać mojego bloga, tyle tylko, że nie będzie informowany o każdym moim nowym wpisie (chyba?).

This world is totally fugazi
Andrzej.A

09 października 2014

Krokodylek

Do napisania tego tekstu skłonił mnie Łukasz Warzecha swoim felietonem - sprawozdaniem (http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/217356-nie-nazywaj-neuwirtha-neuwirthem-bo-bedziesz-homofobem)

Nie da się według mnie na obecnym etapie wiedzy w społeczeństwie w sposób skuteczny przeciwdziałać ideologii gender i marksizmowi - lesbianizmowi (jak to określa prof. Chodakiewicz) stosując argumenty merytoryczne. A takie argumenty są, tylko, żeby je przedstawić, to potrzeba dłuższego niż czas programu, w którym wystąpił Warzecha, czasu.

W związku z tym należy zastosować sztuczkę erystyczną (jedną z wielu) i sprowadzić rzecz do absurdu - tak jak to zrobił Łukasz Warzecha, żądając w tym programie aby mówiono do niego per "krokodylku".

No to następne przykłady;
1. Żądanie umożliwienia adopcji dzieci przez pary homoseksualne, ależ oczywiście, ale pan współżyjący z kozą też ma prawo do adopcji. Tak samo pani, która ma za partnera wilczura, winna mieć możliwość adoptowania dziecka - i od razu jakie piękne nazwisko - Wolf.

2. Rodzina heteronienormatywna - ależ oczywiście, dwaj panowie, dwie panie, dwie panie i pies, dwaj panowie i koza, dwie panie i buhaj, dwaj panowie i krowa (od razu jest mleko dla adoptowanych dzieci). Ilość możliwych kombinacji jest wprost nieograniczona.

3. Kanibalizm - rodzina, niby normalna, pan i pani, rodzi się dziecko. I rodzice zjadają swoje dziecko, wolno im, wszak to ich dziecko.

Nie mam takiej lotności pióra jak Łukasz Warzecha, żaden "krokodylek" mi nie wyszedł, ale sens chyba wszyscy zrozumieli.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

06 października 2014

Zamknąć granicę póki to jeszcze może coś dać

http://www.tvn24.pl/44-letnia-pielegniarka-zarazila-sie-ebola-w-hiszpanii-pierwsze-objawy-miala-tydzien-temu,475081,s.html

Pielęgniarka ze szpitala w Madrycie, gdzie opiekowano się chorymi na ebolę, którzy zmarli, sama okazała się być zarażona.
Chodziła chora co najmniej 4 dni - to wynika wprost z linkowanego tekstu.
Ile osób zdążyła zarazić - tego nie wiadomo, na pewno zagrożona jest jej rodzina i wszyscy, którzy przebywali w tych miejscach, gdzie człowiek typowo się znajduje. Sklep, winda - typowe trywialne sprawy.

Komunikacja lotnicza umożliwia szybkie przenoszenie się nie tylko ludzi, również niepożądanych pasażerów - jak wirus ebola.

Należy według mnie już zamknąć granicę Polski, póki nie jest za późno.
Oczywiście, jeśli ktoś chce do Polski przyjechać, to nie ma problemu, wpuszczamy, ale musi przejść 2 (być może 3) tygodniową kwarantannę.
Za taki pobyt oczywiście musi zapłacić (obcokrajowiec). Natomiast Polacy powracający nie powinni płacić. Chyba, że wyjadą po wprowadzeniu takich obostrzeń - wtedy też płacą.

Ktoś może powiedzieć, że będą niewyobrażalne straty dla gospodarki.
No cóż, według mnie straty w przypadku niewprowadzenia takich obostrzeń będą liczone w setkach tysięcy zwłok - i oby było jeszcze komu te zwłoki z ulic zbierać.

Z linkowanego artykułu wynika jeszcze, że w szpitalu, gdzie pracowała ta pani były wszelkie możliwe środki ostrożności - jak widać były niedostateczne.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

05 października 2014

Raport Kinseya, Hartman i Fuszara

J. Hartman i M. Fuszara w swoich wystąpieniach nawołują do dyskusji na temat kazirodztwa.
Jest to kolejny krok mający na celu dekompozycję moralności w Polsce.

J, Hartman już został usunięty z rady etyki przy ministerstwie zdrowia, a UJ rozważa kroki dyscyplinarne wobec swojego pracownika. Również partia, w której jest/był podziękowała mu za współpracę.
Hartman jest Żydem, w związku z czym należy się spodziewać, że za chwilę wyskoczy on z tekstem, iż sankcje, które go spotykają są skutkiem "wyssanego z mlekiem matek polskiego antysemityzmu" - co jest według mnie oczywistą reakcją osób pochodzenia żydowskiego w takiej sytuacji. Gdy za swoje czyny/wyczyny ktoś taki zostaje skarcony, to natychmiast wyciąga swoje pochodzenie etniczne - i tym stara się zamknąć temat.

M. Fuszara jest feministką i specjalistą "gender studies". Środowiska ideologicznego, które w znacznej części jest sterowane przez osoby o ubecko - lewackiej proweniencji.
Niestety nie ma w wiki angielskojęzycznego wpisu na temat tej pani, co utrudnia nam zdiagnozowanie kim byli jej rodzice. W angielskojęzycznej z zasady publikuje się takie informacje.

Skąd się takie tendencje wzięły.

Z raportu Kinsey'a.
Alfred Kinsey był entomologiem i zoologiem, aby w 1948 napisać swoją pierwszą książkę o seksie. Drugą wydano w 1953.
Warto zwrócić uwagę, że cała działalność Kinsey'a była finansowana przez fundację Rockefellera.

Niestety dopiero w roku 1990 udowodniono, że raport jest kompletnym fałszerstwem naukowym.

Za wiki (polskojęzyczna wersja):
  • 1/3 ogółu badanych była karana za przestępstwa seksualne,
  • 10% męskiej próby badawczej stanowili stali bywalcy klubów gejowskich w San Francisco,
  • małżeństwem był każdy nieformalny związek, spotykających się co najmniej rok, Kinsey za małżeństwo uznawał prostytutkę i jej alfonsa,
  • wyższe wykształcenie (college level education) uznawano u wszystkich, którzy kiedykolwiek uczęszczali na jakikolwiek kurs uniwersytecki
To tak samo jakbym ja poszedł w Warszawie na ulicę Ząbkowską i tam popytał miejscowych bywalców, czy uczestniczyli w bójkach na noże. A potem bym w "raporcie" stwierdził, że powiedzmy 80% populacji w Warszawie to nożownicy.

Finansowanie przez fundację Rockefellera badań (całego instytutu) założonego przez Kinsey'a ma swoje podłoże w obawie jaką żywił establiszmęnt WASP w USA po II WŚ. Gdy do głosu zaczęła dochodzić katolicka społeczność w USA. Poprzez takie badania i ich publikację podcięto normy moralne jakimi kierowali się ludzie Kościoła (również księża i biskupi) na terenie USA.
Jest to dość dobrze opisane w książce "Libido dominandi", którą to pozycję polecam wszystkim mającym ochotę się z tym tematem zapoznać.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

30 września 2014

Rozważmy kwestię ludożerstwa

Nie, nie z głodu bynajmniej, ale jako pewnej równouprawnionej formy spędzania wolnego czasu w miłym towarzystwie. Przy piwku, na grillu, a na ruszcie powiedzmy żeberka z Janka.

Smakowite, nieprawdaż.


Do tego prowadzi w pewnym horyzoncie czasowym to co powypisywał Jan Hartman na temat kazirodztwa i związków tego typu.
I nie jest tutaj istotne, że powołuje się on na rozważania prowadzone przez jakiś trybunał w Niemczech.
To jest naturalna konsekwencja.
Skoro pojawi się ktoś, kto chce być zjedzony (póki co dobrowolnie) to pojawią się również chętni, którzy będą chcieli być jedzącymi.
Tu uwaga, po pewnym czasie ilość ochotników na to żeby być zjedzonym może nie starczać na zapotrzebowanie, a w związku z tym może pojawić się problem pozyskiwania towaru do takiej konsumpcji.
Czyli dochodzimy do polowań na ludzi.

To są proste i oczywiste konsekwencje.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

27 września 2014

Elity, czym są i czym być powinny

https://www.youtube.com/watch?v=eOz1HLoYbSA
Na początek Wszystkim proponuję obejrzenie występu dr. Przybyła w Pałacu Prymasowskim w Skierniewicach.
Na czym polega problem tego wystapienia.
Otóż dr Przybył jest niewątpliwie człowiekiem wykształconym, erudytą i dobrze wychowanym - to wynika bezpośrednio z tego filmu.

Jednakże należy zwrócić uwagę na pewne oboczności.
Otóż pierwsza oboczność jest taka, że Pałac Prymasowski w Skierniewicach nie jest własnością Kościoła w Polsce, ale jakiejś tam lokalnej firmy sadowniczej w Skierniewicach. I chociaż na filmie widzimy postać księdza w sutannie, to jest to raczej zmyłka, a nie rzeczywisty patronat kościoła nad tą inicjatywą.

Druga oboczność, do kogo dr Przybył trzyma tę mowę - czy do jakiejś czeredy młodych (20-25 lat) ludzi, nie, do starych zgredów, takich samych jak on sam.
To co chce dr Przybył swoją mową uzyskać.
De facto nie wiemy.
Nie jest to wykład inauguracyjny jakiejś wszechnicy, bo gdyby był, to jednak gdzieś tam w tle mignęły by jakieś twarze młodych ludzi - nic takiego nie miało miejsca.

Mówiąc szczerze, to ten wykład jest od sasa do lasa. Nie ma myśli przewodniej. Ma jedynie zaznaczyć wyższość intelektualną i erudycyjną dr Przybyła nad słuchaczami w sali (być może?) i nad tymi, którzy ten materiał obejrzą w internecie (na pewno).
Nie wiemy de facto, czy dr Przybył zna łacinę i/lub grekę, chociaż sugeruje on swoim zachowaniem i stawianymi tezami, że zna.

Dr Przybył kreuje się na człowieka, który jest lepszy od tych, którzy ten filmik będą oglądać - to pewnik. To teraz zadajmy sobie pytanie, czy człowiek, który jest lepszy - lepiej uposażony intelektualnie, lepiej wykształcony, posiadający większą erudycję, winien to okazywać w jakikolwiek sposób.
Otóż odpowiedź jest trywialna.
NIE.
Nie powinien tego okazywać w życiu codziennym, ani tym bardziej podczas takiego wykładu. Bo to świadczy o nim jak najgorzej. Że korzystając ze swojej przewagi intelektualnej jest w stanie spostponować człowieka, który nie ma tej wiedzy i erudycji. Co jest ewidentnym dowodem na to, że dr Przybył nie rozumie co znaczy de facto bycie elitą.
Co jednocześnie oznacza, że dr Przybył nie jest człowiekiem dobrze wychowanym (zaprzeczenie pierwszego akapitu tego tekstu), gdyż żaden człowiek dobrze wychowany nie powinien stawiać ludzi gorzej wykształconych w sytuacji problematycznej intelektualnie.
Tego robić po prostu nie wypada.

To jeżeli mamy takich wykładowców w szkółce, która mieni się być szkołą liderów, szkołą elit, to czego możemy oczekiwać - według mnie tylko samych złych rzeczy.

Ludzie, którzy taką szkołę ukończą, nie będą się niczym różnili od funków z GW czy z TVN24. Będą mieli w takiej samej pogardzie przeciętnego "Kowalskiego".
Będą funkcjonariuszami, którzy swoją wyższość będą prezentowali na każdym możliwym miejscu i w każdy możliwy sposób.

Tak nie postępuje elita.

Owszem, dobrze by było, żeby elita nie wycierała nosa w mankiet, jeszcze lepiej by było, żeby elita znała języki i była oczytana (jak dr Przybył), ale jeżeli elita posługuje się językiem koszarowym (zwanym też łacina podwórkową), ale jest pro Polska, to znaczy, że jest ELITĄ, a nie wypierdkiem mamuta jak dr Przybył.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

20 września 2014

Czy na tak zwanym zachodzie istnieje dziennikarstwo niezależne od rządów?

Odpowiedź jest oczywista:
NIE.
Nie istnieje.

Dowód:
Donald T., człowiek uwikłany i podsłuchiwany został wybrany na stanowisko, na którym przynajmniej teoretycznie takie uwikłania powinny być czynnikiem dyskwalifikującym.
Politycy z krajów decyzyjnych jednak ten wybór klepnęli, nie zważając na potencjalne konsekwencje. Ich, tzn polityków, zbójeckie prawo, że sobie taką marionetkę, którą można w każdej chwili zdyscyplinować a i utrącić wybrali.

Natomiast zachodzi pytanie.
Czy w Polsce w ogóle są jacyś korespondenci mediów z Niemiec, Francji, Anglii, Włoch, a i pomniejszych krajów również.
Bo jeżeli są, to czy może nie znają (nie władają w sposób dostateczny) językiem polskim, że nie byli w stanie doczytać w jakie sprawy jest uwikłany Donald T.
Obawiam się jednak, że tak nie jest. Są korespondenci, którzy perfekcyjnie znają język polski.

To czy może owi korespondenci nie informowali swoich macierzystych firm o tych zaszłościach, które dotyczą Donalda T.
Nie sądzę, bo gdyby nie poinformowali, to by przestali być korespondentami w Warszawie.

Zachodzi zatem pytanie.
Czy w prasie i/lub innych mediach wysoko oddziałujących na tamte społeczeństwa pojawił się artykuł i/lub inny materiał, w którym zadano by pytanie premierowi Wielkiej Brytanii i/lub prezydentowi Francji i/lub kanclerz Niemiec "KOGO DO CHOLERY WYBRALIŚCIE na przewodniczącego".
Gdzie w dalszej części takiego materiału winna być opisana przynajmniej większość niestosowności jakie dotyczą Donalda T., nawet z pominięciem Smoleńska by wystarczyło.

Nie było takiego artykułu i/lub innego materiału dziennikarskiego w wyżej wymienionych krajach.
Ja oczywiście nie czytuję gazet niemieckich, ani francuskich, ani angielskich, ale gdyby taki materiał w prasie głównego nurtu dziennikarskiego się ukazał, to odzew by był przynajmniej w tej części mediów, które stoją w opozycji do obecnego układu rządowego w Polsce.
A ponieważ nie było takiego odzewu, to znaczy, że taki materiał nie zaistniał.

Z czego wynika poprawnie rozumując, że ktoś gdzieś tym redaktorom naczelnym tych mediów polecił nie zajmować się i/lub tylko nie nagłaśniać (przynajmniej na razie) wszystkich zaszłości Donalda T.

Czyli, że redaktorzy tych mediów są posłusznymi wykonawcami poleceń płynących z góry.

C.B.D.U.
(Co Było Do Udowodnienia)

This world is totally fugazi
Andrzej.A

19 września 2014

Piąty garnitur

Obecnie formowany gabinet to właśnie tytułowy piaty garnitur polityków.
Zaczynając od obecnej premier, która ucieleśnia leninowskie hasło, że nawet kuchta może rządzić państwem - należy ubolewać tylko nad jednym, że zostało to zrealizowane w Polsce.
Ale sama E. Kopacz, to jeszcze nie jest największy problem.
Trudno - świetnie chce Donald T. rządzić zdalnie z Brukseli - niech i tak będzie. Ale desygnowanie na stanowisko szefa w MSZ Grzegorza S. to jednak gruba przesada.
Przecież Grzegorz S. nie potrafi powiedzieć płynnego zdania bez "przecinka" - to widać w tych wszystkich jego wywiadach przeprowadzanych na żywo. Duka bez przerwy, jakby się jąkał. A jąkałą nie jest, czyli, że w miejscach zacięć on normalnie wstawia w czasie płynnej wymowy albo "kurwę", albo "chuja", albo jeszcze coś innego.

Od początku, czyli od 1989 roku można zaobserwować stałą degradację osobników, którzy są serwowani jako rząd - krzywa spada.

To co ma być rządem Ewy K. to już jednak przekracza pewne granice absurdu.


This world is totally fugazi
Andrzej.A

05 września 2014

Trzeba się zbroić

Żarty się skończyły (http://niezalezna.pl/59080-rosyjska-prowokacja-w-estonii-porwanie-oficera-sluzb-wstepem-do-inwazji-na-tallinn).
Porwanie oficera służb specjalnych Estonii może oznaczać wszystko.

Oto kilka prostych rad dla ludzi w Polsce, którzy nie mają możliwości (ciekawe dlaczego?) zakupienia legalnie broni osobistej i/lub broni długiej dalekiego zasięgu (karabin snajperski).

1. Kilka uwag merytorycznych, dla posiadaczy sztucerów myśliwskich.
    Korzystając z programu googlemaps można pomierzyć cały teren, który do nas przylega. jest tylko i wyłącznie kwestią doświadczenia - strzelanie do dzików, takie ustawienie i przetrenowanie ustawień sztucera, aby potem można było strzelać do czegokolwiek.
2. Nie mamy pozwolenia na broń, ani nie należymy do kółka łowieckiego.
    Kupujemy łuk (krążkowy) i/lub kuszę.
    Idziemy na strzelnicę i kalibrujemy urządzenie.
    A potem ze spokojem czekamy.
    Również korzystają z googlemaps mierzymy nasze otoczenie. To dosyć proste czynności. Potem mając kartkę z takimi pomiarami jesteśmy w stanie praktyczn ie od jednego "strzału" zrobić to, co chcemy.

Obyśmy nie musieli tej wiedzy wykorzystywać.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

03 września 2014

Kolejny idiotyzm w skali świata

Ice bucket challenge - oblewanie się kubłem zimnej wody z lodem.
Czyli robienie z siebie durnia na fonii i wizji przez różnych ludzi - tzw., cielębrytów.
Po pierwsze nie jest to żadne wyzwanie, wziąć i chlusnąć na siebie wiadrem wody - owszem może to być działanie pogarszające stan zdrowia osoby, która to robi - szok termiczny.
Ma to być ponadto dowód, że się nie jest sztywniakiem tylko takim wyluzowanym i cool nowocześniakiem.
A cóż to za bzdura.
To jest raczej dowód na to, że się jest idiotą i podąża za stadem innych baranów.

To jest tylko i wyłącznie ogłupianie ludzi i nieistotny "news" medialny.
Jakie może mieć znaczenie, że ktoś, ktokolwiek, oblał się kubłem zimnej wody - to nie ma żadnego znaczenia.
A wyzywanie (niby na pojedynek) następnych "uczestników" tej głupawej zabawy ma za zadanie ośmieszyć kolejną osobę.

To jest taki "łańcuszek św. Antoniego", gdzie jedynym beneficjentem tego wygłupu jest pewna fundacja.

Idiotyzmy pokazywane w mediach sięgają już Himalajów.

Co będzie następne?
Cokolwiek.
Zjedz dżdżownicę, im większa (rosówka) tym lepiej.
Znalazłeś psie gówno na chodniku - dawaj, żryj.
I zdjęcia, filmiki, a w przypadku cielębrytów filmy - full profesional.


This world is totally fugazi
Andrzej.A

01 września 2014

Ten człowiek jest przeznaczony do odstrzału.

Teza:
Donald T. nawet nie obejmie funkcji przewodniczącego, którą mu w ostatnią sobotę przyznano.

Dowód:
Rozmowa Donalda T. z Janem Kulczykiem została sprzedana za 60 tysięcy złotych - nie wiadomo komu, to znaczy może i ktoś wie kto to kupił, ale nie ja.
Nagrań i rozmów polityków z dwóch punktów podsłuchowych (czy na pewno tylko dwóch?) jest 900 godzin. Do tej pory ujawniono około 5 godzin.
Nie wiadomo ile spośród pozostałych 895 godzin  jest z udziałem Donalda T. i czy tylko jedna rozmowa z Janem K. jest z jego udziałem.

Nagrania te wyciekły do sowieckiej mafii - tak twierdzą dziennikarze (niektórzy dziennikarze).
Sowiecka mafia to po prostu KGB i/lub GRU - to oczywistość.
Ale nośniki cyfrowe mają to do siebie, że proces kopiowania i powielania trwa de facto ułamki sekund. Film 2 godzinny w dobrej kompresji to około 300 MB - nagranie audio jest mniej kosztowne - czas przegrywania na dobrym komputerze poniżej 5 minut. Nagrania audio mają mniejsze objętości.
Czyli, że pierwotni nagrywacze mogli te materiały rozpowszechnić i sprzedać wielokrotnie - to nie jest niemożliwe.

Czyli, że wysokie gremium wybrało człowieka, który jest trzymany przez kilka co najmniej smyczy z różnych kierunków.
Nikt mi nie powie, że wywiady Francji, Niemiec, Anglii i innych nie poinformowały swoich przywódców o dziejącej się aktualnie w Polsce aferze podsłuchowej - bo to jest niemożliwe.

Z tego wynika jeden wniosek. Wybrano celowo człowieka uwikłanego i na postronku, aby go móc w każdej chwili utrącić.
Najprawdopodobniej tuż przed objęciem tego urzędu, a po wyborach samorządowych w Polsce - na to wskazuje kalendarz.

Czyli użyto bardzo silnej gry operacyjnej na najwyższym szczeblu, aby w Polsce nic się nie zmieniło.

Czyli Donald T. nie obejmie tej funkcji

C.B.D.U.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

31 sierpnia 2014

Wkopsać faceta na strych

Tytułowe zdanie - zwrot idiomatyczny pochodzi z książek Wiktora Suworowa o GRU.
Opisuje to taką sytuację, że facet niby dostał awans, a w rzeczywistości nic dalej nie może. Został odsuniety od wszelkich procesów decyzyjnych.

Chodzi oczywiście o Donalda T. i jego "awans" na prezydenta Europy.
Stanowisko, które dostał Donald T. jest z definicji stanowiskiem reprezentacyjnym. Gdzie "pilnowanie żyrandola" w Polsce jest związane jednak z jakąś aktywnością, która może mieć wpływ na pewne procesy polityczne. Natomiast tutaj nie ma nic, zero, null.
Czysta reprezentacja i konieczność znajomości procedur. A Donald T. jest po prostu leniem, który nawet procedur istotnych aby móc kierować sekretariatem nie pozna - nie pozna bo mu się nie będzie chciało.

Tu w Polsce mógł dużo, a to opierdolił Grasia, czy innego Schetynę, a to nawrzucał Kaczorowi, czy kazał mu nawrzucać. A tu nic, nie ma żadnych możliwości.

W sposób oczywisty sytuacja ta wiąże się z ucieczką od odpowiedzialności. Odpowiedzialności za wiele rzeczy, gdzie Smoleńsk jest tylko jednym z elementów.
Mówiąc szczerze nie podzielam sarkania innych komentatorów, którzy mówią, że Donald T. uciekł przed odpowiedzialnością. Jakoś kwestia Trybunału Stanu i związanej z tym jurysdykcji i konsekwencji mnie nie przekonuje.
Wbrew pozorom stał się on teraz łatwiejszym celem dla "seryjnego samobójcy" niż był w Polsce na stanowisku premiera.
A taką ewentualność trzeba według mnie brać pod rozwagę.

Wszyscy wiedzą, że Donald T. to protegowany kanclerz Merkel, gdzie jedna z niemieckich gazet napisała wprost, że jest on "łatwy w hodowli".

Na naszym wewnętrznym podwórku istnieje oczywiście zagrożenie związane z tym "awansem". PO i reszta sitwy mogą powiedzieć, "to nie my, to Donald", zwłaszcza gdyby się okazało, że Donald T. zmarł nagle na "kolkę hemoroidalną".
Stanowiło by to asumpt do starego numeru "partia ta sama, ale nie taka sama" oraz, że "błędy i wypaczenia okresu kultu jednostki ..." itd., itp.

Jest wiele niewiadomych w tych równaniach, które opisują sytuację po tej zmianie. Zbyt wiele niewiadomych i zbyt mało równań, aby móc nawet w przybliżeniu określić jak dalej sprawy się potoczą.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

30 sierpnia 2014

Michnik zmienił zdanie?

Źródło(http://wpolityce.pl/swiat/211528-michnik-wladimir-putin-zrzucil-maske-co-ujrzal-naczelny-wyborczej-brak-oporu-tylko-osmiela-bestie)

Oczywiście, że nie.
Przecież nie powiedział, "myliłem się" . Taka jest po prostu mądrość etapu.
Ma to swoje powody, oto one.

1. inne media podają, co się na Ukrainie wyprawia, w związku z czym aby nie utracić resztek przywiązanych do swojej gazety czytelników musi on podążyć za swoimi czytelnikami. Bo utrata wiarygodności, zwłaszcza teraz, przed maratonem wyborczym w Polsce byłaby ostatnią rzeczą jakiej może sobie A. Michnik życzyć.

2. Ale drugi powód jest ważniejszy. Bo Michnik doskonale wie na co może sobie pozwolić w Polsce, a na co mógłby sobie pozwolić w sowdepii. Jeden artykulik o prawach sodomitów i przestajesz być naczelnym - nawet prywatnej gazeta.
Los Abramowicza, Chodorkowskiego i innych jest tu aż nadto dobrym przykładem.

Oczywiście na łamach tej samej GW mogą się pojawiać inne artykuły i opinie, które pustosłowie o "bestii" będą de facto niwelowały.
Nie pokaże się na łamach GW nawoływanie do zaopatrzenia Ukrainy w broń, amunicję i inny sprzęt wojskowy. Ukażą się natomiast artykuły, w których będzie się mówić, że po co im wysyłać broń, przecież mają jej dużo i że wyglądałoby to na wożenie drzewa do lasu.

W związku z tym treść i wymowa linkowanego materiału są według mnie wadliwe.
C.B.D.U.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

29 sierpnia 2014

Tusk szefem Rady Europy ?

Źródło (http://www.tvn24.pl/wszystko-zalatwione-jest-konsensus-brakuje-tylko-jasnej-deklaracji-tuska,463186,s.html)

Co z tego wynika?
Wniosek jest oczywisty według mnie.
Sondaże, te prawdziwe,wskazują na totalną porażkę PO w wyborach, a przynajmniej wynik taki, że Donald T. może zapomnieć o ochronie immunitetem parlamentarnym.
W związku z tym jest to jedyna odskocznia, która zapewnia bezpieczeństwo przed wymiarem sprawiedliwości.
Oznaczać to może również, że w najbliższej przyszłości - horyzont czasowy około jednego roku, sytuacja gospodarcza w Polsce pogorszy się drastycznie. Oraz, że wszystkie te pesymistyczne wizje, które na łamach różnych mediów, ale głównie w internecie, przedstawiali Rybiński i Szewczak, że te wizje się sprawdzą.
Co, o ile nastąpi w sposób zauważalny dla przeciętnego zjadacza chleba nad Wisłą, przed wyborami parlamentarnymi i prezydenckimi w roku przyszłym, to tym bardziej spowoduje upadek aktualnego obozu władzy.

Czyli wszystkie czynniki wskazują na to, że Donald T. zostanie następcą van Rompouy'a. Stanowisko oczywiście wyłącznie tytularne, na którym nic nie trzeba robić. A na czym jak na czym, ale na nic nie robieniu to Donald T. się zna.
Oczywiście w pewnym momencie nastąpi jednak, nawet na tym stanowisku, zderzenie z twardą rzeczywistością. Bo tam dziennikarze nie są tak usłużni jak ci z GW czy TVN. I wcześniej czy później ten człowiek się zbłaźni. Wystarczy jedna konferencja prasowa i jakiś jeden drażliwy temat i dociekliwy dziennikarz żeby ta cała konstrukcja się wysypała.



This world is totally fugazi
Andrzej.A

Kacapski minister "obrony" twierdzi

Że na Ukrainie nie ma kacapskich  jednostek wojskowych.
To się fantastycznie składa, bo schwytano kilkudziesięciu kacapskich sołdatów.

W związku z tym zgodnie z konwencją Genewską ludzie ci nie podlegają ochronie związanej z byciem żołnierzem jakiegoś państwa.
Z tego wynika poprawnie rozumując, że Ukraińcy mogą ich rozstrzelać bez sądu, jako bandytów po prostu.
Nawet jeśli się formalnie poddali, to są (mogą być) traktowani jako terroryści i zwykli bandyci.
Czyli pod mur bez zbędnych formalności - i nikt nie ma prawa, w świetle konwencji Genewskiej, uznać tego za rzecz przekraczającą ramy tej konwencji.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

28 sierpnia 2014

Czy sowiety kiedykolwiek kogoś napadły?

Odpowiedź na tytułowe pytanie jest oczywista.
NIE.
Oni tylko dokonują korekty granicy, dbają o dobrostan ludności sowieckiej, zapobiegają katastrofie humanitarnej, itd., itp.
Pomysłów na dokonanie inwazji i udawanie, że się nie jest agresorem jest dużo.
Wojna zimowa z Finlandią
Aneksja Litwy, Łotwy i Estonii
Zajęcie Besarabii
Zajęcie połowy Polski
To wyczyny tylko z 1939 roku

A teraz, z ostatnich lat
Afganistan, wcześniej Czechosłowacja i Węgry, potem Gruzja, a teraz Ukraina.

Sowiety są jedynym państwem, które od chwili swojego powstania stale zwiększa swoją powierzchnię. Najeżdżając, mordując i niszcząc innych.
Inaczej nie potrafią.
Gdy następuje stabilizacja i brak ekspansji - to jest nazywana okresem "smuty" - czasy Jelcyna.

Nie będzie konkluzji.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

23 sierpnia 2014

Za co naprawdę córka premiera dostaje pieniądze

Źródło (http://niezalezna.pl/58646-ale-kit-wciska-polityka-kasia-tusk-zarabia-krocie-nazwisko-taty-premiera-nie-ma-znaczenia)
Najpierw "Polityka" napisała, a potem portal "niezalezna.pl" bezrefleksyjnie powtórzył, że blog córki premiera ma
"Jej stronę miesięcznie odwiedza ponad 800 tys. użytkowników, co przynosi -  jak podaje „Polityka” - od 50 do 100 tys. zł dochodu. Miesięcznie!"

Ja pomijam taki detal, że najprawdopodobniej pomylono w artykule użytkowników (rozumianych jako unikalnych i niepowtarzających się klikaczy), ale wystarczy wspomnianą liczbę 800 tysięcy wejść (nie unikalnych użytkowników) podzielić przez czas jaki ma miesiąc, żeby wyszło nam, że na minutę to daje jakieś 11 osób odwiadzających ten blog.
Owszem, możliwe, nie powiem nie.

Tyle tylko, że wystarczy odwiedzić taką witrynę jak alexa.com, wprowadzić taki (http://www.alexa.com/siteinfo/http%3A%2F%2Fwww.makelifeeasier.pl) element do linii komend przeglądarki i mamy analizę ilościową bloga.

Nie ma mowy o jakichś 800 tysiącach odsłon miesięcznie.


Alexa Traffic Ranks





Maksimum to niecałe 50 tysięcy, czyli mniej niż 10 procent podanej w artykule wartości.

To policzmy dalej.
Załóżmy przez sekundę, że te 800 tysięcy to prawda.
Córka premiera ma za to dostawać od 50 do 100 tysięcy miesięcznie.
To daje od 6.25 grosza do 12.5 grosza za kliknięcie.
Są to wartości, która zasadniczo mieszczą się w tym co oferują firmy reklamowe dla blogerów.

Natomiast jeżeli weźmiemy do obliczeń wartości pokazane przez alexa.com, to wychodzi na to, że za kliknięcie będzie od 60 groszy do 2 złotych.
Co zasadniczo przekracza to co zwykle oferują firmy reklamowe blogerom i to o kilka rzędów wielkości.

W związku z powyższym zachodzi pytanie, za co tak naprawdę są przelewane na konto córki premiera pieniądze.


This world is totally fugazi
Andrzej.A

21 sierpnia 2014

Rząd na krótkiej smyczy Agory

Rząd przejmuje Agorę.
Taki "news" można przeczytać w niektórych mediach.
Poprzez spółki Skarbu Państwa rząd ma znaczące udziały w Agorze - wydawcy GW.
No ma i co z tego.
Nic. Kompletnie NIC.
Bo właścicielem Agora S.A. jest Agora Holding, która spółką giełdową nie jest, a system połączeń jest tak skonstruowany, że można mieć nawet większościowy pakiet akcji będących w obrocie na giełdzie i nie móc nawet wprowadzić swojego człowieka do zarządu i rady nadzorczej.
Po to właśnie została w fazie początkowej ściągnięta Wanda Rapaczyńska.

W związku z powyższym niektóre "rewelacje medialne" mówiące, że rząd "przejmuje Agorę", są najzwyczajniej w świecie bredniami.
Rząd owszem futruje Agorę i GW sowitymi kontraktami reklamowymi oraz poprzez spółki Skarbu Państwa utrzymuje fikcję literacką na giełdzie, ale to nie oznacza, że GW jest na smyczy, tym bardziej krótkiej, rządu.

Sytuacja jest wbrew pozorom zupełnie odwrotna niż to opisano.
To rząd jest na coraz krótszej smyczy Agory.

Uzasadnienie.
Rząd i D.Tusk osobiście otrzymali olbrzymie wsparcie medialne w 2007 i w 2011 roku - w tym w znaczącym zakresie od Agory, GW i innych spółek zależnych.
Rząd nadal otrzymuje bezprecedensowe wsparcie od tych firm. A kilka sytuacji, które już miały miejsce wskazują na to, że to rząd i D. Tusk osobiście są dyscyplinowani poprzez ukazujące się w pewnych momentach krytyczne wobec działań rządu informacje i opinie.
Odpływ czytelników i ogłoszeniodawców (w mniejszym stopniu) spowodował, że GW zaczęła robić bokami. Zwalniano pracowników, a akcje będące w obrocie giełdowym są obecnie warte mniej niż 10 procent tego co było w szczytowym momencie świetności finansowej.
Czyli istnieje mechanizm, który każe rządowi współpracować i wspierać GW. Jeden taki mechanizm jest oczywisty i jawny. Zmiana rządu spowoduje natychmiastowe odcięcie tych wszystkich pakietów reklamowych, tych ogłoszeń spółek Skarbu Państwa i Agencji rolnych, mienia wojskowego itd., itp.
Skutki takiego zdarzenia są oczywiste - bankructwo.
Ale to nie wyjaśnia wszystkiego. Bo jednak rząd może się zmienić niezależnie od wysiłków GW i innych.
I co wtedy?
Wtedy na przykład do prezesów spółek Skarbu Państwa może przyjść prokurator i zapytać jaki był cel biznesowy wydatkowania całkiem konkretnych pieniędzy na zakup akcji firmy, która systematycznie dołuje na giełdzie.

Czyli poprawnie rozumując muszą istnieć inne uwarunkowania poza opisanymi wyżej finansowymi, które de facto zmuszają rząd i D.Tuska do działań, które wspierają Agorę.

Jest oczywiście jeszcze jedna kwestia wynikająca z tej sytuacji.
Wszyscy uczestnicy tego układu (układu rząd-Agora) zachowują się w sposób bezalternatywny. Ich wiara w kolejne zwycięstwo PO, nawet bez D. Tuska, jest taka, że każe im bez żadnej żenady pompować pieniądze podatników w prywatną było nie było firmę.

 Może to według mnie oznaczać również coś takiego, że na nadchodzący okres wyborczy szykowane są jakieś specjalne "eventy", które mogą uchronić rząd przed przegraną.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

09 sierpnia 2014

13 procent

Tyle w chwili obecnej według sondaży ludzi w Sowietach nie popiera Putina.
Tak przynajmniej twierdzą media, że takie wyniki poparcia dla swojej polityki ma Putin w swoim kraju.
Czyli popiera go 87 procent ludzi mieszkających w Sowdepii .
Jeszcze niedawno, czyli przed  próbami przejęcia siłowego Charkowa i okolic odsetek ten wynosił tylko 80 procent.
A jeszcze wcześniej, czyli przed anszlusem Krymu odsetek ten wynosił tylko 40 procent.
Z czego wynika poprawnie rozumując, że im bardziej władze w Sowietach stają się agresywne na zewnątrz, tym mają większe poparcie wewnątrz.

Zachodzi według mnie w związku z tym pytanie ile procent spośród tych 13, które nie popierają Putina, nie popiera go dlatego, że uważa go za cieniasa, który czym prędzej powinien posłać czołgi na Warszawę i dopiero wtedy bedą dumni i będą popierali swego przywódcę.


P.S.
Świadomie i z rozmysłem nie użyłem i nie będę używał w przyszłości słowa "Rosja", tylko "Sowiety".
Powód wydaje się oczywisty - symbol na samolotach i czołgach, które operują na Ukrainie, czerwona gwiazda - symbol państwa Sowieckiego.
Znak znaczy.


This world is totally fugazi
Andrzej.A

07 sierpnia 2014

Dlaczego Artur Zawisza nie nadaje się do roli jaką odgrywa

Wszyscy już pewnie widzieli cyrk jaki miał miejsce w studio TV gdzie prowadzącą jest niejaka Gozdyra.
Zaproszono z jednej strony Artura Zawiszę, a z drugiej osobę niewiadomej płci każącej do siebie mówić Rafalala.

Co powinien zrobić A Zawisza, aby wyjść z tej sytuacji.
Otóż na samym początku powinien powiedzieć, że mamy tutaj do czynienia z osobą o zaburzonej osobowości, czyli osobą chorą. Osoba chora zaś nie może być reprezentatywna w żadnym przypadku i być pokazywana jako normalny reprezentant społeczeństwa.
Po wygłoszeniu takiej kwestii A. Zawisza powinien wstać i grzecznie wyjść.
Stało się inaczej i świadczy to niestety tylko i wyłącznie o miałkości intelektualnej zarówno A. Zawiszy, jak i ludzi z nim współpracujących.
Bo nikt z nich nie potrafił wyjść poza uliczną odzywkę do osoby chorej per "to coś".

Tylko nazwanie po imieniu zaistniałej sytuacji - mamy do czynienia z osobą chorą, ratowało A. Zawiszę.
Późniejsze krzyki o męskiej prostytutce tylko pogorszyły sprawę. Bo to oznacza, że A. Zawisza wiedział w co się pakuje, przeprowadził research na temat osoby, z którą miał rozmawiać. I pomimo tej wiedzy nie potrafił znaleźć sposobu na rozbrojenie tej miny.

Ponadto mówić o osobie chorej per "to coś" jest najzwyczajniej w świecie niegrzeczne.
A. Zawisza wpisał się w scenariusz, który miał udowodnić to co udowodnił i z tego powodu A. Zawisza nie nadaje się do roli polityka, którą to rolę stara się dosyć nędznie odgrywać.
Przykro było patrzeć.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

23 lipca 2014

Atak kolki hemoroidalnej

Tak, jest taka jednostka chorobowa
Zmarł na nią jeden z carów Rosji.
Inny zmarł w okolicznościach zwanych niejasnymi, a następca zlecił lekarzom, aby sprawdzili, czy zmarły nie został otruty.
Lekarze zgodnie z prawdą orzekli, że nie został.
Pominięto jedynie fakt, że na ciele denata było kilkanaście ran po sztyletach, ale otruty nie został, co to, to nie.

Chyba wszyscy już się domyślają do czego piję.
Azjatyckie remedium na nieudolnych władców ma w Rosji długą tradycję.
A władca staje się nieudolny, gdy przegrywa w starciu z siłami zewnętrznymi.
Póki władca jest skuteczny i zapewnia swojemu otoczeniu sukcesy jest utrzymywany.
Fakt, że obecny władca jest kagiebistą, nie ma żadnego znaczenia. Nie on dowodzi pułkami wojsk pancernych.
A otoczenie zaczyna właśnie dostawać lanie, w sensie finansowym.
Straty są liczone w miliardach USD i należy podkreślić, że to nie jest koniec.
Również kwestie samopoczucia, zwłaszcza za granicą są dla Rosjan szczególnie ważne - ich poczucie godności, rozumiane dość specyficznie, jest obecnie głęboko urażone - są narodem morderców niewinnych ludzi.
W kurortach Turcji, na Majorce, czy gdzie indziej nikt z nimi nie będzie chciał rozmawiać, nie licząc obsługi oczywiście.
A przecież goście tych ośrodków, to nie są przeciętni Rosjanie, których po prostu na takie wyjazdy nie stać - to jest ta elita, która korzysta z tego systemu, którego szczytem jest Putin.
A skoro głowa tego systemu jest wadliwa, to należy ją wymienić, chociażby po to aby nie patrzono na nas w jakimś kurorcie jak na rarogów.

Ciekawe jaki będzie komunikat lekarski po tym zgonie?

This world is totally fugazi
Andrzej.A

19 lipca 2014

Je..ć milicję

Jak, ktoś zapyta.
To proste.
Widzimy zaparkowany nieprawidłowo radiowóz, bez włączonych "kogutów" - robimy zdjęcie.
Widzimy śpiących w radiowozie gówniarzy, którym się wydaje, że im wszystko wolno - chlast, robimy zdjęcie.

A potem to wszystko do netu, do netu.

Zobaczymy ile czasu gówniarzeria w mundurach wytrzyma.


This world is totally fugazi
Andrzej.A

17 lipca 2014

Kolejny samolot zestrzelony

Nie będę w tym momencie przesądzał, czy zrobiła to Rosja, bo brak jest danych na ten temat.
Jednakże wszelkie dotychczasowe tego typu wyczyny wskazują, że również w tym wypadku Moskwa maczała w tym swoje palce.
Przejęcie, przez wspieranych przez Moskwę separatystów, czarnych skrzynek i deklaracja wysłania ich do Moskwy tylko taką tezę uprawdapadabniają.
Oczywiście Moskwa wszystkiemu zaprzeczy, będzie zwalać winę na stronę Ukraińską. A skoro panują poprzez swoich najemników nad terenem katastrofy to mogą dużo.
"Separatyści" - czyli własnie najemnicy i terroryści wspierani przez Moskwę całkiem niedawno zdobyli zestaw rakietowy BUK - należy podejrzewać, że poprzednio będący na stanie armii ukraińskiej.
Jak się dobrze przetrząśnie wrakowisko to być może będzie można znaleźć jakieś numery seryjne z takiej rakiety wchodzącej w skład takiego zestawu.
Jest kwestią tylko i wyłącznie propagandową i sprawności służb ukraińskich aby być przygotowanym na natychmiastowe odparcie zarzutów Moskwy.
Przy dobrej ewidencji jest wiadomym jakie elementy i o jakich numerach seryjnych były na zagarniętym przez rosyjskich terrorystów zestawie rakietowym.

Przegranie tej sprawy przez Moskwę jest możliwe - jest to tylko kwestia szybkiego przepływu informacji.
Jeśli Ukraińcy będą potrafili temu sprostać, to Moskwa się będzie musiała cofnąć. Gdyż jak to napisano w pewnej mądrej książce, jeśli dyplomacja nie przygotuje odpowiednio terenu, to akcja militarna jest albo bezcelowa, albo z góry skazana na niepowodzenie.

Należy według mnie podkreślić, że istnieje pewna daleko idąca analogia pomiędzy dzisiejszym zdarzeniem, a zestrzeleniem w dniu 01 września 1983 roku samolotu koreańskiego.
Wtedy też Moskwa była w stanie desperacji.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

13 lipca 2014

Kodeks Boziewicza - jak to jest na prawdę

Kodeks Boziewicza - rozdział pierwszy

Art. 8.
Wykluczonymi ze społeczności ludzi honorowych są osoby, które dopuściły się pewnego ściśle kodeksem honorowym określonego czynu; a więc indywidua następujące:
1. osoby karane przez sąd państwowy za przestępstwo pochodzące z chciwości zysku lub inne, mogące danego osobnika poniżyć w opinii ogółu;
2. denuncjant i zdrajca;
3. tchórz w pojedynku lub na polu bitwy;
4. homoseksualista;
5. dezerter z armii polskiej;
6. nieżądający satysfakcji za ciężką zniewagę, wyrządzoną przez człowieka honorowego;
7. przekraczający zasady honorowe w czasie pojedynku lub pertraktacji honorowych;
8. odwołujący obrazę na miejscu starcia przed pierwszym złożeniem względnie pierwszą wymianą strzałów;
9. przyjmujący utrzymanie od kobiet nie będących jego najbliższymi krewnymi;
10. kompromitujący cześć kobiet niedyskrecją;
11. notorycznie łamiący słowo honoru;
12.zeznający fałsz przed sądem honorowym;
13. gospodarz łamiący prawa gościnności przez obrażanie gości we własnym mieszkaniu;
14. ten, kto nie broni czci kobiet pod jego opieką pozostających;
15. piszący anonimy;
16. oszczerca;
17. notoryczny alkoholik, o ile w stanie nietrzeźwym popełnia czyny poniżające go w opinii społecznej;
18. ten, kto nie płaci w terminie honorowych długów;
19. fałszywy gracz w hazardzie;
20. lichwiarz i paskarz;
21. paszkwilant i członek redakcji pisma paszkwilowego;
22. rozszerzający paszkwile;
23. szantażysta,
24. przywłaszczający sobie nieprawnie tytuły, godności lub odznaczenia;
25. obcujący ustawicznie z ludźmi notorycznie niehonorowymi;
26. podstępnie napadający (z tyłu, z ukrycia itp.);
27. sekundant, który naraził na szwank honor swego klienta;
28. stawiający zarzuty przeciw honorowi osoby drugiej i uchylający się od ich podtrzymania przed sądem honorowym.
Art. 9.
Nieślubne urodzenie nie stanowi powodu do odmówienia satysfakcji honorowej.
Art. 10.
Każdą wątpliwość dotyczącą zdolności danej osoby do dawania i żądania satysfakcji honorowej, rozstrzyga sąd honorowy.
Art. 11.
O ile jedną z osób, wiodących spór honorowy, jest człowiek nieznany w miejscu prowadzenia sprawy honorowej, jest jego obowiązkiem na żądanie strony przeciwnej podać wszystkie dane, dotyczące jego osoby i wykazujące jego honorowość.
Art. 12.
Sądowe przedawnienie przestępstwa nie przedawnia tegoż jako zarzutu przeciw honorowości.

Proponuję zwłaszcza pochylić się nad punktem 2 artykułu 8 w kontekście wyczynu jakiego dopuścił się JKM wobec Boniego. Spoliczkowanie osoby z definicji pozbawionej zdolności honorowych jest czynem niegodnym - niehonorowym właśnie.

Ten sam artykuł 8 i punkty 21, 22, 23 dotyczą innego "bohatera" ostatnich dni - Roman Giertych, bo jego mam na myśli. Jest paszkwilantem z tego tytułu, że opowiadał bzdury na temat rządu, którego był v-ce premierem. Punkt 23 natomiast przykleja się do niego za treści, które ujawniło "Wprost".

To tyle, o innych "bohaterach" naszego życia publicznego proszę szanownych czytelników pomyśleć sobie w zaciszu swoich mieszkań.

Sądzę, że wywieszenie tej krótkiej listy na klatkach schodowych i w windach, wszędzie tam gdzie mieszkacie wiele może zmienić.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

12 lipca 2014

Kto wykonał pierwszy gest zgodny z zasadami kodeksu Boziewicza

Uważam, że źle się stało, że Korwin zdzielił publicznie w pysk Boniego.
Pierwszym takim ruchem, który wykonano na naszym podwórku politycznym było ostentacyjne niepodanie ręki przez Kaczyńskiego osobnikowi z Biłgoraja.
Media to zauważyły, ale zaraz sprawa ucichła - została wręcz wyparta z przestrzeni medialnej.
Skądinąd uważam, że Kaczyński miał większe prawo, do zdzielenia w japę osobnika z Biłgoraja niż Korwin Boniego.
Kaczyński tego nie zrobił.
No to zrobił to Korwin, i to on teraz będzie chodził w glorii obrońcy wartości kultury i wszystkich tych elementów, które wypływają z kodeksu Boziewicza.
Skutki.
To Korwin zyska w tym segmencie elektoratu, który oczekuje przyzwoitości i poszanowania elementarnej kindersztuby w życiu politycznym.
Koniec. Taki jest cel tego eventu. A Boni to pewnie nawet do prokuratury się nie pofatyguje - tak mniemam.
A nawet jeśli, to sprawa zostanie umorzona.




This world is totally fugazi
 Andrzej.A

11 lipca 2014

W mordę go i nożem

Korwin dał w papę Boniemu.
TW, czyli osobnik bez czci, wiary i honoru został spoliczkowany.
To w pełni opisuje zaistniałą sytuację.
Oczekiwanie przez Korwina, że TW "Znak" przyśle mu sekundantów jest aberracją.
Zagranie pod publiczkę i to taką, która nie zna podstaw kindersztuby, że o kodeksie Boziewicza wspominać nawet w tym miejscu nie wypada.
To niby jest wszystko, ale pozostaje pewien drobiazg.
Drobiazg z życiorysu Korwina właśnie, który stawia więcej pytań niż udziela odpowiedzi.

W latach 70-tych oficjalna doktryna PRL, państwa socjalistycznego głosiła, że cybernetyki jako nauki burżuazyjnej nauczać się nie będzie. Chodzi o cybernetykę społeczną oczywiście. Co to oznaczało de facto, otóż oznaczało to, że owszem nauczać się nie będzie byle kogo, ale na zamkniętych seminariach dla samych swoich to i owszem. Wykłady i seminaria będą na światowym poziomie.
Nie znam szczegółów, ale jestem sobie w stanie to wyobrazić.
A Korwin ma w swoim życiorysie cybernetykę właśnie.
W związku z tym zachodzi podstawowe pytanie kim jest ten pan i jakie cele oraz przez kogo zadaniowane realizuje.
Będac co najmniej dobrym brydżystą i szachistą winien on albowiem wiedzieć komu służą jego wyczyny na arenie politycznej od 1989 roku.

TW dostał jednym, słowem w papę od agenta wpływu. Nie mój cyrk, nie moje małpy, nie mój problem.
Skądinąd gdyby JKM chciał to zrobić w w świetle reflektorów, to winien to zrobić na sesji plenarnej parlamentu europejskiego, a nie w kuluarach pałacyku MSZ - to jest kpina.


This world is totally fugazi
 Andrzej.A

28 czerwca 2014

Nagrania

Pokazano 3 godziny spośród 900, taki jest wniosek z przekazu medialnego.
Być może już nawet 5 godzin zostało upublicznionych.
WPROST twierdzi, że oddała całość tego co miała do prokuratury.
Nie wierzę, że nie zostawili sobie kopii rezerwowej. Nie wiadomo również co oznacza "wszystko" w zwrocie, że wszystko zostało przekazane.
Czy to jest całe 900 godzin, czy całość tego co WPROST miało - bo to wcale nie oznacza, że WPROST miało całe 900.

Każdy, ale to każdy kto miał, ma lub mieć będzie dostęp do tego materiału w dowolnej formie zawsze dokona kopiowania na własny użytek - to jest pewnik.

Te nagrania nigdy nie zostaną zapomniane, zakopane, zniszczone. Zawsze gdzieś będą krążyły jakieś kopie. Co zwłaszcza w dobie nośników cyfrowych jest raczej rutyną, a nie ewenementem.

Nawet głupi technik z ABW, który nie potrafił obsłużyć Mac-a, też sobie kopię zrobi.
Po prostu, żeby mieć, żeby w przypadku zmiany władzy móc trzymać swoje kierownictwo za jaja, jesli to kierownictwo w chwili obecnej porozumie się z Donaldem T. i nie wywlecze tego całego bałaganu na wierzch.

Odsłuchanie 900 godzin to nie jest prosta sprawa. Trzeba byc skupionym, słuchawki na uszach i notować, natomiast przegranie pliku (plików) w sumarycznym rozmiarze 1Tb, nie zajmuje zbyt dużo czasu.

Każdy, ale to każdy kto miał, ma, lub bedzie mieć do czynienia z tym materiałem kopię sobie zrobi.


This world is totally fugazi
Andrzej.A

21 czerwca 2014

Pozostało do odsłuchania 897 godzin

900 godzin nagrań, taka informacja została publicznie podana i nie została zdementowana.
W zależności od jakości, stopnia kompresji i innych czynników może to zajmować nawet około 1 Tb (jednego terra bajta), co w dzisiejszych czasach nie jest niczym nadzwyczajnym - dyski o takiej pojemności są w użyciu powszechnym i do kupienia w każdym sklepie na rogu ulicy.

Dotychczas dotarło do publicznej wiadomosci 2 godziny nagrania Belka & Cytrycki versus Sienkiewicz, czyli dwóch starych agentów SB versus jeden leszcz, któremu się wydaje, że jest fachurą - bo zakładał UOP i nawet miał tam stopień kapitana. Sam fakt, że został nagrany go dyskwalifikuje.
Dodatkowa jedna godzin to rozmowa Parafianowicza z człowiekiem brylantyną.
Razem 3 godziny, czyli pozostaje tytułowe 897 godzin.

Jedno środowisko wykazało się absolutną odpornością i z żelazną konsekwencją broniło i broni Donalda T. i jego wspólników.
Proszę się z nich nie śmiać. Ich hasło z bilbordów "nam nie jest wszystko jedno" jest prawdziwe. Im nie jest wszystko jedno. Tylko, że oni realizują swój interes grupowy, który jest w ostrej kontrze do interesów reszty ludzi zamieszkujących kraj nad Wisłą. Po prostu. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego, że jedna grupa stara się uzyskać przewagę nad resztą - normalny konflikt interesów w dostepie do dóbr i przywilejów.

Kto nagrał?
Podobno jakiś oficer BOR, sfrustrowany tym, że go odsunięto od stanowisk decyzyjnych. Decyzyjnych, czyli takich, które mogą przynosić ekstra profity, zlecanie usług zewnętrznych, załatwianie jakichś przetargów, zakup uzbrojenia i innego oprzyrządowania dla funkcjonariuszy - to mogą być całkiem tłuste kąski dla jakiegoś tam pułkowniczyny czy majorzyny.

Kariera pana Sowy.
W Polsce zaczynał w nowopowstałym wówczas hotelu Sobieski w Warszawie. Gdzie wylądował prosto ze zmywaka w Wiedniu (znowu Wiedeń) - znał język, a całe ówczesne szefostwo mówiło po niemiecku. Szybko awansował i został szefem całej gastronomii.
Potem został szefem kucharzy w reprezentacji Polski piłkarzy.
Stał się kulinarnym celebrytą, chociaż znający go wczesniej ludzie mówią wprost - cham i prostak.
Czyli tak: Wiedeń - hotel u Austryjaków, reprezentacja, własny lokal z podsłuchem. Nie zapominajmy, że Wiedeń to Kulczyk z Ałganowem, to Kuna z Żaglem i jeszcze paru innych.
No i jeszcze ten "Klub 100" przy Sobieskiego w budynku, gdzie wstęp maja tylko posiadacze paszportów Rosji.

Już tylko te elementy świadczą o tym, że B. Sienkiewicz się nie nadaje na zajmowane stanowisko, a to co mówił na tym spotkaniu to taki kwiatek do kożucha.

TW "Belch" śmie twierdzić, że jego słowa z tej taśmy zostały źle zrozumiane, a za wulgaryzmy i sprośności przeprosił. Oraz, że to wszystko dla dobra kraju i stabilności waluty.
To co z dobrem kraju, skoro Agencja Bloomberg zdefiniowała go jako najgorszego szefa banku centralnego na kontynencie.
A co ze stabilnością waluty, która może nie pikuje drastycznie, ale za to spada regularnie od pięciu dni.
To gdzie jest to dobro i czyje ono jest.
Chyba nie tylko w Polsce ludzie wadliwie odczytali jego słowa, skoro padają takie opinie i dzieją się takie rzeczy.
To może by TW "Belch" poszedł do Bloomberga i im wyjaśnił, albo może by tym inwestorom, którzy powodują odpływ kapitału (wyprzedaż złotówek) też wyjaśnił. Niech próbuje, może ich przekona. Obawiam się, że nie da rady.

Zresztą główny problem nie polega na tym, że mówił to co mówił, ale, że się dał na tym złapać.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

18 czerwca 2014

OŚMIESZENIE

To jedno słowo zawarte w tytule mówi wszystko.
Ośmieszony został B.Sienkiewicz, tym, że jako szef spec służb dał sie nagrać.
Ośmieszony został prezes NBP, tym samym, dał sie nagrać.
Ośmieszone zostały spec służby, różnego autoramentu, które pozwoliły, aby tych dwóch wyżej wymienionych osobników nagrano.

Nie folklor wypowiedzi, nie łamanie prawa i zapisów konstytucyjnych winno być przyczyną odwołania tych ludzi, ale własnie ŚMIESZNOŚĆ.

Nie ma takiej konferencji miedzynarodowej, szefów banków centralnych i/lub szefów MSW, na której by się z tych dwóch gamoni nie śmiano. Być może nie wprost, wszak ludzie gdzie indziej piastujący takie stanowiska rozumieja pojęcie kindersztuba, ale za plecami na pewno.

Reszta jest w tym momencie nieistotna. Istotne jest to, że oba te ancymonki postanowiły trwać na swoich stanowiskach. A w dodatku premier ich wsparł, a prezydent nie wyraził swojego zażenowania zaistniałą sytuacją.

Od tej chwili nie ma takiego gremium, które by w sposób rzeczowy przyjmowało wystąpienia Belki i Sienkiewicza. I nie ma znaczenia o czym by mówili, nie bedzie ważne jak merytoryczne w danym segmencie byłoby ich wystąpienie - oni są ŚMIESZNI.

Nie cieszmy się jednak, ta ŚMIESZNOŚĆ spływa na nas wszystkich, na wszystkich Polaków i/lub osoby przyznające się do polskiego pochodzenia.

Podobno redakcja WPROST dysponuje materiałem obejmującym 200 godzin nagrań różnych ludzi w różnych sytuacjach - chociaż głównie w sytuacjach kawiarniano - restauracyjnych, takie chodzą słuchy. Umieszczenie 200 godzin  nagrań audio w internecie naprawdę nie stanowi problemu technicznego. Można to zrobić na 1000 sposobów. Tymczasem technik, który wszedł z prokuratorem i ABW do WPROST nie wiedział jak skopiować pliki a Aplle'a - kolejne OŚMIESZENIE. To czyim pociotkiem jest ten technik, że dostał taką posadę.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

15 czerwca 2014

Chuj, dupa i kamieni kupa

Diagnozę, którą tak ładnie przedstawił minister Sienkiewicz napisałem po raz pierwszy 12-07-2009 (tutaj).

Z okazji 25 rocznicy wyborów z 1989 roku napisałem to.

Tekstów, w których udowadniałem, że nic dobrego się nie dzieje nawet mi się nie chce linkować.
Nauka - szkolnictwo, gospodarka - posiadane zasoby naturalne. We wszystkich tych dziedzinach następuje regres.

O przemyśle i wytwarzaniu czegokolwiek to w ogóle nie ma co rozmawiać - nic się nie dzieje. A kolejne "inwestycje" służą jedynie do przepompowywania pieniędzy budżetowych do prywatnych kieszeni.

Inicjatywy oddolne, takie prawdziwe nie są wspierane w żaden sposób. Również przez tzw. "nasze media".

Zalecam wszystkim obejrzenie filmu "Orwell przewraca się w grobie" oraz "Confession of the economic hit man". Oba filmy dostępne w sieci.
Oraz serial "System 09" - wszyskie 5 odcinków, również dostepne w sieci.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

01 czerwca 2014

25 lat w pizdu

Rzadko piszę jakieś podsumowania mijających okresów. Ponieważ jednak termin tej rocznicy nadchodzi, to warto coś napisać. A że nie lubię pisać wtedy gdy już większość ludzi się na jakiś temat wypowiedziała, to piszę teraz, z lekkim wyprzedzeniem.
Oczywiście tytuł mówi praktycznie wszystko co ja osobiście sądzę o ostatnim ćwierćwieczu - pozostaje jedynie to uzasadnić.

Żeby to co nas otacza i co miało miejsce przez ostatnie 25 lat opisać należy niestety zwrócić się do elementów podstawowych, czyli słownictwa, a własciwie znaczenia słów.
Fachowo nazywa się to uzus, a jego negacją jest logomachia (zamiana znaczenia), niektórzy mówią o zapaści semantycznej.
Takim słowem chętnie eksploatowanym przez apologetów i beneficjentów obecnej sytuacji jest POSTĘP.
Należy jednak zdefiniować cóż to jest postęp. W jakich dziedzinach postęp nastąpił, a w jakich niekoniecznie.
Ludzie najczęściej kojarzą postęp ze zmianami technologicznymi, które następują za ich życia. W tej dziedzinie niewątpliwie postęp nastąpił.
Komputer ZX Spectrum, który był nieosiągalnym marzeniem dla większości ludzi w Polsce przed 1989 rokiem w tej chwili nie występuje, a przeciętna maszyna, która stoi na biurkach w domach zwykłych ludzi ma moc obliczeniową mainframe'a z okresu przed 1989.
Postęp technologiczny, a co za tym idzie spadek cen artykułów technicznych jest niewątpliwy. Ale to nie jest kwestia władzy i układu - systemu politycznego jaki panuje w danym kraju. Postęp technologiczny istnieje i pojawia się pomimo władzy, a czasami wbrew jej intencjom.
A więc postęp technologiczny nastąpił, co do tego chyba nikt nie ma wątpliwości. W pewnych dziedzinach minęły wręcz dwie epoki (video VHS - płyta CD - płyta DVD - i obecnie płyta Blue Ray) i niektóre urządzenia codziennego użytku zaistniały a następnie odeszły do lamusa.
Czyli należy odrzucić taką definicję postępu z naszych rozważań. Tak samo postępem nie jest to, że wchodząc do sklepu z telefonami komórkowymi po godzinie czasu wychodzimy z telefonem (bardziej adekwatne by było tu określenie urządzenie wielofunkcyjne), podczas gdy przed 1989 rokiem czas oczekiwania na instalację stacjonarnej linii telefonicznej sięgał 10 lat.
Czyli ta zmiana związana ze zmianami technologicznymi również nas nie powinny interesować.
Tu dygresja.
Na komunistycznej było nie było Kubie również istnieją sieci telefonii komórkowej. Jestem w stanie sobie wyobrazić jak przedstawiciele koncernów telekomunikacyjnych przekonywali władców Kuby, żeby coś takiego zainstalować:
 - słuchaj Fidel, ile telefonów stacjonarnych jest w Hawanie
 - Fidel rzuca jakąś liczbę
 - a ile jest mieszkańców
 - Fidel podaje liczbę 1000 razy większą od poprzedniej
 - i wszystkich abonentów podsłuchujecie
 - oczywiście
 - ale nie wiecie co myśli i o czym rozmawia reszta
 - no nie
 - bo widzisz Fidel komórki umożliwiają dużo lepsze i skuteczniejsze podsłuchiwanie wszystkich, Kumasz Fidel.
Koniec dygresji.
Tak samo postępem nie są setki i tysiące modeli odkurzaczy, pralek, żelazek i innych sprzętów gospodarstwa domowego. TO JEST TECHNOLOGIA, a nie postęp.

Również postępem nie jest to, że mieszkanie lub dom można kupić na 30 letni kredyt. Chociaż, jeśli ktoś dysponuje gotówką, to kupuje mieszkanie równie prosto jak telefon komórkowy. Wchodzi w asyście prawnika do biura developera i po jakimś czasie wychodzi z kluczami.

Konkluzja jest prosta. System niedoborów, który upadlał społeczeństwo przed 1989 rokiem zamieniono na system chciejstwa większości ludzi posiadania coraz to nowych gadżetów, które oczywiście kosztują. Zamieniono niewolników, którzy wiedzieli, że są niewolnikami i żyją w więzieniu na niewolników, którzy nie zauważają, że są zniewoleni.  Dużo skuteczniejsze, a w dodatku mniej kosztuje.

Ponieważ zdefiniowanie POSTĘPU w sposób pozytywny, jak widać z powyższego, nastręcza pewne trudności spróbujmy zdefiniować co postępem nie jest.
Czy emigracja zarobkowa około 3 milionów młodych ludzi jest postępem - raczej nie.
Należy podkreślić, że łącznie z emigracją około 2.5 miliona ludzi z czasów przed 1989 (konkretnie od 1981 do 1988) daje łącznie około 5 milionów osób, co stanowi 1/8 czyli około 12.5%  populacji. TO JEST DRAMAT.

Czy zarobki - takie przeciętne, chociażby pracownika stacji benzynowej - na poziomie 3 tysięcy złotych są postępem - śmiem wątpić, zwłaszcza, że wiadomo iż analogiczny pracownik w Niemczech zarabia 3 tysiące EURO, czyli około 4.5 raza tyle.
Owszem, można powiedzieć, że w płacach i ich stosunku do płac w Europie nastąpił postęp. Przed 1989 rokiem srednia pensja w Polsce oscylowała w okolicach 20-30 USD, przy średniej z Europy około 2 tysięcy USD. Czyli zamiast jednej setnej zarobków gdzie indziej zarabiamy jedną czwartą - czasami jedną szóstą. Ale z postępem w tej dziedzinie też bym nie przesadzał. Wszak ceny w okresie PRL były zupełnie inne niż obecnie. A obecne ceny są na analogicznym poziomie jak w Niemczech, Austrii, czy gdzie indziej.

Jakiej byśmy się dziedziny nie dotknęli nie widać żadnego postępu. A w dużej części naszego życia społecznego wręcz regres.
Szkolnictwo, nauka (w rozumieniu innowacyjność) nie istnieją.
Kultura to promowanie koszmarków i dekonstruktywizmu (dekonstruktywizmu moralnosci głównie).

Środowiska postępackie epatują nas ślubami homoseksualnymi - że niby to ma być postęp. To również regres.

Chętnie wysłucham polemistów, którzy wskażą mi, że gdzies jednak postęp nastąpił.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

29 maja 2014

Jak i gdzie się robi wałki wyborcze.

 Zacznijmy od końca.
Wałki wyborcze robi się w komisjach. Tam, gdzie ludzie głosują, gdzie są wrzucane do urn głosy.
Nigdzie indziej wałków zrobić nie można. A zwłaszcza w centrali PKW.
Tam się owszem może ktoś pomylić i wpisać 500 głosów na faceta, który nie odstał ani jednego głosu, ale to jest wykrywalne i może służyć jedynie jako straszak na PKW, że skoro są tacy niekompetentni to może by ich jednak pogonić.

Teraz jak się to robi.

Metoda 1.
Wszystkim znana - unieważnienie głosu poprzez dostawienie kolejnego krzyżyka na karcie do głosowania wypełnionej prawidłowo.

Metoda 2.
Ze względu na lenistwo wszystkich obecnych w komisji, po zamknięciu lokalu i otwarciu urny, głosy się dzieli na kupki i każdy z członków komisji robi ze swoją kupką wszystko od początku do końca.
a - oddziela głosy nieważne od ważnych, mając w dodatku cały czas w rękach długopis - co stwarza możliwość zastosowanie METODY 1
b - dzieli głosy według komitetów
c - dzieli w ramach komitetów na poszczególnych kandydatów
A najczęściej robi wszystko naraz - czyli a+b+c - żeby szybciej wyjść do domu.

Znany mi jest z opowiadania przypadek z tych wyborów, że przewodniczący zauważył, że jeden z członków komisji po prostu na wydrę przypisał kilka głosów (prawidłowych) nie dla partii X, tylko dla partii Y. Przewodniczący zwrócił uwagę temu członkowi komisji i fakt skorygował.

Obie metody są do wyeliminowania, pod warunkiem, że przewodniczący jak i członkowie komisji nie są zblatowani, oraz że będą chcieli wykonać swoją pracę uczciwie.

1. Po otwarciu urny komisyjnie oddzielamy najpierw głosy nieważne.
2. Dzielimy głosy według komitetów
3. Każdy z członków komisji przechodzi do następnej kupki
4. Dzielimy głosy na poszczególnych kandydatów.

Jeśli w komisji zasiadają "sami swoi", to i tak zachachmęcą.
Po to są potrzebni mężowie zaufania, żeby robić raban i nawet wzywać policję. Tego zresztą nie wiem co się powinno robić w przypadku stwierdzenia nieprawidłowości i jaka procedura obowiązuje.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

28 maja 2014

"Alternatywny system liczenia głosów"

Nie istnieje.
Bo gdyby istniał, to prezes Kaczyński w minutę po konferencji, na której PKW opublikowała oficjalne wyniki z całego kraju, podałby wyniki zliczone i sprawdzone przez własne kanały przepływu informacji.

Tymczasem osoba, która w PiS odpowiada za ten element mówi, że może jutro.
To niestety jest żenujące.
Zbudowanie, zaprojektowanie w sensie informatycznym, w sensie logistycznym i w każdym innym jest zagadnieniem trywialnym. I każdy kto ma choc trochę oleju w głowie jest w stanie to zrobić.

Ponadto w internecie można sobie poczytać żale różnych ludzi, z różnych środowisk i różnych miejsc w kraju, gdzie ludzie opowiadają jak zostali potraktowani przez lokalnych działaczy PiS, gdy przyszli i zaoferowali swoja pomoc. Gdzie mieli ochotę pracować jako wolontariusze właśnie przy kontroli i nadzorowaniu prawidłowości procesu wyborczego.
Ci ludzie więcej nie przyjdą - tak zostali potraktowani.

Wielkie HALLO, które zostało ogłoszone, że będzie się kontrolować proces wyborczy od A do Z okazał się być wielką klapą. Lub też ludzie, którzy mieli się tym w PiS zająć okazali się być niekompetentni, skoro tak to wygląda.

Tylko proszę mi nie mówić, że ludzie oddelegowani do tego problemu muszą się tego nauczyć. Bo to jest żadna wymówka. Skoro nie wiedział (nie wiedziała) jak problem ugryźć, to od razu powinna taka osoba powiedzieć - nie wiem, nie znam się. A nie uczyć się na błędach i w boju. Bo to za drogo kosztuje.


This world is totally fugazi
Andrzej.A

27 maja 2014

W kwestii interpretacji i stosowania prawa

Nie jestem prawnikiem, ale coś tam wiem.
Prawo jest tak skonstruowane, że to oskarżyciel ma obowiazek udowodnić ponad wszelką wątpliwość, że osoba obwiniona jest winna.

Wydaje mi się, że we wszystkich krajach, które uważamy za cywilizowane i bardziej demokratyczne od naszego zasada ta nie obowiązuje w trzech przypadkach.

1. pracownicy służb specjalnych - to taki pracownik ma udowodnić,w przypadku jakichkolwiek wątpliwości, że nadal jest lojalnym wobec swego pracodawcy (NARODU) i że mu się do rąk coś nie przykleiło.

2. politycy - to polityk ma udowodnić, że nic nie skręcił, nic nie uzyskał ekstra, że nie wziął lewej kasy, lub kasy z niewiadomego źródła.

3. komisje wyborcze - to komisje wyborcze mają ponad wszelką wątpliwość udowodnić, że cały proceder wyborczy, od druku kart do podania wyniku końcowego jakichś wyborów jest czytelny, przejrzysty, nikogo nie faworyzuje i że nigdzie się nawet pół głosu nie zawieruszyło.

Zwłaszcza ten trzeci punkt jest u nas w ostatnim czasie widoczny jako ten, który nie trzyma wyżej wymienionych standardów.
Bo to już nie jest jakiś jeden świr, który coś tam wrzeszczy, ale organ centralny jakim jest PKW podała nieprawdziwe dane (fakt, tylko z jednego okręgu) publicznie.
Nie wiem co by się działo gdzie indziej gdyby na przykład niemiecka albo francuska państwowa komisja wyborcza puściła takiego bawoła. Nie wiem, bo za mojej pamięci takiego zdarzenia nie było.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

26 maja 2014

Jaruzelski na Powązkach - proszę bardzo

 Obok Bieruta - jak najbardziej. Wszak obaj byli z tej samej bandy.

Istnieje jednak dosyć prosty sposób aby nikt więcej takiej gnidy nie chciał pochować w takim miejscu. A i rodziny tych, którzy już tam leżą chciały przenieść ich szczątki w bardziej adekwatne dla nich miejsce.

Powiedzmy co dziennie 100 czarnych świec palących się na grobie takiego ancymonka. To zwłaszcza spektakularnie by wyglądało pierwszego listopada - zwłaszcza rodzina by miała ubaw i się dobrze czuła.

Jak długo takie coś organizować - do skutku. Koszty nie są wielkie, a efekt według mnie murowany.

W analogiczny sposób można sobie poradzić jeszcze z innymi elementami, które tylko wnerwiają ludzi. Taka "tęcza" na Pl. Zbawiciela. Można obstawić zniczami - koniecznie czarnymi, naokoło. Zero agresji, zero okrzyków i transparentów. Po prostu podchodzą ludzie i stawiają znicze. I nic więcej - w kompletnej ciszy.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

11 maja 2014

Żulik - donisiciel

Wszyscy znamy taką postawę.
Osobnik troszeczkę silniejszy i dużo bardziej bezczelny niż średnia otoczenia lży, bije, szturcha, podszczypuje, wbija cyrkiel w plecy, słowem robi różne drobne świństwa wszystkim spokojnym, grzecznym ludziom wokół siebie.
Dzieje się tak do pewnego momentu.
Aż ktoś poszkodowany się na serio zdenerwuje i takiemu ancymonkowi najzwyczajniej wyjedzie w paszczę, tak, że ten się nogami nakryje.
Żulik-donosiciel natychmiast po takim zdarzeniu leci na skargę albo do nauczycielki (to w szkole), albo do dzielnicowego (to na podwórku).

Ostatnio mieliśmy do czynienia z dwoma takimi zdarzeniami.
Jedno miało miejsce na arenie międzynarodowej, a drugie na naszym rodzimym rynku politycznym.

W pierwszym przypadku zachował się tak prezydent Rosji - W.Putin. Po tym, gdy wojska ukraińskie i inne siły porządkowe przystąpiły do ostrzejszej rozprawy z "zielonymi ludzikami" Rosja natychmiast zażądała zwołania w trybie nadzwyczajnym Rady Bezpieczeństwa w ONZ.
Putin widząc, że sobie nie poradzi poszedł na skargę do dzielnicowego.

Analogiczna sytuacja miała miejsce w Polsce. Pani poseł K.Pawłowicz w sposób dosyć obcesowy potraktowała wypowiedzi pana Bartoszewskiego - to równoważnik dania w pysk żulikowi, który opluwa i lży wszystkich naokoło. Lamentom nie ma końca, że starszy człowiek, że tak nie wolno, że pani poseł nie powinna.
Tylko, że ja nie mam ani odrobiny współczucia dla osobnika, który również o mnie powiedział per "bydło".
W rozmowie prywatnej na określenie kogoś per "bydło" można zareagować na dwa sposoby. Albo natychmiast dajemy wypowiadającemu taki epitet osobnikowi w mordę, albo przestajemy z takim osobnikiem utrzymywać jakiekolwiek kontakty.
W przestrzeni publicznej należy w możliwie najbardziej brutalny, a jednocześnie pozbawiony wulgaryzmów sposób, uświadomić takiemu żulikowi - donosicielowi, że zrobił coś złego - co właśnie uczyniła poseł Pawłowicz.


This world is totally fugazi
Andrzej.A

09 kwietnia 2014

Jakie badania wykonało CLKP?

Wszyscy się podniecają, że prokuratorzy z NPW po raz kolejny się zbłaźnili.  Nie brakuje tez rozważań na temat magicznego zniknięcia z próbek pobranych w Smoleńsku resztek i produktów spalania TNT i/lub innych klasycznych materiałów wybuchowych.
Tymczasem prokuratorzy z NPW powiedzieli na konferencji w poniedziałek, że nie wykryto pozostałości po "WYBUCHU PRZESTRZENNYM", a to zupełnie co innego.
WYBUCH PRZESTRZENNY to po prostu bomba paliwowo - powietrzna,zwana też bombą termobaryczną i/lub próżniową. Oczywiście prokuratorzy z NPW z pełną świadomością użyli niezrozumiałego neologizmu, aby obecnym na konferencji dziennikarzom zamącić w głowach. Dziennikarze którzy z techniką (w tym wojskową) mają mało do czynienia, a wiedza fachowo inżynierska w tym środowisku jest nikła, żeby nie powiedzieć,że nie występuje, byli po prostu bez szans.

Prokuratorzy i spece z CLKP najprawdopodobniej powiedzieli prawdę i w dodatku nie świadczy to bynajmniej o tym, że próbki zostały podmienione i/lub umyte podczas blisko półrocznego leżakowania w Rosji. Z tej wypowiedzi nie wynika również, że użyte przenośne aparaty do wykrywania nitratów (TNT i inne klasyczne materiały miotające) swoimi wskazaniami stoją w sprzeczności z wynikami badań przeprowadzonych w CLKP.

Po prostu przedstawiono wyniki (najprawdopodobniej prawdziwe) badania tych próbek na okoliczność występowania resztek i produktów spalania zupełnie innych materiałów. Co nie oznacza bynajmniej, żeby nie było na tych próbkach resztek i produktów spalania TNT i/lub innych nitratów.

W związku z powyższym zachodzi pytanie jak w tytule.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

22 marca 2014

Propaganda czasu wojny

Jeżeli zajrzymy do Sun-Tsu to znajdziemy tam ciekawą analogię do aktualnych czasów.
Wojna może być zwycięska jeśli uprzednie działania polityków zapewnia jej sukces. W przeciwnym przypadku podejmowanie działań militarnych mija się z celem lub też jest wręcz przeciwskutecznych.
Cóż to znaczy.
Znaczy to tyle, że jakiekolwiek działania militarne muszą mieć osłonę nie tylko wywiadowczą, co jest oczywiste, ale również polityczną i medialną. Osłona polityczna i medialna polega na tym, żeby jedną ze stron konfliktu obrzydzić reszcie graczy światowej sceny politycznej. To dlatego Rosja wyjeżdżała z faszyzmem i antysemityzmem ludzi zaangażowanych w Majdan - to była ta osłona polityczno - medialna. Na użytek Polski podkreślano w mediach udział grup i osób identyfikujących się z "banderowcami", na co złapał się poczciwy skądinąd człowiek - X. Tadeusz Isakowicz - Zaleski. To również na większości populacji w Polsce wrażenia nie zrobiło. Znaczy to również aby wśród obrońców zasiać również ziarno niepewności, czy aby nie bronią niesłusznej sprawy. To też w bieżącej sytuacji zostało zawalone przez kremlowską propagandę.


Rosja utraciła ponadto handicap, który niemiłosiernie wręcz eksploatowała od dobrych kilkuset lat. "Nie jesteśmy agresorami", "bronimy pokoju i mniejszości" to główne motto rosyjskich - sowieckich - rosyjskich działań militarnych.
O ile w Gruzji to się jeszcze udało, to już na Ukrainie nie.
 
Media nawet te bardzo pro - rosyjskie nie mogły udawać w nieskończoność, że Rosja nie jest agresorem. Owszem pojawiło się kilku mundroli, którzy długo to ciągnęli, ale nawet GW i Michnik oraz Olbrychski musieli powiedzieć coś czego oczekuje odbiorca. Można powiedzieć, że jedynie Wajda nie dał głosu przeciwko Rosji.

Pozytywy z zaistniałej sytuacji.
Kilka artykułów, które obalają lansowaną od pokoleń tezę, że są inni Rosjanie niż ludzie władzy na Kremlu. Otóż nie ma "innych" Rosjan. Dowodów można poszukać chociażby w literaturze - "Anna Karenina". Tylko nie trzeba tej książki czytać jako romansidła z kiepskim zakończeniem, a pod zupełnie innym kątem. Obecnie nawet tak zwani intelektualiści rosyjscy mówią, że Ukraina to państwo sezonowe - coś jak o Polsce per "bękart traktatu wersalskiego". Wejście Rosjan i Putina we frazeologię Hitlera i Goebelsa jest oczywistością. Putin z drugiej strony mówi to co chcą usłyszeć jego poddani - to oczywiste.


Wizerunek w mediach przeważa za tezą, że Rosja porwała się na rzecz, której nie jest w stanie podołać.
Bo zmieniły się warunki informowania. Media społecznościowe, każdy telefon to kamera i aparat fotograficzny. Zmienił się strumień obiegu informacji. Już nie jest  to kilka (mniej niż 10) centrów dystrybucji informacji w skali świata, ale jest tego kilka milionów. Nad czym się z definicji zapanować nie da. Owszem można blokować, ale wszystkiego się nie zablokuje.
Dlaczego GW i inni nagle "przejrzeli na oczy" - bo ilość informacji w mediach społecznościowych świadczących na niekorzyść Rosji i Putina osobiście była tak duża, że nie mogli tego zignorować. Bo rozjazd pomiędzy przekazem z GW/TVN byłby zbyt duży z tym co przekazuje CNN, FOX NEWS czy Londyn. Tylko dlatego "przejrzeli na oczy".




This world is totally fugazi
Andrzej.A

14 marca 2014

Dwa sposoby prowadzenia biznesu

Aby wyjść "na swoje" trzeba albo sprzedać co dziennie tonę przysłowiowej pietruszki, albo raz na miesiąc jednego mercedesa klasy S.
Wynik finansowy w skali roku będzie ten sam.
Chociaż niewątpliwie sprzedawca mercedesów wygląda na co dzień dużo lepiej niż sprzedawca pietruszki.

Myśl ta naszła mnie w kontekście rytualnego zakazu wwozu polskiej wieprzowiny na teren sowietów.

Nie jesteśmy w stanie na obecnym etapie wprowadzić analogicznych sankcji. Bo powinno się takowe wprowadzić od ręki. "Afrykański pomór świń", który to wirus jest niegroźny dla człowieka był podstawą do zakazu importu żywności z Polski. Analogiczne sankcje powinny polegać na zamknieciu pod byle pretekstem przesyłu gazu z Rosji. Brak gazoportu uniemożliwia taki ruch.

W związku z powyższym co zrobić z nadwyżką wieprzowiny w Polsce.
Odpowiedź jest trywialna. Sprzedać po bardzo wysokich cenach jako produkt ekologicznie czysty i wędlinę wysokojakościową.
Odbiorcy na takie produkty mięsne zawsze i wszędzie się znajdą. Powiem więcej, gdy wprowadzić ceny zaporowe na pewne produkty, to odbiorcy zaczynają się bić o to, żeby móc kupić ekskluzywny towar.

Swoja droga, cóż to za imperium, które nie jest w stanie wyprodukować żywności aby móc wyżywić swój własny naród - przecież to aberracja. Nie maja co żryć i usiłują zaprowadzać swoje porządki gdzie indziej.



This world is totally fugazi
Andrzej.A

13 marca 2014

Nawróceni na "rusofobię"?

"Putin to świr", "oderwał się od rzeczywistości", "Rosja to kraj bandycki".
To tylko niektóre z grepsów jakie w ostatnim czasie przetoczyły się przez media mainstreamu. W tym przez łamy Gazety Wyborczej.

Padają tezy, że oni wreszcie zrozumieli, że wreszcie do nich dotarło.
Ja bardzo przepraszam, ale co zrozumieli i co do nich dotarło.

Zacznijmy od GW i Adama Michnika osobiscie.
Czy AM wyjaśnił publicznie o czym i na jakie tematy rozmawiał w Moskwie w roku 1988 (1989?) gdy pojechał tam razem z A. Wajdą na "festiwal sztuki filmowej". Jakie były konkluzje tych rozmów, co ustalono, z kim i na jakich warunkach.
Nie - nic takiego do publicznej wiadomości nie dotarło.
Czy AM wyjaśnił publicznie o czym rozmawiał z W. Putinem po 10-04-2010, bo takie spotkanie było. Nie ukazał się żaden materiał prasowy, który by to spotkanie opisywał (sankcjonował) - nawet jakiś "wywiad" z Putinem w wykonaniu naczelnego GW.
Czy AM wyjaśnił swoje uczestnictwo w takim spotkaniu i w jakim charakterze w nim uczestniczył. Bo przecież formalnie jest on tylko naczelnym GW. Nie jest formalnie politykiem, parlamentarzystą - nie jest żadnym oficjalnym reprezentantem Polski.
W związku z powyższym zachodzi proste pytanie. O czym AM rozmawiał z WP, jakie zapadły ustalenia i na jakich warunkach.
Próżno szukać jakiejkolwiek wzmianki na te tematy w mediach.

Ja oczywiście wiem, że AM świadomie wybrał sposób uprawiania polityki poprzez bycie naczelnym gazety. Ponieważ doszedł do jedynego słusznego wniosku, że uprawiając politykę z za węgła - czyli jako naczelny gazety - osiągnie dużo lepsze i więcej niż gdyby oficjalnie był posłem.

Dopóki nie staną się wiedzą publiczną odpowiedzi na postawione tutaj pytania, to do tego czasu mówienie o "nawróceniu" i "przejrzeniu na oczy" można włożyć między bajki.
Najzwyczajniej w świecie, działania Rosji i WP osobiście stanęły w skrajnej opozycji do tez dotychczas głoszonych przez GW i inne media. W związku z tym wszystkie przytoczone na początku grepsy na temat Rosji i Putina osobiście należy odbierać jako tylko i wyłącznie legendowanie się pewnych srodowisk wobec swoich odbiorców.
Tylko tyle, nic więcej.
Światowy przepływ informacji wymusił po prostu taką postawę tych środowisk. Gdyby tego nie zrobili, to wśród ich odbiorców powstał by zbyt duży dysonans poznawczy pomiędzy tym co nadaje CNN czy inne medium z zachodu a przekazem własnym. Co doprowadziło by do utraty wiarygodności nawet wśród swoich najzagorzalszych zwolenników. Dalsze konsekwencje są oczywiste. Przegrane wybory i totalny upadek.

Również działania medialne, bo przecież nie ma żadnych realnych, D. Tuska należy rozpatrywać tylko w tych kategoriach. Są to działania mające na celu tylko jedno - utrzymanie własnego elektoratu.

Mówienie, że "przejrzeli na oczy" i się "nawrócili" jest aberracją.

This world is totally fugazi
Andrzej.A