29 maja 2014

Jak i gdzie się robi wałki wyborcze.

 Zacznijmy od końca.
Wałki wyborcze robi się w komisjach. Tam, gdzie ludzie głosują, gdzie są wrzucane do urn głosy.
Nigdzie indziej wałków zrobić nie można. A zwłaszcza w centrali PKW.
Tam się owszem może ktoś pomylić i wpisać 500 głosów na faceta, który nie odstał ani jednego głosu, ale to jest wykrywalne i może służyć jedynie jako straszak na PKW, że skoro są tacy niekompetentni to może by ich jednak pogonić.

Teraz jak się to robi.

Metoda 1.
Wszystkim znana - unieważnienie głosu poprzez dostawienie kolejnego krzyżyka na karcie do głosowania wypełnionej prawidłowo.

Metoda 2.
Ze względu na lenistwo wszystkich obecnych w komisji, po zamknięciu lokalu i otwarciu urny, głosy się dzieli na kupki i każdy z członków komisji robi ze swoją kupką wszystko od początku do końca.
a - oddziela głosy nieważne od ważnych, mając w dodatku cały czas w rękach długopis - co stwarza możliwość zastosowanie METODY 1
b - dzieli głosy według komitetów
c - dzieli w ramach komitetów na poszczególnych kandydatów
A najczęściej robi wszystko naraz - czyli a+b+c - żeby szybciej wyjść do domu.

Znany mi jest z opowiadania przypadek z tych wyborów, że przewodniczący zauważył, że jeden z członków komisji po prostu na wydrę przypisał kilka głosów (prawidłowych) nie dla partii X, tylko dla partii Y. Przewodniczący zwrócił uwagę temu członkowi komisji i fakt skorygował.

Obie metody są do wyeliminowania, pod warunkiem, że przewodniczący jak i członkowie komisji nie są zblatowani, oraz że będą chcieli wykonać swoją pracę uczciwie.

1. Po otwarciu urny komisyjnie oddzielamy najpierw głosy nieważne.
2. Dzielimy głosy według komitetów
3. Każdy z członków komisji przechodzi do następnej kupki
4. Dzielimy głosy na poszczególnych kandydatów.

Jeśli w komisji zasiadają "sami swoi", to i tak zachachmęcą.
Po to są potrzebni mężowie zaufania, żeby robić raban i nawet wzywać policję. Tego zresztą nie wiem co się powinno robić w przypadku stwierdzenia nieprawidłowości i jaka procedura obowiązuje.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

28 maja 2014

"Alternatywny system liczenia głosów"

Nie istnieje.
Bo gdyby istniał, to prezes Kaczyński w minutę po konferencji, na której PKW opublikowała oficjalne wyniki z całego kraju, podałby wyniki zliczone i sprawdzone przez własne kanały przepływu informacji.

Tymczasem osoba, która w PiS odpowiada za ten element mówi, że może jutro.
To niestety jest żenujące.
Zbudowanie, zaprojektowanie w sensie informatycznym, w sensie logistycznym i w każdym innym jest zagadnieniem trywialnym. I każdy kto ma choc trochę oleju w głowie jest w stanie to zrobić.

Ponadto w internecie można sobie poczytać żale różnych ludzi, z różnych środowisk i różnych miejsc w kraju, gdzie ludzie opowiadają jak zostali potraktowani przez lokalnych działaczy PiS, gdy przyszli i zaoferowali swoja pomoc. Gdzie mieli ochotę pracować jako wolontariusze właśnie przy kontroli i nadzorowaniu prawidłowości procesu wyborczego.
Ci ludzie więcej nie przyjdą - tak zostali potraktowani.

Wielkie HALLO, które zostało ogłoszone, że będzie się kontrolować proces wyborczy od A do Z okazał się być wielką klapą. Lub też ludzie, którzy mieli się tym w PiS zająć okazali się być niekompetentni, skoro tak to wygląda.

Tylko proszę mi nie mówić, że ludzie oddelegowani do tego problemu muszą się tego nauczyć. Bo to jest żadna wymówka. Skoro nie wiedział (nie wiedziała) jak problem ugryźć, to od razu powinna taka osoba powiedzieć - nie wiem, nie znam się. A nie uczyć się na błędach i w boju. Bo to za drogo kosztuje.


This world is totally fugazi
Andrzej.A

27 maja 2014

W kwestii interpretacji i stosowania prawa

Nie jestem prawnikiem, ale coś tam wiem.
Prawo jest tak skonstruowane, że to oskarżyciel ma obowiazek udowodnić ponad wszelką wątpliwość, że osoba obwiniona jest winna.

Wydaje mi się, że we wszystkich krajach, które uważamy za cywilizowane i bardziej demokratyczne od naszego zasada ta nie obowiązuje w trzech przypadkach.

1. pracownicy służb specjalnych - to taki pracownik ma udowodnić,w przypadku jakichkolwiek wątpliwości, że nadal jest lojalnym wobec swego pracodawcy (NARODU) i że mu się do rąk coś nie przykleiło.

2. politycy - to polityk ma udowodnić, że nic nie skręcił, nic nie uzyskał ekstra, że nie wziął lewej kasy, lub kasy z niewiadomego źródła.

3. komisje wyborcze - to komisje wyborcze mają ponad wszelką wątpliwość udowodnić, że cały proceder wyborczy, od druku kart do podania wyniku końcowego jakichś wyborów jest czytelny, przejrzysty, nikogo nie faworyzuje i że nigdzie się nawet pół głosu nie zawieruszyło.

Zwłaszcza ten trzeci punkt jest u nas w ostatnim czasie widoczny jako ten, który nie trzyma wyżej wymienionych standardów.
Bo to już nie jest jakiś jeden świr, który coś tam wrzeszczy, ale organ centralny jakim jest PKW podała nieprawdziwe dane (fakt, tylko z jednego okręgu) publicznie.
Nie wiem co by się działo gdzie indziej gdyby na przykład niemiecka albo francuska państwowa komisja wyborcza puściła takiego bawoła. Nie wiem, bo za mojej pamięci takiego zdarzenia nie było.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

26 maja 2014

Jaruzelski na Powązkach - proszę bardzo

 Obok Bieruta - jak najbardziej. Wszak obaj byli z tej samej bandy.

Istnieje jednak dosyć prosty sposób aby nikt więcej takiej gnidy nie chciał pochować w takim miejscu. A i rodziny tych, którzy już tam leżą chciały przenieść ich szczątki w bardziej adekwatne dla nich miejsce.

Powiedzmy co dziennie 100 czarnych świec palących się na grobie takiego ancymonka. To zwłaszcza spektakularnie by wyglądało pierwszego listopada - zwłaszcza rodzina by miała ubaw i się dobrze czuła.

Jak długo takie coś organizować - do skutku. Koszty nie są wielkie, a efekt według mnie murowany.

W analogiczny sposób można sobie poradzić jeszcze z innymi elementami, które tylko wnerwiają ludzi. Taka "tęcza" na Pl. Zbawiciela. Można obstawić zniczami - koniecznie czarnymi, naokoło. Zero agresji, zero okrzyków i transparentów. Po prostu podchodzą ludzie i stawiają znicze. I nic więcej - w kompletnej ciszy.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

11 maja 2014

Żulik - donisiciel

Wszyscy znamy taką postawę.
Osobnik troszeczkę silniejszy i dużo bardziej bezczelny niż średnia otoczenia lży, bije, szturcha, podszczypuje, wbija cyrkiel w plecy, słowem robi różne drobne świństwa wszystkim spokojnym, grzecznym ludziom wokół siebie.
Dzieje się tak do pewnego momentu.
Aż ktoś poszkodowany się na serio zdenerwuje i takiemu ancymonkowi najzwyczajniej wyjedzie w paszczę, tak, że ten się nogami nakryje.
Żulik-donosiciel natychmiast po takim zdarzeniu leci na skargę albo do nauczycielki (to w szkole), albo do dzielnicowego (to na podwórku).

Ostatnio mieliśmy do czynienia z dwoma takimi zdarzeniami.
Jedno miało miejsce na arenie międzynarodowej, a drugie na naszym rodzimym rynku politycznym.

W pierwszym przypadku zachował się tak prezydent Rosji - W.Putin. Po tym, gdy wojska ukraińskie i inne siły porządkowe przystąpiły do ostrzejszej rozprawy z "zielonymi ludzikami" Rosja natychmiast zażądała zwołania w trybie nadzwyczajnym Rady Bezpieczeństwa w ONZ.
Putin widząc, że sobie nie poradzi poszedł na skargę do dzielnicowego.

Analogiczna sytuacja miała miejsce w Polsce. Pani poseł K.Pawłowicz w sposób dosyć obcesowy potraktowała wypowiedzi pana Bartoszewskiego - to równoważnik dania w pysk żulikowi, który opluwa i lży wszystkich naokoło. Lamentom nie ma końca, że starszy człowiek, że tak nie wolno, że pani poseł nie powinna.
Tylko, że ja nie mam ani odrobiny współczucia dla osobnika, który również o mnie powiedział per "bydło".
W rozmowie prywatnej na określenie kogoś per "bydło" można zareagować na dwa sposoby. Albo natychmiast dajemy wypowiadającemu taki epitet osobnikowi w mordę, albo przestajemy z takim osobnikiem utrzymywać jakiekolwiek kontakty.
W przestrzeni publicznej należy w możliwie najbardziej brutalny, a jednocześnie pozbawiony wulgaryzmów sposób, uświadomić takiemu żulikowi - donosicielowi, że zrobił coś złego - co właśnie uczyniła poseł Pawłowicz.


This world is totally fugazi
Andrzej.A