21 lutego 2014

W sytuacjach niestandardowych ludzie się gubią

Dotyczy to większości. Zarówno tych wielkich "wielkich i ważnych" jak i tych mniejszych, na których niby nikt na co dzień nie zwraca uwagi.

Sytuacja niestandardowa, to to wszystko co się dzieje na Ukrainie.
X. Tadeusz Isakowicz - Zaleski jest człowiekiem poczciwym, doświadczonym przez reżim komunistyczny.
Nie będę tutaj przytaczał poglądów X Tadeusza na kwestię tego co się na Ukrainie dzieje, bo większość ludzi aktywnych w odbiorze przekazu politycznego w Polsce te poglądy zna.
Przytoczę jeden cytat:
"Mój najstarszy syn i imiennik urodził się w Przemyślu. Członkowie bliższej i dalszej rodziny jego matki w czasie wojny służyli w AK, NSZ i UPA. Ci, którzy przeżyli, zdawali sobie sprawę, że ktoś celowo rozgrywał i podsycał antagonizm polsko-ukraiński. Odnotowano liczne przypadki, jak jednego dnia bandy przebrane w polskie mundury i noszące ryngrafy Matki Boskiej na piersi, puszczały z ogniem ukraińskie wsie, a następnego dnia te same oprychy przypinały sobie na czapki Tryzub i wyrzynały w pień osady polskie. Ich komendanci zwykle bezbłędnie posługiwali się tylko językiem rosyjskim... (...)"

To jest sedno, którego jak należy domniemywać X. Tadeusz nie wie, lub co gorsza wiedzieć nie chce, ale nie chciał bym w tym miejscu rzucać jakichś oskarżeń, bo nie mam na to żadnych podstaw.

Osobiście prześledziłem większość akcji, które to niby firmowała OUN - UPA i doszedłem do jednego wniosku. Owszem akcje te wykonano rękami Ukraińców, ale to nie oni jako naród byli tego beneficjentami.



This world is totally fugazi
Andrzej.A

16 lutego 2014

Norwegowie są wsciekli, Holendrzy też

 Oto krótka garść cytatów dotyczących tego co w tytule.

"... w holenderskiej prasie już w sobotę wieczorem pojawiły się artykuły w tytułach zwracające się do Polaków, ale i międzynarodowej federacji ISU: "Popsuliście nam zabawę".  Holendrzy chcieli bowiem przyznania dwóch równorzędnych złotych medali. ..."

"Opinie norweskich mediów wyrażają pewną złość i zakłopotanie słabym występem swoich skoczków i triumfem Polaka. Poświęcają więcej miejsca srebrnemu medaliście niż zwycięzcy. Dla nich bohaterem konkursu był 41-letni Japończyk Noriaki Kasai, któremu "Stoch w ostatniej chwili zabrał historyczny medal". W mediach i wypowiedziach działaczy przeważał ton nonszalancji. "Verdens Gang" skomentował, że "Stoch nie chciał dać złotego medalu Kasaiemu", a w rozmowie z gazetą austriacki trener norweskich skoczków Alexander Stoeckl mniej uwagi poświęcił Polakowi, za to podkreślił, że Japończyk jest tak dobry w swoim wieku dlatego, że "je dużo ryżu i sushi"."

Ja tylko gwoli ścisłości pragnę zauważyć, że Zbigniew Bródka jest zwycięzcą Pucharu Świata w łyżwiarstwie szybkim (na dystansie 1'500) w sezonie 2012/2013, a Kamil Stoch jest aktualnym liderem Pucharu i złotym medalistą ze skoczni K-90. Czyli obaj jak najbardziej znajdowali się w gronie poważnych pretendentów do zwycięstwa w swoich konkurencjach. Nie wzięli się z kosmosu, ale od lat trenują i uczestniczą w światowej rywalizacji w swoich dyscyplinach.

Pomimo tego w mediach różnych krajów pojawiają się głosy, że te zwycięstwa są złe, oszukane, ukradzione, nieprawe. Bo przecież jeśli ktoś mówi, że "zabrał historyczny medal", to de facto oznacza, że faktyczny zwycięzca jest złodziejem. To samo z "przyznaniem dwóch równorzędnych medali", skoro przepisy mówią, że liczymy  czas z dokładnością do tysięcznej części sekundy, to nawet gdyby to miało być w przeliczeniu nie 4.5 centymetra, ale 4.5 milimetra, to wygrywa ten kto był o te 4.5 milimetra szybszy. Nie sądzę, żeby w Holandii brakowało ludzi, którzy znają na wylot przepisy odpowiedniej federacji sportowej, gdzie jest zdefiniowane jak dokonuje się pomiaru osiągniętego przez sportowca wyniku.
A pomimo to media holenderskie wysuwają żądanie do reprezentacji Polski i do federacji aby postąpić wbrew obowiązującym przepisom.

Te komentarze mówią bardzo dużo o tym jak postrzegana jest Polska i Polacy. Zwłaszcza, że pochodzą z krajów mniejszych obszarowo i ludnościowo od Polski.

Uważam, że było by to niemożliwe gdyby nie ogólny ton mediów na świecie na temat Polski i Polaków. Gdyby nie te notoryczne "pomyłki" na temat "polskich obozów zagłady", gdyby nie filmy typu "Nasze matki nasi ojcowie" itd., itp. Oraz brak reakcji czynników oficjalnych z Polski na te wyczyny.

Podziękujmy więc Gazecie Wyborczej, Janowi Tomaszowi Grossowi, środowisku żydów z Nowego Jorku domagających się restytucji 65 mld USD, państwu Izrael i powołanej przez nich fundacji HEART (to samo roszczenie co ich kumple z NY).
Bo to oni są odpowiedzialni za obraz Polski i Polaków w światowych mediach.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

14 lutego 2014

Albo wygram albo zdechnę

To powiedziała Justyna Kowalczyk.

Dwukrotna, jak do tej pory, mistrzyni olimpijska.
I to zdjęcie, według mnie najlepsze, które obrazuje siłę, determinację, wolę walki.
Właśnie wola walki, walki do końca, dążenie do zwycięstwa za wszelką cenę, przy jednoczesnym zachowaniu zasad fair play, to jest coś czego system panujący nie rozumie, nie akceptuje i musi zwalczać.

Zwycięstwo J.K. i inne sukcesy polskich sportowców na olimpiadzie w Soczi są bardzo nie na rękę władzom w Polsce. Bo każdy sukces indywidualny polskiego sportowca powoduje natychmiast zmiany w psychice dużych grup w całym społeczeństwie.
To dlatego, na stronach internetowych TVN24 nie było pokazane w formie filmu to jak Kowalczyk biegła - był owszem "film", składający się z kilku fotografii, zakończony leżącą po przejściu linii mety sportsmenką. Leżącą - czyli upadłą - to taki przekaz podprogowy, który miał trafić do większości odbiorców tego materiału.

Spójrzmy jeszcze na to zdjęcie. Ile w nim mocy. ile pozytywnej energii. To dlaczego jest chowane? Właśnie dlatego co opisałem wyżej.


No i to tytułowe zdanie - cytat. Albo zwyciężę, albo zdechnę. To zdanie, lub analogiczne musieli sobie powtarzać po wielokroć tacy ludzie jak "Zapora", "Nil", "Rudy", "Zośka" i wielu innych.

P.S.
Nie znam poglądów politycznych pani Justyny Kowalczyk i są one w tym momencie nieistotne. Bo rzecz się rozgrywa nie wokół jej poglądów, ale tego co reprezentuje swoim działaniem.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

08 lutego 2014

reductio ad Hitlerum, reductio ad absurdum

A wszystko to w jednym okrągłym zdaniu.

"Jeśli ten człowiek ma taką wizję świata, to jest to naprawdę wizja dla mnie budowania społeczeństwa upodlającego, społeczeństwa, które można upodlić, gdzie można powiedzieć, że jeden jest lepszy od drugiego. A takie standardy były w obozie w Auschwitz, takie standardy wprowadzili naziści, takie standardy wprowadził głęboki komunizm i za Stalina, który segregował ludzi, mówił kto jest kim i kogo należy, być może, zlikwidować. Hieny cmentarne się rozstrzeliwuje, uważa się tych ludzi za szkodników. Czy to miał na myśli blogger MatkaKurka? Że trzeba np. wykonać wyrok na mnie?"

No dobra, w pięciu zdaniach, w tym dwóch będących pytaniami retorycznymi.

Zdanie pierwsze, zawiera w sobie życzenie urawniłowki, czyli de facto żądanie, żeby wszyscy byli równi. Otóż tak jest na świecie, że ludzie równi nie są. Nie są równi na wielu poziomach i wszyscy powinni o tym wiedzieć, nie tylko J.Owsiak. Równe to są sztachety w płocie, a i to nie zawsze. Równość wśród ludzi miała zaistnieć za komunizmu, co można obserwować w Korei Południowej na przykład.

Zdanie drugie, czyli reductio ad Hitlerum i równocześnie przyrównanie do Stalina.
Zwykło się uważać, że osoba, która używa tego chwytu erystycznego przegrała dyskusję i nie starcza jej argumentów merytorycznych.

Zdania 3,4 i 5.
Reductio ad absurdum.
"Hiena cmentarna" - tym określeniem w środowisku przestępczym nazywa się ludzi parających się okradaniem grobów. Jest to określenie raczej archaiczne w obecnym czasie, gdyż zanikł zwyczaj pozostawiania zmarłym w trumnach kosztowności, które były ich osobistą własnością - nawet niewielkich wyrobów ze złota, takich jak pierścionki, czy inne drobiazgi.
Okradanie grobów podlega oczywiście pod paragrafy, ale nie było i nie ma kary głównej za takie czyny.
Potocznie per "hiena cmentarna" mówi się o kimś kto jest na bakier z moralnością.

Podsumowując.
Jazgot i histeria, tyle tylko, że dobrze wyreżyserowany jazgot i histeria. Identycznie wyreżyserowany jak szukanie słoika na konferencji prasowej. Dopiero kilkukrotne obejrzenie tego przedstawienia (tej konferencji) pozwala stwierdzić, że cały event był kręcony z kilku kamer i że było wiadomo, że coś takiego nastąpi. Nic nie zostało pozostawione na żywioł.

Bloger Matka Kurka zaraz po tym spektaklu w sądzie wyraził zdanie, że już wygrał, że pozostawienie sprawy w sądzie w Złotoryi i postanowienie sądu o dostarczeniu (włączeniu do akt sprawy) księgowości WOŚP, Mrówki Całej i Złotego Melona jest jego zwycięstwem i że właściwie jest już pozamiatane. No cóż, sądzę w aktualnym stanie rzeczy, że Matka Kurka się myli - właśnie zaczęły się naciski na sąd i sędziego, żeby uważał co robi
To są na razie naciski poprzez media, ale wszyscy pamiętamy chyba sprawę sędziego Milewskiego z Gdańska.


This world is totally fugazi
Andrzej.A

06 lutego 2014

Noc strachu

Jest tuż przed wprowadzeniem stanu wojennego.
dla wszystkich zainteresowanych już jest wiadomym, że pułkownik Ryszard Kukliński wraz z rodziną został wywieziony przez amerykańskie służby specjalne.
Powoli do wszystkich zainteresowanych dociera, że Kukliński wiedział w praktyce wszystko. I kwestia wprowadzenia stanu wojennego w Polsce nie była bynajmniej kluczowa.
Zupełnie inne kwestie miały tu znaczenie.

Oto  niektóre z nich:
 - rozmieszczenie sowieckich wyrzutni rakiet balistycznych i składów broni jądrowej,
- metody kamuflażu w/w obiektów przed amerykańskimi satelitami

Reszta spośród 40 tysięcy dokumentów, które Kukliński przekazał wywiadowi USA jest w sumie nieistotna.
Nagle, w przeciągu kilku godzin okazało się, że całe olbrzymie budżety, które zostały wpakowane w to uzbrojenie i jego ochronę zostały wyrzucone w błoto, tylko dzięki działalności jednego człowieka.
I teraz wyobraźmy sobie reakcję sowieckich marszałków i generałów. Siedzieli sobie spokojnie i byli pewni, że mogą spać spokojnie i nic im na głowy nie spadnie - i nagle ich spokój zostaje drastycznie zburzony.

Jaruzelski, Kiszczak, Czempiński, Dukaczewski nie potrafili upilnować swojego człowieka.
Amerykanie mają nas na widelcu. Mogą wystrzelić tyle rakiet ile potrzeba, żeby zniszczyć precyzyjnie i punktowo nasze silosy, nasze bunkry dowodzenia. Stoimy jak ten chuj na weselu na wprost plutonu egzekucyjnego.

I teraz następuje noc strachu w towarzystwie Jaruzela i wspólników. Bo to oni musieli po pierwsze zameldować wszystkimi kanałami o tym co się wydarzyło. Po drugie musieli się liczyć z tym, że za taką wpadkę mogą zostać przetransportowani w workach na głowach do Moskwy na Łubiankę. To było możliwe, Breżniew jeszcze żył, Sierow również.
To była noc strachu dla Jaruzelskiego, Kiszczaka, Czempińskiego, Dukaczewskiego i wielu innych. Czy drzwi do ich mieszkań i domów nie zostaną nagle wyważone i czy za nimi nie będzie kilku osobników wydających komendy po rosyjsku.

Właśnie tej nocy strachu oni nie mogą Kuklińskiemu zapomnieć - dlatego wygadują teraz to co wygadują.

"Nie można być zdrajcą działając przeciwko okupantowi własnego kraju."


This world is totally fugazi
Andrzej.A

25 lat jak psu w dupę

Żeby nie było, nie jest tak, że obrady okrągłego stołu i wybory z czerwca 1989 uważałem od razu za zdradę, zaprzaństwo, zmowę klik. Sądzę, że jak większość tych, którzy do wyborów poszli, uznawałem to za swoiste referendum. Wynik jaki był wszyscy wiemy, pytanie jest co z tym wynikiem zrobiono.

25 lat, czas życia jednego pokolenia i wszystko to na straty. No niestety, taka jest moja aktualna ocena.
Warto według mnie zastanowić się nad zagadnieniem takim, że są ludzie, którzy uznają ten okres za sukces, rozwój i ogólną szczęśliwość. Ludzie ci w dodatku nie rozumieją na najbardziej podstawowym poziomie o co chodzi tym, którzy określają to ćwierćwiecze za porażkę.
Warto w tym celu cofnąć się do okresu po 1945 roku i skonstatować, że jednak byli w tamtym czasie ludzie, którzy szli do pracy w UB, MO i innych tego typu instytucjach, oraz że nie byli to sami agenci Kremla.
Co zadecydowało wtedy, a również i dzisiaj, że są ludzie, którzy nie tylko akceptują te zmiany ale również z nich się cieszą. Pomijam oczywiście w tych rozważaniach ewidentnych beneficjentów tych zmian jak i propagandystów, którzy za pieniądze i dla ochrony własnych osobniczych i grupowych interesów piszą to co piszą.

Głównym elementem, który powoduje, że ludzie nie rozumieją co się dzieje jest technologia, a konkretnie zmiany technologiczne, które umożliwiają dotarcie pewnych usług do najbardziej zapyziałego zakątka naszego kraju.
Po 1945 roku takim czynnikiem była elektryfikacja, która została sprzedana przez władzę jako sukces "władzy ludowej". Przed wojną była świeczka i lampa naftowa, a teraz proszę bardzo, pstryk i jest światło. I w dodatku nie trzeba się martwić, że lampa albo świeczka się przewrócą i będzie pożar. Jak wiadomo instalacja elektryczna również może być przyczyną pożaru, ale o tym nie mówiono.
Drugim czynnikiem, który po 1945 roku dawał jakieś poparcie społeczne władzy była oświata. Powszechność oświaty i likwidacja analfabetyzmu.
"Władza ludowa dała mi wykształcenie" - to ulubione zdanie ludzi, zwłaszcza starszych gloryfikujących zmiany po 1945 roku. Ludzie ci powtarzają to zdanie kompletnie bezrefleksyjnie nie wiedząc nawet, że jest to sofizmat. (sofizmat to poprawne logiczne zdanie, które ma błąd logiczny w założeniu) Otóż władza, jaka by ona nie była, to może dać kwit na węgiel, a nie wykształcenie. Wykształcenie  to praca jaką nad sobą musi wykonać każda jednostka, a władza może dać kwit, który takie wykształcenie potwierdza (lub nie dać takiego kwitu). Co skądinąd w Polsce miało miejsce po 1968 roku - tzw. "docenci marcowi".

To teraz spróbujmy dokonać pewnych porównań z czasami współczesnymi.
1. Zmiany technologiczne.
- telefon, na założenie którego rodzice obecnego 35 latka czekali 20 lat można dostać po godzinnej wizycie w salonie sieci komórkowej.
- mieszkanie, na które czas oczekiwania wynosił też ze 20 lat można po prostu kupić, najlepiej na kredyt - wtedy więcej z takiego klienta zostanie ściągnięte.
- komputery, video, DVD - tego wszystkiego nie było
- mało kto zauważa, że obecne zmiany technologiczne dążą do tego żebyśmy jako konsumenci częściej kupowali pewne produkty. Lodówka czy pralka kupiona w latach 70-tych lekko licząc działała 20 lat. Obecnie coraz częściej się słyszy, że 3-4 lata i sprzęt jest do wyrzucenia. Ale takich informacji się ludziom nie przekazuje.
2. Zmiany w systemie edukacji.
- obniżenie wymagań na wszystkich szczeblach nauczania.
- matura, dokument, który w swoim czasie miał jakąś wartość jest obecnie świstkiem bez znaczenia. A powszechność kształcenia "ogólnego" przy jednoczesnym zaniku kształcenia zawodowego wytwarza po prostu lukę w kształceniu w pewnych kierunkach.
- stwarza to sytuację analogiczna do "marcowych docentów", tylko że na o wiele większą skalę - dotyczy to nie tylko pracowników naukowych na uczelniach, ale znacznie szerszej rzeszy ludzi.

To są według mnie przyczyny pierwotne tego, że pojawiły się "lemingi".



This world is totally fugazi
Andrzej.A

02 lutego 2014

Janukowycz jest skończony

Janukowycz i wspólnicy są skończeni
http://niezalezna.pl/51384-tajne-fortuny-janukowycza-i-azarowa-jak-ukrainskie-wladze-majatek-w-austrii-ukrywaly
Psy łańcuchowe demokracji, czyli "niezależni" dziennikarze zostali spuszczeni ze smyczy, przy czym nie mam na myśli dziennikarzy w Polsce, ale w Austrii i innych krajach.
Ktoś po prostu uwolnił temat - już można na Janukowycza, Azarowa i wspólników szczekać.
Nie wierzę, żeby dziennikarze nie wiedzieli o tym co jest podane w tym przedruku wcześniej, po prostu nie wierzę.
Oczywiście mogą być jeszcze jakieś podrygi i nawet wojna domowa na Ukrainie, co oby jednak lepiej nie miało miejsca. Ale główny punkt jest według mnie oczywisty.
Na Janukowyczu i jego wspólnikach położono grubą dębową lagę i nic tego nie zmieni.
Takie materiały nie pojawiają się w gazetach przez przypadek.
W pewnym sensie to jest tekst adresowany wprost do Janukowycza, jego przesłanie jest następujące: "Ustąp to zachowasz to co udało ci się skitrać w Austrii i gdzie indziej. Jak nie ustąpisz to możesz nawet stracić głowę." Taki jest według mnie sens tego przekazu.


This world is totally fugazi
Andrzej.A