28 czerwca 2014

Nagrania

Pokazano 3 godziny spośród 900, taki jest wniosek z przekazu medialnego.
Być może już nawet 5 godzin zostało upublicznionych.
WPROST twierdzi, że oddała całość tego co miała do prokuratury.
Nie wierzę, że nie zostawili sobie kopii rezerwowej. Nie wiadomo również co oznacza "wszystko" w zwrocie, że wszystko zostało przekazane.
Czy to jest całe 900 godzin, czy całość tego co WPROST miało - bo to wcale nie oznacza, że WPROST miało całe 900.

Każdy, ale to każdy kto miał, ma lub mieć będzie dostęp do tego materiału w dowolnej formie zawsze dokona kopiowania na własny użytek - to jest pewnik.

Te nagrania nigdy nie zostaną zapomniane, zakopane, zniszczone. Zawsze gdzieś będą krążyły jakieś kopie. Co zwłaszcza w dobie nośników cyfrowych jest raczej rutyną, a nie ewenementem.

Nawet głupi technik z ABW, który nie potrafił obsłużyć Mac-a, też sobie kopię zrobi.
Po prostu, żeby mieć, żeby w przypadku zmiany władzy móc trzymać swoje kierownictwo za jaja, jesli to kierownictwo w chwili obecnej porozumie się z Donaldem T. i nie wywlecze tego całego bałaganu na wierzch.

Odsłuchanie 900 godzin to nie jest prosta sprawa. Trzeba byc skupionym, słuchawki na uszach i notować, natomiast przegranie pliku (plików) w sumarycznym rozmiarze 1Tb, nie zajmuje zbyt dużo czasu.

Każdy, ale to każdy kto miał, ma, lub bedzie mieć do czynienia z tym materiałem kopię sobie zrobi.


This world is totally fugazi
Andrzej.A

21 czerwca 2014

Pozostało do odsłuchania 897 godzin

900 godzin nagrań, taka informacja została publicznie podana i nie została zdementowana.
W zależności od jakości, stopnia kompresji i innych czynników może to zajmować nawet około 1 Tb (jednego terra bajta), co w dzisiejszych czasach nie jest niczym nadzwyczajnym - dyski o takiej pojemności są w użyciu powszechnym i do kupienia w każdym sklepie na rogu ulicy.

Dotychczas dotarło do publicznej wiadomosci 2 godziny nagrania Belka & Cytrycki versus Sienkiewicz, czyli dwóch starych agentów SB versus jeden leszcz, któremu się wydaje, że jest fachurą - bo zakładał UOP i nawet miał tam stopień kapitana. Sam fakt, że został nagrany go dyskwalifikuje.
Dodatkowa jedna godzin to rozmowa Parafianowicza z człowiekiem brylantyną.
Razem 3 godziny, czyli pozostaje tytułowe 897 godzin.

Jedno środowisko wykazało się absolutną odpornością i z żelazną konsekwencją broniło i broni Donalda T. i jego wspólników.
Proszę się z nich nie śmiać. Ich hasło z bilbordów "nam nie jest wszystko jedno" jest prawdziwe. Im nie jest wszystko jedno. Tylko, że oni realizują swój interes grupowy, który jest w ostrej kontrze do interesów reszty ludzi zamieszkujących kraj nad Wisłą. Po prostu. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego, że jedna grupa stara się uzyskać przewagę nad resztą - normalny konflikt interesów w dostepie do dóbr i przywilejów.

Kto nagrał?
Podobno jakiś oficer BOR, sfrustrowany tym, że go odsunięto od stanowisk decyzyjnych. Decyzyjnych, czyli takich, które mogą przynosić ekstra profity, zlecanie usług zewnętrznych, załatwianie jakichś przetargów, zakup uzbrojenia i innego oprzyrządowania dla funkcjonariuszy - to mogą być całkiem tłuste kąski dla jakiegoś tam pułkowniczyny czy majorzyny.

Kariera pana Sowy.
W Polsce zaczynał w nowopowstałym wówczas hotelu Sobieski w Warszawie. Gdzie wylądował prosto ze zmywaka w Wiedniu (znowu Wiedeń) - znał język, a całe ówczesne szefostwo mówiło po niemiecku. Szybko awansował i został szefem całej gastronomii.
Potem został szefem kucharzy w reprezentacji Polski piłkarzy.
Stał się kulinarnym celebrytą, chociaż znający go wczesniej ludzie mówią wprost - cham i prostak.
Czyli tak: Wiedeń - hotel u Austryjaków, reprezentacja, własny lokal z podsłuchem. Nie zapominajmy, że Wiedeń to Kulczyk z Ałganowem, to Kuna z Żaglem i jeszcze paru innych.
No i jeszcze ten "Klub 100" przy Sobieskiego w budynku, gdzie wstęp maja tylko posiadacze paszportów Rosji.

Już tylko te elementy świadczą o tym, że B. Sienkiewicz się nie nadaje na zajmowane stanowisko, a to co mówił na tym spotkaniu to taki kwiatek do kożucha.

TW "Belch" śmie twierdzić, że jego słowa z tej taśmy zostały źle zrozumiane, a za wulgaryzmy i sprośności przeprosił. Oraz, że to wszystko dla dobra kraju i stabilności waluty.
To co z dobrem kraju, skoro Agencja Bloomberg zdefiniowała go jako najgorszego szefa banku centralnego na kontynencie.
A co ze stabilnością waluty, która może nie pikuje drastycznie, ale za to spada regularnie od pięciu dni.
To gdzie jest to dobro i czyje ono jest.
Chyba nie tylko w Polsce ludzie wadliwie odczytali jego słowa, skoro padają takie opinie i dzieją się takie rzeczy.
To może by TW "Belch" poszedł do Bloomberga i im wyjaśnił, albo może by tym inwestorom, którzy powodują odpływ kapitału (wyprzedaż złotówek) też wyjaśnił. Niech próbuje, może ich przekona. Obawiam się, że nie da rady.

Zresztą główny problem nie polega na tym, że mówił to co mówił, ale, że się dał na tym złapać.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

18 czerwca 2014

OŚMIESZENIE

To jedno słowo zawarte w tytule mówi wszystko.
Ośmieszony został B.Sienkiewicz, tym, że jako szef spec służb dał sie nagrać.
Ośmieszony został prezes NBP, tym samym, dał sie nagrać.
Ośmieszone zostały spec służby, różnego autoramentu, które pozwoliły, aby tych dwóch wyżej wymienionych osobników nagrano.

Nie folklor wypowiedzi, nie łamanie prawa i zapisów konstytucyjnych winno być przyczyną odwołania tych ludzi, ale własnie ŚMIESZNOŚĆ.

Nie ma takiej konferencji miedzynarodowej, szefów banków centralnych i/lub szefów MSW, na której by się z tych dwóch gamoni nie śmiano. Być może nie wprost, wszak ludzie gdzie indziej piastujący takie stanowiska rozumieja pojęcie kindersztuba, ale za plecami na pewno.

Reszta jest w tym momencie nieistotna. Istotne jest to, że oba te ancymonki postanowiły trwać na swoich stanowiskach. A w dodatku premier ich wsparł, a prezydent nie wyraził swojego zażenowania zaistniałą sytuacją.

Od tej chwili nie ma takiego gremium, które by w sposób rzeczowy przyjmowało wystąpienia Belki i Sienkiewicza. I nie ma znaczenia o czym by mówili, nie bedzie ważne jak merytoryczne w danym segmencie byłoby ich wystąpienie - oni są ŚMIESZNI.

Nie cieszmy się jednak, ta ŚMIESZNOŚĆ spływa na nas wszystkich, na wszystkich Polaków i/lub osoby przyznające się do polskiego pochodzenia.

Podobno redakcja WPROST dysponuje materiałem obejmującym 200 godzin nagrań różnych ludzi w różnych sytuacjach - chociaż głównie w sytuacjach kawiarniano - restauracyjnych, takie chodzą słuchy. Umieszczenie 200 godzin  nagrań audio w internecie naprawdę nie stanowi problemu technicznego. Można to zrobić na 1000 sposobów. Tymczasem technik, który wszedł z prokuratorem i ABW do WPROST nie wiedział jak skopiować pliki a Aplle'a - kolejne OŚMIESZENIE. To czyim pociotkiem jest ten technik, że dostał taką posadę.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

15 czerwca 2014

Chuj, dupa i kamieni kupa

Diagnozę, którą tak ładnie przedstawił minister Sienkiewicz napisałem po raz pierwszy 12-07-2009 (tutaj).

Z okazji 25 rocznicy wyborów z 1989 roku napisałem to.

Tekstów, w których udowadniałem, że nic dobrego się nie dzieje nawet mi się nie chce linkować.
Nauka - szkolnictwo, gospodarka - posiadane zasoby naturalne. We wszystkich tych dziedzinach następuje regres.

O przemyśle i wytwarzaniu czegokolwiek to w ogóle nie ma co rozmawiać - nic się nie dzieje. A kolejne "inwestycje" służą jedynie do przepompowywania pieniędzy budżetowych do prywatnych kieszeni.

Inicjatywy oddolne, takie prawdziwe nie są wspierane w żaden sposób. Również przez tzw. "nasze media".

Zalecam wszystkim obejrzenie filmu "Orwell przewraca się w grobie" oraz "Confession of the economic hit man". Oba filmy dostępne w sieci.
Oraz serial "System 09" - wszyskie 5 odcinków, również dostepne w sieci.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

01 czerwca 2014

25 lat w pizdu

Rzadko piszę jakieś podsumowania mijających okresów. Ponieważ jednak termin tej rocznicy nadchodzi, to warto coś napisać. A że nie lubię pisać wtedy gdy już większość ludzi się na jakiś temat wypowiedziała, to piszę teraz, z lekkim wyprzedzeniem.
Oczywiście tytuł mówi praktycznie wszystko co ja osobiście sądzę o ostatnim ćwierćwieczu - pozostaje jedynie to uzasadnić.

Żeby to co nas otacza i co miało miejsce przez ostatnie 25 lat opisać należy niestety zwrócić się do elementów podstawowych, czyli słownictwa, a własciwie znaczenia słów.
Fachowo nazywa się to uzus, a jego negacją jest logomachia (zamiana znaczenia), niektórzy mówią o zapaści semantycznej.
Takim słowem chętnie eksploatowanym przez apologetów i beneficjentów obecnej sytuacji jest POSTĘP.
Należy jednak zdefiniować cóż to jest postęp. W jakich dziedzinach postęp nastąpił, a w jakich niekoniecznie.
Ludzie najczęściej kojarzą postęp ze zmianami technologicznymi, które następują za ich życia. W tej dziedzinie niewątpliwie postęp nastąpił.
Komputer ZX Spectrum, który był nieosiągalnym marzeniem dla większości ludzi w Polsce przed 1989 rokiem w tej chwili nie występuje, a przeciętna maszyna, która stoi na biurkach w domach zwykłych ludzi ma moc obliczeniową mainframe'a z okresu przed 1989.
Postęp technologiczny, a co za tym idzie spadek cen artykułów technicznych jest niewątpliwy. Ale to nie jest kwestia władzy i układu - systemu politycznego jaki panuje w danym kraju. Postęp technologiczny istnieje i pojawia się pomimo władzy, a czasami wbrew jej intencjom.
A więc postęp technologiczny nastąpił, co do tego chyba nikt nie ma wątpliwości. W pewnych dziedzinach minęły wręcz dwie epoki (video VHS - płyta CD - płyta DVD - i obecnie płyta Blue Ray) i niektóre urządzenia codziennego użytku zaistniały a następnie odeszły do lamusa.
Czyli należy odrzucić taką definicję postępu z naszych rozważań. Tak samo postępem nie jest to, że wchodząc do sklepu z telefonami komórkowymi po godzinie czasu wychodzimy z telefonem (bardziej adekwatne by było tu określenie urządzenie wielofunkcyjne), podczas gdy przed 1989 rokiem czas oczekiwania na instalację stacjonarnej linii telefonicznej sięgał 10 lat.
Czyli ta zmiana związana ze zmianami technologicznymi również nas nie powinny interesować.
Tu dygresja.
Na komunistycznej było nie było Kubie również istnieją sieci telefonii komórkowej. Jestem w stanie sobie wyobrazić jak przedstawiciele koncernów telekomunikacyjnych przekonywali władców Kuby, żeby coś takiego zainstalować:
 - słuchaj Fidel, ile telefonów stacjonarnych jest w Hawanie
 - Fidel rzuca jakąś liczbę
 - a ile jest mieszkańców
 - Fidel podaje liczbę 1000 razy większą od poprzedniej
 - i wszystkich abonentów podsłuchujecie
 - oczywiście
 - ale nie wiecie co myśli i o czym rozmawia reszta
 - no nie
 - bo widzisz Fidel komórki umożliwiają dużo lepsze i skuteczniejsze podsłuchiwanie wszystkich, Kumasz Fidel.
Koniec dygresji.
Tak samo postępem nie są setki i tysiące modeli odkurzaczy, pralek, żelazek i innych sprzętów gospodarstwa domowego. TO JEST TECHNOLOGIA, a nie postęp.

Również postępem nie jest to, że mieszkanie lub dom można kupić na 30 letni kredyt. Chociaż, jeśli ktoś dysponuje gotówką, to kupuje mieszkanie równie prosto jak telefon komórkowy. Wchodzi w asyście prawnika do biura developera i po jakimś czasie wychodzi z kluczami.

Konkluzja jest prosta. System niedoborów, który upadlał społeczeństwo przed 1989 rokiem zamieniono na system chciejstwa większości ludzi posiadania coraz to nowych gadżetów, które oczywiście kosztują. Zamieniono niewolników, którzy wiedzieli, że są niewolnikami i żyją w więzieniu na niewolników, którzy nie zauważają, że są zniewoleni.  Dużo skuteczniejsze, a w dodatku mniej kosztuje.

Ponieważ zdefiniowanie POSTĘPU w sposób pozytywny, jak widać z powyższego, nastręcza pewne trudności spróbujmy zdefiniować co postępem nie jest.
Czy emigracja zarobkowa około 3 milionów młodych ludzi jest postępem - raczej nie.
Należy podkreślić, że łącznie z emigracją około 2.5 miliona ludzi z czasów przed 1989 (konkretnie od 1981 do 1988) daje łącznie około 5 milionów osób, co stanowi 1/8 czyli około 12.5%  populacji. TO JEST DRAMAT.

Czy zarobki - takie przeciętne, chociażby pracownika stacji benzynowej - na poziomie 3 tysięcy złotych są postępem - śmiem wątpić, zwłaszcza, że wiadomo iż analogiczny pracownik w Niemczech zarabia 3 tysiące EURO, czyli około 4.5 raza tyle.
Owszem, można powiedzieć, że w płacach i ich stosunku do płac w Europie nastąpił postęp. Przed 1989 rokiem srednia pensja w Polsce oscylowała w okolicach 20-30 USD, przy średniej z Europy około 2 tysięcy USD. Czyli zamiast jednej setnej zarobków gdzie indziej zarabiamy jedną czwartą - czasami jedną szóstą. Ale z postępem w tej dziedzinie też bym nie przesadzał. Wszak ceny w okresie PRL były zupełnie inne niż obecnie. A obecne ceny są na analogicznym poziomie jak w Niemczech, Austrii, czy gdzie indziej.

Jakiej byśmy się dziedziny nie dotknęli nie widać żadnego postępu. A w dużej części naszego życia społecznego wręcz regres.
Szkolnictwo, nauka (w rozumieniu innowacyjność) nie istnieją.
Kultura to promowanie koszmarków i dekonstruktywizmu (dekonstruktywizmu moralnosci głównie).

Środowiska postępackie epatują nas ślubami homoseksualnymi - że niby to ma być postęp. To również regres.

Chętnie wysłucham polemistów, którzy wskażą mi, że gdzies jednak postęp nastąpił.

This world is totally fugazi
Andrzej.A