Jeżeli Mariusz Kamiński, założyciel i pierwszy szef CBA ma iść do pierdla na 3 lata, to oznacza, że:
1. Ci dwaj goście, którzy dostali swoją działkę, również bezwzględnego więzienia, winni zostać wypuszczeni i dodatkowo winno im się wypłacić odszkodowanie za niesłuszny wyrok.
2. Ci sędziowie i prokuratorzy, którzy nadzorowali poczynania CBA w tej sprawie winni znaleźć się również w miejscach odosobnienia na takie same wyroki jak Kamiński i reszta szefostwa CBA.
To jest elementarna logika platońska, która właśnie na taki związek przyczynowo skutkowy wskazuje.
No chyba, że zaczynamy się posługiwać dialektyką marksistowsko leninowską - no wtedy to się może zdarzyć cokolwiek.
Ale podobno dialektyka i imperiokretynizm odeszły do lamusa, czyżbym się mylił?
Ponadto uważam, że Pałac Kultury i Nauki im. Józefa Stalina w Warszawie winien być spektakularnie i pod pełna kontrolą wysadzony w powietrze.
Andrzej.A
"W świetle najnowszych badań historia Polski od 1914 roku winna być napisana od początku" [prof. Paweł Wieczorkiewicz] Obawiam się, że profesor się mylił. Nie tylko historia Polski i nie tylko od 1914, ale historia wszystkich krajów i w praktyce powinniśmy się cofnąć o tysiąc lat i napisać jak było, a nie bajki z mchu i paproci.
30 marca 2015
27 marca 2015
Kim jest Andrew Alexander Michta?
Pan ten jest dosyć nachalnie promowany w mediach.
Zwłaszcza na portalu "wPolityce.pl"
Na przykład:
1. http://wpolityce.pl/polityka/236904-prof-andrew-michta-co-jesli-putinowi-udaloby-sie-doprowadzic-do-takiego-kryzysu-na-lotwie-czy-w-estonii-nasz-wywiad
2. http://wpolityce.pl/polityka/236779-wojna-w-polsce-rosyjskie-rakiety-i-atak-atomowy-ciekawa-debata-instytutu-wolnosci-debata-ktora-nie-uspokaja-nasza-relacja
3. http://wpolityce.pl/swiat/233837-andrew-a-michta-porozumienie-w-minsku-nic-nie-zmienia-bez-pomocy-militarnej-ukraina-upadnie
Nie będę analizował tych wypowiedzi, bo nie o to mi chodzi.
Zajrzyjmy do wiki. Znajdujemy tam dwie osoby o tym nazwisku
Andrew A. Michta - http://en.wikipedia.org/wiki/Andrew_A._Michta
oraz
Norbert Michta - http://pl.wikipedia.org/wiki/Norbert_Michta
Jak widać pierwsza notka jest tylko w lengłidżu, a druga tylko po naszemu.
Zacznijmy od kwestii biologicznych.
A.A.Michta urodził się w 1956 roku, N.M. miał wówczas 33 lata.
Z czego wynika poprawnie rozumując, że biologicznie jak najbardziej mógł być ojcem A.A.M.
Należy podkreślić, że wszelkie próby na portalach, typu S24, czy wPolityce dopytywania się o związek rodzinny obu panów budzą od ręki gniewne pomruki administratorów, że to jest grzebanie się i że dzieci nie odpowiadają za czyny rodziców.
Ja bym jednak chciał wiedzieć, czy stręczony nam osobnik jest czy nie jest synem betonowego komucha. Sądzę, że w najbliższych latach się tego dowiemy z bardzo prostej przyczyny. N.Michta ma obecnie 92 lata i jest mu niewatpliwie bliżej niż dalej. Zobaczymy czy na pogrzebie będzie obecny A.A.M i w jakim charakterze.
Warto zwrócić uwagę na treść, a właściwie brak treści w notce wiki naszego bohatera.
pierwszy akapit: urodzony 1956, dwujęzyczny (Polski, Angielski), biegle zna Rosyjski, płynnie po Francusku i Niemiecku. (słowa fluent i proficient są synonimami)
Ktoś może być dwujęzyczny, jeśli w domu mówił po Polsku, a w szkole miał tylko Angielski.
Uzyskał tytuł doktora nauk politologicznych w 1987 w dziedzinie stosunków międzynarodowych.
Brak informacji, gdzie kończył liceum, na jakie studia uczęszczał i gdzie.
Pracuje w Koledżu Rhodesa, obecnie na urlopie.
Jest dyrektorem Warszawskiego oddziału German Marshall Fund of the United States
Same dziury w życiorysie. Nie wiadomo gdzie się urodził, gdzie mieszkał do pełnoletności, do jakiego liceum i gdzie uczęszczał, gdzie studiował - nic.
Urodził się, a potem zrobił doktorat. Super, po prostu super.
Ale najśmieszniejsze jest co innego.
http://instytutwolnosci.salon24.pl/638669,powstaje-szkola-przywodztwa-instytutu-wolnosci-zapraszamy
Jak widać A.A.Michta jest wśród proponowanych wykładowców.
To już bedzie drugi instytut - "szkoła elit"
Inny, a właściwie innego gagatka, który ma zakładać "szkołę elit" opisałem wcześniej (http://pulldragontail.blogspot.com/2014/09/elity-czym-sa-i-czym-byc-powinny.html)
zalecam wszystkim czytelnikom zapoznanie się z podlinkowanym zapisem wideo, a potem wyciągnięcie wniosków.
Chętnie wysłucham (przeczytam) coś na temat stręczonego nam Michty, bo wszak wszystkiego nie wiem.
Ponadto uważam, że Pałac Kultury i Nauki im. Józefa Stalina w Warszawie winien być spektakularnie i pod pełną kontrolą wysadzony w powietrze. Andrzej.A
Zwłaszcza na portalu "wPolityce.pl"
Na przykład:
1. http://wpolityce.pl/polityka/236904-prof-andrew-michta-co-jesli-putinowi-udaloby-sie-doprowadzic-do-takiego-kryzysu-na-lotwie-czy-w-estonii-nasz-wywiad
2. http://wpolityce.pl/polityka/236779-wojna-w-polsce-rosyjskie-rakiety-i-atak-atomowy-ciekawa-debata-instytutu-wolnosci-debata-ktora-nie-uspokaja-nasza-relacja
3. http://wpolityce.pl/swiat/233837-andrew-a-michta-porozumienie-w-minsku-nic-nie-zmienia-bez-pomocy-militarnej-ukraina-upadnie
Nie będę analizował tych wypowiedzi, bo nie o to mi chodzi.
Zajrzyjmy do wiki. Znajdujemy tam dwie osoby o tym nazwisku
Andrew A. Michta - http://en.wikipedia.org/wiki/Andrew_A._Michta
oraz
Norbert Michta - http://pl.wikipedia.org/wiki/Norbert_Michta
Jak widać pierwsza notka jest tylko w lengłidżu, a druga tylko po naszemu.
Zacznijmy od kwestii biologicznych.
A.A.Michta urodził się w 1956 roku, N.M. miał wówczas 33 lata.
Z czego wynika poprawnie rozumując, że biologicznie jak najbardziej mógł być ojcem A.A.M.
Należy podkreślić, że wszelkie próby na portalach, typu S24, czy wPolityce dopytywania się o związek rodzinny obu panów budzą od ręki gniewne pomruki administratorów, że to jest grzebanie się i że dzieci nie odpowiadają za czyny rodziców.
Ja bym jednak chciał wiedzieć, czy stręczony nam osobnik jest czy nie jest synem betonowego komucha. Sądzę, że w najbliższych latach się tego dowiemy z bardzo prostej przyczyny. N.Michta ma obecnie 92 lata i jest mu niewatpliwie bliżej niż dalej. Zobaczymy czy na pogrzebie będzie obecny A.A.M i w jakim charakterze.
Warto zwrócić uwagę na treść, a właściwie brak treści w notce wiki naszego bohatera.
pierwszy akapit: urodzony 1956, dwujęzyczny (Polski, Angielski), biegle zna Rosyjski, płynnie po Francusku i Niemiecku. (słowa fluent i proficient są synonimami)
Ktoś może być dwujęzyczny, jeśli w domu mówił po Polsku, a w szkole miał tylko Angielski.
Uzyskał tytuł doktora nauk politologicznych w 1987 w dziedzinie stosunków międzynarodowych.
Brak informacji, gdzie kończył liceum, na jakie studia uczęszczał i gdzie.
Pracuje w Koledżu Rhodesa, obecnie na urlopie.
Jest dyrektorem Warszawskiego oddziału German Marshall Fund of the United States
Same dziury w życiorysie. Nie wiadomo gdzie się urodził, gdzie mieszkał do pełnoletności, do jakiego liceum i gdzie uczęszczał, gdzie studiował - nic.
Urodził się, a potem zrobił doktorat. Super, po prostu super.
Ale najśmieszniejsze jest co innego.
http://instytutwolnosci.salon24.pl/638669,powstaje-szkola-przywodztwa-instytutu-wolnosci-zapraszamy
Jak widać A.A.Michta jest wśród proponowanych wykładowców.
To już bedzie drugi instytut - "szkoła elit"
Inny, a właściwie innego gagatka, który ma zakładać "szkołę elit" opisałem wcześniej (http://pulldragontail.blogspot.com/2014/09/elity-czym-sa-i-czym-byc-powinny.html)
zalecam wszystkim czytelnikom zapoznanie się z podlinkowanym zapisem wideo, a potem wyciągnięcie wniosków.
Chętnie wysłucham (przeczytam) coś na temat stręczonego nam Michty, bo wszak wszystkiego nie wiem.
Ponadto uważam, że Pałac Kultury i Nauki im. Józefa Stalina w Warszawie winien być spektakularnie i pod pełną kontrolą wysadzony w powietrze. Andrzej.A
24 marca 2015
Hypki i Lasek jak zwykle opowiadają bzdury
http://www.tvn24.pl/katastrofa-airbusa-zdaniem-ekspertow-zaloga-nie-ratowala-samolotu,527333,s.html
To co ci dwaj osobnicy wygadują to brednie.
Przeanalizujmy tylko tytułowe zdanie.
Bez silników, czyli bez napędu i mocy, lotem ślizgowym moze taki samolot pokonać 100 km.
Otóż nie może.
Ponieważ poza dostarczaniem siły ciągu, niezbednej do lotu różnego od ślizgowy, silniki w samolotach dostarczają mocy do innych urządzeń w tym samolocie. Również stąd brana jest moc do układu hydraulicznego, który jest odpowiedzialny za sterowanie usterzeniem, stery kierunku, lotki i inne.
Brak tego elementu powoduje, że zdolność pilotów do ustawienia samolotu w lot ślizgowy w praktyce spada do zera.
To jest tak samo, jak w większości samochodów. Żeby móc używać hamulca musimy mieć włączony silnik, który podaje moc do układu hydraulicznego wspomagania hamulców. Żeby móc w miarę bezpiecznie kręcić kierownicą musi pojawić się moc w układzie hydraulicznego wspomagania kierownicy.
Mogę tylko tym osobnikom zaproponować, żeby wjechali na jakąś w miarę wysoką gorę swoimi samochodami, następnie wyłączyli silniki i spróbowali stamtąd zjechać. Nie wróżę sukcesu temu eksperymentowi.
W ten oto sposób dwóch osobników żerując na ogólnej ludzkiej niewiedzy na temat działania mechanizmów jako takich robi ludziom wodę z mózgu.
Ponadto uważam, że Pałac Kultury i Nauki im. Józefa Stalina w Warszawie winien być spektakularnie i pod pełną kontrolą wysadzony w powietrze. Andrzej.A
To co ci dwaj osobnicy wygadują to brednie.
Przeanalizujmy tylko tytułowe zdanie.
Bez silników, czyli bez napędu i mocy, lotem ślizgowym moze taki samolot pokonać 100 km.
Otóż nie może.
Ponieważ poza dostarczaniem siły ciągu, niezbednej do lotu różnego od ślizgowy, silniki w samolotach dostarczają mocy do innych urządzeń w tym samolocie. Również stąd brana jest moc do układu hydraulicznego, który jest odpowiedzialny za sterowanie usterzeniem, stery kierunku, lotki i inne.
Brak tego elementu powoduje, że zdolność pilotów do ustawienia samolotu w lot ślizgowy w praktyce spada do zera.
To jest tak samo, jak w większości samochodów. Żeby móc używać hamulca musimy mieć włączony silnik, który podaje moc do układu hydraulicznego wspomagania hamulców. Żeby móc w miarę bezpiecznie kręcić kierownicą musi pojawić się moc w układzie hydraulicznego wspomagania kierownicy.
Mogę tylko tym osobnikom zaproponować, żeby wjechali na jakąś w miarę wysoką gorę swoimi samochodami, następnie wyłączyli silniki i spróbowali stamtąd zjechać. Nie wróżę sukcesu temu eksperymentowi.
W ten oto sposób dwóch osobników żerując na ogólnej ludzkiej niewiedzy na temat działania mechanizmów jako takich robi ludziom wodę z mózgu.
Ponadto uważam, że Pałac Kultury i Nauki im. Józefa Stalina w Warszawie winien być spektakularnie i pod pełną kontrolą wysadzony w powietrze. Andrzej.A
17 marca 2015
Podsrywanie
Tym określeniem można scharakteryzować treść artykułu, o którym jest głośno od dwóch dni w Polsce.
Czym jest podsrywanie, właśnie tym.
Nie występujemy jawnie z teza, że to źle, że Andrzej Duda, ma teścia pochodzenia żydowskiego, ale "uprzejmie informujemy" o tym fakcie całą zgromadzoną publiczność.
Nie piszemy jawnie, że żona kandydata na urząd prezydenta ma inne poglądy niz on, ale piszemy o śmieciach wystawianych przed drzwi jako dezaprobacie dla tych poglądów i działań.
Problem polega na tym, że takie zagrywki to jest norma wsród dzieci w podstawówce, a nie w życiu publicznym w dość dużym kraju. I w dodatku na łamach tygodnika, który mieni się być tygodnikiem opinii.
No cóż, zobaczymy co z tego wyniknie.
Czyli czy akcja podsrywania przyniesie efekt.
Ponadto uważam, że Pałac Kultury i Nauki im. Józefa Stalina w Warszawie winien być spektakularnie i w pod pełną kontrolą wysadzony w powietrze.
Andrzej.A
Czym jest podsrywanie, właśnie tym.
Nie występujemy jawnie z teza, że to źle, że Andrzej Duda, ma teścia pochodzenia żydowskiego, ale "uprzejmie informujemy" o tym fakcie całą zgromadzoną publiczność.
Nie piszemy jawnie, że żona kandydata na urząd prezydenta ma inne poglądy niz on, ale piszemy o śmieciach wystawianych przed drzwi jako dezaprobacie dla tych poglądów i działań.
Problem polega na tym, że takie zagrywki to jest norma wsród dzieci w podstawówce, a nie w życiu publicznym w dość dużym kraju. I w dodatku na łamach tygodnika, który mieni się być tygodnikiem opinii.
No cóż, zobaczymy co z tego wyniknie.
Czyli czy akcja podsrywania przyniesie efekt.
Ponadto uważam, że Pałac Kultury i Nauki im. Józefa Stalina w Warszawie winien być spektakularnie i w pod pełną kontrolą wysadzony w powietrze.
Andrzej.A
16 marca 2015
Lustracja kandydatów, tak, ale ...
Lisweek wytknął kandydatowi na prezydenta Andrzejowi Dudzie, że ma tescia Żyda.
Oraz, że był w UW, a tam wiadomo co, same żydy.
Jedni się oburzają na antysemityzm - co jest brednią według mnie, bo nie zauważyłem, żeby Duda krył się z tym kto jest jego teściem, ani tym bardziej z tym, że był w
Jestem jak najbardziej za pełną jawnością równiez życia prywatnego kandydatów na pierwszy urząd w Polsce.
Jest tylko jeden problem według mnie.
Otóż około 50 procent populacji w Polsce może powiedzieć, że księgi parafialne to zostały spalone przez sowietów razem z kościołem i księdzem w 1920 roku, inni powiedzą, że w 1939, a jeszcze inni, że może i coś zostało, ale im się nie chce grzebać, bo pewnie zaorali na potrzeby tamtejszego sowchozu.
I to jest dopiero problem w Polsce.
Czyli istnieje uzasadnione podejrzenie, że pewna liczba osób w Polsce nie ma de facto polskich korzeni, że są to po prostu "matrioszki". Ludzie, lub ich potomkowie, którzy przybrali nazwiska osób narodowosci polskiej, ale realizuja interes sowiecki de facto.
To była fantastyczna okazja dla specsłużb sowietów, żeby zainstalować na terenie Polski kilka, albo i kilkanaście tysięcy osób, które nie będą w stanie się wylegitymować polskimi przodkami.
Przed wojną żeby zostać księdzem, to po prostu kuria biskupia (lub też inny organ) zarządzała sprawdzenie delikwenta na 5 pokoleń wstecz. Pięć pokoleń to jest co najmniej 150 lat.
Uważał bym w związku z tym, nie na tych, którzy mają teścia Żyda (byle nie ubeka), ale na tych,. którzy nie potrafią wylegitymizować swojego pochodzenia poza rok 1953.
Ponadto uważam, że Pałac Kultury i Nauki im. Józefa Stalina w Warszawie winien być spektakularnie i pod pełną kontrolą wysadzony w powietrze.
Andrzej.A
Oraz, że był w UW, a tam wiadomo co, same żydy.
Jedni się oburzają na antysemityzm - co jest brednią według mnie, bo nie zauważyłem, żeby Duda krył się z tym kto jest jego teściem, ani tym bardziej z tym, że był w
Jestem jak najbardziej za pełną jawnością równiez życia prywatnego kandydatów na pierwszy urząd w Polsce.
Jest tylko jeden problem według mnie.
Otóż około 50 procent populacji w Polsce może powiedzieć, że księgi parafialne to zostały spalone przez sowietów razem z kościołem i księdzem w 1920 roku, inni powiedzą, że w 1939, a jeszcze inni, że może i coś zostało, ale im się nie chce grzebać, bo pewnie zaorali na potrzeby tamtejszego sowchozu.
I to jest dopiero problem w Polsce.
Czyli istnieje uzasadnione podejrzenie, że pewna liczba osób w Polsce nie ma de facto polskich korzeni, że są to po prostu "matrioszki". Ludzie, lub ich potomkowie, którzy przybrali nazwiska osób narodowosci polskiej, ale realizuja interes sowiecki de facto.
To była fantastyczna okazja dla specsłużb sowietów, żeby zainstalować na terenie Polski kilka, albo i kilkanaście tysięcy osób, które nie będą w stanie się wylegitymować polskimi przodkami.
Przed wojną żeby zostać księdzem, to po prostu kuria biskupia (lub też inny organ) zarządzała sprawdzenie delikwenta na 5 pokoleń wstecz. Pięć pokoleń to jest co najmniej 150 lat.
Uważał bym w związku z tym, nie na tych, którzy mają teścia Żyda (byle nie ubeka), ale na tych,. którzy nie potrafią wylegitymizować swojego pochodzenia poza rok 1953.
Ponadto uważam, że Pałac Kultury i Nauki im. Józefa Stalina w Warszawie winien być spektakularnie i pod pełną kontrolą wysadzony w powietrze.
Andrzej.A
10 marca 2015
TVN płaci za milczenie
http://www.tvn24.pl/niezalezna-komisja-tvn-podsumowuje-prace,522813,s.html
Tak należy odczytać to, że 3 osoby mają dostać zadośćuczynienie od TVN.
Należy zauważyć, że z wcześniejszych doniesień wynika, że zarząd firmy wiedział o poczynaniach Durczoka, skoro jedna pani usłyszała: "jesteś dorosła, sama powinnaś wiedzieć co z tym zrobić".
W związku z tym komunikat
>>Markus Tellenbach, Prezes Zarządu TVN i Dyrektor Generalny TVN S.A, powiedział: "Jestem zadowolony z prac Komisji i akceptuję jej ustalenia. Jestem przekonany, że po dogłębnej analizie przeprowadzonej przez Komisję, TVN pozostanie atrakcyjnym pracodawcą, dzięki obowiązującej w spółce polityce "zero tolerancji" dla niepożądanych zachowań. W imieniu Zarządu Spółki, przepraszam osoby narażone na niepożądane zachowania w miejscu pracy<<
budzi tylko pusty śmiech.
A sławna wypowiedź "dziki kraj" wymaga uzupełnienia "dzicy ludzie".
Ciekawie może zrobić się na sali sadowej, bo redaktor Durczok zamierza pozywać tych, którzy napisali artykuł we WPROST, jak i innych, którzy to upubliczniali - jak należy domniemywać niezależnie od WPROST.
Skądinąd nie dało się zauważyć przy okazji tej sprawy żadnego stanowiska tak zwanych "środowisk feministycznych" - nic kompletnie, głucha cisza, morda w kubeł, nie bulgotać.
Ponadto uważam, że Pałac Kultury i Nauki im. Józefa Stalina w Warszawie winien być spektakularnie i pod pełną kontrolą wysadzony w powietrze.
Andrzej.A
Tak należy odczytać to, że 3 osoby mają dostać zadośćuczynienie od TVN.
Należy zauważyć, że z wcześniejszych doniesień wynika, że zarząd firmy wiedział o poczynaniach Durczoka, skoro jedna pani usłyszała: "jesteś dorosła, sama powinnaś wiedzieć co z tym zrobić".
W związku z tym komunikat
>>Markus Tellenbach, Prezes Zarządu TVN i Dyrektor Generalny TVN S.A, powiedział: "Jestem zadowolony z prac Komisji i akceptuję jej ustalenia. Jestem przekonany, że po dogłębnej analizie przeprowadzonej przez Komisję, TVN pozostanie atrakcyjnym pracodawcą, dzięki obowiązującej w spółce polityce "zero tolerancji" dla niepożądanych zachowań. W imieniu Zarządu Spółki, przepraszam osoby narażone na niepożądane zachowania w miejscu pracy<<
budzi tylko pusty śmiech.
A sławna wypowiedź "dziki kraj" wymaga uzupełnienia "dzicy ludzie".
Ciekawie może zrobić się na sali sadowej, bo redaktor Durczok zamierza pozywać tych, którzy napisali artykuł we WPROST, jak i innych, którzy to upubliczniali - jak należy domniemywać niezależnie od WPROST.
Skądinąd nie dało się zauważyć przy okazji tej sprawy żadnego stanowiska tak zwanych "środowisk feministycznych" - nic kompletnie, głucha cisza, morda w kubeł, nie bulgotać.
Ponadto uważam, że Pałac Kultury i Nauki im. Józefa Stalina w Warszawie winien być spektakularnie i pod pełną kontrolą wysadzony w powietrze.
Andrzej.A
08 marca 2015
Na rocznicę marca 1968
Kevin MacDonaldRozdział "Communism and Jewish Identification in Poland" z książki The
Culture of Critique [Kultura krytyki: Ewolucyjna analiza żydowskiego
udziału w intelektualnych i politycznych ruchach XX wieku]
W
1991 roku ukazała się w Berkeley książka Jaffa Schatza "Pokolenie:
Wzlot i upadek żydowskich komunistów w Polsce". Autor zajmuje się w
niej grupą żydowskich komunistów, nazywanych przez niego "pokoleniem",
którzy doszli do władzy w Polsce po II Wojnie. Jest to ważna praca,
gdyż rzuca światło na procesy identyfikacyjne całego pokolenia
komunistów Żydów w Europie wschodniej.
Inaczej
niż w Związku Sowieckim, gdzie zdominowana żydowsko frakcja pod
przywództwem Trockiego została w większości rozbita, w Polsce mamy
szansę prześledzić działalność i procesy identyfikacyjne komunistów
żydowskich, którzy tu faktycznie posiedli władzę i utrzymali ją przez
znaczny okres czasu. Ogromna większość tej grupy była wychowana w
tradycyjnych rodzinach żydowskich,
w których życie, tradycje religijne, rozrywka i odpoczynek, kontakt międzypokoleniowy i życie towarzyskie były, pomimo różnic, zasadniczo przeniknięte przez tradycyjne żydowskie normy i wartości... Rdzeń dziedzictwa kulturowego był im przekazany przez formalną naukę i praktyki religijne, celebracje świąteczne, historie, pieśni, opowieści rodziców i dziadków, przysłuchiwanie się dyskusjom starszych... Rezultatem był głęboko utrwalony trzon ich tożsamości, wartości, norm i postaw, z którymi weszli w buntowniczy okres młodości i dojrzałość. Ten trzon ulegnie transformacji w procesie akulturacji, sekularyzacji i radykalizacji, czasami osiągając stan kategorycznego zaprzeczenia. Mimo wszystko, były to głębokie pokłady, przez które filtrowane były wszystkie późniejsze percepcje. (Schatz 1991, 37-38 - podkreślenie KM)
Zwróćmy
uwagę na implikację, że działały tu procesy autodecepcji
[samozwiedzenia, samookłamania]: członkowie "pokolenia" zaprzeczali
skutkom dominującego doświadczenia adaptacji społecznej, które
zabarwiało wszystkie ich późniejsze percepcje, tak że w najbardziej
realnym sensie nie wiedzieli oni do jakiego stopnia są Żydami. Większość
z nich posługiwała się jidisz w mowie codziennej i miała słabą
znajomość języka polskiego nawet po wstąpieniu do partii (str. 54). Ich
krąg towarzyski składał się wyłącznie z Żydów, których spotykali w
żydowskim środowisku pracowniczym, sąsiedztwie i żydowskich
organizacjach społecznych i politycznych. Kiedy zostali komunistami,
romansowali i pobierali się między sobą, a ich konwersacje towarzyskie
odbywały się w jidisz (str. 116). Jak w wypadku wszystkich
intelektualnych i politycznych ruchów omawianych w mojej pracy "The
Culture of Critique" [Kultura krytyki], ich mentorami i wpływowymi
osobowościami byli inni etniczni Żydzi, w tym zwłaszcza Luksemburg i
Trocki (str. 62, 89). I kiedy mówili o swoich bohaterach, byli nimi w
większości Żydzi, których wyczyny osiągały niemal mityczne proporcje.
Żydzi,
którzy włączyli się do ruchu komunistycznego, nie odrzucali początkowo
swojej etnicznej tożsamości, a było wielu, którzy "wysoko cenili
żydowską kulturę... [ i ] marzyli o społeczeństwie, w którym Żydzi będą
równi jako Żydzi" (str. 48). Istotnie, częste wśród nich było łączenie
silnej żydowskiej tożsamości z marksizmem, jak również różnymi
kombinacjami syjonizmu i bundyzmu. Ponadto, powab jaki komunizm miał dla
polskich Żydów wspierał się w dużym stopniu na wiedzy, że Żydzi
dochodzili do wysokich szczebli władzy i wpływu w Związku Sowieckim, i
że rząd sowiecki ustanowił system wspierający żydowskie szkolnictwo i
kulturę (str. 60). I w Związku Sowieckim, i w Polsce, komunizm był
widziany jako przeciwstawiający się antysemityzmowi. Jako wymowny
kontrast, w latach 1930. rząd polski podjął politykę wyłączania Żydów z
zatrudniania w domenie publicznej, zostały ustanowione limity na nabór
Żydów na uniwersytety i w zawodach wyspecjalizowanych, i miały miejsce
popierane przez rząd bojkoty żydowskich biznesów i rzemieślników
(Hagen 1996). Najwyraźniej Żydzi widzieli komunizm jako dobry dla
Żydów. To był ruch, który nie zagrażał kontynuacji ich egzystencji jako
grupy, i obiecywał Żydom władzę, wpływ i koniec wspieranego przez
państwo antysemityzmu.
Z
jednej strony spektrum żydowskiej identyfikacji byli komuniści, którzy
rozpoczęli swoje kariery w organizacjach bundowskich i syjonistycznych,
porozumiewali się w jidisz i pracowali w zupełności w środowisku
żydowskim, identyfikacje żydowska i komunistyczna będąc tu całkowicie
szczere, bez dwuznaczności czy postrzeganego konfliktu między tymi
dwoma źródłami tożsamości. W drugim końcu spektrum żydowskiej
identyfikacji niektórzy żydowscy komuniści mogli mieć intencję
ustanowienia państwa, w którym nie byłoby identyfikacji etnicznej, nie
byłoby kontynuacji żydostwa jako grupy, chociaż świadectwa na to nie są
tak oczywiste. W okresie przed II Wojną nawet najbardziej
"od-etnicznieni" wśród nich Żydzi asymilowali się tylko zewnętrznie,
ubierając się tak jak otaczające ich środowisko nie-żydowskie,
przyjmując tego środowiska naturalnie brzmiące nazwiska (co sugeruje
podstęp), i ucząc się jego języka. Starali się oni rekrutować nie-Żydów
do ruchu, ale nie asymilowali się czy usiłowali asymilować w polskiej
kulturze; zachowali oni tradycyjne żydowskie "pogardliwe i wyniosłe
nastawienie" do tego co, jako marksiści, widzieli jako
"niedorozwiniętą" [w oryg. "retarded" - przyp. tłum.] polską kulturę
chłopską (str. 119).
Nawet
najbardziej zasymilowani żydowscy komuniści pracujący w ośrodkach
miejskich wśród nie-Żydów byli zbulwersowani sowiecko-niemieckim paktem
o nieagresji, ale kiedy rozpoczęła się w końcu sowiecko-niemiecka
wojna, przyjęli to z ulgą (str. 121) - wyraźny znak, że żydowska
tożsamość utrzymywała się blisko pod powierzchnią. Komunistyczna Partia
Polski (KPP) także zachowała w sobie cechy promowania specyficznie
żydowskich interesów raczej, niż ślepą lojalność do Związku Sowieckiego.
Istotnie, Schatz (str. 102) sugeruje, że Stalin rozwiązał KPP w 1938
r. z powodu obecności trockistów wewnątrz KPP i że sowieckie
kierownictwo spodziewało się, że KPP będzie przeciwne sojuszowi z
nazistowskimi Niemcami.
W
rozdziale 8 książki "Separation and Its Discontents" zauważa się, że
niejednoznaczność identyfikacyjna jest stałą cechą judaizmu od
Oświecenia. To interesujące, że polscy aktywiści żydowscy okazywali w
dużej mierze niejednoznaczność identyfikacyjną, wynikającą w podłożu ze
sprzeczności między "przekonaniem o jakimś sposobie żydowskiego
kolektywnego istnienia i, jednocześnie, odrzuceniem tego rodzaju
etniczej wspólnoty, ponieważ uważano, że było to nie do pogodzenia z
podziałami klasowymi i szkodziło generalnie walce politycznej; dążeniem
do zachowania specyficznej żydowskiej kultury i, jednocześnie,
widzeniem tego jako zwyczajnej etnicznej formy komunistycznego
przekazu, służącej do wprowadzania Żydów w polskie środowisko
socjalistyczne; i utrzymywaniem oddzielnych żydowskich instytucji, przy
jednoczesnym pragnieniu wyeliminowania żydowskiej odrębności jako
takiej" (str. 234).
To
będzie widoczne w dalszym ciągu wywodu, że Żydzi, włącznie z żydowskimi
komunistami ma najwyższych szczeblach władzy rządowej, żyli dalej jako
spójna, dająca się zidentyfikować grupa. Przy czym, choć oni sami
robili wrażenie, że nie zauważają żydowskiej kolektywnej natury tego
procesu (str. 240), było to widoczne dla innych - wyraźny przykład
autodecepcji, dający się zaobserwować także w przypadku żydowskich
członków amerykańskiej lewicy, o czym mowa w innej części tej pracy.
Ci
żydowscy komuniści byli także zaangażowani w przemyślne
racjonalizowanie i autodecepcję co do roli ruchu komunistycznego w
Polsce, tak że nie można przyjmować braku jawnych przejawów żydowskiej
tożsamości etnicznej jako mocnego dowodu na brak żydowskiej tożsamości w
ogóle. "Poznawcze i emocjonalne anomalie - skrępowane, okaleczone i
zniekształcone myśli i emocje - były ceną za utrzymanie przekonań w
stanie niezmienionym... Przystosowywanie ich doświadczeń do ich
przekonań odbywało się za pomocą mechnizmów interpretowania, tłumienia,
usprawiedliwiania i wytłumaczania" (str. 191). "W tym stopniu w jakim
potrafili oni zastosować myślenie krytyczne do przenikliwych analiz
odrzuconego przez nich systemu socjopolitycznego, w tym samym stopniu
byli oni zablokowani jeśli chodziło o zastosowanie tych samych reguł
krytycznej analizy do systemu, który uważali za przyszłość całego
rodzaju ludzkiego" (str. 192).
Tę
kombinację autodecepcyjnego racjonalizowania jak również wyraźną
obecność żydowskiej tożsamości można zobaczyć w uwagach Jakuba Bermana,
jednego z najbardziej prominentnych przywódców okresu powojennego
(obok Hilarego Minca, również Żyda, i Bolesława Bieruta - jednego z
trzech głównych przywódców dominujących Polskę w latach 1948-1956).
Odnośnie czystek i mordów na tysiącach komunistów, w tym wielu Żydach, w
Związku Sowieckim w latach 1930. Berman stwierdza:
Na zebraniach próbowałem tłumaczyć wydarzenia, jak mogłem, wyjaśniać tło, przymusowe i pełne wewnętrznych sprzeczności sytuacje, w jakich prawdopodobnie znalazł się Stalin, wyolbrzymiając popełnione przez opozycjonistów błędy, monstrualnie rozdęte następnie w postawionych zarzutach i rozdmuchane przez propagandę sowiecką. [...] Rzeczywiście trzeba było wtedy wykazać dużo hartu i oddania sprawie [żeby zaakceptować co się działo], mimo wszystkich wypaczeń, krzywd i udręk. (Torańska 1987, 207)
Co do jego własnej żydowskiej tożsamości, zapytany o plany po wojnie, Berman tak odpowiedział:
Nie miałem określonej koncepcji. Zdawałem sobie jednak sprawę z tego, że najwyższych stanowisk jako Żyd objąć albo nie powinienem, albo nie mógłbym. Zresztą nie zależało mi, by ustawiać się w pierwszych rzędach. Nie dlatego nawet, że z natury jestem taki skromny. Faktyczne posiadanie władzy nie musi wcale iść w parze z eksponowaniem własnej osoby. Zależało mi, żeby wnieść swój wkład, wycisnąć piętno na tym skomplikowanym tworze władzy, jaki się kształtował, ale bez eksponowania się. Wymagało to, naturalnie, pewnej zręczności. (Torańska 1987, 237)
Berman
wyraźnie identyfikuje się tu jako Żyd i jest całkiem świadomy, że inni
widzą go jako Żyda i że w związku z tym musi on zwodniczo maskować
swój publiczny wizerunek. Berman także przyznaje, że był on podejrzany w
związku z tym że był Żydem podczas sowieckiej kampanii
anty-"kosmopolitycznej", rozpoczętej w późnych latach 1940. Jego brat,
aktywista Centralnego Komitetu Żydów Polskich (organizacji dla
ustanowienia świeckiej kultury żydowskiej w Polsce), wyemigrował do
Izraela w 1950 r. aby uniknąć konsekwencji inspirowanej z Moskwy
polityki antysemickiej w Polsce. Berman komentuje, że nie poszedł w
ślady brata i nie przeniósł się do Izraela, choć brat silnie na niego
naciskał: "Byłem zaciekawiony, naturalnie, co się tam dzieje, tym
bardziej że znałem dość dobrze tamtejsze środowisko" (Torańska 1987,
322).
Najwyraźniej
brat Bermana przyjmował, że nie jest on nie-Żydem, lecz raczej Żydem,
który powinien wyemigrować do Izraela z powodu podnoszącej się fali
antysemityzmu. Bliskie więzy rodzinne i przyjacielskie między bardzo
wysoko usytuowanym politykiem w polskim rządzie i działaczem
organizacji promującej świecką kulturę żydowską w Polsce silnie
sugerują, że nie postrzegało się niezgodności w identyfikowaniu się jako
Żyd i jako komunista nawet wśród najbardziej zasymilowanych Polskich
komunistów tego okresu.
Podczas
gdy żydowscy członkowie KPP widzieli ją jako korzystną z punktu
widzenia interesów żydowskich, partia nawet przed wojną była uważana
przez Polaków nie-Żydów za "prosowiecką, antypatriotyczną i etnicznie
'nie prawdziwie polską'" (Schatz 1991, 82). Postrzegany brak
patriotyzmu był głównym źródłem wrogości w stosunku do KPP (Schatz
1991, 91).
Z jednej strony, przez większość swojego istnienia KPP była w stanie wojny nie tylko z Państwem Polskim, ale z całym jego ciałem politycznym, włączając legalne partie opozycyjne lewicy. Z drugiej strony, w oczach znakomitej większości Polaków, KPP była obcą, dywersyjną agenturą Moskwy, nastawioną na zniszczenie ciężko wywalczonej polskiej niepodległości i wcielenie Polski do Związku Sowieckiego. Określana jako "sowiecka agentura" czy "żydokomuna", była widziana jako niebezpieczna i fundamentalnie nie-polska konspiracja, zangażowana w sprawę podważenia narodowej suwerenności i przywrócenia, w nowym przebraniu, rosyjskiej dominacji. (Coutouvidis & Reynolds 1986, 115)
KPP
poparła Związek Sowiecki w wojnie polsko-bolszewickiej 1919-1920 i w
sowieckiej inwazji na Polskę w 1939 r. Zaakceptowała także granicę z
ZSRR z 1939 r. i przyjęła stosunkowo obojętnie masakrę polskich
więźniów wojennych w II Wojnie Światowej, podczas gdy Polski Rząd na
wychodźstwie w Londynie widział ten fakt w kategoriach narodowych. Armia
sowiecka i jej polscy sojusznicy "wiedzeni zimną polityczną
kalkulacją, militarną koniecznością, lub jednym i drugim", pozwolili
aby powstanie wywołane przez Armię Krajową, wierną niekomunistycznemu
Rządowi Polskiemu na wychodźstwie, zostało złamane przez Niemców przy
200 tysiącach ofiar, wyniszczając w ten sposób "kwiat czynnej
antykomunistycznej i niekomunistycznej elity" (Schatz 1991, 188).
Sowieci wyaresztowali także ocalałych niekomunistycznych przywódców
ruchu oporu natychmiast po wojnie.
Ponadto,
podobnie jak w wypadku CPUSA [Komunistycznej Partii USA], rzeczywiste
żydowskie przywództwo i zaangażowanie w polski komunizm były znacznie
większe niż zewnętrzny wizerunek by na to wskazywał. Etniczni Polacy
byli werbowani i promowani na wysokie stanowiska aby zmniejszyć
wrażenie, że KPP była ruchem żydowskim (Schatz 1991, 97). Ten wysiłek
aby podstępnie zamazać żydowski charakter ruchu komunistycznego był
także widoczny w Związku Patriotów Polskich, orwellowsko-nazwanej
fasadowej organizacji stworzonej przez Związek Sowiecki dla okupacji
Polski. Poza członkami "pokolenia", na którego polityczną lojalność
można było liczyć i którzy stanowili przywódcze jądro grupy, Żydom
często odradzano włączanie się w ruch z obawy, że będzie on robił
wrażenie zbyt żydowskiego. Jednak Żydom, którzy fizycznie mogli być
wzięci za Polaków, pozwalano wstępować i zachęcano ich do określania
się jako etniczni Polacy, i do zmiany nazwisk na polsko-brzmiące. "Nie
każdy otrzymywał propozycję [włączenia się w podstęp], a byli tacy,
którym oszczędzono takich ofert ponieważ nic nie można było z nimi
zrobić: ich wygląd był po prostu zbyt żydowski" (Schatz 1991, 185).
Kiedy
ta grupa doszła do władzy po wojnie, działała ona na rzecz sowieckich
politycznych, ekonomicznych i kulturowych interesów w Polsce,
jednocześnie agresywnie zabiegając o korzyści specyficznie żydowskie,
włącznie z niszczeniem politycznej opozycji narodowej, której otwarcie
głoszony antysemityzm brał się przynajmniej w części z tego, że Żydzi
byli postrzegani jako popierający dominację sowiecką. Były też zmiany w
kulturze, w tym podporządkowanie nauki politycznym interesom, i
kanonizacja prac Łysenki i Pawłowa. O ile prace naukowe Pawłowa
pozostają interesujące, ewolucjonista jest oczywiście zszokowany
wyniesieniem łysenkizmu do statusu dogmy. Łysenkizm to politycznie
inspirowany lamarckizm, użyteczny dla komunizmu z powodu implikacji, że
człowieka można biologicznie zmienić zmieniając jego środowisko. Jak
wskazałem w rozdz. 2 "Kultury krytyki", żydowskich intelektualistów
lamarckizm silnie pociągał z powodu jego użyteczności politycznej.
Czystka
grupy Władysława Gomułki wkrótce po wojnie spowodowała awans Żydów i
kompletny zakaz antysemityzmu. Ponadto, generalna opozycja między
zdominowanym przez Żydów komunistycznym rządem w Polsce, a narodowym,
antysemickim podziemiem, pomogła w wytworzeniu się u ogromnej
większości populacji żydowskiej lojalności dla rządu komunistycznego,
podczas gdy ogromna większość Polaków nie-Żydów była zwolennikami partii
antysowieckich (Schatz 1991, 204-205). Rezultatem był szeroko
rozpowszechniony antysemityzm: do lata 1947 zabitych zostało około
1.500 Żydów w 155 miejscowościach. Według słów kardynała Hlonda z 1946
r., w związku z incydentem w którym zabito 37 Żydów, za pogrom
"odpowiedzialność ponoszą Żydzi, którzy dziś zajmują najwyższe
stanowiska w polskim rządzie i dążą do narzucenia formy rządu, której
większość Polaków nie życzy sobie mieć" [w oryginale Schatza: "due to
the Jews who today occupy leading positions in Poland's government and
endeavor to introduce a governmental structure that the majority of the
Poles do not wish to have" - przyp. tłum.] (Schatz 1991, 107).
[W
rzeczywistości kardynał Hlond powiedział: "W czasie eksterminacyjnej
okupacji niemieckiej Polacy, mimo że sami byli tępieni, wspierali,
ukrywali i ratowali Żydów z narażeniem własnego życia. Niejeden Żyd w
Polsce zawdzięcza swe życie Polakom i polskim księżom. Że ten dobry
stosunek się psuje, za to w wielkiej mierze ponoszą odpowiedzialność
Żydzi stojący w Polsce na przodujących stanowiskach w życiu państwowym,
a dążący do narzucenia form ustrojowych, których ogromna większość
narodu nie chce. Jest to gra szkodliwa, bo powstają stąd niebezpieczne
napięcia. W fatalnych starciach orężnych na bojowym froncie politycznym
w Polsce giną niestety niektórzy Żydzi, ale ginie nierównie więcej
Polaków". - przyp. tłum.]
Zdominowany
przez Żydów rząd komunistyczny aktywnie angażował się w odnowienie i
kontynuację życia żydowskiego w Polsce (Schatz 1991, 208), tak że,
podobnie jak w Związku Sowieckim, nie przewidywało się, że pod reżymem
komunistycznym judaizm obumrze. Aktywiści żydowscy mieli "wizję
etnopolityczną", w której przy współpracy i aprobacie rządu trwałaby w
Polsce żydowska kultura świecka (Schatz 1991, 230). Tak więc kiedy rząd
aktywnie podejmował działania przeciwko politycznemu i kulturalnemu
wpływowi Kościoła, żydowskie życie zbiorowe w powojennym okresie
kwitło. Zostały założone szkoły i publikacje w języku jidisz i
hebrajskim, jak również wiele różnego rodzaju kulturalnych i
społecznych opiekuńczych organizacji dla Żydów. Znaczny procent
populacji żydowskiej zatrudniony był w żydowskich organizacjach
spółdzielczych.
Ponadto,
zdominowany przez Żydów rząd uważał ludność żydowską, wśród której
wielu nie było przedtem komunistami, za "rezerwuar tych, którym można
wierzyć i werbować do odbudowy kraju przez rząd. Chociaż nie byli to
starzy, 'sprawdzeni' towarzysze, nie byli oni również zakorzenieni w
towarzyskich związkach społeczeństwa antykomunistycznego; byli
outsiderami jeśli chodzi o tego społeczeństwa historycznie ukształtowane
tradycje, bez związków z Kościołem, i byli nienawidzeni przez
nienawidzących reżym. Zatem można było na nich polegać i używać do
obsadzania potrzebnych stanowisk" (Schatz 1991, 212-213). Żydowskie
pochodzenie było szczególnie ważne przy rekrutowaniu do służby
bezpieczeństwa: "pokolenie" żydowskich komunistów miało świadomość, że
jego władza wywodziła się w zupełności ze Związku Sowieckiego i że będą
oni musieli uciec się do przymusu, aby kontrolować fundamentalnie
wrogie społeczeństwo
niekomunistyczne (str. 262). Kluczowi członkowie sił bezpieczeństwa
wywodzili się z żydowskich komunistów będących komunistami przed
powołaniem polskiego rządu komunistycznego, ale do nich dołączano
również innych Żydów przychylnych rządowi i wyalienowanych z szerokiego
społeczeństwa. W rezultacie popularny obraz Żydów jako służących obcym
interesom i wrogów etnicznych Polaków jeszcze się wzmocnił (Schatz
1991, 225).
Żydowscy
członkowie aparatu bezpieczeństwa często wydają się być motywowani
osobistą wściekłością i żądzą rewanżu mającą związek z ich żydowską
tożsamością:
Ich rodziny zostały wymordowane i antykomunistyczne podziemie było, w ich percepcji, kontynuacją zasadniczo tej samej antysemickiej i antykomunistycznej tradycji [co nazistowska - tłum.]. Nienawidzili oni tych, którzy kolaborowali z nazistami, i tych, którzy przeciwstawiali się nowemu porządkowi niemal równie intensywnie, i wiedzieli, że jako komuniści, czy równocześnie komuniści i Żydzi, byli oni nienawidzeni co najmniej tak samo. W ich oczach wróg był zasadniczo ten sam. Dawne złe czyny musiały zostać ukarane, nowe powstrzymane, i bezlitosna walka była konieczna, zanim będzie można zbudować lepszy świat. (Schatz 1991, 226)
Tak
jak w przypadku powojennych Węgier, Polska została spolaryzowana i
sprężona między w przeważającym stopniu żydowską klasą rządzącą i
administracyjną, wspieraną przez resztę żydowskiej populacji i sowiecką
siłę militarną - a ogromną większością rodzimej populacji
nieżydowskiej. Sytuacja była dokładnie analogiczna jak w wielu wypadkach
w społeczństwach tradycyjnych, gdzie Żydzi tworzyli warstwę pośrednią
między obcą elitą rządzącą, w tym wypadku Sowietami, a nieżydowską
społecznością rodzimą (A People That Shall Dwell Alone, Lud co sam mieszkał będzie,
rozdz.5). Jednakże ta rola pośredników sprawiła, że byli outsiderzy
stali się elitą w Polsce, i orędownicy sprawiedliwości społecznej z
przeszłości wkładali teraz wiele wysiłku aby zabezpieczyć własne
przywileje osobiste, włącznie z dużą dawką racjonalizowania i
autodecepcji (str. 261). Rzeczywiście, kiedy relacje uciekiniera na
Zachód o luksusach w jakie opływała elita (np. Bolesław Bierut miał
cztery wille i pięć innych do dyspozycji [Torańska 1987, 28]), jej
skorumpowaniu, jak również roli jej członków jako agentów sowieckich,
doszły do wiadomości publicznej w roku 1954, spowodowało to szok na
niższych szczeblach Partii (str. 266). Odczucie moralnej wyższości i
altruistycznych motywacji tej grupy były wyraźnie rezultatem jej
własnej autodecepcji.
Chociaż
były czynione starania umieszczenia polskiej twarzy na tym, co w
rzeczywistości było żydowsko-zdominowanym rządem, skutek był
ograniczony z powodu braku godnych zaufania Polaków, mogących objąć
stanowiska w partii komunistycznej, administracji rządowej, wojsku i
aparacie bezpieczeństwa. Żydzi, którzy zerwali formalne związki ze
wspólnotą żydowską, lub którzy zmienili nazwiska na polsko-brzmiące,
lub mogli być wzięci za Polaków ze względu na wygląd fizyczny czy brak
żydowskiego akcentu, byli faworyzowani w promocjach (str.214).
Jakakolwiek była subiektywna tożsamość osób rekrutowanych do tych
stanowisk rządowych, rekrutujący wyraźnie kierowali się domniemanym
pochodzeniem etnicznym ich obiektów jako wskaźnikiem zaufania, i w
rezultacie sytuacja była podobna do wielu przypadków tradycyjnych
społeczeństw, w których Żydzi i krypto-Żydzi wykształcali ekonomiczne i
polityczne struktury składające się z współwyznawców: "Poza grupą
wpływowych polityków, za małą by stanowiła kategorię samą w sobie, byli
też żołnierze; aparatczycy i administratorzy; intelektualiści i
ideologowie; policjanci; dyplomaci; i wreszcie, aktywiści w sektorze
żydowskim. Istniała także cała masa zwykłych ludzi-urzędników,
rzemieślników i robotników - których wspólnym mianownikiem była
wspólnota ideologii, przeszłość historyczna i zasadniczo podobny model
etnicznych ambicji" (str.226).
Jest
znamienne, że kiedy żydowska ekonomiczna i polityczna dominacja
systematycznie słabła w połowie i końcu lat 1950., wielu z nich podjęło
pracę w żydowskich kooperatywach ekonomicznych, a Żydzi usunięci z
aparatu bezpieczeństwa w wyniku czystki, otrzymywali pomoc od
żydowskich organizacji finansowanych w rzeczywistości przez Żydów
amerykańskich. Nie daje się więc zasadniczo wątpić o ciągłości ich
żydowskiej tożsamości i ciągłości żydowskiego ekonomicznego i
kulturowego separatyzmu. Istotnie, po upadku komunistycznego reżymu w
Polsce, "wielu Żydów, w tym dzieci i wnuki byłych komunistów, 'wyszło z
ukrycia'" (AntiSemitism Worldwide 1994, 115), otwarcie przyjmując
żydowską tożsamość i tym bardziej potwierdzając tezę, że wielu
żydowskich komunistów było w rzeczywistości krypto-Żydami.
Kiedy
w efekcie zmiany sowieckiej polityki wobec Izraela w końcu lat 1940.
antysyjonistyczny/antysemicki ruch przeciekł ze Związku Sowieckiego do
Polski, miał miejsce inny kryzys tożsamości wynikający z przekonania,
że antysemityzm i komunizm były sprzeczne. Jednym ze sposobów reakcji
było samozaparcie się przez negowanie istnienia żydowskiej tożsamości,
innym radzenie Żydom by mniej się eksponowali. Z powodu bardzo silnego
identyfikowania się z systemem wśród Żydów, generalne dążenie było ku
racjonalizowaniu nawet prześladowań, w okresie kiedy Żydzi byli
stopniowo usuwani z ważnych stanowisk: "Nawet kiedy metody stały się
zaskakująco bolesne i przykre, kiedy cel wymuszania przyznania się do
niepopełnionych przestępstw i obciążania winą innych okazał się jasny, i
kiedy niesprawiedliwe traktowanie metodami stojącymi w sprzeczności z
etosem komunistycznym dotarło do świadomości, zasadnicze przekonania
ideologiczne pozostały niewzruszone. I tak święte szaleństwo
triumfowało, nawet w celach więziennych" (str. 260). Wreszcie, ważnym
składnikiem kampanii antyżydowskiej lat 1960. było twierdzenie, że
Żydzi-komuniści z "pokolenia" byli w opozycji do sowieckiej polityki
bliskowschodniej, faworyzującej Arabów.
Podobnie
jak z grupami żydowskimi na przestrzeni wieków (A People That Shall
Dwell Alone, rozdz. 3), antyżydowskie czystki nie powodowały rezygnacji
z oddania grupie u jej członków, nawet kiedy prowadziło to do
niesprawiedliwych prześladowań. Raczej, poskutkowało to zwiększeniem
stopnia oddania, "niezachwianą dyscypliną ideologiczną i posłuszeństwem
prowadzącymi aż do samooszukania. Uważali oni partię za kolektywne
uosobienie postępowych sił historii i, pojmując siebie jako jej
służebników, dawali wyraz specyficznemu rodzajowi
teleologiczo-dedukcyjnego dogmatyzmu, rewolucyjnej arogancji i moralnej
dwuznaczności" (str. 260-261). Rzeczywiście, są pewne oznaki, że
spójność grupowa wzrosła, kiedy fortuna "pokolenia" podupadła
(str.301). W miarę jak ich pozycja była stopniowo podważana przez
wzbierający antysemicki polski nacjonalizm, stawali się oni coraz
bardziej świadomi swojej "grupowości". Po ostatecznej przegranej szybko
stracili jakąkolwiek polską tożsamość, którą mogliby posiadać, i szybko
przyjęli tożsamość otwarcie żydowską, zwłaszcza w Izraelu, miejscu
przeznaczenia większości polskich Żydów. Przyjęli oni teraz widzieć ich
przeszły antysyjonizm jako błąd i stali się gorącymi zwolennikami
Izraela (str. 314).
Podsumowując,
praca Schatza pokazuje, że pokolenie żydowskich komunistów i ich
etnicznie żydowskich stronników musi być uznane za historyczną grupę
żydowską. Świadectwa wskazują, że grupa ta zabiegała o specyficznie
żydowskie interesy, włącznie i szczególnie z interesem zabezpieczenia
trwania żydowskiej wspólnoty w Polsce, jednocześnie czyniąc wysiłki aby
zniszczyć instytucje takie jak Kościół i inne manifestacje polskiego
bytu narodowego, promujące więzi społeczne Polaków. Także komunistyczny
rząd zwalczał antysemityzm i promował żydowskie interesy ekonomiczne i
polityczne. I podczas kiedy stopień żydowskiej tożsamości subiektywnie
biorąc był w tej grupie różny, świadectwa wskazują na głębiej wtopione i
autodecepcyjne pokłady tożsamości żydowskiej nawet wśród najbardziej
zasymilowanych wśród nich.
Cały
ten epizod ilustruje zawiłości żydowskiej tożsamości i jest przykładem
znaczenia autodecepcji i racjonalizowania jako centralnych aspektów
judaizmu jako ewolucyjnej strategii grupowej (Separation and Its
Discontents, Separacja i jej niedogodności, rozdz. 7, 8). W
Polsce, jeśli chodzi o rolę żydowsko zdominowanego rządu i jego
żydowskich stronników w eliminowaniu narodowych elit nieżydowskich,
miała miejsce intensywna autodecepcja i racjonalizowanie. Była ona
obecna w ich przeciwdziałaniu polskiej kulturze narodowej i Kościołowi
przy jednoczesnym budowaniu żydowskiej kultury świeckiej; w ich
funkcjonowaniu jako agentów podporządkowania Polski Związkowi
Sowieckiemu; i w ich własnym sukcesie ekonomicznym, przy równoczesnym
wprzęganiu ekonomii polskiej w służbę interesu sowieckiego i żądaniu
znoszenia niewygód i poświęceń od reszty narodu.
Ponadto uważam, że Pałac Kultury i Nauki im. Józefa Stalina w Warszawie winien być spektakularnie i pod pełną kontrolą wysadzony w powietrze. Andrzej.A
06 marca 2015
Jak będą wyglądały wybory
Jest trzech kandydatów, którzy są tzw. "zającami"
Oto oni:
1. Paweł Kukiz
2. Marian Kowalski
3. Grzegorz Braun
Każdy z tych kandydatów ma swoje "kółko zainteresowań", w przypadku Kukiza są to JOW-y.
Będzie druga tura, to raczej już pewne.
Wtedy każdy z nich wyskoczy z mniej więcej takim tekstem:
"Zwracam się do moich wyborców, aby nie głosowali na Andrzeja Dudę, ponieważ:
ad1. nie popiera JOW
ad2. nie jest dostatecznie antybanderowski
ad3. nie jest dostatecznie przeciw skrobankom
Koniec, pozamiatane, Bronek Ortograf zostaje na drugą kadencję.
Jest to metoda "na Korwina", która właśnie zostaje rozbudowana. Jesli sięgniemy pamięcią wstecz, to się okaże, że 5 lat temu ludzie, którzy głosowali w I turze na Korwina, oddali in gremio swój głos na Komorowskiego w turze drugie. Powodem takiego posunięcia było to, że Korwin coś tam bąknął na "socjalizm" Kaczyńskiego.
Oczywiście Korwin będzie również w tym uczestniczył i pewnie powie, że Duda jest socjalistą tylko, że Krakowskim, a nie Żoliborskim jak Kaczyński. A ponieważ wobec Korwina zaczęto w internecie wysuwać dosyć ostre sugestie o agenturalności na rzecz Moskwy, to namówiono, przekonano cz też podpuszczono tych trzech.
Należy według mnie zwrócić uwagę na to, że jedynym kandydatem, który jest poddawany olbrzymiemu ciśnieniu, żeby się jednoznacznie wypowiadał w jakichś kwestiach jest właśnie Andrzej Duda. Nikt nie wymaga jasnych i klarownych stanowisk od innych z Komorowskim i czterema wyżej wymienionymi włącznie. Tylko Duda ma się określić tu i teraz.
Sytuacja nie jest wesoła, ale istnieje według mnie dosyć prosty chwyt, który może ten konstrukt unieważnić.
Należy wymóc, teraz przed pierwszą turą i żądać od tych kandydatów powtórzenia tego wielokrotnie, że w drugiej turze będą zalecali swoim wyborcom głosowanie na Andrzeja Dudę i to bez żadnych warunków, żadnego "ale", żadnego "być może".
Jeżeli nie będą tego chcieli zrobić należy tak ich "sprzedawać", że nie są żadną alternatywą, a tak na prawdę chcą aby Wielki Ortograf dostał II kadencję.
Koniec, takie są realia.
Ponadto uważam, że Pałac Kultury i Nauki im. Józefa Stalina w Warszawie winien być spektakularnie i pod pełną kontrolą wysadzony w powietrze.
Andrzej.A
Oto oni:
1. Paweł Kukiz
2. Marian Kowalski
3. Grzegorz Braun
Każdy z tych kandydatów ma swoje "kółko zainteresowań", w przypadku Kukiza są to JOW-y.
Będzie druga tura, to raczej już pewne.
Wtedy każdy z nich wyskoczy z mniej więcej takim tekstem:
"Zwracam się do moich wyborców, aby nie głosowali na Andrzeja Dudę, ponieważ:
ad1. nie popiera JOW
ad2. nie jest dostatecznie antybanderowski
ad3. nie jest dostatecznie przeciw skrobankom
Koniec, pozamiatane, Bronek Ortograf zostaje na drugą kadencję.
Jest to metoda "na Korwina", która właśnie zostaje rozbudowana. Jesli sięgniemy pamięcią wstecz, to się okaże, że 5 lat temu ludzie, którzy głosowali w I turze na Korwina, oddali in gremio swój głos na Komorowskiego w turze drugie. Powodem takiego posunięcia było to, że Korwin coś tam bąknął na "socjalizm" Kaczyńskiego.
Oczywiście Korwin będzie również w tym uczestniczył i pewnie powie, że Duda jest socjalistą tylko, że Krakowskim, a nie Żoliborskim jak Kaczyński. A ponieważ wobec Korwina zaczęto w internecie wysuwać dosyć ostre sugestie o agenturalności na rzecz Moskwy, to namówiono, przekonano cz też podpuszczono tych trzech.
Należy według mnie zwrócić uwagę na to, że jedynym kandydatem, który jest poddawany olbrzymiemu ciśnieniu, żeby się jednoznacznie wypowiadał w jakichś kwestiach jest właśnie Andrzej Duda. Nikt nie wymaga jasnych i klarownych stanowisk od innych z Komorowskim i czterema wyżej wymienionymi włącznie. Tylko Duda ma się określić tu i teraz.
Sytuacja nie jest wesoła, ale istnieje według mnie dosyć prosty chwyt, który może ten konstrukt unieważnić.
Należy wymóc, teraz przed pierwszą turą i żądać od tych kandydatów powtórzenia tego wielokrotnie, że w drugiej turze będą zalecali swoim wyborcom głosowanie na Andrzeja Dudę i to bez żadnych warunków, żadnego "ale", żadnego "być może".
Jeżeli nie będą tego chcieli zrobić należy tak ich "sprzedawać", że nie są żadną alternatywą, a tak na prawdę chcą aby Wielki Ortograf dostał II kadencję.
Koniec, takie są realia.
Ponadto uważam, że Pałac Kultury i Nauki im. Józefa Stalina w Warszawie winien być spektakularnie i pod pełną kontrolą wysadzony w powietrze.
Andrzej.A
01 marca 2015
Wsadzą go na wózek inwalidzki
Ludzie, dużo ludzi, którzy się na tym znają twierdzą, że obecnie urzędujący prezydent jest osobą ciężko chorą.
Ma podobnież problemy z miażdżycą, wieńcówkę, kłopoty neurologiczne i psychologiczne.
Nie znam się, nie jestem lekarzem, ale tak twierdzą osoby, które obserwują go poprzez media.
Jednakże uważam, że może to być wykorzystane przez sztab i osoby z otoczenia prezydenta w celu wygrania drugiej kadencji.
W przeciągu najbliższych dni (góra miesiąc) wsadzą go na fotel inwalidzki, a wierny "szogun" Koziej będzie go publicznie obwoził.
A media będą jeszcze grały, że prawie jak Roosevelt.
W ten sposób wzbudzi się w ludziach współczucie i chęć wsparcia dla osoby chorej.
Atakowanie choćby nie wiem jak merytorycznymi argumentami osoby chorej i w dodatku publicznie pokazującej swoją chorobę jest źle odbierane w społeczeństwie.
Będzie wzbudzał współczucie, a ostatnie lata udowodniły, że ludzie nie kierują się rozumem przy urnie wyborczej, ale emocjami. No to dostaną emocje, które zostaną odpowiednio ukierunkowane.
Nawet gdyby doszło do II tury wyborów i potencjalnie pojedynku Duda versus Komorowski na żywo, to niestety przy takim scenariuszu Duda jest na z góry przegranej pozycji.
Dlatego uważam, że jest bardzo prawdopodobne, że tak się stanie.
Ponadto uważam, że Pałac Kultury i Nauki im. Józefa Stalina w Warszawie winien być spektakularnie i pod pełną kontrolą wyburzony.
Andrzej.A
Ma podobnież problemy z miażdżycą, wieńcówkę, kłopoty neurologiczne i psychologiczne.
Nie znam się, nie jestem lekarzem, ale tak twierdzą osoby, które obserwują go poprzez media.
Jednakże uważam, że może to być wykorzystane przez sztab i osoby z otoczenia prezydenta w celu wygrania drugiej kadencji.
W przeciągu najbliższych dni (góra miesiąc) wsadzą go na fotel inwalidzki, a wierny "szogun" Koziej będzie go publicznie obwoził.
A media będą jeszcze grały, że prawie jak Roosevelt.
W ten sposób wzbudzi się w ludziach współczucie i chęć wsparcia dla osoby chorej.
Atakowanie choćby nie wiem jak merytorycznymi argumentami osoby chorej i w dodatku publicznie pokazującej swoją chorobę jest źle odbierane w społeczeństwie.
Będzie wzbudzał współczucie, a ostatnie lata udowodniły, że ludzie nie kierują się rozumem przy urnie wyborczej, ale emocjami. No to dostaną emocje, które zostaną odpowiednio ukierunkowane.
Nawet gdyby doszło do II tury wyborów i potencjalnie pojedynku Duda versus Komorowski na żywo, to niestety przy takim scenariuszu Duda jest na z góry przegranej pozycji.
Dlatego uważam, że jest bardzo prawdopodobne, że tak się stanie.
Ponadto uważam, że Pałac Kultury i Nauki im. Józefa Stalina w Warszawie winien być spektakularnie i pod pełną kontrolą wyburzony.
Andrzej.A
Subskrybuj:
Posty (Atom)