29 listopada 2011

Repolonizacja banków - na czym może polegać kant

Banki mają zostać z powrotem własnością kapitału polskiego. Wszyscy się cieszą. Po 23 latach ci, którzy gromko twierdzili, że "kapitał nie ma narodowości" doszli jednak do przeciwnego wniosku. Wprawdzie sam kapitał narodowości nie ma, ale ci którzy nim operują jak najbardziej są jakiejś tam narodowości.

W początkowym okresie tej "transformacji ustrojowej", jaką się nam aplikuje od 23 lat (tak naprawdę dłużej, ale to pomińmy), sprzedano sektor usług finansowych czyli właśnie banki za dosyć śmieszne pieniądze. Wielu ludzi dorobiło się łatki oszołomów, ksenofobów i wręcz rasistów, nawet nie protestując przeciwko sprzedawaniu, ale tylko zadając całkiem podstawowe pytania o sensowność i celowość takich operacji.
Teraz nagle, czy nagle to skądinąd dyskusyjne, okazuje się, że trzeba te banki odkupić i żeby było śmieszniej to ten pomysł wychodzi z tego samego środowiska, które w swoim czasie parło do natychmiastowej sprzedaży banków kapitałowi obcemu.
Chodzi oczywiście o środowisko KLD/UD/UW/PO. O ile UD/UW, czyli de facto GW, wypisywali różne rzeczy z przyczyn ideologicznych nie do końca i nie na pewno zdając sobie sprawę z faktycznych konsekwencji poszczególnych posunięć, to dawny KLD, a obecnie PO z tych konsekwencji zdaje sobie sprawę na pewno. Zwłaszcza, że doradcą obecnego premiera jest Jan Krzysztof Bielecki, były premier, a również były wieloletni prezes PKO S.A.

I tu dochodzimy do samego jądra tego czym może się stać "repolonizacja banków" właśnie na przykładzie PKO S.A. Firma Uni Credito, która jest faktycznym właścicielem PKO S.A. zaliczyła wtopę rzędu 10 mld euro. Natomiast PKO, czyli spółka córka ma zysk około 700 mln złotych.

Kant zostanie zrobiony w następujący sposób. Uni Credito przesunie do PKO niektóre papiery dłużne, a w zamian weźmie żywą gotówkę - operacja całkiem legalna, nikt  nie będzie się mógł przyczepić, żadna komisja nadzoru. Jest tylko jeden problem. Jakie papiery zostaną przesunięte do PKO. Bo mogą zostać przesunięte tak zwane "toksyczne aktywa" - jakieś obligacje rządu Grecji, jakieś pakiety kredytów o podwyższonym ryzyku, cały ten szajs, który od około dwóch lat spędza sen z powiek bankierom na całym świecie.
W efekcie Polska odkupi banki, które będą po prostu wydmuszkami, będą warte tyle ile budynki i ziemia na których stoją te budynki, czyli niewiele.

Takie widzę w tym momencie zagrożenie z tak szeroko obecnie promowanej i wspieranej w mediach akcji "repolonizacji banków". Przy czym głosy rozsądku, które się pojawiają i zadają pytania o sensowność takich posunięć co najwyżej sugerują, że zostanie to wykonane po zawyżonych cenach. Otóż nie, te umowy wcale nie będą musiały być zawyżone (przynajmniej formalnie), dopiero później okaże się, że odkupiono wydmuszki.


Venenosi bufones pellem non mutant
Andrzej.A

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Unicredit i Pekao SA, autor koncepcje ma słuszne ale myli podmioty :)