07 kwietnia 2010

Co się nie udaje w sferze wyrozumowanej, być może się uda w sferze emocji?

GW i ITI poszły na wojnę z kibolami. Konkretnie z kibicami Lecha Poznań. Zrobili kilka artykułów, oraz kilka reportaży, które miały "załatwić" kibiców klubów piłkarskich i nacięli się na kontrę.
Tutaj opis tych wyczynów (http://niezalezna.pl/article/show/id/32752). Opis jest długi i przewlekły, jednakże najważniejsze jest w nim to, co w sposób jednoznaczny obnaża kanciarstwa medialne w wykonaniu GW i ITI.
Jako dodatkowy komentarz do tego artykułu od siebie to mogę dopowiedzieć jedno: znam człowieka, który całkiem niedawno uczestniczył w tak zwanych ustawkach czyli bijatykach kibiców dwóch drużyn. Jednym z elementów, o które dbali organizatorzy tych mordobić zbiorowych było zapewnienie opieki medycznej. Po prostu, ci piorący się po mordach pacjenci płacili za to zrzucając się na obowiązkową obecność karetki reanimacyjnej w pobliżu miejsca takiej bijatyki.
No cóż, ludzie na różne brewerie wydają pieniądze.
Ciekawy w tym tekście jest pasus o tym, że podobne problemy z kibicami Lecha Poznań to miał już człowieczek o nazwisku Kulczyk, i dosyć szybko musiał przestać zadzierać nosa.
Uderzenie po kieszeni firm ITI i GW (Agora) może być niezbyt zauważalne w sensie globalnym, ale warto według mnie obserwować co się dalej wydarzy w Poznaniu.

W nawiązaniu do tytułu notki, to można powiedzieć jedno: Wiele atramentu (kliknięć klawiatury dokonano) wylano i nic z tego nie wynikło.
Wystarczyło natomiast, że ITI i GW zaatakowały element będący z punktu widzenia inteligentów mało znaczącym, wręcz prymitywnym, pierwotnym. I może się okazać, że atakując ten element dostaną łupnia.

Dwa morały
1. To niezwykle ciekawe, że dopiero atakując tak pierwotne poczucie wspólnoty ITI oraz GW nadziewają się na odpór szerokiego kręgu społecznego
2. Jakich technik używać winna opozycja antysystemowa aby trafiać bezpośrednio do tych samych środowisk, które dopiero w takim momencie się uaktywniły.

Brak komentarzy: