28 października 2009

Świat się wali?

"Stokrotka" urządziła ostrą odpytkę kmiotowi z Biłgoraja. Zachowywała się tak jakby siedział tam Macierewicz albo Zybertowicz albo Ziobro. Jednym słowem pełny atak.
Ciekaw jestem co spowodowało takie zachowanie (zmianę nastawienia) do kmiota, a może i do całej reprezentowanej przez kmiota formacji. Jestem również ciekaw czy ta tendencja to zmiana trwała i mająca zaistnieć na wszystkich odcinkach frontu ideologicznego, czy też jest to raczej chwilowe takie pogrożenie palcem. "Wicie rozumicie, jak nie będziecie grzeczni to możemy ten cały burdel na kółkach zwany mediami skierować przeciwko wam, a już po tym jednym wyczynie to chyba widzicie, że sobie nie poradzicie".
Ciekaw jestem też czy był to właśnie jednorazowy wyskok mający za zadanie uzmysłowić Tuskowi i jego ludziom, że są nikim, że funkcjonują w przestrzeni publicznej tylko z woli mediów i tylko z woli mediów mają takie poparcie społeczne jakie mają.
Czy też był to indywidualny wybryk "Stokrotki" wobec faceta, którego po prostu nie lubi.
Bo w taki cud, że jest to trwałe odwrócenie trendu w mediach to jak na razie nie jestem w stanie uwierzyć.
Ciekaw jestem również co było bezpośrednią przyczyną takiej akcji i osobiście obstawiam, że olanie przez Tuska afery podsłuchowej jest tego bezpośrednią przyczyną.
Jeżeli tak, to rysuje się całkiem interesująca wojenka wewnątrz establiszmentu (bardziej mętu niż establisz). Z jednej strony aktualne służby + rząd a z drugiej stare służby + media. Jeżeli tak zdefiniowany front by zaistniał to rzeczywiście moglibyśmy mieć szansę wyrwać się z tego bagna.

26 października 2009

Gospodarka, padaczka, katastrofa

Minister Finansów J. Vincent "bez pesel" Rostowski "pomylił się" leciutko w obliczeniach przyszłorocznego budżetu:
źródło tutaj: http://www.rp.pl/artykul/383267_Dlug_publiczny_jak_lawina.html
Zapowiada się ciekawie, zwłaszcza możliwość że nie będzie pieniędzy na realizację zobowiązań NFZ i ZUS.
Przekładając to z "urzędniczego" na polski można powiedzieć, że ludzie będą umierać w szpitalach na błache choroby z powodu braku pieniędzy na opłacenie rzeczy elementarnych, natomiast w domach i na ulicach wzrośnie liczba zgonów osób starszych (emerytów i rencistów), którzy to ludzie będą umierali z głodu, wychłodzenia (nie koniecznie w czasie srogiej zimy) i niedożywienia.
Istnieje realne zagrożenie, że deficyt sięgnie progu konstytucyjnego.
Jednocześnie w USA grozi kolejne tąpnięcie na rynkach.
Źródło tutaj: http://www.forbes.pl/forbes/2009/10/22/032_20_pytan_petera.html
Peter Schiff to jest niestety ten sam facet, który przewidział ostatnie zawirowania na rynkach finansowych.

A u nas co więksi "mundrole" mówią od jakiegoś czasu, że ten kryzys co go nie było, nie ma i nie będzie to się już dawno skończył. Niestety wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że tak na serio to ten kryzys się jeszcze na dobre nie zaczął.

Moje podsumowanie:
Można oczywiście opowiadać dyrdymały o tym, że kryzys da się zablokować poprzez działania typu dodruk pustego pieniądza, czy też zwiększanie deficytu budżetowego, ale "praw fizyki Pan nie zmienisz i nie bądź Pan głąb, dana woda, ona podlegając ciśnieniu, ona napotykając na otwór czyli szczelinę wypływa".
Radosne pierdy jakie dochodzą nas z okolic naszego rządu, jaką to jesteśmy wyspą szczęśliwości i dostatku w ogarniętej kryzysem Europie a nawet całym świecie, nie są właśnie niczym innym tylko pierdami obliczonymi na totalną niewiedzę statystycznego odbiorcy. Bo kto czytuje takie pismo jak Forbes, czy też PiS-owską Rzepę - ciemnogród i oszołomy, no taka jest w każdym razie teza głównego nurtu medialnego w Polsce.
Mogliśmy mieć kryzys, recesję i inflację. W związku z kretyńskimi działaniami jakie podjęli politycy w Polsce, w USA, w Europie, ale i gdzie indziej, będziemy mieć kryzys - tyle tylko że głębszy, będziemy mieć recesję również głębszą, inflacja tak samo a ponadto będziemy mieć olbrzymie długi do spłacenia (to ten wydrukowany pusty pieniądz co to miał zachamować kryzys).

20 października 2009

Atak Izraela na Iran?

Od kilku dni pojawia się informacja o możliwym nalocie jaki zamierzają przeprowadzić władze Izraelskie na zakłady wzbogacania uranu w Iranie. Dzisiaj rano w internetowym wydaniu Rzepy był na ten temat wywiad z ministrem Sikorskim, który był ostatnio w Izraelu i na ten temat rozmawiał. Niestety obecnie wywiadu tego nie widać w internecie.
Nie wiem po co minister Sikrski w tej sprawie rozmawiał z Izraelczykami. Przecież oni już decyzję podjęli i to podjęli ją niezwykle dawno. Ta decyzja mówi, że nikt z sąsiadów bliższych i dalszych nie może dysponować bronią masowego rażenia. Izrael pragnie być jedynym posiadaczem atomu na bliskim wschodzie. Ponieważ ta decyzja władz Izraela jest nacechowana czystą ideologią i chciejstwem to żadna siła nie jest ich w stanie odwieźć od chęci zniszczenia zakładów wzbogacania uranu w Iranie.
Izrael postępuje tutaj na zasadzie - my tak chcemy i tak ma być. Żadna argumentacja ani międzynarodowa kontrola w irańskich zakładach tego nie zmienią. Izrael zaatakuje bo uważa, że ma do tego moralne prawo.
Mam tylko nadzieję, że minister Sikorski nie wsparł nawet werbalnie poczynań Izraela, bo to już jest jednak pewna przesada.

18 października 2009

Polemika z FYM-em i MF - rzecz o Mediokracji

Kolega Moherowy Fighter zamieścił tekst:
http://niepoprawni.pl/blog/625/masz-racje-fym%E2%80%99ie

To wadliwa interpretacja rzeczywistości.
Po pierwsze nazewnictwo grup czy też stronnictw jest anachroniczne.
Przykład, proszę bardzo. PiS nie jest partią prawicową, a partią ludzi będących pro-państwowcami z lekką domieszką socjalizmu (etatyzmu) w warstwie gospodarczej.
Oczywiście rozumiem, że jakoś te wszystkie ugrupowania należało nazwać na potrzeby powyższego wywodu, ale użycie klasycznych nazw lewica/liberałowie/prawica według mnie zaciemnia tylko obraz.

Problem nie polega na tym na kogo chcą głosować ludzie tylko na tym jak jest ukierunkowany przekaz medialny i czy jest on spójny z indywidualnym odbiorem.
Gdy przekaz jest spójny, to wynik jest łatwy do przewidzenia - wygrywa ta partia, która ma poparcie mediów - kiedyś to było SLD i UW, teraz PO.
Gdy decydenci medialni czyli salon nie wiedzą na kogo postawić, a dotychczasowi faworyci to gwarantują jedynie spektakularną porażkę (2005) - to następuje natychmiastowy przechył na stronę zwaną tutaj umownie prawicową. Należy zwrócić uwagę, że taka partia jak PO z roku 2005 to było coś zupełnie innego niż niby to samo PO z roku 2007. Dla salonu PO z roku 2005 była co najmniej tak samo groźna jak PiS. Dopiero po wyborach 2005 gdy chyba zwykła wściekłość Tuska na to, że umoczył na całej linii, spowodowała przejście PO na stronę salonu a co za tym idzie odsunięcie Jana Rokity i zmarginalizowanie jego środowiska na rzecz środowiska "lodziarzy" od Schetyny. Co by o Rokicie nie mówić to jest on jednak pro-państwowcem a nie "lodziarzem".

Jeżeli weźmiemy wynik wyborczy z roku 2005 to się okaże, że 80 procent elektoratu zagłosowało przeciwko partiom kojarzonym z dotychczasowym establiszmentem (suma poparcia PO+PiS+LPR+SO).
Według mnie wynik wyborczy jest niepewny lub też niezgodny z oczekiwaniami salonu gdy "rzeczywistość zgrzyta".
"Rzeczywistość zgrzyta" wtedy gdy przekaz medialny nie jest w sposób zadowalający spójny z indywidualnym odbiorem rzeczywistości przez statystycznego wyborcę, lub też gdy istnieje dostatecznie duża grupa wyborców, którzy się nie dają zindoktrynować.
To dlatego w chwili obecnej pojawia się tak ogromny nacisk medialny na to żeby afery hazardową, stoczniową i podsłuchową zakrzyczeć, zasypać, a jeszcze lepiej zwalić na PiS i konfabulacje Kamińskiego i CBA jako PiS-owskiej policji politycznej. Bo jeśli by tego nie zrobiono, to za najdalej miesiąc notowania PO zleciały by do poziomu góra 10 %, a PiS nie musiał by nic przy tym robić.
Salon nie ma w tej chwili realnej alternatywy dla PO. A ruchy jakie przy okazji wykonuje Tusk są wbrew pozorom dla salonu bardzo groźne - próba skaptowania Cimoszewicza na ministra, taki mariaż liberałów z było nie było komuchem jest dla pewnej grupy wyborców PO jednak nie do strawienia.
Ponieważ przekaz medialny jest sprzeczny obecnie ze zwykłym zdrowym rozsądkiem to dlatego ma takie natężenie, jest to najzwyklejszy łoskot medialny. Zwykły człowiek jeżli tylko zastanowi się przysłowiowe 5 sekund to musi dojść do wnioski, że afery pokazane w ciągu ostatnich kilkunastu dni nie mogą być wymysłem Kaczora, ale są realiami aktualnie rządzącej partii. A to musi prowadzić do odwrócenia się elektoratu od PO.

Reasumując.
Nie żyjemy w państwie o ugruntowanej demokracji republikańskiej. Żyjemy w państwie, gdzie duże grupy interesu realizują swoje cele poprzez odpowiednie ukierunkowanie przekazu medialnego czyli w Mediokracji. Władza jest zdobywana poprzez współpracę pewnych polityków z oligarchią medialną, a tylko w bardzo skrajnych przypadkach w opozycji do mediów. To, że już się coś takiego wydarzyło świadczy tylko i wyłącznie o tym, że ci co idą do polityki to durnie nie potrafiący właściwie korzystać z posiadanych zasobów (poparcia mediów). Gdyby korzystali z tego z umiarem to rzadne dojście Kaczorów do władzy by im nie groziło (Kaczory są tu pewnym symbolem).
Jak się chce w czasie jednej kadencji sejmowej dojść do takich zasobów do jakich normalnie dochodzą ludzie po kilku pokoleniach ciężkiej pracy to się tak kończyć musi.
Zamiast jeść łyżeczką od herbaty to usiłują żreć hohlą z kuchni polowej - tak się nauczyli za młodu i nic tego nie zmieni.

17 października 2009

W każdej gminie i inne.

Jeżeli zastosujemy argumentację jaką stosują urzędnicy od ministra Grada - tą o "bezinteresownym wspieraniu jedynego sensownego inwestora", to każdy wójt w każdej gminie będzie mógł w sposób jawny powiedzieć:
"Tak, wspieram firmę szwagra bo wiem, że jest to firma solidna, która gwarantuje uczciwe, rzetelne, terminowe i na wysokim poziomie wykonanie zamówienia jakie daje gmina".
I co mu zrobicie, co powiecie że to nieuczciwe - nie możecie tak powiedzieć bo w przypadku stoczni tak nie powiedzieliście.
To jest niestety psucie podstaw i fundamentów praworządności (o ile jeszcze jakoweś się uchowały).


Donald Tusk, a raczej jego spece od marketingu wymyślili hasło: "Nie stać nas na powrót Kaczorów".
No to ja mam kontr propozycję: "Czy stać nas na to żeby nasz kraj był jedną wielką lodziarnią - bo dla wszystkich tych lodów do kręcenia to raczej nie wystarczy."

Człowieczek o nazwisku Chlebowski błysnął fantastyczną wręcz myślą: "Przyjaciół się nie wybiera"
Był już taki czas gdy nawet na taki temat piosenkę śpiewano:
"Przyjaciół nikt nie będzie mi wybierał
Wrogów poszukam sobie sam
Dlaczego wciąż bez przerwy
Poucza ktoś w co wierzyć mam. ..."
Ja tylko się dziwię, że nikt nie zwrócił temu osobnikowi uwagi, że to z kim się pije wódkę to jednak można wybrać w przeciwieństwie do rodziny.

13 października 2009

To ja wolę być Edkiem

Parę dni temu prof. Sadurski na S24 określi wszystkich tych, którzy wypowiadali się przeciwko specjalnemu traktowaniu Polańskiego per Edki. To, że Sadurski w swoim wywodzie przeinaczył sens wypowiedzi ludzi. którzy byli przeciwni wprowadzaniu specjalnych standardów dla celebrytów to w sumie norma. Głupotą większego kalibru było natomiast przywołanie Mrożkowskiego Edka.
Nie minęło kilka dni i ci sami ludzie, którzy w niezwykle agresywnej formie żądali wręcz natychmiastowego uwolnienia Polańskiego zabrali głos ponownie (może nie fizycznie ci sami ale z tej samej grupy). Mówili wzniosłe słowa o zagrożonej demokracji, o szalejących destruktorach porządku demokratycznego. I wszystko to mówili ze śmiertelną powagą.
Bronili i bronią nadal rzeczy, której obronić się dać nie powinno. Bronią rządu, w ramach którego zasiadali bądź nadal zasiadają persony tak nędznej konduity moralnej, że przeciętny człowiek nie chciałby wpuścić kogoś takiego do swojego mieszkania.
Ludzie będący w rządzie mający za kumpli innych ludzi mających na swym koncie wyroki za łapówkarstwo, prowadzący działalność gospodarczą o której wiadomo, że jest domeną bandyterki. I ktoś taki zasiada w ławach sejmowych, jest ministrem. A ludzie pokroju Sadurskiego wychodzą na przysłowiową ambonę i bez cienia zażenowania twierdzą, że lepsi są właśnie ci z nieciekawymi powiązaniami bo inaczej wrócą ich poprzednicy i dopiero wtedy będzie strasznie. Oczywiście nie są w stanie udowodnić na czym owo strasznie miałoby polegać.
Jeżeli ktoś wprowadza taką dychotomię to ja właśnie wolę zostać uznany za Edka.

Wolę być Edkiem bo nie chciał bym żeby ktokolwiek z moich znajomych nawet przez sekundę pomyślał, że swój stan posiadania zawdzięczam jakimś niejasnym powiązaniom.

Wolę być Edkiem aby nie musieć rano przy goleniu spluwać z obrzydzeniem w lustro.

12 października 2009

Po co stworzono CBA?

Duża część komentatorów zdaje się nie zauważać tego pytania w swoich rozważaniach. Otóż CBA powstało dlatego, że po aferze Rywin-Michnik i po przesłuchaniach przed komisją śledczą Sejmu główny machinator naszej sceny politycznej czyli Jarosław Kaczyński doszedł do niewątpliwie słusznego wniosku, że jakakolwiek próba reformowania dotychczasowych służb nie koniecznie musi skończyć się powodzeniem. Co niestety okazało się później prawdą.
Stąd zrodził się pomysł na utworzenie nowej służby, której funkcjonariusze nie będą mieli w swoim życiorysie epizodów typu praca w SB, szkolenia w GRU lub KGB, praca dla lub w WSI. Tylko tyle i aż tyle.
Po to i tylko po to stworzono CBA.
Jestem w stanie sobie wyobrazić ciąg dalszy tak zaplanowanej akcji. Po kilku latach kolejni naczelnicy z CBA zostają oddelegowani do MSW i tam, mając doświadczenie w pracy z Mariuszem Kamińskim formują wydziały, sekcje i departamenty w taki sposób żeby pracowali tam ludzie będący autentycznymi propaństwowcami. A wszyscy ci, którzy mają owe niepożądane z punktu widzenia interesu narodowego epizody w życiorysach zostają z całym spokojem odesłani na emeryturę.
Scenariusz takiego posunięcia jawi się według mnie jako pewna oczywistość wobec niemożności przeprowadzenia rzetelnej lustracji, dekomunizacji i deubekizacji.

Oczywiście moje wymysły nie muszą być prawdą, proszę jednak o to aby każdy, kto nie zgadza się z tak przedstawioną narracją, wykazał gdzie tkwi bląd w moim rozumowaniu, a nie uciekał się do tanich sztuczek sofizmatyczno - erystycznych, w których będzie się udowadniać, że CBA powstało po to aby inwigilować całe społeczeństwo.