08 stycznia 2015

Emocjonalny szantaż niby z pozycji uniwersalistycznych

Nagromadzenie ludzi obcych kulturowo we Francji doprowadziło w dniu wczorajszym do tego do czego doprowadziło.
Musiało doprowadzić wcześniej lub później.
Skąd się to wzięło?
Otóż jest to skutek prowadzonej we Francji polityki imigracyjnej. Gdzie jednym z  aksjomatów jest uniwersalistyczna wartość moralna, że należy dążyć do łączenia rodzin. Powoduje to taki skutek, że wystarczy, żeby jeden człowiek Francji, a cała jego rodzina - z reguły bardzo liczna - może liczyć na drastyczną poprawę swojego losu.
Potem ludzie ci uzyskują prawa do zasiłków socjalnych i innych dobrodziejstw (ale czy są to rzeczywiście dobrodziejstwa?), o których w swoich krajach pochodzenia nie mogą marzyć.
We Francji, na obrzeżach miast, istnieją całe dzielnice ludzi, którzy są de facto dysfunkcjonalni, pozbawieni perspektyw i możliwości podjęcia nawet najprostszej pracy zarobkowej - z wielu przyczyn.
To powoduje, że są oni łatwym celem dla różnego rodzaju naganiaczy, którzy mogą ich wykorzystać właśnie do takich akcji jak wczorajsza.

Co do jakości tych rysunków, które tak niby zdenerwowało owych "religijnych fanatyków", to istnieje tylko jedno słowo: OBSCENA.
Nie żadna wolność słowa i mozliwość wyrażania swoich poglądów, tylko OBSCENA.

Należy przypomnieć, że podobny incydent miał miejsce niedawno również w Anglii, gdzie dwóch (chyba?) osobników po prostu zaszlachtowało na ulicy młodego żołnierza. Reakcja rządu w Londynie była co najmniej dziwna. Otóż zalecono żołnierzom, aby poza koszarami nie chodzili w mundurach "aby nie prowokować".

Również w Szwecji władze zaleciły swoim obywatelom, aby nie wywieszać flagi państwowej na prywatnych posesjach, bo to "prowokuje".

Niedawno w Warszawie miał miejsce incydent, że w pobliżu Starego Miasta grupa muzułmanów rozdawała przechodniom materiały namawiające do zmiany religii na islam.
Spotykali się z różnymi reakcjami.
A powinni spotykać się tylko z jedną. Jednym prostym pytaniem, czy mnie wolno by było rozdawać Biblię w centrum powiedzmy Rijadu?

To jest właśnie ten podstawowy brak symetrii w stosunkach. Jeśli w Warszawie ma być budowany meczet, to zachodzi pytanie, czy polscy księża będą mogli wybudować kościół w którejkolwiek metropolii państw islamskich - jeśli nie, to pozwolenie na budowę meczetu winno być cofnięte. A inwestor - gmina wyznaniowa - powinien szybciutko się zastanowić nad tym co robi.

Tymczasem w mediach usiłuje się rozmywać ową naturalną zasadę wzajemności w imię właśnie fałszywie de facto pojętego uniwersalizmu moralnego.





This world is totally fugazi
Andrzej.A

Brak komentarzy: