29 listopada 2009

Toleraści mają problem

Szwajcarzy w referendum zdecydowali, że nie będzie wolno wybudować więcej minaretów w ich kraju.
Źródło: http://www.rp.pl/artykul/2,398987_Szwajcaria_bez_minaretow.html.
Najśmieszniejszy jest oczywiście ostatni fragment, w którym Szwajcarscy Zieloni stwierdzają ni mniej ni więcej, że w dupie mają decyzję suwerena jakim jest naród i założą przeciwko temu rozstrzygnięciu sprawę w Strasbourgu. Ja jestem ciekaw jakie może być umotywowanie takiego pozwu. Nie jestem prawnikiem, ani tym bardziej znawcą Szwajcarskiej Konstytucji, ale z wiedzy potocznej wiem, że referendum jest bardzo często stosowaną metodą rozstrzygania sporów politycznych w Szwajcarii. Helweci stosują tą metodę statystycznie częściej niż inne narody, tak przynajmniej wynika z doniesień medialnych.
W powszechnym odczuciu wyrażenie woli w referendum jest najwyższym możliwym sposobem emanacji politycznej Woli Narodu (każdego Narodu). Jeżeli jakiejś grupie zdanie wyrażone w ten sposób się nie podoba, to zgodnie z logiką (ale taką zwykłą logiką, nie marksistowską) ludzie ci powinni opuścić kraj, który przyjął jakieś tam prawo w drodze referendum, lub też przyjąć taki fakt do wiadomości.
Jaki może być wyrok trybunału w Strasbourgu na taki pozew nie jest trudno się domyśleć zwłaszcza po ostatnich rewelacjach tejże instytucji w kwestii krzyży we Włoskich szkołach.
Warto będzie obserwować dalszy ciąg zdarzeń związanych z tym zagadnieniem, ponieważ to w jaki sposób się dalej potoczy ta sprawa będzie bardzo wyraźnym wyznacznikiem tego w jakim świecie żyjemy. Czy będzie to świat wolności Narodów, czy też Helweci zostaną zmuszeni do zmiany prawa zdecydowanego w referendum na skutek nacisków zewnętrznych.

28 listopada 2009

Trockizm

Wiele osób prowadzi rozważania na temat NWO (New World Order). Rozważania te są o tyle jałowe, że aż miejscami śmieszne. Jednocześnie pojawiają się opinie, które powyższe rozważania mają niejako zapędzić do szuflady pod tytułem "teorie spiskowe". Fakt, wiele spośród tez głoszonych przez ludzi doszukujących się dzałań takich grup jak Bilderbergie, iluminaci, masoni i inni są co najmniej kontrowersyjne - trudno jest udowodnić tezy jakie głoszą ludzie doszukujący się działań tych grup w naszej globalnej wiosce. Jednakże podsumowywanie tych tez poprzez nadmierne uogólnienie i obśmiewanie jednym krótkim acz niezbyt wyrafinowanym zwrotem per "spiskowe teorie dziejów" też iewiele wnosi. Jedni i drudzy okopują się na swoich stanowiskach.
Jeden z najlepszych naszych pisarzy zapytany kiedyś: "Czemu Pan opisuje spółczesny świat za pomocą teorii spiskowych". Odparł - "A są jakieś inne?" (W. Łysiak)
Wiele rzeczy można powiedzieć o Łysiaku, ale niewątpliwie jest to człowiek inteligentny i oczytany, to czemu jego tezy lądują tam gdzie zwykło się umieszczać margines myśli politycznej i społecznej? Odpowiedź jest według mnie prosta - ponieważ tezy te są niezwykle bliskie rzeczywistoci i zagrażają medialnej rzeczywistości jaka od 20 lat u nas obowiązuje.
A czym jest, ewentualnie do czego jest najbliższa ta rzeczywistość - jest bardzo bliska TROCKIZMU i to zarówno na poziomie laklnym (krajowym) jak i na poziomie globalnym (światowym).
Większość tego co jest sprzedawane ludziom jako nieunikniona rzeczywistość jest TROCKIZMEM. UE i jej regulacje, globalna współpraca i globalna unifikacja - to czysty żywy TROCKIZM.
Wielu ludzi, skądiną inteligentnych i oczytanych, odrzuca takie tezy, mówiąc o "szalonych wujkach", "spiskowych teoriach" i innych elementach. Ale poza obśmianiem i wykpieniem, to nie są w stanie wykazać, że te terie nie spełniają logicznej spójności. Stosują przy tym jedną z odwiecznych sztuczek erystycznych pod tytułem "nadmierne uogólnienie" ewentualnie używają innej sztuczki "ad personam" jeśli tylko osoba głosząca jakieś tego typu tezy może zostać obśmiana osobiście z zupełnie innego powodu (na przykład niskiego wzrostu). Tylko, że tak działając nic się nie da osiągnąć.
Przeciwnicy takich teorii mówią, że nie ma możliwości dokonania aż tak daleko idących manipulacji w świadomości społeczeństw, narodów i całej ludzkości - powtarzają tą tezę bez żadnego dowodu, jako fakt objawiony. A przepraszam bardzo, czy działania koncernów medialnych na naszym własnym podwórku (koalicja 21 października), nie świadczą bynajmniej o czymś wręcz przeciwnym. Nie świadczą przypadkiem o tym, że odpowiednia koncentracja przekazu medialnego może spowodować drastycznie istotną zmianę nastawienia elektoratu?
Ja rozumiem, że ludzi, którzy posiadają jakie takie wykształcenie i znają takie słowa jak sofizmat i erystyka popełniają jeden podstawowy błąd w ocenie rzeczywistości. Tym błędem jest przykładanie miary swojej wiedzy i doświadczenia do zachowań większości ludzi w kraju i na świecie.
Otóż niestety jest to fałsz.
Większość ludzi (w Polsce i na świecie) nie zna nawet takich słów jak erystyka i sofizmat, nie mówiąc już o umiejętności wychwytywania takich zagrywek z przekazu medialnego.
A te zagrywki medialne służą jednemu celowi - wypromowaniu spolegliwych względem centrów decyzyjnych i medialnych (to w praktyce to samo) polityków, którzy będą realizowali program korzystny dla tychże ośrodków.
A to jest właśnie istotą TROCKIZMU, gdzie ludzie mają być podzieleni na warstwy decyzyjne i wykonawcze. Każdy ma być "żołnierzem w armii pracy".
Trockizm niesie za sobą jeszcze inne "dobrodziejstwa" - nie będę ich wymieniał. Nikt z tych, którzy zgodnie z tą ideologią dążą do zainstalowania takiego systemu w skali globalnej oczywiście się do tego nie przyzna - bo to jest passe. Ale działania, które są podejmowane nie pozostawiają według mnie zbyt dużo wątpliwości.
NWO = TROCKIZM.

20 listopada 2009

Koalicja PO-SLD i PSL

To wbrew pozorom dobra wiadomość. Przypomina się taki cytat: "... Pijaniusieńcy Kwaśniewski i Szmajdziński chodzili po osiedlu od drzwi do drzwi i mówili, że niedługo będą razem z Michnikiem w jednej partii. ..." (to chyba było u Łysiaka).
Gdyby takie coś wydarzyło się 20 lat temu, to nie było by możliwości żeby udawać zmiany ekip rządzących gdzie SLD robiła za lewicę, a UD, UW, PO za jeśli nie prawicę to przynajmniej za centrum.
Dla wielu osób będących wyborcami SLD jest nie do przyjęcia sytuacja, że na jednej liście wyborczej znajdują się obok siebie Czarzasty i Mazowiecki (taki casus miał miejsce w 2005) i w drugą stronę działa to analogicznie.
Obecnie najsilniejszą partią "systemu" jest PO, jedynym przeciwnikiem realnie liczącym się na rynku jest PiS.
Wprawdzie nie mówi się o połączeniu PO i SLD, ale podejmowane działania dla pewnych grup elektoratów tych partii mogą być nie do zaakceptowania.
Tu pojawia się dosyć istotne pytanie: co zrobią wnerwieni postawą partyjnego szefostwa wyborcy tych partii (zarówno SLD jak i PO).
Przekaz medialny jaki pojawia się przy okazji tych deklaracji sprowadza się tylko do jednego: "nigdy więcej PiS". To trochę mało jak na program, ale sugeruje z drugiej strony, że publikowane sondaże to są co najmniej naciągane.
Analogiczną do deklaracji polityków SLD jest deklaracja Cimoszewicza: "Poprę tego kandydata, który będzie w stanie pokonać Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich". To sugeruje, że wcale nie jest takie niemożliwe, że Cimoszewicz będzie tym kandydatem i wtedy otrzyma poparcie od Tuska i PO.

Konkluzja:
Dopóki udawało się oszukiwać społeczeństwo i pokazywać szopkę wyborczą z przychodzeniem i odchodzeniem kolejnych ekip można było to odpowiednio rozgrywać. Natomiast w sytuacji gdy pojawia się wyraźna granica, gdzie z jednej strony występują czerwoni z różowymi i innymi umoczeńcami a z drugiej partia która składa się z pro - państwowców to podział jest na tyle czytelny, że trudno go nie zauważyć. Dlatego uważam, że to dobrze się stało iż SLD w sposób jawny chce wspierać PO.

18 listopada 2009

Wskaźnik Gazety Polskiej

Rozmawiałem ze znajomym, stałym czytelnikiem Gazety Polskiej. W pewnym momencie On powiedział, że ostatnio nie mógł kupić GaPola, co mnie lekko zdziwiło. Prawie w centrum Warszawy nie móc kupić GaPola - dziwne. Potem jeszcze dopowiedział, że w kiosku, w którym od zawsze kupuje to zaprzyjaźniony kioskarz powiedział, że jest to jedyna gazeta, która nie ma w ogóle zwrotów, albo ilość zwrotów jest na znikomo niskim poziomie.

Wniosek i komentarz (tylko mój)
Ludzie, w swojej masie, zaczęli lub zaczynają szukać medium, które nie opowiada bajek z mchu i paproci, ale przekazuje rzetelne sprawdzone informacje. Ponadto medium to nie może mieszać komentarza wyrażającego linię redakcyjną z przekazywanymi faktami.
O ile jeszcze rok czy też dwa lata temu osoby czytające GaPola były nielicznymi wyjątkami, a kupując taką gazetę można się było spodziewać, że zostanie się obrzuconym wyzwiskami per "moher", "rydzykoid', "ciemnogród", itd., itp.
To obecnie gazeta ta może stać się głównym źródłem wiedzy dla dużej liczby czytelników.
W związku z powyższym uważam, że sensowne jest ustanowienie "WSKAŹNIKA GAZETY POLSKIEJ" jako swoistego miernika odwrócenia się społeczeństwa od mediów głównego nurtu.
Oczywiście moja obserwacja może mieć tylko i wyłącznie wymiar lokalny i w związku z tym być bezsensowną, ale tak mi się zdaje, że nie jest to rzecz incydentalna i lokalna.

16 listopada 2009

Na czym polega oszustwo w sondażach?

Opublikowane dziś na stronach TVN24 wyniki sondaży na temat 2 lat rządów PO i D. Tuska osobiście przynoszą ciekawe wyniki.
Oto pierwsza i chyba zarazem główna część sondaży:
Pytanie: Jak oceniasz rząd D. Tuska po 2 latach?
i możliwe odpowiedzi:
1. Jest fatalnie. Najgorszy rząd po 1989 - 33%
2. Jest bardzo źle. Naobiecywali i nie dotrzymują - 9%
3. Rozumiem, że jest kryzys ale rząd sobie nie radzi - 5%
4. Nie jest źle, mogło być dużo gorzej - 26 %
5. Jest bardzo dobrze, choć niedociągnięcia się zdarzają - 24 %
6. Nie mam pytań, nie mam zastrzeżeń - 3 %

Oddanych głosów: 103'108

Źródło: http://www.tvn24.pl/0,2282734,0,0,1,1,,jak-oceniasz-rzad-donalda-tuska-po-dwoch-latach,galeriamax.html

Najważniejsze jest to, że pytanie i potencjalne odpowiedzi nie są logicznie konsekwentne - nie domykają się logicznie.
Do tak sformułowanego pytania i odpowiedzi pierwszej aby zachować spójność logiczną to jedna z kontr - odpowiedzi powinna brzmieć: "Jest świetnie, najlepszy rząd po 1989".

W przypadku punktu drugiego, to nie jest odpowiedź na pytanie główne, tylko na pytanie: "Jak oceniasz stopień realizacji obietnic wyborczych przez obecny rząd?"

W punkcie trzecim analogicznie. Pytanie główne powinno brzmieć: "Czy rząd radzi sobie z kryzysem gospodarczym?"

Punkty 4 i 5 również powinny mieć takie pytanie główne jak punkt 3.

Istnym kuriozum jest odpowiedź 6. Tu pytanie główne powinno brzmieć: "Czy masz zastrzeżenia do działań rządu D. Tuska?"

Oczywiście wiadomo, że jest to zwykły test popularności i skuteczności działań mediów, w tym TVN, w procesie promocji PO i D. Tuska osobiście.

Interpretacja wyników (moja czysto subiektywna, a ponadto amatorska bo socjologiem ani politologiem nie jestem)

Ci, którzy udzielili odpowiedzi 1 - zwolennicy ostrej zmiany - w przeważającej większości ci co głosowali i zagłosują na PiS

Ci, którzy udzielili odpowiedzi 2 i 3 - głosowali na PO i się zawiedli, możliwym jest, że udzielający odpowiedzi 2 zagłosują w najbliższych wyborach na PiS, a ci co wskazali 3 pozostaną przy PO.

Ci, którzy wskazali 4 lub 5 - głosowali na PO i dalej tak głosować będą.

Wskazujący 6 - to raczej ci, którzy tak na prawdę nie mają zdania - raczej głosowali i zagłosują na PO z przyczyn środowiskowych (bo tak głosują wszyscy kumple, oraz tak naucza GW i TVN).

O mediach część I

Motto:
"Telewizja to fantastyczny wynalazek, ilekroć ktoś włącza TV natychmiast idę do drugiego pokoju aby poczytać książkę." [Groucho Marx]

Studentom szkoły imienia Melchiora Wańkowicza poświęcam.

Życzę Wam, abyście byli jak Wasz patron. Potrafili rozróżniać ziarno od plew. Aby nie mogła zdarzyć się taka sytuacja, że jakiś cwaniaczek przywołując łacińską sentencję "pacta sund servanta" nie napotyka natychmiast na kontrę, w której ktoś z waszego środowiska dopowiada natychmiast "a rebus sint stantibus".
Pomyślcie o tym, Wy wszyscy, którzy studiujecie w szkole imienia Melchiora Wańkowicza, nestora i mentora Dziennikarstwa nad Wisłą.
Pomyślcie o tym, na jakim poziomie wiedzy ogólnej jesteście wobec M.Wańkowicza, pomyślcie ile poziomów wiedzy ogólnej i oczytania dzieli Was od Mistrza Wańkowicza zanim zaczniecie nazywać się dziennikarzami.
Pomyślcie o całej tej erudycji jaką M. Wańkowicz posiadł zanim stał się dziennikarzem.
Niestety nie jesteście tacy jak nestor dziennikarstwa nad Wisłą. Jesteście (statycznie) płascy, gonicie za tanią sensacją, Nie rozumiecie, lub nie chcecie zrozumieć na czym polegają prawdziwe problemy w kraju nad Wisłą. Gonicie za sensacją, oglądalnością, pieniądzem. Ale to jest tylko pozłotka, warstwa wierzchnia, która owszem świadczy o kunszcie i refleksie , ale nie świadczy o odpowiedzialności za losy kraju.
Nie jest prawdą, że nie ma w Polsce wzorca dobrego dziennikarstwa, owszem jest. Tym wzorcem jest Melchior Wańkowicz, ale ilu (ile procent spośród ludzi obecnie uprawiających ten zawód) się do tych norm stosuje.
Znakomita mniejszość.
Jeśli redaktorka medium które jest uznawane za opiniotwórcze, potrafi zrobić taki manewr, że z już przeprowadzonego i autoryzowanego przez premiera wywiadu wycina swoje pytania i odpowiedzi premiera, po interwencji redaktora naczelnego innego medium, to jak to scharakteryzować.
Przeprowadźmy eksperyment myślowy:
Jesteśmy jednym z dwójki redaktorów WP, którzy pracują nad sprawą Watergate. Mamy wszystko zapięte na ostatni guzi, wszystkie wywiady, potwierdzenia od "głębokiego gardła" i inne. I nagle nasz naczelny mówi: STOP. Nie publikujemy, ponieważ temat jest "własnościa" innego dziennika. Dysponentem tematu jest naczelny innej gazety.
Ktoś zakrzxyknie: NIEMOZLIWE
Fakt, w USA niemożliwe, u nas na porządku dziennym.
Dokładnie takiego tłumaczenia użyła redaktor Paradowska z POLITYKI. Nie jest ona w stanie wyprzeć się swojego działania. Istnieje dostateczna ilość przekazów medialnych, które jej wypowierdź zarejestrowały. I nic się nie stało, nikt z konkurentów red. Paradowskiej nie zakrzyknął "Hańba",
To czemu się dziwicie teraz, wy wszyscy, którzy nie zakrzyknęliście HAŃBA wtedy, że teraz red. Paradowska i inni z tej samej stajni promują bez żenady ewidentne kłamstwa.
To co dzieje się teraz jest naturalną konsekwencja tego, że wtedy nie zakrzyknęliście "HAŃBA".

14 listopada 2009

Wpis o mediach - w odpowiedzi Katarynie

Żyjemy w MEDIOKRACJI a nie w demokracji republikańskiej. Wiele uwag, jakie wobec społeczeństwa mają tacy ludzie jak Ziemkiewicz uważam skądinąd za nietrafne - exemplum określenie POLACTWO.
Fakt, ludzie się tak, jak to opisuje Ziemkiewicz zachowują, tylko, że taki RAZ nie uwzględnia jednego "drobnego" elementu. Ilu (ile procent) spośród odbiorców codziennej sieczki medialnej zna takie słowa jak sofizmat i erystyka, nie mówiąc już o wyłapywaniu chwytów erystyczno - sofizmatycznych z przekazu medialnego. RAZ i inni popełniają tu błąd polegający na tym, że przykładają miarę swojej wiedzy do zachowań przeciętnego "Kowalskiego", a to prawdą nie jest - przeciętny "Kowalski" nie zna słów sofizmat i erystyka. A przecież z tego wszystkiego bierze się potem wynik sondażowy PO i Tuska osobiście.
Media są częścią systemu władzy nie tylko u nas. Analogiczne procesy zachodzą w USA, Francji, Niemczech, Włoszech. Nie mam zdania i wiedzy o tym co się dzieje obecnie w Anglii w tej kwestii. Anglia jest tutaj dosyć specyficznym krajem, chociażby dlatego, że podstawy tego co nazywamy parlamentaryzmem wykształciły się właśnie w Anglii i tam są najsilniejsze.
W USA na media działa silne lobby żydowskie (gazety - NYT i WP) + lobby przemysłu zbrojeniowego (telewizja - General Electric). Oczywiście również tu nikt nie mówi o cenzurze. Ale istnieje pewien schemat rozumowania poza który reporterzy, komentatorzy i dziennikarze nie wychodzą. O ile w mediach papierowych jest to łatwe do realizacji, to w mediach elektronicznych jest to raczej kwestia tego, że zatrudnia się ludzi, którzy już na samym wstępie wykazują "właściwy" ogląd rzeczywistości.
Tak samo a być może jeszcze bardziej kuriozalnie sytuacja wygląda we Włoszech. Premierem jest magnat medialny Berlusconi, który wielokrotnie pokazał, że jego miejsce jest raczej w rynsztoku a nie na salonach władzy, ale on ma swoje media to sobie dokazuje.
W Niemczech i we Francji sytuacja jest trochę inna. Media w tych krajach nie działają na konkretne zamówienie polityczno - partyjne, ale mają wyraźną tendencję do forowania lewicowych opcji politycznych. Jednocześnie media w tych wszystkich wymienionych wyżej krajach stają murem za swoim rządem w przypadku konfliktu (nawet słownego) na arenie międzynarodowej - czego o naszych mediach powiedzieć nie można. W związku z czym używanie frazy "polskojęzyczne media" nie jest wcale takie bezsensowne ani tym bardziej szowinistyczno - rasistowskie.
Bo, jeżeli media będące własnością medialnych koncernów niemieckich prezentują taki a nie inny obraz rzeczywistości w naszych kontaktach z zachodnimi sąsiadem, to można wysnuć wniosek o tym że działają na szkodę NARODU POLSKIEGO. Jednocześnie jeżeli GW zapodaje na stronie głównej tytuł: "JEROZOLIMA NASZA", to ja się pytam czyja? Bo jakoś nie zauważyłem, żeby polskie jednostki wojskowe miały z tą operacją cokolwiek wspólnego.
Przykładów można by mnożyć na pęczki, również o tym co jest przemilczane w kwestiach zasobów i możliwości jakie tkwią w Polsce i to zarówno w kwestii surowcowej (geotermia, złoża rudy żelaza, złoża gazu) jak i o potencjale naukowo technicznym (wyniki światowych olimpiad informatycznych z ostatnich lat), jak również o innych elementach rzeczywistości.
Media zamiast wspierać naturalne dążenie Narodu do bycia wielkim (w dowolnej dziedzinie) raczej spłaszczają wszelkie sukcesy, a wszelkie elementy, które mogły by podbudować morale zostają z reguły przemilczane.

11 listopada 2009

Bezsensowne ocenianie

Jak zwykle z okazji Święta 11 listopada pojawia się festiwal wpisów w internecie oceniających II RP i Marszałka Piłsudskiego osobiście. Wpisy te, zarówno zawodowców czyli dziennikarzy jak i blogerów - amatorów, są robione na jedno kopyto.
Że Sanacja to faszyści, że brak było wolności demokratycznych, że soldateska i kolesiostwo, że Piłsudski był agentem Wiednia, że Bereza, że antysemityzm. Repertuar jest znany od lat i w zasadzie niezmienny.
Wszelką wiedzę uzyskujemy poprzez porównanie. Porównajmy zatem system państwowy II RP, tylko z czym to będziemy porównywać. Bo jeżeli będziemy porównywać z obecnymi systemami demokracji republikańskiej, to rzeczywiście takie porównanie nie może wypaść korzystnie dla II RP. Tylko, że takie porównanie jest co najmniej nieuczciwe.
Porównać możemy II RP z innymi krajami w tym samym okresie czasu. No to może z Rosją sowiecką, chyba jednak wygrywamy w przedbiegach, u nas nie było konc-łagrów, a władze nie doprowadziły do zagłodzenia sporej części swoich obywateli.
To może z Niemcami, tylko z którymi, z tymi przed czy po dojściu Hitlera do władzy.
Jak po dojściu Hitlera do władzy to raczej tak samo jak w przypadku sowietów.
Tu uwaga na marginesie. Często się przyrównuje Berezę do obozu koncentracyjnego, celują w tym zwłaszcza komuniści. Jest to kolejny przykład na to, że czerwoni łżą zawsze gdy tylko mogą. Bo gdyby Bereza była tym co się jej przypisuje to nie było by świadków, którzy mogli by to opisać.
Przejdźmy do jakiej takiej sensowności wywodu.
Porównajmy II RP i stosunki panujące w sferze polityki i ogólnego pojęcia demokracji do krajów, które zawsze uchodziły i uchodzą za wzrór tejże, czyli Angla i Francja.
Jednym z wyróżników tego czy system jest czy nie jest demokratyczny jest to kto może brać udział w głosowaniu do parlamentu, czyli o równouprawnieniu wszystkich obywateli.
W Polsce równość wyborczą mężczyzn i kobiet zadekretował swoim rozporządzeniem Piłsudski już w 1918 roku. We Francji tak rewolucyjną zmianę wprowadzono dopiero po II WŚ, ponad 25 lat później, inaczej licząc pokolenie później (w Anglii nastąpiło to również później). To które państwo z definicji miało mniejszą procentowo liczbę wykluczonych II RP czy Francja?
Pozostańmy na chwilę przy Francji - afera Dreyfusa. Czy w Polsce międzywojennej zdarzył się przypadek aby w praktyce cały aparat państwowy, głównie tajny, uwziął się na jednego oficera z powodu jego pochodzenia, ja o czymś takim nie słyszałem, ale może mnie ktoś oświeci i wygrzebie gdzieś taki casus. To gdzie był większy antysemityzm pod szyldem państwa w Polsce czy we Francji?

Mam prośbę do tych wszystkich krytykantów II RP, aby wypisując swoje enuncjacje byli łaskawi w sposób jawny mówić, że porównali to co działo się w II RP z innym krajem i w jakim konkretnie okresie historycznym, bo takie ocenianie w oderwaniu od możliwości porównywania jest właśnie BEZSENSOWNYM OCENIANIEM, ponieważ nie ma skali porównawczej.

08 listopada 2009

Pytanie do ekstremalnych wolnościowców?

Pytanie jest skierowane do tych wszystkich, którzy w swoich wpisach mówią o "łasce jazdy" jako o zbędnym kwitku, który niczego nie zmienia w sposobie zachowania się danego osobnika w ruchu drogowym.
Co według was powinno się zdarzyć z facetem, który narobił takich rzeczy:
http://www.tvn24.pl/-1,1627710,0,1,kierowca_pijak_recydywista-z-zarzutami-ofiary-w-szpitalach,wiadomosc.html

07 listopada 2009

Kolejny "genialny" pomysł na wypadek przyszłego kryzysu

Premier W. Brytanii na spotkaniu G-coś tam, stwierdził, że Banki powinny płacić specjalny dodatkowy podatek (coś na kształt obowiązkowych rezerw jakie nasze banki wpłacają do NBP). Z tych pieniędzy miały by być finansowane wszelkie pretuberencje jakie mogły by dotknąć system bankowy w przyszłości.
Uzasadnienie tego pomysłu było takie, że to wyeliminuje na przyszłość taką sytuację, że wszyscy będą się zrzucać na ratowanie banków.
Premier W. Brytanii chyba nie wie co mówi. Po pierwsze taki para-podatek to sobie bankierzy wliczą w koszta i niewątpliwie przerzucą go na swoich klientów. Po drugie coś takiego stworzy niejako automatyczną poduszkę bezpieczeństwa, która wbrew pozorom zwiększy a nie zmniejszy chęć banków do podejmowania nadmiernie ryzykownych operacji. Zasada jest prosta - jesteśmy ubezpieczeni to można szaleć.
Przy okazji tych enuncjacji przemknęła taka informacja, że W. Brytania przeznaczyła około 50 mld GBP na ratowanie swoich banków, a podatnicy będą spłacać wynikłe z tego zadłużenie wewnętrzne przez kilkadziesiąt lat (ile to nie podano).
Nie podaję źródła tych informacji, gdyż są to rzeczy, które usłyszałem dzisiaj po południu w jednym z serwisów III programu PR, a nie znalazłem na razie potwierdzenia tego nigdzie w sieci.
No cóż, nie tylko my mamy "genialnego" premiera, ale to jednak żadna pociecha.

06 listopada 2009

Co powie Tusk Cimoszewiczowi

Dopuszczam również sytuację odwrotną, że to Cimoszewicz powie do Tuska: "słuchaj chłopcze masz zrobić tak i tak".
To szumnie zapowiadane spotkanie będzie się sprowadzało do jednego zdania, które wygłosi Tusk: "Stary, teraz gramy w jednej drużynie".
I to jest główny punkt zbliżenia pomiędzy Tuskiem i PO a SLD i Cimoszewiczem.
Najprawdopodobniej Napieralski i Olejniczak zostaną zepchnięci przez starych wyjadaczy, według mojej oceny nastąpi to najpóźniej w styczniu - lutym przyszłego roku. Zarówno Napieralski jak i Olejniczak to byli i są tacy chłopaczkowie, których wystawiono do pierwszej linii po to żeby publika zapomniała o starych PZPR-owcach. Teraz Cimoszewicz i Szmajdziński wrócą do rozgrywki, bo taka jest potrzeba chwili. O czym jeszcze będą rozmawiali wymienieni w tytule osobnicy? Ano o tym, który z nich w jakiej konfiguracji sondażowej będzie rzeczywistym przeciwnikiem Lecha Kaczyńskiego. I nie mam tu na myśli sondaży upublicznianych, tylko te, które są robione rzetelnie na zamówienie partyjnych szefów.
Cimoszewicz jest najzwyczajniej w świecie wyjściem awaryjnym dla establiszmętu PRL-bis vel III RP.
Cimoszewicz rzecz jasna będzie się do ostatniej możliwej chwili zapierał publicznie, że on się do żadnego kandydowania nie przymierza, by potem w odpowiedniej chwili wygłosić znaną już z poprzednich wyborów mowę o tym ile to listów, maili i sms-ów dostał z błaganiami, żeby kandydował. Ten chwyt już był przerabiany w roku 2005.
Wszystko zależy od tego jak bardzo Tusk się zużyje jako premier i jakie będzie miał rzeczywiste szanse na wybór. Jeżeli obecnemu post-rządowi uda się dociągnąć fikcję literacką jaką jest opis stanu naszego państwa do wyborów to Tusk bedzie kandydatem numer jeden. Jeżeli natomiast wydarzy się coś co w sposób drastyczny zmniejszy szanse Tuska to kandydatem obozu PRL-bis będzie Cimoszewicz.
Jednakże po ostatnich wydarzeniach i sposobie ich opisu przez media to nie jestem sobie w stanie w chwili obecnej wyobrazić jak wielki musiał by nastąpić kataklizm aby Tusk utracił swoją pozycję "złotego dziecka" i beniaminka salonu.

05 listopada 2009

Krótkie podsumowania

Po jaką cholerę powstała ta komisja śledcza
Przecież "winnych" wykrycia afery już ujawniono i ukarano

D.Tusk pojechał do Francji i tam z wielką pompą zadeklarowano rozpoczęcie w Polsce modernizacji polskiej energetyki, zapewne na licencji francuskiej, poprzez wybudowanie iluś tam elektrowni atomowych.
Ja się pytam po co?
Jeśli spojrzymy na mapę Polski i Europy to się okazuje, że około 80 % naszego terytorium znajduje się na obszarze geotermalnie aktywnym, czyli wystarczy wykonać kilkadziesiąt takich odwiertów jakie są na przykład w Mszczonowie żeby drastycznie ograniczyć wydzielanie CO2 przez nasz przemysł. Wtedy my byśmy mogli narzucać wyśrubowane normy ekologiczne innym.
Drugi element z tego samego podwórka. Profesor Nazimek i jego metoda sztucznej fotosyntezy - opatentowana z niemałym trudem. Czyli na każdym "brudnym" kominie instalujemy jakąś tam aparaturę i w efekcie uzyskujemy metanol do dalszego spalania.
Ale takich informacji się szeroko rozumianej publiczności nie ujawnia, bo po co. Jeszcze by sobie publika pomyślała, że możemy coś zrobić samodzielnie, a to jest przecież niedopuszczalne.
To jest mniej więcej taka sama sytuacja jaką opisywali w swoim czasie Joanna i Andrzej Gwiazdowie, gdzie na jakiejś naradzie jakiś partyjny (pzpr-owiec) matoł twierdził, że nikt w Polsce nie jest w stanie zaprojektować jakiegoś tam typoszeregu pomp. Co Gwiazda skomentował w ten sposó, że coś takiego dobrze to jest w stanie zrobić student każdej polibudy w Polsce, a każdy inżynier w sposób wręcz modelowy.
Aleksandrowi Gudzowatemu złożono "propozycję nie do odrzucenia". Jak się wycofa z zarządzania przesyłem gazu przez Polskę to się mu umożliwi wybudowanie odnogi gazociągu Bernau-Szczecin.
Nie lubię faceta, znaczy się Guzowatego, ale spośród hien, które obsiadły naszą gospodarkę to jednak ten człowiek wygląda na jedynego propaństwowca.

Rozpisałem się trochę o energetyce i okolicach, ale to jest ważne, według mnie ważniejsze niż komisje, podsłuchy i inne pierdolety.
Jak nie będziemy zabezpieczeni energetycznie to nic nie będziemy mogli zrobić samodzielnie.

01 listopada 2009

Ile musieli dać piekarze (pigularze)?

Jest taki stary kawał.
Do Papieża przybyła delegacja producentów serów i proponują za "drobnym co łaska", żeby w czasie liturgii nie mówiono "chleba naszego powszedniego" a "sera naszego powszedniego". Proponują coraz więcej "co łaska" i oczywiście odchodzą z kwitkiem. Już po wyjściu z sali mówią między sobą: to ile musieli dać piekarze?
Jest oczywiście kilka wersji tego kawału mniej więcej z taką samą puentą.

To ja się pytam ile dali producenci szczepionek przeciwko grypie i komu, bo to że ta cała "pandemia" grypy A/H1N1 jest bzdurą to w praktyce już w tej chwili wiadomo.
Grypa ta zbiera żniwo w krajach ubogich, gdzie ilość ludzi niedożywionych jest statystycznie większa. Obecnie media atakują nas informacjami o blisko 50 ofiarach na Ukrainie. Ale brakuje informacji o:
- ile było zachorowań głobalnie
- jaki był stan ogólny tych co zmarli
- jakie były przyczyny zgonu (sama grypa czy powikłania)
- jaki był (jest) przedział wiekowy tych co chorują i jaką grupę stanowią na tym tle ofiary.
Tych informacji nie ma.
Jednocześnie zaczynają się pojawiać informacje o tym, że ci którzy przyjęli szczepionkę w tym roku, zaczęli chorować i to w cięższym wymiarze niż w poprzednich latach.
Dochodzą informacja na przykład z Niemiec, że tzw. służby mundurowe i szeroko rozumiany establiszment polityczny i gospodarczy ma być zaszczepiony inną szczepionką niż statystyczny obywatel.

Tu uwaga na marginesie do naszych pożal się Boże polityków. Jeżeli kiedykolwiek jakikolwiek polityk z Niemiec zacznie przy was coś bredzić o równości, wyrównywaniu szans i tym podobne inne bzdety to przypomnijcie mu ten incydent - własnego Narodu nie traktują tak jak trzeba a bredzą o równości wewnątrzunijnej.

Wracając do meritum.
Środowisko lekarskie, nie tylko w Polsce, jest co najmniej sceptyczne wobec prób szczepienia na siłę. Ponadto brak informacji o tych elementach statystycznych, które wymieniłem wyżej w sposób ewidentny nasuwa skojarzenia z kanciarstwem na szeroką bo wręcz ogólnoświatową skalę.

To jest spisek.
To spisek mediów i firm farmaceutycznych. Bo cóż to za problem dla takiej firmy farmaceutycznej "zasponsorować" wyjazd ekipy telewizyjnej do jakiegoś tam miasteczka, gdzie rzeczywiście ludzie chorują i umierają. Potem się taki materiał obrobi, odpowiednio skadruje, przetworzy i wychodzi z tego co najmniej alarmistyczna informacja. Przecież to lepsze i tańsze dla takiej firmy niż wykupywanie czasu antenowego na reklamę, a wykupiona reklama puszczona po takim "programie informacyjnym" będzie miała dużo lepszą skuteczność.

Tu uwaga do czytelników tego tekstu. Nie mam wiedzy (dowodów), że takie machinacje miały (mają) miejsce. To jest po prostu wynik moich przemyśleń powstałych na podstawie informacji w mediach, internecie oraz ze środowiska lekarskiego, czyli skutek pracy myślowej zwanej dedukcją.

To jeszcze razponówmy pytanie: ile i komu dali pigularze?