29 maja 2010

Wy....ać bo psami poszczuję

Taki generalnie w swym przekazie tekst słyszą pod swoim adresem pewni ludzie w Polsce. Tak traktowani są ankieterzy badający opinię publiczną.
Ujawniły taką informację w dniu dzisiejszym dwie osoby: Jarosław Kalinowski podczas porannego programu w Trójce oraz R.A. Ziemkiewicz w swoim felietonie na łamach Rzepy.
RAZ dodał, że zjawisko, które zazwyczaj jest marginalne i obejmuje kilka procent populacji (poniżej 10) od tragedii w Smoleńsku zaczęło przybierać na sile by po miesiącu osiągnąć około 30 procent, a w chwili obecnej sięga nawet 60 procent. Kalinowski stwierdził, nie wdając się w szczegóły, że takich zachowań ankieterzy notują około 50 procent.
RAZ ponadto stwierdził, że oczywiście są to informacje "z tyłu sklepu warzywnego", których nikt oficjalnie nie ma zamiaru autoryzować.
Ponieważ nie są to uczciwe dane pochodzące z tychże pracowni to oczywiście nie ma nic pewnego. Ale jeżeli dwóch ludzi, raczej ze sobą nie zblatowanych, podaje jednego dnia praktycznie tą samą informację, to chyba jednak coś w tym jest.
Czyli, że wszystkie te wyniki badań są publikowane dla grupy równoważnej 40 procentom populacji, czyli około 9,6 miliona (przy założeniu, że liczba uprawnionych do głosowania wynosi 24 miliony).
Te wszystkie OBOP-y i inne zawsze były ośrodkami kształtowania opinii, a nie jej badania. Można powiedzieć, że przekonywały niezdecydowanych, co ma bardzo duże znaczenie w przypadku gdy rozkład poparcia dla sił politycznych jest zbliżony.
Wybory prezydenckie w Polsce zawsze mobilizowały w sposób największy elektorat (była duża frekfencja). Zawsze jednak pozostawała pewna grupa, która w żadnych wyborach nie brała udziału.

Niechęć społeczna jaka spotyka ankieterów współgra z niechęcią do dziennikarzy i do tego co widzieliśmy na filmie "Solidarni 2010".
Ludzie poszli po rozum do głowy i na nowo zredefiniowali podział MY (społeczeństwo) i ONI (wywyższająca się oligarchia).

26 maja 2010

Jak doprowadzić do upadku państwa

To jest link do wykładu,który obrazuje w jaki sposób dokonuje się przewrotu w państwie.

http://www.youtube.com/watch?v=Ya9HtG2UGkk&feature=player_embedded

Link jest do pierwszego odcinka, następne są dostępne równie na YouTubie, należy sobie poklikać, w sumie około godziny i dziesięciu minut.
Ciekawi mnie, w którym momencie omawianego schematu jesteśmy. Bo wydaje się, że historia ostatnio przyspieszyła. Lub też nagle zaczęło się spieszyć tym, którzy chcą dokonać pewnych niegodziwości.

25 maja 2010

Dehumanizacja przeciwnika

Mój poniższy tekst może się komuś wydać skrajny a nawet okrutny, wrażliwcy niech zatem nie czytają. Dehumanizacja przeciwnika to odmówienie drugiemu człowieczeństwa. Przestaje się patrzeć na drugiego jak na człowieka. Jest wiele technik, które to umożliwiają. To dlatego właśnie strzelając na strzelnicach w wojsku strzela się do sylwetek ludzkich, to jest właśnie element takiej działalności. Zupełnie inaczej jest na strzelnicy sportowej, tu strzelamy do koncentrycznych okręgów, czyli ćwiczymy samą sztukę strzelania, a nie umiejętność zabijania. Bo to są dwie różne rzeczy.
Największe jednak sukcesy odnosi dehumanizacja przeciwnika poprzez przekaz propagandowo medialny. Pierwsze kroki w tym kierunku poczyniono w Niemczech Hitlera i Rosji Stalina. U Hitlera wrogiem byli Żydzi, którzy jednocześnie w propagandzie występowali jako: kapitaliści, komuniści, demokraci, tyrani, rasiści i mieszańce, aż wreszcie przekaz propagandowy przekłamał znaczenie wszystkich tych pojęć i pozostał jeden przekaz emocjonalny: Żydzi są źli. Analogiczną rolę co Żydzi dla Hitlera w Rosji Stalina pełnili rolę wszelkiego zła burżuje, imperialiści, a w efekcie wszyscy wrogowie władzy, czy to stricte sowieckiej czy też obecnej. Przekaz w obu przypadkach jest jednoznaczny przeciwnik władzy jest ZŁEM WCIELONYM.

Identycznego zabiegu dokonano na społeczeństwie w Polsce po 1989 roku, ze szczególną intensyfikacją tego procesu po roku 2005, gdy pojawiły się różne hasła w mediach głównego nurtu deprecjonujące i dehumanizujące przeciwnika politycznego. Stąd nie ma się co dziwić, że po tragedii Smoleńskiej pojawiły się takie "dowcipy" jak: "Kaczka po Smoleńsku", że część ludzi skakała do góry ze szczęścia na wieść o katastrofie samolotu z Prezydentem i 95 innymi osobami.

Ma rację Andrzej Wajda - to jest wojna, nie zauważa jednakże on i jego otoczenie, że sami tą wojnę rozpoczęli, że tak rozhuśtali emocje społeczne. A potem się dziwią, że człowiek wpuszczony z mikrofonem i kamerą w tłum zgromadzony na wiecu Jarosława Kaczyńskiego jest opluwany, poniżany i przeganiany. Ja to się dziwię, że tam nie doszło do linczu i że ten człowiek nie został pobity.
A spirala agresji jest nadal nakręcana.

Kto innego człowieka poniża musi sobie zdawać sprawę, że w pewnym momencie sam zostanie poniżony opluty, wyszydzony, wykpiony i przegnany. Jest to tylko kwestia czasu.
Dehumanizacja ma dwa końce (tak jak kij), ci których zdehumanizowano długo nie mogli się podnieść, nie wiedzieli ilu ich jest - tu najlepszą analogią jest wizyta Papieża w 1979 roku. Tak samo jak wtedy ci opluwani się policzyli, co dobrze pokazuje film Ewy Stankiewicz i Jana Pospieszalskiego.

Nie będzie puenty, sami czytelnicy muszą na własny użytek taką dopowiedzieć.

23 maja 2010

Wyliczenie zostało przeprowadzone

PO działa na podstawie p-r, to nie nowina. Dokonano więc przeliczenia. W okolicach Płocka na niezbyt gęsto zaludnionych terenach można dokonać przerwania wałó przeciwpowodziowych.
Straty: około 12 tysięcy tych, których musiano ewakuować.
Zyski: wszyscy ci, których nie musiano ewakuować z okoli Bydgoszczy Torunia i Włocławka.
Rachunek = czysty zysk.
Kilkadziesiąt tysięcy "dusz" , które odczuły dobroć tego rządu wobec kilku a może kilkunastu tysięcy dusz, które odczuły bezduszność tego rządu.
W okolicach Płocka dokonano podziału naszego społeczeństwa i Narodu. Na tych o których dobro warto się troszczyć i na tych, których dobro rządzącym zwisa niskim kalafiorem.
We Wrocławiu ludzie, którzy wydali zezwolenia na budowę apartamentowców na terenach zalewowych - czy ci ludzie poniosą odpowiedzialność, jakąkolwiek - wątpię..
Istnieje według mnie uzasadnione podejrzenie, że wał pod Płockiem został przerwany z chirurgiczną wręcz precyzją. Na podstawie badań operacyjnych przeprowadzono symulację, jak zmienią się preferencje wyborcze w skali regionu i całego państwa w związku z zaistniałą sytuacją i z powyższych obliczeń wynikło, że przerwanie wałów przeciwpowodziowych w tym a nie innym miejscu jest optymalne.
Uratowane zostają: Płock, Włocławek, Toruń i być może inne duże miasta, natomiast na straty idą jakieś tam wiochy po kilka tysięcy mieszkańców.
nie powiem, miejsce wybrano wręcz idealnie w celu minimalizacji strat w ludziach i w sprzęcie i inwentarzu.
Skutki:
Woda z Wisły szybciej niż prognozowano spłynie z okolic Warszawy, a jednocześnie nie zasili fali, która będzie napierała na tamę we Włocławku. Wszyscy są zadowoleni.
Konsekwencje (w tm polityczne): większa ilość ludzi odczuje, że "Państwo" o nich dba, co powinno się przełożyć na lepszy wynik Komorowskiego w wyborach.

Tak w tym momencie widzę to co się dzieje w Polsce w kwestii wyborów i powodzi. Być może w mizarę napływu danych zmienię zdanie.

21 maja 2010

Tego chcieliście ?

Rafał Ziemkiewicz w jednej ze swoich książek napisał (cytat z pamięci): "... I ktoś przyjdzie, zastuka w mapę i wysypie się próchno, które niby jest Państwem Polskim i Polski nie będzie tak jak w czasie rozbiorów. ..."
Gdy czytałem te słowa Ziemkiewicza parę lat temu to wydawało mi się, że facet albo zgłupiał, albo jest to taka licencja poetica. Że przesadza, straszy, nadmiernie ironizuje na temat naszych, jakich naszych do cholery, władz.
Minęło kilka laty i co. Można powiedzieć tylko jedno, jeszcze nikt nie przyszedł i nie zapukał w mapę.
Cała reszta już się wydarzyła. Państwa nie ma.
Katastrofa w Smoleńsku, teraz powódź, a premier i jego akolici prą do wyborów, bo z badań im wynika, że jeszcze mają szansę je wygrać. Bo działania marketingowe wszystkich firm medialnych wspierających ten rząd chronią go na wszystkich frontach.
Napisano wiele na ten temat, o kantach, przemilczeniach i zwykłych kłamstwach. I co, i nic. Nikt się nie potrafił zreflektować. Nikt z tych, którzy wspierają bezkrytycznie i bez sensu ten rząd nie pomyślał najpierw, że ma jednak jakieś inne ważniejsze zobowiązania, że istnieje coś takiego jak Racja Stanu.
Tylko do kogo to powiedzieć - przecież ci do których powinny być skierowane te słowa nie uznają wręcz czegoś takiego jak Naród Polski i uznają takie stanowisko za wyraz ksenofobii, obskurantyzmu, i nietolerancji. I wychowali sobie całkiem sporą rzeszę wyznawców tej ideologii, tylko ciekawe co owi wychowankowie powiedzą gdy przyjdzie im płacić rachunki za poczynania swoich idoli. Nie będą zadowoleni, oj nie będą.
Tylko do kogo trafi ten tekst, głównie do tych, którzy mają takie same poglądy jak ja (lub zbliżone).
A jak tenże Ziemkiewicz w kolejnym tekście publikowanym na łamach "Rzepy" pisze o kłamstwach http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2010/05/20/bezczelne-klamstwo-wajdy-i-%E2%80%9Egazety-wyborczej%E2%80%9D/ , to mu jacyś mundrole wypisuję, że jest PiS-owskim dziennikarzem i jest nierzetelny. Tak samo gdy redaktor Wildstein w niezwykle wyważonych słowach porusza kwestię Smoleńską: http://www.rp.pl/artykul/482731.html, to również tutaj zostaje identycznie potraktowany przez, no nie wiem jak ich nazwać. Bo można być albo głupim albo dostawać za coś takiego pieniądze, trzeciego wyjścia nie ma.
Nie będę nawoływał do głosowania na kandydata, którego sam poprę, bo to bez sensu, ale mam prośbę zwłaszcza do tych wszystkich extremalnych wolnościowców i zwolenników monarchii, żeby zanim podejmą jakąkolwiek decyzję co zrobić przy okazji najbliższych wyborów pomyśleli gdzie leży Racja Stanu i jakie działanie może, ale wcale nie musi, Rację Stanu wesprzeć.

Nie wiem czy już nie jest za późno.

20 maja 2010

Jednak zamach w Smoleńsku ?

Źródło: http://niezalezna.pl/article/show/id/34367
Spece od nawigacji satelitarnej twierdzą, że był zamach. I pokazują twarde i logiczne uzasadnienie swoich twierdzeń. Ciekawe czy ktokolwiek się odniesie do tego.
Czy też jak zwykle w mediach głównego nurtu nastąpi zamilczenie lub też obśmianie.
Ten "raport", który przedstawiła ta niby "komisja" też zdaje się nie wytrzymuje nawet elementarnej krytyki.
Inni piloci, którzy go komentują nie kryją oburzenia na stronniczość i brak odpowiedzi na elementarne pytania, a nawet na to, że pewnych pytań nawet nie postawiono.

19 maja 2010

Brak informacji to też informacja

Wchodzimy na stronę tvn24.pl (spokojnie można, nie pogryzie) i cóż widzimy. Cztery pierwsze zajawki wiadomości dotyczą powodzi. W tym jedna o tym, że woda wdarła się do Krakowa - przerwane wały powodziowe. Ale w porównaniu do analogicznych informacji z dni wcześniejszych jest pewna zasadnicza różnica. Pod żadnym z tych elementów nie ma załączonego filmu z bieżącej sytuacji. Owszem są jakieś zdjęcia ale już ostro nieaktualne. Nie jestem w stanie uwierzyć, że tam na miejscu nie ma ekip telewizyjnych, które to raportują na bieżąco, nie jestem w stanie uwierzyć, że nikt z tych wszystkich, którzy tak ochoczo przesyłają swoje krótkie filmiki bądź zdjęcia na platformę "kontakt24" nagle nie może żadnego takiego filmiku ani zdjęcia wykonać.
Praktycznie od wczorajszego (18-05) południa na stronach TVN24 nie pojawiły się żadne nowości. Owszem te istniejące obecnie informacje są w miarę precyzyjne, ale to są artykuły gazetowe, a nie informacje wizualne. Ciekawe dlaczego? Przecież obraz lepiej przemawia do człowieka, zwłaszcza taki dramatyczny obraz, niż suchy tekst. Ale nie tym razem, tym razem trzeba wysilić mózgownicę i zacząć czytać.
Jak ktoś chce w miarę nowe i dokładne zdjęcia i filmiki to lepiej ich poszukać na yutobe.pl. Tutaj jest wprawdzie pewne opóźnienie, ale nie aż takie jak to co prezentuje obecnie TVN.
Rząd i wspierające go media bardzo się starają, żeby nie wprowadzać stanu klęski żywiołowej, nawet w części kraju. Robią to wbrew faktom, bo poziom wody w Wiśle przekroczył w dniu 18-05 około południa poziom fali powodziowej z 1997 roku o 80 centymetrów. A dzisiaj około trzeciej nad ranem woda przelała się przez wały powodziowe i zalała część Krakowa. W Krakowie zamknięte są trzy mosty. Tego w 1997 roku nie było. Ale skoro się nie pokazuje tych obrazków to ludzie o tym nie wiedzą, a jak nie wiedzą to problemu nie ma.
Wszyscy wiedzą, że wprowadzenie stanu klęski żywiołowej nawet na małym obszarze kraju musiało by doprowadzić do przesunięcia wyborów o 90 dni (od zakończenia obowiązywania tego stanu), a to doprowadziło by do przesunięcia wyborów prezydenckich na jesień.

Mam prośbę do tych wszystkich, którzy mają możliwość dokumentowania tego co się dzieje, aby robili to jeszcze intensywniej i żeby swoje filmiki i zdjęcia opatrywali precyzyjną informacją o dacie i miejscu wykonania.

17 maja 2010

Stara dobra Unia Wolności

Jak się dobrze przyjrzeć temu komitetowi honorowemu Komorowskiego to właśnie coś takiego widać. Starą UW. Tych wszystkich "ludzi rozumnych", tych "artystów" z Bożej łaski. Taki Chyra, który w sposób jawny mówi: "Ja to się polityką nie interesuję." To dlaczego dziennikarz przeprowadzający wywiad nie wziął go od ręki pod fleki i nie zadał pytania, że skoro się nie interesuje polityką to po cholerę miesza ludziom w głowach. Inna "artystka" Kora, mówi na takim poziomie ogólności, że też się doprasza o dociśnięcie. A w miarę sprawny dziennikarz jest w stanie zrobić i z takiego Chyry i z takiej Jackowskiej dosłownie pasztet. Przecież ci ludzie nie dysponują taką wiedzą, żeby mogli na serio i na poważnie rozmawiać. Ale udają "wielkich" i "światłych" - nie są ani wielcy ani światli. W swojej grupie zawodowej reprezentują w miarę przyzwoity poziom i tyle.

Jeśli się przyjrzymy minie Donalda Tuska w czasie tych uroczystości to poza ewidentnymi momentami gdy jego twarz wyrażała chęć mordu (niektóre fragmenty przemówień jak ten, że charyzmatyczni są psychopaci), to zobaczymy jedno. Tusk zaczął się orientować, że PO zostało totalnie skolonizowane przez dwie grupy. Z jednej strony lodziarzy i drobnych oszujszczików, a z drugiej przez UW. Tą samą UW, którą w swoim czasie tenże sam Donald Tusk pomagał wykończyć. A teraz "ludzie rozumni" przyszli i opletli Tuska pajęczyną miłości - niewątpliwie chcą go udusić, wprawdzie jeszcze nie w tej chwili, jeszcze jest im potrzebny, ale gdy tylko nadarzy się sposobność to zgodnie ze swoimi zwyczajami zaczerpniętymi z nie byle jakiej szkoły (krótki kurs WKPb), dokonają zamachu wewnątrz PO. Pewnie, żeby nie wzbudzać podejrzeń pierwszym po Tusku będzie ktoś taki jak Schetyna, a potem władza przejdzie w stare dobre sprawdzone ręce - no na przykład taki młody Mazowiecki się marnuje jako publicysta - niech się sprawdzi w polityce, gdzieś tak zadecyduje jakieś gremium.

Ciekawe czy Tusk w pełni widzi te zagrożenia. Dotychczas głównych swoich konkurentów wewnętrznych rozgrywał wręcz koncertowo. Ale tu musi się spieszyć, bo jak nie to się go pozbędą.

16 maja 2010

Albo Komorowski albo Gabon - tako rzecze naczelny dement III RP

Źródło: http://www.tvn24.pl/-1,1656566,0,1,komitet-obrony-bronka-_-normalnego,wiadomosc.html

A dla odmiany wajdalista powiedział coś o "wojnie domowej"

Charyzmę mają psychopaci" to dla odmiany wyimek z Marka Majewskiego - podobno felietonisty.

No i ten tytuł: "Komitet obrony Bronka normalnego"

Ale nic to, niech plują dalej, ciekawe co im z tego przyjdzie. Bo według mnie już dawno przekroczono poziom, powyżej którego ludzie zaczynają się zastanawiać, że coś tu panie śmierdzi. Bo jak się na kogoś w polityce, czy ogólnie w życiu publicznym, nadmiernie pluje, a w dodatku obraża ludzi o przeciwnych poglądach, to pojawia się zwykła złośliwa chęć pokazania "międzynarodowego gestu pokoju" tym, którzy tak się zachowują.

13 maja 2010

The Game Master

Jeśli nie możesz pokonać swoich wrogów to się do nich przyłącz - tak brzmi jedna ze strategii Indian.
Co, jeśli nie da się przyłączyć?
Wtedy należy zastosować zmianę strategii i taktyki. Jeśli to również nie daje efektów?

Wtedy należy zmienić zasady.

Właśnie zmieniono zasady gry.

12 maja 2010

Przypomina się Suworow

Nie było zamachu, NIE BYŁO, NIE, NIE BO NIE.

I oczywiście potrafią dodać argument, że Rosja nie miała motywu, a co by powiedzieli gdyby motyw się znalazł?

Jak słyszę takie teksty to mi się przypomina jeden fragment z Suworowa (będę cytował z pamięci): "... marszałek przez 15 minut grzmiał z trybuny, że nie było posiedzenia politbiura w dniu 19-08-1939. Ale po co się tak denerwować pomyślałem, nie było to nie. Cóż to za wielka sprawa. ..."
(chodzi o to posiedzenie politbiura, na którym Stalin przedstawił zmienioną koncepcję polityki zagranicznej i co zaowocowało paktem z Niemcami i wybuchem II WŚ). Później Suworow, przed ujawnieniem przez Rosję, że takie posiedzenie miało miejsce z całym spokojem "na wydrę" (nie mając dowodów) twierdził, że takie posiedzenie było.

Identycznie jest teraz - przeciwnicy "teorii spiskowych", "szalonych wujków" i "oszołomów" drą się w identyczny sposób jak ten marszałek.
Przedstawiają nawet "dowody" w postaci zdjęć szczątków samolotu, co ma dowodzić, że nie mogło być tak zwanej bomby paliwowo powietrznej i twierdzą, że trzeba by wózkiem widłowym ładować na pokład tego samolotu taki ładunek.
Mam taką radę, może by najpierw sobie poczytali w jakich warunkach następuje taka detonacja (jaki procent zamkniętej przestrzeni musi być wypełniony paliwem aby taka detonacja była skuteczna). Dobrym źródłem jest "JANES".
Sam osobiście uważam, że było to mało realne, ponieważ jednak dosyć trudne technicznie, ale NIE JEST TO NIEMOŻLIWE.
Również inne koncepcje są wyśmiewane - takie jak lot samolotu wyspecjalizowanego do walki elektronicznej lub użycie impulsu elektromagnetycznego dużej mocy.
Te rzeczy są możliwe, ponieważ istnieją fizycznie urządzenia mogące coś takiego zdziałać - pytanie jest czy ich użyto?

Istnym kuriozum są zaś treści z których wynika, że rozważanie takich koncepcji może doprowadzić do powstania mitu i do przemocy, oraz do polaryzacji społeczeństwa i radykalizacji nastrojów.
To są sugestie jakich nie powstydziła by się GW.

Mit już powstał - przepadło, mit bardzo prosty, Prezydent leciał pokłonić się tym co zginęli 70 lat temu i zginął i jako Wódz Naczelny, który zginął na posterunku został pochowany na Wawelu.

Co do przemocy to mam jedno pytanie, czy szanowni, którzy to piszą, przewidują Rosyjską interwencję militarną jeśli "durne paliaczki" nie zaprzestaną snuć takich rozważań.

Polaryzacja społeczeństwa i radykalizacja nastrojów jest niezbędna, żeby dotrzeć do w miarę dużej części Narodu z przesłaniem o tym, że rządzący mają za zadanie walczyć o nasze Narodowe interesy. Bo takie nic nie znaczące poklepywanie po plecach, takie "różnienie się pięknie" to mamy od 20 lat i do czego to doprowadziło to chyba wszyscy widzą.

Co do braku motywu wyjaśniam.
Jeśli weźmiemy pod rozwagę, że na terenie Polski istnieją złoża geotermalne, które zabezpieczają nasze potrzeby energetyczne w 160 % (jak na w tej chwili) oraz, że istnieją również złoża gazu łupkowego, które oceniane są przez firmy z USA na taką ilość, że wystarcza na nasze potrzeby i jeszcze dużej części Europy na około 100 lat. A z drugiej strony mamy takiego Pawlaka, który przywozi nowy 30-to letni kontrakt gazowy z Gazpromem i śmie twierdzić, że odniósł sukces, podczas gdy średnio rozgarnięty rezus widzi, że to padaczka.
To chyba jednak motyw się znajduje i to całkiem realny.

Albo jeszcze coś innego, nie będę podawał kto, żeby nie unieśmiertelniać tego ancymonka, pisze:
"... Natomiast Polska będąca gospodarczym tygrysem, Polska wydająca dziesiątkami noblistów, Polska wiodąca w odkryciach naukowych, Polska silna i bogata – taka Polska będzie podmiotem w geopolityczno-gospodarczych rozgrywkach. Wymaga to patrzenia w przyszłość. Wymaga to pracy organicznej, odwołania do sukcesów, postawieniu na samych siebie jako kowali własnego losu. ..."

Ktoś kto coś takiego wypisuje chyba nie wie w jakim kraju żyje, a w każdym razie nie zdaje sobie sprawy z żenującego obecnie poziomu nauki w Polsce. Na coś takiego odpowiedzieć mogę tylko cytatem z mojego kolegi (obecnie dziekana jednego z wydziałów Politechniki Warszawskiej): "... Ludzie kończący obecnie licencjat (3-letnie studia inżynierskie) mają mniejszą wiedzę z przedmiotów podstawowych takich jak matematyka i fizyka niż my gdy kończyliśmy liceum (1981 rok). ...'
Tylko świrnięty magisterek nauk politycznych lub innego tego typu kierunku studiów humanistycznych może takie brednie wypisywać i brać swoje chciejstwo za rzeczywistość.

11 maja 2010

Ziobro czający się za lasem

Emocjonujemy się (ja też) tym co się dzieje, tą hucpą, tymi przekłamaniami mediów, ale czasem warto usiąść i spokojnie przeanalizować to co się wyrabia i spojrzeć na wszystko z dłuższej i szerszej perspektywy.
Pierwszy element tej układanki to, to że kandydatem na urząd Prezydenta został Komorowski. To wcale nie był naturalny kandydat.
Tu wypada się cofnąć do wyborów 2005 roku, gdy Tusk delegował do tak zwanych "rozmów koalicyjnych" Jana Rokitę. Skutki tych rozmów wszyscy znamy. Praktycznie w momencie gdy to nie Tusk był głównym negocjatorem było wiadomo, że to jest szopka, a nie poważne rozmowy. Co się później stało z Janem Rokitą to też wszyscy wiemy. A na Tuska nie spadł nawet ułamek odpowiedzialności za fiasko tamtych rozmów.
Analogicznie obecnie, Komorowski nie był i nie jest główną siłą sprawczą w PO. Jest człowiekiem "na pokaz".
Istnieje uzasadnione podejrzenie, że nawet konkurując bezpośrednio z Lechem Kaczyńskim został by pokonany. Ja wiem, że to dosyć karkołomne twierdzenie, ale postaram się je udowodnić. Dla PO jest to niezwykle wygodna sytuacja - taki prezydent z przeciwnej opcji, można vetem lub groźbą veta usprawiedliwić absolutne nic nie robienie. Nie podejmowanie żadnych wyzwań, ani prób zmiany czegokolwiek w państwie.
Przecież następne wybory (parlamentarne) odbędą się za rok i kilka miesięcy (zgodnie z kalendarzem wyborczym). Czy PO wykonała by jakikolwiek istotny ruch w celu naprawy państwa i finansów gdyby nawet miała "swojego" prezydenta mając taką perspektywę - nie sądzę. Nie zrobili nic, a tylko napsuli i teraz mieliby się nagle sprężać tuż przed kolejnymi wyborami - wolne żarty.

W moim pojęciu tuż za Tuskiem istnieje bardzo silne i niezwykle sprawne środowisko konceptualne, które podpowiada mu (lub wręcz rozkazuje) co ma zrobić w pewnych kluczowych momentach. Właśnie te dwa zdarzenia wyraźnie na coś takiego wskazują. Tym środowiskiem konceptualnym nie jest oczywiście tak zwany "dwór Tuska" z Arabskim, Schetyną i innymi, ale zupełnie kto inny.

Co się wydarzy w najbliższym czasie.
Komorowski przegra wybory prezydenckie przy wręcz ostentacyjnie leniwej bądź też ostentacyjnie nieudolnej działalności swego komitetu wyborczego, przy oczywistym rweteście jaki będzie dobiegał z GW i TVN oraz mediów stowarzyszonych.
Najprawdopodobniej również wybory samorządowe na jesieni tego roku zostaną położone - co będzie miało na celu uspokojenie społeczeństwa i spacyfikowanie nastrojów anty systemowych. Społeczeństwo stanie się "syte" tymi dwoma zwycięstwami.

Prawdziwa batalia rozegra się przy okazji przyszłorocznych wyborów do sejmu i senatu.
Bo tutaj właśnie jest ten Ziobro czający się za lasem. Oczywiście Zbigniew Ziobro jest tutaj figurą umowną (ale najbardziej według mnie prawdopodobną) jako kandydat na szefa i premiera. To ten moment będzie kluczowy, a medialna propaganda niezmiernie ułatwiona i skierowana w tą stronę, żeby jednej opcji nie powierzać całości władzy. Oczywiście nikt nie będzie wspominał prezydentury Kwaśniewskiego i równoczesnych rządów SLD.

Tego boją się najbardziej, tego samego co wydarzyło się na Węgrzech 2 tygodnie temu gdy FIDESZ uzyskał taką większość, że samodzielnie będzie mógł zmienić konstytucję.

Możliwości

Działania Tuska i jego rządu po tragedii w Smoleńsku budzą zdziwienie, niedowierzanie i zażenowanie. Zachodzi w związku z tym pytanie dlaczego?
Dlaczego rząd i wszystkie podległe mu służby robią wszystko żeby nic co dotyczy tego wydarzenia nie wyszło na światło dzienne?
Dlaczego podjęto wręcz kuriozalną decyzję o wysłaniu do Smoleńska ekipy archeologów? I to w dodatku specjalistów od średniowiecza.

Są według mnie następujące możliwości:

1. Zostali skutecznie przestraszeni
2. Są agenturą
3. Są idiotami

Zachowują się idiotycznie (podejmują idiotyczne decyzje), ale idiotami to raczej nie są. Podejmowanie idiotycznych decyzji (archeolodzy) ma w moim pojęciu przykryć rzeczywiste przyczyny i cele takich działań.

Nie mam wiedzy czy zostali przestraszeni czy też są agenturą, w związku z czym sprawa pozostaje otwarta.

10 maja 2010

Czas przyspieszył

Po tragicznych wydarzeniach pod Smoleńskiem wiele rzeczy się zmieniło. Nastąpiła kolejna skokowa zmiana wiedzy społeczeństwa na temat państwa w jakim przyszło im żyć. Podobne zjawisko miało miejsce w okolicach afery Rywin-Michnik. Wtedy jednakże media były jedną ze stron konfliktu, a ponieważ mediom zależało na zdezawuowaniu ekipy SLD, to w sumie tego dokonały. Wprawdzie nie doprowadziły do całkowitego zniszczenia tej formacji, a mogły, ale jednak ostro ich poturbowały. Media i osoby nimi rządzące wyszły z założenia, że lepiej mieć alternatywę na przyszłość na wszelki wypadek.
Obecnie sytuacja jest jednak odmienna. Media stoją w opozycji do pewnej części społeczeństwa i reprezentujących tą część społeczeństwa środowisk politycznych. Ale te same media zostały w pewnym momencie zmuszone do tego, że przyznały się do kłamstwa i manipulacji na temat tragicznie zmarłego Prezydenta Kaczyńskiego i Jego małżonki.
I w tym momencie ludzie sterujący mediami chcieli powiedzieć: "DOŚĆ". Dalszej ekspiacji nie będzie. Tymczasem społeczeństwo czy to z powodów wyrozumowanych, czy też intuicyjnie zakrzyknęło: "CHWILECZKĘ, CZY TYLKO NA TEMAT LECHA KACZYŃSKIEGO KŁAMALIŚCIE". A może byście przestali opowiadać brednie na temat innych polityków, może byście zaczęli uczciwie przedstawiać to co się dzieje, a nie formatowali przekaz medialny pod wygodny dla was strychulec.
Na coś takiego media, a zwłaszcza ich szefostwo, zgodzić się nie mogły. Sytuacja miała wrócić do "normy", a przynajmniej na to liczyli szefowie medialnych korporacji.
I tu się przeliczyli.
Duża część ludzi, którzy byli do tej pory niechętni dla PiS i Jarosława Kaczyńskiego osobiście się najzwyczajniej wściekła. Wściekli się na to, że media usiłują bez żenady robić z nich debili. O ile wcześniej, gdy media regularnie podśmiewywały się z Kaczyńskich, czasami tylko wkraczając na tematy istotne politycznie i to w dodatku w sposób niezauważalny dla przeciętnego odbiorcy medialnej papki, to to przechodziło.
Teraz jednak gdy media usiłują wmówić społeczeństwu, że rząd robi wszystko dobrze - głównie chodzi o działania po katastrofie pod Smoleńskiem, to jednak ludzie rozumiani jako całość społeczeństwa przestają w to wierzyć. Przestają wierzyć, bo jeśli minister Kopacz w jednym tygodniu głosi z absolutnie pewną miną, że służby rosyjskie przekopały cały teren katastrofy na metr w głąb, a w następnym tygodniu pokazywany jest film amatorski, na którym widać paszport RP + zdjęcia banknotu 100 złotowego + jakieś inne elementy, to jednak aż takiej bzdury ludzie w tak krótkim okresie czasu łyknąć nie mogą.

I to jest właśnie to przyspieszenie jakie w ostatnim okresie czasu nastąpiło. "Układ" vel "Salon" vel "Michnikowszczyzna", nie mają skutecznego antidotum na takie nagromadzenie dysonansu poznawczego jaki się musiał pojawić w mediach (nawet tych głównego nurtu), bo jednak aż takiej ilości debilizmów zamieść pod dywan się nie dało.

Ciekawi mnie jakie będą skutki wysłania przez rząd Donalda Tuska archeologów na miejsce katastrofy pod Smoleńskiem. Tusk, sam będąc historykiem z wykształcenia powinien sam sobie zdawać sprawę z absolutnej nieadekwatności tych działań.
Kilkakrotnie już ten pomysł poddawano tej ekipie, jak nie wiedzą co robić po czymś takim to niech sobie obejrzą DISCOVERY i tam filmów o tym co się robi po rozbiciu się samolotu jest dosyć dużo. Brać wybierać decydować i niczego nie żałować.
Kuriozum pomysłu wysłania tam archeologów nie wiem w czyjej głowie powstało. Jestem ciekaw kto z tych, którzy tam zostali wysłani będzie chciał podpisać się swoim imieniem i nazwiskiem pod jakimkolwiek dokumentem z tych działań. Ktoś taki powinien być skończony jako naukowiec.

09 maja 2010

Oskarżam

Donalda Tuska, o to, że działając wspólnie i w porozumieniu działał na szkodę interesu Państwa Polskiego. W celu poniżenia rywala politycznego na arenie wewnętrznej dał się wciągnąć w rozgrywkę, która doprowadziła do śmierci Prezydenta RP i 95 towarzyszących mu osób. Oskarżam go również o to, że działając wspólnie i w porozumieniu z obcym i wrogim mocarstwem nie zawahał się tak pokierować śledztwem aby nigdy nie zostały wyjaśnione wszelkie okoliczności tej tragedii.
Żądam KARY GŁÓWNEJ

Bronisława Komorowskiego, o to, że działając wspólnie i w porozumieniu dokonał nieprawnego zaboru stanowiska prezydenta państwa oraz, że korzystając z tych prerogatyw dokonał nieznanego na razie zakresu przestępstw urzędniczych, których celem było zatarcie śladów działalności komisji likwidacyjnej WSI. Co wyczerpuje znamiona czynu ZDRADY GŁOWNEJ.
Żądam KARY GŁÓWNEJ

Ewę Kopacz, o to, że działając wspólnie i w porozumieniu świadomie wprowadziła społeczeństwo w błąd co do zakresu i jakości czynności śledczych podjętych przez śledczych na terenie katastrofy pod Smoleńskiem. Ponieważ czyn ten wyczerpuje znamiona zdrady interesu Narodowego, to również w tym przypadku żądam KARY GŁÓWNEJ.

Tomasza Arabskiego, Radosława Sikorskiego, o to, że działając wspólnie i w porozumieniu pragnąc poniżyć na arenie wewnętrznej swego rywala politycznego dokonali czynów, które doprowadziły do śmierci PREZYDENTA RP i 95 towarzyszących mu osób. Co wyczerpuje znamiona czynu ZDRADY GŁÓWNEJ. Żądam KARY GŁÓWNEJ.

Taką listę można ciągnąć długo i przewlekle. Ilość ludzi, którzy są odpowiedzialni za to co się wydarzyło jest znaczna. Jest kwestią tylko i wyłącznie czasu aby poznać pełną listę osób odpowiedzialnych.

Dla tej jednaj sytuacji warto w Polsce przywrócić KARĘ GŁÓWNĄ.

08 maja 2010

Pogrzeb albo dlaczego o tych ludziach się nie słyszy?

W dniu 15-04-2010 zmarł mój znajomy prof. dr hab. fizyki Leszek Dobaczewski. Byłem na jego pogrzebie w dniu 22-04-2010. Leszek chorował długo i przewlekle, ale sądzę, że zabiło Go to iż utracił wiarę w to że może powrócić do zdrowia. Nie będę opisywał Jego perypetii zdrowotnych, pomimo iż je znam dość dokładnie, ponieważ nie czuję się do tego upoważniony.
Napiszę o czymś innym.
O Leszku Dobaczewski, jego bracie Jacku, o Witku Nazarewiczu i o Małgorzacie Walewskiej.

Leszek Dobaczewski był fantastycznym człowiekiem, wielokrotnie tego dowiódł. Był wesoły i był to tak zwany "swój chłop". Nigdy nie zapomnę gdy pijąc kiedyś razem wódkę powiedział do mnie: "... Stary, ale pamiętaj, elektrony są ZIELONE, i pamiętaj, że to JA ci o tym powiedziałem. ...". Taki był.
Leszek Dobaczewski był człowiekiem o jakim ja mówię, że ktoś taki jest mózgowcem. Był wielokrotnie zapraszany do Amerykańskich ośrodków badań, z laboratorium Livermoor włącznie. Umówmy się szczerze, niewielu naszych naukowców dostąpiło tego zaszczytu.
Prace, które prowadził Leszek doprowadziły do wyprodukowania i zastosowania na skalę przemysłową ZIELONEGO LASERA - z tego wynika poprawnie rozumując, że każdy kto ma kompa z wbudowanym DVD powinien być mu wdzięczny.
Gdy nad trumną Leszka przemawiał Jego szef to naprawdę musiałem się zmużdżać, żeby załapać o czym mówi i czego rzeczywiście dotyczyły badania, które Leszek prowadził.

Teraz będzie o Jacku Dobaczewskim (brat Leszka) i o Witku Nazarewiczu. Obaj wymienieni od dziesięcioleci pracują tylko w USA. Ich prace są praktycznie nieznane w Polsce. Również z nimi miałem okazję się napić. Pamiętam taki jeden epizod. Będąc na dużej bani wypełnili jakiś formularz jakiegoś zapyziałego uniwersytetu w USA i wysłali (starającym się o pracę miał być Jacek). Robili sobie oczywiście zgrywy. Potem Jacek nie mógł się opędzić od coraz to wyższych ofert, które z tegoż uniwersytetu nadchodziły. Gdy suma apanaży zaczynała być niebezpiecznie wysoka Jacek powiedział: "... Ale co ja bym tam robił, przecież oni nie dali by mi szansy na jakikolwiek rozwój. ...".
Jacek był na pogrzebie swojego brata, niestety Witek nie mógł.

Małgorzata Walewska jest dla odmiany koleżanką mojej żony z liceum. Jest śpiewaczką światowej klasy i formatu. Występowała ze wszystkimi sławnymi: Luciano Pavarotti, Placido Domingo, Simon Estes, Luis Lima, Bernhard Weikl, Thomas Hampson, Edita Gruberová. O niej również w Polsce się nie słyszy.

Ciekawe dlaczego o tych wyżej wymienionych ludziach się nie słyszy. Dlaczego nie mówi się w mediach o sukcesach naszych fizyków pracujących za oceanem, dlaczego nie mówi się i nie nagłaśnia każdego występu Walewskiej? Przecież to jest promocja naszego kraju, to jest promocja ludzi, którzy odnieśli i odnoszą na co dzień sukces na arenie międzynarodowej. Oni są naszym towarem eksportowym, Łatwiej powiedzieć o hydrauliku lub o opiekunce dla osób przewlekle chorych, którzy za grosze będą pracować we Francji bądź w Niemczech.
Ale nie. O takich ludziach w polskojęzycznych mediach nad Wisłą się nie mówi.
A takich ludzi w Polsce jest znacznie więcej. Ale się o nich nie mówi.
Nie mówi się argumentując w sposób wręcz kretyński: "... że taki etos, naukowca, to się nie sprzeda w mediach, łatwiej jest sprzedać w mediach to czy Doda miała na sobie majtki czy nie. ..."
Nie mówi się o takich ludziach również z tego powodu, żeby społeczeństwo nie miało aspiracji, żeby nie mogło wbić się w dumę z rodaków, którzy odnieśli sukces.
Żeby nie mogła się wytworzyć lub maksymalnie to utrudnić i opóźnić KLASA ŚREDNIA.

Nie mówi się również z tego powodu, że Ci wyżej wymienieni nie są uwikłani w żadne koterie towarzyskie, nie są umoczeni w bycie TW i nie można ich wziąć "pod but". A takiego Wajdę czy Olbrychskiego można. Nawet nie trzeba od razu straszyć, wystarczy poprosić, a on sam jeden z drugim już sam będzie doskonale wiedział jaką linię ma trzymać w trakcie rozmowy na wizji i fonii.

Mam olbrzymią pretensję do mediów, w tym również do takiego medium jak Gazeta Polska, że nie promują opisanych wyżej osób, ich dorobku i ich drogi życiowej.
Bo ci ludzie powinni stanowić wzorzec dla maluczkich. Ktoś kto będzie się bardzo starał, ale nie starczy IQ, to nie zostanie profesorem na MIT, ale przynajmniej nie będzie pół-mózgiem i dresiarzem. Każdy ma szansę.

SKANDAL !!!!

Źródło : http://niezalezna.pl/article/show/id/33905

Trzecia czarna skrzynka została przekazana stronie rosyjskiej. Tak bez żenady wypowiedział się prokurator generalny.

Może jeszcze ten zapis z kabiny pilotów, który nagrywała na żywo ABW w czasie trwania całego lotu też zostanie przekazany Rosji?
Mówiąc szczerze nie zdziwię się jeśli coś takiego by nastąpiło.

Mainstream i PO głoszą tezę, że "Państwo Polskie zdało egzamin" w związku z tą tragedią. Ja powiem inaczej. Egzamin to zdało społeczeństwo, bo nikt nie poszedł z koktailami mołotowa podpalać ruską ambasadę, nikt też nie pobił na ulicy żadnego dziennikarza, nikt nie napluł w twarz Olbrychskiemu czy Wajdzie. Tak społeczeństwo zdało egzamin z powściągliwości. I dobrze.
Tylko jak dalej będą sprzedawane w mediach takie bzdury to miarka się może przebrać i ktoś po ryju może zaliczyć.

Natomiast państwo rozumiane jako jego aparat tego egzaminu nie zdało, od początku do końca. Gdzie początkiem było co najmniej zaniechanie ochrony samolotu rządowego i śmierć 96 osób z prezydentem na czele. Środek tego to powielanie bredni wysmażonych nie wiadomo gdzie i przez kogo na przykład o czterokrotnej próbie lądowania. A obecnie całkowity niedowład kompetencyjny i wzajemne przerzucanie się odpowiedzialnością za to, kto w Polsce za to śledztwo odpowiada. Czy tym odpowiedzialnym jest prokurator generalny Seremeta, czy też może szef MSW Miler. Nie wiadomo.

Grozi nam stan wojenny

Uzasadnienie
Poziom i intensywność ostrzału medialnego, a przy tym ich totalna nieskuteczność wyraźnie na to wskazują.
Analogii nie trzeba szukać daleko. Wystarczy się przyjrzeć motywacjom, które kierowały Jaruzelskim i innymi. To właśnie policzenie się ludzi spowodowało to, że w 1981 wyprowadzono czołgi na ulice. Teraz może być podobnie, ludzie się znowu policzyli. Wszyscy ci, którym wydawało się, że są dziwakami, moherami i odmieńcami nagle zobaczyli, że podobnymi do nich są tysiące, jeśli nie setki tysięcy i miliony.
Władza rozumiana jako aparat przymusu też to widzi. Zdają sobie sprawę z tego, że już jutro może ich nie być, że mogą zostać zmieceni decyzją wyborczą.
To ich może determinować do wyprowadzenia czołgów na ulicę. Niestety mam takie zdanie o obecnym premierze i marszałku sejmu, jest mi z tego powodu niezmiernie przykro.
Ludzie ci, sprawując władzę pochodzącą z wyboru demokratycznego sprzeniewierzyli się swoim obowiązkom. I dla swoich partykularnych interesów oraz dla podtrzymania fikcji, która ich wspierała i nadal wspiera zdolni są do najbardziej odrażających czynów.
Nie ma w słowniku ludzi, którzy szanują werdykt demokratycznych wyborów słów na określenie tego co można przypisać obecnej ekipie rządzącej.

Zdrada jest tutaj najbardziej delikatnym określeniem.

06 maja 2010

Janusz Śniadek

Przewodniczący Solidarności Janusz Śniadek Adonisem nie jest. Warto jednak zwrócić uwagę jakie zdjęcia przewodniczącego są obecnie publikowane w mediach.
Twarz wykrzywiona, otwarta paszcza, zezuje, patrzy spode łba i inne tego typu obrazki. Jednym słowem robią z niego buca i chama, który nawet wyglądać nie potrafi.
Ciekawe dlaczego?
Mam nieodparte wrażenie, że z tego samego powodu jaki przyświecał "mediom" i innym luksusowym dziennikarzom i luksusowym dziennikarkom gdy w identyczny sposób prezentowali Lecha Kaczyńskiego.

Wała i buca stosując fotografię można zrobić z każdego, to nie jest problem. Czy ludzie się na to nabiorą - to jest problem i pytanie zasadnicze.

Przelewanie z pustego w próżne czyli co z tym śledztwem

W tygodniu bezpośrednio po tragedii w Smoleńsku media podały dwie informacje:
1. W tym samolocie były 3 (słownie trzy) "czarne skrzynki", z których jedną oddano naszym władzom od ręki
2. ABW miała cały czas na podsłuchu kabinę pilotów i monitorowała przebieg tego lotu - ergo istnieje nagranie z całego lotu i jest ono w posiadaniu naszych władz.

Nie będę podawał linków do tych informacji bo mi się ich nie chce szukać, ale ci, którzy w miarę uważnie się temu przyglądali oraz nie mają mózgów wyżartych przez narkotyki powinni to również kojarzyć.

W takim razie po co oczekiwać na wersję strony rosyjskiej, szkoda czasu. Chyba, że przekazana trzecia czarna skrzynka jest zniszczona i nic się nie daje z niej odczytać i/lub nagranie dokonywane przez ABW zostało zniszczone lub w inny sposób utracone.

Niech się wreszcie zdecydują na coś, bo ja w tej chwili jestem w stanie uwierzyć w najbardziej nawet nieprawdopodobną wersję wydarzeń.
Biorąc pod uwagę powyższe, to jakakolwiek wersja, która zostanie opublikowana przez Rosjan i przyklepana przez ten niby nasz rząd będzie dla mnie niewiarygodna.