08 maja 2010

Pogrzeb albo dlaczego o tych ludziach się nie słyszy?

W dniu 15-04-2010 zmarł mój znajomy prof. dr hab. fizyki Leszek Dobaczewski. Byłem na jego pogrzebie w dniu 22-04-2010. Leszek chorował długo i przewlekle, ale sądzę, że zabiło Go to iż utracił wiarę w to że może powrócić do zdrowia. Nie będę opisywał Jego perypetii zdrowotnych, pomimo iż je znam dość dokładnie, ponieważ nie czuję się do tego upoważniony.
Napiszę o czymś innym.
O Leszku Dobaczewski, jego bracie Jacku, o Witku Nazarewiczu i o Małgorzacie Walewskiej.

Leszek Dobaczewski był fantastycznym człowiekiem, wielokrotnie tego dowiódł. Był wesoły i był to tak zwany "swój chłop". Nigdy nie zapomnę gdy pijąc kiedyś razem wódkę powiedział do mnie: "... Stary, ale pamiętaj, elektrony są ZIELONE, i pamiętaj, że to JA ci o tym powiedziałem. ...". Taki był.
Leszek Dobaczewski był człowiekiem o jakim ja mówię, że ktoś taki jest mózgowcem. Był wielokrotnie zapraszany do Amerykańskich ośrodków badań, z laboratorium Livermoor włącznie. Umówmy się szczerze, niewielu naszych naukowców dostąpiło tego zaszczytu.
Prace, które prowadził Leszek doprowadziły do wyprodukowania i zastosowania na skalę przemysłową ZIELONEGO LASERA - z tego wynika poprawnie rozumując, że każdy kto ma kompa z wbudowanym DVD powinien być mu wdzięczny.
Gdy nad trumną Leszka przemawiał Jego szef to naprawdę musiałem się zmużdżać, żeby załapać o czym mówi i czego rzeczywiście dotyczyły badania, które Leszek prowadził.

Teraz będzie o Jacku Dobaczewskim (brat Leszka) i o Witku Nazarewiczu. Obaj wymienieni od dziesięcioleci pracują tylko w USA. Ich prace są praktycznie nieznane w Polsce. Również z nimi miałem okazję się napić. Pamiętam taki jeden epizod. Będąc na dużej bani wypełnili jakiś formularz jakiegoś zapyziałego uniwersytetu w USA i wysłali (starającym się o pracę miał być Jacek). Robili sobie oczywiście zgrywy. Potem Jacek nie mógł się opędzić od coraz to wyższych ofert, które z tegoż uniwersytetu nadchodziły. Gdy suma apanaży zaczynała być niebezpiecznie wysoka Jacek powiedział: "... Ale co ja bym tam robił, przecież oni nie dali by mi szansy na jakikolwiek rozwój. ...".
Jacek był na pogrzebie swojego brata, niestety Witek nie mógł.

Małgorzata Walewska jest dla odmiany koleżanką mojej żony z liceum. Jest śpiewaczką światowej klasy i formatu. Występowała ze wszystkimi sławnymi: Luciano Pavarotti, Placido Domingo, Simon Estes, Luis Lima, Bernhard Weikl, Thomas Hampson, Edita Gruberová. O niej również w Polsce się nie słyszy.

Ciekawe dlaczego o tych wyżej wymienionych ludziach się nie słyszy. Dlaczego nie mówi się w mediach o sukcesach naszych fizyków pracujących za oceanem, dlaczego nie mówi się i nie nagłaśnia każdego występu Walewskiej? Przecież to jest promocja naszego kraju, to jest promocja ludzi, którzy odnieśli i odnoszą na co dzień sukces na arenie międzynarodowej. Oni są naszym towarem eksportowym, Łatwiej powiedzieć o hydrauliku lub o opiekunce dla osób przewlekle chorych, którzy za grosze będą pracować we Francji bądź w Niemczech.
Ale nie. O takich ludziach w polskojęzycznych mediach nad Wisłą się nie mówi.
A takich ludzi w Polsce jest znacznie więcej. Ale się o nich nie mówi.
Nie mówi się argumentując w sposób wręcz kretyński: "... że taki etos, naukowca, to się nie sprzeda w mediach, łatwiej jest sprzedać w mediach to czy Doda miała na sobie majtki czy nie. ..."
Nie mówi się o takich ludziach również z tego powodu, żeby społeczeństwo nie miało aspiracji, żeby nie mogło wbić się w dumę z rodaków, którzy odnieśli sukces.
Żeby nie mogła się wytworzyć lub maksymalnie to utrudnić i opóźnić KLASA ŚREDNIA.

Nie mówi się również z tego powodu, że Ci wyżej wymienieni nie są uwikłani w żadne koterie towarzyskie, nie są umoczeni w bycie TW i nie można ich wziąć "pod but". A takiego Wajdę czy Olbrychskiego można. Nawet nie trzeba od razu straszyć, wystarczy poprosić, a on sam jeden z drugim już sam będzie doskonale wiedział jaką linię ma trzymać w trakcie rozmowy na wizji i fonii.

Mam olbrzymią pretensję do mediów, w tym również do takiego medium jak Gazeta Polska, że nie promują opisanych wyżej osób, ich dorobku i ich drogi życiowej.
Bo ci ludzie powinni stanowić wzorzec dla maluczkich. Ktoś kto będzie się bardzo starał, ale nie starczy IQ, to nie zostanie profesorem na MIT, ale przynajmniej nie będzie pół-mózgiem i dresiarzem. Każdy ma szansę.

4 komentarze:

Venissa pisze...

Witaj, rzeczywiście Gazeta Polska nie popisuje się wyrafinowanym gustem muzycznym. Oni często promują rozrywkową i agresywną muzykę. Zwłaszcza mnie drażnią te imprezy "Wspólne śpiewanie pieśni patriotycznych", które właściwie nic wspólnego ze wspólnym śpiewaniem nie mają, a wysłuchiwaniem wykonania aktorskiego, czy pięknych pieśni patriotycznych, prawie że sprofanowanych przez muzyków rozrywkowych. Kiedyś wypowiedziałam się na ten temat na blogmedia24.pl i prawie że zostałam zjedzona przez żonę Ckwadrta - Anitę. Strasznie agresywna osoba. Zdaje się, że wówczas przyłączyła się do "krzyków" tej pierwszej - Maryla.

Ja nie wiem, niby te osoby oficjalnie obstają za wolnością słowa, ale jak tylko wypowie się przeciwne zdanie - zaraz by cię zjadły. Podobnie było w przypadku Rebeliantki.

Tak, środowisko GP nie ma zbytnio wyrafinowanych gustów artystycznych i ma trudności w rozróżnianiu sztuki wartościowej od kiczowatej.

A Panią Walewską bardzo lubiłam do czasu...tj. do momentu, gdy wystąpiła w programie Kuby Wojewódzkiego.Czyli co? Należy do elektoratu PO?

Dziwię się, że p. Walewskiej, która podobnie jak ja, od b.wczesnych lat życia, jest związana ze środowiskiem ludzi kultury, preferuje taki chłam kulturowy, jakim są programy Wojewódzkiego.

Pozdrawiam

Andrzej.A pisze...

A o tych fizykach to kiedyś wcześniej słyszałaś - mówiąc szczerze nie sądzą.
Że Walewska była u Wojewódzkiego, to tego nie wiedziałem, ale raczej to nie spowodowało, że jej osoba zaczęła być promowana. Szczerze mówiąc nie znam jej poglądów politycznych, ale nie o to w moim wpisie przecież chodziło.

Venissa pisze...

"Że Walewska była u Wojewódzkiego, to tego nie wiedziałem, ale raczej to nie spowodowało, że jej osoba zaczęła być promowana."

A jaki był cel udania się p.Walewskiej do programu Wojewódzkiego? Niby nie w celach promocji?

Pani Walewska nie ma co narzekać na promocję, jest bardzo dobrze rozpoznawalna.M.in. dzięki takim programom, jak programy Wojewódzkiego.Także nie ma co się troszczyć o fakt, że nie dopuszcza się do głosu.

O fizykach nie słyszałam.

"Szczerze mówiąc nie znam jej poglądów politycznych, ale nie o to w moim wpisie przecież chodziło."

No, a co miała oznaczać ta dygresja?

"Nie mówi się również z tego powodu, że Ci wyżej wymienieni nie są uwikłani w żadne koterie towarzyskie, nie są umoczeni w bycie TW i nie można ich wziąć "pod but". A takiego Wajdę czy Olbrychskiego można. Nawet nie trzeba od razu straszyć, wystarczy poprosić, a on sam jeden z drugim już sam będzie doskonale wiedział jaką linię ma trzymać w trakcie rozmowy na wizji i fonii."

Zdawało mi się, że była tu aluzja, że tylko ludzie o określonych poglądach, czy przeszłości politycznej mają szansę w Polsce wybić się poprzez media?

Wyraziłam po prostu swoje zdanie nt. sytuacji p. Walewskiej. Tak, lubiłam ją i podziwiałam, ale wyidealizowany obraz polskiej śpiewaczki mocno się zmienił, po tym, jak zobaczyłam ją obok K. Wojewódzkiego. W tym momencie, jakaś część jej autentycznego "ja" uległa odsłonięciu.

Szczerze mówiąc, to mam wrażenie, że p. Walewska nie jest specjalnie zainteresowana polityką, a przez to łatwo poddaje się populistycznym wpływom dziennikarzy i promowanych przez nich polityków.

No i nie sądzę, żeby nie była rozpoznawalna. O fizykach faktycznie nie słyszałam.

Andrzej.A pisze...

Jest popularność i "popularność".
Walewska jest popularna wśród koneserów i Ty i ja dobrze o tym wiemy.
Tak samo z tymi fizykami, w sumie moimi kumplami. Są znani i popularni w pewnym zamkniętym kręgu.
Natomiast chodzi o to, żeby przez popularność wśród całego społeczeństwa zwiększać ambicje tego społeczeństwa.
Tymczasem serwuje się w mediach "popularność" Dody.
I to jest problem.