01 stycznia 2014

Żyrafa

Bodaj w XVIII wieku, jacyś podróżnicy przywieźli rysunki żyrafy. Wielcy naukowcy zasiadający w uniwersyteckich salach orzekli - nie ma takiego zwierzęcia. Minęło kilka lat i pokazano fotografie żyrafy, akademicy wciąż trwali przy swoim. Aż w końcu ktoś przywiózł żywą żyrafę i wtedy akademicy skapitulowali.

Ze Smoleńskiem jest to samo.
Pokazuje się różne elementy, które wprost wrzeszczą, że był wybuch, a oficjalne czynniki mówią, że nic takiego nie miało miejsca.
Cieszewski, Binienda, Nowaczyk i wielu innych wznosząc się na wyżyny wiedzy, każdy we własnej dziedzinie, udowadniają, że to co mówi wersja oficjalna to bełkot, a oni nadal swoje.

Ja powiem szczerze. Wystarczy porównać kilkadziesiąt zdjęć z różnych katastrof lotniczych w różnych miejscach na świecie, żeby nabrać głębokiego przekonania, że Smoleńsk to nie był zwykły wypadek. Jeśli dodatkowo przeczytamy dane na temat przeżywalności ludzi w tych katastrofach, to nasze przekonanie, że to był zamach zaczyna graniczyć z pewnością.
Osobiście uważam, że pytanie nie brzmi co się stało, ale kto to zrobił.

Pytanie na nadchodzący rok brzmi.
Kto, kiedy, gdzie i w jakim trybie pokaże żywą żyrafę.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

Brak komentarzy: