13 marca 2014

Nawróceni na "rusofobię"?

"Putin to świr", "oderwał się od rzeczywistości", "Rosja to kraj bandycki".
To tylko niektóre z grepsów jakie w ostatnim czasie przetoczyły się przez media mainstreamu. W tym przez łamy Gazety Wyborczej.

Padają tezy, że oni wreszcie zrozumieli, że wreszcie do nich dotarło.
Ja bardzo przepraszam, ale co zrozumieli i co do nich dotarło.

Zacznijmy od GW i Adama Michnika osobiscie.
Czy AM wyjaśnił publicznie o czym i na jakie tematy rozmawiał w Moskwie w roku 1988 (1989?) gdy pojechał tam razem z A. Wajdą na "festiwal sztuki filmowej". Jakie były konkluzje tych rozmów, co ustalono, z kim i na jakich warunkach.
Nie - nic takiego do publicznej wiadomości nie dotarło.
Czy AM wyjaśnił publicznie o czym rozmawiał z W. Putinem po 10-04-2010, bo takie spotkanie było. Nie ukazał się żaden materiał prasowy, który by to spotkanie opisywał (sankcjonował) - nawet jakiś "wywiad" z Putinem w wykonaniu naczelnego GW.
Czy AM wyjaśnił swoje uczestnictwo w takim spotkaniu i w jakim charakterze w nim uczestniczył. Bo przecież formalnie jest on tylko naczelnym GW. Nie jest formalnie politykiem, parlamentarzystą - nie jest żadnym oficjalnym reprezentantem Polski.
W związku z powyższym zachodzi proste pytanie. O czym AM rozmawiał z WP, jakie zapadły ustalenia i na jakich warunkach.
Próżno szukać jakiejkolwiek wzmianki na te tematy w mediach.

Ja oczywiście wiem, że AM świadomie wybrał sposób uprawiania polityki poprzez bycie naczelnym gazety. Ponieważ doszedł do jedynego słusznego wniosku, że uprawiając politykę z za węgła - czyli jako naczelny gazety - osiągnie dużo lepsze i więcej niż gdyby oficjalnie był posłem.

Dopóki nie staną się wiedzą publiczną odpowiedzi na postawione tutaj pytania, to do tego czasu mówienie o "nawróceniu" i "przejrzeniu na oczy" można włożyć między bajki.
Najzwyczajniej w świecie, działania Rosji i WP osobiście stanęły w skrajnej opozycji do tez dotychczas głoszonych przez GW i inne media. W związku z tym wszystkie przytoczone na początku grepsy na temat Rosji i Putina osobiście należy odbierać jako tylko i wyłącznie legendowanie się pewnych srodowisk wobec swoich odbiorców.
Tylko tyle, nic więcej.
Światowy przepływ informacji wymusił po prostu taką postawę tych środowisk. Gdyby tego nie zrobili, to wśród ich odbiorców powstał by zbyt duży dysonans poznawczy pomiędzy tym co nadaje CNN czy inne medium z zachodu a przekazem własnym. Co doprowadziło by do utraty wiarygodności nawet wśród swoich najzagorzalszych zwolenników. Dalsze konsekwencje są oczywiste. Przegrane wybory i totalny upadek.

Również działania medialne, bo przecież nie ma żadnych realnych, D. Tuska należy rozpatrywać tylko w tych kategoriach. Są to działania mające na celu tylko jedno - utrzymanie własnego elektoratu.

Mówienie, że "przejrzeli na oczy" i się "nawrócili" jest aberracją.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

Brak komentarzy: