W piątek Izba Reprezentantów, senatorowie wcześniej, przyjęli plan ratowania banków. Ma być na to przeznaczone około 700 mld USD. To oznacza, że każdy statystyczny obywatel USA będzie musiał wyłożyć ze swoich podatków około 2800 USD. Z tych pieniędzy zostanie dofinansowany system banków inwestycyjnych. To niby nieduża kwota te 2800, ale pomnożona przez 250 milionów podatników daje owe 700 mld. Ciekawe czym to się zakończy, bo przecież ludzie, którzy zostali właśnie nauczeni, że można podejmować dowolnie głupie decyzje, podejmować dowolnie wielkie ryzyko a i tak zawsze "Wuj Sam" dorzuci trochę grosza dla podratowania podupadającej firmy na tym jednym akcie nie poprzestaną. Dalej będą podejmowali ryzykowne a nawet ryzykanckie decyzje - bo nauczono ich, że nie poniosą żadnych konsekwencji w przypadku fiaska swoich operacji.
Ciekawe jak owe dofinansowane banki postąpią z tymi ludźmi, którzy utracili zdolność do spłacania rat kredytów hipotecznych, a przecież niektórzy z tych ludzi nie mieli nigdy faktycznej zdolności do zaciągnięcia takich zobowiązań. Tylko i wyłącznie machinacje księgowe powodowały, że niektórzy ludzie stawali się "posiadaczami" jakichś tam nieruchomości.
Tylko i wyłącznie kreatywna księgowość spowodowała obecne problemy. To przecież to samo co w przypadku Enronu i DotComm'ów. Wirtualne zyski, wirtualny towar, wirtualny świat. Charakterystyczne jest tutaj pytanie jakie w swoim czasie zadał jednemu z szefów OPEC'u Kaczor: "... Kiedy ropa będzie tańsza?"
W odpowiedzi usłyszał:
"Nie wiem, niech się pan zapyta kolegów z Lehman Bross. Na każde 10 baryłek ropy OPEC kontroluje 1 (słownie: jedną), reszta to wirtualne spekulacje kolegów z Wall Street."
Taki zastrzyk pieniędzy spowoduje oczywiście, że sytuacja się uspokoi na pewien czas. Ale potem problem wróci z jeszcze większą siłą. I to wróci raczej wcześniej niż później.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz