26 września 2013

Na jakim świecie żyje Sławomir Cenckiewicz?

 Tutaj (http://vod.gazetapolska.pl/5198-dr-cenckiewicz-ten-film-obraza-pamiec-aliny-pienkowskiej-co-na-marszalek-borusewicz) Sławomir Cenckiewicz wypowiada się na temat filmu A. Wajdy o Wałęsie.
Polecam wszystkim zapoznanie się najpierw z wypowiedzią Cenckiewicza.

Już, no to proszę dalej.
Sławomir Cenckiewicz chyba nie rozumie na jakim świecie żyje. Co z tego, że to gniot i propagitka zmajstrowana w dodatku za publiczne pieniądze. Publiczne, czyli pochodzące z naszych podatków i wszyscy się na gażę dla Wajdy, Więckiewicza i pani Wellman zrzuciliśmy, chociaż nikt nas o zdanie nie pytał.
Cenckiewicz mówi, że film jest w praktyce komedią, niemalże pastiszem (to ostatnie słowo wprawdzie nie pada).

Ja wprawdzie historykiem nie jestem, ale może wytłumaczę Panu Cenckiewiczowi o co w tym wszystkim chodzi.
Otóż historii proszę szanownego doktora habilitowanego nauk historycznych nie naucza się w szkole. Historii uczy się szerokie rzesze społeczeństwa poprzez odpowiednio sprofilowany przekaz filmowy i/lub inny popularny (muzyka, sztuka, plakaty uliczne itd., itp.)
To nie ma znaczenia co tam sobie Cenckiewicz z Gontarczykiem, a potem jeszcze Zyzak wypichcili w zaciszu swoich gabinetów i pracowni naukowych. Szerokie rzesze społeczne przyjmą wcześniej czy później ten przekaz, który jest w sferze pop.
A jak jeszcze nie daj Boże film dostanie się do czołówki filmów nominowanych do Oskara, to jest pozamiatane. Każdy fałsz historyczny, który wpuszczono do tego filmu urośnie w odbiorze społecznym do niepodważalnego dogmatu.

Książki duetu Cenckiewicz & Gontarczyk oraz pozycja Zyzaka były groźne dla Wałęsy i establiszmętu dopóki nie było na nie odpowiedzi w sferze pop.

Ile osób w Polsce przeczytało pozycję, której współautorem jest Sławomir Cenckiewicz, niech będzie, że 10'000 osób - i to jest według mnie bardzo optymistyczna wartość. A na film Wajdy pójdą setki tysięcy, potem się ten produkt pokaże jeszcze z pięć razy w TV na różnych kanałach i będzie pozamiatane. Bo ilość odbiorców tego gniota wzrośnie do milionów.
To nieważne jak wielkim gniotem w sensie filmowym jest to dzieło, nieważne jakie i ile fałszerstw historycznych w nim występuje. Ważny jest masowy odbiorca, któremu się będzie wbijać do mózgu poprzez obraz to "jak było".

To jest to samo jak porównamy "Listę Schindlera" i "Życie w słoiku", o czym pisałem tutaj (http://pulldragontail.blogspot.com/2013/09/lista-schindlera-versus-zycie-w-soiku.html)

This world is totally fugazi
Andrzej.A

Brak komentarzy: