01 czerwca 2014

25 lat w pizdu

Rzadko piszę jakieś podsumowania mijających okresów. Ponieważ jednak termin tej rocznicy nadchodzi, to warto coś napisać. A że nie lubię pisać wtedy gdy już większość ludzi się na jakiś temat wypowiedziała, to piszę teraz, z lekkim wyprzedzeniem.
Oczywiście tytuł mówi praktycznie wszystko co ja osobiście sądzę o ostatnim ćwierćwieczu - pozostaje jedynie to uzasadnić.

Żeby to co nas otacza i co miało miejsce przez ostatnie 25 lat opisać należy niestety zwrócić się do elementów podstawowych, czyli słownictwa, a własciwie znaczenia słów.
Fachowo nazywa się to uzus, a jego negacją jest logomachia (zamiana znaczenia), niektórzy mówią o zapaści semantycznej.
Takim słowem chętnie eksploatowanym przez apologetów i beneficjentów obecnej sytuacji jest POSTĘP.
Należy jednak zdefiniować cóż to jest postęp. W jakich dziedzinach postęp nastąpił, a w jakich niekoniecznie.
Ludzie najczęściej kojarzą postęp ze zmianami technologicznymi, które następują za ich życia. W tej dziedzinie niewątpliwie postęp nastąpił.
Komputer ZX Spectrum, który był nieosiągalnym marzeniem dla większości ludzi w Polsce przed 1989 rokiem w tej chwili nie występuje, a przeciętna maszyna, która stoi na biurkach w domach zwykłych ludzi ma moc obliczeniową mainframe'a z okresu przed 1989.
Postęp technologiczny, a co za tym idzie spadek cen artykułów technicznych jest niewątpliwy. Ale to nie jest kwestia władzy i układu - systemu politycznego jaki panuje w danym kraju. Postęp technologiczny istnieje i pojawia się pomimo władzy, a czasami wbrew jej intencjom.
A więc postęp technologiczny nastąpił, co do tego chyba nikt nie ma wątpliwości. W pewnych dziedzinach minęły wręcz dwie epoki (video VHS - płyta CD - płyta DVD - i obecnie płyta Blue Ray) i niektóre urządzenia codziennego użytku zaistniały a następnie odeszły do lamusa.
Czyli należy odrzucić taką definicję postępu z naszych rozważań. Tak samo postępem nie jest to, że wchodząc do sklepu z telefonami komórkowymi po godzinie czasu wychodzimy z telefonem (bardziej adekwatne by było tu określenie urządzenie wielofunkcyjne), podczas gdy przed 1989 rokiem czas oczekiwania na instalację stacjonarnej linii telefonicznej sięgał 10 lat.
Czyli ta zmiana związana ze zmianami technologicznymi również nas nie powinny interesować.
Tu dygresja.
Na komunistycznej było nie było Kubie również istnieją sieci telefonii komórkowej. Jestem w stanie sobie wyobrazić jak przedstawiciele koncernów telekomunikacyjnych przekonywali władców Kuby, żeby coś takiego zainstalować:
 - słuchaj Fidel, ile telefonów stacjonarnych jest w Hawanie
 - Fidel rzuca jakąś liczbę
 - a ile jest mieszkańców
 - Fidel podaje liczbę 1000 razy większą od poprzedniej
 - i wszystkich abonentów podsłuchujecie
 - oczywiście
 - ale nie wiecie co myśli i o czym rozmawia reszta
 - no nie
 - bo widzisz Fidel komórki umożliwiają dużo lepsze i skuteczniejsze podsłuchiwanie wszystkich, Kumasz Fidel.
Koniec dygresji.
Tak samo postępem nie są setki i tysiące modeli odkurzaczy, pralek, żelazek i innych sprzętów gospodarstwa domowego. TO JEST TECHNOLOGIA, a nie postęp.

Również postępem nie jest to, że mieszkanie lub dom można kupić na 30 letni kredyt. Chociaż, jeśli ktoś dysponuje gotówką, to kupuje mieszkanie równie prosto jak telefon komórkowy. Wchodzi w asyście prawnika do biura developera i po jakimś czasie wychodzi z kluczami.

Konkluzja jest prosta. System niedoborów, który upadlał społeczeństwo przed 1989 rokiem zamieniono na system chciejstwa większości ludzi posiadania coraz to nowych gadżetów, które oczywiście kosztują. Zamieniono niewolników, którzy wiedzieli, że są niewolnikami i żyją w więzieniu na niewolników, którzy nie zauważają, że są zniewoleni.  Dużo skuteczniejsze, a w dodatku mniej kosztuje.

Ponieważ zdefiniowanie POSTĘPU w sposób pozytywny, jak widać z powyższego, nastręcza pewne trudności spróbujmy zdefiniować co postępem nie jest.
Czy emigracja zarobkowa około 3 milionów młodych ludzi jest postępem - raczej nie.
Należy podkreślić, że łącznie z emigracją około 2.5 miliona ludzi z czasów przed 1989 (konkretnie od 1981 do 1988) daje łącznie około 5 milionów osób, co stanowi 1/8 czyli około 12.5%  populacji. TO JEST DRAMAT.

Czy zarobki - takie przeciętne, chociażby pracownika stacji benzynowej - na poziomie 3 tysięcy złotych są postępem - śmiem wątpić, zwłaszcza, że wiadomo iż analogiczny pracownik w Niemczech zarabia 3 tysiące EURO, czyli około 4.5 raza tyle.
Owszem, można powiedzieć, że w płacach i ich stosunku do płac w Europie nastąpił postęp. Przed 1989 rokiem srednia pensja w Polsce oscylowała w okolicach 20-30 USD, przy średniej z Europy około 2 tysięcy USD. Czyli zamiast jednej setnej zarobków gdzie indziej zarabiamy jedną czwartą - czasami jedną szóstą. Ale z postępem w tej dziedzinie też bym nie przesadzał. Wszak ceny w okresie PRL były zupełnie inne niż obecnie. A obecne ceny są na analogicznym poziomie jak w Niemczech, Austrii, czy gdzie indziej.

Jakiej byśmy się dziedziny nie dotknęli nie widać żadnego postępu. A w dużej części naszego życia społecznego wręcz regres.
Szkolnictwo, nauka (w rozumieniu innowacyjność) nie istnieją.
Kultura to promowanie koszmarków i dekonstruktywizmu (dekonstruktywizmu moralnosci głównie).

Środowiska postępackie epatują nas ślubami homoseksualnymi - że niby to ma być postęp. To również regres.

Chętnie wysłucham polemistów, którzy wskażą mi, że gdzies jednak postęp nastąpił.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

Brak komentarzy: