07 grudnia 2007

Przekopiowane "na żywca" od Gdańszczanina

Należy nadmienić, że ten blog (www.uklad3miasto.blox.pl) nadal jest zablokowany

Panie i Panowie


wczoraj Agora zablokowała trójmieski blog www.uklad3miasto.blox.pl motywując to naruszeniem praw i dóbr innych osób. Uważam, że mamy tu do czynienia z cenzurą. Autorzy bloga opisują sprawy związane z korupcją w Trójmieście. Nie wykraczają jednak poza konwencję w której także i my redagujemy nasze blogi. Całkiem możliwe, że za moment także i my zostaniemy zablokowani. Niejako na marginesie zwracam uwagę, że tekst będący powodem tak ostrej reakcji Agory był powszechnie znany i komentowany w trójmiejskich mediach. Co więcej zarzuty postawione w liście potwierdziła kontrola przeprowadzona przez prezydenta Sopotu (PO). Obawiam się , że tak ostra reakcja na zamieszony tekst, będący nota bene przedrukiem z wydawanego w Sopocie pisma, to efekt rozciągania parasola ochronnego na premierem Tuskiem i jego najbliższym otoczeniem. Innego wytłumaczenia dla tak idiotycznego posunięcia Agory po prostu nie ma.
Dodatkową i bardzo dla autorów bloga dotkliwą karą jest utrata w jednej chwili kilkuletniego archiwum bloga.
Proponuję wszystkim autorom prawicowych blogów zamieszczenie wpisu, za który zostali ukarani autorzy zablokowanego bloga .

Zachowanie Czerskiej powinno otworzyć dyskusję na temat cenzury, swobody dyskusji w cyberprzestrzeni.

Jeden za Wszystkich, Wszyscy za Jednego ...

materiały źródłowe:

Witam!

Dostaliśmy zawiadomienie, o tym że publikowane treści na blogu
uklad3miasto.blox.pl naruszają prawa i dobra innych osób, dlatego dostęp
do bloga został zawieszony. Dotyczy to ostatniego wpisu z 17
pażdziernika.

Z poważaniem

Radosław Grabarek
Administracja blox.pl

INFORMACJA: w dniu dzieiszym dotarła do mnie informacja o
zablokowaniu bloga uklad3miasto, ktorego od ponad dwoch lat prowadzę
niespieszn± ręk± w towarzystwie przyjaciół.Niniejszy mejl jest
odpowiedzi± na mejl, jaki otrzymałem od admina serwisu blox.pl,
należ±cego do koncernu Agora S.A.

Z tre¶ci± wpisu, który spowodował zamknięcie bloga można zapoznać
się tutaj:

http://pl.muestrarios.org/b/sanatorium-le%C5%9Bnik---s%C5%82u%C5%BCba-zdrowia-wed%C5%82ug-platformy.html


* * *


Szanowny Panie,

Wpis, o którym Pan pisze, to zacytowany w cało¶ci i bez żadnych
skrótów tekst, jaki wysłali do mnie sopoccy radni ponad rok temu. Ów
tekst pojawił się również w druku w jednej z darmowych gazet,
wychodz±cych w Trójmie¶cie. Tekst ten Radni otrzymali od jednego z
pracowników Samorz±dowej Służby Zdrowia w Sopocie, mie¶cie Donalda
Tuska, rz±dzonym "od zawsze" przez Platformę Obywatelsk±.

Informacja o pochodzeniu listu znajdowała się na blogu.

Ten tekst stał się póĽniej podstaw± kontroli, jak± w na wyraĽne
ż±danie radnych opozycji (¦widerski, ¦ledzianowski, Jankowska,
Kałużny) przeprowadził jeden z bohataterów listu, Pan Jacek
Karnowski. W efekcie tej kontroli... potwierdziła się większo¶ć
opisanych w li¶cie sytuacji, czego efektem były kary finansowe
nałożone na szefa opisywanej w li¶cie instytucji.

O tej sprawie również informowały trójmiejskie media - można to
sprawdzić w archiwum dziennika bałtyckiego oraz telewizji gdańsk.

Uważam zablokowanie bloga z tego powodu za wyj±tkowy skandal i
jednocze¶nie informuję Pana, jak i wymienione w polu "do wiadomo¶ci"
osoby, które prowadz± swoje blogi na innych platformach, że nie
zostawię tego tematu bez reakcji, oraz że będę domagał się od Agory
odzyskania tekstów, jakie przez kilka lat zgromadziły się na blogu.

Również je¶li będzie to wymagało zrzeczenia się anonimowo¶ci i
wytoczenia procesu.

Treść listu, który spowodował tak ostrą reakcję Czerskiej:

(Zaznaczam, że jest to przedruk z pisma Obserwator Sopocki nr 3 )

"Poniżej treść listu, jaki rok temu został przesłany do polityków sopockiej opozycji. Zamieszczam go dzisiaj w związku z dyskusją na temat prywatyzacji służby zdrowia i przekazaniu kontroli nad tą sferą życia publicznego naszym samorządom. Oto przykład tego, jak wygląda zarządzanie służbą zdrowia na podwórku niepodzielnie rządzonym przez PO.

Jednocześnie informuję, że wyniku działań radnych PiS prezydent Karnowski zarządził kontrolę w Sanatorium Leśnik. Kontrola potwierdziła większość stawianych w liście tez, jednak Urząd Miasta Sopotu nie poinformował prokuratury o żadnych nieprawidłowościach, a także nie zdymisjonował swojego głównego protegowanego.

List publikuję bez skrótów i bez ingerencji w treść.

Źródło - Obserwator Sopocki, numer 3.

* * *

Jako mieszkańcy i osoby pracujące w Sopocie oraz wyborcy Prawa i Sprawiedliwości chcemy zainteresować polityków PiS-u sytuacją, która od wielu lat istnieje w Sopockiej Służbie Zdrowia podległej gminie. Konkretnie chodzi o Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej,,Uzdrowisko Sopot”. Dyrektorem tego zakładu mianowanym przez Urząd Miasta od 2000 roku jest p. Krupa. Dyrektor Krupa nie szanuje i nie liczy się z pracownikami. Potrafi wyzwać pracownika używając najbardziej wulgarnych i ordynarnych słów. Nie zezwolił pracownikom na założenie związków zawodowych pod groźbą utraty pracy. Najczęściej używanym przez dyrektora zwrotem jest:,,od jutra kur... już nie pracujesz”.

Nie jest to firma prywatna, a wszyscy pracownicy odnoszą takie wrażenie. P. Krupa najwyższe stanowiska w zakładzie obsadził najbliższą rodziną. Żona, Barbara Krupa zarządza Sanatorium,,Leśnik” na stanowisku kierownika. Pasierb, Jacek Walczak wychowywany od trzeciego roku życia przez p. Krupę zajmuje również kierownicze stanowiska w Sanatorium,,Perła” i pensjonacie,,Muszelka”. Właściwie firmą kieruje pani Krupa, a nie dyrektor. Pani ta nawet nie posiada świadectwa maturalnego. Pasierb ukończył studia, ale jest to młody człowiek uzależniony od leków i narkotyków. Pani Krupa w roku 2002 przez siedem miesięcy przebywała na zwolnieniu lekarskim wystawionym przez lekarza psychiatrę. W tym samym czasie opisywała pod względem merytorycznym faktury oraz otrzymywała wysokie premie, (wnioski premiowe najprawdopodobniej już nie istnieją w teczce osobowej). Pani tej w ,,Leśniku” podlegają wszystkie działy: medyczny, żywieniowy, administracyjny. Pomimo braku doświadczenia i jakichkolwiek kompetencji zarządza sanatorium według własnego widzimisię. W sanatorium,,Leśnik” od wielu lat panuje niegospodarność. Pan dyrektor, co pół roku przenosi swój gabinet, nie wiadomo, po co.

W sanatorium,,Leśnik” tzw. Tężnia, która powinna służyć chorym ludziom jest zwykłym oszustwem. Pacjenci, którzy nieraz czekają wiele miesięcy na miejsce w sanatorium są po prostu oszukiwani, bo wdychają zwykłą sól kuchenną, która kupowana jest najczęściej w supermarketach(można to sprawdzić w opisie faktur). Z samego rana pracownicy gospodarczy rozsypują sól na gałęzie i polewają je wodą.

Pan Jacek Walczak zajmujący kierownicze stanowisko również jest osobą niekompetentną. Wszystkie jego obowiązki wykonują podwładni, którym okazuje zero szacunku. Nie potrafi nawet powiedzieć,,dzień dobry”. Starsze kobiety potrafi wyzwać od najgorszych. Pan Walczak był nawet kierownikiem Sanatorium ,,Jantar”,za dodatkowe pieniądze, który do dnia dzisiejszego praktycznie nie istnieje. O odzyskanie praw do budynku ,,Jantar” miasto sądziło się z poprzednim właścicielem kilka lat. W grudniu 2004 roku gmina przekazała budynek,,Jantar” S.P ZOZ-owi. Na początku 2005 roku ZOZ dostał milion złotych od gminy na najpilniejsze remonty sanatorium,,Jantar”,ale do dnia dzisiejszego żadne prace nie zostały podjęte, a budynek popada w ruinę. Pensjonat,,Muszelka” również nie przynosi żadnych korzyści finansowych. W pierwszym roku SPZOZ wynajął pokoje studentom, ale latem, nie wiadomo dlaczego, pensjonat nie przyjmował gości. Pan dyrektor uważa, że pensjonat nie powinien więcej przyjmować studentów, gdyż podobno zdewastowali go, co jest wierutną bzdurą i kłamstwem.

Pan Krupa ma dyżury lekarskie w sanatorium,,Leśnik” przeważnie tzw. 100%, co oznacza, że dostaje podwójną zapłatę. Są to dyżury w soboty, niedziele i święta. Za takie samo postępowanie stracił pracę dyrektor szpitala Przeciwgruźliczego i Chorób Płuc. Pan Krupa jest również zatrudniony jako wykładowca w Wyższej Szkole Turystki? W godzinach, w których pełni obowiązki dyrektora SPZOZ-u. Studenci pana Krupy często przychodzą do ,,Leśnika” w soboty na wykłady dotyczące fizykoterapii, a pracownicy są zmuszeni do przyjścia w ten dzień bez wynagrodzenia. Wyjazdy prywatne z żoną są często traktowane jako służbowe. Dyrektor o każdej kontroli był uprzedzany przez pracowników Urzędu Miasta i natychmiast zaufani pracownicy SPZOZ-u niszczyli dokumenty, które mogłyby zaszkodzić panu Krupie. Najczęściej dokumenty te dotyczyły premii i wynagrodzeń rodziny Krupów ( można to sprawdzić przeglądając listy plac )

Nie chcemy również skorumpowanych radnych, którzy zostali wybrani dzięki temu, że pielęgniarki SPZOZ-u były zmuszane do zbierania podpisów od starszych pacjentów(dotyczy to np. doktor Maj). Radcą prawnym w firmie na umowę zlecenie z pensją powyżej 3000zł jest mąż wcześniej wspomnianej pani doktor, pan Maj. Jest to adwokat od prawa karnego, a nie od prawa pracy.

W ciągu paru lat pensje żony i pasierba wzrosły do astronomicznych rozmiarów. Pasierb często wykonuje prace malarskie w Sanatorium,,Leśnik”i Por.Cukrzycowej(maluje gabinety lekarskie, korytarze), pomimo że są zatrudnieni pracownicy gospodarczy, a pan Walczak dostaje wynagrodzenia od dwóch do trzech tysięcy na umowę zlecenie, które figuruje na nazwisko kolegi p. Walczaka. Pralnia, która pierze pościel dla sanatorium od wielu lat jest wybierana przez panią Krupę, pomimo że czystość prania pozostawia wiele do życzenia. Rodzina Krupów codziennie zasiada do obiadów, za które jak wszyscy pracownicy płacą około czterech złotych ale nie jedzą posiłków, które otrzymują kuracjusze oraz inni pracownicy. Tylko dla nich obiady gotowane są specjalnie. Do tego celu zostały zakupione nowe garnki i zastawa stołowa.

Pan Dyrektor brzydzi się spożywać posilki z tego samego „kotla” co wszyscy.

Niesłusznie zwalniani pracownicy pisali pisma ze skargą do Urzędu Miasta na dyrektora i panujące tam zwyczaje, ale pisma te pozostawały bez echa. Pan dyrektor uważa, że jest nie do ruszenia, gdyż ma bardzo dobre układy z prezydentem Karnowskim. Bodźcem do napisania tego listu stało się wystąpienie w,,Panoramie” prezydenta Fułka, który opowiadał o nowym programie wyborczym PO i mówił o nowych inwestycjach w sanatorium,,Leśnik”. Czy pieniądze podatników mają znowu zostać przeznaczone na przykładową ,,Tężnie” i nową zastawę stołową dla ,,dyrektorskiej rodziny”? My, pracownicy przedstawiliśmy całą sytuację mediom, które były bardzo poruszone i obiecały zająć się sprawą, ale po pewnym czasie stwierdziły, że nie mają szans z panem Karnowskim. Dla nas jedyną szansą jest wybór nowego prezydenta i nowej rady miasta, który ukróci ten rodzinny interes.

W państwie praworządnym nie może być własności prywatnej w firmie państwowej.

Czekamy na jakąkolwiek reakcję.

Wyborcy Pis-u."

3 komentarze:

Venissa pisze...

Kiedy to czytałam, to miałam wrażenie, ze to opis sytuacji jednego z sanatoriów w Muszynie, w którym byłam tego roku w marcu. To też sanatorium NZOZ-u, a wszystkie najważniejsze funkcje pełniła cała rodzinka. Kuracjusze między sobą szeptali też o różnych nieprawidłowościach, szczególnie w zakresie żywienia - co innego było na wywieszonym w holu jadłospisie, co innego było w rzeczywistości, tzn. często w ogóle nie było wymienionych dań na stole. W ogóle panowała tam dziwna atmosferka, np. strasznie rządziła się tam jakaś sprzątaczka - b. niegrzeczna wobec gości- a później okazało się, ze to siostra pani prezes. Wyglądało na to, że ta siostra miała być jakąś wtyką. Tam było i straszno i śmieszno. Oczywiście dietetyczką też była jakaś krewna prezeski. Nasze interwencje odnośnie żywienia spełzły na niczym. Takie klimaty prowincjonalne, w której bezkarnie panoszą się różne mafijki lokalne. Tak to wyglądało. Choć patrzyłam na to z boku i specjalnie nie wnikalam, ani nie dokonywałam śledztwa. Miałam po prostu porównanie z innymi sanatoriami, np. w Ciechocinku. Choć i tam krążą plotki, że część budnuków opuszczonych marnieje i nieszczeje, bo władze miasta nie chca ich sprzedać zagranicznym, ale i polskim inwestorom,tylko, że ludziom z zewnątrz ,tzn.nieznanym ludziom, którzy by chcieli wykupić budynki i otworzyć w nich jakieś pensjonaty, czy sanatoria. Prawdopodobnie władze liczyły na jakieś solidne łapówki.

Ale z tymi "tężniami" to mnie rozbawiłeś, zwłaszcza, że dosyć dobrze zdążyłam zapoznać się z mechanizmem tężni ciechocińskich.

Co mi się w tym liście, który przytoczyłeś nie podobało? Ano, np. to:

"Pani Krupa w roku 2002 przez siedem miesięcy przebywała na zwolnieniu lekarskim wystawionym przez lekarza psychiatrę."

Czy to miała być aluzja, że kobieta jest chorą psychicznie? Jesli była przez 7 miesięcy na takim zwolnieniu, tzn.,że musiała rzeczywiście na coś cierpieć.Poco by miała akurat sięgać po zwolnienie psychiatryczne, a nie np. lekarza innej specjalności? Np. alergologa, pulmunologa, albo endokrynologa? Przecia, skoro tak wszyscy się znają w Sopocie, to na pewno postarałaby się po znajomości o zwolnienie od kogo innego.

Reszta tekstu też tak sobie mi się podoba. Niezbyt udolnie zredagowany przez co sprawia wrażenie jakiegoś donosu. Zbyt mało konkretów, a sporo tam pojwia się jakiś etykietek. Choc jak mówię, istnieje duże prawdopodobieństwo, że sytuacja w sanatorium "Leśnik" tak własnie wygląda, bo do złudzenia przypomina mi klimaty, panujące we wspomnianym sanatorium w Muszynie.

Jednak samo zredagowanie listu budzi zastrzeżenia i po części mogę zrozumieć, dlaczego usunięto tego bloga.

Średnio mi się to czytało, ale może jak jeszcze raz się wczytam, to może zmienię zdanie...

Pozdrawiam

Andrzej.A pisze...

Meritum tego listu może budzić zastrzeżenia, ale chyba nie tu tkwi problem, zwłaszcza, że podane zostało źródło pochodzenia tego listu.
Chyba, że podane źródło jest fałszywe i/lub treść jest zmieniona względem oryginału.

Anonimowy pisze...

Venissa, po prostu między wierszami napisali, że te 7 miesięcy to lewe zwolnienie