15 czerwca 2008

Sposób na dyskutantów

Spotykamy się ze znajomymi lub w gronie rodzinnym i niezwykle często dochodzi do rozmów na tematy polityczne. Z jednej strony padają "argumenty" o oszołomach z drugiej jakieś tam tłumaczenie sytuacji. To bzdura, nie da się komuś przekazać wiedzy jaką się posiadło w drodze kilku czy też kilkunastu lat w czasie wymiany poglądów (o ile za poglądy przyjmiemy powtarzane za TVn-em lub GW bzdury) trwającej góra kilka godzin.
Zadajemy takiemu interlokutorowi serię prostych pytań. Co czytał (jakie książki) ostatnio z dziedziny opisującej nasze życie społeczno - polityczne. Jakiegoś Ziemkiewicza, może Wildsteina czy Łysiaka. A może z drugiej strony barykady coś z opusów Michnika albo Kuronia.
Nie.
To może coś z klasyków, jakiś Dmowski czy ktokolwiek inny z okresu II RP.
Też nie.
To może z literatury światowej, jakiś Milton Friedman chociażby, wszak to noblista z ekonomii.

W przeważającej liczbie przypadków nie usłyszycie odpowiedzi pozytywnej, a człowiek z którym rozmawiacie i tak będzie uważał, że ma wiedzę aby o polityce dyskutować.
Ja od pewnego czasu po takim przepytaniu pacjenta stwierdzam, że nie mam o czym z nim rozmawiać ponieważ on nie ma podstaw do rozmowy ze mną a ja nie mam ochoty dyskutować z bredniami, sofizmatami, sztuczkami erystycznymi i zwykłymi kłamstwami które są wypisywane w GW czy też opowiadane w "Szkle Kontaktowym"

6 komentarzy:

Kirker pisze...

Niestety, tak to jest.

Są jeszcze ludzie tak impregnowani na rzeczywistość, że im się wytłumaczy. Bo myślą, że to co Michniki wypichciły czy to co w "Szkiełku kontaktowym" usłyszeli, to Prawda Objawiona, nie wymagająca żadnej weryfikacji empirycznej.

W efekcie kupa ludzi chodzi jak zombiaki... nie ma dyskusji z nimi. Aha, no i ich argumentacja jest na poziomie, a co Ty tak myślisz, to obciach, jak tak można. Tłumaczyć ciężko, bo oni są już poddenerwowani, że już są pod ścianą.

Pamiętam, jakie hocki klocki parę razy zaliczałem. Dlatego przy ludziach nauczony doświadczeniem nie mówię zazwyczaj jakie mam poglądy polityczne. Dlaczego:

A. Środowisko, w którym się obracam ma raczej ciągoty lewicowe bądź skrajnie lewicowe. Niestety:(

B. Ciężko im byłoby wytłumaczyć, że redystrybucja, "sprawiedliwość" społeczna, aborcjonizm, możliwość dokonania eutanazji, państwowe ubezpieczenie, państwowa służba zdrowia, homozwiązki, że to zło. Nie wiem, czy w ogóle byłoby to wykonalne.

A oni i tak by się sprzeczali, ponieważ by trwali uparcie na swoich pozycjach. Nie zaprzeczam, że są to ludzie inteligentni, bo swój fach robią bardzo dobrze.

Mnie raczej by zastanawiało, jak to jest, że inteligentny człowiek posiadający odpowiedni poziom inteligencji abstrakcyjnej, twórczej, emocjonalnej, społecznej, daje się tak wodzić za nos, jak ćma lecąca do ognia.

pozdrawiam

Andrzej.A pisze...

@ Kirker
Ci ludzie w większości nie mają czasu na dogłębne analizowanie rzeczywistości, dlatego tak działają. Ponadto ktoś to w miarę sprawnie wykonuje swój fach nie oznacza od razu, że jest twórczy, myśli abstrakcyjnie i posiada inne walory umysłu, które wymieniłeś. To są elementy rozłączne chociaż przyjęło się uważać, że ktoś wykształcony (akademicko) te przymioty posiada.

Kirker pisze...

ja to tłumaczę dwojako:

1. Intelektualne lenistwo. Wszystkie układy w przyrodzie dążą do minimalnych stanów energetycznych. Tak samo jest z ludźmi; nie chcą się spracować, również intelektualnie. To jedno wytłumaczenie, więc część wypada przyjąć jako dogmat.

2. Umiejętności się nie przenoszą, co kiedyś wykazał Thorndike. Zatem można być świetnie obcykanym na przykład w kosmologii kwantowej, a nie mieć w ogóle nosa w sprawach polityki.

pozdrawiam

Andrzej.A pisze...

O to jest ważne: ...Zatem można być świetnie obcykanym na przykład w kosmologii kwantowej, a nie mieć w ogóle nosa w sprawach polityki. ..."
A autorytet jest tworzony w ten sposób. Ktoś ma nobla, profesurę - znaczy się jest nieomylny w każdej dziedzinie. Guzik prawda - jest dobry w tym co robi (pisze wiersze, jest kosmologiem), a w kwestiach wyborów politycznych może być zupełnym leszczem lub też człowiekiem wręcz szkodliwym.

Kirker pisze...

no i w tym coś jest. Jakoś w środowisku naukowym strasznie popularna jest neomarksistowska wizja gospodarki, wolnomyślicielstwo (w rzeczywistości konformizm odbierany jako nonkonformizm) popularne w tym środowisku wiąże się niejednokrotnie ze sprawiedliwością społeczną itd.

Za to neoliberalne czy libertariańskie wzorce ekonomiczne nie mają dobrych opinii, i odbierane są wręcz wrogo.

Ot co, taki przykład. W tym wypadku opinia naukowca może być nawet zwodnicza.

pozdrawiam

Штирлиц pisze...

Mój dobry Kirkerze,
Kiedy już skończysz 14 lat wróć tu na lekcję flame wars. Amatorszczyzna z ciebie wyłazi. Przede wszystkim zapomniałeś wspomnieć o pederastii. Ponadto dobrze jest wstukać mimochodem wzmiankę o świńskich oczkach adwersarza. Uwaga Kukiego o leczeniu powinna być dla ciebie wzorcem do naśladowania.
Staraj się zawsze omijać temat dyskusji i skup się na osobie adwersarza.
Poza terytorium Pomrocznej osobnicy twojego pokroju noszą bardzo długie rękawki a czasami dodatkowo kagańce.

@Kirker: dalszych sukcesow literackich
"Dziekujemy za uwage: Nie skorzystamy z zaproszenia do dyskusji z trollem. Zapros do siebie, pomasturbuj sie sie z kolegami slowami 'lewak' i 'Dawkins' etc. a jak masz ochote tutaj pisywac to sie doszkol."

http://obczyzna.wordpress.com/2008/05/28/zlodziejstwo/#comment-687