09 lipca 2011

Grecja - kto kogo oszukiwał

A może ktoś chciał być oszukiwany?
Problem nie dotyczy tylko Grecji, również Portugalii, Irlandii, Hiszpanii, Włoch i sądząc z cyrku jaki urządza nasz rząd Polski.
Firmy ratingowe obniżyły właśnie wartość obligacji rządu Portugalii do poziomu śmieciowego.
Ale przypatrzmy się Grecji.
Głównymi wierzycielami Aten są banki z Francji i Niemiec. Czyli te banki udzielały kredytów rządowi w Atenach ufne w niczym nieuzasadnione twierdzenie, że "Państwo nie może zbankrutować" - a przepraszam bardzo, czy przykład Argentyny z przed kilku lat niczego i nikogo nie nauczył.
Sytuacja wygląda na patologiczną od początku do końca.

Ktoś sporządzał te bilanse państwa (Grecji), z których wynikało że wszystko jest w porządku. To albo ten ktoś popełniał fałszerstwo księgowe - za co idzie się normalnie do więzienia, albo jest kretynem, który nie ma pojęcia o finansach.

Ktoś inny, tym razem po stronie banku - kredytodawcy, te bajki z mchu i paproci brał za dobrą monetę i bez zbędnej zwłoki przydzielał kolejne kredyty. Ten bankowiec też albo wiedział, że ma do czynienia z kreatywną księgowością (powinien pójść siedzieć za udział w tuszowaniu przestępstwa), albo jest kretynem, który przekroczył próg swojej niekompetencji. Czyli albo współudział w przestępstwie i najprawdopodobniej związana z tym łapówka (za co również idzie się do paki), albo zwykły dureń.

Sytuacja jest patologiczna od początku do końca.
Czy te banki udzielając kolejnych kredytów Atenom powoływały swoich biegłych rewidentów w celu weryfikacji tego co rząd Grecji przedstawiał jako stan swoich finansów, czy też nie. Bo jeśli tacy biegli rewidenci wchodzili do akcji, to znaczy, że również oni są w całą aferę zamieszani. Czyli kolejni, którzy powinni ponieść odpowiedzialność karną za udział w przestępstwie fałszowania księgowości.

Czyli mamy całkiem sporą listę osób, które uczestniczyły w tym procederze.

Oczywiście najbardziej odpowiedzialne są Ateny. Rząd działając pod publiczkę, czyli dla zachowania stołków, przyznawał kolejne podwyżki swoim obywatelom. W Grecji w ciągu ostatnich 10 lat pensje wzrosły o 130 procent, podczas gdy w tym samym czasie w Niemczech tylko o 30%. Grecy przechodzą na emeryturę w wieku 55 lat. No to co się dziwi, skoro nie ma tych kto chce pracować a jedynie ci, którzy chcą żyć na koszt innych.

Problemem, dla nas, jest oczywiście to, że usiłuje się stręczyć rozwiązanie, które w praktyce sprowadza się do tego, że ludność całej UE zrzuci się w celu ratowania upadających banków z Francji i Niemiec.
Ten numer ćwiczono w USA trzy lata temu.
Jak banki chcą odzyskać od Aten swoje pieniądze, to niech im wytoczą sprawy w międzynarodowych trybunałach, niech zlicytują pewne walory rządu Grecji, ale niech nie wyciągają pieniędzy od ludzi, którzy nie mają z całą aferą nic wspólnego.

Mówi się o solidaryzmie wewnątrz UE - co jest oczywistą bzdurą. W Grecji nie było katastrofalnego trzęsienia ziemi ani innego kataklizmu, który by nakazywał chociażby z przyczyn moralnych przyjście z pomocą.
Były natomiast zwykłe oszustwa - to niech się teraz oszuści we własnym gronie wzajemnie dalej przepychają ja nie mam i nie chcę mieć z tym nic wspólnego.


Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A

Brak komentarzy: