02 lipca 2011

Narzędziownia

Wpis skierowanydo mieszkańców Warszawy i okolic, jak jest gdzie indziej to nie wiem, ale sądząc z tego co się wyrabia w tej kwestii w Warszawie, to gdzie indziej lepiej nie może być.

W każdym większym zakładzie pracy jest NARZĘDZIOWNIA.
Co się tam produkuje?
Na narzędziowni produkuje się narzędzie, które służą do produkcji głównej danego zakładu. Czasami, w przypadku zakładów specjalnych, narzędziownią lub też jakością zatrudnionego tam personelu i zainstalowanego wyposażenia jest cały zakład.
Chcę mówić o dwóch zakładach, które znam zarówno z zewnątrz jak i z tego co produkowały.
Pierwszym zakładem są zakłady "URSUS" i narzędziownia, która znajdowała się na terenie tych zakładów. Obecnie w miejscu "starej narzędziowni" leży gustowna kupa gruzu porośnięta przez młode samosiejki.
To nie jest normalne. Żeby wykształcić tokarza, frezera czy innego fachowca, którego będzie można dopuścić do maszyny przeznaczonej do produkcji narzędzi to trzeba takiego człowieka szkolić około 20 lat.

Drugi zakład, to Fabryka Wyrobów Precyzyjnych (FWP - VIS) Świerczewski. No dobra, patron kaprawy, ale zakład i jego produkcja to już takie kaprawe nie są. FWP-VIS słynął z produkcji narzędzi pomiarowych: suwmiarki, śruby mikrometryczne i inne.
Analogicznie jak w przypadku pracownika narzędziowni to wyszkolenie człowieka, który może stanąć do obrabiarki nastawionej na produkcję wyrobów precyzyjnych trwa również około 20 lat. 
Z zakładów FWP-VIS pozostał jedynie biurowiec z powybijanymi oknami.

Przejedźcie się kochani czytelnicy tego bloga, mieszkający w Warszawie, koło zakładów FWP-VIS lub URSUSA. Zobaczcie degrengoladę i zniszczenie.

Czy o to chodziło w tej niby "transformacji" ustrojowej - nie sądzę.
Andrzej i Joanna Gwiazdowie opisują podobną sprawę dotyczącą ich zakładu pracy, tylko że ich to spotkało na samym początku "transformacji". Oboje pracowali w doświadczalnym zakładzie badania kadłubów okrętowych, który obecnie już nie istnieje, a był to zakład unikalny na skalę światową.

Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Pracowałem w "Visie".Do przyuczenia robotnika na obrabiarce wystarczały trzy miesiące praktyki.Sam rekomendowałem kolegę,który zaprzestał naukę w LO"Czackim".W '88 mieliśmy około 60 tyś wypłaty.Boże,żyć,nie umierać!Rzuciłem Technikum dla pracujących.Moja pensja była wyższa niż pobory moich rodziców razem wziętych.Nocki,nadgodziny itd.Jako łebka stać mnie było na naprawdę wiele.Na wiosnę 89 zarabiałem 78 tys.Przyszedł bilet do armii.Na jesień 90 pensja wyniosła 900 tys.Zrobiłem prawko(800 tyś).Zaczął się regres w zatrudnieniu.Dotychczasowy zamawiajacy-ZSRR odpuścił.Złożyłem wymówienie.Przez wiele lat bujałem się z pracą.Niezbędne było uzupełnienie wykształcenia.Dziś mam kredyt mieszkaniowy na całe życie.Pozdrawiam.Paweł