- Głęboka troska o zabezpieczenie konkretnych żydowskich interesów, takich jak pomoc Izraelowi albo sprzyjanie emigracji
- Podnoszone kwestie artykułowane są przede wszystkim językiem uniwersalizmu, rzadziej żydowskiego partykularyzmu
- Formułuje się je w kategoriach moralnych, ruch przeniknięty jest poczuciem moralnej wyższości
- Organizuje się wokół charyzmatycznych przywódców (Boas, Freud)
- Spójny, wzajemnie umacniający się trzon ruchu tworzą Żydzi.
- Nie-Żydzi pojawiają się w pierwszoplanowych rolach, często jako rzecznicy ruchu
- Wewnątrz ruchu podsyca się atmosferę wyraźnego podziału na 'my" i "oni" - osoby, które się z tym nie zgadzają są przedstawiane jako uosobienie zła i usuwane z grona członków ruchu
- Ruch jest irracjonalny, a to w takim sensie, że jego podstawową troską jest wykorzystanie wszystkich zasobów intelektualnych dla wsparcia konkretnej sprawy politycznej
- Ma powiązania z najbardziej prestiżowymi instytucjami akademickimi w danym społeczeństwie
- Ma dostęp do prestiżowych i największych mediów, po części dlatego, że Żydzi mają w nich wpływy
- Aktywne zaangażowanie się szerszej społeczności żydowskiej daje zaplecze ruchowi
Podobnie jak w "Kulturze krytyki" autor skupia się nad sposobami oddziaływania środowisk żydowskich na społeczeństwo w USA.
Jeżeli spojrzymy na wyżej wymienione punkty, to z łatwością dostrzeżemy zbieżność działań środowisk żydowskich w Polsce z tym schematem. Oczywiście pewne punkty wypadną lub też należy je inaczej zinterpretować, ale zasadnicza zbieżność pozostaje.
Jest jedna zasadnicza różnica. W USA takie prace się pisze, a u nas ludzie jakby stracili resztki instynktu samozachowawczego.
Przykład z życia wzięty. Prowadzę rozmowę na tematy finansowe na czyimś blogu z jego autorem. Przywołuję takie postacie jak: Rockefeller, Rothschild, bracia Warburg, Jacob Schiff, firmę Kuhn Loeb & Co.
Słyszę (czytam) w odpowiedzi, żebym się odczepił od Żydów. A przecież to jest i była światowa śmietanka elit finansowych. Czyli co, z powodu etnicznego pochodzenia tych ludzi mamy o nich nie mówić - ma ich nie być w dyskursie. To tak jakby rozmawiać o nowoczesnej fizyce i pomijać w tych rozważaniach takich ludzi jak Einstein, czy Oppenheimer, również z powodu ich pochodzenia.
Mój interlokutor nie jest Żydem, a jednak zadziałał w nim pewien wyuczony odruch. Nie wiem gdzie go nabył.
W USA jest jeszcze jedna ciekawostka.
Istnieje taki serwis (http://home.ancestry.com/), gdzie można prześledzić dzieje rodziny lub jakiejś osoby bardzo dokładnie.
Jeśli znamy imię i nazwisko oraz przybliżoną datę urodzenia, to możemy takiego człowieka dosyć precyzyjnie opisać. Kiedy jego praszczur przybył do USA, a nawet na jakim statku i kto był jego sąsiadem na statku. Kiedy został naturalizowany (otrzymał obywatelstwo USA), jak się z domu nazywała jego żona. Kiedy zmienili nazwisko. Te wszystkie informacje można tam uzyskać. I nie jest to nic tajnego, ani uwłaczającego - sprawdzenie kogoś skąd pochodzi.
Tam się po prostu tak robi.
U nas nic, cisza zupełna.
W wiki coś tam można czasami przeczytać, ale to są jakieś popłuczyny a nie rzetelna informacja.
Serwis ancestry.com funkcjonuje w Anglii, USA, Australii i Nowej Zelandii.
Jest płatny
Można przypuszczać, że pewne informacje o osobach publicznych są utajniane specjalnie. Działając z za węgła są w stanie odnosić sukcesy, co byłoby niemożliwe w sytuacji działania jawnego. To też jest fragment strategii grupowej żydowskiej. Wychodzi ktoś z tytułem profesorskim a my nie wiemy, czy jego intencja nie wypływa z pobudek innych niż obiektywna wiedza naukowa.
Poza dwoma przywołanymi tutaj tytułami Kevin MacDonald publikuje tutaj (http://www.csulb.edu/~kmacd/), skąd można pobrać jego teksty w oryginale, nie wszystkie, ale część można.
P.S.
Nie wiedziałem jak zatytułować ten mój wpis, w związku z tym tytuł jest nazwą tego zestawienia przedstawionego przez MacDonalda.
This world is totally fugazi
Andrzej.A
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz