16 lipca 2013

Już jeden taki numer był, a pewnie bedzie i następny

W kwestii uboju rytualnego wołów.

Analogiczna sytuacja miała miejsce przed kilkunastu laty.
Wtedy chodziło o tucz gęsi i kaczek na foie gras.
Polska była i jest jednym z głównych producentów gęsiny w Europie. Ale produkcja stłuszczonych wątróbek na foie gras (czyli na pasztet strasburski), to dopiero jest interes.
W Polsce wprowadzono, po lobbingu "zielonych", zakaz tego procederu.
Skutki:
Dobrze prosperujące zakłady, a więc duże firmy płacące również duże podatki i dające zatrudnienie ludziom, musiały zmieniać na gwałt produkcję.
Rynek ten został przejęty, a jakże, przez rolników i biznes z Niemiec, Słowacji, Litwy. Francuzi utrzymali swoje przywództwo w produkcji tego smakołyku.
Wszyscy są zadowolenie. No prawie. "Zieloni" dostali kolejne granty na swoją działalność, a jakże z Niemiec.

To teraz spójrzmy na "ubój rytualny" wołów.
Bo tylko wołów to dotyczy.
Już w tej chwili wiadomo, że niemiecki firmy kupują woły w Polsce, transportują za granicę i tam dokonują tego samego, czego u nas dokonać nie można. Za co pobierają odpowiednie wynagrodzenie.
Skutki.
Ponownie pewna grupa firm w Polsce będzie się musiała przebranżowić. Pewnie dadzą radę, skoro ci od tuczu gęsi dali.
Dochodzi jednak dodatkowy element. Zostaliśmy okrzyknięci "antysemitami" i różnymi innymi epitetami.
Oczywiście słowa, które wypowiedzieli żydzi z różnych stron, w tym Izraelski MSZ, były przesadzone. Ale właśnie takie miały być.
Chodziło o takie psychologiczne ustawienie sprawy, żeby w Polsce ze względów godnościowych nikt nie miał zamiaru się ugiąć. Że o bzdurę, to nieważne. Niemcy zapłacą za tą słowną erupcję w odpowiedni sposób. Ostatecznie dosyć dobrze na tym interesie wyszli.
Rabin Schudrich nie zrezygnuje, co najwyżej wywalczy ściśle określoną liczbę ubojów rytualnych możliwych w Polsce na potrzeby gminy.
W ten sposób zostaliśmy załatwieni na kolejne parę złotych.


Co nas czeka w przyszłości.
Ci sami faceci, którzy produkowali foie gras mają inny patent na zarabianie pieniędzy. Produkują "wołowinę z Kobe". To dosyć specyficzna produkcja, gdyż po pierwsze trzeba z Japonii sprowadzić zarodki odpowiednich genetycznie wołów. Trzeba takiego zwierza hodować. By w odpowiednim momencie zacząć go poić pewnym gatunkiem piwa i w dodatku masować.
Można według mnie z całym spokojem założyć, że rzeźnicy od uboju rytualnego również przejdą na produkcję "wołowiny z Kobe" - będą mieli mniejsze problemy z przestawieniem niż ci od foie gras.

Zachodzi proste pytanie. Kiedy "ekolodzy" dostaną zlecenie na załatwienie producentów "wołowiny z Kobe" w Polsce. Bo ktoś dojdzie do wniosku, że przecież o wiele lepiej taką produkcję robić w Niemczech czy gdzie indziej. Bo to niemieckie państwo będzie zasilane w podatki, bo to w Niemczech będzie mniejsze bezrobocie.

P.S.
Gdy po raz pierwszy usłyszałem o tym głosowaniu, praktycznie natychmiast mi się przypomniało, że coś podobnego już było. Nie pamiętałem czego to dotyczyło. Ale pogrzebałem trochę w sieci i mam.

dopisek 1.
Przejrzałem artykuły i zamieszczane pod nimi komentarze dotyczące tego tematu. zapewne w środowisku Izraelskiego MSZ i w pewnych kręgach w Niemczech ludzie po prostu turlają się ze śmiechu po podłodze.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

Brak komentarzy: