10 lipca 2013

Medale dla niepełnosprawnych

To druga ważna, według mnie,  konstatacja po turnieju w Wimbledonie.
Radwańska, Janowicz i Kubot zaleźli wysoko, to fakt niezaprzeczalny. Jako grupa zrobili dużo, a nawet bardzo dużo. Do tej pory w historii tenisa nie była aż tak silnego ataku polskich tenisistów na światową czołówkę w tej dyscyplinie.

To wszystko prawda. Ale przecież nikt z nich nie wygrał tego turnieju. A sama Radwańska w zeszłym roku doszła do finału, czyli wyżej niż w tym roku.
W związku z tym, uważam, że przyjmując te odznaczenia od Komorowskiego zawodnicy ci przyjęli coś na kształt medali dla niepełnosprawnych.

Największą szkodę jak sądzę, głównie psychiczną, wyrządzono Janowiczowi i Kubotowi. Bo Radwańska ma już kilka poważnych sukcesów i raczej jej to nie zepsuje.
Nie ma tu według mnie znaczenia, kto im wręczał te odznaczenia w Belwederze. To, że nie uważam Komorowskiego za dobrego prezydenta nie ma tu znaczenia. Gdyby był to ktokolwiek inny, to też bym twierdził, w analogicznej sytuacji, że są to "medale dla niepełnosprawnych".

To jest takie wrażenie, które może, ale nie musi, pozostać w głowach tych świetnych skądinąd sportowców: "wygram, nie wygram i tak w kraju coś mi tam kapnie".

W poprzedniej notce na ten temat (http://pulldragontail.blogspot.com/2013/07/po-co-wymyslono-fair-play.html) sugerowałem, że w meczu z Murray'em  Janowicz został potraktowany złośliwie. Podtrzymuję to twierdzenie. Wystarczy popatrzeć na ten fragment, gdzie Murray krzyczy, że to nie turniej halowy. Jego złość jest aż nazbyt teatralna. Zwłaszcza, że mecz jest już właściwie rozstrzygnięty. Janowicz jest wybity z uderzenia, a Murray ma taką przewagę, że nie sposób jej utracić.




This world is totally fugazi
Andrzej.A

Brak komentarzy: