20 września 2014

Czy na tak zwanym zachodzie istnieje dziennikarstwo niezależne od rządów?

Odpowiedź jest oczywista:
NIE.
Nie istnieje.

Dowód:
Donald T., człowiek uwikłany i podsłuchiwany został wybrany na stanowisko, na którym przynajmniej teoretycznie takie uwikłania powinny być czynnikiem dyskwalifikującym.
Politycy z krajów decyzyjnych jednak ten wybór klepnęli, nie zważając na potencjalne konsekwencje. Ich, tzn polityków, zbójeckie prawo, że sobie taką marionetkę, którą można w każdej chwili zdyscyplinować a i utrącić wybrali.

Natomiast zachodzi pytanie.
Czy w Polsce w ogóle są jacyś korespondenci mediów z Niemiec, Francji, Anglii, Włoch, a i pomniejszych krajów również.
Bo jeżeli są, to czy może nie znają (nie władają w sposób dostateczny) językiem polskim, że nie byli w stanie doczytać w jakie sprawy jest uwikłany Donald T.
Obawiam się jednak, że tak nie jest. Są korespondenci, którzy perfekcyjnie znają język polski.

To czy może owi korespondenci nie informowali swoich macierzystych firm o tych zaszłościach, które dotyczą Donalda T.
Nie sądzę, bo gdyby nie poinformowali, to by przestali być korespondentami w Warszawie.

Zachodzi zatem pytanie.
Czy w prasie i/lub innych mediach wysoko oddziałujących na tamte społeczeństwa pojawił się artykuł i/lub inny materiał, w którym zadano by pytanie premierowi Wielkiej Brytanii i/lub prezydentowi Francji i/lub kanclerz Niemiec "KOGO DO CHOLERY WYBRALIŚCIE na przewodniczącego".
Gdzie w dalszej części takiego materiału winna być opisana przynajmniej większość niestosowności jakie dotyczą Donalda T., nawet z pominięciem Smoleńska by wystarczyło.

Nie było takiego artykułu i/lub innego materiału dziennikarskiego w wyżej wymienionych krajach.
Ja oczywiście nie czytuję gazet niemieckich, ani francuskich, ani angielskich, ale gdyby taki materiał w prasie głównego nurtu dziennikarskiego się ukazał, to odzew by był przynajmniej w tej części mediów, które stoją w opozycji do obecnego układu rządowego w Polsce.
A ponieważ nie było takiego odzewu, to znaczy, że taki materiał nie zaistniał.

Z czego wynika poprawnie rozumując, że ktoś gdzieś tym redaktorom naczelnym tych mediów polecił nie zajmować się i/lub tylko nie nagłaśniać (przynajmniej na razie) wszystkich zaszłości Donalda T.

Czyli, że redaktorzy tych mediów są posłusznymi wykonawcami poleceń płynących z góry.

C.B.D.U.
(Co Było Do Udowodnienia)

This world is totally fugazi
Andrzej.A

Brak komentarzy: