21 października 2010

Wartość logiczna

"Jeśli dziś jest czwartek (a jest), to ja mam wąsy (a mam)".
To czy powyższe zdanie jest logicznie poprawne?
Nie, a jak ktoś nie wie dlaczego to niech się zgłosi na wykład z logiki na wydział matematyki dowolnego uniwersytetu. Chyba, że w międzyczasie skasowano ten drażliwy problem z programu nauczania, żeby nie mieszać w głowach maluczkim, lub też zakazano logikom nauczać tego w taki sposób i zalecono skoncentrować się jedynie na prawach de Morgana.
Takiej mniej więcej wartości logicznej zdania słyszymy wszyscy w mediach codziennie i to na pęczki.
Brak związku przyczynowo  skutkowego, nagminne stosowanie sofizmatów, erystyki i logomachii, wszystko to prowadzi do intoksykacji.

Strzelano i zabito człowieka z PiS, człowiek, który tego dokonał, krzyczał, że chce zastrzelić prezesa PiS.
Kto jest za to odpowiedzialny?
Prezes PiS, Jarosław Kaczyński.
Powyższy konstrukt logiczny jest równoważny zdaniu, które jest na początku tego wpisu.

I pada jeszcze uzasadnienie: że "dziadek z Wermachtu", że "wy stoicie tam gdzie stało ZOMO".
Wypowiedzi prezesa są ostre, ale mieszczą się w kanonie dyskursu politycznego, a zwłaszcza gdy dochodzi do zaostrzenia tego dyskursu w okresach kampanii wyborczych, oraz można względnie łatwo znaleźć na nie adekwatne odpowiedzi również mieszczące się w tym kanonie.
Na "dziadka z Wermachtu" można było odpowiedzieć "pradziadkiem oficerem z okupacyjnej armii carskiej".
Na drugi element inaczej.
"Jeśli my stoimy tam gdzie ZOMO to Wy stoicie w jednym szeregu z Samoobroną."
Wystarczy, zupełnie adekwatne. Nie uczyniono tak. Poszedł atak personalny, dyskredytacja, pełna gama sztuczek erystycznych.

Odpersonalizowano PiS, Jarosława Kaczyńskiego oraz wszystkich tych, którzy popierali bądź popierają PiS, a nawet więcej wszystkich tych, którzy nie są zachwyceni PO i wspierającymi je mediami.

Jak słusznie zauważył jeden z kolegów blogerów w poprzek społeczeństwa wykopano rów nienawiści i niezgody. I podział ten nie ma nic wspólnego z byciem lewicowcem bądź też prawicowcem (cokolwiek byśmy pod tymi pojęciami tutaj rozumieli).
Ale przecież jako społeczeństwo już to przerabialiśmy. Po 1945, gdy zainstalowano u nas obcą okupacyjną władzę opartą o kacapckie bagnety. Ale właśnie tu jest problem, bo historii nie naucza się w tej chwili w sposób dostateczny żeby przeciętny człowiek kończący liceum (bądź technikum) i zdający maturę miał o tym pojęcie i mógł taką analogię wysnuć.
A ja powiem więcej, obecny podział jest dużo głębszy i ostrzejszy w sensie psychologicznym niż to co udało się zaaplikować po 1945 roku. Bo tamto było sztuczne, a obecne jest niby wewnętrzne, właśnie niby.

Brak komentarzy: