W czasie stanu wojennego jeden z biskupów tak rozpoczął swoje nauczanie (cytuję z pamięci):
" Wiem po co tu przyszliście. Chcecie żebym mówił o polityce.
Nie, dzisiaj będę mówił o moralności.
Otóż udział w wyborach jest niemoralny. ..."
Rzecz miała miejsce przed wyborami w 1983 roku.
Scenka z dnia wczorajszego. Byłem na ślubie syna znajomych. Ksiądz długo i przewlekle dywagował nad małżeństwem, posuwając się w moim pojęciu do pewnych wypowiedzi, które w czasie mszy odprawianej przy okazji ślubu mieć miejsca nie powinny. Wszak ceremonia ślubna jest czymś wesołym i w moim pojęciu przypominanie i napominanie młodych co do powagi tego aktu to nie jest ten moment.
Ale był jeden element, który mnie podbudował. Dużo młodych ludzi, z pozoru "wykształciuchy" i "lemingi" była żywo zainteresowana przebiegiem mszy i najwyraźniej nie był to dla nich "folklor". Czekam na takiego biskupa jak ten z roku 1983, który bez obawy powie z ambony co jest moralne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz