Liczba ofiar stanu wojennego - tak na prawdę nieznana, mówi się o 140-150 osobach wymienionych w "Raporcie Rokity", który to dokument przez długie lata był dokumentem tajnym.
Ludzie którzy zostali wyrzuceni z kraju - około 2,4 miliona (taką wartość podano w pierwszym odcinku serialu "System 09"), a byli to w większości ludzie aktywni politycznie, naturalni przywódcy. Chociaż sam osobiście znam człowieka, który dał łapówkę żeby zostać internowanym i na tej podstawie wyjechał z kraju - z tego co wiem wiedzie mu się zdecydowanie lepiej niż gdyby został i robił to samo co robi tam. Również tacy ludzie należeli do bardziej aktywnych, przedsiębiorczych i twórczych.
Totalna zapaść gospodarcza, która zaczęła się właśnie PO wprowadzeniu stanu wojennego a nie na skutek "warcholstwa solidaruchów". Udowodnił to w swoim czasie senator Romaszewski, który prześledził zapotrzebowanie i zużycie przez zakłady produkcyjne energii. Ani razu w ciągu 16 miesięcy od sierpnia 80 do grudnia 81 te parametry nie spadły. Załamanie następuje dopiero od stycznia 1982, czyli PO wprowadzeniu stanu wojennego. Ci, którzy nie chcą w to wierzyć niech sobie przypomną kto był w owym czasie właścicielem środków produkcji i dystrybucji WSZYSTKIEGO.
Mieszkańcy Warszawy mogą sięgnąć pamięcią do tego jakie były kolejki w sklepach i przypomnieć sobie kontrast jaki na tym tle stanowiły bazary - bazar na Polnej i bazar przy Hali Mirowskiej (te znałem osobiście). Na tych bazarach można było kupić wszystko (żywność), dopóki nie zaczęły być problemy z przepustkami dla samochodów, czyli również PO 13 grudnia - potem to wróciło do normy, czyli jacyś SB-ecy wzięli parę złotych za wydanie iluś tam pozwoleń na poruszanie się samochodami.
Można to przyrównać tylko i wyłącznie do czasów okupacji hitlerowskiej z okresu II WŚ, kiedy za przywożenie do miasta produktów żywnościowych ze wsi można było trafić pod mur.
Sam osobiście pamiętam jak jeździłem z ojcem po "blondynkę" i zawsze mieliśmy w samochodzie dwie flaszki wódki i parę złotych dodatkowo aby przekupić ewentualny patrol, który by nas zatrzymał. Bo za taki "przemyt" groziła utrata środka transportu czyli samochodu.
Nie chodziło o nic innego tylko i wyłącznie o to żeby ludzi upodlić, zniszczyć, zabić w ludziach wszelkie odruchy solidarności grupowej. Sądzę, że wtedy się to nie powiodło. To co widzimy w tej chwili jako rozdźwięk w odbiorze rzeczywistości przez różne grupy społeczeństwa pojawiło się później.
Elity, które się ukształtowały po 1989 potrzebowały nowych pretorian, analogicznie jak po 1945 władza komunistyczna potrzebowała nowego narybku.
Tymi nowymi pretorianami systemu są "lemingi" vel "wykształciuchy". Kupiono ich poprzez drastyczne obniżenie poziomu wykształcenia i umożliwienie "awansu" ze wsi (rzadziej), a częściej z małego miasteczka.
Brak rozliczeń za stan wojenny i za 45 lat komunizmu do niczego nie doprowadzi. Bo każde kolejne pokolenie beneficjentów tego systemu będzie się coraz bardziej bało społeczeństwa. Czyli będzie coraz bardziej grało przeciwko Narodowi, którego przynajmniej teoretycznie powinno być przywódcami.
Tylko, że takie spychanie tematu rozliczeń na niewiadomo kiedy musi się wcześniej czy później skończyć niekontrolowanym społecznym wybuchem - a im później to wybuch będzie tym większy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz