06 czerwca 2010

Najnowsza wersja

Oto, co przyniósł jako najświeższe info na temat tego co wydarzyło się w Smoleńsku mój znajomek, który pracuje wśród totalnej lemingozy.
Ktoś (w domyśle pierwszy pilot) miał zaciągnięty kredyt – tak ze 4 melony, ponadto zdradzała go żona, miał HIV i jego życie straciło jakikolwiek sens.
Latał tylko dlatego, że jego zwierzchnik (w domyśle nieżyjący gen. Błasik) nie chciał żeby popełnił samobójstwo. Dzielny zwierzchnik wszedł do kabiny żeby wspomóc pilotów i sprawdzić czy nic złego się nie dzieje, jednakże nie dał rady.
Takich rewelacji należy się spodziewać gdy upadające co chwila wersje o “naciskach” i “brawurze” nie będą miały już wpływu na opinię społeczną.
Ciekawi mnie tylko jedno, kto te brednie wymyśla i kolportuje.

P.S.
To się w pewnym obszarze zgadza z tym co wypisuje w książce Eryk Mistewicz. Narracja, ciągła narracja, ani chwili wytchnienia dla mózgów społeczeństwa. Ani sekundy na to, żeby przetrawić, zanalizować, przemyśleć dotychczas posiadane informacje źródłowe (o ile takie się posiada). Ani chwili spokoju dla skołatanego mózgu, ciągły napływ świeżej informacji, im bardziej bezsensownej tym lepiej.
Oto pijar III generacji w działaniu.

Brak komentarzy: