Wydarzenia w Newtown są skutkiem pewnego przesądu.
Ten przesąd brzmi, że w szkole, na kampusie uniwersytetu nie wolno posiadać broni.
Społeczeństwo USA ma dostęp do broni na poziomie porównywalnym do tego co miało miejsce za czasów I Rzeczypospolitej i również w okresie zaborów.
Każdy dworek, każda posiadłość ziemska, to był swoisty magazyn broni i ludzi, którzy się tą bronią potrafili posługiwać. W pewnym sensie analogiczna sytuacja występuje w tej chwili w USA. "My home is my castle" - to dla odmiany angielskie porzekadło, ale oddające ducha tego co w kwestii broni sądzą obywatele USA.
Gdyby w Newtown dyrektor szkoły oraz jeszcze ze dwie osoby z personelu miały wpisane do obowiązków posiadanie broni, uczęszczanie na strzelnicę i przechodzenie okresowych szkoleń specjalnych, to wtedy nie byłoby tej sytuacji, z którą aktualnie mamy do czynienia. Lub też skala strat byłaby dużo mniejsza.
To proste, dyrektor i dwóch innych pracowników mając broń może zaszachować jednego świra do czasu przyjazdu policji i zapobiec strzelaniu do nieuzbrojonych dzieci jak do zwierzyny łownej.
Świr zawsze wejdzie na teren gdzie nie można wnosić broni oficjalnie i broń wniesie i jej użyje. A praworządny obywatel może się wtedy tylko modlić o szybki przyjazd jednostek antyterrorystycznych - to jest główny problem.
Tej masakry niewinnych dzieciaków można było uniknąć, lub ją ograniczyć, w sensie ilościowym. Ale wymaga to zmiany zapatrywania, zmiany przesądu, że w szkole nie może być broni.
Winno być oficjalnie wiadomym, że dyrektor szkoły i jeszcze dwóch lub trzech innych pracowników ma broń oficjalnie i potrafi jej skutecznie użyć - wtedy takie rzeczy się nie będą zdarzać.
This world is totally fugazi
Andrzej.A
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz