31 grudnia 2012

Stealmate

Tytuł mojego wpisu jest pojęciem szachowym, ale według mnie nie oddaje absolutnie tego z czym mamy do czynienia.
Ponadto szachy są grą o pełnej informacji - obaj gracze widzą wszystkie figury i ich położenie.
Dużo lepszą analogią do tego z czym się na co dzień borykamy jest brydż.
Wprawdzie ilość kombinacji (sposobów rozdania kart) wynosi jedynie 2.4E13, co wobec ilości możliwych ruchów w szachach (100^300) jest znikome, to jednak brydż jako gra o niepełnej informacji dla gracza jest dużo atrakcyjniejsza jak również dużo bardziej podobna do tego czym jest życie i polityka.

Ponadto jako komentator życia politycznego nie mający dostępu trwałego do informacji pochodzących "z tyłu sklepu warzywnego" jestem skazany, podobnie jak większość blogerów, na informacje pochodzące z mediów, co jest czasami niezwykle irytujące.

Mijający rok był, no właśnie, jaki był mijający rok.
Zły, fatalny, tragiczny. A może wręcz przeciwnie, niezwykle pozytywny.
Wszystko zależy od tego jaką miarę przyłożymy, na co będziemy zwracać uwagę, co uznamy za czynnik istotny.
Bo jeżeli spojrzymy na wyczyny obecnego rządu na arenie wewnętrznej jak i międzynarodowej, to nie ma według mnie żadnego pozytywu, który mógłby zostać zaliczony jako coś co by można nazwać sukcesem.
Ale jeżeli spojrzymy na społeczeństwo, nastroje społeczne. To euforia, która jeszcze rok temu była wśród ludzi na ulicach gdzieś powoli znika.
Niektórzy mówią, że Polacy jako naród się budzą, powoli, ale jednak. Ja bym powiedział inaczej. Do dużych grup zaczyna docierać prawda o otaczającej rzeczywistości. Jeszcze z oporami, jeszcze powoli, ale jednak. Coś tam komuś przestaje sztymować w cukierkowym obrazie serwowanym przez media. To z jednaj strony dużo, ale czy dostatecznie dużo. I czy ci ludzie w swej masie nie zadowolą się znowu jakąś namiastką zmiany, jeśli ponownie dojdzie do przesilenia.

Olbrzymia ilość ludzi w Polsce dała się złapać w pułapkę, nawet nie kredytową, ale zinterpretowała skok technologiczny jakiego doświadczamy jako tą upragniona transformację, to polepszenie warunków egzystencji. Przypisali tą zmianę rządzącym i się na tym zafiksowali. To jest analogiczne do tego co miało miejsce po II WŚ. Ludzie na wsi, nie wszyscy, ale znaczna część, zinterpretowali elektryfikację i inne zmiany technologiczne jako efekt działania władzy - wtedy komunistycznej, opartej o kacapskie bagnety. Musiało upłynąć wiele lat, aż do roku 1980, aby większość ludzi to odrzuciła.
Gdy ludzie zrozumieją, że skok technologiczny jaki się dokonał nie ma nic wspólnego z tym jaka jest władza, oraz że władza wbrew pozorom stwarza jedynie problemy, a nie je rozwiązuje, wtedy nastąpi przełom - przesilenie.

Czy taki przełom może nastąpić w nadchodzącym roku.
Szczerze - wątpię.
Ludzie są zdezorientowani. Tak samo jak w 1981 roku, gdy propaganda zamieszczała obok siebie informacje o strajkach i o tym, że dokonano gwałtu, morderstwa, czy innej zbrodni. W ten sposób w okresie od sierpnia 1980 do grudnia 1981 dokonano w świadomości społecznej połączenia: Solidarność = anarchia + puste pułki w sklepach + szalejący bandytyzm na ulicach.
Tak samo jest teraz. J. Kaczyński = wojna z Niemcami + wojna z Rosją + szwadrony śmierci na ulicach.
Czy to jest racjonalne - oczywiście, że nie. Ale taki jest mniej więcej odbiór społeczny tego przekazu medialnego.

Ale właśnie polityka to brydż. Gdzie nie wszystkie informacje są pokazane wszystkim uczestnikom rozgrywki. Niektóre informacje są rozmyślnie chowane pod sukno, a niektóre jako mniej istotne nie są brane pod rozwagę.

Ponadto na sytuację wewnętrzną ma coraz większy wpływ sytuacja zewnętrzna. Jeśli do znacznej części społeczeństwa dotrze, że to my mamy zapewnić poprzez pakt fiskalny spokój i dobrobyt w takich krajach jak Niemcy i Francja to może być różnie.
Tu uwaga na marginesie. Pakt fiskalny ze swoimi deklarowanymi celami pomocy Grecji i innym krajom południa jest po prostu oszustwem. Bo nie chodzi o Grecję, ale o banki w Niemczech i we Francji, które udzieliły horrendalnych pożyczek rządowi w Grecji. I gdyby zupa się wylała, to nie w Grecji ludzie by wyszli na ulice, ale w Niemczech i we Francji. Bo te banki powinny po prostu ogłosić upadłość. A upadający bank w Niemczech to niemiecki bauer tracący oszczędności życia.

Wnioski.
Sytuacja jest na tyle dynamiczna, że prognozowanie tego co się wydarzy jest wręcz niemożliwe. Chyba, że się jest Osowieckim, ale wszyscy ci wróże to jednak są według mnie podejrzani o współpracę ze ZŁYM.

P.S.
Grałem dużo w brydża, zwłaszcza na studiach w latach 80-tych. Raz w życiu widziałem jak mój partner dostał z ręki 13 pików.

This world is totally fugazi
Andrzej.A

Brak komentarzy: