Po "ataku" na Jakuba Władysława Wojewódzkiego różne ancymonki dały głos.
Najdalej pojechał osobnik pt. Najsztub.
Na szczęście spotkał się z natychmiastową reakcją Leszka Żebrowskiego, który po prostu określił to jako mentalność ubecką, czyli nazwał rzecz po imieniu, tak jak to powinno być nazywane na co dzień.
"Ta wypowiedź jest dowodem mentalności ubeckiej. Deprecjonowanie
Żołnierzy Wyklętych i łączenie ich z oblaniem Kuby Wojewódzkiego jakimś
płynem to kompletny idiotyzm. To się mogło zrodzić tylko w chorym umyśle"
i dalej
"Jeśli tacy ludzie jak Najsztub wyklinają Żołnierzy Wyklętych,
których mordowano w szczególnie okrutny sposób, to w jakiejś mierze
usprawiedliwiają sposób, w jaki komuniści z nimi walczyli. Na to nie
może być zgody i takich ludzi trzeba towarzysko izolować"
"Pan Najsztub i jego środowisko zachowują się jak spadkobiercy
komunistów. (...) Na jego przykładzie obserwujemy to, jak można mieć
spaczony umysł, skoro chuligański wybryk automatycznie przypisuje się
prawicy, nacjonalistom... To nic nowego. Ci ludzie tak postrzegają świat, zrównując patriotyzm z bandytyzmem"
W podobnym tonie wypowiedział się Tadeusz Płużański.
A Tadek Polkowski dodał:
"Myślę, żę to przejaw pewnej histerii kogoś, kto się boi świadomości
historycznej Polaków. Jeżeli ktoś próbuje łączyć narodowych bohaterów z
chuligańskim napadem na jakiegośdziennikarza, to jest to naprawdę smutne"
I co, można, jak widać można.
Nazywać rzeczy po imieniu. I wcale nie trzeba sypać wulgaryzmami, żeby temu towarzystwu zamknąć twarz i przypomnieć skąd im nogi wyrastają.
Efektywnie ani Najsztub, ani JWW, ani nikt inny nie odezwał się w tej sprawie. Skądinąd zachowanie JWW skłania większość obserwatorów, do twierdzenia, że to była lipa a nie atak. Inni dla odmiany twierdzą, że mogło chodzić o porachunki osobiste na tle wybujałego ego i niezbyt sprawnego innego elementu osoby JWW.
This world is totally fugazi
Andrzej.A
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz