12 października 2013

Zobaczyć Hartmana na jednym spędzie z Urbanem - bezcenne

To jest może trochę spóźniona refleksja, ale według mnie warta odnotowania.

Jan Hartman, profesor, intelektualista pojawił się na tym samym spędzie człowieka, którego imienia w żadnym przyzwoitym domu nie powinno się wymawiać, w towarzystwie Jerzego Urbana. Osobnika, który był rzecznikiem jaruzelszczyzny, nazwany Goebelsem stanu wojennego (wyrok sądowy to sankcjonuje).
Zachodzi w związku z tym pytanie co tych ludzi łączy?
Odpowiedź pojawia się w ułamku sekundy - pochodzenie etniczne.
To żydokomuna w czystej postaci, jeden i drugi.

To jest stara śpiewka.
Hartman zajmuje pozycję intelektualisty, który uzasadnia sofizmatyczno erystycznymi sztuczkami bezeceństwa, które wypisuje u siebie J.Urban.
Jaki jest cel tej działalności?
Dekompozycja i destrukcja prawidłowego modelu rodziny i właściwego miejsca religii w życiu człowieka.

To, że nikt z ludzi normalnych nie kupuje "NIE" nic nie znaczy. Hołota i patologia (według słów szefa MSW) pracująca w służbach to kupuje.
To oni od co najmniej trzech pokoleń przekazują sobie ten wzorzec wychowania.
"Polski kod kulturowy to faszyzm" - vide zdjęcia i filmy z 11-11-2011.

Być może mój wpis jest nieco chaotyczny, ale ktoś, kto ma minimum wyobraźni może według mnie powiązać te elementy.


This world is totally fugazi
Andrzej.A

Brak komentarzy: