08 listopada 2013

O bywaniu w mediach

PiS zaordynował kontrolę wypowiedzi swoich posłów w mediach. Oczywiście dla niektórych jest to kolejny dowód na totalitarne zapędy Jarosława Kaczyńskiego. Tymczasem jest to według mnie naturalna i logiczna konsekwencja tego co widzimy w przekazie medialnym. Gdzie na każdy jeden występ przedstawicieli opozycji w mediach można się lekko doliczyć kilku prób braku uczciwości w tak prowadzonych wywiadach i/lub dyskusjach.
Bo o jakiej równowadze w wywiadzie i/lub dyskusji (nawet jeden na jeden) można mówić, jeżeli redaktor prowadzący rozmowę ma w uchu słuchawką przez którą natychmiast płyną instrukcje w którym momencie ma przerwać niewygodną propagandowo wypowiedź i/lub jak skontrować zgodnie z zasadami erystyki wypowiedź posła.
Przecież to oczywiste.
Wprawdzie nie mam materialnych dowodów, że tak to się odbywa, ale przecież wystarczy popatrzeć na takiego Kuźniara, żeby wiedzieć, że nie jest on w stanie samodzielnie zrobić w głąba jednego czy drugiego posła, a udaje mu się ta sztuka. Z czego wynika poprawnie i logicznie rozumując, że takie wsparcie istnieje. Również inne cielębryty dziennikarstwa na oko nie grzeszą zbyt dużym ilorazem, a pomimo to udaje im się w znaczącym procencie zapędzić w kozi róg posłów opozycji.
Najprawdopodobniej za takim jednym z drugim ancymonkiem stoi cała grupa, która na żywo podpowiada jak i w którym momencie wekslować dyskusję w pożądanym kierunku.

 Nie robiłem, i nie sądzę żeby ktokolwiek robił takie badania, ale według mnie znaczący procent amunicji medialnej przeciw PiS dostarczają sami posłowie tej partii, poprzez niedoważone wypowiedzi, zwykłe lapsusy, gafy, czy nieadekwatne wypowiedzi i/lub odpowiedzi w wywiadach i dyskusjach w studiach telewizyjnych. Osobiście oceniam ten odsetek na około 80 procent.

Analogicznie według mnie ma się sytuacja z przedstawicielami Kościoła. Nieadekwatne, wyrwane z kontekstu wypowiedzi służą do dyskredytacji i wręcz ośmieszenia i zohydzenia  Kościoła. Czego przykładów mieliśmy ostatnio aż nadto. pomijam oczywiście w tym momencie takich przedstawicieli jak ksiądz Lemański, ale o kimś takim to już raczej nie należy mówić jako o przedstawicielu Kościoła Katolickiego.

Jest tylko jedna metoda na coś takiego. Co akurat pokazał jakiś czas temu ojciec Tadeusz Rydzyk. Dziennikarzowi TVN po prostu odmówił udzielenia wypowiedzi na jakikolwiek temat.

Wniosek jest oczywisty, nie rozmawiać z mediami i tymi wszystkimi cielębrytami systemu.

Ktoś może próbować mówić, że jakoś do społeczeństwa trzeba docierać.
No więc ja wcale nie jestem pewien, czy gdyby zablokować wypowiedzi posłów we wrogich im mediach, to czy skutek nie byłby jednak pozytywny, biorąc pod rozwagę właśnie te odsetki amunicji przeciwko PiS dostarczane przez samych posłów tej partii.
To samo dotyczy wypowiedzi przedstawicieli Kościoła. Kompletny zakaz wypowiadania się do mediów dla wszystkich jego przedstawicieli.

Do wyborów, w terminie ustawowym, zostały dwa lata. Uważam, że czas spróbować takiego sposobu działania, bo dotychczasowy raczej pozytywnych skutków nie przynosi.

Andrzej.A

Brak komentarzy: