08 czerwca 2011

Brać władzę, oddać władzę, ...

Entliczek pętliczek, czerwony stoliczek, na kogo wypadnie, na tego bęc.

Takie dylematy w chwili obecnej mają w chwili obecnej D. Tusk i J. Kaczyński.

Oddać władzę, to dylemat D. Tuska.
Gdyby sytuacja była normalna, czyli nie było by tragedii w Smoleńsku i parodii "śledztwa", afery hazardowej i wynikłej (wyciekłej do opinii publicznej) afery związanej z finansowaniem PO, to D. Tusk i PO z całym spokojem władzę by oddała J. Kaczyńskiemu i PiS-owi.
Wtedy na następny rząd spadło by całe odium pasztetu związanego z nadchodzącą nieubłaganie kompromitacją organizacyjną ME 2012. Nic by nie pomogły argumenty, że poprzednicy zawalili, nawet gdyby w trakcie dokonywano spektakularnych aresztowań ludzi odpowiedzialnych za ten pasztet.
Również nadchodzący kryzys, co to go nie ma, nie było i nie będzie nie da się już dłużej fastrygować nakładkami z ZUS-u i innymi sztuczkami kreatywnej księgowości.
Środowisko głównych macherów "naszej młodej demokracji" jest już dobrze okopane w kancelarii prezydenckiej skąd może kontrować i kontrolować poczynania dowolnego rządu, chyba żeby w nowym parlamencie PiS uzyskał większość konstytucyjną (co wcale nie jest niemożliwe). Jeśli do tego dołożymy "rozgrzane do czerwoności sądy" (dlaczego nie do białości) na czele z Trybunałem Konstytucyjnym i Sądem Najwyższym to sytuacja jest wręcz komfortowa.
Przejęcie władzy przez obecną opozycję w jesiennych wyborach 2011 wobec nadchodzącego krachu finansów publicznych, kompromitacji ME 2012 jest jak najbardziej na rękę zarówno dla Tuska jak i sił go wspierających. Problemem pozostają: Smoleńsk, afera hazardowa i finansowanie PO, że o pomniejszych kwestiach nie wspomnę.

Brać władzę - dylemat J. Kaczyńskiego.

Wszystkie punkty wspomniane wyżej są takimi samymi argumentami jak dla Tuska, ale z przeciwnym znakiem.
Bo wziąć władzę w sytuacji tuż przed katastrofą finansów publicznych, wziąć odpowiedzialność za kompromitację organizacyjną ME 2012 w sytuacji gdy nie miało się wpływu na żadne z tych powyższych zdarzeń, przecież to czysta głupota.
Wziąć władzę tylko po to, żeby posadzić przed Trybunałem Konstytucyjnym Tuska, Arabskiego i innych odpowiedzialnych za Smoleńsk. Zawlec przed oblicze sądów karnych ludzi od afery hazardowej - to trochę mało.
Nawet uzyskanie większości konstytucyjnej i zlikwidowanie z punktu kilku patologicznych miejsc naszego sytemu państwowego wcale nie gwarantuje pełnej kadencji przyszłego sejmu. Ludzie po prostu w sytuacji totalnego krachu gospodarczego wyjdą na ulicę. A "zaprzyjaźnione media" chętnie wskażą odpowiedzialnych za stan rzeczy - czyli aktualny rząd. Jeśli by Tusk pozostał przy władzy, to oczywiście "zaprzyjaźnione media" chętnie wskażą opozycję jako głównego winowajcę, ale tutaj to już skuteczne nie będzie, ponieważ propaganda będzie stała w jawnej sprzeczności z indywidualnym odbiorem rzeczywistości.

Żeby posprzątać po PO potrzebne są co najmniej dwie pełne kadencje sejmu oraz totalne zmiany strukturalne w systemie państwa. Zmiana konstytucji, zmiana wielu ustaw i praw związanych z mediami (wzorem Węgier). Zmiana systemu kształcenia i najważniejsze a zarazem najtrudniejsze to zmiana mentalności ludzi, zwłaszcza wśród ludzi młodych, żeby żaden bęcwał nie śmiał nawet pomyśleć, że o napisaniu spreyem na murze nie wspomnę hasła: "patriotyzm = idiotyzm".
Głębokie zmiany w systemie sądownictwa, prokuraturze i palestrze.



To są dylematy, przed którymi stoją według mnie dzisiaj Tusk i Kaczyński.
Wprawdzie harcownicy medialni już wyszli w pole, już kampania (chociaż nieoficjalnie) się rozpoczęła, to jednak w zaciszu gabinetów nadal trwają takie rozważania.

Bo to nie będą zwykłe wybory, tylko kolejny plebiscyt. Plebiscyt za lub przeciwko obecnemu patologicznemu systemowi, za lub przeciwko systemowi korupcji, gdzie ustawami handluje się na stacjach benzynowych i cmentarzach, a czasami w gabinetach firmy Agora (ale to dawniej).

Brać władzę, oddać władzę - oto jest pytanie.

Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A

3 komentarze:

Jaszczur pisze...

A może pierwszy z tych dylematów nie jest dylematem Tuska, a jego oficerów prowadzących?

I jeszcze jedno: [...]żeby posadzić przed Trybunałem Konstytucyjnym Tuska, Arabskiego i innych odpowiedzialnych za Smoleńsk.

Chodzi pewnie o Trybunał Stanu?

Jaszczur pisze...

Jeszcze P.S.

Ludzie raczej na ulicę nie wyjdą, a w każdym razie nie w takiej masie, jak (ponoć) w Arabistanach czy w Hiszpanii.

Wyjdą stosunkowo małe grupki, które zostaną rozegrane przeciwko sobie, a jednocześnie przeciw "faszystom" z opozycji, z kolei GTW wystruga z banana jakąś nową, wspaniałą alternatywę.

To, że my, prawacy i patrioci mamy taki, a nie inny indywidualny ogląd rzeczy nie znaczy, że jakieś 70% społeczeństwa (pomijając beneficjentów obecnego systemu) ma taki sam czy chociaż w jakimś stopniu podobny.

A żeby posprzątać po PO, czy ogółem cały PRL-bis , dwie pełne kadencje rządów PiS (który przecież nie składa się z samych Jarosławów Kaczyńskich, Antonich Macierewiczów itp.) to za mało. Warunek sine qua non to co najmniej dwie do czterech dekad rządów autorytarnych, na wzór Hiszpanii, Chile czy Portugalii.

Andrzej.A pisze...

Jak ludziom zacznie brakować na przysłowiową kiełbasę na grilla to wyjdą. Dla różnych grup ta "kiełbasa na grilla" ma różną wartość. Największą grupę stanowią ci, którzy są niby beneficjentami tego systemu: dobra praca w korporacji i zadłużenie na kilkadziesiąt lat.

Dużo ludzi zaczyna mówić: "wstydzę się tego, że głosowałem na PO", to coś znaczy, aczkolwiek ja bym wolał żeby rozumieli na czym polega problem a nie się swoich czynów wstydzili.